Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z głównej o pracownicy, która otrzymuje ciągle pretensje, przypomniała mi o…

Historia z głównej o pracownicy, która otrzymuje ciągle pretensje, przypomniała mi o mojej pracy.

To była moja 3 praca, pierwsza poważniejsza w zawodzie (tj. na pełen etat). Podpisałam umowę na czas określony na 24 miesiące. Po tym czasie miałam dostać umowę na czas nieokreślony. Miała to być standardowa praktyka w moim dziale. W międzyczasie jednak okazało się, że zamiast dać mi umowę na zastępstwo za kobietę, która była w ciąży, udawali, że szukają nowego członka zespołu. Tak powiedziano mi na rozmowie- nasza firma się rozwija i potrzebujemy kogoś kto by nas wsparł.

Dowiedziałam się tego, bo w/w pracownica, wysłała maila do wszystkich, że urodził jej się syn i nie może się doczekać powrotu do pracy, a gdy dziecko pozwoli, przyjdzie w odwiedziny. W stopce miała moje stanowisko. Zapytałam się kierowniczki, czy mam dalej co liczyć na umowę, gdy ta kobieta wróci. Zapewniono mnie, że ona wróci na wyższe stanowisko, a moje pozostanie moim i nie mam o co się martwić, jeśli nadal będę się sprawdzała w swojej pracy. W międzyczasie pojawiły się fajne szkolenia i to za darmo albo symboliczne kwoty, na które chciałam iść, bo byłyby przydatne w pracy. Stwierdzono, że ich nie potrzebuję, bo nauczę się tego w praktyce w firmie. W rzeczywistości nie chciano we mnie inwestować ani grosza.

Moje wątpliwości pojawiły się pół roku później, gdy nagle mój tryb pracy przestał się podobać. Kierowniczka stwierdziła, że mój mail do kontrahenta nie był wystarczająco profesjonalny, tu zganiła mnie za 5 minutowe spóźnienie (dojeżdżałam do pracy tramwajem, który wyjątkowo miał czelność zepsuć się po drodze). Potem miałam wrażenie, że zaczynano odsuwać mnie od długofalowych projektów i dostawałam tylko takie, które mogłam skończyć praktycznie w ciągu tygodnia lub dwóch. Gdy spytałam dlaczego tak jest, powiedziano mi, że z małymi projektami radzę sobie sama, a te duże wymagają większego doświadczenia niż te moje. Zaczęła palić mi się czerwona lampka, gdy dostawałam coraz mniej ważne rzeczy. Wiedząc, że na szczerość kierowniczki nie mam co liczyć, zaczęłam na wszelki wypadek szukać nowej pracy, ale z myślą, że mogę być jeszcze bardzo wybredna.

Na około 1,5 miesiąca przed moim zwolnieniem, koleżanka z sekretariatu nie wprost powiedziała mi, że powinnam się na to szykować. Miałyśmy fajne relacje, bo dla reszty była tylko od wysyłki korespondencji i zaopatrzenia, a ja traktowałam ją po ludzku. Usłyszałam, że dziewczyna z macierzyńskiego chce wrócić i że siedzę na jej miejscu, a w moim pokoju brakuje miejsca na kolejne biurko. Zrozumiałam aluzję. Zaczęłam intensywniej szukać pracy, co wiązało się z tym, że brałam urlopy (czego wcześniej prawie nie robiłam), czy urywałam się pod pretekstem problemów zdrowotnych i konieczności wizyty u lekarza.

W ciągu tego czasu moja praca była krytykowana za wszystko. To co wcześniej robiłam dobrze, okazywało się, że robiłam źle. Zarzucano mi, że się już nie staram jak kiedyś i że nie chce zostawać po godzinach. Zarzucano mi brak profesjonalizmu i długie rozmowy z innymi pracownikami (podczas mojej 15 minutowej przerwy w kuchni). Kazano mi robić coraz głupsze prace, typu archiwizacja starych projektów, czy segregacja umów.

W końcu nadszedł ten dzień, gdy kierowniczka na koniec dnia pracy, tuż przed moim urlopem, zaprosiła mnie do salki konferencyjnej. Już wiedziałam co się święci. Kierowniczka zasiadła naprzeciwko mnie z teczką i wyciągnęła wypowiedzenie umowy.
- Niestety Jueen, nie sprawdzasz się na tym stanowisku. Robisz dużo błędów, które trzeba po tobie poprawiać, nie angażujesz się w pracę zespołu, kwestionujesz powierzone tobie zadania, więc musimy zakończyć z tobą współpracę. Masz miesiąc wypowiedzenia, więc do tego czasu będziemy razem pracować i wybierzesz zaległy urlop.
- Jakie błędy popełniłam?
- Dużo, nie będziemy ich roztrząsać.
- Nie, chcę wiedzieć co robiłam źle skoro to wpłynęło na rozwiązanie umowy.
- Na przykład ostatni projekt i umowa dla XXX.
- Ten projekt, gdzie odcięto mnie od komunikacji z klientem i przejęła go (...), która podała mi błędne dane?
- Ale nie tylko tu, myliłaś też reprezentację po stronie klienta.
- Reprezentacje zawsze zaznaczaliśmy w drafcie na żółto, aby klient sam ją wypełnił.
- Nie będziemy marnować już czasu. Było ich dużo i mogłybyśmy taką dyskusję prowadzić do jutra.
- A ja myślę, że powód jest inny i jest nim powrót z macierzyńskiego XXX. W naszym dziale zawsze były 4 osoby, ja bym była 5, na którą nie ma funduszy.
- Na pewno by się znalazły, ale nie realizowałaś dobrze projektów, nie angażowałaś się w zespół.
- To dlaczego mam pracować z wami na wypowiedzeniu, skoro popełniam błędy? I akurat dlaczego wypowiedzenie kończy się w marcu, a w kwietniu wraca z macierzyńskiego XXX?
-Jeśli uważasz się za pokrzywdzoną, możesz złożyć zawiadomienie do sądu.
- Nie, chcę zakończenia umowy za porozumieniem stron. Wybiorę urlop i na tym skończymy współpracę, bo ja nie widzę już sensu przychodzenia tutaj.
- To muszę porozmawiać z drugim prezesem (kierowniczka była wiceprezesem zarządu).

Ostatecznie zgodzili się na taką formę rozwiązania współpracy. Ja już podczas rozmowy miałam praktycznie nagrane 2 kolejne prace i czekałam na podsumowanie warunków. Wyprzedzili mnie o kilka dni. W kolejnej pracy jestem do dzisiaj, ale tamtą pracę pamiętam jako koszmar.

by ~Jueen94
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
12 12

Takie kombinowanie zamiast prostej umowy na zastępstwo. Może wtedy student, który nie potrzebuje jeszcze stałej pracy by się zgłosił i był zadowolony z pracy. A tak to zostaje takie kombinowanie. Swoją drogą ciekawe jak pracownicy solidarnie nie wspominali o koleżance na macierzyńskim, skoro autorka dowiedziała się od niej z maila.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
8 10

@Habiel: Może chcieli mieć furtkę, gdyby okazałoby się, że autorka jest lepsza od któregoś z dotychczasowych pracowników i autorka wskoczyłaby na miejsce tej zwolnionej.

Odpowiedz
avatar gacqie
3 3

@rodzynek2 a w czym byłby problem, aby podpisać aneks do umowy?

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

@Habiel: Kiedyś, gdy dostałem pracę na umowę na zastępstwo i babka, którą miałem zastępować, miała wrócić do pracy, to wszystkie osoby z działu stwierdziły, że nie chcą jej i wolą mnie. Ostatecznie udało się jakoś tak zorganizować pracę, żeby dorobić stanowisko dla dodatkowej osoby.

Odpowiedz
avatar gacqie
1 3

Chyba każdy przeszedł coś podobnego. Jeżeli nie, to jeszcze przed nim/nią. Ja przez 3 lata pracowałem w firmie, gdzie mobbing to na śniadanie był podawany. Gdzie krzyki słychać było na korytarzu, pracownicy potrafili chodzić zapłakani na tymże korytarzu, a pani Anetka z HR na obiedzie opowiadała jak to skuła się ziołem i spiła oniony weekend - nie, to nie żart. Dokładnie słowo w słowo. Po tym co widziałem, już niewiele mnie zaskoczy. A pracy zawsze warto szukać. Zwyczajnie aby być na czasie. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar xpert17
3 5

Z ciekawości - czemu wolałaś rozwiązanie umowy za porozumieniem zamiast normalnego wypowiedzenia przez pracodawcę?

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
0 2

@xpert17: Też się nad tym zastanawiam...

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@xpert17: No właśnie. Przecież urlop może wybrać i tak a tak są chyba jeszcze dodatkowe dni na szukanie pracy.

Odpowiedz
avatar KONDZiO102
1 3

@xpert17 świadectwo pracy lepiej wygląda. Jeśli masz na świadectwie pracy że Cię zwolniono to sugeruje to że z Tobą było coś nie tak. A tak to odszedłeś z pracy dla innej, lepszej.

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
-1 1

@xpert17: Porównując to do związków - za porozumieniem to jak rozstanie się z partnerem, bo jednak nie dogadujecie się wystarczająco i razem stwierdzacie, że to nie to. Wypowiedzenie przez pracodawcę to jakby cię chłopak rzucił, bo się qrwiłaś... Czujesz tę subtelną różnicę? Swoją drogą, ciekawe, jakby świat wyglądał, gdyby historia związków szła za człowiekiem tak, jak historia pracy :)

Odpowiedz
avatar Thuskov
0 0

Gdybyś dostała wypowiedzenie umowy, to przysługiwałaby Ci odprawa i mogłabyś iść do sądu pracy o przywrócenie na miejsce pracy, a tak za porozumieniem stron zawiązałaś sobie ręce ;)

Odpowiedz
avatar wiecznie_wqrwiony
1 1

@Thuskov: Skoro tamtą pracę pamięta jako koszmar, stwierdzam ze sporą dozą pewności, że nie chciała tam wracać (:

Odpowiedz
avatar vylarr
1 1

@Thuskov: Prawo do odprawy nabywa pracownik, jeśli przyczyny rozwiązania umowy o pracę leżą wyłącznie po stronie pracodawcy. Jeżeli wg. pracodawcy umowa została rozwiązana z winy pracownika, to odprawa nie przysługuje - ew. tą sprawę musiał by rozpatrzyć sąd. Z tym przywróceniem na miejsce pracy to chyba trochę przeżytek. Nawet jeżeli taka osoba została by przywrócona do pracy, to niesmak związany z sytuacją by pozostał i relacje w firmie nie były by najlepsze.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

@Thuskov: wiem że to pewnie nie w jej stylu, ale mogłaby wyciągnąć odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie (na każdy zarzut miała kontrargument) + ewentualna sprawa o mobbing. Oni byli świadomi tego że przegrali by z nią w sądzie dlatego poszli na ugodę.

Odpowiedz
Udostępnij