Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Prowadzę sklep. Dzień w którym wydarzyła się ta historia był dniem targowym…

Prowadzę sklep. Dzień w którym wydarzyła się ta historia był dniem targowym - niesamowicie duży ruch dookoła, ze względu jednak na branżę, którą się zajmuję u mnie było dość spokojnie. Wtedy przyszedł do mnie facet w średnim wieku.

F: Dzień dobry, ma Pan rozmienić dwie stówy?
J: Niestety nie, nawet w kasie jeszcze tyle nie mam (z uśmiechem)

Facet podszedł do laty, zauważył kółko do kluczy za 0,20 zł:

F: To ja poproszę to koluszko (dokładnie tak to nazwał, dla historii nieistotne, ale warte przytoczenia ;) )
J: Proszę, dwadzieścia groszy.
F: Proszę.

I tutaj szczęka mi opadła, rzucił mi na ladę dwustuzłotowy banknot, a do tego wyraz jego szyderczego uśmieszku był nad wyraz irytujący. Po prostu chciał mnie zmusić do rozmienienia, z tym, że rzeczywiście wtedy nie miałem, a w dzień targowy rozmienienie szybko dwóch stów graniczyło z cudem.

J: Poproszę drobniej, bo nie mam wydać.
F: (Tonem oburzonym) A co mnie to obchodzi.
J: Proszę Pana, ale naprawdę nie mam jak wydać.
F: Gówno mnie to obchodzi, to Pana zasrany obowiązek wydać resztę klientowi!
J: Ale nie mam, nie wyczaruję.
F: To niech Pan idzie rozmienić, według prawa to Pana obowiązkiem jest wydać resztę klientowi.
J: Rozumiem, że ciężko jest Panu rozmienić, bo pewnie nikt nie ma, ale to nie powód, żeby próbować się chamsko wyręczać innymi.
F: Lecisz czy od razu mam dzwonić na policję?
J: Niech Pan mnie nie straszy, jest duży ruch na zewnątrz, nie zostawię sklepu, żeby zarobić dosłownie kilka groszy. Panu się nie chce rozmieniać, to straszy mnie Pan policją, żeby się mną wyręczyć, niestety nic z tego, proszę dzwonić na Policję.
F: Zadzwonię, żebyś Pan wiedział i do urzędu konsumenta pójdę, jak Pan sprzedawać nie potrafisz, to ja zamknę Ci ten interes!

Po czym wyszedł. Oczywiście nigdzie nie zadzwonił i nigdzie nie poszedł. Rozumiem, że obowiązkiem sprzedawcy jest wydać. Jednak nie zawsze jest taka możliwość. Czy taki problem mieć dla klienta kilka drobniaków w kieszeni? Czasem są takie dni, że kilkaset złotych drobniaków potrafi się rozejść w kilka minut jak klienci grubymi płacą. Według mnie próba zapłaty tysiąc razy większym nominałem i robienie ze sprzedawcy pieska na posyłki jest przesadą ze strony klienta.

by Bronzar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Balam
9 15

Owszem, sprzedawca ma obowiązek wydać resztę, ale ma również prawo odmówić sprzedaży. Facet mógł sobie dzwonić po policje i iść gdzie sobie chciał, co najwyżej dostał by mandat za bezpodstawne wezwanie.

Odpowiedz
avatar Bronzar
10 10

zgodnie z art. 135 Kodeksu wykroczeń: "Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny." I tutaj pytanie, czy brak możliwości wydania reszty jest wystarczającym uzasadnieniem? A nie przyjęcie drobniaków ze względu na zakłócenie płynności prowadzenia działalności (np liczyć 100zł po groszu przez pół h) jest już uzasadnieniem? Niestety prawo nie jest precyzyjne tutaj. Z drugiej strony: Art. 535 Kodeksu cywilnego przedstawia co następuje: "Przez umowę sprzedaży sprzedawca zobowiązuje się przenieść na kupującego własność rzeczy i wydać mu rzecz, a kupujący zobowiązuje się rzecz odebrać i zapłacić sprzedawcy cenę." Czy może to oznaczać, że zgodną cenę?

Odpowiedz
avatar ukalltheway
5 5

Moja koleżanka potrafiła płacić ceny ponad 100 zł (za kurtkę np) momentami od 1 gr do 50 gr...ludzie w kolejce chcieli nas zabić wzrokiem, bo najpierw koleżanka liczyła drobne, potem kasjerka przeliczała i trwało to jakieś 15-30 minut, ale wdzięczna jej była za drobniaki bo miała czym wydawać.

Odpowiedz
avatar misiak1983
-3 7

Za brak możliwości wydania reszty kodeks wykroczeń przewiduje grzywnę.

Odpowiedz
avatar ann
5 5

Problemem jest to, że w bankomatach nie ma drobnych pieniędzy. Ja jeszcze nigdy nie mogłam wypłacić mniejszej kwoty niż 50zł a czasami 100. Ale nie tłumaczy to chamstwa tego pana.

Odpowiedz
avatar Bronzar
6 6

ann masz rację z drobnymi krucho, ale ja np. nigdy nei próbowałbym zapłacić za paczkę zapałek 100zł banknotem. Gdyby ktoś kupuje u mnie coś za 10zł to po prostu biegnę rozmienić i przepraszam klienta, że musiał czekać. Pewne nominały w stosunku do cen są po prostu zrozumiałe. Gdybym nie miał drobnych a potrzebowałbym kupić coś taniego w danym miejscu to po prostu pierw kupiłbym te droższe rzeczy. Bez przesady, żeby permanentnie próbować zapłacić za drobiazg najwyższym nominałem wiedząc dobrze, że sprzedawca nie ma wydać, mało tego, zamiast najzwyczajniej zrezygnować z zakupu, krzyczeć na sprzedawcę żeby zostawił sklep i biegał dookoła rozmieniać.

Odpowiedz
avatar ann
4 4

Zgadam się z Tobą, też nigdy nie zapłaciłabym za jakąś drobną rzecz takimi pieniędzmi, ale niektórzy tego po prostu nie rozumieją :) Nie wiem od czego tak się ludziom przewraca w głowach, przez to, że dobrze im się powodzi ? Według mnie to nikogo nie tłumaczy z chamstwa. Moi rodzice zawsze mieli pieniądze, a ja dostawałam zawsze to co chciałam ale jakoś potrafili mnie wychować i nie uważam się za osobę, która myśli, że wszystko się jej należy.

Odpowiedz
avatar lotos5
1 1

@ann: Czasem da się przekonać taka osobę do płatności kartą. Przynajmniej w sklepie tak miałam. P.s. Żeby nie było hejtu. Ja byłam kasjerką

Odpowiedz
avatar kotBehemot
6 6

w bankomatach WBK można wypłacać od 10 zł ;) co do historii: teraz pracuję w sklepie odzieżowym i bardzo rzadko zdarza się bym nie miała wydać [jeśli nie mam w mojej kasie, to rozmieniam kasie obok; w wyjątkowych przypadkach, gdy już naprawdę nie miałam jak wydać, wydawałam resztę z moich pieniędzy i po zamknięciu sklepu odbierałam moje pieniądze], ale wcześniej pracowałam w księgarni w galerii przy dworcu Wileńskim i tam non stop ktoś chciał rozmieniać pieniądze. Oczywiście nigdy nie rozmieniałam osobom prywatnym [zakaz od kierowniczki po historii, gdy jedną sprzedawczynię taka pani 'rozmieniająca' oszukała na 200 zł]. Jednak zdarzył się pan, który usłyszawszy, że nie rozmienię mu pieniędzy, wybrał pocztówkę za 1,10zł i domagał się reszty. I musiałam biegać po sklepach i rozmieniać. Ahh, ci klienci. ;)

Odpowiedz
avatar bukimi
5 5

Dobrze, że interes własny, to chociaż omija Cię straszenie kierownikiem/właścicielem...

Odpowiedz
avatar geez
4 6

Co do art. 135 KW "Kto, (...) ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, (...)" to według mnie interpretacja tego przepisu w tym konkretnym przypadku jest dość jasna. Sprzedawca nie ukrywał towaru, a jeśli odmówiłby sprzedaży to nie bez uzasadnionej przyczyny, ale dlatego że było to niewykonalne z racji nieposiadania przez niego wystarczającej ilości gotówki, żeby wydać resztę i sfinalizować transakcję. @Trasza- prawnie nie byłby górą.

Odpowiedz
avatar Nithaiah
3 3

Pracowałam kiedyś w budce z lodami i wiem jaki to problem dla sprzedajacego latać kilka razy dziennie, zostawiac sklep i błagać sprzedawców sąsiednich stoisk o resztę. Dlatego teraz nigdy nie robię sprzedającym problemu i jak nie mają reszty, to sama biorę banknot i ide gdzieś rozmienić

Odpowiedz
avatar kicu
4 10

Istnieje jeszcze coś takiego jak zasady współżycia społecznego (też w KC można znaleźć), więc powinna być zachowana równowaga w płaceniu i wydawaniu reszty. A ten klient był po prostu zwykłym burakiem, ot co i prawo nie ma tu nic do rzeczy :) Pracuję w sklepie, gdzie mamy końcówki "9,90" i to dopiero jest koszmar z wydawaniem. Wielu klientów nie zwraca uwagi na pierdoły i nawet nie czeka na 10 groszy reszty, ale zdarzają sie frajerzy, którzy życzą sobie "coś w zamian" za te 10 groszy, albo po prostu stoją i czekają, aż któraś z nas pobiegnie rozmienić. Nigdy nie zapomnę miny klienta, któremu wydałam własne 20 groszy z tekstem "proszę, 10 gr nie mam, mam 20, ale może dzięki temu szybciej się pan dorobi" :D

Odpowiedz
avatar wlsz
0 0

Słowo 'koluszko' jest powszechnie używane w złotnictwie. Okrągły półfabrykat przypominający właśnie kółko do kluczy.

Odpowiedz
avatar iwik
2 2

ja też kiedyś nie miałam kobiecie ze stówki wydać, a płaciła 18 zł, powiedziałam, że obok w sklepach już też nie mają drobnych, więc babka powiedziała, że jak rozmieni to się wróci, jednak nie przyszła...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2011 o 12:39

avatar prasbs
3 5

W ogóle to ciekawa sytuacja. Nie ma nigdzie (a przynajmniej ja nie znalazłem) przepisu, który wprost zobowiązywałby sprzedawce do wydania reszty. Jednocześnie jest przepis, który nakazuje sprzedać wystawiony towar. A do "uzasadnionych przypadków" odmowy, nie zalicza się brak drobnych. Nie ma też żadnej oficjalnej wykładni, żadnej instytucji prawnej na ww. temat. Tak sobie myślę, że przydałby się choć jeden wyrok w takim procesie (są chętni? :) ). Osobiście w takim wypadku stawiam na wygraną sprzedawcy, który mógłby się podeprzeć art. 385 KC (tym o dobrych zwyczajach przy zawieraniu umów). Co Wy na to?

Odpowiedz
avatar Damroka
3 3

Ze wszystkim się zgadzam, oprócz zdania: "Czy taki problem mieć dla klienta kilka drobniaków w kieszeni" - pomijając fakt, że zła składnia zmienia sens tego zdania, ze względu na umiejscowienie słowa mieć, bo wychodzi na to, czy to dla sprzedawcy jest takim problemem MIEĆ DLA KLIENTA KILKA DROBNIAKÓW :P - rozumiem, że chodziło o to, czy to dla klienta jest taki problem mieć kilka drobniaków w kieszeni. No więc owszem, jest, bo nie zawsze drobne się ma. Ostatnio koleżanka potrzebowała pilnie rozmienić banknot, dałam jej tyle samo w drobnych, bo akurat miałam, więc zostałam bez tych "kilku drobniaków".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

a ja się zastanawiam dlaczego nie podarowałeś mu tego kółeczka? normalnie trzeba było nabić na kasę i dać paragon, a 20 gr uzupełnić z własnej kieszeni :) i taka ciekawostka z mojego miasta, od bodajże 2 lat bank PKO BP nie rozmienia pieniędzy, pracuję w spółdzielni mieszkaniowej, mamy tu kasę, kiedyś można było wziąć 200 zł i rozmienić drobniej, teraz jedynie można pobrać pieniądze (w naszym wypadku na czek, oczywiście za to pobierana jest horrendalna prowizja) i zażyczyć sobie wypłaty w mniejszych nominałach; w innych bankach można rozmieniać

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 maja 2011 o 14:03

avatar voytek
3 3

Trzeba bylo mu te kółko w prezencie wreczyć! :) Albo zlośliwie - sskoro taki bogaty jesteś to kupuj za 200 zeta a nie 20 gr!

Odpowiedz
avatar Asmena
7 7

No ja bez bicia się przyznaję, że potrafiłam płacić za paczkę gum do żucia banknotem 100zł... Ale jak widziałam, że sprzedawca nie miał jak wydać- zwyczajnie rezygnowałam z zakupu. Samo płacenie dużymi nominałami nie jest 'złe'. W przeciwieństwie do sytuacji, gdy klient z takowym nominałem domaga się wydania reszty, mimo iż sprzedawca takowej nie posiada :/...

Odpowiedz
avatar Joseta
3 3

Pracuję w aptece i bardzo często niestety ludzie płacą dużymi nominałami niekoniecznie duże kwoty... Jest taka jedna kobieta, która zawsze twierdzi, że to mój obowiązek mieć drobne! A ja zawsze na to odpowiadam, że to tak samo mój obowiązek jak i jej mieć drobne. No niestety handel ma to do siebie, że mnóstwo jest sytuacji, że ma się ochotę złapać klienta za włosy i walnąć o ladę... nawet w aptece się to zdarza i wbrew pozorom nie tak rzadko.

Odpowiedz
avatar Biggy14
1 1

Wziął ze sobą tę dwusetkę ? ;)

Odpowiedz
Udostępnij