Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio w wiadomościach telewizyjnych często spotykamy "mrożące " wiadomości o kierowcach rozjeżdżających…

Ostatnio w wiadomościach telewizyjnych często spotykamy "mrożące " wiadomości o kierowcach rozjeżdżających biednych pieszych na pasach. Tacy są rozwydrzeni kierowcy. Nie neguję że czasami się tacy zdarzają - jak wszędzie na świecie.
Ja sam jeżdżę dużo po mieście i widzę drugą stronę medalu o której się nie mówi.
Piesi święte krowy - jeden na dziesięć zatrzyma się przed przejściem i spojrzy na bok. Reguła to przejście bez zatrzymania, po prostu dalsza część chodnika i tak robią młodzi i starsi. Bardzo często marsz z kapturem na głowi i twarzą w telefonie. Rowerzysta na przejściu - czasami są dni że nie zdarzyło mi się aby taki zatrzymał się i przeprowadził rower przez przejście.
Wymagamy od kierowców ale nikt nie wymaga od pieszych i rowerzystów. Najwygodniej narzekać na "zwyrodnialców " za kierownicą.

by Krzysztof559
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
5 13

Zdarzało mi się przejechać rowerem przez przejście. Wiem, że niezgodne z przepisami, ale po prostu w ten sposób mogłem bez problemu zdążyć. Przejście było puste, samochody dość daleko, więc bez problemu zdążyłem przejechać, nie powodując żadnego zagrożenia. Gdybym zsiadł z roweru i chciał przejść, to już samochody byłyby za blisko i musiałbym czekać. Także przepisy przepisami, ale czasami zdarza mi się je złamać, jeśli nie stwarzam żadnego zagrożenia. Tak samo jak czasami ścinałem zakręt, skręcając na skrzyżowaniu. Bo w ten sposób mogłem zdążyć, zanim auto z naprzeciwka było za blisko. A za mną było kilka samochodów. Gdybym postąpił zgodnie z przepisami, to musiałbym się zatrzymać przed skrzyżowaniem i poczekać, aż ci z naprzeciwka przejadą, a kierowcy za mną by się wkur...i, że muszą czekać.

Odpowiedz
avatar Eskowo
8 14

@pasjonatpl wiadomo że przepisy przepisami a życie pisze inne scenariusze. Myślę, że nie ja jedna przeszłam na czerwonym świetle bo nie było aut w pobliżu i bez sensu byłoby stać, zwłaszcza gdy się spieszysz. To samo tyczy się rowerzystów. Moim zdaniem, jeśli łamiesz przepisy, ale nie stwarzasz zagrożenia na drodze, nie powinno być to karane.

Odpowiedz
avatar PiekielnyJa
2 12

@pasjonatpl: @Eskowo: W pełni się z Wami zgadzam. Czasami zdarza mi się (oczywiście w nocy i tylko gdy jest pusto) przejechać swoim samochodem po ścieżce rowerowej albo po chodniku żeby dojechać w jakieś miejsce. Ale zawsze robię to bezpiecznie i nigdy nikomu nie stała się krzywda.

Odpowiedz
avatar toomex
6 6

@pasjonatpl: bez ofiary nie ma przestępstwa.

Odpowiedz
avatar Xynthia
2 6

@pasjonatpl: Wracałam kiedyś z (pieszo) nocnej zmiany, godz. tak po 6.00 rano, puściutkie ulice, ja zmęczona do nieprzytomności, do domu coraz bliżej i nagle zatrzymało mnie czerwone światło... Nosz kurrrr..., zerknęłam w prawo, w lewo, nigdzie nawet wspomnienia po jakimkolwiek samochodzie, przeszłam na tym czerwonym mrucząc sobie buntowniczo pod nosem "mam w du*ie to czerwone światło, mam w du*ie wszystkie czerwone światła świata!".

Odpowiedz
avatar gawronek
7 7

@PiekielnyJa ehhh, to jest tak głupie myślenie - zazwyczaj kierowca który zrobił krzywdę innemu uczestnikowi ruchu drogowego jeździł tak że "nigdy nikomu nie stała się krzywda". Pomijam fakt że zwyczajnie niszczysz infrastrukturę, a później za jej naprawę zrzucamy się wszyscy w podatkach. Tak - chodniki nie są przystosowane do obciążeń rzędu tony czy dwóch. Jeśli przejedzie po nim raz na ruski rok karetka czy samochód służb miejskich to nic się nie stanie. Jeśli rozjeżdżają go kierowcy noc w noc ... No cóż, potem mamy to co mamy czyli polską bylejakość i słupki odgradzające chodniki od dróg.

Odpowiedz
avatar toomex
9 11

Wbrew medialnej narracji, tak naprawdę niewiele zmieniło się w kwestii pierwszeństwa pieszych. W ustawie obok "pieszego znajdującego się na przejściu" dodano tylko "pieszego wchodzącego na przejście". Nie pieszego stojącego przy przejściu, nie pieszego dochodzącego do przejścia, nie pieszego zamierzającego wejść na przejście dla pieszych, a właśnie pieszego wchodzącego na przejście dla pieszych. A jeśli wierzyć Słownikowi Języka Polskiego PWN, by być wchodzącym, trzeba zacząć przekraczać granicę obszaru, na który się wchodzi. I nie zapominajmy o art. 14 Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym: Art. 14. [Zakazy dotyczące pieszych] Zabrania się: 1) wchodzenia na jezdnię lub drogę dla rowerów: a) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Przy czym przejście dla pieszych jest częścią jezdni.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2024 o 9:47

avatar trolik1
1 3

@toomex poprawka 803 nie przeszła, niestety masa ułomków wciąż się na nią powołuje, sądząc że " przecież jest, qfa!". ;)

Odpowiedz
avatar Painkiler
0 0

@trolik1: Niestety, policja bardzo rozszerza przepisy według własnego uznania i zwalnia pieszych z myślenia i zachowywania ostrożności przed wejściem na przejście - bazują głównie na tej modyfikacji przepisów: w art. 26: a) ust. 1 otrzymuje brzmienie: „1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu albo na nie wchodzącego i ustąpić pierwszeń

Odpowiedz
avatar Fahren
1 3

@Painkiler: No właśnie - chodzi o pieszych na przejściu, albo na nie wchodzących, nie czekających przed, czy zbliżających się do przejścia. Wystarczy odmówić mandatu.

Odpowiedz
avatar toomex
7 11

@HelikopterAugusto: A fakty są takie, że rowerzyści jadąc chodnikiem w większości przypadków nie powinni się tam w ogóle znajdować. Nie wspominając już o przejściu dla pieszych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2024 o 10:26

avatar konto usunięte
0 14

@toomex: A co jak mam przejechać kawałek trasy przez ulicę, która nie ma ścieżki rowerowej? Co jest bezpieczniejsze? Żebym przejechała ulicą, na której jest pełno samochodów, czy chodnikiem na którym jest maks 10 pieszych na kilometr? Bo u mnie na przykład zrobili tak, że ścieżki rowerowe są, ale nie sięgają do sporej ilości sklepów i innych miejsc publicznych, do których bym chciała wejść. A w innych miejscach są jeszcze bardziej szczątkowe. W takich wypadkach wolę przejechać te 400 metrów po chodniku, na którym prawie nikogo nie ma, aniżeli jechać po ulicy, gdzie teoretycznie jest ograniczenie do 50, ale w praktyce nie. Pod miastem to już w ogóle chodniki są puste i jadąc po nim nie stanowię zagrożenia dla nikogo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 7

@HelikopterAugusto: Oo, tu się zgadzamy. Jest sobie ulica, który należy pokonywać chodnikiem, bo chodnik szeroki, a ograniczenie wysokie. Ta ulica ma kilka skrzyżowań z wąskimi uliczkami, ale mało kto w nie skręca lub z nich wyjeżdża. Na każdym z tych skrzyżowań jest narysowane przejście dla pieszych. Więc na każdym z nich trzeba zsiadać, mimo że można bezpiecznie przejechać, jak się rozejrzy. Albo jest ścieżka rowerowa i chodnik, ale przejście przez ulicę jest tylko dla pieszych.

Odpowiedz
avatar PiekielnyJa
1 7

@all: Wszyscy macie racię. Jest przepis, że przejście dla pieszych jest dla pieszych. W dodatku takich którzy nie używają w tym czasie telefonów i nie mają słuchawek. Jest duże grono osób które się z tym przepisem nie zgadzają. Mają prawo. Mogą go do woli łamać jeśli mają świadomość, że mogą zostać ukarani mandatem a jakakolwiek kolizja lub wypadek będzie w świetle prawa spowodowana tylko i wyłącznie przez nich i to na nich będzie spoczywać odpowiedzialność za pokrycie wszelki szkód. Ja siedzę w puszcze i jeśli rozsmaruję jakiegoś pedalarza (nie rowerzystę - ci potrafią szanować wszystkie przepisy) bo mu się nie chciało chociaż popatrzeć czy nie jadę to już jego problem a ja co najwyżej będę miał przez jakiś czas traumę.

Odpowiedz
avatar vylarr
4 6

@78FS: Przepisy nakazujące rowerzystom jazdę po ulicy powstały kilkadziesiąt lat temu. Od tego czasu liczba samochodów na polskich drogach kilkukrotnie się zwiększyła, także rower stał się bardzo popularnym środkiem rekreacji. Ścieżek rowerowych nadal jest zbyt mało, a tam gdzie są, to często są budowane byle jak, byle gdzie, byle były, nie stanowią jakiejś logicznej całości - raczej zbiorowisko odcinków, a ich przebieg jest często bezsensu. Wypadków z udziałem rowerzystów jest nadal bardzo dużo. Połowa rowerzystów boi się jeździć po ulicy. W przypadku kolizji pieszego z rowerzystą zwykle kończy się na paru siniakach i wyzwiskach, natomiast w przypadku kolizji rowerzysty z samochodem to rowerzysta ryzykuje swoim życiem i zdrowiem, bez znaczenia kto był winny. Niech każdy się zastanowi, co jest ważniejsze - przestrzeganie prawa, czy własne życie. I tu należy się zastanowić, czy obowiązujące przepisy nie powinny być zmienione.

Odpowiedz
avatar toomex
-3 5

@vylarr: Wiesz, że można połączyć się bezpieczne przemieszczanie i poszanowanie przepisów? Wystarczy chodzić pieszo.

Odpowiedz
avatar Fahren
1 1

@toomex: Nie do końca - można prowadzić rower, bo wtedy wg prawa jesteś pieszym ;) @vylarr - wystarczy, ze rowerzysta na jezdni przestrzega przepisów i ilość wypadków z jego udziałem drastycznie zmaleje. Wiem, trudne, bo to trzeba poczytac Pana PoRDa i jeszcze go zrozumieć, a potem się stosować mimo "jak pojade inaczej, to bedzie mi wygodniej", ale się da ;)

Odpowiedz
avatar toomex
0 0

@Fahren: też pasuje

Odpowiedz
avatar Soku
0 0

@HelikopterAugusto No właśnie to nie jest taki zły przepis. Tyle, że nie jest w ogóle egzekwowany. Nie znam ani jednego przypadku gdzie rowerzysta, który nie zsiadł z roweru przed zebrą dostał mandat. A owo zajęcie nie jest zbyt bezpieczne, ponieważ nagłe wtargnięcie przed auto (wbiegający przechodnie to samo zresztą) może skończyć się tragedią. I wtedy pal sześć przepisy, mamy kalekę lub trupa. Polska to bardzo specyficzny kraj. Jeśli coś nielegalnego co nagminnie robimy pozostaje bezkarne, to de facto uważamy to za legalne...

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

@toomex: Jeździsz samochodem? A wiesz że możesz chodzić pieszo I co zrezygnujesz z auta, tylko dla tego, bo ktoś w internecie tak ci powiedział?

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

@Fahren: Wystarczy jak WSZYSCY będą przestrzegać przepisy - liczba wypadków drastycznie zmaleje. Teoretycznie wszyscy kierowcy zdając egzamin na prawo jazdy potwierdzają znajomość przepisów ruchu drogowego, więc teoretycznie powinni jeździć zgodnie z przepisami. Dlaczego tak nie jest?

Odpowiedz
avatar Fahren
0 0

@vylarr: Bo wtedy OC byłoby niepotrzebne, a to jednak wartościowy rynek jest... A serio - znać przepisy to nie to samo, co się do nich stosować. Wielu pieszych wie, że na czerwonym się nie przechodzi - a jednak przechodzą "bo nic nie jechało".

Odpowiedz
avatar trolik1
6 6

Jestem kierowcą, motocyklistą, rowerzystą i pieszym. I szczerze mówiąc połowę ludzi wysłałbym na obowiązkowy kurs przepisów ruchu drogowego. Bez żadnej taryfy ulgowej. Wszystkich bez wyjątku. Do kpl obsługuję maszyny ciężkie - i tu pytanie, co musi mieć w głowie imbecyl pchający się pod kilkutonowy ładunek? Na szczęście mam konkretny sygnał, który w 99.99 przypadków powoduje natychmiastowy podskok. ;) Ba, jeden z drugim potrafi się wściekać, że nie stawiam ładunku na ziemi czy podpory, bez konkretnego sygnału z ich strony. A na drodze/chodniku staram się zawsze myśleć też za innych. Warto...

Odpowiedz
avatar Jackfrost
-3 5

@trolik1 Też się zastanawiam co mają w głowie jadąc przez skrzyżowanie na zielonym świetle kiedy z boku stoi "tir", wiadomo że jest cięższy i, pierwszeństwo pierwszeństwem ale on jest cięższy i powinien jechać pierwszy.

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

W przeszłości bardzo dużo jeździłam po świecie kilkumiesięczne delegacje. W każdym kraju panowały inne zwyczaje kierowców i pieszych, w wielu krajach Europy piesi nawet nie za bardzo się przejmowali czerwonym światłem (kiedyś mnie odwiedził znajomy i był w szoku, że nawet łyse karki "potulnie" stoją jak jest czerwone). W Szwajcarii bałam się zbliżyć do przejścia, bo samochody zwalniały już z odległości 500 metrów. W Ameryce Południowej pieszy nawet jak korzysta z przejścia zostanie obtrąbiony. A przecież fizyka wszędzie działa tak samo...

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
3 3

Większość ludzi jest często zarówno kierowcą, jak i pieszym. Często też rowerzystą. Po prostu kultura drogowa u Polaków jest kiepska. Ja i tak mam wrażenie, że jest dużo lepiej niż te 20 lat temu.

Odpowiedz
avatar Rudolf
3 11

Ile osób rocznie zabijają na drodze piesi i rowerzyści? Dziękuję, dobranoc.

Odpowiedz
avatar Painkiler
1 9

@Rudolf: Licząc samych siebie? Sporo. Bo przecież głupota i wiara w nieśmiertelność górują :)

Odpowiedz
avatar Rudolf
3 7

@Painkiler: Nie, nie licząc samych siebie. Swoim życiem masz prawo ryzykować. Cudzym nie.

Odpowiedz
avatar Fahren
-3 9

@Rudolf: Dowolna strzelanina, morderstwo etc. Zdaje się, że sprawca był wtedy pieszym, nie kierującym jakimś pojazdem ;) Liczymy się dalej?

Odpowiedz
avatar Rudolf
2 4

@Fahren: Oczekujesz poważnej odpowiedzi?

Odpowiedz
avatar szafa
1 3

@Fahren: XD przecież i tak ofiar morderstw jest w Polsce znacznie mniej niż ofiar kierowców XD więc coś ci nie wyszedł ten argument

Odpowiedz
avatar kKKKK
11 13

Nie, od kierowców wymagajmy więcej. Gdy jadę samochodem wymagam od siebie więcej. Jestem wtedy zawsze trzeźwa, mam na oczach soczewki, bez których nie widzę, nie jestem zbyt zmęczona itp. Od pieszego tego nie wymagam. Pieszy ma prawo wracać do domu z imprezy pijany, może być niewidomy albo może być krótkowidzem który idzie po nowe okulary do optyka bo stare mu się zepsuły. Może ma 40 stopni gorączki, może jego dziecko jest chore i od trzech nocy nie spał. W takich sytuacjach samochodu prowadzić nie może - ale na piechotę iść może gdzie potrzebuje w pełni legalnie. Mam to zawsze z tyłu głowy gdy jadę samochodem i widzę pieszego.

Odpowiedz
avatar Rudolf
7 9

@kKKKK: Amen! Dodałbym jeszcze, że każdy pieszy, każdy rowerzysta, każdy pasażer w autobusie to jeden samochód mniej w korku. Wyżej wymienionych należy traktować z większą wyrozumiałością również dlatego, że w naszym wspólnym - także kierowców - interesie jest, aby było ich jak najwięcej. Tymczasem w Polsce normą zaczyna być po kilka samochodów na jedną rodzinę, transport publiczny nadal olewa się ciepłym moczem, hejtowanie rowerzystów stało się sportem narodowym, własny SUV wyznacznikiem sukcesu w życiu, a UE wrogiem publicznym nr 1, bo próbuje promować czysty transport.

Odpowiedz
avatar Fahren
-3 5

@Rudolf: Teraz zastanów się nad przyczynami. Czy transportem publicznym dojedziesz wszędzie i zawsze? Nie. Hejtowanie rowerzystów? A skąd. Hejtowanie pedalarzy, to i owszem. UE promuje elektryki.. z których rezygnują sami niemcy bez dotacji. Głównie dlatego, że to NIE JEST czysty transport - baterie skądś trzeba brac i co pare lat wymieniać, prad sam też się nie wytworzy, a i gorzej z użytecznością względem "złych i niedobrych diesli odpowiedzialnych za 0.049% wszystkich zanieczyszczeń w EU"

Odpowiedz
avatar Rudolf
3 7

@Fahren: Ty mówisz jak jest a my - jak być powinno. Transport publiczny trzeba rozwijać, aby dało się nim dojechać prawie wszędzie i prawie zawsze. Nie pisałem konkretnie o elektrykach, ale skoro o nich wspominasz, to owszem - mają wady, ale mają też spory potencjał do dalszego rozwoju, w przeciwieństwie do silników spalinowych, które dobijają już do granic swoich możliwości technicznych. Ponadto w przypadku zanieczyszczeń liczy się też lokalizacja. Starych baterii nie gromadzisz w centrum miasta. Natomiast ja wcale nie twierdzę, że elektryki są remedium na wszystko. Zdecydowanie wolę pociągi. A "pedalarz" to jedno z tych określeń, które więcej mówi o osobie opisującej, niż o opisywanej.

Odpowiedz
avatar Fahren
-1 1

@Rudolf: Niemal 180 lat kolejowego zbiorkomu, 120 lat autobusów i trolejbusów to chyba dość czasu na rozwijanie transportu publicznego? Nawet za Gomułki - stawiającego zbiorkom ponad samochody - nie dało się dojechać zawsze i wszędzie. Tak więc - bredzisz upojony ułudą. Elektryki podobnie -startowały razem z pojazdami spalinowymi... i wad było więcej, niż w spaliniakach. Kolejna próba, w '87 - CityEl. Tez sobie nie poradził. A elektryczne cinquecento (i to produkowane w Polsce) - słyszałeś o takim? a o seicento na prąd? Przecie powinny spalinowe odpowiedniki miażdżyć, przy swoim "potencjale". Jaki to w ogóle potencjał?

Odpowiedz
avatar Rudolf
0 0

@Fahren: O korporacjach z branży motoryzacyjnej, lobbujących za ograniczaniem zbiorkomu słyszałeś? A może o wygaszaniu kolei w latach 90? Wiadomo, że samochody nie znikną, ale trzeba zmienić proporcje promując alternatywy, bo to poprawia jakość życia. Jaki potencjał elektryków? A taki, że jesteśmy ledwo na początku drogi do efektywnego magazynowania energii. Akumulatory będą coraz pojemniejsze, coraz trwalsze i coraz tańsze. Tymczasem technologia silników spalinowych została już wyciśnięta przez inżynierów do granic możliwości. Jesteś takim gościem, który w okolicach roku 2005 mówi, że ekrany LCD są do dupy bo smużą, mają kiepską czerń i nigdy nie zastąpią kineskopów. Skupiasz się na stanie obecnym, zupełnie ignorując trendy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 kwietnia 2024 o 9:52

Udostępnij