Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem nauczycielką, a to historia o kolegach i koleżankach po fachu. 1.…

Jestem nauczycielką, a to historia o kolegach i koleżankach po fachu.

1. Podwyżki.
Ostatnio na jednym forum padło pytanie, czy jesteśmy zadowoleni z podwyżek. Dostałam ponad 900 zł netto, więc jak mogę być niezadowolona? Odpisałam, że tak, że w końcu suma, która pozwala mi na mniej-więcej utrzymanie się samej lub odłożenie czegoś. Bo w moim mieście na spokojnie można wynająć mieszkanie za 2000 zł z wszystkim, a 2000 zł na utrzymanie się to całkiem okej suma. Do tego dodatkowa praca i robi się poduszka finansowa na nagłe wypadki. Poza tym zdaję sobie sprawę z sytuacji na rynku pracy - większość pracodawców oferuje minimalną krajową, przy czym w moim mieście prawie w ogóle nie ma pracy, więc jeszcze trzeba liczyć dojazdy prawie 100 km w jedną stronę do większego miasta.

Zostałam zjechana na forum. Że wśród nauczycieli nigdy nie będzie dobrze, jeśli będziemy zadowoleni z tak małych sum, że jak może mi to wystarczać na przeżycie, że takie podwyżki to śmiech na sali (niektórzy dostali ponad 1000 zł więcej, co nie uważam za mało...). I wiele, wiele innych.

2. Współpracownicy.
Wiecie którzy nauczyciele są najgorsi? Ci starsi. Oczywiście, nie wszyscy, masa z nich jest genialna. Jestem jednak już w kolejnej placówce, w której starsi pracownicy nie dość, że fatalnie odnoszą się do dzieci (byłam świadkiem nawet i gróźb w stosunku do dzieci, w dodatku przy przełożonych - nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje), to jeszcze utrudniają pracę młodszym. Notorycznie próbują zastraszyć nowych nauczycieli, krzyczą, gdy młodszy nauczyciel przytuli dziecko albo jest po prostu miłe. Nie będę podawała konkretnych przykładów, żeby zostać anonimową, ale zastraszanie młodych nauczycieli, poniżanie ich i plotkowanie jest normą.

Zawsze broniłam nauczycieli, mówiąc, że zdarzają się beznadziejne wyjątki. Obecnie mam wrażenie, że po kilku latach pracy nauczyciele powinni zostawać poddawani testom psychologicznym na wypalenie zawodowe - bo przez to wychodzą nauczyciele z piekła rodem.

by ~frekig
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar GlowaWChmurach
7 7

Ad.1 - wydaje mi się, że Twoi koledzy mają rację w jednej kwestii. Nie może być dobrze w zawodzie nauczyciela, jeśli zarobki na poziomie 4tys. netto za odpowiedzialną pracę wymagającą ciągłego dokształcania się uważa się za dobrą. Nie przyciągniesz młodych, zdolnych i zaangażowanych pracowników za taką stawkę, a przynajmniej nie w takiej ilości, by można byłoby pozbyć się starszej, nienadającej się do tego zawodu kadry. Taka podwyżka oczywiście nie jest małą sumą, ale jest dopiero pierwszym dobrym krokiem naprzód, a nie końcowym rozwiązaniem.

Odpowiedz
avatar Yksisarvinen
7 9

@GlowaWChmurach: Myślę, że problem jest w dużej mierze przez to, że pensja jest jedna dla wszystkich. 4 tys. netto na wsi to nie jest zła stawka. 4 tys. netto w Warszawie to śmiech na sali.

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@GlowaWChmurach: Myślę, że znalazłoby się sporo chętnych, tylko niestety obwarowania formalne tego nie dopuszczają. Ja np. znam angielski lepiej niż przeciętny nauczyciel angielskiego (wiem, bo uczę pewnego języka prywatnie, ale bywa że schodzimy z uczniami na angielski i wychodzi, że nauczyciel im powiedział, że lend i borrow to to samo, że interpunkcja taka, jak w języku polskim, o tym, że mało kto potrafi wyjaśnić z sensem present perfect to nie wspomnę), mam ponad dekadę doświadczenia w nauczaniu, no ale co z tego skoro nie mam skończonej anglistyki (tylko inne studia językowe, pal licho, że byłam kiedyś tłumaczem angielskiego i właśnie myślę o dawaniu prywatnych lekcji z tego języka dodatkowo) i kursu pedagogicznego. A specjalnie nie będę iść na kolejne studia. Cztery pewnie, to żadna fortuna, ale jeśli doliczysz, że masz weekendy wolne, święta wolne, część ferii i wakacji wolne... to są dodatkowe atuty, które się bierze pod uwagę. Że nie wspomnę np. o trzynastkach, które są tylko raz w roku, ale jednak są.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
1 1

@szafa pewnie, część osób może i by się skusiło, ale wciąż za mało by można było traktować ten zawód tak jak powinno się imo traktować - czyli jako zawód prestiżowy. Dopiero wtedy można prowadzić chociażby selekcję kandydatów, co w przypadku zawodu o takim znaczeniu społecznym powinno być wręcz konieczne. Część wolnych ferii czy wakacji to raczej słaba zachęta, gdy weźmiesz pod uwagę, że na co dzień nie pracujesz od deski do deski w sztywnych ramach, nie możesz wziąć wolnego kiedy chcesz i inne niedogodności. Zwłaszcza przy dzisiejszym rynku pracy nie jest trudno o inny zawód, gdzie na entry level dostaniesz 4 tysiące, masz weekendy i święta wolne, pracę hybrydową/zdalną, kończysz o 16 i spokój - nie musisz kontaktować się z rodzicami uczniów "po godzinach", itp. Średnia wieku nauczyciela to obecnie POWYŻEJ 50 lat! Zarobki 4 tysiące netto to za mało, by to naprawić w najbliższym czasie.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@GlowaWChmurach: tak? to zapodaj firmę, to się zgłoszę :). Bo latami szukałam i jakoś nigdy mi się nie udało.

Odpowiedz
avatar GlowaWChmurach
0 0

@szafa: zależy, w którym miejscu mieszkasz :) sama ostatnio odrzuciłam ofertę, bo planowałam przeprowadzkę na Pomorze, ale niestety los te plany mi pokrzyżował - międzynarodowe korpo, oddział w Gdańsku, 5500 brutto, praca hybrydowa. Nie mam pojęcia, co potrafisz, gdzie szukałaś i czego, ale trochę mijasz się z argumentem - zawód nauczyciela to nie ma być "nie mogę znaleźć nic lepszego, a przynajmniej weekendy wolne", tylko ma być to faktycznym celem i aspiracją. Tylko wtedy zawód przyciągnie ludzi na poziomie, którzy podejdą do pracy z uczniem z zaangażowaniem, i którzy nie wypalą się zawodowo po dwóch latach.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 4

Jak to przytulić dziecko? Coś takiego jest w Polsce dozwolone? W Irlandii może w przedszkolu kontakt fizyczny z dzieckiem jest dozwolony, bo samo jeszcze nie jest w stanie załatwić swoich potrzeb fizjologicznych i poprawnie użyć papieru toaletowego. Ok. Moze jeszcze w podstawówce. Ale w irlandzkim odpowiedniku gimnazjum nauczyciel nie ma prawa dotknąć ucznia i dla własnego bezpieczeństwa tego nie zrobi. Chyba że będzie miała miejsce jakaś ekstremalna sytuacja typu bójka, pomoc niepełnosprawnemu uczniowi czy udzielenie pierwszej pomocy. Naprawdę w Polsce nauczyciel może przytulić ucznia i nie poniesie żadnych konsekwencji?

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@pasjonatpl: tak. Córka w pierwszej klasie jest. Ona jak i inne dzieci często same przytulają się do pani, pań na świetlicy. Nie tak często jak w przedszkolu przykładowo ale nadal są takie momenty.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Ale obiecali 1500, więc jak dostałaś 900, to Cię oszukali. Chociaż fakt, nie powinni Cię za to hejtować. Ale na wszystkich forach jest toksycznie niestety.

Odpowiedz
Udostępnij