Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jedna z historii przypomniała mi faceta, w którym byłam kiedyś zauroczona. Na…

Jedna z historii przypomniała mi faceta, w którym byłam kiedyś zauroczona.
Na studiach robiłam praktyki w biurze tłumaczeń. W tym samym biurze pracował powiedzmy Tomek. Był wtedy przed trzydziestką, całkiem przystojny z twarzy, bardzo inteligentny, uprzejmy, dobrze ubrany, dobry kolega w pracy, był w trakcie robienia uprawnień tłumaczenia przysięgłego języka francuskiego. Może nie od początku, ale po kilku tygodniach poczułam, że Tomek po prostu mi się podoba. Sprawiał wrażenie faceta z głową na karku, porządnego i zadbanego.
Pod koniec praktyk spytałam wprost czy może wymienimy się numerami i wyskoczymy gdzieś razem.

Jakiś czas później poszliśmy na piwo. Dogadywaliśmy się i fajnie nam się spędzało czas... do drugiej randki.

Na drugiej randce Tomek powiedział, że był zaskoczony, że chciałam się z nim umówić i nie spodziewał się, że się nim zainteresuje, bo raczej odstręcza kobiety. Próbowałam zbyć temat, ponieważ podejrzewałam już wtedy do czego robi aluzję. Tomek jednak zaczął robić mi wywody o kobietach, z którymi mu nie wyszło albo, które go odrzuciły, bo jest gruby. Bo tak, Tomek był gruby, po prostu otyły. Nie zmieniało to jednak faktu, że posiadał wszystkie inne pozytywne przymioty, które wymieniłam wcześniej, a dla mnie wygląd zewnętrzny jest na drugim planie i owszem, jakbym miała stworzyć swój ideał wyglądu faceta, to Tomek by nim nie był, ale to nie miało znaczenia. To spotkanie już nie było takie fajne, bo mimo moich prób zmian tematu, Tomek ciągle wracał do tego, że kobiety są wredne, bo tyle go odrzuciło ze względu na otyłość, a jedna zerwała z nim w wyjątkowo paskudny sposób.

Na trzecim spotkaniu liczyłam na to, że temat jest zamknięty, ale nie, Tomek co chwilę użalał się nad sobą, że jest gruby i jakie problemy się z tym wiążą. Co chwilę pytał, co ja w nim widzę. Ani przez chwilę nie czułam, że jest mną zainteresowany, że próbuje mnie adorować, okazać jakieś ciepłe uczucia. Czułam się jak pani przedszkolanka pocieszająca dziecko, które nabiło sobie guza.

W pewnym momencie powiedziałam wprost:
- Tomek, no jesteś gruby, to fakt, na pewno lepiej byś wyglądał, gdybyś zrzucił z 20 kg, ale to przecież nie wszystko co się w człowieku liczy, mi tam nie przeszkadza.
- No widzisz, czyli ty też uważasz, że jestem gruby.
- No, ale jesteś gruby, co mam ci powiedzieć? Przecież nie będę Ci wmawiać, że masz sylwetkę atlety, po co ta rozmowa w ogóle?
- A, bo ja mam takie poczucie, że ty się ze mną z litości umawiasz.
- Żartujesz?
- Nie, ja was kobiety znam, myślicie, że to takie urocze ze śmiesznym grubaskiem wyjść na miasto.
- Wiesz co, sorry, ale denerwuje mnie ta rozmowa. Zakończmy na tym spotkanie. Lubię Cię, ale nie po to chciałam się z tobą spotkać, żeby słuchać twoich żali na inne kobiety, ja ci o swoich byłych też nie opowiadam.
- No, wszyscy pewnie byli przystojni jak Brad Pitt.
- Litości... jakby co to mój numer masz, odezwij się jakbyś przemyślał sprawę i chciał się spotkać i normalnie pogadać.

Tomek się już do mnie nie odezwał. Parę miesięcy później spotkałam się na kawę z dziewczyną, która pracowała w tamtym biurze - Tomek oczywiście rozpowiedział z biurze, że spotkałam się z nim dla jaj i jak każda baba widzę tylko jego otyłość.
Może powiedziecie, że gdyby mi zależało to powinnam go wyprowadzić z kompleksów i wesprzeć, ale po prostu nie chciałam brać tego na swoje barki, miałam wtedy 22 lata i chciałam po prostu spotykać się z fajnym facetem, licząc na to, że zaprowadzi to do czegoś poważnego, a nie brać sobie dziecko za partnera.

uslugi

by ~commeca
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar weron
20 20

na samym początku powiem, że zastanawia mnie jedno: skoro Tomek az tak źle się czuje ze swoją wagą, czemu, do ciężkiej cholery, nic z tym nie robi?! Może martwi się, że gdy schudnie a kobiety nadal będą go spławiać lub z nim zrywać, zniknie mu jego najlepszy argument na to, że to ich wina a nie jego. Albo po prostu łatwiej jęczeć niż wziąć się za siebie. Ja praktycznie od gimnazjum miałam nadwagę, która przerodziła się w otyłość. Miałam świadomość, że to niezdrowe, mało estetyczne i odpychające, ale nie zwalałam na to każdej porażki i nie płakałam nad tym, bo zwyczajnie mi się nie chciało nic z tym robić, więc wiedziałam, że to ja jestem winna. Jakoś tak się złożyło, że mimo swojej wagi, zawsze miałam szczupłych chłopaków. Ale i mnie dopadło, przyszedł do pracy nowy deputy manager (zastępca managera?) i jakoś też tak bardzo szybko zorientowałam się, że mi się podoba, ale albo jest to nieodwzajemnione albo się chłopak wstydzi. Pierwszy raz w życiu spodobał mi się facet w ciąży spożywczej i z fryzurą braciszka Tucka :) ale on przynajmniej zdaje się nie mieć kompleksów na tym punkcie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
17 23

@weron: bo wtedy musiałby się zmierzyć z niewygodną prawdą, że jego problemem w kontaktach z kobietami nie jest otyłość, tylko kompleksy i zje*any charakter, które sprawiają, że nie da się z nim wytrzymać 5 min. Chociaż wtedy pewnie stworzyłby sobie innego chochoła, np. że nie ma 190 albo 6-cyfrowej pensji, bo przecież wszystkie baby to materialistyczne ku*wy. I nie wytłumaczysz mu, że nie ma racji, bo on wie lepiej

Odpowiedz
avatar mama_muminka
7 7

@Crannberry Jakbym mogła to bym ci dała 3 plusy. Prawda jest taka, że jak facet jest fajny, pozytywny i da się z nim budować przyszłość to może spokojnie średnia krajowa zarabiać i mieć wygląd 5/10, a kobiety i tak będą nim zainteresowane. Właśnie dlatego, że jest "normalny" i nie próbuje sobie związkiem z nimi udowadniać nie wiadomo czego. Faceci, którzy mają kompleksy są trudni w obyciu, właśnie przez swoje kompleksy, ale oni i tak będą gadać o tym, że to dlatego że kobiety "patrzą na kasę", "chcą szcześciopak".

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 8

@Crannberry: Stety, niestety spotykałam się z takim. Wyszło to dopiero po kilku randkach jak już zaczęło się robić poważniej. Mądry, przystojny chłopak, a zaczął ciągle jęczeć, że nikt go nie kocha, nikt go nie lubi, nikt mu w życiu nie pomaga i nic nigdy nie osiągnie. Starałam się pocieszać i wspierać, ale normalny człowiek ma pewne granice wytrzymałości. Też potem dowiedziałam się, że jestem nieczuła i bez serca jak wszystkie.

Odpowiedz
avatar Crannberry
3 3

@mama_muminka: No właśnie, a propos sześciopaka... Jako odmóżdżacz udzielam się czasem na jakiejś grupce w stylu "bękarty Tindera". Jakiś czas temu toczyłam dyskusję z gościem (całkiem przystojnym i, wydawałoby się, niegłupim), który narzekał na swój brak powodzenia u płci przeciwnej. Napisałam mu kilka słów "ku pokrzepieniu serc" i w odpowiedzi dowiedzialam się, że mam się nie gadać głupot, jestem kolejna tępą Karyną, która leci na hajs i wygląd, co widzi po moim doborze partnera (doszedł do tych wniosków na podstawie jednego ze "zdjęć w tle" na moim profilu - zdjęcie z wakacji na Malediwach, gdzie idziemy plażą, a mój partner jest bez koszulki, jak to na plaży), bo przecież "poleciałam na jego sześciopak, a teraz bujam się po świecie, na pewno za jego hajs". Odpowiedziałam, że po pierwsze, sześciopak jest to coś, co widzi się dopiero po rozebraniu kogoś w sypialni, a zanim do tego dojdzie, ktoś musi mnie najpierw ująć innyni rzeczami, żebyśmy do tej sypialni w ogóle trafili, i tak było tez tym razem; po drugie, sześciopak to nie wzrost, który bozia daje nam w prezencie, tylko coś, co trzeba sobie samemu wypracować dietą i treningami, i jemu tez nikt nie zabrania, a jeśli chce, mogę poprosić swojego partnera, żeby podzielił się z nim swoim planem; a po trzecie, nie wiem, czy zauważył, ale nie żyjemy w 19 wieku, kobiety też pracują, zarabiają i stać je, żeby pojechać na wakacje. Odpowiedział, że gó*no prawda i tyle było rozmowy. Po co zrobić coś wokół siebie, lepiej narzekać, jakie baby złe.

Odpowiedz
avatar Crannberry
4 4

@Bryanka: ja byłam na jednej takiej "pity date" (zresztą już ją tu kiedyś opisałam). Skończyło się na tym, że przez całe pół godziny, bo tyle wytrzymałam, typ na przemian użalał się nad sobą albo mnie obrażał. Nigdy więcej. Nie zabronię nikomu być zakompleksionym kasztanem, ale niech nim będzie daleko ode mnie.

Odpowiedz
avatar weron
1 1

@Crannberry: taka prawda niestety. Są ludzie, których jedynym celem życiowym jest zawsze mieć pod górkę i bardzo starają się, żeby na tę górkę nie wejść. @mama_muminka: a to akurat prawda. Miałam znajomą, dość spora rozmiarowo, niezbyt apetyczna rozlana twarz i niesamowite przeświadczenie o własnej za***istości. Dziewczyna miała powodzenie u facetów, że hoho. Ja wyglądam (wyglądałam? Bo próbuję schudnąć), ale jestem zakompleksiona/świadoma braku urody i figury i wokół mnie nie ma tłumu adoratorów.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@Crannberry: podpisuje sie wszystkimi konczynami sama zaczelam polemizowac z typkiem, ktory wszystkich nieszczesc zyciowych upatrywal w niskim wzroscie (mial 170 zm, wiec nie najgorzej), pisalam, ze nie dla wszystkich to jest wazne, ze ja patrze na inne cechy itp. po kilku takich zalpostach napisal do mnie, ze chce przejsc operacje wydluzania kosci, przy okazji zaproponowal mi romans, bo jest prawiczkiem i chce przestac byc jak odmowilam, zostalam "taka jak reszta" serio, to nie wzrost/tusza/wyglad jest ich najwiekszym problemem

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

Miałam koleżankę w pracy, szczupłą, wysoką i całkiem,całkiem z urody. Okazało się że ma męża zw Misia. Facet duży z brzuchem olbrzymim. Wąsy jak nasz marszałek, zakrywające braki w uzębieniu. No cóż, jak sama stwierdziła że ona po prostu lubi takich facetów i na szczupłego nie zwróciłaby uwagi.

Odpowiedz
avatar Ohboy
13 19

Kobiety naprawdę nie są od tego, aby leczyć mężczyzn i wyprowadzać ich z kompleksów. A już zwłaszcza w takiej sytuacji, gdzie nie byłaś jeszcze zaangażowana emocjonalnie. Tutaj trzeba najpierw samodzielnie wyleczyć kompleksy, a potem zabierać się za randkowanie, bo narzekanie komuś, kto nie zrobił nic złego, na całą płeć jest słabe. Swoją drogą mogłaś być feederem, a nie od razu spotykać się z nim dla jaj ;))

Odpowiedz
avatar Crannberry
8 10

@Ohboy: nie wiem, kto cię minusuje, bo masz pełną rację. Żeby stworzyć szczęśliwy związek, najpierw trzeba być szczęśliwym sam ze sobą. Związek to nie terapia, a zadaniem potencjalnego partnera nie jest leczenie cudzych kompleksów.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 8

@Crannberry: Albo z niechęci do mnie, albo ludzie, którzy nadal uważają, że rolą kobiety jest... ;) Ale też niektórzy chyba nie do końca rozumieją, że jest ogromna różnica między byciem kołem ratunkowym, a oferowaniem wsparcia, gdy jakieś problemy pojawią się już w trakcie trwania związku.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
7 7

@Ohboy Myślę, że napisałaś "kobiety nie są od tego żeby leczyć kompleksy" i incelowe towarzystwo na piekielnych (a jest tego trochę, patrząc po komentarzach) się odpaliło xD

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

@Ohboy Nie tylko kobiety. Faceci też nie. Ogólnie ludzie, poza bliską rodziną i przyjaciółmi, nie mają żadnych zobowiązań w kwestii pomagania innym, leczenia z kompleksów itp. Jednakowoż widzę tu podwójne standardy. Przypomniała mi się historia o facecie, którego próbowano wyswatać z dziewczyną z problemami psychicznymi. Na początku było fajnie, ale jak się zorientował, że coś jest nie tak, wyciągnął z niej prawdę i związek się skończył. Okazało się, że swatka poradziła jej, żeby nic mu nie mówiła o swoich problemach. No i większość komentujących pań stwierdziła, że ten facet to nieczuły egoista i zasługuje na bycie singlem, skoro nie potrafi być wsparciem dla kobiety po przejściach (stąd wzięły się jej problemy). A tutaj znowu wszyscy chwalą autorkę, że nie wzięła na siebie pomocy facetowi z kompleksami, przy czym to pikuś w porównaniu z poważnymi problemami psychicznymi. Żeby nie było. Nie twierdzę, że powinna to robić. Nikt nie ma takiego obowiązku i jeśli nie chce, boisię czy nie czuje się na siłach, powinien się wycofać już na początku znajomości. https://m.piekielni.pl/81362#comments

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 6

@pasjonatpl: No nikt nie powinien, ale historia jest o kobiecie. Zresztą kobiety częściej biorą na siebie odpowiedzialność za problemy emocjonalne mężczyzn i żart o "zmienianiu go" nie wziął się znikąd ;) Różnica między tymi historiami jest taka, że w podanej przez Ciebie oni jednak byli już na etapie związku, więc powstała głębsza więź emocjonalna (rozumiem argument, że ona powinna mu powiedzieć, ale z drugiej strony to nie są tematy, które omawia się na pierwszych randkach!). Ale ostatecznie nikt nie ma obowiązku leczyć ran innych osób.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@Ohboy: Nie mogę już edytować, a teraz ogarnęłam, że tamta historia jest z 2018 - w ciągu 5 lat ludzie mają prawo zmienić swoje postrzeganie pewnych rzeczy ;)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Ohboy Może taka więź zdążyła się pojawić, a może jeszcze nie. I trudno powiedzieć, kiedy jest ten właściwy moment na powiedzenie prawdy o sobie, ale w końcu trzeba to zrobić, bo to po prostu nie fair. Z drugiej strony w tej historii, jakby Tomek zaczął uzewnętrzniać swoje kompleksy na którejś z kolejnych randek, jakby już powstała jakaś poważniejsza więź, to co wtedy? Powinna go rzucić czy jednak powinna próbować mu pomóc? Zgadzam się z tobą, że to kobiety częściej biorą na siebie zmienianie facetów. Jak to określił mój kumpel, kobiety potrzebują w związku wyzwania, czegoś, nad czym muszą pracować, żeby utrzymać faceta przy sobie i zmienić go tak, żeby nadawał się do związku. Głupia postawa, często kończąca się fiaskiem albo toksycznym związkiem z przemocowcem, nałogowcem, playboyem. A normalny ułożony facet jest za nudny. Bardzo głupia postawa i zwykle źle się kończy. Ale cóż, ich życie, ich problem. Chodziło mi o same podwójne standardy. Jak facet wypisał się z trudnej relacji, to egoista, który nie zasługuje na bycie z kimś, ale jak kobieta to zrobiła, i to z powodu dużo mniejszych problemów, to dobrze zrobiła, bo po co ma ściągać na siebie problemy. I tak. Tamta historia ma jakieś 5 lat, ale przypomniała mi się po przeczytaniu tej, gdzie widać zupełnie inną postawę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Ohboy: bylam w sumie dwa miesiace w zwiazku z męzczyzna, ktory miał problemy psychiczne (zdiagnozowane, a nie zgaduj zgadula i nie leczył się). Nic mi nie powiedział, ale po kilku tygodniach zaczełam cos podejrzewać,on zaprzeczał, gdy go przycisnelam to opowiedzial mi o pewnych problemach psychicznych, ich przczynach i że sobie radzi wiec nie chce lekow. Pod koniec drugiego miesiaca, gdy pojechalismy na wycieczke na weekend, zdestabilizowal sie psychicznie, byl to dla mnie naprawfe meczacy wyjazd ze wzgledu na jego objawy nerwicowe i inne. Po powrocie zdecydowalaismy sie na rozstanie, bo ja nie mialam zamiaru znowu sie mierzyc z cudzymi problemami psychicznymi, a on uważał, że ja nie daje mu wsparcie, ktore potrzebuje. Dlaczego nie powiedzial mi na poczatku? a bo myślał, że jak ukryje objawy i bedzie w zwiazku to wszystko bedzie dobrze. A wystarczylo byc szczerym na poczatku, to nie tracilibysmy swojego czasu.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 1

@pasjonatpl: Wiesz co, głowa podpowiada - rzucić. Zwłaszcza, kiedy ktoś ma pretensję do całej płci (w tamtej historii w sumie nie było to powiedziane, bardziej wyglądało to na traumę) i na partnerze spoczywa obowiązek zmienienia tego. Ale jak już się człowiek zaangażuje, to do głosu dochodzi też serce, a wtedy wiadomo, jak jest. Tylko mówię, nie ma co zarzucać ludziom hipokryzji z powodu historii sprzed 5 lat. Jakby różnica w komentarzach pojawiła się na przestrzeni miesiąca, to ok, ale przez 5 lat wiele może się zmienić. @ewkalata Choroby psychiczne zdecydowanie powinny być omawiane na pierwszym spotkaniu. Tak samo nieuleczalne choroby typu AIDS. Trudny temat, ale tutaj mówimy o czymś, czego nawet nie da się wyleczyć i nie każdy ma siłę/chęci, aby żyć z chorym. (Oczywiście wiem, że w przypadku niektórych nieleczonych chorób psychicznych czasami nie ma intencji ukrycia choroby tylko występuje zaburzone postrzeganie rzeczywistości.)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 2

@ewkalata: Problemy psychiczne to jedno, ale postawa chorego ma ogromne znaczenie. Nigdy nie skreślałam osób z problemami psychicznymi. Bolało mnie jeśli nie powiedzieli o tym od razu, ale też rozumiem dlaczego (oczywiście tego nie popieram). Największym problemem było to, że część tych osób w ogóle nie miało swojej choroby pod kontrolą. Nie szli do lekarza, nie interesowała ich terapia, nie brali leków... Byli przekonani, że świetnie się ukrywają. Ale oczywiście to my jesteśmy te złe bo ich nie wspieramy. Ale nie wiem co mamy wspierać? Przecież się nie leczą, nawet nie próbują. Oczekiwali, że my ich wyleczymy? Albo, że związek sprawi, że choroba zniknie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Imnotarobot: Ja już w tej chwili skreślam osoby z problemami psychicznymi na starcie, może to nie w porządku, ale niestety jakoś miałam szczęscie do przyciągania zaburzonych osób w przeszłości (aż zaczęłam się nad sobą zastanawiać skąd to wynika) i nie mam już siły ani ochoty, aby w to brnąć. Jeśli chodzi o tą osobę, którą opisałam to był to inteligetny facet, który miał świadomość z czym się zmierza. Po tym jak coś wyczułam to przyznał się na raty do PTSD, nerwicy i zaburzeń ze spektrum, ale mam przeczucie, że było wiecej bo odmówił pokazania dokumentacji medycznej. Sam powiedział, że zdecydował się wszystko ukryć, bo uważał, że w nowym związku choroba zniknie. Po rozstaniu krótko utrzymywaliśmy kontakt i stwierdził, że zrozumiał swój błąd i chce teraz się skoncentrować na leczeniu i nie chce już ze mną kontaktu. Uszanowałam i mam nadzieję, że wyjdzie na prostą. Jednak świadomie się w taki związek już nie wciągne, wole być sama.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 2

@ewkalata: "w nowym związku choroba zniknie" -> Ciekawi mnie jak dochodzą do tak idiotycznych wniosków. Ale cieszy, że przynajmniej część zrozumie, że mają problem i skupią się na leczeniu. Ogółem jestem zdania, że wpierw trzeba ogarnąć siebie zanim zacznie się pakować w związki. I nie dziwię Ci się, że zaczęłaś skreślać potencjalnych partnerów z tego powodu. Natniesz się raz, drugi, trzeci i masz dość.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@pasjonatpl: sama nie pakowalabym sie w takie cos, chocby dlatego, ze sie bliskich nie terapeutyzuje, a tu sie zapowiada na to niestety poza tym w pracy to mam, w domu nie musze tyrac na drugi etat przy partnerze, od tego sa specjalisci nie kazdy tez czuje sie na silach pilnowac kogos z braniem lekow, wylapywac odbawy jakichs nawrotow itp. i ma do tego prawo, podobnie jak ma prawo do braku checi byc z kims z dzieckiem na ten przyklad zwiazek ma nas rozwijac, podnosic, a nie ciagnac w dol no i marudzenie o tuszy a zatajanie coroby psychicznej to troche inny kaliber, nie chcialabym byc z kims, kto mnie od poczatku oklamuje

Odpowiedz
avatar Gelata
12 14

Dobrze że się nie zabrałaś za "naprawianie" go, bo to nie twoja działka

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
12 14

Nie pierwszy i nie ostatni, który odstręcza zachowaniem i charakterem, ale będzie przekonany, że to jego wygląd i baby są problemem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

Facet z kompleksami i problemami, dobrze, że szybko to zakończyłaś, ja dopiero niedawno sie ogarnełam i przestałam ratowac facetów. Osobiście też mam słabośc do otylych mężczyzn jeśli jest wysoki i ma budowe misia. :) Niestety w ostatnim zwiazku facet mi sie bardzo podobał mimo otylości i mial mnostwo pozytywnych cech, ale a on tez sie użalał nad sobą, w końcu mnie zostawil bo niby do mnie nie pasował. Trudno, nie moja strata.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

ja po prostu lubie wiekszych facetow, rowniez potrafie zainteresowac sie kims, kto mi z jakiegos powodu w oko przy pierwszym nim rzucie nie wpada, ale nadrabia blyskotliwoscia, charyzma, zartami ale z uzalaczem, na jakakolwiek ceche, bym nie wytrzymala, bo gosciu nadaje sie na terapie, a nie do zwiazku typ w dodatku zajezdza typowo incelskimi tekstami (wy, kobiety; gdybym byl jak Brad Pitt...), od tego nalezy uciekac

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 lipca 2023 o 22:50

Udostępnij