Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dodawałem jedną historię to w końcu dodam historię o piekielnej administratorce mieszkania.…

Dodawałem jedną historię to w końcu dodam historię o piekielnej administratorce mieszkania.

Z różnych przyczyn moja mama nie opłacała czynszu na poprzednim mieszkaniu (żałuje, nie neguje swojej winy) w związku z czym dostaliśmy stamtąd kopa w odwłok lub jak to się ładnie mówi nakaz eksmisji. Otrzymaliśmy mieszkanie socjalne, ale najpierw zgodnie z procedurami musimy je obejrzeć, żeby móc zgłosić ewentualne zastrzeżenia i propozycję miasta przyjąć lub odrzucić.

Mieszkanie ładne, widać, że poprzedni lokatorzy o nie dbali (mieszkali tam od kilku dekad, zresztą jak wiele osób w tej okolicy a nawet jeden z członków kultowego polskiego zespołu, niedaleko jest plac ich imienia). Skoro ładne, ustawne, to bierzemy. Minusem były piece kaflowe, ale miasto prowadziło już wtedy akcję wymiany „kopciuchów” (spoiler alert: nadal mam kaflowe) „więc niedługo pewnie i nam wymienią”. Skoro bierzemy to pani administrator sobie to odnotowuje i „da nam znać, gdy Dział Techniczny zrobi przeglądy instalacji i będzie można podpisać umowę najmu”.

Był wtedy przełom czerwca i lipca. Cały lipiec i cały sierpień ponaglamy administratorkę co z tymi przeglądami, bo wypadałoby się przenieść a wcześniej podłączyć prąd, ogarnąć czy TV i Internet to kwestia zmiany adresu w systemie czy muszą od nowa ciągnąć kable na nowym mieszkaniu, załatwić transport mebli i innego dobytku… Cały ten czas albo pani administrator była w terenie albo była w budynku, ale poszła do innego pokoju i oddzwoni, gdy wróci albo była chora albo po prostu nie odbierała choć pani w recepcji (nie wiem, jak to nazwać, w tym pomieszczeniu składało się różne papiery, czekało na osobę, z którą się jest umówionym lub nie ażeby wpuściła dalej, tam też można było zadzwonić i być przełączonym do odpowiedniego człowieka) zarzekała się, że przed chwilą ją widziała. Gdy już łaskawie odbierała to za każdym razem słyszałem, że ona „śle monity do Technicznych i to wszystko co ona może i ona nie jest od poganiania Działu Technicznego”.

W końcu we wrześniu, a więc ponad 2 miesiące od zaakceptowania przez nas propozycji miasta dostaliśmy list z kancelarii prawnej obsługującej poprzedniego wynajmującego, że wiedzą, że dostaliśmy mieszkanie i, że je bierzemy i w związku z tym mamy się wyprowadzić do dnia tego a takiego, bo inaczej będzie komornik, eksmisja etc.

Zadzwoniłem do kancelarii rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
Ja: Dzień dobry, nazywam się Kacek dzwonię w sprawie mieszkania tu a tu. Dostałem od was list, że mamy się wyprowadzić, bo komornik itd. Sęk w tym, że nie bardzo mamy, jak się wynieść, bo formalnie nie mamy żadnego tytułu do mieszkania, bo (tu streściłem jak się sytuacja ma i, że no chcemy się przenieść, ale nie ma jak)
Kancelaria: Dobrze. Próbował pan się dzisiaj do niej dodzwonić?
J: Tak. Dzisiaj znowu nie odbiera.
K: Dobrze, proszę mi podać jej nazwisko i numer i jeśli dzisiaj nadal nie będzie odbierać tak do 15 to proszę jeszcze raz do nas zadzwonić i my się tym zajmiemy.

Jak nietrudno się domyślić, nie odbierała więc zadzwoniłem do kancelarii. Następnego dnia, cud! Pani administrator sama zadzwoniła. Za tydzień Techniczni zrobią przeglądy i jeśli wszystko będzie ok to podpiszemy umowę. A tak w ogóle „To nie było miłe, że zgłosiłem to prawnikom. Ona nie jest od poganiania Działu Technicznego i robiła co mogła”. Gdy przeglądy były wykonane umówiła się ze mną i moimi rodzicami, żeby podpisać umowę najmu. Poszedłem tylko ja i mama, ponieważ ojciec nie chciał się przeprowadzić. Gdy administratorka zapytała o ojca powiedzieliśmy jej zgodnie z prawdą, że ojciec dalej nie chce się przeprowadzić, bo nie udało nam się go przekonać przez cały ten czas. Zszokowana odpowiedziała, że ona nie może z nami podpisać umowy ani wydać nam żadnych papierów, bo musimy całą trójką się podpisać. Nie wypierała się jednak tego, że od samego początku mówiła, że wystarczy do wszystkiego podpis jednej osoby z nas trojga. Poszła się skonsultować do Kierownik, ta rzekomo potwierdziła jej wersję. Umówiliśmy się na tydzień później z panią Kierownik by z nią uradzić co dalej z fantem zrobić.

Krótki zapis rozmowy:
Kierownik: I jak się państwu mieszka?
Ja: Tak samo jak przez ostatnie 25 lat, dalej na starym mieszkaniu.
K: Ale jak to? To państwo dalej się nie przeprowadziliście?
J: No nie, pani X tydzień temu powiedziała, że nie może podpisać umowy z nami dwojgiem bez ojca. Pytaliśmy czy może nam chociaż dać jakiś papier, że mamy tytuł prawny do mieszkania to prąd załatwimy i będzie argument w dyskusjach z ojcem, że już sprawa idzie dalej np. protokół zdawczo-odbiorczy czy coś.
K: No mogła. Czemu nie wydała?
J: Bo poszła do pani się skonsultować i rzekomo potwierdziła pani jej wersję. No chyba, że jest tu inna Kierownik?
K: Nie była u mnie. Tydzień temu byłam jeszcze na L4.

Na takie dictum nie miałem odpowiedzi. Pani Kierownik poszła do innego pokoju i przyniosła nam protokół zdawczo- odbiorczy i powiedziała, że umowę możemy podpisać we dwójkę a ojciec podpisze później. Kilka tygodni później, gdy wszystko było już załatwione i czekaliśmy na podłączenie TV i Internetu umówiłem się z panią Kierownik na rozmowę.
K: Słucham, w czym mogę pomóc? Rozumiem, że już tam państwo mieszkacie?
J: Tak, zwozimy ostatnie rzeczy. A chciałem z panią porozmawiać by zapytać, gdzie i jak mogę złożyć skargę na panią X?
K: Ale jak to skargę? Dlaczego?
J: Po pierwsze za to, że przez 2 miesiące nie zrobiła nic żebyśmy mogli się tam przenieść i albo nie było z nią kontaktu albo „ona nie jest od poganiania Działu Technicznego i może jedynie im wysłać monit”. Ja nie wiem, jak to wygląda u państwa, ale ja na miejscu Technicznych w końcu bym się tym zajął dla świętego spokoju, jeśli ktoś ciągle wysyła monity albo na miejscu Pani X zadzwoniłbym do kogoś wyżej w Dziale Technicznym albo poprosił panią o interwencję, skoro lokator czekający na mieszkanie mnie męczy. Pani X wzięła się do pracy dopiero gdy, mówiąc kolokwialnie, zaczęło jej się pod tyłkiem palić, bo sprawą zajęła się kancelaria prawna obsługująca XYZ. W dodatku od samego początku nas zapewniała, że ojciec może podpisać umowę później, a gdy przyszliśmy ją podpisać to nagle się okazało, że nie możemy, bo musimy być wszyscy co w końcu okazało się kłamstwem w żywe oczy tak samo jak to, że potwierdziła pani jej wersję a sama pani mówiła, że była pani na zwolnieniu. A przede wszystkim za to, że przez nią ponosimy niepotrzebne koszty, bo czynsz musieliśmy opłacać i do was i do XYZ, ponieważ nie mogliśmy się doprosić, żeby kominiarze sprawdzili i przeczyścili kominy więc dalej mieszkaliśmy na starym mieszkaniu, bo nie było, jak napalić w piecach.
K: Ale to nie jej wina. Mogliście państwo już we wrześniu tam zamieszkać!
J: Jak? Z dwójką starszych ludzi miałem zamieszkać w zimnym i ciemnym mieszkaniu, bo pani X się nie chciało wziąć do roboty?
K: Ja nie wiem co pan chce! Zresztą pani X już tu nie pracuje, odeszła z pracy więc nie ma na kogo się skarżyć.
Żałuję, że nie złożyłem skargi do Urzędu Miasta na to jak wyglądała cała ta procedura.

Ja rozumiem, że administrator nie jest od poganiania innego działu, ale jeśli faktycznie to Techniczni się obijali to, skoro petent mnie męczy tygodniami to próbowałbym działać innymi drogami, żeby się pozbyć problemu. Administratorka niby się zwolniła a po tygodniu jej nazwisko widniało na liście pracowników tego Biura Obsługi Mieszkańców, ale w innym dziale więc z tym odejściem to śmiem wątpić…

Administracja mieszkaniowa

by Kacek3city
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Chrupki
12 12

Intuicja mi podpowiada, że na to mieszkanie było więcej chętnych i gdyby nie Twoje chodzenie dookoła tej sprawy oraz groźba potyczek z kancelarią, to byś wylądował zupełnie gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar marynarzowa
1 1

@Chrupki też tak pomyślałam.

Odpowiedz
avatar GrubyTomek
0 2

@Chrupki: Wg. historii to było mieszkanie socjalne, nie prywatne, więc nie może być mowy o jakichkolwiek "innych chętnych". Zazwyczaj jest tak, że jak przyznano komuś prawo do mieszkania socjalnego, to potem czeka na swoją kolej w zależności od tego ile mieszkań jest dostępnych w zasobach miasta. Nie ma tak, że rzucą listę dostępnych mieszkań i ludzie sobie przebierają w ofertach. Dostajesz propozycje mieszkania i decydujesz czy ci odpowiada czy nie. Jak nie to proponują to mieszkanie następnym w kolejce. Ale jak już zaakceptujesz, to nie ma opcji, żeby zaproponowali to samo mieszkanie komuś innemu.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@GrubyTomek: Tak, tak, na pewno. To tak jak z tymi komornikami, którzy wcale nie ustawiają licytacji, bo to nielegalne XD.

Odpowiedz
avatar MrMax
0 0

@GrubyTomek: U mnie w mieście w którym aktualnie mieszkam cały socjalny blok jest wypełniony lekarzami, prawnikami itp.

Odpowiedz
avatar Nanatella
20 26

Jak dla mnie piekielne w tej historii jest to, że osoby nieregulujące czynszu w mieszkaniu ze swojej winy (i w efekcie otrzymujące nakaz eksmisji z tego powodu) otrzymują mieszkanie socjalne, zadbane i w dobrym stanie, za które płacą grosze. A dodatkowo mogą to mieszkanie odrzucić, jeśli nie będzie im pasowało.

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 18

@Kacek3city: Prawda jest taka, że macie w ogóle opcję zamieszkania w takim mieszkaniu, pomimo tego, o czym już napisała Nanatella. Mówisz, że matka bierze na klatę winę za nieopłacanie czynszu, czyli to nie była kwestia braku kasy, a teraz dostaliście mieszkanie, w którym opłaty są śmiesznie niskie. Babka z historii piekielna, ale nagradzanie... nie wiem, jak to nazwać, cwaniactwa? udawanej nieudolności? również. Zwłaszcza, że jest kryzys mieszkaniowy i normalnie pracujących ludzi ledwo stać na wynajęcie czegoś.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 16

@Kacek3city: Nie napisałeś, że chodziło o walkę z rakiem, więc nie próbuj teraz brać ludzi na litość. Jeśli potrzebowała pieniędzy na leczenie to oznacza, że nie miała pieniędzy na czynsz i wystarczyło tyle napisać. Bo sposób napisania sugerował, że miała kasę, ale nie płaciła co jest częste. Skoro kasę wydawała na leczenie, to nie ona jest winna, a system. (a pomijając to wszystko mam nadzieję, że mama będzie żyć długo i szczęśliwie.)

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 10

@Chrupki: Prawda jest taka, że autor nie o wszystkim pisze. Po pierwsze, należy wiedzieć, że mieszkanie komunalne, a mieszkanie socjalne - to dwa różne typy mieszkań. Mieszkania komunalne to mieszkania dla osób pracujących, lecz osiągających niewystarczające środki na zaciągnięcie kredytu mieszkaniowego, lub na wynajęcie mieszkania po cenie rynkowej. Natomiast mieszkania socjalne to mieszkania przeznaczone dla osób na granicy ubóstwa, które najczęściej nie pracują, lub ich dochód jest skrajnie niski. Także dla osób, które zostały eksmitowane i gmina musi zapewnić im mieszkanie zastępcze, bo w Polsce nie wykonuje się eksmisji na bruk. Mieszkania socjalne to mieszkania o obniżonym standardzie. Takie mieszkanie może mieć zaniżony metraż, nie mieć kuchni lub łazienki (a pomieszczenia te będą wspólne dla kilku mieszkań), może nie być windy, lub zamiast centralnego ogrzewania są piece. Czynsze w związku z tym są bardzo niskie. Powiedzmy, ok, 4 zł z m2. Z kolei mieszkania komunalne bardzo często nie odbiegają standardem od mieszkań, jakie znajdziemy na rynku nieruchomości w nowym budownictwie. Z mieszkania spółdzielczego wywalić nie jest tak łatwo. Zaległość musi być naprawdę duża, lokator uporczywie nadal nie płacić i nawet się nie starać dogadać ze spółdzielnią w kwestii spłaty ratalnej. Odbywa się sprawa sądowa, komornik dostaje zielone światło i - najczęściej - wystawia zadłużone mieszkanie na licytację. Jeśli kwota sprzedaży przekracza zadłużenie - lokator otrzymuje różnicę. Dostaje również zwrot wkładu mieszkaniowego. Wnioskuję zatem, że autor wraz z rodzicami mieszkał wcześniej w mieszkaniu komunalnym. Czynsze są tam wysokie, a wystarczy zaległość trzymiesięczna, żeby dostać z komunałki kopa. (Chyba że rodzice autora mieszkanie spółdzielcze wcześniej odziedziczyli.) Czy tak, czy śmak, mnie zastanawia, dlaczego za brak opłaty czynszu miałaby być odpowiedzialna tylko matka? W lokalu mieszkają trzy dorosłe osoby i żadna się nie poczuwa? Autor nieletni nie jest, w innych swoich historiach pisze, że pracował, więc chyba jakieś tam pieniądze zarabiał? Nie mógł wpłacać na ten czynsz chociaż 1/3 kwoty? Rodzice, nawet jeśli z różnych przyczyn niepracujący, powinni mieć albo renty, albo emerytury, albo zasiłki dla bezrobotnych, albo chociaż zasiłki stałe z OPS. Przy niskich dochodach Urząd Gminy zapewnia również dodatek mieszkaniowy. W zależności od wspólnych dochodów rodziny, może to być nawet 2/3 czynszu. Przy skrajnie trudnej sytuacji życiowej OPS udziela także pomocy w różnych innych formach. Opłaca prąd, gaz, udziela pomocy w formie posiłków, zasiłków celowych na leki, odzież, obuwie, a przede wszystkim, dopłaca tę część czynszu, której nie pokrywa gmina. No cóż, niektórzy wolą nie opłacać czynszu niż iść do urzędów po pomoc. Albo... pomoc od państwa im się nie należy, bo nie spełniają kryteriów. Powiedzmy, są zdrowi, mogliby iść do pracy, ale im się nie chce...

Odpowiedz
avatar Xynthia
6 8

@Armagedon: Często się z tobą nie zgadzam, ale po raz kolejny przypomniałaś mi, dlaczego lubię twoje komentarze - jak już się wypowiadasz, to wiesz, o czym piszesz, a nie "bo mnie się wydaje, że...", "gdzieś słyszałam..." itp. Ludzie często nie widzą różnicy między mieszkaniem komunalnym i socjalnym i piszą bzdury.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

@Xynthia: Bóg zapłać za dobre słowo. Rzadko tu się to trafia.

Odpowiedz
avatar shpack
1 5

@Chrupki Obowiązek zapewnienia mieszkania socjalnego to kurtuazja ???? OBOWIĄZEK ? Nosz q.wa mac !

Odpowiedz
avatar czydredy
3 3

@Armagedon malutkie sprostowanie- jeśli to sąd orzeka eksmisję, to może orzec brak przesłanek do otrzymania lokalu socjalnego, wtedy ktoś trafia na bruk.

Odpowiedz
avatar TheWho96
1 5

@Ohboy nie napisał, że taka była sytuacja, bo nie miało to większego znaczenia w kontekście historii. Możesz mniej lub bardziej sympatyzować z autorem i postrzegać go np. jako roszczeniowego, bo brakuje w tekście tej informacji, ale w historii chodzi o piekielnosc urzędu, a tutaj właściwie powody eksmisji nie maja żadnego znaczenia

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@czydredy: Owszem, w niektórych, bardzo wyjątkowych sytuacjach, sąd może orzec eksmisję do noclegowni, schroniska dla bezdomnych lub innej placówki zapewniającej miejsca noclegowe, wskazanej przez gminę. Ale nie na bruk. Jeśli eksmitowany nie ma życzenia mieszkać w schronisku - sam sobie ten bruk do zamieszkania wybiera. Natomiast sąd nie może odmówić najmu socjalnego: -kobiecie w ciąży -małoletniemu -osobie niepełnosprawnej -ubezwłasnowolnionemu -osobie sprawującej opiekę nad chorym, małoletnim, ubezwłasnowolnionym -obłożnie choremu -emerytowi, renciście, kwalifikującemu się do pomocy społecznej -osobie posiadającej status bezrobotnego Warto zaznaczyć, że przydział mieszkania socjalnego - to umowa najmu z gminą. Zawiera się ją na okres jednego roku. Potem gmina może umowę przedłużyć, lub nie.

Odpowiedz
avatar czydredy
0 0

@Armagedon nie spotkałam się jeszcze, że sąd orzeka noclegownie albo inne Schronisko dla bezdomnych. Zazwyczaj taka eksmisja kończyła się słowami- bez prawa do lokalu socjalnego, czy coś w ten deseń. No chyba, że w ostatnim czasie zmieniły się przepisy.

Odpowiedz
avatar Bubu2016
8 10

Dwie uwagi językowe - przeprowadzić można się do mieszkania, nie "na" mieszkanie, no a kierownik płci żeńskiej to po prostu kierowniczka. Wielka litera nie jest wymagana ;)

Odpowiedz
avatar LaKukaracha
1 1

Patologia jak zawsze oczekuje, ze wszyscy będą koło nich skakać… mieszkanie za darmo im dać i to już, natychmiast, bo poprzednie zadłużyli i im się należy nowe!! Szok.

Odpowiedz
Udostępnij