Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Co tu się odjaniepawliło to ja nawet nie. Byłam z dziećmi na…

Co tu się odjaniepawliło to ja nawet nie.

Byłam z dziećmi na placu zabaw. Dzieciaki mają po dwa lata, świat jest dla nich przyjaznym miejscem i przede wszystkim kochają zwierzęta, dlatego za każdym razem, gdy widzą psa lecą do niego z zamiarem głaskania/przytulenia.

Wracając do historii: siedzimy sobie na huśtawkach, obok przechodzi około 60-letnia baba z dwoma dużymi psami na smyczy (oczywiście bez kagańca). Moje dzieci od razu lecą do tych psów, więc wywiązał się dialog:

(J): Synu, nie biegnij do pieska, bo pieski mogą ugryźć.
(B)aba od psów: Ale nie wszystkie psy gryzą, nie strasz dzieci, bo się będą bać potem.
Ja, JAKO MATKA MOICH DZIECI wiem, że one nie boją się zwierząt, bo sami mamy w domu trzy fretki, ale przypomnienie o tym że zwierzęta gryzą aktywuje ostrożne podejście do takowych. Poza tym dla mojemu dwulatkowi pojęcie "nie wszystkie" nie jest znane, więc posługujemy się pojęciami, które są mu znajome. Więc odpowiadam "troskliwej" babie:
(J): Kiedyś podlecą do psa, który może ich zagryźć, więc nie mogą podbiegać do cudzych, nieznanych nam zwierząt.
(B): Masz nie mówić dzieciom, że wszystkie psy gryzą, bo to jest głupota.
(J): Dziękuję za poradę, a teraz czy mogłabym wychowywać swoje dzieci tak, jak ja uważam za słuszne?
(B) [Coś tam, czego nie zrozumiałam] pieprzysz głupoty dzieciom, potem będą się bały (i dalej w tym tonie wypowiedzi).
(J) To ty pieprzysz głupoty i nie wiesz o czym mówisz.
(B) A ty jeszcze większe.

Baba poszła ze swoimi psami, robiąc jakieś dziwne miny i wygibasy w moją stronę, chciałam ją nagrać, bo wyglądało to komicznie, a poza tym jeszcze mąż chodzi z dziećmi w to samo miejsce, więc chciałam mu pokazać tą kobietę ku przestrodze.
Wracając z psami, to ona zaczęła nagrywać mnie, krzycząc, że mnie znajdzie (?), w międzyczasie jej pies, który sięgał mi do pasa, skoczył na mnie - jego mordę miałam na wysokości swojej twarzy. Kiedy zaczęłam krzyczeć, żeby zabrała psa i zapytałam ją, gdzie ma kagańce dla swoich psów to nagle zaczęła uciekać.

Moje dwuletnie dzieci, o które tak bardzo się martwiła, przez całą sytuację stały obok i patrzyły na tą niezrównoważoną psychicznie kobietę.

Podsumowując - pamiętajcie, aby wasze dzieci nie bały się psów, ale drżały przed chorymi psychicznie babami.

Bolesławiec

by ~Madka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
7 19

Trochę obie siebie warte. Znam dorosłe osoby, którym w dzieciństwie wmówiono, że psy są niebezpieczne i koszmarnie się ich boją. JAKO MATKA SWOICH DZIECI mówiłam, że pies może nie chcieć się z nimi bawić i trzeba najpierw zapytać (właściciela, niestety psa się nie da).

Odpowiedz
avatar digi51
-5 21

@helgenn: No i co? Ja też dziecku mówię, że pies może ugryźć, że może być niebezpieczny itd. Muszę mu przypominać, bo pieski uwielbia, każdego by głaskał, cacał itd. Ok, teraz już ogarnia, że nie można ot tak pieska dotykać ani zbliżać się na niebezpieczną odległość, ale jednak jest na tyle mały, że jak widzi pieska to automatycznie idzie w jego stronę choćby popatrzeć, a niektórzy psiarze już z tym mają problem, dzisiaj przechodziliśmy chodnikiem koło psa, młody się obrócił i mówi: "O, piesek", a pani psiara natychmiast zawarczała, że mam jej nie zaczepiać psa. Czasem prędzej trzeba się bać właścicieli niż psów.

Odpowiedz
avatar Hyopyu
13 19

@digi51: Nie wykluczam, że miała po prostu dość i oberwało Ci się za wszystkich poprzednich ludzi. Jak mój pies był szczeniakiem, to też w pewnym momencie zaczęłam warczeć na ludzi - pies jest bardzo lubianej rasy i robił furorę tam, gdzie mieszkam. Próbowałam nauczyć go chodzenia na smyczy i nie zaczepiania obcych (towarzyski egzemplarz mi się trafił, każdego chciał zaczepiać i na każdego chciał skakać), a ludzie cmokali i cały czas go do siebie przywoływali, nawet dawali jakieś parówki z hotdogów i chwalili go za to skakanie! Ja go za skakanie karcę, a oni się cieszą i go chwalą! Pierwszy, drugi, pięćdziesiąty raz ignorowałam, ale ile można prosić, żeby nie zaczepiali psa? Najlepsze i tak było to, że potrafili mnie zignorować, bo oni chcą tylko pogłaskać i w ogóle o co mi chodzi, z czym ja mam problem. A problem był taki, że pies nauczony tego, że każdy go pomizia, chciał skakać na obcych ludzi, którzy sobie tego nie życzyli - a przecież nie każdy lubi psy i każdy ma prawo ich nie lubić! Drugi problem był taki, że pies docelowo miał być psem dużym i o ile skoczenie szczeniaczka może być słodkie, to już dorosłe bydle może kogoś przewrócić i zrobić krzywdę i wtedy już nie będzie parówki w nagrodę od pana, co go tego nauczył, a awantura, że komuś głowę pies rozbił. Więc przyznaję - też warczałam, żeby nie zaczepiać psa. Może na wyrost, może nie. Tak czy siak psa nauczyłam, żeby nie zaczepiał obcych, ale ileż ja się nerwów wtedy najadłam...

Odpowiedz
avatar Hyopyu
6 16

@digi51: A ja nie mam ochoty tłumaczyć się policji, jak pies zareaguje skoczeniem na Twoje dziecko i rozbije mu głowę. I dlatego właśnie go szkoliłam, żeby na innych nie skakał. Naucz dziecko, że się obcych psów nie woła. Jak nie umiesz, to idź na jakiś kurs wychowawczy dla rodziców. Tak jak każdy może sobie nie życzyć kontaktu z psem, tak każdy może sobie nie życzyć nawoływania psa przez obce dziecko.

Odpowiedz
avatar digi51
-3 11

@Hyopyu: yyy, co? A gdzie Ty masz napisane, że dziecko wołało psa? Dziecko skomentowało to co widzi. Tak samo jak może zawołać spontanicznie "ooo, auto!". Mam kazać dziecku udawać, że nie widzi otoczenia, bo niektórzy psiarze mają nerwice?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 9

@Hyopyu: to Twoj pies zwie się piesek? Dzieci uczą się pytając i rozmawiając. Dlatego chyba każdemu zdarzają się komentarze nie namiejscu. Typu "mamo czemu ten pan nie ma nóg, mamo czemu ta pani nie ma włosów/ręki itd, czemu tak dziwnie mówi, czemu to czemu tamto". To jest normalne i te pytania muszą być i na spokojnie się odpowiada, tłumaczy jak i kiedy coś mówimy. W życiu jednak nie słyszałam by był zakaz mówienia "o piesek". Na nie jednym spacerze dzieci liczą psy, skomentują że duży, ładny, też by chciały itd. Nigdy nie miałam problemu by same biegły czy szły do psa. Czasem ludzie z psami gdy widzą zainteresowanie młodych to pierwsi się odczuwają że można pogłaskać. Większości przypadków po prostu się mijamy. Zastanawia mnie co z innymi zwierzętami. Nie raz mówiłam "o zobaczcie wiewiórka/sarna/dzik/bocian" do tej pory żadne zwierzę do mnie nie podeszło

Odpowiedz
avatar Hyopyu
15 15

Tak na przyszłość, bo aż konto musiałam założyć, tak mnie wstrząsnęło :D NIGDY, PRZENIGDY nie wdawaj się w pyskówki z wariatami, zwłaszcza, gdy masz przy sobie dzieci. Co, jeżeli rzuciłaby się na Ciebie z łapami? Albo napuściła psy? Nigdy nie wiesz, co świr ma w głowie, a jakby jeden pies rzucił się na jedno dziecko, a drugi na drugie, to nic byś nie zrobiła skoro na spacerze z nimi byłaś sama. Zawsze myśl pierw o bezpieczeństwie dzieci. Po prostu ignoruj, wygranie pyskówki nie jest warte ewentualnych problemów w postaci np. świra z nożem. A co do kagańców, to tak edukacyjnie - w świetle prawa pies nie musi go mieć. Ba - nie musi mieć nawet smyczy :D Kodeks karny mówi o zachowaniu "zwykłych lub nakazanych środków ostrożności, zaś ustawa o ochronie zwierząt o tym, że pies poza ogrodzonym terenem musi być pod kontrolą i posiadać oznakowanie, które pozwala na identyfikację właściciela. Więc teoretycznie, jeżeli pies jest odwoływalny (np. był na szkoleniu z posłuszeństwa) i ma chipa, może latać luzem, dopóki właściciel jest w stanie go bezproblemowo odwołać. Nie ma u nas przepisów, które nakazują zakładanie psu kagańca. Czasami regulują to miasta/gminy (tu właśnie pojawiają się te "nakazane" środki ostrożności z KK), ustalając i precyzując prawo krajowe prawem miejscowym, zazwyczaj nie wspominają one o kagańcu, a po prostu o smyczy. Przy okazji - w lesie psa luzem puszczać nie wolno, jest o tym mowa w kodeksie wykroczeń. Nie wiem jak sprawa w Bolesławcu wygląda, ale jeszcze nie byłam w mieście, gdzie kaganiec dla psa byłby nakazany, a podróżuję całkiem sporo ze swoim (dlatego też zawsze sprawdzam przepisy miejskie). BTW - brawo za ostrożność przy psach, jeżeli chodzi o dzieci. Naprawdę wielu rodziców nie zwraca w ogóle dzieciom uwagi za głaskanie i podbieganie do obcych psów. Mój wygląda jak wielki misiek i jest przyjazny, ale nie każdy misiek taki będzie przecież. Zaskakujące, jak często dorośli o tym nie wiedzą i każą dziecku głaskać psa bez pytania mnie o zgodę.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
9 11

Żałosne. Jakbym miał okazję to obserwować na żywo, to albo dostałbym ataku śmiechawki, albo strzeliłbym takiego facepalma, że tydzień z czerwoną łapą na ryju bym chodził.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
10 10

@JeZySiek: mam te same odczucia. w dawanie się w jakąś głupią pyskówkę. Jeszcze te teksty.

Odpowiedz
avatar myscha
9 9

A tak naprawdę, nie dałabym sobie nic uciąć za zachowanie jakiegokolwiek zwierzęcia. Miałam psa schroniskowego, łagodny, posłuszny pies, ale z jakąś traumą z młodości. Były jakieś zdarzenia, które wywoływały w psie dziwne zachowania. Kije, światło latarki powodowało, że pies się chował, a jak nie miał gdzie, to uciekał. Nauczyliśmy się, żeby psa nie denerwować, więc wiele lat żyliśmy spokojnie, twierdząc, że w życiu nie mieliśmy kochańszego psa. W domu były 4 dorosłe osoby i dziecko, wtedy w wieku na granicy przedszkola/szkoły. I mielibyśmy przeświadczenie o wyjątkowości psa, jakby nie przyszli znajomi z dzieckiem, też w podobnym wieku do naszego. I to obce dziecko wzbudziło w psie agresję, a też chciało tylko pieska pogłaskać. W porę zauważyliśmy sygnały ostrzegawcze, więc nic się nie stało, dzieciak lekko przestraszył się wystawionych zębów, a my dowiedzieliśmy się, że dzieci też nie są miłym psim wspomnieniem z przeszłości.

Odpowiedz
avatar digi51
3 3

@myscha: Zgadzam się. Mieliśmy sukę, znajdę. Dużą, ale przyjazną, a wręcz łaszącą się do wszystkich. Absolutnie bezkonfliktowa co do innych psów. Niedominująca. Uwielbiała przytulasy od obcych. Uważałam, że kochańszego i łagodnieszego psa ciężko znaleźć. Po psiej łączce chodziła często bez smyczy. Przeżyłam szok, gdy pewnego dnia z krzaków wyszła starsza kobieta z dzieckiem, a ona do nich doskoczyła z kłami zjeżona. To było, gdy miała około 8 lat, z czego 7 u nas i pierwszy taki incydent. Inna sytuacja - rodzice znajomej mieli kilka sztuk husky. Wedle słów właścicieli psy, owszem, nie lubiły obcych w domu, bywały wobec nich agresywne, ale nigdy wobec domowników. Jedna z suk mając 12 lat ugryzła właścicielkę. Nie znam szczegółów, ale nie zaszło nic niecodziennego. Dodać trzeba, że byli to ludzie doświadczeni w opiece nad psami tej rasy, odpowiedzialni, szkolący i wychowujący te psy jak dzieci. Lubię psy, małe, duże, rasowe, kundle, starsze, młodsze, ale dla mnie zapewnianie właściciela, że pies nie gryzie to tylko pewna wskazówka, dlatego jeśli już dopuszczam dziecko do kontaktu z obcym psem to jestem tuż obok w pełnej gotowości do reakcji i raczej rzadko pozwalam na kontakt z większym psem.

Odpowiedz
avatar Minnie
1 3

@digi51: nie zliczę ile razy musiałam zwracać uwagę rodzicom żeby zabrali swoje dziecko od mojego psa. Nie były też sytuacje w której dziecko stwierdziło "o piesek" a sytuacje w której dzieci podbiegały z chęcią pogłaskania. A rodzice jeszcze je zachęcali. Mój pies jest po przejściach, różnie może się zachować (pracujemy nad tym) i potrafi przestraszyć (nikogo nie ugryzła ale jak np skoczy na dziecko to fajnie nie bedzie). Nauczyłam się więc od razu mówić rodzicom że lepiej byłoby dziecka do psa nie dopuszczać (jak tylko zorientuję się że do takiej sytuacji może dojść). Nie ma w tym nieradzenia sobie mojego psa emocjami - raczej chęć odpowiedzialnego zapewnienia bezpieczeństwa i dziecku i psu. Bo wielu rodziców nie ogarnia niestety (chociaż równie wielu rozumie i super tlumaczy dzieciakom dlaczego pogłaskać nie może. Lub - jeżeli może to na jakich zasadach - ale tu dopiero jak rodzica z dzieckiem spotykamy któryś raz z rzędu Swojego psa znam na tyle że wiem że na nieznane dzieci będzie właśnie skakać i straszyć). Inna sprawa to dorośli.... serio, dopóki nie miałam psa nie sądziłam że są oni tak nieodpowiedzialni. Generalnie mój pies często porusza się ze mną komunikacją miejską. Żeby zapewnić bezpieczeństwo innym, zawsze ma założony kaganiec. Ile ja się nasłuchałam że dręczę psa kagańcem (odpowiednio dobrany, fizjologiczny), że zakładając kaganiec znecam się nad psem. Ostatnio jeden typ podbił do mnie (w autobusie!!!!) nakazując zdjęcie psu kagańca bo się nim stresuje (a zna kaganiec od dawna). Nie mówiąc już o takich którzy baaaardzo upierali się że akurat tego psa muszą pogłaskać (tak, dorośli ludzie - bez zapytania opiekuna psa o zgodę lub nawet kłócąc się zę jak to, oni nie mogą pogłaskać).

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@Minnie: Czyli opisujesz mi tu sytuację zupełnie inne niż opisałam ja, chyba, że też darłaś mordę na cudze dzieci, bo zwróciły uwagę na to, że widzą coś dla siebie interesującego.

Odpowiedz
avatar ForMudBloodBeer
5 5

@myscha: Ja miałem kota, który wszystkim pozwalał brać się na kolana, aż któregoś razu przyszła koleżanka z dzieckiem - dziecko się schyla do kota, a ten od razu z pazurami do twarzy. Na szczęście dziecko się uchyliło, kot uciekł. Nigdy wcześniej, ani nigdy później nie był agresywny. Wtedy się nauczyłem, żeby najukochańszym, najspokojniejszym przytulasom nie ufać do końca...

Odpowiedz
avatar jass
5 5

@vezdohan: Poważnie, ma prowokować cudze psy bez powodu? Nie mówiąc o tym, że jak zostało wyżej napisane - nie ma obowiązku zakładania kagańca z wyjątkiem psów ras uznawanych za agresywne.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

@vezdohan: A tak nawiasem mówiąc, jest na to paragraf: "Art. 78. Drażnienie lub płoszenie zwierzęcia Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1000 złotych albo karze nagany." Także nawet pomijając skrajną głupotę takiego zachowania, można przy okazji samemu zarobić mandat.

Odpowiedz
avatar Michail
7 7

Ale po co się wdawać z kimś w dyskusję?

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
10 12

Jedna od drugiej nie lepsza. Jak przekupy na rynku. Wystarczy nauczyc dzieci ze do obcych psow sie nie podbiega.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 7

Mam amstaffa i wkurzają mnie wśród ludzi, a szczególnie wśród właścicieli obie te skrajności. Wkurzają mnie obcy dla psa ludzie, którzy bez zgody właściciela pchają ręce do głaskania psa, jak i ludzie z góry zakładający zachowanie psa, który na pewno gryzie lub nie gryzie (a jak głaskający dotknie jakiegoś wrażliwego miejsca to co?).

Odpowiedz
avatar Allice
5 5

Mam zasadę: nie zbliżam się do obcych psów. I wymagam tego samego: właściciele powinni na tyle panować nad pupilami żeby nie atakowały obcych nawet jeśli to wygląda niewinnie. Nie. Twój pies nie ma na mnie prawa skakać nawet jeśli "tylko chce się przywitać". Koniec i kropka. Nawet jak to jest najsłodszy pies pod słońcem

Odpowiedz
avatar Balzakowa
0 6

Pieska można pogłaskać tylko kiedy właściciel się zgodzi. Tylko tyle i aż tyle. I tak trzeba dziecku mówić. A gadanie że MOŻE ugryźć, do dwulatka.... Co dwulatek zrozumie - że gryzie. Że jest to warunkowe, raczej nie dotrze. Czyli popieprzona baba w tym względzie jednak rację miała.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

Można wytłumaczyć dziecku, że ma zapytać o zgodę na pogłaskanie psa bez straszenia go, że pies gryzie. Ja moim dzieciom mówię, że pies nie musi mieć ochoty na głaskanie i zawsze trzeba zapytać czy można. Mamy dużo psów na osiedlu, ale dzieci zanim pogłaskają zawsze upewniają się czy można pogłaskać (są w wieku przedszkolnym). Więc można osiągnąć ten efekt bez straszenia psami. Że mnóstwo bab na świecie, które się chcą wtrącać w wychowywanie dzieci to ja wiem, ale nie wiem po co się z nimi w pyskówki wdawać. Jeszcze nie słyszałam, żeby jakaś od tego zmądrzała xD

Odpowiedz
Udostępnij