Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Temat może kontrowersyjny, ale zastanawiam się nad jedną rzeczą. Dlaczego, kiedy pojawia…

Temat może kontrowersyjny, ale zastanawiam się nad jedną rzeczą. Dlaczego, kiedy pojawia się temat psów i ich ewentualnej uciążliwości, ich właściciele zawsze wywlekają w ten czy inny sposób temat dzieci?

Od razu mówię - nie mam ani psa ani dziecka. Psa miałam i niestety odszedł całkiem niedawno już po mojej wyprowadzce od rodziców, natomiast dziecka na ten moment nie planuję.
Zdaję sobie sprawę, że zarówno dzieci jak i psy mogą być uciążliwe, ale nigdy nie słyszę, aby rodzic usprawiedliwiając zachowanie swojego dziecka wciągał do dyskusji psy.

Tylko kilka przykładów.
Byliśmy wczoraj z narzeczonym na spacerze w parku. Po parku wesoło biegał sobie spory pies bez smyczy i tu zasadniczo nie mam z tym osobiście problemu, ale pies podbiegał do losowych przechodniów, co niekoniecznie wzbudzało ich zachwyt. Podbiegł też do dwóch starszych kobiet, z czego jedna zdecydowanie się bała i stanęła nie wiedząc co robić. Druga zawołała właściciela, prosząc o zabranie psa. Facet leniwie kilkukrotnie przywołał psa, w końcu podszedł i zapiął go na smycz, opieprzając kobiety, że przecież pies nic nie robił. Kobiety tłumaczyły, że jedna z nich się boi psów i nie wie, jakie pies miał zamiary, więc bezpieczniej byłoby psa prowadzać na smyczy, na co facet wypalił:
- A dzieci na rowerkach to nie przeszkadzają? Pies też chce się wybiegać!

Druga sprawa. W zeszłe lato pojechaliśmy na urlop w góry. Jedliśmy obiad w pewnej restauracji. Towarzystwo dość wymieszane - i osoby starsze, i rodziny z dziećmi, i grupki młodych ludzi. Przyszła kobieta z małym pieskiem. Wszystko ok, do momentu aż posadziła psa na krześle przy stole. Kelner poprosił ją o postawienie psa na podłodze. Dziewczyna od razu zaczęła się wykłócać, że jej piesek jest czysty i nie będzie właził na stół. Kelner jednak nalegał za zdjęcie go z krzesła, na co kobieta najpierw nawrzucała mu, że jej pies jest czystszy niż kelner, który jej zdaniem śmierdział, a potem zaczęła krzyczeć coś w stylu:
- O, proszę bachory sobie mogą siedzieć, a z psem wielki problem!

Ostatnio widziałam też również, że gdy na miejskiej grupie poświęconej wypoczynkowi na świeżym powietrzu ktoś zaapelował do właścicieli psów o sprzątanie po swoich pupilach w parkach, pojawiło się mnóstwo komentarzy o tym, że dzieci też srają w parkach i o to jakoś nikt się nie czepia.

Podobny argument wysunęła sąsiadka moich rodziców - kobieta kupiła sobie psa. Chwaliła się, że pies drogi, z renomowanej hodowli. Szkoda tylko, że od pierwszych dni zaczęła go zostawiać samego w domu. Pies wył i piszczał całymi dniami, pierwsze miesiące rodzice nie reagowali, ale po jakimś czasie zwrócili sąsiadce uwagę. Sąsiadka obrażona odparła, żeby poszli sobie do sąsiadów 3 piętra wyżej, którzy mają noworodka i przyczepili się, że dziecko płacze w nocy. Rodzice zapytali dlaczego mieliby w sprawie jej psa iść do sąsiadów, bo to nie płaczące w nocy dziecko im przeszkadza (po prawdzie nigdy tego nie słyszeli), a jej pies, a pani stwierdziła, że jak już się czepiają też niech się przyczepią wszystkich.

To jest coś czego nie rozumiem. Jeśli komuś przeszkadza czyjeś zachowanie to niech zwróci mu na to uwagę, a nie uznaje za zielone światło dla tego, aby samemu łamać pewne zasady współżycia społecznego. Również nie rozumiem argumentów, że jeśli nie mam ochoty, aby podbiegał do mnie obcy pies, skakał po i mnie ślinił to znaczy, że nie lubię zwierząt i jestem złą osobą. Albo jeśli nie chcę, aby na stole, przy którym jem znajdowała się psia sierść to na pewno nienawidzę psów i znów jestem z tego powodu złym człowiekiem.

O co chodzi z tym ciągłym odbijaniem piłeczki?

psy i ludzie

by ~lilajla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kamiookami
6 16

Akurat z argumentem o srających dzieciach się zgadzam. Sama kiedyś wywlekłam ten argument, gdy jedna pani matka zwróciła mi uwagę, że pies chodzi (i tylko chodzi! Na smyczy zawsze) po parku, a sama naocznie widziałam jak jej synek opróżniał ciężki i lekki balast w parku koło placu zabaw. Dużo dzieciaków tak się wypróżniało w tym miejscu, bo to taki duży, atrakcyjny plac zabaw koło dużego parku i rzeki... ale zero toalet i matki z dziećmi miały problem. Spoko, wysadź dzieciaka, ale kuźwa posprzątaj też po nim!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2024 o 19:09

avatar pasjonatpl
11 11

@kamiookami: Nie sprzątanie gówien to patologia, niezależnie od tego, czy nasrał pies czy dziecko, o dorosłym człowieku juz nie mówiąc. A madki i nawiedzeni psiarze po prostu mają ostro narąbane w głowach. I tyle.

Odpowiedz
avatar digi51
5 17

@kamiookami: Ale historia nie jest o poprawnie zachowujących się psiarzach i ludziach atakujących ich z dupy, tylko o psiarzach przekraczających pewne granice i wyciągających argumenty od czapy. Poza tym, pomijając, że opisana przez Ciebie sytuacja jest mocno naciągana (baba zwraca uwagę Tobie, która grzecznie spaceruje sobie z pieskiem na smyczy i przypadkiem bombelek tej baby sra na Twoich oczach - ehe, tak było...), to ile razy widziałaś srającego w parku bombelka? Szczającego - może, to dość częsty widok. Ale srający? Jak jestem codziennie na placu zabaw, tak nie widziałam jeszcze nigdy. Srające psy widzę kilka razy dziennie i wszystko git, dopóki gówno ląduje w kuble na śmieci. A ludzki stolec wygląda inaczej niż psi i te gówna walające się po parkach albo co gorsza na chodnikach zdecydowanie należą do psów. Więc argument psiarzy, że gówna psie nie powinny przeszkadzać, bo może czyjś bombelek też się zrąbał na trawę, to argument na poziomie "nie powinno Ci przeszkadzać, że puszczam ci od rana do nocy głośną muzykę za ścianą dzień w dzień, w końcu nic nie mówiłaś jak drugi sąsiad robi raz na rok imprezę urodzinową."

Odpowiedz
avatar kamiookami
2 4

@pasjonatpl: Pełna zgoda. W każdej grupie można znaleźć odchyleńców

Odpowiedz
avatar kamiookami
-1 7

@digi51: "na miejskiej grupie poświęconej wypoczynkowi na świeżym powietrzu ktoś zaapelował do właścicieli psów o sprzątanie..." Ten fragment jest o miejskiej grupie. I dokładnie na takiej samej grupie ja widziałam kloaczne wojenki w moim parku i tylko do tego się odniosłam. Bo to, że psie klocki są społecznie nieakceptowalne to ja to rozumiem i w pełni popieram, ale jak ktoś zwróci uwagę na te dziecięce - często ktoś, kto psa nawet nie ma, to się znajdują obrońcy... nawet nie wiem czego, innych norm społecznych, samych dzieci, matek? Sama teraz też imo bez powodu się uruchomiłaś. Tak, baba zwracała uwagę mi na chodzenie z psem na górce koło placu zabaw, bo mój pies może tam się wysrać, a dzieci będą tam zjeżdżać na rowerach. I nigdzie nie napisałam, że jej synek srał tu i teraz. Babka przychodziła tam codziennie, a ja ze swoim psem chodziłam tam co dzień na 2 spacery, toteż się wiele, oj wiele razy dużo rzeczy widzi... i czuje. Plus, pisałam, że w parku KOŁO placu zabaw. Wpisz sobie proszę w google Park Chrobrego Gliwice i zerknij ile tam jest zielonego i gdzie jest rzeka, przy której rosły cudowne zaniedbane chaszcze, gdzie uwielbiał biegać mój pies i gdzie wiecznie walały się ludzkie stolce. https://www.nowiny.gliwice.pl/park-chrobrego-nowoczesny-ale-bez-toalet-czyli-za-potrzeba-tylko-pod-drzewko

Odpowiedz
avatar kamiookami
0 2

@kamiookami: Sprawdziłam, bo już tam nie mieszkam od dłuższego czasu. Teraz są tam automatyczne toalety i jakiś punkt gastronomiczny, gdzie również można skorzystać

Odpowiedz
avatar Eander
3 9

@kamiookami: Wybacz ale nadal ile razy widziałaś żeby dziecko załatwiało się w parku? To zwyczajnie inny "kaliber" do tego przeciętny rodzic nie nosi z sobą zestawu do "usunięcia" takiego wypadku bo w większości przypadków jest to "sytuacja awaryjna" której nikt nie planuje (przy wyjściu z psem jest wręcz przeciwnie). Zdarzenia zawarte w historii pokazują to jak ktoś próbuje usprawiedliwić swoje zachowanie przykładami przedstawiającymi całkiem inne sytuacje które mają jedynie pobieżnie cokolwiek z sobą wspólnego.

Odpowiedz
avatar kamiookami
-1 5

@Eander: Kupkających tak na żywo tu i teraz to kilkoro, ale balasty to codzienne nowe widziałam w okresie letnim. I żeby była jasność - nie mówię tu o odpieluchowanych maluchach, ale o dzieciakach tak 4-7 lat. I Ja uważam, że np. idąc z dziećmi nad jakiś akwen jesteśmy przygotowani na to, że dziecku może coś się zachcieć. Więc czemu ktoś idący na kilka godzin do parku jest w stanie wziąć prowiant, napój, piłkę, ubranko na przebranie i jednocześnie mieć kompletnie wywalone na "mamo, kupa!", mimo świadomości, że wokół nie ma sanitariatów. I właśnie o to wywalenie, to lekceważenie i jebiemnieto mi cały czas w moim wywodzie chodzi.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 5

@digi51 niedaleko mojego domu też jest piękny park, z pięknym placem zabaw. CODZIENNIE widzę nowe, ludzkie klocki - bo pies raczej nie podciera się chusteczką po załatwionej sprawie. Kilkukrotnie widziałam pokaz na żywo, z dziećmi zdecydowanie powyżej 3. roku życia w roli głównej. Co gorsza - w parku jest toaleta publiczna, tyle, że płatna, zawrotne 2 zł. Widocznie higiena i prywatność nie są tyle warte. Uprzedzając - jest tam nawet terminal na kartę czy telefon. Argument o braku przygotowania - akurat słaby, bo zawsze można wrócić z torebką i posprzątać co swoje, ja tak robię, gdy akurat skończą mi się kupoworki, a zapomniałam wziąć dodatkowe. Ewentualnie prosiłam o woreczki foliowe w kiosku/sklepie, jeśli jakiś był w pobliżu. W odniesieniu do historii: myślę, że akurat w tym punkcie może to nie być odwracanie kota ogonem, a jedynie zwrócenie uwagi, że kupy na terenie parku niekoniecznie pochodzą od psów.

Odpowiedz
avatar Eander
-1 5

@kamiookami: Po pierwsze odchody (również ludzkie) nie znikają zbyt szybko więc wystarczy kilka takich zdarzeń by w ustronnym miejscu koło którego przewija się sporo dzieci i nie ma żadnych toalet w pobliżu trochę ich było (przy okazji skąd pomysł że to tylko dziecięce odchody). Po drugie oczekujesz że rodzic ma zakładać iż jego (jak sama zauważyłaś) 4-7 letnie dziecko które do tej pory bez problemowo zawsze wytrzymywało z powrotem do domu nagle tym razem nie da rady? Jak rozumiem ty nadal nosisz ze sobą woreczek na odchody idąc do lasu bo przecież nie masz pewności że nie przydarzy ci się nagły "atak" potrzeby fizjologicznej? Rodzice (przynajmniej w większości) zawsze biorą pod uwagę to że dziecko może mieć potrzebę i starają się tak dobrać czas, miejsce i aktywność by to przewidzieć ale to nie oznacza że zawsze się to uda i że zawsze jest inne wyjście. "Wywalenie, lekceważenie i jebiemnieto" - to raczej podejście że inni maja traktować mojego zwierzaka jak drugiego człowieka.

Odpowiedz
avatar digi51
0 6

@GlowaWChmurach: Skoro codziennie widzisz NOWE, to zapewne cały trawnik jest już ekstrementami ozdobiony bardziej niż mleczami w lecie. Lol. Pics or didn't happen.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 3

@digi51: Żebyś wiedziała - sporo w tym parku krzaczków, które ewidentnie są wygodniejsze niż toaleta. Byłam tam wczoraj rano, przy pomniku przy wejściu brak kupy, wieczorem - kupa z chusteczką obok. Służby posprzątają przy pomniku - następnego dnia lub jeszcze tego samego widzę nową, zaraz przy toalecie (wybór miejsca dość ironiczny). Tak, sporo tych kup, na szczęście dość często pojawiają się tam służby porządkowe. Nawet, gdyby kupy pojawiały się raz na tydzień - co to zmienia? Sam fakt pozostawienia kupy po sobie, po dziecku czy psie jest problemem, który nie powinien mieć w ogóle miejsca, zwłaszcza w miejskim parku i zwłaszcza w takim, w którym jest toaleta.

Odpowiedz
avatar kamiookami
1 1

@Eander: Czy my rozmawiamy o wszystkich rodzicach i dzieciak, czy o patologicznych jednostkach? Bo ja o tych drugich

Odpowiedz
avatar kamiookami
-1 3

@GlowaWChmurach: Nie wytłumaczysz. Ale to psiarze są odklejeni. I nic nie daje normalna, merytoryczna rozmowa, nawet tutaj.

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@GlowaWChmurach: Różnica jest taka, że problem psich kup jest znacznie bardziej widoczny, chyba, że znów będziesz zaklinać rzeczywistość twierdząc, że ludzie srają na dworze równie często, co właściciele psów zostawiają niespodzianki swoich pupili gdzie popadnie. Ja naprawdę jestem tolerancyjna na psie kupska w... powiedzmy miejscach odosbnienia, czyli jakichś nieużytkach, dzikich łąkach, lasach, choć to podobno też szkodliwe z przyczyn innych niż estetyka, ale żeby w parku gówno leżało co parę metrów? Albo kupa na chodniku? Do tego dodam, że wiem, bo widzę, że naprawdę zdecydowana większość psiarzy sprząta i super, ale nadal jest ten margines, który te kupska zostawia, a wszystkie psy robią kupę na dworze, a w Polsce mamy ich kilka milionów, to nawet margines staje się pewnym problemem. Jak pisałam, fakt, że ktoś inny nie zachowuje się ok, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Przykładowo, widzę, że ktoś codziennie parkuje bezprawnie na miejscu dla niepełnosprawnych, więc zwracam mu uwagę, a on mi na to, że przecież kurier też tam czasem parkuje, więc o co mi chodzi. Choćby skały srały (hehe) nikt mi nie wmówi, że ludzki stolec można w parku spotkać tak samo często jak psi. I to się tu rozchodzi, a nie o to, że jedno gówno jest ok, a drugie nie.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
3 3

@digi51: ale właśnie dokładnie to robisz :D próbujesz mnie przekonać, że kup ludzkich jest na pewno mniej, więc skupmy się na psich. Kupa to kupa, w parku nie powinno być żadnej. Wątpiłaś, że ktoś pozwala swojemu dziecku robić kupę w parku, to potwierdziłam Ci, że nie tylko kamiookami to widziała. I, powtórzę się: jeśli adresujemy problem nieposprzątanych kup, to adresujmy go kompletnie i całościowo - należy tępić tych, co nie sprzątają po psach, ale po dzieciach również, bez wymówek.

Odpowiedz
avatar Eander
-3 3

@kamiookami: Tak rozmawiamy tylko o marginesie ale po pierwsze próbujesz przedstawić narracje że są to porównywalne problemy ze względu na skalę i wagę, a to jest po prostu nieprawda. A po drugie wrzucanie wszystkich takich zdarzeń do jednego wora z nalepką "patologiczne" jest kolejną próbą manipulacji obojętnie czy mówimy o sytuacjach z dziećmi czy psami.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@GlowaWChmurach: Nie przekręcaj tego, co napisałam. Nigdzie nie twierdziłam, że takie sytuacje się nie zdarzają WCALE, tylko, że 1. ja nigdy nie widziałam 2. wątpię, aby skala problemu była porównywalna z niesprzątaniem psich kup. Choćby z tego logicznego względu, że psów jest w Polsce więcej niż dzieci w wieku, w którym odwiedza się plac zabaw (a kompletnie już pomijam kwestię tego, że duża część dzieci choćby chciała to podobnie jak dorosły nie wysra się byle gdzie ze względów psychologicznych) i do tego jednak potrzeby fizjologiczne załatwia w toalecie czy na nocniku, a ewentualne "mama, kupa!" to sytuacja awaryjna, a nie regularna jak w przypadku psa. Sumując to - dziecko załatwiające w parku dwójeczkę do margines. Psiarz nie sprzątający po psie to też margines, ale margines z większej puli sytuacji, więc to drugie, choćby ze względu na statystykę i płynące z niej prawdopodobieństwo jest po prostu większym problemem i Twoje twierdzenia, że codziennie widzisz świeże ludzkie kupy albo twierdzenia koleżanki wyżej, że raz widziała jakiegoś dzieciaka srającego w krzakach nic nie zmienia w tym rachunku prawdopodobieństwa.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
0 4

@digi51: no i dalej - nawet, jeśli ilość w kupach dzieci i psów jest w stosunku 1 do 100, co to zmienia? Jedno i drugie jest problemem, i zwrócenie uwagi na oba jest jak najbardziej na miejscu w rozmowie "Dlaczego nasz park jest pełen kup?" Używasz argumentu wyśmiewanego w historii: "Kup dzieci jest mniej, spójrzcie, ile jest psich kup!". Niczego nie przekręciłam, stwierdzam fakt, że wątpisz w to, bo 1. Ty nie widziałaś, 2. wątpisz w skalę problemu, jakby miało to jakiekolwiek znaczenie. Choćby to była jedna kupa na tydzień, to wciąż o jedną kupę za dużo. Jeśli rozmawiam z kimś na temat przyczyn jakiegoś zjawiska i jak temu zjawisku zapobiec, nie pomijam przyczyn, wymieniam wszystkie możliwe. Tak samo tu: powinno się karać i potępiać każdego, kto zostawia po sobie kupę.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@GlowaWChmurach: Sorry, ale już nie wiem, jak Ci tłumaczyć w czym tu jest problem. W historii nie ma mowy o tym, że pod postem ktoś dopisał "proszę też rodziców o sprzątanie kup swoich dzieci", tylko w tym, że ktoś, zapewne psiarze i zapewne właśnie ci, którzy po psach nie sprzątają, postanowili zrzucić z siebie chociaż część problemów i przyebali się do autora postu, że czepia się ich, a nie kogoś innego. Nie ma nic złego w zwróceniu uwagi, że za dany stan rzeczy winę ponosi też jakaś inna grupa, ale pytanie "ale czemu się do nich nie przyczepisz?!" jest typowym odwracaniem uwagi od siebie. Po pierwsze ktoś mógł napisać właśnie o psiarzach, bo właśnie jak na przykład ja, tylko psiarzy niesprzątających po psach widział, po drugie, tak, każdemu ma prawo przeszkadzać co innego. Fakt, że np. zwrócę uwagę komuś, że wepchnął się przede mnie w kolejkę nie obliguje mnie do tego, że od razu mam zwracać uwagę też innej osobie, która wepchnęła się w kolejkę, bo np. uznam, że ta pierwsza osoba ma tylko dwie rzeczy, a kolejna już pełen koszyk lub przymknęłam na pierwszą osobę oko, bo jest np. niepełnosprawna, wygląda na zakręconą - to nie zmienia nic w tym, że ma prawo tej drugiej osobie zwrócić uwagę, a jej argument o tym, że ktoś inny się wepchnął nie zmienia nic w tym, że ona sama zachowała się chamsko. Tak, mam prawo sobie wybrać komu zwracam uwagę. Czy jeśli szef zwróci Ci uwagę, że przyszłaś za późno, to mówisz mu, że twoja koleżanka tydzień temu przyszła za późno i powinien przyczepić się do niej? Czy jeśli potrącisz kogoś na ulicy, to powiesz mu, że ktoś inny też go przez chwilą potrącił, więc niech się czepi kogoś innego? Jak zwrócisz rodzicowi dziecka uwagę, że jego dzieciak właśnie straszy ptaki, to uznasz za sensowny argument, że czasem biegają tam psy i też straszą ptaki i do nich powinnaś się przyczepić? Jeśli Twój pracownik ukradnie Ci 10 000zł to czy jego argument o tym, że inny pracownik tydzień temu ukradł 500zł coś zmieni? Nie. To wszystko ma na celu zrzucenie odpowiedzialności, odwrócenie uwagi. "No może robię źle, ale inni też, więc akurat MNIE to się nie czepiaj, przyczep się innych". A Wy robicie dokładnie to samo, a ja tylko zwracam uwagę, że skala problemu jest inna i tak, mam prawo uważać, że w momencie gdy ktoś próbuje mnie zabić to mniejszym i mniej znaczącym problemem jest to, że ktoś inny właśnie ukradł mi portfel. Skala problemu ma znaczenie. Nie idziesz gasić szopy, gdy pali Ci się dom. Więc jeśli ktoś zaobserował, że największym problemem są psie kupy (jak wynika także z Twojego komentarza - łatwo je odróżnić od ludzkich) to winowacja może co najwyżej posypać głowę popiołem, a nie z oburzeniem pokazywać palcem na kogoś innego. A co do pierwotnego komentarza kamiookami - jak wynika z komentarzy pod tą historią na fb no dosłownie identyczna historia przydarzyła się trzym innym paniom. One sobie grzecznie z pieskiem na smyczy, a typiara, której dzieciak właśnie sra pod krzakiem opieprza je za nic. No wcale nie brzmi jak tzw dowód anegdotyczny na potwierdzenie tezy, na którą innych dowodów nie ma.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2024 o 20:35

avatar GlowaWChmurach
1 3

@digi51: to właściwie o co się tu kłócisz? W dodatku ze mną? Ani razu nie powiedziałam, że nie należy się czepiać psiarzy nie sprzątających kup po psach. W momencie, gdy dyskusja dotyczy ogólnej obecności kup w jakiejś wspólnej przestrzeni nie ma znaczenia, których kup jest więcej, tylko że w ogóle są. Jak najbardziej w porządku jest wskazanie w takiej dyskusji wszystkich winnych, bo dlaczego ktoś ma obrywać I przepraszać też za innych? Nie wiem, jak wyglądała dyskusja pod postem z historii, więc nic nie zakładam, wskazałam jedynie w jakim przypadku takie zwrócenie uwagi byłoby słuszne. "A Wy robicie dokładnie to samo" - no właśnie to Ty to robisz, minimalizując problem kup ludzkich i odwracając uwagę na psie. Nigdzie nie napisałam, że psie kupy na trawnikach to nie problem, albo że ludzkie są częstszym widokiem. Zauważyłam tylko, że jedno i drugie to problem, a ludzkie kupy nie są wcale tak rzadkim widokiem. Nie, nie uważam, że pisanie pod postem z historii że trzeba też zwrócić uwagę na dziecięce kupy to coś złego, wręcz przeciwnie. Tu w komentarzach też nie zauważyłam, by ktoś twierdził, że wszyscy sprzątają po psach, bo nie - sama często to widzę. Wspomnienie o tym, że nie tylko psie kupy zalegają na trawnikach może nie być próbą zrzucenia odpowiedzialności, jak twierdzisz, a zwróceniem uwagi, że nie wszystko można zrzucić na psiarzy. Jak w pracy 10 osób pali we wspólnym pokoju, zamiast wyjść na zewnątrz, to winę za dym zrzucamy na jedną z nich i tylko od niej żądamy zaprzestania palenia wewnątrz? No nie, skoro chcemy rozwiązać problem, to kompleksowo. Masz prawo sobie uważać, co chcesz, masz też prawo uważać jakiś problem za większy czy mniejszy od innych. Inni mają prawo stosować inną skalę. Ale nie zmienia to faktu, że jeśli dwie czy trzy grupy powodują jakiś problem, to wszystkie winne strony są odpowiedzialne za ten problem. To Ty tutaj stosujesz ten sam fikołek myślowy co bohaterowie tej historii - uznajesz, że ludzkie kupy nie są problemem, bo przecież psich jest więcej. Jeśli jeden pracownik zostaje ukarany za kradzież 10 000 to ma prawo żądać, by tak samo został ukarany pracownik, który ukradł 5000, jedno i drugie to kradzież. Ty możesz sobie subiektywnie wybierać, komu zwrócić uwagę i co jest większym problemem, ale prawo nie powinno być subiektywne - kupa to kupa. Nie ma znaczenia, kto ją zostawił. Chcemy mieć park bez kup - zwracamy uwagę na każdego srającego. Czepiać się trzeba wszystkich winnych tego stanu rzeczy, wtedy dopiero może być realna poprawa sytuacji. Nie wiem też, jak wyobrażasz sobie dowody w takiej dyskusji. Ja, kamiookami czy te trzy inne panie o których wspominasz mamy przeprowadzić badania kupy, by udowodnić, że takie sytuacje jak dziecko załatwiające się w parku faktycznie się zdarzają? Bo wystarczy walnąć klocka a chusteczkę wyrzucić do kosza, i już może przejść za psią kupę. Zdjęć dzieci z gołym tyłkiem pod krzakiem też nie zamierzam robić, chyba z oczywistych względów. Zresztą, założenie, że człowiek przestaje być bezmyślną fleją tylko dlatego, że stał się rodzicem, jest całkowicie naiwne. Jeśli ktoś nie szanuje przestrzeni publicznej i czystości to będzie śmiecił i nie będzie sprzątał kup, nie ważne, czy swojej, swoich dzieci czy swojego psa.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@GlowaWChmurach: " pojawiło się mnóstwo komentarzy o tym, że dzieci też srają w parkach i o to jakoś nikt się nie czepia." "myślę, że akurat w tym punkcie może to nie być odwracanie kota ogonem, a jedynie zwrócenie uwagi, że kupy na terenie parku niekoniecznie pochodzą od psów." To nie pasuje do siebie. Nie w momencie, gdy pojawia się argument "dlaczego nie przyczepisz się kogoś innego". W domyśle "ode mnie się odczep". I to nie jest ok. EOT.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 3

@digi51: to nie jest wklejony cytat komentarza spod historii, a jedynie tak przedstawia go OP. A nawet, gdyby ktoś w takiej formie to napisał, to wciąż - trzeba się czepiać ludzi niezbierających kup po swoich dzieciach? A no trzeba, jak najbardziej. Jeśli czepiamy się psiarzy o kupy w parku, to trzeba zwrócić uwagę, że nie tylko oni odpowiadają za ten stan rzeczy. Jeśli, tak jak w moim parku, ludzie często tam się załatwiają, to każdy może sprzątać po psie a kupy i tak będą.

Odpowiedz
avatar jass
1 1

@Eander: Niby czemu nazwanie niesprzątających kupy patologią to manipulacja? Twoim zdaniem zasrywanie przestrzeni publicznej to zachowanie człowieka posiadającego elementarną kulturę (i bez znaczenia tu, czy mówimy o zasrywaniu dzieckiem czy psem)? Bo moim zdaniem to przejaw skrajnego wieśniactwa (i mówię to jako właścicielka psa; zresztą mało rzeczy wkurza mnie bardziej niż kiedy nocą wchodzę na trawnik żeby sprzątnąć po swoim psie, a przy okazji włażę w g*wno, którego jakiś burak nie raczył sprzątnąć).

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@GlowaWChmurach: "to nie jest wklejony cytat komentarza spod historii, a jedynie tak przedstawia go OP. " - jeśli Ty wychodzisz z założenia, że autorka przekręciła komentarze pod historią, to równie dobrze ja mogę sobie wyjść z założenia, że tak naprawdę te komentarze brzmiały mniej więcej tak "oczywiście, że nie będę sprzątał po psie, bo stolec mojego psa jest piękny i pachnie jak kwietna łąka". Ja staram się dyskutować o tym, co jest napiasne w historii, a nie o tym co sobie wymyśliłam. "A nawet, gdyby ktoś w takiej formie to napisał, to wciąż - trzeba się czepiać ludzi niezbierających kup po swoich dzieciach? A no trzeba" - po pierwsze - nie, nie trzeba. Podobnie jak ja np. nie przyczepię się do tego, że mój sąsiad z góry raz na tydzień puści sobie głośniej muzykę na godzinę, za to czepię się sąsiadki z dołu, która codziennie urządza sobie kilkugodzinne karaoke. Każdy ma prawo przyczepić się do tego co mu najbardziej przeszkadza. Ze spraw fizjologicznych - nie, nie przyczepię się do psa, który sika w parku, nie przyczepię się też do sikającegow parku dziecka, o ile w w najbliższej okolicy nie ma ogólnodostępnej toalety. Za to przyczepię się do dorosłego, który szcza na widoku, bo dorosły powinien umieć dotrzymać mocz do najbliższej toalety, a nie lać, gdzie popadnie. Jeśli ten człowiek mi powie, że np. ma problem z pęcherzem i nie, nie wytrzyma do domu to też się odczepię, ale nie przyjmę argumentu o tym, że właśnie jakiś trzylatek też obszczał drzewo. A po drugie na pewno nie zasadzie "ale ktoś inny też..,, więc..." i będę się trzymać tego, że taki był wydźwięk tych komentarzy, a Ty sobie możesz dalej snuć inne teorie w swojej głowie i o nich dyskutować, ale nie ze mną.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2024 o 10:51

avatar GlowaWChmurach
2 4

@digi51: w kontekście obsranego parku - OWSZEM, jak się czepiać, to wszystkich winnych, nie rozumiem, czemu tylko jednego? Kupa dziecka pachnie fiołkami i wygląda estetyczniej, niż psia? Kupa dorosłego faceta, który po kebsie nie wytrzymał do domu wygląda jak bukiet kwiatów? Nie rozmawiamy tu o sikaniu, a o kupie, o czymś, co można posprzątać po fakcie. Wyjątkiem może tu być jedynie mocna biegunka, której nijak nie da się posprzątać. Dorosły stawiający klocka ma taki sam obowiązek to posprzątać jak rodzić po swoim dziecku czy opiekun psa po rzeczonym psie. Gdyby tu chodziło o dziecko, które samo wracało ze szkoły i zdarzyło mu się nie zdążyć do domu - okej, może jest to zrozumiałe, choć też zależy od wieku dziecka. Ale rodzic przebywający z dzieckiem w parku jak najbardziej ma obowiązek posprzątać po dziecku, a jeśli tego zaniecha - jest takim samym fleją jak niesprzątający po psach. Twoja wybiórczość w ocenie, czyja kupa na trawniku nie przeszkadza niczego nie zmienia. Jeśli zwalczamy wyprzedzanie na przejściu dla pieszych w jakimś konkretnym miejscu, karamy wszystkich łamiących ten przepis, nie odpuszczamy komuś kto ma np. niebieskie auto, bo według nas jest ładniejsze. Albo komuś, kto "tylko się pomylił", bo według nas jest to bardziej usprawiedliwione, z prostej przyczyny - bo efekt jest ten sam, pieszy jest zagrożony. Tak samo w tej sytuacji - i kupa ludzka i kupa psia powinna być posprzątana. Możesz sobie nie zwracać uwagi personalnie na "miejscu zbrodni", ale jeśli na forum publicznym jest poruszony temat nieposprzątanych kup - trzeba zwrócić uwagę na wszystkie fleje, nie tylko wybrane, "bo te akurat osobiście mi bardziej przeszkadzają". Akurat argument z puszczeniem muzyki raz na tydzień jest nad wyraz nietrafiony w tej sytuacji, w ogóle nie pasuje jako przykład. Już lepszym przykładem mogło by być zostawianie worków ze śmieciami na klatce - pięć mieszkań tak robi, a przyczepiamy się tylko do pani spod czwórki, bo to jej worek najbardziej nam z jakiegoś powodu przeszkadza? Jak ona przestanie wystawiać worki, to klatka już będzie czysta, niezastawiona i pachnąca? No nie, bo masz jeszcze cztery mieszkania robiące to samo.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@GlowaWChmurach: Nie chce mi się w kółko tego samego i tak nie dojdziemy do porozumienia, a z każdym kolejnym komentarzem i pisaniem dokładnie tego samego zaczyna mnie jałowość tej dyskusji po prostu nudzić, bo jak odnosisz się do jednej kwestii - pomijasz inną, odnosząc się jednej - pomijasz tą kolejną. Dyskutujesz wybiórczo. Nie chce mi się. Bez odbioru.

Odpowiedz
avatar Eander
0 2

@jass: Patologią nazwę sytuacje w których ktoś nie sprząta po dziecku czy psie z lenistwa, ale zdaję sobie sprawę że mogą być również inne sytuacje w których nie będzie to możliwe i w takich traktowanie osób w ten sposób będzie krzywdzące. Mam nadzieje że wyjaśniłem moje stanowisko @GlowaWChmurach: Tak jeśli tematem jest ogólnie "obsrany park' to należy "czepiać się wszystkich". Jednak to całkiem inna sytuacja niż "tłumaczenie się" poprzez zwracanie uwagi że inna grupa też coś podobnego robi. Szczególnie gdy problem na który próbuje się przekierować uwagę jest marginalny w porównaniu do tego o którym mowa. Mam wrażenie że właśnie o to chodzi @digi51 (i mi).

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
0 2

@Eander: więc tym bardziej w dyskusji na grupie o obsranym parku powinno dyskutować się o wszystkich źródłach tego obsrania, w celu wyeliminowania, albo choćby zmniejszenia problemu

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 3

@digi51: akurat to nie ja tu pomijam jakąkolwiek kwestię i to nie ja argumentuję, że można nie czepiać się kogoś bo takie jest moje subiektywne odczucie. Wręcz przeciwnie - zwracam uwagę, że dla rozwiązania problemu należy wskazać wszystkie jego przyczyny

Odpowiedz
avatar Eander
0 2

@GlowaWChmurach: "więc tym bardziej w dyskusji na grupie o obsranym parku powinno dyskutować się o wszystkich źródłach tego obsrania" - tak ale nie w kontekście "nie macie prawa się nas czepiać bo inni też tak robą" (szczególnie gdy skala i przyczyny są różne). Nie zgodzę się również z tym że to nie ty pomijasz jakieś kwestie. Wciąż pomijasz skale problemu na którą niejednokrotnie zwracała ci uwagę @digi51. To trochę tak jak gdybyś skupiła się na tym że zdarzają się ludzie zostawiający kamień na drodze którego w większości przypadków nawet nie zauważysz i przyrównywał ich działania do osób wysypujących na drogę taczkę kamieni.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@GlowaWChmurach: Aha, ok. Czyli pewnie jak widzisz komentarze oburzone różnymi aferami, gdzie jakiś polityk w ten czy inny sposób ukradł miliony, to piszesz "a Kowalski co kradnie bułki w biedronce ci nie przeszkadza?!" Teraz to na serio bez odbioru, bo nie dość, że nie ma o czym, to nie ma też z kim dyskutować.

Odpowiedz
avatar kamiookami
-1 3

@digi51: To ja o coś zapytam. Ale serio bez jadu i bulwersów. Czysto hipotetycznie załóżmy że mieszkasz bloku. Mamy 10 psów i 10 dzieci, które tu mieszkają. I codziennie, absolutnie codziennie w części wspólnej na trawniku tuż przed wejściem znajdujesz jedną psią kupę i jedną ewidentnie ludzką, ale dużo mniejszą, więc chyba raczej można założyć, że dziecięcą. Osiedle jest zamknięte, więc wykluczamy możliwość, że zrobił to ktoś obcy, a nawet jeśli to z widzenia większość odwiedzających znasz. Sąsiedzi głowią się od dłuższego czasu co zrobić, no bo problem i śmierdzi, a sprawcy - i pies i dziecko wciąż są anonimowi. Ciebie też już zaczyna wkurzać, że znowu wdepnęłaś w kupę. Po ciemku już nawet nie widzisz, czyja to. Co robisz? Bo wg twoich słów zaczniesz szukać tylko winnego psa, a dziecko - może z problemami jelitowymi, może z trudnej rodziny, może jakieś chore, może i złośliwe ale zostawisz w spokoju? I co ty i twoi sąsiedzi

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@kamiookami: Kretyński przykład nijak nie mający się do przykładu z historii, nijak nie mający się do tego, co napisałam, więc i wnioski muszą być kretyńskie. Jeśli widzę powiedzmy panią Stasię i panią Zosię codziennie spacerujące pod blokiem, z czego pani Stasia chodzi z psem, a pani Zosia sama, to widząc gówno na trawniku mam się przyczepić też do pani Zosi, bo może akurat ona też tam kiedyś nasrała, bo przecież tam była? No chyba nie. Zaczepiam więc panią Stasię prosząc by sprzątała gówno pupila, a ona do mnie - "a przyczep się pani do pani Stasi, bo ja kiedyś widziałam jak ona tam srała, to jakoś nie przeszkadza?" - jaki z tego wniosek? Że pies pani Stasi nie nasrał? Nie, wniosek jest taki, że najprawdopodobniej pies pani Stasi nasrał, bo inaczej powiedziałaby, że ona gówien nie zostawia, a nie wywalała do mnie z pretensją, że nie przyczepiłam sie też do pani Stasi. Skoro pani Zosia nasrała, to pani Stasia po swoim psie nie musi sprzątać? No też nie. Taki jest mój punkt widzenia, bo JA dzieci srających w parku nie widziałam. Widziałam psy i ich właścicieli wgapiających się podczas srania psa w telefon i udających, że gówna nie widzieli. Gdybym srające dzieci i niesprzątających po nich rodziców widziała tak często jak niesprzątających właścicieli psów to pewnie bym miała inne podejście, ale tak nie jest i nigdy w życiu nie uwierzę, że gdziekolwiek skala tych zjawisk jest porównywalna. OK, może w jakiejś dzielnicy, gdzie mieszka skrajna patola, a ludzie boją się tam trzymać psy, żeby ich skrajna patolnia na obiad nie upolowała. Nawet jak idę na z psami rodziców na spacer na łąkę, na której koczują bezdomni zdarza się jedna ludzka sraka na 20-30 psich. Możesz sobie wymyślać kolejne absurdalne scenariusze o dzieciach, które może regualrnie srają na klatce schodowej, ja się w tego typu dywagacje i dyskusje o wyssanych z palcach bzdurach nie mam zamiaru wdawać.

Odpowiedz
avatar Eander
0 0

@kamiookami: Wybacz ale jeśli chcesz zadać konstruktywne pytanie to przemyśl je dobrze bo twój przykład jest ... dziwny. Na pytanie zadane w tej formie jedyną rozsądną odpowiedzią jest "szukanie winnych w obu grupach". Tylko że w takim kształcie twój przykład niema dosłownie nic wspólnego z rzeczywistością. Sytuacje w nim przedstawione są skrajnie nierealne bo o ile załatwianie się przez psa na trawniku jest jak najbardziej normalnym rozwiązaniem wystarczy że zostanie to posprzątane to w przypadku ludzi (nawet dzieci) już tak nie jest, dochodzi do tego wyrównanie skali obu "problemów" i otrzymujemy absurdalny przykład który nic nie wnosi do dyskusji.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
0 0

@digi51: tak, tak, bo ciągle powtarzam, żeby czepiać się TYLKO o ludzkie kupy -.- Twoje argumenty też mogę sprowadzić do absurdu, ale nie na tym dyskusja polega. NIGDZIE nikogo nie usprawiedliwiałam, a już zwłaszcza w tak debilny sposób. Za dużo się oburzasz i unosisz emocjami w dyskusjach.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
0 0

@Eander: no i właśnie o tym pisałam - nie można usprawiedliwiać swojego niechlujstwa tym, że ktoś inny to niechluj i naprawdę skala nie ma tu znaczenia - bo nikt z nas tej skali nie zna. Jak pisałam, u mnie w parku jest tego od groma, nie mam pojęcia, czemu, okolicy daleko od patologii. Zresztą, pisałam już, że nawet jeśli tych kup jest ileś tam mniej niż psich - to wciąż są, pojawiają się nowe no i kurcze choćby wszystkie psie zniknęły, to te dalej będą, więc problem nijak nie jest rozwiązany. W dyskusji "psiarze nie sprzątają po psach" - wspominanie o ludzkich kupach jest bez sensu i głupie. W dyskusji "park jest cały obsrany" - wspominanie tylko o psiarzach jest zwyczajnie błędne.

Odpowiedz
avatar kamiookami
-1 3

@Eander: A co jest realne? Mój wymyślony przykład wyżej jest nierealny i prawdziwy problem w parku też jest nierealny. Wiesz, że Ty i Digi żyjecie w bańce? Ja od urodzenia mieszkam w jednym dużym mieście, co jakiś czas się przeprowadzam i zaliczyłam już 6 adresów, w 5 skrajnych dzielnicach. I problem był (bo nie wiem, czy dalej jest) tylko w tym jednym parku w tym jednym miejscu, zakładam, że raczej z jedną konkretną grupką ludzi. Gdybym nie mieszkała przez 2 lata zaraz koło tego parku, gdybym nie chodziła tam codziennie minimum dwa razy na naprawdę duży obchód też najpewniej uważałabym, że srające dzieci to wymysł szaleńca albo poszukiwacza jednorożców. Ale takie rzeczy się dzieją. To, że Ty albo nikt z Twojego otoczenia się z tym nie zetknął to bardzo dobrze, serio. Ale ja i GlowaWChmurach się z tym spotkałyśmy i my żyjemy w swoich bańkach.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 3

@kamiookami: Sama się zaorałaś i to konkretnie. Sama przyznajesz, że problem jest tylko w tym konkretnym miejscu, nigdzie indziej tego nie widziałaś. A problem z niesprzątniętnymi psimi kupkami poruszany jest często, w różnych grupach, na różnych forach, a i tak TERAZ jest kilka razy lepiej niż jeszcze kilka lat temu, gdzie wiele osób uważało, że posprzątanie psiej kupy z trawnika to fanaberia, nie mówiąc już o sprzątaniu w miejscach rzadziej uczęszczanych. Teraz świadomość znacznie wzrosła i większość jednak sprząta, ale problem nadal jest i nie bez kozery wszędzie stoją tabliczki przypominające o posprzątaniu po psie, są specjalne kubły na psie odpady, a nawet podajniki z woreczkami. Dlatego, że jak widać - nadal trzeba o tym przypominać. Więc na jakiej podstawie Ty twierdzisz, że osoby, które uważają, że problem psich kup jest ileś razy większy niż ludzkich żyją w bańce? Bo Tobie czy koleżance wyżej zdarzyło się mieszkać w miejscu, gdzie również ludziom, czy po prostu dorosłym czy rodzicom małych dzieci brak kultury? XD Poza tym nadal uważam, że przedstawiona przez Ciebie sytuację brzmi jak wymyślona pod tezę, a Głowa co najmniej naciąga rzeczywistość twierdząc, że codziennie na trawniki widzi nowe ludzkie kupy.

Odpowiedz
avatar kamiookami
0 2

@digi51: Jeb. Od początku pisałam o KIEDYŚ i o jednym konkretnym parku. Ba! Nawet podałam Ci jego dokładną lokalizację, a wraz z artykułem o braku toalet w nim przybliżoną datę kiedy problem występował. I od początku Ty się przywaliłaś o psie kupy, a ja o dziecięce. Ja o jednym, ty o drugim. Dokładnie jak w historii na głównej. I teraz niespodzianka, bo z psimi klocami NIE BYŁO W TAMTYM miejscu, W TAMTYM CZASIE problemu, a dedykowane pojemniki regularnie opróżniane. Nawet woreczki miasto dawało, a że one nagle wszystkie na raz znikały to inna historia. Więc w tym parku w tym czasie był problem tylko z nieczystościami zostawionymi przez ludzi. Ale to znów pewnie moje urojenia postawione pod tezę XD I to w końcu niemożliwe, żeby było jak tu piszemy z GlowaWChmurach czy jednak zdarzyło nam się mieszkać w miejscu, gdzie ludziom brak kultury? Sama się gubisz i nie wiesz, w którą stronę skręcić. Kropka, więcej się nie będę z Tobą produkować, bo to wymiana zdań jak w przedszkolu.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@kamiookami: To jest wasze przedstawienie rzeczywistości jaka was otacza i ja w tę wizję średnio wierzę, ale nawet, aby przyjąć, że jest prawdziwa to ogólna skala problemu jest nadal nieporównywalna i jeżeli ktoś w poście zwrócił uwagę TYLKO na psie kupy to najprawdopodobniej ludzkie kupy jest to akurat tam, tak jak i prawie wszędzie problem marginalny, o ile w ogóle jest, a nie jest tylko wymyślonym na potrzeby obrony argumentem osób komentujących pod postem. Jest ok napisać "racja i to samo tyczy się rodziców wysadzających swoje dzieci na trawie". Nie jest ok naskakiwać na kogoś kto zwraca uwagę na pewien problem, że powinien się przyebać do kogoś innego. Tylko tyle i aż tyle.

Odpowiedz
avatar Eander
0 0

@kamiookami: Twój przykład jest nierealny bo jest całkiem oderwany od tego co dzieje się w rzeczywistości. Wskazałem ci dwa punkty w których bardzo mocno odbiegasz od realnej sytuacji co mocno zmienia reakcje jaką należy podjąć w przedstawionej sytuacji. Jeśli jednak uważasz że nie mają one na podejmowane działania wpływu wyjaśnij proszę czemu tak uważasz? Twierdzenie że żyje w bańce bo piszę że problem na który zwracasz uwagę jest marginalny również jest błędne. Sama podałaś przecież przykład pisząc że na 6 miejsc w których mieszkałaś problem występował tylko w jednym. Nie widziałem również szerszych kampanii na temat tego problemu więc jak najbardziej zasadnym jest założenie że są to sytuacje marginalne, jeśli uważasz inaczej uzasadnij to proszę bo jak na razie to raczej ty prezentujesz podejście sugerujące tkwienie w bańce. I na koniec nigdy nie twierdziłem że problem nigdzie nie występuje, a jedynie że jest to "marginalny problem" i sugerowanie że należy wszędzie się nim zajmować jest po prostu próbą odwrócenia uwagi.

Odpowiedz
avatar Eander
0 0

@GlowaWChmurach: Tylko że właśnie w przypadku psów powodem będzie właśnie jedynie niechlujstwo bo w miastach w 90% przypadków psa wyprowadzasz właśnie żeby między innymi się załatwił zaś gdy wychodzisz z dzieckiem to nigdy nie jest twoim celem. Więc nie dość że skala (która nie do usprawiedliwiania a do reakcji jaką należy podjąć ma znaczenie) jest tu całkiem inna to i motywacja. "choćby wszystkie psie zniknęły, to te dalej będą" - tak tylko zwróć uwagę gdzie i ile. Jasne jeśli pojawia się ich dużo to jest problem ale z reguły nawet jeśli jakaś kupa się pojawia to jest to na uboczu w jakiejś ustronnej i odludnej części parku podczas gdy psie odchody będą pojawiać się wszędzie. Co do ostatniej części odnośnie tego w jakich dyskusjach taki argument jest zasadny. Jak najbardziej się zgadzam pod warunkiem że nie mowa o tym że ktoś kiedyś raz zobaczył kupę dziecka i tyle. Bo pojedyncze zdarzenie to nie jest "problem" a "wypadek".

Odpowiedz
avatar fursik
0 18

Nikt, kto ma dziecko, nie porównałby go do psa, natomiast wiele osób, które mają psy, porównują je do dzieci.

Odpowiedz
avatar zlosnica85
-3 9

@fursik: Masz rację. Psy są o wiele lepsze od waszych śmierdzących dzieciaków :D

Odpowiedz
avatar fursik
2 4

@zlosnica85: Spoko. A zobacz, ja nic nawet nie napisałam, czy lepsze są psy, czy dzieci, a Ty się już odpalasz XD

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 1

Tak mi się przypomniało. Czy to dalej tak wygląda?

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
7 11

Czepiaja sie dzieci bo poprostu nie maja innych argumentow. I zamiast przyznac sie ze robia zle, to przechodza do ataku.

Odpowiedz
avatar Habalabala
5 7

O Boże , tak! :) Jak zaczyna się rozmowa na temat psów i ktoś mi wyjeżdża z argumentem "A bo dzieci..." to już wiem , że debil i jaki będzie poziom tej rozmowy

Odpowiedz
avatar szafa
3 5

Niestety psiarze (nie mylić z normalnymi opiekunami psów) to jest taka patologia i bezmózgowie, że głowa mała. Jakbym chciał wrzucić wszystkie piekielne sytuacje z mojego życia z psami w tle, to byście czytali cały dzień. Koszmar. A ja naprawdę lubię psy, miałam psa, ale kuźwa mam rozum.

Odpowiedz
avatar digi51
1 5

@szafa: +1. A dodam, że psiarze naprawdę zmienili się od czasów, kiedy ja jeszcze chodziłam z psami na spacery. Jedni na plus, bo jest coraz większa świadomość odpowiedzialności za dobrostan i zachowanie psa, inni na minus, bo już ich pies i jego zachcianki są dla nich świętsze niż zdrowie psychiczne i fizyczne innych ludzi.

Odpowiedz
avatar nuthred
0 2

Hm, ja widziałam mnóstwo razy w różnych dyskusjach odbijanie piłeczki w drugą stronę. Dyskusja o tym, że dziecko jest za głośne w restauracji? Przynajmniej dwa komentarze, że do psa w knajpie nikt się nie przyczepi. Rozmowa na temat uciążliwych sąsiadów z małym dzieckiem? Od razu odbicie, że jak ktoś ma psa i pies szczeka to jest dobrze. Temat niepilnowanych dzieci w komunikacji miejskiej? Raz dwa odpowiedź, że pies też przeszkadza. Wesele bez dzieci? No tak, zaraz jakiś obrońca odpowie, że do psa na weselu nikt by nie miał pretensji. Ot, w jakiej bańce jesteś, taką tendencyjność wypowiedzi widzisz.

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

Niektóre co wredniejsze bachory też powinny nosić kagańce i być trzymane na smyczy.

Odpowiedz
Udostępnij