Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Parę niedawnych historii balkonowych przypomniało mi sytuację sprzed lat. Mniej więcej 10…

Parę niedawnych historii balkonowych przypomniało mi sytuację sprzed lat.

Mniej więcej 10 lat temu pracowałam w budynku przy jednej z bardziej ruchliwych ulic w mieście. Po drugiej stronie drogi był blok, taki zwykły, bodajże z lat 80, z szerokimi balkonami. Po tylu latach niestety nie pamiętam czy Pan Piekielny mieszkał na drugim czy na trzecim piętrze, ale nie jest to aż tak bardzo istotne. Pan Piekielny był w wieku około 50 lat, chodzący (nie inwalida), ot taki zwykły człowiek. Nie wiem czy gdzieś pracował. Nigdy nie zwracałam uwagi na sąsiedni blok ani na jego mieszkańców, nawet nie kojarzę go za bardzo jak wyglądał chociaż go chyba kiedyś na balkonie widziałam. Dopiero pewnego dnia kierowniczka zwróciła mi na niego uwagę:

- Niech Pani patrzy! Ten idiota znowu to robi!

Wyglądam przez okno na wskazany balkon: cały mokry, woda aż się przelewa i kapie na niższe balkony i chodnik.
Co się stało?

Kierowniczka wyjaśniła mi sytuację: otóż Pan Piekielny miał pieska, jakiegoś raczej małego (balkon zasłonięty więc tylko łapki było czasem widać). Tylko że Pan Piekielny nie wyprowadzał pieska na spacery, nawet takie celem załatwienia potrzeb fizjologicznych, trzymał go tylko w mieszkaniu i na balkonie. I właśnie na balkonie piesek się załatwiał. Pan Piekielny po takiej akcji spłukiwał cały balkon wodą żeby usunąć zanieczyszczenia...

Wszelkie próby wpłynięcia na Pana żeby zaprzestał tych praktyk były bezowocne, żadne skargi i zażalenia nie dawały efektów. Zrezygnowana sąsiadka z piętra niżej aż zamontowała sobie większy daszek, żeby uniknąć notorycznego zalewania. Najbardziej oczywiście było żal pieska, który świat zewnętrzny znał jedynie oglądając go z balkonu.

Czy coś się później zmieniło? Nie wiem, nie pracowałam w tamtym miejscu bardzo długo, a potem nawet jak przejeżdżałam tamtą ulicą to też o tym już nie myślałam.

Balkon

by KlonowyLisc
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Minnie
11 11

I oczywiście nikt nie zgłosił faktu znęcania się nad psem (brak spacerów to brak spełnienia podstawowej potrzeby psa - i nie chodzi tu o potrzeby fizjologiczne.... codzienny spacer, tak samo jak jedzenie, woda i odpoczynek to podstawowe potrzeby psa i brak ich spełnienia podchodzi pod znęcanie się).

Odpowiedz
avatar Habiel
-4 8

@Minnie: Nie wiem czy zgłoszenie coś daje. Mieliśmy też taką rodzinkę, która miała mieszkankę ras agresywnych. Rosły szczeniak załatwiał się na balkonie, miał jeden spacer dziennie wokół bloku (około 2 minut). Powiedziano, że skoro wychodzi na jeden spacer, to nie mają podstaw do interwencji.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 3

@Minnie: Zgłaszać można, ale czy coś się tym osiągnie? W większości przypadków nie. Nikt nie będzie w stanie udowodnić, że faktycznie nie ma spacerów. Odebranie zwierząt jest w Polsce bardzo trudne. Przepisy niby są, ale osoby decyzyjne mają je w tyłku. Jestem w grupie zwierząt nieco bardziej egzotycznych, które są bardzo wymagającymi pupilami. Bardzo często pojawiają się wpisy o zaobserwowanych zaniedbaniach/przemocy i prośby o pomoc, bo służby nie znajdują podstaw do odebrania zwierzęcia.

Odpowiedz
avatar Michail
11 13

Ja pracując w biurze nie miałem pojęcia co się dzieje w drugim skrzydle, a wy wiedzieliście, że skargi w bloku na przeciwko szły na gościa?

Odpowiedz
avatar KlonowyLisc
3 3

@Michail kierowniczka pracowala w tym miejscu od lat, a branża, powiedzmy że handlowa, większość okolicy robiło u nas zakupy, dlatego z czasem o niektórych ludziach wiedziało się wiecej

Odpowiedz
Udostępnij