Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Rzecz działa się w małej, rodzinnej firmie, w której kiedyś pracowałem, już…

Rzecz działa się w małej, rodzinnej firmie, w której kiedyś pracowałem, już po moim odejściu.

Do firmy na poszukiwane stanowisko zgłosił się kumpel szefa. Żeby nie było oskarżeń o nepotyzm - miał przejść normalny proces rekrutacji.

Lider zespołu przeprowadził z nim więc rozmowę kwalifikacyjną. Wyszedł z niej szczerze zdumiony, że ktoś z tyloma latami doświadczenia może wiedzieć tak niewiele o wykonywanej pracy. Według jego słów - bardziej ogarnięci kandydaci przychodzą bez doświadczenia, po jakimś studium czy kursach online. Rekomendacja oczywiście negatywna.

Szef stwierdził, że co tam rekrutacja, jego kumpel da przecież radę i go przyjął wbrew rekomendacji.

Lider się wkurzył, że po co marnują mu czas na rekrutację, skoro potem jego rekomendacja nic nie znaczy. Poza tym teraz będzie musiał zarządzać pracą człowieka, którego w zespole nie chciał.

Z relacji kolegów - faktycznie, z tak nieogarniętym człowiekiem na tym stanowisku nigdy wcześniej nie mieli okazji pracować.

Mimo to, gdy podczas COVIDu redukowano etaty - kumpel szefa został, pożegnał się jego kolega z działu bijący go umiejętnościami na głowę. Dopiero gdy firma została wchłonięta przez korpo - szef przestał być szefem i jego kumpel dostał wypowiedzenie.

korpo

by niepodam
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar vylarr
4 4

W firmie, gdzie kiedyś pracowałem przyjęto po znajomości syna kolegi szefowej. Facet skończył studia i siedział w domu, więc ojciec załatwił mu robotę, żeby nie pasożytował na rodzicach i miał z czego się dorzucać do rachunków. Koleś nic nie umiał, nawet nie chciał się niczego nauczyć, wszystko robił byle jak, albo olewał swoje obowiązki. Skarżyli się na niego zarówno klienci, jak i pracownicy właściwie całej firmy. Szefostwo było jak te małpy - nic nie słyszę, nic nie widzę, nic złego powiedzieć też nie można. Skargi na niego zostały uznane jako mobbing. Zwolniłem się (nie tylko z jego powodu - tego było więcej), a facet poleciał jakiś miesiąc po moim odejściu - już tak przeginał, że nawet dyrektorka miała go dość.

Odpowiedz
avatar Andu
0 0

Mógł się szarpać ten kolega któremu zlikwidowali stanowisko w sądzie pracy, skoro wbrew kompetencjom on wyleciał a nie niekompetentny przydupas szefa.

Odpowiedz
Udostępnij