Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wracając z wakacji, zetknęliśmy się z wyjątkowo bezczelnym kelnerem. Meksykańskie lotnisko, lot…

Wracając z wakacji, zetknęliśmy się z wyjątkowo bezczelnym kelnerem. Meksykańskie lotnisko, lot opóźniony, dopadł nas głód, postanowiliśmy pójść coś zjeść. Za dużego wyboru nie było, padło na jakiś amerykański fastfood (taki trochę lepszy od McDonalda, ale sporo gorszy od np. TGI Friday. Jedzenie zamawiało się przy barze, a kelner przynosił je do stolika.

Jako że ceny lotniskowe, rachunek za 2 burgery z frytkami i 2 napoje wyniósł w okolicach 1000 pesos (jakieś 50 euro). Płaciliśmy kartą, ale mieliśmy jeszcze przy sobie ostatni banknot 100 pesos (5 euro), który chcieliśmy zostawić jako napiwek.

Skończyliśmy jeść, kelner przyniósł rachunek, płacimy. Ten pyta, ile napiwku ma doliczyć do transakcji - 20% czy 25%. Mówimy, że napiwek damy w gotówce i mąż wyjął ten banknot 100 pesos. Kelner na to, że on go nie chce, bo to za mało i on woli, żebyśmy zapłacili większą kwotę kartą. Mówimy, że wolimy gotówką, a kwota 10% rachunku przy naprawdę minimalnej obsłudze wydaje nam się aż za nadto wystarczająca. On swoje, że to za mało i nie chce, a skoro "nas nie stać" na porządny napiwek, to powinniśmy siedzieć w domu". To schowaliśmy banknot i nie dostał nic. Skoro nie chce, to nie.

Żeby nie było, rozumiem amerykańską kulturę napiwków (tzn. nie, nie rozumiem, dlaczego panuje przyzwolenie, żeby pracodawca nie płacił pracownikom, tylko przerzucał koszt personelu na klienta, ale przyjmuję do wiadomości. Nie wiem też, czy w Meksyku jest tak samo, czy też turyści z USA ich rozpuścili) i nie mam problemu z zostawieniem 20% wartości zamówienia, ale w restauracji z prawdziwego zdarzenia, gdzie kelner cały wieczór wychodzi z siebie, żeby mi dogodzić i faktycznie na ten wysoki napiwek zapracował. Nie w samoobsługowej burgerowni, gdzie praca kelnera ograniczyła się do kilkusekundowej czynności położenia talerza na stole. A już szczytem jest strzelanie fochów do klienta i wymuszanie wyższej kwoty, "bo on chce".

Bar na lotnisku

by Crannberry
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dominik
14 16

A ja się nie pie… I nic nie zostawiam. I co mi zrobią?

Odpowiedz
avatar iks
10 10

@Dominik: Ja tak samo, napiwek daje dopiero wtedy gdy obsługa naprawdę zasłuży.

Odpowiedz
avatar Mavra
0 0

@iks: mam dokładnie takie samo podejście

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 14

Pewnie wiesz, że nie ma Irlandczyka, który nie ma bliższej albo dalszej rodziny w USA, Kanadzie, Australii czy innej byłej brytyjskiej kolonii. Na studiach poznałem paru, którzy regularnie odwiedzali krewnych w USA. Jedna powiedziała, że oni mają tak wyprane mózgi, że stała dobra pensja dla kelnerów to wg nich komunizm.

Odpowiedz
avatar Crannberry
14 20

@pasjonatpl: zauważyłam :D Podczytuję amerykańskie fora i rzuciło mi się w oczy, że oni wszystko, co europejskie (godną wypłatę ze wykonaną pracę, prawa pracownicze, opiekę zdrowotną, prawo do L4 i urlopów macierzyńskich i transport publiczny) uważają za „ojezu komunizm” i zamach na ich jankeską wolność i demokrację. Ich zdaniem niewylądowanie na bruku, jak złamiesz nogę, nie powinno być normą, tylko jakimiś szczególnym przywilejem. I gotowi są bronić tych swoich patologii zawzięcie, zażarcie i z uporem godnym lepszej sprawy. Ręce opadają, jak się to czyta

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 10

@Crannberry: Ale u nas też takie poglądy panują. Przecież czytasz Piekielnych? A im młodszy obywatel - tym bardziej te poglądy przyswaja i popiera. Ja nie wiem co to jest, ale wygląda mi na jakiś zbiorowy masochizm, albo specyficzną formę syndromu sztokholmskiego. Może jakiś socjolog mógłby to zinterpretować? A pranie mózgów jest faktem. U nas też. Straszą tym "komunizmem" (cokolwiek miałby oznaczać) zupełnie jak świnie u Orwella - złym panem Jonesem.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
8 10

@Armagedon: Bo młodzi obywatele są przeświadczeni, że to właśnie oni będą prezesami/rekinami biznesu i robole będą na nich zasuwać. Trochę w tym młodzieńczej brawury, trochę nachalnej kultury sukcesu w mediach. A potem życie dopiero weryfikuje, że jak jest stu chętnych na prezesowanie, a stanowisko jedno, to reszta...

Odpowiedz
avatar ElleS
7 9

@pasjonatpl Jak kiedyś polecę do Stanów to figę z makiem dostaną, a nie moje napiwki. Choćbym miała potem nie mieć wstępu do tego samego miejsca dwa razy.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
-1 3

@ElleS jak chcesz to zrobić, skoro napiwek jest z góry narzucony do rachunku?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@JeZySiek: Zgadnij jaka partia cieszy się dużym poparciem młodzieży. I łykają mądrości Korwina jak pelikany, a potem powtarzają bez zastanowienia. Z wiekiem im przechodzi, jak zaczynają rozumieć, że życie nie jest takie proste, a w wywodach Korwina dostrzegają coraz więcej luk albo i bzdur (sporo ma ich na koncie).

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Crannberry: Cóż. Całe dekady propagandy i robienia ludziom wody z mózgu robią swoje. Kiedyś może było u nich podobnie, ale różnica była taka, że pensja przeciętnego Amerykanina znaczyła dużo więcej niż obecnie, więc zwyczajnie łatwiej im było opłacić wszystko z własnej kieszeni. Ale te czasy dawno się skończyły i dużo łatwiej zostać z ręką w nocniku, a trudniej odbić się od dna. Amerykańskich forów nie czytam poza komentarzami na YouTube. Poza tym widziałem kilka różnych filmów dokumentalnych na podobne tematy i czasami oglądałem nagrania republikańskich demagogów. Jaki to świat w ich mniemaniu jest prosty. Najbardziej mnie śmieszy, jak narzekają na brak wolności słowa (owszem, przegina się z cenzurą w necie, ale dla rynsztoku, do jakiego radykałowie z obu stron chcą sprowadzić debatę publiczną i niestety w sumie sprowadzili, nie powinno być miejsca), że niby jest jak w Korei Północnej czy jakimś innym zamordystycznym kraju. I piszą sobie coś takiego w internecie, na publicznym forum, gdzie każdy może to przeczytać. Mieszkaniec Korei Północnej prędzej padłby na zawał niż napisał coś takiego, bo wiedziałby, że go namierzą i zabiją albo zamkną. Ogólnie wielu ludzi żyjących w wolnych krajach nie zdaje sobie sprawy, że w tych zamordystycznych ludzie bardzo uważają, co mówią publicznie, a nawet prywatnie (bo nie ma pewności, czy ktoś nie jest szpiclem albo ktoś nie podsłuchuje).

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

Zdecydowanie Amerykanie ich rozpuścili, często jeżdżą do meksykańskich kurortów i zarażają napiwkomanią.

Odpowiedz
avatar Crannberry
7 9

@Ohboy: to wiem. Widziałam turystów w hotelu, którzy zamawiając w barze drinki z all Inclusive, za każdym razem dawali barmanowi 5$. Ten napiwek kilkakrotnie przekraczał wartość tego rozwodnionego bełta

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2024 o 23:49

avatar Ohboy
3 3

@Crannberry: Za granicą inaczej to funkcjonuje, ale Amerykanie przyzwyczaili się, że jak nie będzie napiwku to w drinku może się znaleźć coś więcej niż powinno. Czasami wyskakują mi posty na ten temat i niektórzy uważają, że rzucenie zamówienia w krzaki jest usprawiedliwione, jeśli zamawiający nie zostawił napiwku podczas zamawiania. Czyli chcą napiwki jeszcze przed wykonaniem usługi!

Odpowiedz
avatar bloodcarver
8 8

Amerykańska kultura napiwków jest, niestety, wzmacniana przez ich prawo. Napiwki są generalnie nieopodatkowane. A pensje pracowników wypłaca się z dochodów opodatkowanych. Czyli jeśli klient da $10 napiwku, kelner dostanie $10. Żeby dostał tyle samo z wypłaty, trzeba by podnieść rachunek o $12, czy jakoś tak. I to prowadzi do wynaturzeń. Z drugiej strony, w Polsce i, o ile rozumiem, w Meksyku pensja minimalna kelnera jest taka sama jak każdego innego pracownika. Czyli "obowiązek" napiwków nie ma sensu.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 1

@Dokurobei: OK, faktycznie wygląda na to że od grudnia zeszłego roku zostało to zmienione.

Odpowiedz
avatar vylarr
2 2

@bloodcarver: Weź pod uwagę, że w większości krajów praca też jest opodatkowana. Amerykańska kultura napiwków wynika z niewolnictwa - praca w usługach, jako zwykły szeregowy pracownik, jest traktowana jako coś co kiedyś wykonywali niewolnicy. Dla amerykanów to praca niewykwalifikowana, którą może wykonywać każdy i z tego powodu jest słabo opłacana, stąd doliczanie napiwków. Zresztą chyba logiczniejsze wydaje się podanie ostatecznej ceny za usługę, a nie że do ceny trzeba jeszcze samemu doliczyć napiwek, który dodatkowo nie jest obowiązkowy, ale jest regulowany przez prawo zwyczajowe - logiczniejsze dla Europejczyka, nie dla amerykanów.

Odpowiedz
avatar PodniebnyKartofel
5 9

Trzeba bylo przerwac na pol, dac jedna czesc i powiedzeic ze reszte ma pan Wladek na cargo ;-)

Odpowiedz
avatar Morog
1 1

Ja bym poprosił o zawołanie właściciela...

Odpowiedz
avatar tycjana12
2 2

Nigdy nie zrozumiem wytworzenia się"tradycji"dawania napiwków osobie,która tylko przeniosła jedzenie z punktu A do punktu B stworzone ciężką pracą przez kucharza i personel.To powinno dawać się napiwki choćby kurierom,,że przywożą nasze zakupy,sprzedawcom,że wezmą od nas pieniądze,urzędnikom,że nas obsługują...To jest praca i płaca,na jaką się decydują,i tyle.Nikt nikogo do tego nie zmusza.

Odpowiedz
avatar vylarr
3 3

@tycjana12: Tak, napiwek powinien być dobrowolnym specjalnym podziękowaniem za zrobienie czegoś naprawdę ekstra, a nie obowiązkowym haraczem za obsługę, za to że tylko wykonuje się swoje obowiązki. Stawki w umowie powinny być wystarczająco duże, by zarabiać godnie bez napiwków. Kelner to nie tylko praca dla młodych, do momentu znalezienia sobie czegoś lepszego/zakończenia edukacji. To zawód jak każdy inny i sytuacje gdy kelner ma na umowie minimalną krajową, bo pracodawca wychodzi z założenia, że resztę sobie dorobi z napiwków, nie powinny mieć miejsca, tak samo jak dawanie napiwków tylko za wykonywanie swojej pracy. Są kraje gdzie szanuje się pracownika, płacąc mu odpowiednio dobrze, a jako klient poprzez uprzejme zachowanie, a dawanie napiwków traktowane jest jako obraza.

Odpowiedz
avatar voytek
2 2

@vylarr: niekoniecznie - co kraj to obyczaj... w niektórych musisz dać napiwek czy Ci sie podoba czy nie a są takie gdzie dawanie napiwku to obraza (np. w Japonii)

Odpowiedz
avatar voytek
-1 3

A co to za linia lotnicza, że przy tak długich lotach nie daje posiłków w czasie loty? Zapewne wielcy bogacze ale lecieli najtańszymi i to pewnie jeszcze w luku bagażowym! :D Do rzeczy - co kraj to obyczaj - nikt Wam nie kazał jeździć na drugi koniec Świata! trzeba było pojechać nad polskie morze i byś napiwków dawać nie musiała!

Odpowiedz
avatar Crannberry
1 3

@voytek: lot był z przesiadką w Stanach, pierwszy segment był krótkodystansowy(3,5 godz), więc bez cateringu. Jeść dostajesz dopiero na odcinku transatlantyckim. Zresztą ze względu na opóźnienie, wiedzieliśmy, że na drugi lot nie mamy szans zdążyć. Zamiast pisać głupie komentarze, proponuję wziąć się za jakąś robotę, wtedy sam będziesz mógł gdzieś pojechać, liznąć trochę świata i nie będziesz musiał się wyzłośliwiać w internecie

Odpowiedz
Udostępnij