Akcja działa się w mym "starym mieszkaniu".
Pewnego dnia z sufitu w kuchni zaczęła mi się lać woda, na początku słabo później niemal ciurkiem. Oczywiście poleciałam do sąsiadki z góry, pukam stukam, nic. Po 10 minutach dzwonienia do drzwi postanowiłam zadzwonić na policję. Przyjechali, tez popukali, a mi już nieźle "pada" w kuchni. Postanowili wyważyć drzwi bo nie daj boże kobieta zasłabła a np. wanny nie zakręciła i już wylewa(akcja się działa w starej kamienicy i wiele osób miała prysznice lub nawet wanny w kuchni).Pani która mieszkała na przeciwko z awantura wybiegła ZAKAZUJĄC wyważenia... W tym momencie sąsiadka pojawiła się na schodach z zakupami zdziwiona że tu "taka afera". Wyjaśniam jej co i jak, mówię że kuchnie mi zalewa a ona na to z uśmiechem:
- A bo mi pralka coś przecieka, ale myślałam że samo przejdzie i wyszłam na zakupy.
W sumie nie mam się co dziwić po kobiecie która wyrzucała mi zakrwawione gacie na parapet a zepsute jedzenie wywalała energicznie przez okna. (Awantury i zgłoszenia na policji NIC nie dawały).
Jak to - zakrwawione gacie? o.O
OdpowiedzJak myślisz, od czego? Że zabiła kogoś? ;)
OdpowiedzTe zakrwawione gacie trzeba było "złapać" na jakiś patyk i na łeb jej zarzucić.
OdpowiedzHahaha dobre :D
Odpowiedzoj, gdybym ja miał taką sąsiadkę, to zakrwawione gacie szybko wracałyby do właścicielki... Najlepiej przez tablicę ogłoszeń (przypiąć takowe z podpisem, że pani zamieszkująca takie-a-takie mieszkanie proszona jest o odbiór) :)
Odpowiedzno tablicy ogłoszen tam nie było-stara obskurna kamienica na której zule załatwiały potrzeby. Drzwi wejsciowe do kaltki zawsze rozwalone bo "synek" innej sasiadki (uroczy cpunek) zapominał kluczy(albo mu sie nie chciało szukać). gacie to nic. kiedys wyjechałam na 4 dni, wracam a tu wesoło zaschnięte wymiociny. ide do sasiadki mówie "co to kur*** jest?" a ona na to że to nie ona. tyaa krasnoludki mi zazygały parapet. (nad nią juz nikt nie mieszkał)
Odpowiedzja jakis miesiac po wprowadzeniu się na obecne mieszkanie dowiedziałam sie że poprzedni lokatorzy też non stop wymiotowali przez okna... a ja się dziwiłam że przez tydź przed przeprowadzką zamiast na zajęcia na uczelni chodziłam tu czyścic ( nie widziałam wcześniej mieszkania na żywo, był tylko mąż a on uznał że to nic takiego, ze wszystko sie dosłownie klei)
OdpowiedzZ tego, co widzę, to u mnie w bloku jest na szczęście tylko jedna piekielna. Szkoda tylko, że to moja sąsiadka. Mianowicie: przeszkadza tej niewieście wszystko, począwszy od ponoć zbyt głośnej 'szatańskiej muzyki', której słucha Ayeri codziennie koło 18 (dziwne, że moja rodzina NIGDY nie prosi o przyciszenie, chociaż wszyscy nienawidzą metalu), na dzieciakach hasających po podwórku skończywszy. O ile odpuściła sobie wygrywanie techno na moim dzwonku do drzwi, to małoletnich dalej wygania z placu zabaw, wrzeszcząc przez okno: "Poszli won!!!". A wiecie, co jest najlepsze? Otóż Piekielną Sąsiadkę najlepiej podsumowuje przysłowie: "przyganiał kocioł garnkowi". Nie dość, że codziennie urządza dzikie awantury z mężem, podczas których całe osiedle może się nasłuchać zarówno o ich życiu erotycznym, jak i problemach finansowych, to jeszcze ma bachora (nie dziecko, a bachora właśnie), który najgłośniej na osiedlu drze się i nie daje innym skorzystać z uroków huśtawek, piaskownicy itp. Tak się zastanawiam, po kim on to ma?
OdpowiedzTakiej sąsiadki albo czegoś podobnego bałam się jak przeprowadzaliśmy się na własne, na całe szczęście sąsiadów mamy spokojnych i grzecznych
OdpowiedzNie ma to jak własny dom z podwórkiem. Małe prawdopodobieństwo na trafienie na sąsiada świra... a jeśli nawet to można się od niego oddzielić sporym płotem :)
OdpowiedzNiekoniecznie. Kuzynostwo ma dom, a obok sąsiedzi prowadzą sobie mały warsztat i "hodują" wielkiego psa w klatce na 3 metry kwadratowe. W dzień hałasują warsztatem, a w nocy psem...
OdpowiedzSam też mieszkam w domku i jakoś nie mam takich problemów, mimo, że okolica nieciekawa (dużo menelstwa), a za płotem sąsiad chory na schizofrenię. BTW. trzymanie dużego psa w klatce podchodzi pod znęcanie się nad zwierzętami i jako takie jest karalne, z odebraniem zwierzęcia włącznie, może wystarczył by mały donos do GreenPeacu, przydaliby się wreszcie do czegoś.
OdpowiedzFilozofia niektórych osób mnie rozbraja. :/
Odpowiedzhehe, a podobno niedawno był dzień sąsiada...jak tu taki dzień obchodzić? :D
OdpowiedzWidzę, że nikt nie komentuje drugiej sąsiadki - szkoda, że ta od pralki wróciła, bo chciałbym się dowiedzieć jakie tamta ma argumenty na to, żeby zakazać wyważenia drzwi... Jej drzwi?
OdpowiedzA, i pytanie niezwiązane z historią, ale mi się przypomniało, że miałem pytać: czy ktoś próbował używać w komentarzach twardej spacji? Bo się zastanawiałem, czy wtedy też rozwala komentarze.
Odpowiedzmiałam sąsiadów z góry, którzy świeżo położyli sobie glazurę, ale pod tą glazurą hydraulik źle połączył im rury i ciągle do mnie, do WC ciekło, a w końcu na pół ściany pojawił się grzyb - kilka razy prosiłam, aby sprawdzili, gdzie to cieknie, a sąsiadka - nie , to absolutnie nie u nas" - a sąsiedzi z 4 piętra (ja mieszkałam na II) posprawdzali i stwierdzili, że nie u nich. No i cóż - zgłosiłam do spółdzielni i skuli im glazurę - myslę, że gdyby sami sprawdzili, skąd cieknie problemów mieliby mniej
OdpowiedzMogli nie wiedzieć, że to może być u nich. Miałem podobnie, gdy rura się rozszczelniła, a nijak tego u mnie nie było widać.
Odpowiedz@bukimi: No i właśnie dlatego, że mogli nie wiedzieć, to mogli zareagować na prośby katem i sprawdzić. DUH!
OdpowiedzPrawdziwi siasiedzi istnieja, ale tylko w czeskiej bajce:)
OdpowiedzJak się cieszę że już nie mieszkam w bloku - czasami to co się działo przechodziło wszelkie granicę z palcem w tyłku...
Odpowiedz