Tym razem historia w której głównym bohaterem będzie mój Ojciec. Jest osobą, która zawsze w różnych sytuacjach nie da sobie zrobić "wody z mózgu" i potrafi walczyć o swoje. Otóż pewnego dnia zepsuł się odtwarzacz DVD dobrej marki wart kilkaset zł. Ojca nie stać było na kupno nowego więc oczywiście oddał zepsuty sprzęt do zakładu który zajmował się naprawą tego typu urządzeń. Jako osoba przezorna wcześniej jednak zapisał numer seryjny produktu.
W zakładzie wszystko ładnie i pięknie oczywiście zapewnienia typu że sprzęt za kilka dni będzie naprawiony. I tu zaczęły się problemy.
Za trzy dni poinformowano telefonicznie że niestety sprzęt nie nadawał się do naprawy i z racji tego Ojciec nie musi nic płacić, a po sprzęt już niech nie przyjeżdża gdyż został rozkręcony na części i nie opłaca się go składać. Widać było że coś tu jest nie tak i cała sprawa zaczyna "brzydko pachnieć". Tata udał się więc osobiście do serwisu.
- Dzień dobry! - Ja tu oddawałem sprzęt, jednak poinformowaliście mnie że nie zostanie naprawiony. Chciałbym jednak go odzyskać choćby w częściach. - To mówiąc podał pracownikowi kwit potwierdzający oddanie sprzętu.
Gość tylko coś chrząknął i udał się na zaplecze. Po chwili wrócił i z udawanym zdziwieniem odpowiedział:
- No niestety Pana sprzętu nie da się naprawić. Ale niech się Pan nie martwi nic nie trzeba płacić.
- No dobrze to w takim razie proszę mi oddać ten zepsuty sprzęt. - odparł Ojciec.
- No ale widzi Pan on jest w częściach, był tak zepsuty że nie opłacało się go nawet składać. - Widać było że serwisant coś kombinuje.
- W takim razie proszę mi oddać to co zostało- tu już ojciec powoli tracił nerwy.
Pracownik jeszcze coś kręcił, ale ojciec nie dawał za wygraną. W końcu skapitulował i przyniósł odtwarzacz, który na pierwszy rzut oka wyglądał całkiem normalnie. Ojciec podziękował i wyszedł. Po powrocie do domu obejrzał dokładnie produkt i coś mu nie pasowało, niby taki sam, a jednak coś było w nim innego. Wtedy przypomniał sobie, że przecież ma zapisany numer seryjny swojego towaru i po sprawdzeniu okazało się oczywiście, że numery się nie zgadzają.
Ojciec bardzo się zdenerwował i wrócił do serwisu. Od razu wyskoczył z pretensjami na pracownika, który nerwowo się tłumaczył że zaszła pomyłka. Nagle tata spostrzegł iż na wystawie leży odtwarzacz do złudzenia przypominający jego a pod nim znajduję się cena ewidentnie sugerując iż jest wystawiony na sprzedaż.
- Czy mógłbym zobaczyć tamto DVD- odezwał się ojciec i wskazał ręką na wystawę.
- Ale to tylko wystawa, nie możemy tego ruszać.- Odparł pracownik.
- Ale ja nalegam! - Nie odpuszczał ojciec.
W końcu pracownik uległ, a tata dokładnie obejrzał urządzenie i... okazało się że jest to jego odtwarzacz a numer seryjny zgadza się z tym co zapisał.
Tu mój rodziciel nie wytrzymał i zrobił karczemną awanturę strasząc policją, prokuraturą itp. Na pracowniku serwisu nie zrobiło to wrażenia, a wszystko tłumaczył pomyłką na końcu żądając jeszcze 50 zł za naprawę.
Okazało się iż zepsuł się tylko laser a po za tym urządzenie było w pełni sprawne. Tata, który nigdy nie lubi mieć żadnych konfliktów zabrał odtwarzacz, rzucił 50 zł informując że zrobi im antyreklamę. A ja ze swej strony żałuję że nie poinformował o tym Policji i nie nagrał tych rozmów telefonem gdyż jestem ciekaw ilu klientów oszukał jeszcze w ten sposób nieuczciwy zakład.
naprawdę powinniście iść z tym na policję, ciekawe ile osób zostało tak wydymanych na kilkaset złotych
OdpowiedzNo właśnie, szkoda że Twój tata nie zgłosił tej sprawy. Ja bym nawet nie zapłacił za takie oszukaństwo.
OdpowiedzPowinniście iść na policję. Oszustów trzeba tępić. Kto wie, ilu ludzi już dało się oszukać. Tak łgać, prosto w oczy... Brak słów.
OdpowiedzPodpisuje sie obiema rekoma pod tym, co napisali moi Przedmowcy - doniesc na policje i tyle, bo inaczej kolezka bedze robil w konia innych ludzi, ktorzy moze nie sa tak przezorni jak Twoj Tato. Nie powinno byc przyzwolenia na lamanie prawa. Moglbys tez jakos dyskretnie zasugerowac, co to za zaklad.
OdpowiedzNiedługo strach będzie oddać jakikolwiek sprzęt do serwisu, jeśli nie jesteś pewny solidności firmy. Dobijające. Brawo dla taty za przytomność umysłu.
OdpowiedzTrzeba było wziąć odtwarzacz i nie płacić 50zł. Niech oni straszą Policją jak są tacy pewni siebie.
OdpowiedzTo było usiłowanie kradzieży. Osobiście wezwałabym policję.
Odpowiedzteraz już wiem co mi nie pasuje w moim psp
OdpowiedzSzkoda, że Twój tata zapłacił. Przecież pan z serwisu poinformował, że sprzęt zepsuty i nie da się go naprawić, więc nie miał prawa żądać zapłaty.
Odpowiedzi ty ochroniarz nie poszedłeś tego wyjaśnić?? :P
OdpowiedzNie poszedłem z racji tego że już nie mieszkam z ojcem i dowiedziałem się po fakcie, gdybym był przy tym na pewno skończyłoby się policją.
OdpowiedzNiezły interes sobie stworzyli. Ciekawe czy jak sprzęt jest naprawdę zepsuty to w ogóle potrafią go naprawić czy od razu sprzedają w częściach.. Pewnie sporo osób tak wyrolowali, bo raczej ludzie wierzą lub nie chcą się kłócić..
Odpowiedza ja dziękuję za radę - właśnie chcę oddać do naprawy swoją wieżę - zażądam wpisania numeru seryjnego na kwicie naprawy
OdpowiedzWidac ze cfaniaczek serwisant nie był zbyt sprytny, bo jakby pomyslał to kupiłby taki sam uszkodzony na giełdzie/allegro. Podmnienił by czesci wewnątrz bo mniemam ze numer seryjny był to numer urządzenia (naklejone na obudowe)
OdpowiedzMając kwit wziąłbym odtwarzacz pod pachę i wyszedł...wszelkie niejasności wyjaśniałbym w obecności policji
Odpowiedzna pewno bym nie zapłacila a jakby straszył policją opisałabym im chetnie całą sprawe
OdpowiedzCo to za zakład? Warto wiedzieć w razie czego.
Odpowiedzw serwisie powinni zawsze dawać kwitek upoważniający do odbioru sprzętu, razem z numerem seryjnym... Jest to dobre rozwiązanie dla klienta, jak i sprzedawcy, bo czasem też znajdzie sie piekielny, który nie przyznaje sie do własnego sprzętu - żądając inny, ten który niby naprawdę oddał i który oczywiście jest wart 10x wiecej..
Odpowiedztak robią w serwisach, w których z założenia naprawia się sprzęt, a nie, które powstały tylko po to aby kantować ludzi i wyłudzać sprzęt, wciskając tanią bajkę o niemożliwości naprawienia. Historia ta pokazała, że zanim odda się coś do serwisu, należy dokładnie spisać numery seryjne, a i przy okazji zażądać ich od serwisanta, któremu zdaje się sprzęt.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 maja 2011 o 22:58
oszustow trzeba piętnować!!! bardzo źle postąpił twój tata że w oole zapłacił i jescze gorzej że nie zawiadomił prokuratury! w przypadku takich urządzeń dobrze jest ieć gwarancje (nawet nieważna ) ze spisanym nr seryjnym ale jako dowod wystarczyłoby jeśliby sprzęt zostal dobrze obfotografowany przed oddaniem do serwisu- najlepiej w taki sposób aby nie mozna było podważyć wiarygodnosci zdjęć! Tu można bylo wywalczyć bardzo duże odszkodowania a przynajmniej załatwc gościowi wyrok w zawieszeniu!
OdpowiedzPowiedz gdzie tak ludzi w h*ja ładuja!!!!!!
OdpowiedzTakie akcje zdarzają się notorycznie, czasami wydaje mi sie że takie serwisy żerują i zarabiają ściemniając że czegoś nie dało sie naprawić, a potem sprzedają dla własnego zysku.
OdpowiedzSzczerze mówiąc, jako człowiek z całej rodziny inżynierów, nie przepadam za ludźmi, którym kiedy coś się zepsuje, idą z tym do serwisu albo wyrzucają. Rozkręć, sprawdź co jest nie tak, i będzie działało przy minimalnym nakładzie pracy i zazwyczaj zerowym wydatku.
Odpowiedz...a ty zapomniałeś podać nazwy firmy...
Odpowiedz