Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Cześć, chciałbym się podzielić Wami moją piekielną pracą. Jakieś dwa lata temu…

Cześć, chciałbym się podzielić Wami moją piekielną pracą.

Jakieś dwa lata temu zrezygnowałem z dobrze płatnej pracy z powodu całotygodniowych delegacji. Trafiłem do firmy z tej samej branży, więc spoko dla mnie.

W nowej pracy miałem się zajmować przeglądem ofert przetargowych, uzupełnianiem dokumentów do nich oraz ich złożenie. Ogólnie dużo czytania, później dopasowanie odpowiednich komponentów, wycena i złożenie oferty. Na rozmowie kwalifikacyjnej podałem wynagrodzenie, które chciałbym dostawać i spotkałem się z odpowiedzią, że na okres próbny (3 miesiące) mogą mi zaproponować najniższą krajową, ale po okresie próbnym spełnią moje oczekiwania co do wynagrodzenia. Pomyślałem, że spoko. Zabezpieczyliśmy się wcześniej z żoną finansowo, więc stwierdziliśmy, że 3 miesiące z najniższą krajową bardzo nas nie zaboli. Atmosfera w firmie fajna, młodzi ludzie z którymi można porozmawiać oraz współpracować. Byłem zadowolony.
W okresie próbnym udało mi się wygrać jeden przetarg, który firmie przyniósł zysk około 25 tysięcy.

Pod koniec umowy próbnej czekałem na jakąś rozmowę z szefem (bo nie wiedziałem czy chce ze mną podpisać umowę czy nie ;P). Minął ostatni dzień mojej pracy i nikt się nie odzywa, więc poszedłem do szefa (SZ1) i powiedziałem, że dzisiaj umowa mi się kończy i czy chciałby podpisać nową czy mam się spakować. Powiedział, że przygotuje umowę jutro. Następnego dnia szefa w pracy nie było, bo jakieś ważne spotkania. Ok, coś tu nie pasuje. Poszedłem do szefowej (SZ2). Powiedziała, że ona o żadnej umowie nie wie i porozmawia z SZ1. W kolejnym dopiero tygodniu przyszła SZ1 i przyniosła mi umowę do podpisania. Co się okazało? Otóż, SZ1 chyba zapomniał o naszej rozmowie kwalifikacyjnej i na umowie widniała najniższa krajowa xD. Zaśmiałem się, podpisałem umowę (ponieważ chciałem mieć ciągłość zatrudnienia) i odnosząc ją do SZ2 (bo SZ1 oczywiście bardzo zajęty i go nie ma) powiedziałem, że umowę podpisałem, ale z końcem miesiąca proszę się spodziewać wypowiedzenia, ponieważ nie na to się umawiałem z SZ1 na rozmowie kwalifikacyjnej. SZ2 zszokowana, powiedziała, że ona o tym nie wiedziała i żebym nie składał wypowiedzenia, Ona porozmawia z SZ1 (bo ja nie miałem okazji z nim rozmawiać, miałem wrażenie, że mnie unikał ;p). W kolejnym tygodniu SZ1 zaprosił mnie do siebie. Powiedział mi, że on myślał, że ta kwota, którą powiedziałem na rozmowie tyczy się wynagrodzenia podstawowego + prowizji. Może mi zaproponować więcej niż najniższa krajowa ale nie tyle, co zaproponowałem na rozmowie. Zgodziłem się, ponieważ miałem właśnie dziecko w drodze. Aczkolwiek z tyłu głowy miałem myśl, żeby w wolnej chwili szukać po prostu lepiej płatnej pracy ;)

Jakieś 2 tygodnie po podpisaniu umowy szef zaczął zrzucać na mnie kolejne obowiązki, chociaż w umowie tego nie było. Miałem zajmować się tylko tym, do czego on mnie zatrudnił- przetargi. Pod dwóch miesiącach zajmowałem się przetargami, prowadzeniem biura, zamawianiem komponentów, kontakt z klientami, wypełnianie wniosków do dofinansowań, sprawdzanie faktur, a nawet szef zrzucił na mnie serwisy u klientów. Ogólnie rzecz biorąc- dużo jak dla mnie, ale dawałem radę. Do momentu, aż SZ1 zaczął mieć pretensje do mnie o to, że przetargi nie idą. Siadł na mnie, że nie wypełniam swoich obowiązków, więc mu powiedziałem, że zajmuję się wszystkim, więc nie bardzo mam czas. Chyba nie zrozumiał.

W kolejnym miesiącu odezwał się klient, który zgłaszał problem już rok wcześniej, czyli jak mnie jeszcze w pracy nie było. Przekazałem to SZ1 to mi powiedział, że to ja się tym zajmuje i że to ja mam znaleźć rozwiązanie. Musiałem dostać więcej informacji, żeby zdecydować, więc pojechałem na wizję do klienta, zrobiłem zdjęcia i napisałem do SZ1 maila (był moim bezpośrednim przełożonym). SZ1 się zagotował, że jak ja mogę jeździć jak w pracy jestem i powinienem w biurze siedzieć. Jak dla mnie - dziwne.

W międzyczasie miałem zaplanowany niewielki zabieg. Zadzwonił do mnie lekarz, że termin się zwolnił i można to zrobić za 3 dni. Stwierdziłem, że spoko informuję szefa. SZ1 powiedział mi przez telefon (bo nie było go w biurze, żebym mógł z nim porozmawiać), że późno daję znać o tym, ale ok. Czas rekonwalescencji po zabiegu - 2 tygodnie. Zwolnienie dostałem od lekarza, szef poinformowany o tym. Po moim powrocie zaległości. Spoko, ogarnie się to. SZ1 zaprasza mnie do siebie. Na rozmowie dowiaduję się, że tak się nie robi, tak nie powinno być, że idę na L4 z dnia na dzień xDD. Ogólnie niefajnie się zachował według mnie.

Jako, że obowiązków miałem dużo, to poszedłem do szefa z prośbą o podwyżkę. Powiedział, że nie ma szans, więc napisałem wypowiedzenie, zaniosłem SZ2 (bo SZ1 już nie było w biurze). Pracowałem tam do końca mojego wypowiedzenia. Ogólnie szkoda mi było zostawiać kolegów z pracy z tym wszystkim, więc zrobiłem im notatki z pracy, dałem kontakty, żeby później nie spadło to wszystko na nich znienacka ;P (mam chyba za dobre serducho ;P).

Znalazłem inną pracę w tej samej branży. W ciągu miesiąca od mojego odejścia SZ1 oraz nowi pracownicy dzwonili do mnie około 10 razy, żebym udzielił im informacji odnośnie klientów ;P Jako że z natury jestem miły to nie odmówiłem im. Dowiedziałem się również, że SZ1 na moje miejsce zatrudnił 3 osoby do biura. Mam nadzieję, że dobrze im się pracuje, chociaż ciężko się patrzy na to, że wolał zatrudnić 3 osoby, niż dać mi podwyżkę.

Ostatnio zauważyłem, że pojawiła się oferta pracy na tym stanowisku i zastanawiam się czy nie aplikować i jeżeli bym został zaproszony na rozmowę, to nie powiedzieć o swoich wymaganiach, ale dwukrotnie wyższych niż teraz mam. Co wy na to? :D

Praca

by ~Anonimowy96
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
15 15

Jak masz czas to dla rozrywki można aplikować.

Odpowiedz
avatar didja
10 10

A czy ewentualne wynagrodzenie zrekompensuje Ci zawirowania i nadmiar obowiązków, którymi zasypie Cię szef?

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
20 20

To jest praktyka, której nigdy nie pojmę - cisnąć zdolnego pracownika, aż ten zrezygnuje, a potem wydać dwa, trzy razy więcej na ludzi do zastąpienia go. I to jest zagrywka stuprocentowo logiczna, w ich mniemaniu O.o

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
12 12

@Cyraneczka Ja też nie. To wychodzenie z założenia, że skoro już tu jest, to się przyzwyczaił i nigdzie nie pójdzie, więc nie trzeba się starać, żeby go przy sobie zatrzymać. Za to można mu dowalać coraz więcej obowiązków.

Odpowiedz
avatar helgenn
5 5

@pasjonatpl wolę Januszy nadal mentalnie się zatrzymało w 1999 i im się to w głowie nie mieści, że ktoś z własnej, nieprzymuszonej woli zmienia pracę. Pomimo tego, że tyle lat upłynęło to nadal są przekonani, że już za drzwiami czeka 10 kandydatów na to miejsce.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 6

@helgenn: Co się januszom zatrzymało? No bo kombinowałam na różne sposoby - i dalej nie wiem...

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

@Armagedon przepraszam, miało być wielu, nie wolę. Nauczka, żeby nie pisać komentarzy w nocy :)

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

@Cyraneczka: Kiedyś miałem podobnie, tyle że chodziło o prowizje. Była firma może i nie zatrudniła dodatkowych pracowników na moje miejsce, ale to co kiedyś ja robiłem, wykonuje teraz firma zewnętrzna, której były pracodawca płaci 10x więcej, niż to co mi płacił + prowizje jakie chciałem.

Odpowiedz
avatar helgenn
8 10

Zastanawia mnie jedno, jaka miała być różnica między minimalną a docelową wypłatą? Wcześniej wspominasz o dobrzej płatnej pracy a trochę ciężko mi sobie wyobrazić rozmowę, podczas której chcę zarabiać 10k brutto miesięcznie, ale zaczynać od minimalnej.

Odpowiedz
avatar Xynthia
7 9

@helgenn: Moja pani dyrektor była baaardzo zdziwiona, że nie powitaliśmy okrzykami radości i wręcz szampanem podwyżki, którą dla nas "wywalczyła". Gdy pytałam o to, czy coś się jeszcze zmieni (oczywiście na plus) w naszym wynagrodzeniu, zapytała szczerze zdziwiona "a co, nie zauważyliście podwyżki?" Hmm... Zarabiam 148 zł więcej niż najniższa krajowa (koleżanki podobnie), nie ku*wa, nie zauważyłam podwyżki! Dobrze, że mam drugą, lepiej płatną pracę...

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 6

U mnie w firmie jeśli ktoś mówi, że chce 10.000, a my chcemy mu dać na okres próbny mniej to po pierwsze, nie dajemy minimalnej, tylko np 8-9 tys. A po drugie, warunki po okresie próbnym są od razu wpisane do oferty, którą dostaje pracownik, więc nie ma możliwości żeby dostać mniej po okresie próbnym. Jest dużo dziwnych rzeczy w twojej opowieści - zarabiałeś dobrze, ale zgodziłeś się na minimalną? Odchodząc, zrobiłeś instrukcje dla innych? Po co. Odpowiadałeś na pytanie po ustaniu okresu zatrudnienia? Po co. Ktoś cię oszukał, a ty jeszcze robisz im dobrze? Przedziwne podejście...

Odpowiedz
avatar Zumojitekato
0 0

Tak to jest z "Januszami biznesu". Miałem kiedyś taka sytuację, nie dogadywałem się z nowym szefem. Od mojego podania o podwyżkę doszło do wypowiedzenia. Usłyszałem, że mam przerost formy nad treścią. Po dwóch miesiącach spotkaliśmy się na jakiejś konferencji branżowej i prosił mnie o opinię ekspercką!!!

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

Koleżanka z byłej pracy miała podobnie - na początek umowa na okres próbny za 4,5k, potem umowa na czas nieokreślony - obiecywali jej 5,5k, a jak się skończyła umowa na okres próbny, to zaproponowali minimalną krajową. Nie skorzystała.

Odpowiedz
Udostępnij