Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Wszyscy palący ludzie - nienawidzę Was. Nienawidzę Was wszystkich po kolei i…

Wszyscy palący ludzie - nienawidzę Was. Nienawidzę Was wszystkich po kolei i nienawidzę Waszego nałogu, w którym jestem pośrednio zmuszona uczestniczyć.

A robię to, gdy stoję na przystanku, gdy przechodzę pod jakimś lokalem i pracownik sobie wyszedł "na przerwę", gdy idę po prostu chodnikiem i idzie przede mną palacz albo stoi grupka ludzi i rozmawia - i muszę te wszystkie opary wdychać. Tak, to czuć, to jest dym, który nie leci w górę, ale również na boki, a gdy wieje wiatr czuć to wszędzie, nawet jak człowieka nie widać!

Co Wam w tych papierosach tak imponuje? To nie ma absolutnie ŻADNYCH korzyści. Drogie, śmierdzi przeokrutnie, zatruwa organizm Twój i osób, które są zmuszone to bycia biernymi palaczami. To jest nałóg - szkodliwy jak każdy innymi i jak z każdym innym można walczyć z nim, by rzucić. Naprawdę nie potrafię wskazać żadnych pozytywnych stron palenia papierosów. Chwilowe uczucie radości, stymulacja układu nerwowego - jesteście w stanie to osiągnąć w tańszy i zdrowszy sposób, i nawet więcej - tych sposobów jest cała masa, wystarczy się postarać i to znaleźć.

Nie ma dnia, abym mogła rano iść na przystanek a potem po pracy wrócić spacerem do domu i nie wąchać tego smrodu, bo zawsze i wszędzie znajdzie się ktosiek, który to musi popsuć, bo nie wytrzyma.

A już zupełnie nie jestem umysłem w stanie ogarnąć sytuacji, gdy widzę, że idzie przykładowo mama z dziećmi, z wózkiem, albo mama z babcią i z wózkiem, i jedna z nich albo obydwie palą. Przy dzieciach! Ostatnio w parku na ławce siedziały dwie kobiety z wózkiem, obydwie paliły przy tym dziecku. Czy Wy naprawdę myślicie, że tego nie czuć, bo się odwrócicie w drugą stronę albo opuścicie rękę pod ławkę? Dorośli ludzie a tacy głupi.

Nie trafia do mnie argument "to nie wąchaj", "jestem wolnym człowiekiem, mogę robić co chcę". Możesz na przykład Ty po prostu nie smrodzić komuś prosto w twarz albo zwyczajnie przestać oddychać. A Twoja wolność kończy się w miejscu, gdy zaczyna się wolność innego człowieka. Niestety, żyjemy w społeczeństwie i nie jesteśmy pępkami świata, świat nie kręci się wokół nas i idąc na spacer, możesz człowieku pomyśleć, czy ktoś za mną będzie musiał wąchać ten smród, który mam ochotę teraz odpalić.

Nie możecie po prostu zapalić w miejscu, w którym nikogo nie ma? Nie możecie się powstrzymać na chwilę, aż przejdziecie w miejsce, w którym sobie na spokojnie będzie mogli na to pozwolić? Ja nie mam ochoty być zmuszana do wąchania tego. Bardzo bym chciała tego nie wąchać, ale nie zawsze mam wybór - ktoś idzie centralnie przede mną, a nie mogę wyminąć, albo stoimy na przystanku. Ile można wstrzymywać oddech? Poza tym palenie na przystankach autobusowych jest chyba zakazane, prawda?

Przestańcie być takimi egoistami z tym paleniem, włączcie empatię. Pal w otoczeniu ludzi, którzy tego chcą albo z dala od ludzi w ogóle.

otoczenie palacze

by ~nielubiepalaczy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Mavra
20 28

Niezależnie od tego co myślę na ten temat bardzo mi się nie podoba forma wypowiedzi

Odpowiedz
avatar Michail
12 18

@Mavra: To jest metoda jak z last generation - tak walczą o klimat, że zniechęcają do dbania o niego.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
6 10

@Mavra: mam to samo

Odpowiedz
avatar Niveam
2 34

Powiem to tak. Jestem osobą palącą i jak mam możliwość zapalić tak by nikomu nie przeszkadzać to super i korzystam z tego. Dla mnie palenie to przyjemność niezdrowa, droga, ale to moja sprawa. W mieście czasami nie mam jak iść i palić tak by nie przeszkadzać innym, bo dym leci, a zakazu nie ma i palić będę czy to się komuś podoba czy nie. Nie robię na złość, ale też nie będę rezygnować z czegoś na pół dnia, bo ktoś ma taki kaprys, bo akurat koło mnie przechodzi. Nie palę tam gdzie są zakazy, papierosy gaszę i wyrzucam do kosza na śmieci, nigdy na chodnik. Są też inni, którzy się do tego nie stosują. Mimo to nie bądź pępkiem świata, dopóki nie jest to zakazane to będę palić tam gdzie mogę czy to się komuś podoba czy nie. To są dwie strony medalu

Odpowiedz
avatar Brzeginka
6 26

@Niveam: tak w zasadzie to nie tyle niepalący mają kaprys niewdychania dymu, co palący mają kaprys puszczenia dymka. Zakazane to nie jest. Tak samo jak zakazane nie jest np. plucie na chodnik. Czy jest to uprzejme? Niezbyt, ale nikt nie każe być uprzejmym i mieć na uwadze innych ludzi.

Odpowiedz
avatar aikido
8 24

@Niveam to jest zwykły szacunek do innych. Ulicą chodzą dzieci, młodzież, ciężarne i serio muszą być trute bo Ty lubisz palić?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 25

@aikido: "Ulicą chodzą dzieci, młodzież, ciężarne i serio muszą być trute bo Ty"... ... masz ochotę zajmować się produkcją groźnego dla życia smogu - jeżdżąc swoją furką nawet do sklepu za rogiem? Palacz szkodzi PRZEDE WSZYSTKIM sam sobie. A to STRASZNE zagrożenie dla przechodnia, który poczuje zapach z papierosa na ulicy, kwituję serdecznym rechotem i między bajki wkładam.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-1 15

@aikido: E? Co to za argument niby? A jak na „moją” alejkę osiedlową dzieci, młodzież i ciężarne nie zaglądają, bo upodobały ją sobie około trzydziestoletnie Sebixy, to tam już można palić? Innych można truć, bo tylko kwiat młodzieży oraz narodzone i nie „dzieciomtka” to jakiś lepszy rodzaj człowieka? No bo jeśli tak nie uważasz, to skąd to wyszczególnienie?

Odpowiedz
avatar aikido
4 12

@SmoczycaWawelska nie chodziło mi że lepszy typ człowieka, bardziej jako szczególnie potrzebujący opieki/zadbania. Pisząc o ulicy miałam na myśli każdy teren ogólnodostępny. Ale prawda jest taka że palacze są też zmorą "balkonową". W ciepłe dni nie jestem w stanie otworzyć okna w salonie i sypialni bo sąsiad z piętra niżej pali więcej chyba niż piec hutniczy i cały ten smród idzie mi do mieszkania. Armagedonku drogi, tak to jest straszne czuć ten zapach, zwłaszcza gdy jest się w ciąży. U mnie dosłownie zapach dymu papierosowego powodował natychmiastowe wymioty w ciąży, bez niej okropne mdłości które później mnie męczą przez dłuższy czas. Wiem też że w takim odczuciu nie jestem jedyna ;) poza tym, bierne palenie jest dużo gorsze niż czynne i bierni palacze, łola Boga, są również narażone na M.in. raka płuc.

Odpowiedz
avatar janhalb
8 16

@Armagedon: "(…) Prędzej dostaniesz raka płuc z powodów genetycznych, trującej żywności, wysokiego stężenia miejskiego smogu, lub korzystania z toksycznych chińskich bubli - niż od chmurki (a nawet kilku) z papierosa palacza." Ale "bo Ty tak mówisz", czy może masz na to jakieś (przepraszam za wyrażenie" argumenty? Palenie jest NAJCZĘSTSZYM powodem nowotworów płuc. W Polsce palenie tytoniu jest przyczyną 93% zachorowań na raka płuca u mężczyzn i 77% u kobiet po 35 roku życia. i głównym "sprawcą" problemu wcale nie jest nikotyna, tylko właśnie substancje smoliste z dymu papierosowego. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska uznała nawet dym tytoniowy obecny w otoczeniu za jeden z najgroźniejszych czynników rakotwórczych. "Bierne palenie" (wdychanie "cudzego" dymu) jest równie szkodliwe. Masz, poczytaj sobie i nie opowiadaj bzdur: https://betamed.pl/poradniki/dym-z-drugiej-reki-czyli-czego-nie-wiedziales-o-biernym-paleniu/ https://www.nowafarmacja.pl/blog/czym-jest-bierne-palenie-i-jakie-sa-jego-skutki

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 14

@janhalb: "Zanieczyszczone spalinami powietrze jest jedną z głównych przyczyn wielu chorób cywilizacyjnych, takich jak nowotwory, astma, alergie czy choroba wieńcowa. Najbardziej szkodliwe dla ludzi są tlenki azotu. Tlenki azotu długofalowo uszkadzają drogi oddechowe i w dużym stężeniu są w stanie doprowadzić do zgonu." - https://www.autozyk.pl/spaliny-samochodowe-a-zdrowie/ "Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że oddychanie mocno zanieczyszczonym powietrzem jest podobnie szkodliwe jak nałogowe palenie papierosów. W ciągu roku z powodu smogu rejestrujemy blisko 8,8 miliona zgonów, podczas gdy liczba umierających nałogowych palaczy to średnio 7,2 miliona." - https://loveair.pl/zdrowie/wplyw-smogu-i-papierosow-na-zdrowie "Jego duże stężenie [smogu] w powietrzu może przyczynić się do uszkodzenia serca i wielu schorzeń układu krwionośnego. Tlenki azotu powstają m.in. podczas emisji spalin. Nawet krótkotrwała ekspozycja może doprowadzić do podrażnienia dróg oddechowych i oczu." - https://loveair.pl/zdrowie/jakosc-powietrza-a-zdrowie "Eksperci są zgodni – smog, który wdychamy prowadzi do rozwoju groźnych chorób, a jedną z nich może być rak płuca. Dotychczasowe ustalenia wskazują na silny związek pomiędzy ekspozycją na zanieczyszczone powietrze, a występowaniem negatywnych skutków zdrowotnych, w tym zwiększonym ryzykiem rozwoju niektórych nowotworów." - https://www.zwrotnikraka.pl/czy-smog-powoduje-raka/ "Smog w powietrzu ma związek m.in. z rozwojem raka płuc, objawami POChP oraz alergii, a także z infekcjami dolnych oraz górnych dróg oddechowych." - https://airly.org/pl/jak-zanieczyszczone-powietrze-dziala-na-uklad-oddechowy-czlowieka/ "...[AOŚ] uznała nawet dym tytoniowy obecny w otoczeniu za jeden z najgroźniejszych czynników rakotwórczych. "Bierne palenie" (wdychanie "cudzego" dymu) jest równie szkodliwe." A gdzież ten dym tytoniowy jest tak powszechnie obecny w twoim otoczeniu, żebyś ty, drogi janhalb, miał okazję do biernego palenia i permanentnego wdychania "cudzego" dymu? Bo wiesz, ja - żeby się nawdychać "cudzego" smogu - nawet z domu wychodzić nie muszę. Wystarczy, że otworzę okno. Zwłaszcza w godzinach, tak zwanego, szczytu.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
8 8

@Armagedon: nie rozumiem tego licytowania się na problemy. Wdychanie dymu papierosowego jest poważnym czynnikiem ryzyka nowotworów płuc, wdychanie smogu jest bardzo szkodliwe dla zdrowia. Jedno nijak nie wpływa na drugie. Więc po co się licytować co gorsze? Jedno i drugie nam szkodzi, jedno i drugie powinno się wyeliminować albo chociaż ograniczyć. Whataboutyzm jest tu zbędny.

Odpowiedz
avatar janhalb
3 7

@Armagedon: Nic z tego, co napisałeś, nie przeczy temu, co wrzuciłem. Powtórzę: według aktualnych danych w Polsce palenie tytoniu jest przyczyną 93% zachorowań na raka płuca u mężczyzn i 77% u kobiet po 35 roku życia. To są twarde fakty. Smog jest syfem - ale dotyczy głownie centrów wielkich miast. Palacze łażą wszędzie i bardzo często maja w dudzie zakazy. Gdzie? Umiesz czytać? Może przeczytaj historię, którą komentujemy?… Gdzie ja miałem okazję? WSZĘDZIE. Mam 54 lata - w czasach mojego dzieciństwa większość dorosłych paliła, także w małych mieszkaniach, także przy dzieciach. Moja matka paliła jak komin. Na jej usprawiedliwienie można powiedzieć, że pół wieku temu (zwłaszcza w PRL) nie było jeszcze takiej świadomości, jakie są skutki palenia (także biernego). Ale dziś już to wiadomo. Więc do licha ciężkiego: chcesz się truć? A truj się, Twoje zdrowie, Twoje życie, volenti non fit iniuria. Ale nie truj innych. Nie pal tam, gdzie nie wolno, nie pal w mieszkaniu przy małych dzieciach, nie pal na ulicy pełnej ludzi, gdzie osoby postronne zmuszone są do wdychania trującego syfu, który produkujesz. Proste. I odpuść sobie głupie racjonalizacje ("tak, palę, to jest szkodliwe, ALE PRZECIEŻ INNE RZECZY TEŻ SĄ SZKODLIWE"). Wybacz, ale to jest po prostu głupie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 kwietnia 2024 o 19:29

avatar Armagedon
1 9

@janhalb: Głupi to ty jesteś. Co mnie obchodzi, że twoja matka pół wieku temu paliła przy dzieciach? Mnie obchodzi, że osoby takie jak ty dzisiaj wieszają psy na normalnych ludziach bez większego powodu, tylko dlatego, że palą papierosy. Sracie ogniem na lewo i prawo, pomstując w niebogłosy, że tacy jesteście osaczeni przez palaczy, że nawet głębszego oddechu złapać nie możecie. Gdzie się nie obrócić - tylko dym i dym papierosowy. Degenerat-palacz jara WSZĘDZIE. A głównie tam, gdzie nie wolno - bo chce otruć niepalących. Taki ma plan. Powiedz mi janhalb, po jakiego wuja wypisywać takie kłamliwe opinie? Bo to jest gównoprawda, że ludzie palą w sklepach, w kinach, w kawiarniach, halach sportowych, restauracjach, dworcach, szkołach, szpitalach, biurach, urzędach, pociągach, bibliotekach i mlecznych barach. Ale - twoim zdaniem - od półwiecza nic się w tym temacie nie zmieniło. Cały czas opresyjny palacz zmusza cię do biernego palenia, gdzie byś się nie pojawił. Jednocześnie jesteś głęboko przekonany, że trucie ludzi spalinami nie ma tu nic do rzeczy, bo dym z papierosa jest gorszy i ważniejszy. Wyeliminujesz palaczy - i świat będzie piękny. Na pewno byś wtedy nie zachorował na raka płuc. "Tak, jeżdżę samochodem, tak, produkuję spaliny, tak, truję ludzi, ale MI WOLNO, bo przecież palacz i jego dym jest większym zagrożeniem dla ludzkości. Poza tym, JA NIE ZMUSZAM osób postronnych do wdychania trującego syfu, bo smrodzę wyłącznie na ulicach, a tam trujący syf jest nieszkodliwy. Szkodliwy jest dym z papierosa wypuszczony przez palacza na tej samej ulicy." Mam rację?

Odpowiedz
avatar alicees
3 5

@janhalb tylko te statystyki które podajesz dotyczą palaczy a nie biernych palaczy. Bierne palenie też szkodzi, ale tu raczej mowimy o sytuacji gdy ktos np. mieszka w domu gdzie inni domownicy pala a nie takie nic jak minięcie kogoś kto pali na powietrzu. To już zdecydowanie większy wpływ ma smog niż taka ekspozycja chyba że stajesz koniecznie koło takiego palacza na dłużej żeby sobie powdychać z 10 cm.

Odpowiedz
avatar janhalb
-3 3

@Armagedon: "Głupi to ty jesteś." Dodaj jeszcze "nie zesraj się" i będziemy mieli pełne combo internetowego januszostwa. Zwróć łaskawie uwagę, że nie nazwałem głupim Ciebie, tylko argument, którego używasz ( https://pl.wikipedia.org/wiki/Racjonalizacja ). Więc może z łaskie swojej trzymaj minimum poziomu. "Co mnie obchodzi, że twoja matka pół wieku temu paliła przy dzieciach?" To była odpowiedź na Twoje pytanie, zauważyłeś? Czy tak się już zapieniłeś, że nawet nie pamiętasz, co pisałeś wcześniej…? "…osoby takie jak ty dzisiaj wieszają psy na normalnych ludziach bez większego powodu, tylko dlatego, że palą papierosy. " Gdybyś spróbował przeczytać ze zrozumieniem to, co napisałem wyżej, zauważyłbyś, że absolutnie nie czepiam się palaczy "tylko dlatego, że palą". Powtórzę: niech sobie palą, ich zdrowie, ich życie, chcącemu nie dzieje się krzywda. Natomiast wieszam psy na pajacach, którzy trują INNYCH. W tym mnie. "gównoprawda, że ludzie palą w sklepach, w kinach, w kawiarniach (…)" Nie palą, bo jakiś czas temu wprowadzono zakazy. I wtedy także (pewnie za młody jesteś, żeby to pamiętać) tacy jak Ty darli dzioby, żęto ograniczanie wolności i że wszyscy się czepiają biednych palaczy. Użyj Google i poszukaj sobie, jakie były afery kiedy wprowadzano zakaz palenia w kawiarniach, restauracjach czy pubach. Na szczęście nikt się tym miauczeniem nie przejął - i dziś zakaz funkcjonuje i jakoś palacze dają radę. "Jednocześnie jesteś głęboko przekonany, że trucie ludzi spalinami nie ma tu nic do rzeczy, bo dym z papierosa jest gorszy i ważniejszy." Może spróbuj komentować to, co napisałem, a nie to, co Ci się wydaje. Nie odpowiadam za Twój brak umiejętności czytania ze zrozumieniem. Powtórzę: trujesz się? Twój wybór, nic mi do tego. Natomiast mam prawo protestować, kiedy trujesz innych (w tym mnie). A generalnie - "ma gavte la nata".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2024 o 11:46

avatar Armagedon
1 3

@janhalb: Człowieku, z tobą jest coś nie tak. Nigdzie nie pytałam ani o twoją matkę, ani w ogóle o to co palacze robili 50 lat temu. Moje pytanie to: "A gdzież ten dym tytoniowy JEST tak powszechnie obecny w twoim otoczeniu, żebyś ty, drogi janhalb, miał okazję do biernego palenia i permanentnego wdychania "cudzego" dymu?" (Ale zdanie jest złożone i, faktycznie, mogłeś go nie pojąć.) Twoja odpowiedź to "WSZĘDZIE". No koń by się uśmiał. Jak ci uświadamiam, że kłamiesz, bo już od bardzo dawna nie można palić "wszędzie" - to odwracasz kota ogonem, bo "kiedyś to było", a blisko 15 lat temu to "palacze darli dzioby i miauczeli" przeciw zakazom palenia w lokalach. Ale DZIŚ zakaz funkcjonuje i (sam piszesz) palacze DAJĄ RADĘ. Chwilę potem przeczysz sam sobie i nadal z tępym uporem twierdzisz, że "mam prawo protestować, kiedy trujesz innych (w tym mnie)." A ja, równie uporczywie, będę pytać GDZIE? Bo, że ty mnie trujesz swoimi spalinami na ulicach - nie ulega kwestii. Ale twoja mentalność jest taka. "Ja będę nadal produkował spaliny, bo mogę, zakazu nie ma. Za to ty rzucisz palenie - i będzie git." I gówno cię obchodzi, że ja również nie mam zakazu palenia na ulicy. https://recigar.pl/mandat-a-palenie-papierosow-gdzie-i-kiedy-mozemy-zostac-ukarani/ Tu sobie o tym poczytaj. Okazuje się, że nie ma zakazu palenia nawet na balkonie i klatce schodowej - co mnie jednak mocno zaskoczyło. A mimo to osoby palące nie jarają na klatkach schodowych, a na balkonach raczej rzadko. Krótko mówiąc - odtniutniaj się. Wymaluj sobie baner i idź protestować pod jakieś ministerstwo.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Niveam: tak jak autor wpisu napisał "wolność jednej osoby kończy się tam gdzie jest wolność innej osoby" i tego się trzymajmy sam nie lubię zapachu dymu papierosowego i działa na mnie jak płachta na byka zwłaszcza jak stoję na przystanku gdzie osoba stoi pod wiatr i wiatr cały dym kieruje na innych ludzi którzy stoją i czekają na autobus. Co za problem dla palacza ustawić się tak do wiatru aby wiatr wywiewał jej smrody nie wprost na innych oczekujących a poza przystanek. To samo mógłbym powiedzieć o osobach które palą na balkonie. Mając otwarte okna w lecie chciałbym aby wpadało mi świeże powietrze, ale co wpada - dym sąsiada który piętro niżej siedzi na balkonie i pali. To jest jeszcze nic - w letnie upały chociaż w nocy chciałbym spać przy otwartym oknie, ale nie ma nic gorszego niż bycie wybudzonym ze snu smrodem z dymu papierosowego 5-6x w ciągu każdej nocy bo ktoś nie może spać i chodzi palić na balkonie lub stojąc w oknie.

Odpowiedz
avatar elendu
0 0

@Armagedon niestety to nie jest tylko wymysł. Jestem astmatykiem, mam alergię na niektóre marki papierosów. Przypadkowe odetchnięcie taką chmurką oznacza zaostrzenie astmy na kilka dni. Jeśli na ulicy idą ludzie i palą, czasem nie mam gdzie uciec. Zdarzyło mi się kiedyś w Warszawie, że mąż musiał mnie nieść, bo na wąskiej drodze (remonty + marsz) co chwila ktoś palił, zabrakło mi oddechu i nie byłam już w stanie ustać na nogach. Psikacze pomagają, ale nie wystarczą, jeśli dalej wdycham alergen. Więc tak, ten kaprys zapalenia może kogoś nawet zabić w skrajnej sytuacji :(

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 0

@elendu: Przykro mi z powodu Twojej astmy alergicznej. Naprawdę. Chciałabym, żebyś jej nie miała i szkoda, że moje "chcenie" nie ma na nią żadnego wpływu. Ale Twoja astma alergiczna nie jest powodem do wprowadzenia zakazu palenia. Astma alergiczna mojego znajomego uczulonego na sieść nie jest powodem do wprowadzenia zakazu posiadania psów domowych. Moja własna alergia (słabsza od Twojej, dziękować Bogu) na pyłki brzozy nie jest powodem do wycinki tych drzew. A przecież w każdym przypadku mowa o zwykłej fanaberii. Palacze mogą rzucić nałóg, psiarze mogą się pozbyć zwierzaków, właściciele brzóz mogą je wyciąć i wylać beton. W każdym przypadku wymaga to czasu i zachodu. Ale czy poparłabyś zakaz posiadania psów i obowiązek wycinki drzew?

Odpowiedz
avatar syzyf
6 24

Nienawidzę ludzi, którzy nienawidzą. Idź sobie drogą, gdzie nikogo nie ma. Po co wchodzisz tam, gdzie są inni ludzie.

Odpowiedz
avatar louie
3 23

@syzyf: ciężko obejsc takiego smrodziarza jak np. Pali na przejściu dla pieszych, niestety. Wierz mi takich ludzi to tylko szerokim lukiem chce sie omijac.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@syzyf: ja tam wyznaję zasadę - że wystarczy nie być egoistą i nie zakłócać czyjegoś spokoju swoimi nałogami. Chcesz zapalić - idziesz w takie miejsce gdzie nikomu nie przeszkodzisz. Twój nałóg - twoja odpowiedzialność.

Odpowiedz
avatar aikido
2 24

Mam dokładnie te same odczucia! Nie jestem w stanie z mojego bloku wyjść lub wejść do niego bez wąchania tego smrodu bo ludzie z przystanku który jest tuż obok upatrzyli sobie moją bramę aby w niej palić. Ostatnio już nie wytrzymuję i opie**** każdego kto stoi i pali

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 17

@aikido: Aż się dziwię, że jeszcze ciebie ktoś nie opiedolił. Na przystanku palić nie wolno, a w bramie zakazu nie ma. W końcu nikt ci na klatkę schodową nie włazi, a w bramie jest, tak zwany, cug. Czyli przewiew. A brama nie jest "twoja", tylko publiczna.

Odpowiedz
avatar aikido
2 14

@Armagedon faktycznie bo to jest arcycudowne doświadczenie kiedy wychodzisz z klatki i na dzień dobry dostajesz smrodem i dymem prosto w twarz średnio od 2-3 palaczy, po południu potrafią w grupach 6 osobowych stać, jedyną możliwością aby wyjść to przejść pośród tych smrodziarzy. Cudowne doświadczenie... zwłaszcza wychodząc jeszcze z dzieckiem. W tej samej odległości co moja brama jest dosyć fajny zaułek w którym jak palacze stoją to serio nikomu nie przeszkadzają. Ale to by trzeba było pomyśleć, mieć trochę emaptii a nie być zadufanym w sobie egoistą.

Odpowiedz
avatar katem
-3 21

Gdzie ty chodzisz, że tak Ci ten dym przeszkadza ? Jakie to miasto ? Chodzę i jeżdżę po jednym, drugim i trzecim mieście i nigdzie tego dymu nie czuję ? A może to jakaś inna planeta?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 21

@katem: Ludzie palą najczęściej we własnych domach. Na ulicach - raczej rzadko. Ale, oczywiście, zdarza się. I jak to zobaczy jakiś zarozumiały nadęty bufon z kijem w tyłku, megaloman-arogant, któremu wydaje się, że jest buk wie kim - zaczyna się szopka. "Nie będą mi tu menele jedne, śmierdzący petem podludzie i degeneraci, kalać moich szlachetnych nozdrzy wstrętną dla mnie wonią." Bo w to, że się boją "trucia" i "raka płuc" od jakiegoś przypadkowego dymka, który wiatr przedmuchał kilka metrów dalej - naprawdę nie wierzę. Chodzi o to, żeby mieć pretekst do okazania swej wyższości, oraz pogardy i braku szacunku dla osób palących. Bo - tak naprawdę - to, że ktoś zapalił na ulicy (do czego zresztą miał prawo) jest sprawą drugorzędną.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Armagedon: to osoby palące nie szanują osób niepalących, od tego zacznijmy przestań stawiać palących w roli ofiary (choć z drugiej strony są one ofiary swojego nałogu i głupoty) ofiarami są tutaj bez żadnej wątpliwości przypadkowe osoby które są zmuszane do wdychania szkodliwych dymów i innych toksycznych substancji które niszczą zdrowie zarówno palącym ale też osobom niepalącym (było setki artykułów i badań naukowych które to potwierdzają) które "palą biernie". To osoba paląca wyrządza krzywdę na zdrowiu osób niepalących, to co robi ze swoim zdrowiem to jego sprawa ale nie ma i nie będzie z mojej strony zgody na truciu innych.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 1

@Andu: Kolejny demagog się wykluł. Kłamstwo powtórzone 1000 razy zyskuje rangę prawdy. Nikt cię, oszołomie jeden, nie zmusza do biernego palenia na ulicy, bo na ulicy bierne palenie nie występuje. O biernym paleniu mówimy, gdy osoba niepaląca przebywa dłuższy czas W POMIESZCZENIU z osobą palącą. A szkodliwy jest dym "lecący" z samego papierosa, kiedy się nim nie zaciąga. Bo ten wydmuchiwany przez palacza szkodliwy jest o kilkanaście razy mniej. Zaś kolportowanie mitów jest szkodliwe dla wszystkich. I przestań już bredzić o "palaczach stawianych w roli ofiary" i "braku szacunku dla niepalących", bo się flaki wywracają.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
-1 13

Mam dokładnie te same odczucia...

Odpowiedz
avatar janhalb
4 24

Szkoda, że można dać  tylko jednego plusa. @Niveam: "…nie będę rezygnować z czegoś na pół dnia, bo ktoś ma taki kaprys, bo akurat koło mnie przechodzi." Ktoś akurat MA TAKI KAPRYS? To jest KAPRYS, że nie chcę wdychać rakotwórczego syfu tylko dlatego, że Ty masz kaprys go wdychać?! To JA mam zniknąć z ulicy, żeby tego syfu nie wdychać? Jestem za całkowitym zakazem palenia w miejscach publicznych (tak, ulica to także "miejsce publiczne"). Jakoś zakaz picia w miejscach publicznych daje się (zwykle) egzekwować - a przecież picie alkoholu jest DLA OSÓB POSTRONNYCH znacznie mniej szkodliwe. BTW - palenie na przystankach komunikacji miejskiej jest zabronione, ale spróbuj panu i władcy z petem w dłoni zwrócić uwagę…

Odpowiedz
avatar Habiel
7 9

@janhalb: Moja mama pali i zwykle odchodzi w mało publiczne miejsca, aby sobie zaspokoić nałóg. Teraz przerzuciła się już na podgrzewany tytoń, to jest odrobinę lepiej. Ironią jest to, że zapalić papierosa możesz wszędzie, poza miejscami oznaczonymi jako strefa wolna od dymu. Napić się piwka możesz tylko w miejscach wyznaczonych. O zapaleniu mariuchany już nie mówię, bo nawet gdy ktoś ma wskazania medyczne, "leczyć się" musi w 4 ścianach. A to i to daje dym.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 8

@Habiel: Jasne. Zapalić papierosa można WSZĘDZIE, a skręta z maryśką już nie, mimo, że to jest skręt terapeutyczny, przepisany ze wskazań medycznych i przecież TEŻ dymi. Piwka również nie można napić się wszędzie. Ależ ci palacze mają przywileje. Wiesz co? Zacznij ty może jakąś inną terapię, bo terapeutyczne jaranie zielska w 4 ścianach ci nie służy.

Odpowiedz
avatar janhalb
8 18

@Bedrana: A Ty idź leczyć swoje kompleksy gdzie indziej. Palenie jest legalne - tak. Picie alkoholu też. Ale jazda po alkoholu albo częstowanie nieletnich już nie. Czyli - jeśli zaczynasz szkodzić innym, to idź się okopać.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
6 8

@Bedrana: pozwolisz że odpowiem za janhalba, nie musisz mi wierzyć, ale nie, nie mam samochodu. Gdzie się da chodzę z buta, a na dalsze odległości jeżdżę tramwajami, latem - rowerem. Rezygnacja z samochodu była w pełni świadoma, mieszkam w mieście, komunikacja miejska jest całkiem sprawna, wierzę że drobne zmiany przeze mnie podejmowane mogą być pozytywny wpływ na całe społeczeństwo. To że ktoś zwraca uwagę na konkretny problem nie oznacza że inne problemy go nie obchodzą. Nie oznacza to również że te inne problemy go obchodzą. Oznacza to jedynie że TEN KONKRETNY problem mi przeszkadza np. właśnie palacze. Osobiście zgadzam się że moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Czyli generalnie wolność palaczy kończy się tam gdzie zaczyna się moja wolność do czystego (względnie) powietrza. Nie oznacza to że będę palić palaczy na stosie. Żywię jedynie nadzieję, że będą oni otwarci na dialog i szukanie satysfakcjonującego kompromisu. Tak samo jak ja byłabym gotowa wysłuchać kogoś komu moje zachowanie szkodzi albo przeszkadza.

Odpowiedz
avatar Bedrana
-4 12

@Brzeginka: Po pierwsze. Wrzaski "palacze, nienawidzę was" - nie nawołują do żadnego kompromisu, tylko właśnie do rozpalania stosów. Po drugie. Jaki, kuźwa, KOMPROMIS? Nie chcecie żadnych kompromisów, postulujecie dyktat. Palaczy wyrzucono już z każdej możliwej przestrzeni publicznej, prócz ulic (bo własna chałupa nie jest przestrzenią publiczną.) Mało tego. Nawet na powietrzu nie mogą jarać wszędzie, bo są tak zwane "strefy wolne od dymu". Przystanki, place zabaw, stadiony, perony, lotniska (chociaż na lotniskach, akurat, są palarnie). Więc jeszcze raz pytam. O JAKIM kompromisie mówisz? Bo na kompromis idą zazwyczaj obie strony. A wygląda na to, że wasz kompromis to "palacze, pozwolimy wam żyć, ale wynocha do podziemia". Po trzecie. Wolność palacza, póki co, zaczyna się nie gdzie indziej, tylko właśnie na ulicy. Jedynie tam ma prawo palić legalnie. Więc, czy chcesz, czy nie, tam również kończy się twoja wolność. Bo "względnie czyste powietrze" masz we wszystkich innych miejscach, które wymieniłam powyżej. Nie znajdziesz go natomiast na ulicy, głównie z powodu spalin. I nie przekonasz mnie, że dym z - kilkuset nawet - papierosów jest w stanie znacząco zanieczyścić "względnie czyste powietrze" w miejskiej przestrzeni. Wychodząc z domu musisz liczyć się z tym, że trafisz gdzieś "po trasie" na osobę, która jara fajka. Idąc bezpośrednio za nią, z dużym prawdopodobieństwem, powąchasz nieco dymu, który, owszem, fiołkami nie pachnie. Nie dostaniesz jednak od tego natychmiastowego raka płuc, bo w tym momencie nie jesteś żadnym "biernym palaczem", ponieważ nie siedzisz w oparach dymu w pomieszczeniu zamkniętym. Wiele "wstrząsających" historii piszą tu ludzie, którzy koniecznie muszą się dowartościować na tle tych, których uważają za gorszych. Na tym portaliku "przeżyłam" już wiele nagonek. Na bezdomnych, na żebraków, na madki, na niepełnosprawnych, na ciężarne, na emerytów, na bezrobotnych, beneficjentów OPS, Szlachetną Paczkę i WOŚP. Teraz przyszła moda na palaczy. Minie.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
1 5

@Bedrana: Tylko że ja nie odnoszę się do autorki, a to Ciebie. Forma wypowiedzi w historii moim zdaniem jest niedopuszczalna. W ten sposób sprawiła jedynie że ludzie się okopali na swojej pozycji „hurr durr… wszyscy się czepiają biednych palaczy”. To do niczego konstruktywnego nie doprowadzi. Jeśli chodzi o kompromis, to nie wiem. Nie jestem specjalistą i nie mam konkretnego pomysłu, ale widzę że aktualna sytuacja nie jest optymalna. Dlatego wierzę że taki kompromis można wypracować. Co do wolności palacza zaczynającego się na ulicy, to nie mogę się zgodzić. Paląc na ulicy wśród ludzi tym ludziom szkodzisz. Chcąc czy nie chcąc jeżeli podejmowana przez Ciebie czynność ma negatywny wpływ na innych to w tym miejscu kończy się Twoja wolność. Tak samo jak wolność człowieka może się kończyć w domu przy piecu, jeżeli chce palić w nim toksycznymi śmieciami, czy gdzieś w lesie, jeżeli zamierza go bezmyślnie niszczyć. I uprzedzając Twoje pytanie o samochody, to tak, też uważam że naruszają one wolność innych do czystego powietrza i powinniśmy to lepiej rozegrać np. usprawniając komunikację miejską lub inwestując w ogólnodostępne rowery, ale teraz rozmawiamy o paleniu, a nie o samochodach i smogu.

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 5

@Brzeginka: A wielka szkoda. Powiem ci coś. Wiesz czemu niepalący tak najeżdżają na palaczy? BO MOGĄ! I nikt złego słowa nie powie. A - tak naprawdę - palacz (pomijając ekstremalne sytuacje) nikomu swym paleniem żadnej krzywdy nie czyni. W każdym razie NA PEWNO nie większej, niż uliczny smog. Niepalącym po prostu nie odpowiada woń spalonego tytoniu, która utrzymuje się długo. Na ubraniu, na przykład. Ale nie na otwartym powietrzu. Ludzie w Polsce mają skłonność do histerii i przeginania pały. Absolutnie w każdej sytuacji. Plus zero tolerancji dla każdego, oprócz siebie. Plus przemożna chęć przerobienia wszystkich na własne kopyto. Palacze - to są "ci gorsi". Puszczają z dymem grubą kasę, zamiast odkładać do skarbonki (może na furę jakąś?). Patologia i najgorsze ZUO! W dodatku palą na ulicach. ZGROZA! Na szczęście gdzie indziej już nie mogą. Jak wracają z "dymka" to śmierdzą fajami, innym rzygać się chce. W dodatku od tego smrodu można dostać raka! Postulat - zakaz palenia gdziekolwiek na powietrzu. Kolejny postulat - zakaz palenia w mieszkaniach. Bo dym wypełza szczelinami na korytarz i śmierdzi. A ja tamtędy muszę przechodzić i mogę dostać raka. Następnym postulatem byłby całkowity zakaz sprzedaży wyrobów tytoniowych. Bo to całkowicie uzdrowi chore społeczeństwo. Nikt nie dostanie raka. I rozumiem, że w tym miejscu kończy się "wolność" osób palących. Wcale jej nie potrzebują. Inni wiedzą lepiej co komu do szczęścia jest potrzebne. Ja mam jeszcze kilka innych, ciekawych pomysłów. Całkowity zakaz produkcji (zwłaszcza pokątnej, bo to śmierdzi i można się upić oparami) i sprzedaży alkoholu. Totalna prohibicja by się przydała. Na ulicach - wszyscy trzeźwi, łącznie z kierowcami. Ile istnień uratowanych, ile rodzin w komplecie, ile szczęśliwych bombelków byłoby więcej? Skoro JA nie piję - inni też mogą. Alkohol nikomu do niczego potrzebny nie jest. Do tego może jeszcze 25 lat pierdla za palenie trawki, a za biały proszek - dożywocie. Można by tak jeszcze karę śmierci przywrócić. Za aborcję, na przykład. Wolności będzie w ch_uj!

Odpowiedz
avatar Brzeginka
1 1

@Bedrana: zastanówmy się na spokojnie czy palacz nikogo nie krzywdzi. Zacznijmy od nowotworów płuc. Palenie papierosów jest główną przyczyną nowotworów płuc. Nie oznacza to że każdy palący dostanie nowotworu, ale z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć że jeżeli masz nowotwór płuc, to w przeszłości paliłeś. Leczenie tego obciąża nasz budżet, a jakby nie patrzeć w większości jest to choroba na życzenie. I zanim pojawi się argument o akcyzie. Jeden cykl chemii to koszt ok. 152 tysięcy złotych, akcyza wynosi ok. 816zł na tysiąc papierosów, w paczce jest 20 sztuk. Średnio możemy założyć że palacz wypala paczkę dziennie (często mniej, bo według statystyk to jest ok. 14-15 sztuk, ale chciałam uprościć rachunek). Wynika z tego że koszt samej chemii palacz zwraca do budżetu dopiero po 25,5 roku palenia. A to sama chemia! Do tego trzeba doliczyć koszty obsługi pacjenta, jakieś badania, a o kosztach pośrednich nawet nie wspomnę! Do tego dochodzi koszt społeczny. Taki chory obciąża dodatkowo swoich bliskich, czy to emocjonalnie czy też często finansowo, bo np. nie może pracować. Często zapominamy że nie jesteśmy samotnymi wyspami, tylko systemem naczyń połączonych. Każda nasza akcja wywołuje jakąś reakcję. Nie ma co robić z siebie ofiary opresyjnego systemu. Jeżeli ktoś zwraca uwagę, że Twoje działania są szkodliwe. Po prostu dobrze by było mieć na uwadze to jaki wpływ masz na innych. A jest on wbrew pozorom potężny. Czy jestem za zupełnym zrezygnowaniem z papierosów, alkoholu i innych używek? Jeżeli mają negatywny wpływ to jak najbardziej! Chociaż nie uważam by zakazy coś dawały, ludzie zawsze je jakoś obejdą. Dużo lepszą metodą moim zdaniem jest edukacja i pokazywanie alternatyw z których można skorzystać. Podobny efekt do palenie można osiągnąć chociażby medytacjami czy ćwiczeniami oddechowymi, a te będą zdecydowanie zdrowsze czy mniej szkodliwe dla otoczenia.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 1

@Brzeginka: Jak już chcesz wliczać koszty społeczne, to może doliczysz też, że jak palacz umrze na raka, to państwo nie będzie musiało mu emerytury wypłacać? Poza tym – serio? Chcesz zakaz palenia opierać na argumencie generowania niepotrzebnych kosztów dla państwa? To ja – rozwijając tę ideę – postuluję: a) zakaz sprzedaży fast foodów osobom ważącym więcej niż ustawa przewiduje, ot kasjer w jadłodajni pod złotymi łukami będzie prosił o wejście na wagę tak jak sprzedawca w owadzie w kropki o pokazanie dowodu przy zakupie energetyków – bo niby czemu podatnik ma potem płacić na leczenie zawałowca, który miał fanaberię odżywiać się smacznie a niezdrowo? b) zakaz sprzedaży słodyczy osobom poniżej 18 roku życia – jak wyżej, podatnik ma płacić za leczenie próchnicy, bo dzieciak miał fanaberię zjeść lody czy tam inną czekoladę? c) zakaz uprawiania sportów grożących kontuzją typu narty, piłka nożna czy sztuki walki; zamknięcie boisk, klubów, stoków – czemu podatnik ma płacić za leczenie urazów, które powstały, bo ktoś miał fanaberię się boksować lub szusować po stoku? Jeszcze przy okazji problem kiboli robiących rozróby bo któryśtam klub przegrał zniknie, popatrz. d) obowiązek badań prenatalnych i obowiązkową aborcję przy najmniejszej szansie wystąpienia wad u płodu – w końcu jest ryzyko, że takie dziecko będzie tylko niepotrzebnym kosztem dla państwa, a co podatnika obchodzi, że ktoś ma fanaberię zostać rodzicem? W końcu niektórzy dzieci nie mają i żyją, nie?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 kwietnia 2024 o 11:42

avatar Brzeginka
0 0

@SmoczycaWawelska: Proszę, przeczytaj mój komentarz jeszcze raz. Napisałam że jestem PRZECIW NA wprowadzaniu zakazów, bo one nie mają sensu. Człowiek i tak znajdzie sposób by taki zakaz obejść. Ale generalnie się zgadzam, powinniśmy ograniczyć spożycie cukru i fast-foodów. Są niezdrowe i wyraźnie nam szkodzą. Ze sportem trzeba się głębiej zastanowić, bo jednak ruch jest wskazany. Więc tu bym musiała się zastanowić. Ale nie jestem za ZAKAZEM a EDUKACJĄ. Na tej samej zasadzie jestem zwolennikiem badań profilaktycznych i prenatalnych. I tak, również uważam że jeżeli jesteś nosicielem wadliwego genu, to albo powinieneś powstrzymać się od prokreacji, albo zadbać by tego genu nie przekazać np. dzięki zapłodnieniu in vitro. Ale to nie ma związku z dyskusją. Rozmawiamy teraz o palaczach i w swoim wcześniejszym komentarzu próbowałam wyjaśnić Bedranie, że wbrew pozorom palacz MA negatywny wpływ na innych, nawet jeżeli zupełnie zignorujemy ryzyko biernego palenia.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 1

@Brzeginka: Przepraszam, faktycznie niepotrzebnie "wywołałam Cię do tablicy", bo też i nie chodziło mi o rozpowszechnianie bzdury, jakoby palenie było nieszkodliwe, tylko ogólnie o sprzeciwienie się tezie, że palenie powinno być zakazane z powodu szkodliwości.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 1

@Brzeginka: Kochana, to co piszesz - to są znowu jakieś demagogiczne popierdułki. Zgrabnie sobie przeszłaś z tematu "palacz - truciciel świata" do tematu "palacz - wyłudzacz świadczeń medycznych". No bądźmy że-ż poważni. Nie każdy palacz umiera na raka płuc. Ściśle mówiąc - zdecydowana większość z nich (o ile w ogóle śmierć związana jest z paleniem) umiera na POChP. Również, nie każdy kto zachorował na raka płuc jest/był palaczem. To po pierwsze. Po drugie. Twoje wyliczenia są nieścisłe. Ponieważ nie wiesz, jaka jest maksymalna cena detaliczna tysiąca sztuk papierosów. Akcyza za 1000 sztuk wyprodukowanych papierosów - to 276 zł. Do tej kwoty (100 gotowych paczek) należy dodać ponad 32% ich maksymalnej ceny detalicznej - w uproszczeniu. Zatem, w cenie jednej paczki fajek kwota całej akcyzy - to ok. 9 zeta. Czyli palacz, za jedną paczkę dziennie (średnio), odprowadza do budżetu ok. 280 zeta miesięcznie. Dodaj do tego normalną składkę zdrowotną, którą palacz również płaci. To tyle, jeśli chodzi o wyliczanki. Koszt chemii również wzięłaś z sufitu. Chyba że, to chemia opłacona prywatnie, jakaś super nowatorska mieszanka sprowadzana z Marsa. Podam ci przykładowe ceny przeszczepów. Są to skomplikowane operacje, wymagające zespołu operatorów, plus anestezjolog i wszystkie konieczne leki. Do podania chemii wystarczy wszczepić port. - przeszczep serca - 105 tys. - przeszczep ręki - 77 tys. - przeszczep wątroby - 172 tys. - przeszczep trzustki - 92 tys. - przeszczep nerki - 34,5 tys. "CENA ZA POBRANIE NARZĄDU, ZABIEG I MIESIĘCZNĄ OPIEKĘ PO OPERACJI. KOSZTY SĄ REFUNDOWANE PRZEZ MINISTERSTWO ZDROWIA. DANE - KRAJOWY KONSULTANT DS. TRANSPLANTOLOGII KLINICZNEJ" A tu masz dane wiarygodne. "Ile kosztuje leczenie chemioterapią? Przeciętnie na jednego chorego wydawana jest suma ok. 10 000 zł, przy czym średni koszt samej chemioterapii wynosi ponad 13 000 zł. Koszty leczenie nowotworów to jednak nie tylko wydatki poniesione przez państwo, ale przede wszystkim koszty ponoszone przez samego chorego i jego rodzinę.5 maj 2023" https://www.medonet.pl/narodowy-test-zdrowia-polakow/badania-profilaktyczne,kosztowne-zycie-pacjenta-onkologicznego,artykul,29578967.html "...nie uważam by zakazy coś dawały..." Niekoniecznie. Jednak zakaz palenia w miejscach publicznych coś daje. Na tyle dużo, żeby niepalący dali już święty spokój palaczom i przestali przypieprzać się o bzdety, w dodatku robiąc z nich problem na miarę zagłady ludzkości. Palacz jest łatwym celem. Wyśmiewanym i pogardzanym nałogowcem, słabą jednostką, wyrzutkiem społecznym, na którym można sobie poużywać do woli. Palacz jest odpowiedzialny za całe zło tego świata. Dlatego nikt nie będzie tępił samochodów trujących spalinami, bo samochody są dobre i potrzebne. Że na ulicy trują wielokrotnie bardziej, niż smużka papierosowego dymu - to już mało istotny szczegół. Więc się zastanów, obywatelko, o co - tak naprawdę - chodzi z tym paleniem? O "trucie" ludzi, czy o sam fakt jarania szlugów, który jest "be" i "fuj", i który innym się po prostu nie podoba?

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Bedrana: ale to i tak nie ważne - ważne jest to że palenie w stopniu znacznym podnosi ryzyku nowotworów płuc i tutaj nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Badania statystyczne są na to dowodem, dodatkowo palenie bierne również zwiększa ryzyko występowania nowotworów płuc. Dla mnie tutaj kwestią istotną jest "kwestia wyboru" - palacz chce się truć to jego sprawa, ale kto daje mu prawo truć i narażać zdrowia innych? Wspomnisz że jeden okazyjny dymek w towarzystwie niepalących nie zrobi różnicy? Może nie, a może właśnie ten dymek przesądzi o tym że niepalący dostanie raka płuc.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Bedrana "palacz jest łatwym celem" - ja uważam, że osoby palące które uważają merytoryczną dyskusję na temat palenia jako "obrazę majestatu" powinny się leczyć psychicznie. Można przecież merytorycznie dyskutować i wypracowywać jakieś kompromisy czy rozwiązania, ale kto daje prawo do obrażania osób które walczą o swoje prawa i o swoje zdrowie? Chcą się truć - niech się trują, ale niech starają się ograniczyć trucie osób znajdujących się w pobliżu. Osobiście jestem w stanie - tolerować osoby które powiedzmy - 15 metrów ode mnie palą i mimo że czuję ich dym to szanuję że zadali sobie trud aby się oddalić i zminimalizować mi nieprzyjemności związane z ich paleniem. Jeśli nie mam potrzeby przebywania w towarzystwie palących w miejscu przeznaczonym dla palaczy - zwyczajnie tam nie idę, a jeśli idę to biorę na siebie ryzyko i dostosowuję się do ich zasad (nie będę przecież zwracał im uwagę na to że palą w miejscu w którym jest to dozwolone). Nie można popadać w skrajności, aczkolwiek mi jako osobie niepalącej bardzo przeszkadza gdy ktoś wchodzi w moją przestrzeń w której się znajduję i psuje ją dymem.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 1

@Andu: Widzę, że od ciebie merytoryczne argumenty odbijają się jak groch od ściany, więc dyskusja z tobą nie ma najmniejszego sensu. Jeśli przeczytałeś wszystkie moje komentarze (ze zrozumieniem) i nadal piszesz to co piszesz, oznacza, że nie interesuje cię punkt widzenia innej strony. W ogóle. Nigdy nie pojmę takiej mentalności. Więc powiem ci dosadnie. Gówno mnie obchodzi twoja przestrzeń na ulicy, czy w innym miejscu na wolnym powietrzu. Po pierwsze dlatego, że jest to również moja przestrzeń, a ty nie posiadasz jej na wyłączność. Po drugie dlatego, że prawo pozwala mi palić w tej przestrzeni ile zechcę. Więcej powiem. Mam dokładnie i centralnie w dupie twoją tolerancję, bo tam gdzie wolno mi palić - nie jest mi ona do niczego potrzebna. A tu masz definicję kompromisu. "Kompromis – metoda rozwiązania konfliktu, oznaczająca WSPÓLNE stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron negocjujących. Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów KAŻDEJ ze stron." Więc ja, kolego, nie jestem zainteresowana żadnym kompromisem, bo nie muszę. Na ulicy to JA mogę wykazać się tolerancją dla ciebie (jak zechcę), a nie ty dla mnie. Palę w miejscach dozwolonych i nie potrzebuję mieć na to twojej dodatkowej, łaskawej zgody. "Wspomnisz że jeden okazyjny dymek w towarzystwie niepalących nie zrobi różnicy?" Mnie nie robi. A ja się o towarzystwo ludzi niepalący na ulicy nie proszę. Jak chcą być towarzyscy - to jest ich problem. Krótko mówiąc. Jak tobie przeszkadza - to ty się odsuń. Tak daleko jak potrzebujesz. I żaden palacz nie ma obowiązku szanować ciebie bardziej, niż ty jego. Bo za co właściwie?

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
3 13

„Co Wam w tych papierosach tak imponuje? To nie ma absolutnie ŻADNYCH korzyści” – no cóż, jeśli nie było to pytanie ironiczne i naprawdę chcesz wiedzieć, czemu ludzie palą, to wyjaśniam: – część ma nadal takie myślenie, że palenie jest fajne, że palący facet jest męski ect. Prawdopodobnie większość z nich nie umiałaby nawet powiedzieć, skąd u nich to przekonanie. Ot, jeden facet uważa, że prawdziwy macho powinien zapuścić brodę, a inny, że powinien palić; – część chce mieć w robocie dodatkową przerwę (tzw. „na dymka”). Tak, w niektórych miejscach nadal ten zwyczaj funkcjonuje. (Można się zżymać, ale równie dobrze można się zżymać na inne zwyczaje typu napiwki dla kelnerów czy kwiatki na Dzień Nauczyciela.); – część jest nieśmiała, albo wręcz przeciwnie – towarzyska, a dzięki paleniu łatwiej jest zawrzeć nową znajomość. Od razu wiadomo, że ma się ze sobą coś wspólnego (nałóg; miejsce pracy – w końcu mało który palacz gania pod sąsiedni zakład na dymka, no chyba że właśnie do innych znajomych-palaczy); łatwo o wzajemne przysługi (pożyczenie fajka czy zapalniczki), co sprzyja zawiązaniu relacji zgodnie z regułą wzajemności; wspólne palenie to idealna sytuacja do pogadania, a tematem może być choćby narzekanie, że palaczom to zawsze dym w oczy, tępi ich ustawodawca, zarząd PKP i użytkowniczka Piekielnych; – niektórzy chcą w ten sposób pomóc sobie w diecie – palenie osłabia apetyt. PS: Zanim ktoś z tym wyskoczy – ja nie palę, bo uważam, że wady palenia przeważają nad zaletami, ale wad palenia wypisywać nie będę, jak kto ich ciekaw, to niech w powyższą historię spojrzy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2024 o 19:56

avatar nuthred
2 20

Idąc podobną logiką: Pijacy, alkoholicy, weekendowi piwkowicze - nienawidzę was! Wszędzie walają się butelki po małpkach, w każdym tramwaju jakiś nawalony menel, wracanie w piątek wieczorem jest niebezpieczne bo zawsze trafi się jakiś pijak, często agresor. Nie możecie pić sobie w domu i w nim siedzieć? Czemu mam się bać z powodu waszego nałogu? Rodzice dzieci, nienawidzę was! Nie da się spokojnie zrobić zakupów, bo dzieci krzyczą i płaczę. Wiecznie się pchacie z tymi wózkami, normalni ludzie nie mogą przejść chodnikiem. W busie też zawsze jakieś dziecko płacze. Nie możecie z tymi dziećmi wychodzić w inne miejsca, w innych godzinach? Czemu mam cierpieć za wasze decyzje? Użytkownicy smartfonów, nienawidzę was! Używajcie słuchawek! Wiecznie tylko przeglądacie te tiktoki na głos, jadę tramwajem i muszę tego słuchać, przechodzę obok ławki i znów muszę tego słuchać. Kupcie słuchawki albo oglądajcie w domu. Czemu mam cierpieć za wasze podążanie za trendami? Kierowcy, nienawidzę was! Wszędzie tylko te auta i auta, autobus mi zawsze utknie w korku bo wszyscy musicie jechać samochodami. Wdycham spaliny idąć chodnikiem obok ruchliwej rasy, powodujecie wypadki. Muszę czekać na zielone światło zanim przejdę przez ulicę. Zamieńcie auta na komunikację miejską. Czemu muszę cierpieć przez waszą wygodę? Fajnie? Ktoś się dołączy? :D

Odpowiedz
avatar Bedrana
2 10

@nuthred: Dołączam... WSZYSCY - nienawidzę was!

Odpowiedz
avatar Allice
7 7

@nuthred: a że słuchawkami to ja się zgadzam. Bachory (bo inaczej tego nazwać nie można - wychowania brak w tym wypadku) przeglądające tiktoki itp na głos w komunikacji miejskiej powinny być wywalane z niej. Starsi też ale jednak najczęściej młodzież widzę

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@Allice: Ja najczęściej widzę Ukraińców bez słuchawek, przeważnie młodzież. Jednak raz myślałam, że po prostu śnię, gdy Ukrainiec w pociągu oglądał YT bez słuchawek śmiejąc się w głos co kilka sekund. Na zwróconą przez pasażerów uwagę odburknął coś pod nosem i lekko ściszył, a gdy konduktorka go upomniała najpierw zaczął się rzucać po rosyjsku i dopiero gdy konduktorka wezwała kolegów to się uspokoił i wyłączył to ustrojstwo. Facect 40+.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 0

@digi51 Ja długi czas widziałam głównie młodzież, ale coraz częściej osoby w średnim wieku puszczają filmiki bez słuchawek. Ostatnio pani w wieku mojej mamy w tramwaju sobie odpala filmiki ze swoimi wnukami i się zaśmiewała. Nikt jej uwagi nie zwrócił, ja wysiadłam 4 przystanki dalej, ale w drodze powrotnej pan podobnym wieku odebrał telefon słowami "no mogę rozmawiać, pewnie, w tramwaju jestem". O losie...

Odpowiedz
avatar digi51
0 14

Ok, rozumiem, że dym papierosowy może przeszkadzać. Serio, jestem palaczką, staram się ograniczać papierosy i niebawem rzucić, w miejscach publicznych praktycznie nie palę. Rozumiem, że dla niepalących to jest smród okrutny. Ale nie zmienia to faktu, że Ty masz coś z głową. Przykładowo - nienawidzisz mnie (bo wszystkich palaczy po kolei nienawidzisz), mimo, że taka osoba jak ja nie dmucha Ci nigdzie dymem - bo nie palę z miejscach publicznych. Mnie denerwuje np.: - smród potu - mam nienawidzić wszystkich, którzy są na bakier z hiegieną? - Głośne rozmowy, głośny śmiech w miejscach publiczych - mam nienawidzić ludzi, którzy rozmawiają głośno? Zanim wysuniesz argument, że to nie szkodzi jak wdychanie dymu papierosowego - zaręczam, że ciągłe narażenie na hałas szkodzi bardziej niż wdychanie raz na jakiś czas odrobiny dymu papierosowego. - ludzi z prawem jazdy z chipsów - ponownie, nie nienawidzę kogoś, kto jeździ w idiotyczny sposób, choć ponownie - podnosi to ciśnienie, poziom stresu. Wyglądasz mi na osobę z jakimś zaburzeniem psychicznym - widuję często palaczy, ale żeby bezpośrednio być narażonym gdzieś na wdychanie tego dymu to trzeba się mocno postarać. Skoro Ty uważasz, że jesteś na to CIĄGLE narażona w miejscach publicznych, to moim zdaniem masz coś nie tak z głową.

Odpowiedz
avatar nuthred
1 3

@digi51: Musisz nienawidzić wszystkich jak leci, nie tylko tych na bakier z higieną, bo każdemu zdarzy się czasem spocić w upalny dzień :D

Odpowiedz
avatar lan
2 2

@digi51 nie ma dowodów na to, że wdychanie czyjegoś śmierdzącego potu powoduje raka :D

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@digi51: myślę że zbyt dosłownie wzięłaś słowa "nienawidzieć" ja tego tak nie odbieram, dla mnie to jest takie samo jak napisać "zabiję każdego kto pali" czy jest tutaj groźba? - nie, bo nikt tego nie odbiera na poważnie. To jest wyolbrzymienie które ma za zadanie podkreślić stosunek osoby do problemu. Myślałem, że nie trzeba tego tłumaczyć.

Odpowiedz
avatar Shi
4 6

Będę tą osobą... AcTuAlLy: "Chwilowe uczucie radości, stymulacja układu nerwowego" nikotyna działa depresyjnie na układ nerwowy, więc go nie stymuluje, wręcz przeciwnie. Do tego "tłumi" emocje, a nie daje uczucie radości. Z zalet palenia - potrafi złagodzić objawy schizofrenii. Oczywiście nie tak jak leki, ale gdy schizofrenia jest oporna na leczenie to palenie pomaga (info od schizofrenika ze schizofrenią tak silną i oporną na leczenie że musi żyć w zakładzie zamkniętym i żyje w ośrodkach już ponad 20 lat)

Odpowiedz
avatar Waldas
4 12

Nie palę już ponad 30 lat. Przez okres odtruwania organizmu po dzisiaj nienawidzę zapachu dymu papierosowego.I to do porzygu. W tej całej dyskusji mam pytanie; jeżeli palący mają prawo palić w miejscach publicznych to co stało się z prawem niepalących do świeżego powietrza w tych miejscach? Palenie jest prywatną sprawą palacza, więc czemu ją upublicznia? A wyobrażacie sobie np. pierdziela, który smrodzi tam gdzie stoi? I co? Wy palacze też będziecie to bez oporów to akceptować, tak samo jak oczekujecie akceptacji własnego tytoniowego smrodu? Jak zwykle w naszym narodzie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@Waldas: no, tak, wyobraź sobie, że nie nienawidzę "pierdzieli"...

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 8

@Waldas: Przestań bredzić. Palący NIE MAJĄ prawa palić w miejscach publicznych. Zaś co do "pierdzieli"... Każdy jest pierdzielem i każdy sobie popiarduje od czasu do czasu, bo to jest oznaka prawidłowego trawienia. Chciałbyś zakazać ludziom pierdzenia na ulicy? Może jednak lepiej zacząć od zakazu pierdzenia w autobusach, windach, sklepach (zwłaszcza spożywczych), przychodniach, szpitalach, kawiarniach, restauracjach(!), urzędach, kinach, pociągach i stacjach paliw? Na powietrzu niech sobie pierdziele pierdzą na zdrowie. Nawet bardzo smrodliwie.

Odpowiedz
avatar katem
2 2

@Waldas: Już parę lat nie palę (źle mi za bardzo podnosi mi ciśnienie krwi), ale za to teraz uwielbiam dym papierosowy (chyba nawet bardziej, niż wtedy, gdy paliłam). I rozumiem mojego kolegę z dawnych czasów - właśnie rzucił palenie, więc gdy chciałam zapalić, to zapytałam - "a może nie zapalę, bo cię będzie drażnić" - a ten na to - "ależ pal, pal, chociaż sobie powącham" :D. Ale ja nie miałam żadnego okresu odtruwania - ot, rzuciłam i nie palę.

Odpowiedz
avatar Thuskov
3 7

Mam nadzieję, że zwracasz uwagę każdemu kogo mijasz, żeby nie palił w Twojej okolicy?

Odpowiedz
avatar Tarko
-3 15

Nie zesraj się...

Odpowiedz
avatar ButySzatana
-3 11

@Tarko przyszłam tu, żeby właśnie to napisać xD

Odpowiedz
avatar Fahren
-4 14

Mam cudowną receptę na twoje żale - nie chodź w miejsca, gdzie można palić.

Odpowiedz
avatar AdamK
1 1

Art. 5. ust. 1. pkt 8 Ustawy z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych zabrania palenia na przystankach komunikacji publicznej

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@AdamK: Przecież wszyscy wiedzą, że nie można palić na przystankach. Palacze tego przestrzegają. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby ktoś palił pod wiatą. Zawsze odchodzi gdzieś dalej. W opisanej historii - do jakiegoś "prześwitu" w budynku, gdzie zakazu palenia nie ma.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Armagedon: przystanek to nie tylko wiata, jak sama nazwa wskazuje -"wiata przystankowa" czyli przystanek jest tylko miejscem gdzie gromadzą się ludzie oczekujący na przyjazd autobusu - są przystanki z samym słupem z rozkładem jazdy. Więc sorry ale ten argument jest inwalidą :D Jeśli chodzi o nie palenie na przystanku - to wypadałoby się oddalić od zatoczki albo od zygzaka o parę metrów i wtedy zgodnie z prawem i z definicją przystanku można stwierdzić, że jesteś poza przystankiem.

Odpowiedz
avatar Violae
2 8

Nie wierzę, że ten wysryw wskoczył na główną...

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy Przed mocą Twoją się ukorzę Ale chroń mnie, Panie, od pogardy Od nienawiści strzeż mnie, Boże Wszak Tyś jest niezmierzone dobro Którego nie wyrażą słowa Więc mnie od nienawiści obroń I od pogardy mnie zachowaj Co postanowisz, niech się ziści Niechaj się wola Twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie Co postanowisz, niech się ziści Niechaj się wola Twoja stanie Ale zbaw mnie od nienawiści Ocal mnie od pogardy Panie

Odpowiedz
avatar mnemonik
0 2

O to to to to! Bardzo się zgadzam, jak musicie już tak jarać to efajki - wtedy trujecie tylko siebie a nie wszystkich dookoła!

Odpowiedz
avatar vylarr
1 1

Rak płuc kocha wszystkich palących.

Odpowiedz
avatar gmiacik
-2 2

Dokładnie. 100% racji!! Palaczy powinno się nabijać na pal i podpalać. Ciekawe czy wtedy też by lubili palenie. Palacze to najgorszy sort człowieka jak chodzi o używki. Lepsi są ćpuni, alkoholicy... Oni szkodą sobie, śmierdziele szkodzą wszystkim dookoła. chce się truć, niech się truje sam, we własnym domu przy szczelnie zamkniętych oknach

Odpowiedz
Udostępnij