Dawno temu kupowałem wyrób autopodobny o nazwie Polonez w jednym z największych salonów w mieście. Wyboru nie było - trzeba było brać to, co jest. Wybrałem wiec kolor wiśniowy.
Przejrzałem zawartość bagażnika - czy są wszystkie elementy "ruchome" typu koło, gaśnica, narzędzia, itp. Była tam też buteleczka z lakierem, którą dodawano przy sprzedaży, bowiem Polonezy żarła korozja tuż po wyjechaniu z salonu. Problem w tym, że w wybranym przeze mnie aucie dodano lakier... biały.
Poszedłem z tym do sprzedawcy, a ten niewzruszony i całkiem poważnie:
- No to teraz pan może sobie godło "Teraz Polska" namalować na aucie.
Salon Firmowy FSO
Oj tam, Poldki fajne były:)
Odpowiedzhahaha, "wyrób autopodobny" rozłożył mnie na łopatki :)
OdpowiedzMnie też :) plusik za to :)
OdpowiedzJa nie wiem co Wy do Polonezów macie... fajne auta :) Ale historia tak czy owak zacna ;)
OdpowiedzJa myślę, że po prostu lubisz sobie ponarzekać bezpodstawnie, bowiem posiadam Poloneza Caro z salonu, z 94 roku i do tej pory zrobił mi się jedynie niewielki pęcherzyk w dolnej części drzwi. Nigdy nie odmówił mi posłuszeństwa, a najpoważniejsze zabiegi, jakie przy nim wykonywałem, to wymiana akumulatora, szczotek alternatora albo klocków hamulcowych.
OdpowiedzZa "wyrób autopodobny" plusik (+)
Odpowiedz