Mam dwa psy.
Nasza spółdzielnia mieszkaniowa, na drodze umów z jakimiś zewnętrznymi podmiotami, wyznaczyła dla wszystkich mieszkańców trawnik do wyprowadzania psów. Nie przynależy on do żadnego budynku, a jego sprzątaniem zajmuje się zatrudniona tylko do tego firma. Jest dostępny dzięki dobrowolnemu abonamentowi, czyli jak długo większość płaci składki, możemy korzystać z tego luksusu.
Dziś w czasie popołudniowego spaceru, zauważyłem, że jakaś pani wbija tabliczkę przy jednym z narożników psiej toalety. Gdy skończyła, raźnym krokiem ruszyła w moją stronę. Bela i Misiek, moje psy, natychmiast zaczęły się do niej garnąć, ale odgoniła je szorstkim "sio!" i z generalskim przytupem stanęła przede mną.
- Zabierać mi stąd te psy. - zakomenderowała oschle jak mumia do skarabeusza.
- Przepraszam? - trochę mnie tym zaskoczyła, ale miała na sobie firmowa kamizelkę firmy sprzątającej.
- Słyszałeś, zabierać. Ja tu od dziś pracuje i już nie wolno tu psów wyprowadzać, zakaz przed chwilą umieściłam, o tam. - i wskazała, na tabliczkę którą przed chwilą wbijała. To znaczy, na zwykły drewniany szpadel do odśnieżania, na którym napisano mazakiem "Zakaz wyprowadzania psów".
Sprawa zaczęła mi brzydko pachnieć, bo przecież ta firma miała za zadanie TYLKO sprzątanie po wyprowadzanych psach. Nigdzie nie było wywieszek, że coś się w tej materii zmienia, a ja sam przecież miesiąc wcześniej robiłem przelew na pokrycie abonamentu.
- A mogłaby pani wyjaśnić czemu nie? - zapytałem z, chyba, zbyt sceptyczna miną.
- Nie, k***a, nie mogę. S***j, bo po Straż Miejską zadzwonię! - no i to był koniec mojej rozmowy z tą panią. Dość chamstwa mam w pracy, nie muszę go znosić jeszcze w dni wolne.
Zszedłem z trawnika i zadzwoniłem do spółdzielni z komórki (ich nr mam zapisany od czasu innej piekielnej historii). Szybko opisałem całe zdarzenie, podyktowałem swój nr i wróciłem do domu.
Pół godziny później oddzwoniła do mnie pani z sekretariatu, wyjaśniając, że całe zdarzenie nie miało żadnego podłoża prawnego i nadal można wyprowadzać na ten trawnik swoje psy. Nowo zatrudniona pani sprzątająca po prostu chciała sobie ułatwić życie i pobierać pieniądze za pracę, której nie miała zamiaru wykonywać...
Spacer z psami
Ja tam wolę chodzić z woreczkiem na spacery - moje psisko musi się wybiegać, 3 razy dziennie wyprowadza mnie na kilometrową pętlę wokół całego osiedla, na jakimś małym wydzielonym kawałku trawnika po prostu by nie wytrzymał... A najlepsze jet to, że to nie żaden olbrzym, tylko 5 kg Shih Tzu :)
OdpowiedzKażdy pies potrzebuje się wybiegać. Mam owczarka niemieckiego biegającego swobodnie po dużym podwórku i widzę, że po pół dnia biegania wciąż ma ochotę i chęć na rzucanie patykiem czy gonitwy.
OdpowiedzJa zawsze podziwiam "ludzi bez podwórka", którzy decydują się na posiadanie psiaka a później czy deszcz, czy śnieg z nim biegają z uśmiechem na ryjku. Choć syn sąsiada minę ma, jakby robił to za karę, a szkoda bo psiak taki słodki. @SS - wyjaśnij mi proszę co to znaczy "oschle jak mumia do skarabeusza" bo nie mogę załapać, w sensie że sucho? :D
Odpowiedz@TomX: Ależ moje psy nie ograniczają sie do chodzenia po samym trawniku. :-) Po prostu zaraz po wyjściu idziemy na ten trawnik, gdzie się załatwiają i idziemy przed siebie. Na wypadek gdyby zdarzyło im się załatwić gdzieś indziej, mam ze sobą worki foliowe. @BusyPlan: To taki specyficzny, drewniany głos w którym słychać chrobotanie korników wymieszane z jawną pogardą do Ciebie, wepchniętą w ramy minimalnej uprzejmości.
Odpowiedzautorze, jest coś, czego Ci z tej historii zazdroszczę: psów! moja dalmatynka zmarła kilka miesięcy temu i teraz łaszę się do każdego psa, którego spotkam na swej drodze (oczywiście zawsze za zgodą właściciela).
Odpowiedzto kup se nowego i nie pier*ol więcej
OdpowiedzWow, osobny trawnik. Tak z ciekawości pytam: inni ludzie z niego korzystają? Czy i tak psy robią pod każdym drzewem i krzakiem, a właściciele mają to gdzieś? (szczególnie, że jest o'la Boga opłata)
OdpowiedzZdarzają się kupy w innych miejscach, ale nie ma ich za dużo. Zresztą, moje osiedle zawsze było względnie czyste.
OdpowiedzOgólnie pani była strasznie głupia i naiwna. Prędzej czy później by się wydało. Nie ma trawnika = nie ma opłat. Pytanie spółdzielni, czemu ludzie nie płacą i już dochodzą po nitce do kłębka...
OdpowiedzI z takim podejściem się zgodzę, i to popieram! Sprzątać po psach powinna osoba, której się za to płaci! W żadnym wypadku nie powinien tego robić posiadacz psa. Dobrze, że durnej babie przypomniałeś, za co się jej płaci.
Odpowiedzlol, czemu nie posiadacz? twój pies, twoje gó*wno. ja na szczescie nie mam psa
OdpowiedzYabol, nie ma problemu. Wynajmij kogoś i zapłać mu, żeby sprzątał gówno po twoim psie.
Odpowiedz@Jorn Ja nie muszę, bo nie mam psa. A kto psa posiada, płaci gminie podatek od posiadania psa, który jest abonamentem za sprzątanie.
OdpowiedzYabol, teoretycznie tak, ale... jak korzystasz z toalety, to babcia klozetowa po Tobie wodę spuszcza? =] Niestety w wielu miejscach nie ma "psich trawników", więc każde wyjście to jak spacer po polu minowym. Najgorsi są ludzie, którzy uważają sprzątanie po swoim pupilu za wielką ujmę...
OdpowiedzKolejna "specjalistka" z serii "jak zarobić i się nie narobić"... :D Ciekawe, czy jej firma wyciągnie z tego jakieś konsekwencje.
Odpowiedz@Ayeri: Wiesz, babcia klozetowa nie została zatrudniona w publicznym szalecie, by spuszczać ludziom wodę w toalecie, zaś ta pani sprzątaczka została zatrudniona by po tych psach sprzątać :)
OdpowiedzNo tak, ale i babci, i tej pani płacą. Obie mają też dbać o porządek w danym miejscu, tak więc w sumie się zgadza =]
Odpowiedz@SecuritySoldier: a jak się teraz na Ciebie patrzy, gdy Cię widzi? :]
OdpowiedzNie widzi mnie, bo była pierwszy i chyba ostatni raz. Dziś rano nie widziałem nikogo sprzątającego, a przez resztę dnia byłem w pracy. Siostra jednak twierdzi, że teraz pojawił się jakiś starszy pan, który chciał nam zagłaskać psy na śmierć.
OdpowiedzZapewne jak na najlepszego przyjaciela. xD
Odpowiedzjedno słowo: Polska ;) co by zrobić, żeby się nie narobić a żeby zarobić.
Odpowiedz"zakomenderowała oschle jak mumia do skarabeusza" Padłam. Dobry pomysł z takim trawnikiem... Szkoda że tak rzadko ludzie na to wpadają... Pamiętam, u moich znajomych jakiś czas było tak, że za to co ludzie płacą za posiadanie psa rada osiedla postawiła kilka koszy na kupy, a każdy kto płacił dostał woreczki i łopatkę. Pomysł świetny, tylko kilku miejscowym osiłkom się to nie spodobało i kosze co chwilę razem z zawartością leżały poprzewracane :/ Dobrze, że mieszkam w domu z ogródkiem ;)
Odpowiedz