Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia na głównej o edukacji, przypomniała mi moje czasy szkolne. Sporo nauczycieli…

Historia na głównej o edukacji, przypomniała mi moje czasy szkolne. Sporo nauczycieli po prostu już wtedy do tego zawodu się nie nadawało, a pewnie teraz sytuacja jest jeszcze gorsza. Liceum kończyłam prawie 10 lat temu, a w swojej edukacji spotkałam takie oto kwiatki- co dziwne, większość nauczycieli z prestiżowego, najlepszego w powiecie, liceum.

1.Matematyczka z podstawówki
Mieliśmy w klasie dziewczynę, która była niedosłysząca. Nosiła aparat słuchowy, ale i tak czasem nie dosłyszała. Co robiła nasza matematyczka? Krzyczała na nią, że ma się skupić, bo kilka razy nie będzie powtarzać tego samego. Matematyczka była wicedyrektorką, więc interwencje rodziców nic nie dały.

2. Pani od WDŻ w gimnazjum
Była ultrakatoliczką, uczyła religii. Nie wiem jak trafiła na te lekcje, ale żadnej wiedzy odnośnie życia w rodzinie nam nie przekazała. Jedynie religijne dyrdymałki, mówiące o tym, że antykoncepcja hormonalna niszczy uczucie między mężem, a żoną. Seks to tylko między małżonkami, bo nikt "brudnych" osób nie będzie chciał wziąć za męża/żonę. Na dobitkę puściła nam niemy krzyk. Wtedy moja klasa sama już ją usadziła, mówiąc aby się doedukowała, i solidarnie wypisaliśmy się z tych lekcji.

3. Fizyczka (liceum)
Nasza Pani od fizyki była podobno bardzo mądra kobietą. Potwierdza to, że krótko po tym jak ja skończyłam liceum, poszła pracować do instytutu fizyki w Austrii. Niestety na nauczyciela kompletnie się nie nadawała. Mówiła jakby niektóre rzeczy były dla niej oczywiste, nie tłumaczyła.
Hitem były jednak jej sprawdziany. Od innej klasy wyciągnęliśmy zadania. Wszyscy przygotowaliśmy te same odpowiedzi. I tak jedna osoba dostała 1, druga 3, a trzecia 5. Mimo że nasze obliczenia były 1:1 takie same. Sprawa ze sprawdzianami otarła się o dyrektora i rodziców, bo sami nie byliśmy w stanie się z tą kobietą skomunikować, bo zbywała nas, że pewnie coś mieliśmy po prostu źle. Również przed dyrekcją nie potrafiła powiedzieć dlaczego te same obliczenia u jednych były na 1, a u drugich na 5. Na szczęście fizykę mieliśmy tylko rok (potem wraz z chemią, geografią i biologią zmieniały się w przyrodę, bo byłam w klasie humanistycznej).

4. Nauczycielka od języka polskiego
Jeśli nauczyciel polskiego popełnia błąd: "dwutysięcznym trzecim", "cudzysłowiu", "pod rząd" i podkreśla go jako błąd w wypracowaniu, chyba można zwątpić w jego poziom. Do tego daje miliony przecinków (serio, w jedynym zdaniu złożonym potrafiła ich dołożyć około 5-10). Do tego jedyna słuszna interpretacja lektur, czy obrazów oraz wymuszanie recytacji wierszy przed całą klasą, dało nam takie combo, że na myśl o lekcji polskiego, które w gimnazjum kochałam, przewracało mi się w żołądku.

5. Grande finale- matematyczka z liceum
Co to była za kobieta. Miała swoich pupilów, których nigdy nie odpytywała, ani nie brała do tablicy.
Mnie oskarżyła o ściąganie z neta, bo na jednym sprawdzianie użyłam metody na "krzyż", której według niej nie powinnam znać, bo nie było jej w podstawie programowej (dziwne, że w gimnazjum mieliśmy ją często). Hitem było to, gdy przyniosła nam zadania z konkursu matematycznego i sama źle obliczyła zadanie. Ja byłam jego na 100% pewna, bo gdy byłam właśnie na konkursie z matematyki w gimnazjum, na nim się wyłożyłam i pytałam jak to zadanie prawidłowo rozwiązać.

Brzmiało ono w ten sposób: Cegła waży kilo i pół cegły. Ile waży cegła? Nie znamy wagi cegły, więc jest ona naszym X. Po odpowiednim ustawieniu X i informacji z zadania, wychodzi nam wynik- waga cegły to 2 kg. Według mojej matematyczki - 1,5 kg.

Zwróciłam jej uwagę, że to nie tak powinno być i trafiłam na czarną listę. Liceum skończyłam z 3 z matematyki, a maturę z poziomu podstawowego zdałam najlepiej z klasy na szalone 60% i to tylko dlatego, że w połowie 2 klasy poszłam na korepetycje, bo z lekcji nie wiedziałam dosłownie nic. Nagminne błędy, złe tłumaczenie (np. przy działaniach na potęgowaniu przy różnych podstawach dodawała potęgi, czy przy geometrii ciągle mylenie sześcianu i prostopadłościanu). Gdy poszła na 3 miesiące zwolnienia z powodu złamanej ręki, mieliśmy zastępstwa z innymi matematykami, którzy byli załamani poziomem naszej wiedzy i wszystkie jej błędy musieli naprawiać. Nawet gdy mówiliśmy jej, że w karcie wzorów wzór wygląda inaczej, twierdziła, że jej nie słuchaliśmy, bo ona dokładnie tak mówiła.

Dzisiaj dziwię się jak ona mogła uczyć. Wiele klas przed naszą skarżyło się do dyrektora i do kuratorium. Jedyne co klasom po mnie udało się osiągnąć, to to, że przeniesiono ją do podstawówki.

szkoła nauczyciel

by ~Absolwentkaliceumxd
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kamiookami
8 8

Mnie matematyca w liceum(!) zwyzywała za metodę na krzyż, bo u niej na lekcji jeszcze tej metody nie było. Kij z tym, że na chemii dwie lekcje wcześniej była ta metoda tłumaczona. Chyba z liczenia roztworów?

Odpowiedz
avatar Habiel
9 9

@kamiookami: Ona chyba już pojawiała się na poziomie podstawówki/gimnazjum, przy omawianiu procentów. No chyba nie ma nic lepszego i prostszego do ogarnięcia w całej matematyce. Sporą część zadań można tak rozwiązać, a nauczyciele twierdzą, że to skomplikowana metoda

Odpowiedz
avatar kamiookami
6 6

@Habiel: Tak, była, ja w gimnazjum miałam. Ale tego krzyżowania baba na swoich lekcjach nie omawiała, więc my debile licealiści nie mieliśmy prawa tego wiedzieć. I posypały się pały

Odpowiedz
avatar fursik
10 10

@Dominik: Pracuję jako nauczycielka 12 lat. Może kokosów nie ma, ale lubię, naprawdę szczerze lubię swoją pracę. I dzięki temu czuję się jak wygryw.

Odpowiedz
avatar Dominik
1 5

@fursik: gratuluję!

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 10

@Dominik: Poprawka - albo ludzie, którzy nigdzie indziej się nie odnajdą, a w szkole pracę dostaną ze względu na braki kadrowe, albo ludzie z misją. Czasami po kilku latach przychodzi wypalenie, ale na szczęście trafiają się też takie osoby, jak fursik.

Odpowiedz
avatar Kaleb
2 2

@Dominik Większość tych co została w zawodzie to ludzie, którzy lubią pracę z dziećmi lub są już przed emeryturą i pracy nie zmienią. Największy problem jaki dostrzegam w szkole to brak współpracy między rodzicami a nauczycielami. Problem niestety leży po dwóch stronach, każdy ma swoją rację i dąży do wojny, na której jedynie źle wychodzą dzieci. Współpraca szkoły z rodzicami w kwestiach dydaktycznych i wychowawczych to jest jedyny sposób, żeby wychować empatyczne, dobrze wybierające i ciekawe świata dzieci. Jak to ma działać kiedy ludzie potrafią pisać takie rzeczy o jakiejś grupie zawodowej? Przegrywy, nieudaczniki? Poważnie? Wychowanie dziecka to jedno z najtrudniejszych zadań w życiu, robią to pół na pół rodzice i szkoła (bo dzieci tak dzielą czas na te dwa miejsca). Rodzice i nauczyciele muszą przestać się zwalczać i zacząć współpracować, żeby dzieci mogły wzrastać w zdrowej atmosferze. Pisząc o nieudacznikach nakręcacie niezdrowy hejt, na którym tracą dzieci. Piszcie o swoich doświadczeniach, ale nie deprecjonujcie wszystkich dookoła jeśli chcecie, żeby było lepiej.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
4 8

"Matematyczka była vicedyrektorką, więc interwencje rodziców nic nie dały." - to wtedy sprawa do kuratorium i do urzędu gminy (jednostka samorządu, pod który podlega szkoła), a nie rozłożyć rączki i nic się nie da zrobić.

Odpowiedz
avatar jass
6 6

@marynarzowa: Teraz łatwo tak mówić, ale parę-paręnaście lat temu jak nauczyciel był dyrektorem/wice to guzik się z tym dało zrobić, no chyba że czyiś rodzice byliby naprawdę mocno zdeterminowani. Sama miałam taką matematyczkę w liceum - nie dość, że wicedyrektorka, to jeszcze na emeryturze, nikt jej ruszać nie chciał. Była bardzo ostra, tłumaczyła beznadziejnie, większość klasy miała wtedy mocno słabe oceny. Jedyne co udało się uzyskać po licznych skargach do wychowawcy to inny nauczyciel w kolejnym semestrze, chociaż nie wiem czy w ogóle pani B. zawsze nie uczyła tylko przez pół roku.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@jass: Nikt nie jest nietykalny, to nie kolumbijska mafia... I te paręnaście lat temu przepisy były takie same. Tylko mentalność ludzka zmienia się dopiero teraz, wcześniej nauczyciel czy lekarz to był prawie bóg. Ja serio sobie nie wyobrażam, że nauczycielka drze się na moje dziecko a ja je tam dalej posyłam i nic z tym więcej nie robię.

Odpowiedz
avatar jass
3 3

@ICwiklinska: Mentalność i świadomość społeczna, dziś rodzice po prostu wiedzą, że takie zachowania nauczycieli nie są w porządku i że można z tym walczyć.

Odpowiedz
avatar toomex
4 4

U mnie matematyka w liceum wyglądała kompletnie odwrotnie. Jakieś zadanie z tych trudniejszych, ja coś tam pokombinowałem po swojemu, nauczyciel spojrzał (a to był ogarnięty nauczyciel) i powiedział: Pojęcia nie mam, jak Pan doszedł do tego wyniku, ale jest dobrze.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 3

Na pewno nie jest lepiej. Znajomy nauczyciel już ładnych parę lat temu miał iść na emeryturę, a wrócił do szkoły na pełny etat, bo znajomy go poprosił. Po prostu nie było chętnych nauczycieli. I miał do wyboru albo poprosić znajomego o powrót z emerytury albo wycofać ten przedmiot ze szkoły.

Odpowiedz
avatar ElGato
-3 5

Niemy Krzyk jest okrutny, ale nam ksiądz na religii puścił film o aborcji. Tam było centralnie pokazane jak np na tej lyżce wyciągają wiadomo skąd skrawki twarzy dziecka. Byliśmy wtedy w 8 klasie. Grupa 14-latkow i film tego typu. Rodzice zareagowali, ale księżulo jak zwykle tylko zmienil parafię.

Odpowiedz
avatar Eander
-2 4

@ElGato: Co do wieku w którym go wam puszczono zgadzam się że był nieodpowiedni ale co do samego filmu który pokazuje jak taki "zabieg" wygląda to szczerze, chyba każdy powinien go przynajmniej raz w życiu zobaczyć.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
3 7

@Eander: Taaaa... zwłaszcza w przypadku płodu kilkutygoniowego. Weź się puknij wszędzie

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@KatzenKratzen: dlaczego? Co jast w nim takiego czego miał by nie wiedzieć dorosły człowiek który jak najbardziej może znaleźć się w sytuacji w której będzie rozważał aborcję jako jedno z rozwiązań?

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@Eander: Nie, bo oni pokazują stare filmy, które aktualnie nie pokrywają się z rzeczywistością, bo one lepiej pasują do ich przekonań. Zresztą ogólnie na oglądanie filmów z jakichkolwiek zabiegów należy wyrazić zgodę, wiele osób jest wrażliwych na widok krwi.

Odpowiedz
avatar absinth
0 2

@Eander: a w zasadzie co miałoby dać temu dorosłemu człowiekowi, który rozważa aborcję, obejrzenie takiego filmu?

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@Ohboy: Spoko skoro wygląd zabiegu się zmienił niech ktoś zrobi bardziej aktualny film. Tylko z jakiegoś powodu nikt z tego środowiska się do tego nie kwapi. Co do zgody i wrażliwości osoby tak jak najbardziej powinna być brana pod uwagę jednak nadal uważam że jeśli ktoś decyduje się na aborcje powinien wiedzieć jak ona wygląda. @absinth: Po pierwsze wiedza jak wygląda zabieg może lepiej uświadomić zagrożenia i konsekwencje jakie się z nim wiążą. Mi lekarz wprost zaproponował żebym przed zabiegiem częściowego obrzezania obejrzał jak dany zabieg wygląda wraz z rekonwalescencją i zdecydował czy na pewno będzie to najlepsze rozwiązanie. Po drugie jest dużo większa szansa że osoba po takim zabiegu może trafić na tego typu film choćby przez to jak działają obecne algorytmy wyszukiwarek, a obejrzenie go po fakcie może być dużo większym wyzwaniem do poradzenia sobie. Bo zgodzisz się chyba że raczej nie jest to zabieg który jest traktowany jak "wyrwanie zęba"?

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 3

@Eander: Ale skąd myśl, że takich filmów nie ma? Mogłyby być i miliony, ale osoby pro-birth, czyli te, które upierają się przy pokazywaniu ich ludziom bez ich zgody, mają to w nosie. Im nie chodzi przecież o prawdę. Jak ktoś stanie przed decyzją, czy chce dokonać aborcji, czy nie, to na spokojnie może sobie to sprawdzić w internecie i zapytać lekarzy i szczegóły. Nie ma potrzeby, aby dzieci oglądały tego typu filmy (to samo uważam na temat filmów z porodów, to powinna być indywidualna decyzja każdej osoby).

Odpowiedz
avatar absinth
1 3

@Eander: i jak ma w tym pomóc film, który nie przedstawia tego jak standardowo wygląda zabieg aborcji? osoby, które nie chcą dziecka z reguły decydują się na aborcję farmakologiczną do 12 tygodnia ciąży, osoby które przerywają ciążę po 12 tygodniu z reguły nie podejmują tej decyzji ze względu na swoje "widzimisię".

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@absinth: "osoby, które nie chcą dziecka z reguły decydują się na aborcję farmakologiczną do 12 tygodnia ciąży, osoby które przerywają ciążę po 12 tygodniu z reguły nie podejmują tej decyzji ze względu na swoje "widzimisię"." - a mogę się dowiedzieć skąd takie twierdzenie?

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@Ohboy: Tylko że wtedy można by było im to wytknąć i pokazać zabieg w bardziej obiektywny sposób, niestety nigdzie nie spotkałem się z takim filmem. I w pełni zgodzę się z tobą że dzieci nie powinny tego typu filmów oglądać. Jednak przecież od początku to zaznaczałem a w przypadku prawie dorosłej młodzieży (17-18 lat) sprawa wygląda troszkę inaczej. Obecnie osoby w tym wieku z reguły mają już za sobą pierwsze kontakty seksualne a jednocześnie dopiero zaczynają stosowanie antykoncepcji co sprzyja "wpadkom". Dlatego uważam że w takich warunkach dobrze jeśli młodzież będzie wiedziała z czym wiąże się taki zabieg. Co do tego sprawdzania "na spokojnie" to też bym polemizował bo przy wpadce spokojnie reaguje mało kto. Jednak na koniec zwróciłeś uwagę na jedną kwestie w której bardzo się różnimy i chyba z tego wynika inne podejście do tego tematu. Napisałeś że tak samo jak filmów z aborcji młodzież nie powinna oglądać filmów z porodów. Kompletnie się z tym nie zgadzam a nawet więcej jak dla mnie film taki powinien zawierać również wywiad z rodzicami aby opisali uczucia jakie im towarzyszyły. Jest to przecież część życia, którą w założeniu powinien przeżyć każdy. Ma ona swoje ciemne i jasne strony, może być przeżyciem które dodatkowo wzmacnia związek ale nie ma co się oszukiwać że jest obarczony bólem i stresem. Jak dla mnie rzetelne informowanie młodzieży i oswajanie jej z tym co może ich spotkać w wyniku ich działań jest jak najbardziej potrzebne.

Odpowiedz
avatar absinth
1 1

@Eander: najzwyczajniej w świecie z czytania różnego rodzaju opracowań nt. aborcji- generalnie większość z nich jest dokonywana na dość wczesnym etapie rozwoju płodu i jeśli kobieta jest świadoma tego, że jest w ciąży i zdecydowanie nie chce posiadać potomstwa raczej zdecyduje się na jak najszybszą terminację. poniżej dwa przykładowe opracowania: https://www.medicalnewstoday.com/articles/reasons-for-abortions#reasons-for-later-term-abortions "People may have an abortion for several reasons, including lack of finances, timing, partner-related reasons, and more. Most abortions take place within the first 13 weeks of pregnancy. However, some people may need abortions later in pregnancy to preserve their health or the health of the fetus." https://www.verywellhealth.com/reasons-for-abortion-906589 "Abortions after 20 weeks often occur for medical reasons. Fetal abnormalities are often first identified at the 20-week anatomy scan."

Odpowiedz
avatar Eander
1 1

@absinth: Niestety we wskazanych artykułach nie znalazłem potwierdzenia twojej tezy by przyczyny aborcji wykonywanych w późniejszym okresie miały być w znaczący sposób różne od aborcji we wcześniejszym stadium. Co więcej w pierwszym artykule jest napisane wręcz coś przeciwnego: https://www.medicalnewstoday.com/articles/reasons-for-abortions#reasons-for-later-term-abortions "Reasons for abortions in the second or third trimester are similar to those in the first trimester." W drugim z przytoczonych artykułów również masz przedstawioną listę innych niż medyczne powodów aborcji po 20 tygodniu. Co ciekawe w filmie "Niemy krzyk" pokazany jest zabieg na właśnie 12tyg płodzie więc nie jest to późna aborcja wbrew temu co sugerujesz. Kolejną kwestią jest sama aborcja farmakologiczna. Nie wiem czy wiesz ale polega ona na wywołaniu akcji porodowej co oznacza że kobieta musi "urodzić" zarodek bądź płód i choć bóle nie są tak dotkliwe jak przy zwykłym porodzie to są i to naprawdę silne. Nie uważasz że warto było by taką informacje przekazać młodym ludziom zanim znajdą się w sytuacji rozważania tej opcji, tak by w pełni zdawali sobie sprawę z czym aborcja się wiąże, zamiast kreować ten zabieg na ewentualne łatwe i bezpieczne rozwiązanie problemu.

Odpowiedz
avatar absinth
0 0

@Eander: poczekaj, bo albo Ty źle rozumiesz to o czym ja piszę albo ja się niejasno wyrażam (nie wykluczam, mogłam zastosować zbyt duży skrót myślowy). nie mówię, że w późniejszym okresie ciąży nie ma sytuacji, w której ktoś przerwie ciążę bo nie chce dziecka- chodzi mi o to, że gro osób świadomych, nie chcących dziecka, decyduje się na aborcję na jak najwcześniejszym etapie, kiedy tylko dowie się o ciąży. nikt normalny i świadomy nie zwleka z tym zabiegiem- wg obu tych artykułów duża część osób, które z tym zwlekały (ze względów innych niż medyczne) nie była świadoma tego, że jest w ciąży, wahała się czy to słuszna decyzja lub czekała na pomoc medyczną- czyli powody terminacji mogły być podobne, ale inna była świadomość sytuacji i możliwości. odnośnie aborcji farmakologicznej- ponownie- im większa jest świadomość tego, że zabieg aborcji przeprowadzony odpowiednio (zarówno jak chodzi o warunki jak i o czas) jest dość bezpieczny i możliwy do wykonania (dostępność legalnej aborcji, edukacja seksualna) tym większa szansa, że będzie on może nie tyle obojętny dla zdrowia co zdecydowanie dla niego bezpieczniejszy. im wcześniej zostanie ona przeprowadzona tym bardziej przypomina poronienie (dość częste szczególnie we wczesnych etapach ciąży) niż poród. i tak, oczywiście, że zgadzam się, że młodzież powinna być uświadamiana o istnieniu środków antykoncepcyjnych (w myśl zasady, że lepiej zapobiegać niż leczyć) jednak nie uważam, że oglądanie filmu o aborcji z 1984 roku (!) ma jakkolwiek pomóc. aborcja nie powinna być używana jako środek antykoncepcyjny, ale nie powinno się jej też demonizować pokazując "twarz płodu na łyżeczce".

Odpowiedz
avatar Eander
0 0

@absinth: Widzę że faktycznie trochę się nie zrozumieliśmy w pierwszej kwestii ale nawet biorąc pod uwagę że osoby faktycznie nie czekają z zabiegiem aborcji to o ile się orientuje aborcja farmakologiczna jest przeprowadzana tylko do 7-8tyg a to wbrew pozorom nie jest wcale tak dużo czasu. Weź pod uwagę choćby fakt że kobieta najpierw musi zauważyć brak miesiączki. Ciąża już wtedy ma około 3-4 tygodnie, wystarczy że kobieta ma nieregularny okres a automatycznie ten okres wydłuża się o tydzień czy dwa, niech pojawi się plamienie kobieta (szczególnie młoda) może uznać że to był okres tylko jakiś dziwny. Potem kwestia oswojenia się z sytuacją, podjęcia decyzji i znalezienia miejsca gdzie przeprowadzić zabieg. To wszystko trwa i w zależności od osoby będzie to dłużej lub krócej jednak czas biegnie nieubłaganie i zanim się obejrzysz może się okazać że miną. Na dokładkę należy tu dodać jeszcze to że nie każdego stać na taki wydatek od ręki i zebranie kwoty również może łatwo zablokować tą drogę. Pomimo że aborcja farmakologiczna faktycznie przypomina poronienie to jednak jest procesem wywołanym sztucznie i niestety często ma wpływ na zdrowie kobiety i późniejsze ciąże. Choćby w przypadku skrajnego wcześniactwa według Szkockich badań aborcja podnosi ryzyko o 50-63% wzrasta również ryzyko wystąpienia ciąży pozamacicznej oraz łożyska przodującego itd. Kto twierdzi że ten film ma być środkiem antykoncepcyjnym? (tak na marginesie zgadzam się że jest on mocno przestarzały) On ma jedynie uświadomić młodym ludziom, że ta opcja ma też swoją cenę i konsekwencje i to naprawdę poważne. Ma im przypomnieć że może jednak warto wziąć odpowiedzialność za swoje działania, a nie próbować od nich uciec.

Odpowiedz
avatar Peppone
3 5

Ale jak powiedzieć, że dawanie nauczycielom 30% podwyżki bez oceny efektów ich pracy to populistyczna głupota, to człowiek po łbie dostaje.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@Peppone: W tej chwili jest tak mało chętnych, że nie za bardzo jest kogo oceniać. Podwyżki są konieczne, żeby zachęcić ludzi do tej pracy. A tak mimo wciąż powtarzanej mantry o 18 godzinach pracy w tygodniu, wakacjach i feriach (chociaż to nie jest takie proste; każda praca nagle wygląda inaczej, jak sami zaczniemy ją wykonywać), to prawie nikt nie chce być nauczycielem.

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

W liceum nauczycielka faworyzowała pewnych uczniów, wystawiała oceny ze sprawdzianów, nawet ich nie czytając - pewne osoby zawsze miały 5, a inne 1 czy 2. Kolega, pomimo korzyści płynących z faworyzowania, uznał że to nie w porządku i na sprawdzianie napisał totalne bzdury. Oczywiście dostał 5. Jego sprawdzian później trafił do dyrektora, kuratorium, a babka została zwolniona.

Odpowiedz
Udostępnij