Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na różnych forach coraz więcej się mówi o "przycięciu" podstaw programowych, między…

Na różnych forach coraz więcej się mówi o "przycięciu" podstaw programowych, między innymi, z matematyki. Jako matematyk ze stażem od roku 1979 pozwolę sobie zabrać głos.

Od zawsze uczenie matematyki bazowało na totalnej abstrakcji. Omawiane pojęcia miały bardzo mało wspólnego z codziennymi potrzebami młodego człowieka. Były wyjątki - pola i objętości, obliczenia procentowe, analizowanie diagramów, szacowanie prawdopodobieństw... Ale ginęło to w morzu czysto teoretycznych wiadomości, z nieuniknionym komentarzem: "ale do czego mi się to w życiu przyda"?

No i dobra. Nie każdy z naszych uczniów zdecyduje się na związanie przyszłego życia z przedmiotami ścisłymi, a raczej można stwierdzić, że, będzie to absolutna mniejszość. Na dodatek nasi milusińscy karmieni gotową papką edukacyjną coraz bardziej oddalają się od analitycznego myślenia, elementarnej logiki i rozwiązywania problemów własnym sumptem.

Co więc można zrobić? Nie należy podstawy programowej zawężać ani rozszerzać. Należy ją całkowicie zmienić!! Niech matematyka odwołuje się prawie w całości do potrzeb i pytań, z którymi uczniowie spotkają się w dorosłym życiu. Każdy dział matematyki (zwłaszcza w szkole podstawowej) można tak ustawić, że zintegruje się z problemami codziennego życia. Może wtedy wk...rzeni kredytobiorcy przestaną krzyczeć o złodziejskich bankach i będą mierzyć siły na zamiary. Może wtedy chętny do remontu łazienki sam sobie policzy liczbę potrzebnych płytek, kleju i puszek farby. Może, gdy w przepisie jest pięć jajek, a mamy tylko trzy da się upiec ciasto. I tak dalej, i tak dalej.

Od samego początku kariery uczę również fizyki. Co prawda ostatnio fizyka w podstawówce to opowieści z mchu i paproci, ale zawsze staram się (choć czasem to karkołomne) pokazywać związek z otaczającym światem - że on po prostu tak funkcjonuje. I wierzcie mi - to działa. Minimum wzorów, maksimum zrozumienia. Matematyki, też tak można uczyć.

Tylko tak fundamentalnej zmiany nie da się dekretem wprowadzić w dwa miesiące. Pozdrawiam.

szkołą podstawa programowa

by jotem02
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar doman
7 15

Ja odpowiem inaczej - czy nauczyciele uczą czy realizują program? Bo z moich osobistych doświadczeń jako sprzedawcy - to drugie. Prosty przykład z mojej pracy - przychodzi osoba i mówi cyt"jestem nauczycielem potrzebuje torbę na laptopa jego wymiary w cm to X i Y". Ja wtedy zadaje 2 pytania: 1) czy naucza matematyki? (8 na 10 - odpowiada, że tak) 2) czy zna twierdzenie Pitagorasa - 100% potwierdza. Ale jakoś żaden nie potrafił go sobie zastosować w praktyce, aby obliczyć przekątną laptopa w centymetrach (na całe zawsze pomogę przeliczyć). Żeby nie było, miarkę też mam i chętnie użyczam, to jest moja osobista zemsta na osobach (nie nauczycielach), które klepią wiedzę automatycznie, bez jej zrozumienia i umiejętności zastosowania w codziennym życiu.

Odpowiedz
avatar singri
14 14

@doman: Ale przecież przekątna laptopa jest w specyfikacji... Tego nawet nie trzeba liczyć, wystarczy tam zajrzeć...

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-1 5

@singri: @doman: Żeby obliczyć przekątną albo wpaść na to, że można ją przeczytać w specyfikacji, to trzeba by pomyśleć, a myślenie, jak wiadomo, boli. Jeśli wy się przyzwyczailiście to fajnie, no ale nie możecie oczekiwać takiego heroizmu od innych. (Zaznaczam, że to komentarz IRONICZNY.)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2024 o 16:20

avatar singri
0 2

@SmoczycaWawelska: ale jak się szuka laptopa, to wszędzie jest podawana przekątna. To nie jest wiedza tajemna...

Odpowiedz
avatar Pauldora
2 4

@doman: Ale wiesz, że teoretycznie jednej wartości przekątnej może odpowiadać nieskończenie wiele możliwych wartości długości i szerokości? Z tego co pamiętam chyba macbooki mają bardziej panoramiczny ekran. Poza tym w specyfikacji jest podawana przekątna samego ekranu czyli wyświetlacza, a jak patrzę na mojego laptopa teraz, to dookoła ekranu są jednak różnej szerokości paski. W nowszych modelach są one dużo cieńsze. W sumie skoro jako sprzedawca nie orientujesz się w takich róźnicach, to może trzeba się dokształcić.

Odpowiedz
avatar Yksisarvinen
0 2

@Pauldora: Torby na laptopy mają "tolerancję". W środku możesz mieć gumkę, żeby trzymać laptopa dokładnie, albo po prostu będzie wchodził luźno lub nie. Potrzebujesz tylko mieć mniej więcej zgodność, np. 14", 15.6", 17"...

Odpowiedz
avatar szary_mysz
0 0

@doman: "potrzebuje torbę na laptopa jego wymiary w cm to X i Y" Ale po co w ogóle pytasz go/ją o cokolwiek? I po co jakieś obliczanie przekątnej?? Sprzedajesz mu torbę większą o parę cm w każdą stronę, kasujesz płatność i obsługujesz następnego klienta.

Odpowiedz
avatar zendra
-1 1

Dżizas, co za androny! Jeżeli napisał to autentyczny nauczyciel, to jestem załamana! "Niech matematyka odwołuje się prawie w całości do potrzeb i pytań, z którymi uczniowie spotkają się w dorosłym życiu". To jest projekt nauczania dobry dla zawodówki fryzjerskiej, a nie szkoły, która kształci uniwersalnie, przygotowując do różnych kierunków rozwoju ucznia. Czy zdaniem "nauczyciela" rozwiązywanie równań kwadratowych, czy testowanie hipotez statystycznych, to nie jest coś, z czym uczniowie spotkają się w dorosłym życiu? A może rachunek całkowy i różniczkowy też jest zbędny? Kto w życiu codziennym spotyka się z problemem rozwiązywania równań różniczkowych przez podstawienie? Po co to komu?! A już mechanika kwantowa albo teoria relatywistyczna... no, nie przesadzajmy! Tylko skąd ci uczniowie, którzy zostaną wychowani na obliczaniu ułamków i procentów, mają potem odnaleźć, nie wiadomo skąd, wiedzę niezbędną do studiowania? Szkoła od podstawówki buduje, krok po kroku, zasób wiedzy niezbędny do zrozumienia następnych etapów kształcenia. Kto nie chce wiedzy wyższej, idzie do zawodówki fryzjerskiej, a kto ma wizję dalszego kształcenia, musi zdobyć niezbędny fundament wiedzy. To takie oczywiste. Wtręty o "wkurzonych kredytobiorcach", którzy rzekomo zawinili ze względu na nieumiejętność obliczania procentów, są tak żałosne, że zaczynam wątpić, czy naprawdę napisał to nauczyciel. Jak widać @jotem zupełnie nie pojął, że problem z toksycznymi kredytami w najmniejszym stopniu nie polega na tym, że ktoś nie umiał obliczyć, ile to jest 18% od 500 tys., ale raczej na niezwykle zawiłej, oszukańczej, niezgodnej z prawem bankowym konstrukcji umowy kredytowej. Niepoważne uwagi @jotem zaskakują tym bardziej, że są już prawomocne wyroki sądowe w tego typu sprawach, np. tak zwanych „kredytów frankowych”, gdzie sądy orzekają, że tego typu umowy były nielegalne, co potwierdzają nawet wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Panie @jotem, obliczenia procentów przy pomocy kalkulatora potrafi dokonać orangutan. To Pan nie potrafił wniknąć w istotę problemu z toksycznymi kredytami, zwyczajnie nie zrozumiał Pan zagadnienia. Ale może nie... Mój tata miał znajomego, prawie kolegę, który wygłaszał podobne poglądy, ale z nauczaniem ten pan nie miał nic wspólnego. To był prosty majster "na produkcji", członek jedynej słusznej wówczas partii, który z uwielbieniem powtarzał, że "on zawsze był za klasom robotniczom". Przysłuchiwałam się ich rozmowom i dzisiaj, czytając @jotem, doznaję déjà vu! Tamten aktywista uważał, że "ludzi" powinno się uczyć pisać, czytać i tabliczki mnożenia. Dzielenie wielomianów, anatomia pantofelka, literatura piękna, geografia ekonomiczna - to burżuazyjne wymysły! Panie @jotem, uważam że spokojnie mógłby Pan podać sobie rękę z tamtym „aktywistom”. Jak to dobrze, że mój syn nie spotkał na swojej ścieżce edukacyjnej takiego nauczyciela jak @jotem!

Odpowiedz
avatar FrancuzNL
3 11

mam już swoje lata, ale nie pamiętam abym w życiu codziennym korzystał: - z delty, - wzorów skróconego mnożenia, - tg i ctg, czy wielu innych rzeczy uczonych na matematyce czy fizyce. Analogicznie, nie wiem po co mi historia Babilonu i Mezopotamii O biologi i nie wspomnę bo z tego zakresu bardzo mało pamiętam

Odpowiedz
avatar jotem02
6 14

@FrancuzNL: I o to właśnie chodzi. Uczmy tego, co może nam być potrzebne w zyciu.

Odpowiedz
avatar Samarkanda
0 14

@FrancuzNL żebyś wiedział deklu jak powstawała cywilizacja której jesteś czescia

Odpowiedz
avatar Schattenspiel
-1 11

@FrancuzNL: w życiu nie przydała mi się umiejętność kozłowania (nie licząc zaliczenia na WF), to moze WF też zlikwidujmy?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
9 13

@FrancuzNL: Bo gdyby matematykę i inne przedmioty ukierunkować na bardziej potrzebne w życiu sprawy (np. więcej matematyki finansowej, jak autor sugeruje, czy elementy prawa, ekonomii i finansów), to może się okazać, że większość ludzi przestanie być aż tak podatna na różne wałki ze strony banków, różnych innych firm i firemek a nawet polityków.

Odpowiedz
avatar Bryanka
0 2

@FrancuzNL: W sumie kilka rzeczy mi się ze szkoły przydały np. właśnie fizyka, biologia i chemia, ale z tego co pamiętam, to te przedmity miałam bardzo dobrze prowadzone, a i trafiały w moje zainteresowania. Za to z matmy pamiętam tylko klepanie formułek i totalny brak pewności siebie w te dziedzinie.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 16

@jotem02: Wiesz co? Tak naprawdę, to dziś wystarczy nauczyć się czytać. Bo nawet pisać nie musisz umieć odręcznie. Wyćwiczysz podpis i wystarczy. A w smartfonie i kompie są klawisze. -liczyć nie musisz umieć, masz do tego kalkulatory -po co ci wiedzieć, dlaczego trawa jest zielona -wiedza o układzie słonecznym do niczego w życiu ci się nie przyda -nie musisz też wiedzieć, gdzie masz wątrobę, trzustkę, czy nerki i skąd się biorą dzieci -skąd się wziął człowiek powiedzą ci na religii -co cię może obchodzić kto jaki obraz namalował i kiedy -nic nie musisz wiedzieć o dinozaurach, starożytności, i średniowieczu, to było dawno temu -na cholerę ci informacja jaki jest skład powietrza i wzór chemiczny wody, wystarczy, że pijesz i oddychasz -burza to zjawisko atmosferyczne, jak przychodzi - to jest W szkołach powinien być tylko przedmiot "wiedza praktyczna". -nie wolno wkładać jajek do mikrofali -jak i czym dokładnie umyć i wybielić zęby -do czego można użyć drewna -jakich środków chemicznych do czego używać -jak uzyskać cement... -jak przyciąć wykładzinę -jak postawić pergolę/altankę ogrodową Chociaż, czy ja wiem...? Przecież jest internet. Wszystkiego się można dowiedzieć stamtąd. Więc może wystarczy nauczyć się w szkole biegłej obsługi komputera jak szukać potrzebnych informacji, jak ściągać potrzebne dane, jak pracować zdalnie i instalować programy. Potem jeszcze perfekcyjnie ogarnąć smartfona - i chwatit. No, może jeszcze angielski wprowadzić jako wykładowy, bo to się NA PEWNO przyda. Acha, jeszcze obowiązkowa religia. Ironia-ironią, ale nie zdziwię się, jak kiedyś do tego dojdzie. A małolactwo i tak będzie narzekać, że mają przeładowany program.

Odpowiedz
avatar jotem02
2 4

Jak patrzę na milusińskich, to niestety masz rację. Oni przekazywane przez nas informacje mają głęboko w dooopie.

Odpowiedz
avatar singri
7 7

@Armagedon: Na pewno bardzo przydałyby się zajęcia z wyszukiwania i weryfikowania informacji, ludzie przestaliby bezkrytycznie wierzyć w każdą bzdurę, niezależnie od jej pochodzenia.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
7 13

@Armagedon: No nie wiem, nie wiem. A co jeśli Iksiński nigdy w życiu nie stanie w obliczu konieczności uzyskania cementu, przycięcia wykładziny i postawienia pergoli czy altanki ogrodowej, na dodatek nie będzie używał mikrofali ani jadał jajek, zaś na loterii genetycznej wyciągnie szczęśliwy los „zdrowe, piękne i odporne zęby”? To po co mu taki przeładowany program? (Zaznaczam, że to komentarz IRONICZNY.)

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 6

@SmoczycaWawelska: Nie musiałaś zaznaczać. Chociaż... Tak czy siak - komentarz jest świetny. Zrobiłaś mi wieczór.

Odpowiedz
avatar Michail
13 15

I święte słowa. Można też nauczyć czytać te rachunki za prąd co by młodzież w przyszłości nie narzekała.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
2 2

@Michail: "Można też nauczyć czytać te rachunki za prąd co by młodzież w przyszłości nie narzekała. " Dopóki te rachunki będą składać się z tak wielu pozycji, jednych liczonych za miesiąc, jednych za kWh, a innych za kW, zamiast z jednej, to podstawa do narzekania będzie. :)

Odpowiedz
avatar Bradzio
0 4

Panie nauczycielu! A Co by Pan powiedział gdyby całkowicie wywalić do kosza program nauczania i kuratorium oświaty. Chodzi o to, żeby mógl Pan robić co Pan chce na lekcjach. Oczywiście byłyby jakieś nie za szerokie wytyczne do matury, ale poza tym... nauczyciel w porozumieniu w dyrektorem i rodzicami decyduje (rodzice mieliby wpływ taki, że mogą zabrać swoje dziecko do innej placówki). Wydaje mi się, że nauczyciele z prawdziwego zdarzenia tacy jak Pan potrafią dzieci nauczyć co trzeba bez programu nauczania, a nawet lepiej. Wtedy może gdzieś powstałyby metody, takie jak Pan opisuje, które okazałyby się skuteczne. Być może więcej rodziców byłoby chętnych na właśnie takie nauczanie i wymusiłoby to pozytywne zmiany w więlszosci szkół, żeby przyciągnąć uczniów. Czy sądzi Pan, że to realne?

Odpowiedz
avatar jotem02
0 2

@Bradzio: W naszym zcentralizowanym systemie oświaty nierealne. Ale jest faktem, że gdy zmieniałem szkołę, to niektórzy uczniowie też się przenosili. I jeszcze jedna sprawa. Podręczniki mamy niezłe i całkiem dopieszczone. Ale co z tego, gdy uczniowie (i część nauczycieli!) traktuje je jako zbiór zadań, pomimo dobrze opracowanej części teoretycznej z przykładami.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
2 2

"Niech matematyka odwołuje się prawie w całości do potrzeb i pytań, z którymi uczniowie spotkają się w dorosłym życiu. Każdy dział matematyki (zwłaszcza w szkole podstawowej) można tak ustawić, że zintegruje się z problemami codziennego życia." Wtedy podstawy programowe z matematyki znaaacznie się skrócą. Albowiem w codziennym życiu potrzeba znajomości tylko: czterech działań, procentów, ułamków dziesiętnych i podstawowej geometrii czyli obliczanie pola najważniejszych figur i objętości najważniejszych brył (czyli także potęgowania i pierwiastków). Co innego, jeżeli ktoś wybierze zawód związany z architekturą, elektrycznością, wszelkimi maszynami, nawet socjologią i psychologią (tu statystyka) itp. Ale to już nie "codzienne życie" tylko praca.

Odpowiedz
avatar dayana
1 3

Na tym polega rola nauczyciela, że powinien odnieść abstrakcyjne pojęcie do czegoś, co znamy. To nie jest kwestia podstawy programowej, ale tego, że nauczycielom nie chce się orientować w trendach w nauczaniu i uatrakcyjniać zajęć. Kiedy szukałam sobie ciekawego kanału na youtube i przejrzałam rankingi, to kanały, gdzie ktoś tłumaczy chociażby tą matematykę bywają całkiem wysoko na takich zestawieniach. Tego wcale nie ogląda jakaś bardzo nieliczna grupa. Skoro tak, to znaczy, że dzieci chcą (albo muszą i to robią, w każdym razie - robią to) się uczyć matematyki, ale nauczyciel to miernota, która nie potrafi tej wiedzy przekazać. Rozumiem, że mało płacą, ale bez przesady. Od uczniów wymaga (a przynajmniej powinno się wymagać) korzystania z różnych źródeł, a szanowny nauczyciel potrafi otworzyć jedynie podręcznik i jakieś pomoce dla nauczyciela. Już za moich szkolnych czasów (jakaś część wypadła na "erę przez internetem") niektórzy perfidnie jechali na książkach z gotowymi sprawdzianami i się wielce burzyli, że uczniowie się dopatrzyli i teraz to oni muszą SAMI wymyślać (a najpewniej skończyło się to kupnem książki dla nauczyciela z innych wydawnictw i pomieszanie zadań). Czas się wziąć do roboty, a nie jechać po minimum i mieć pretensje do każdego :)

Odpowiedz
avatar jotem02
1 3

@dayana: Nie ma we mnie fałszywie rozumianej solidarności zawodowej. Jest kupa nauczycieli, którzy powinni być absolutnie odsunięci od pracy z młodzieżą. Nieudacznicy i miernoty, którzy nie mogąc znaleźć innej pracy zaczepili się w zawodzie. Z drugiej strony jest wielu pasjonatów realizujących się w nauczaniu. Jednak żeby to robić trzeba mieć drugą, dobrze zarabiającą połówkę i wtedy jest to coś w rodzaju hobby. Dla mnie to hobby i nie wyobrażam sobie siedzenia w kapciach przed kominkiem. Ale poziom milusińskich tak spada, że coraz częściej uczenie, to zamiast przyjemnej interakcji orka na asfalcie. Pamiętacie tekst, że na maturze z matematyki za kilka lat będzie polecenie (skracam) pokoloruj drwala? To teraz jest mem, jak abiturient pyta: " a co jest drwal?". I to do przemyślenia.

Odpowiedz
avatar black_lemons
1 3

Ale tu przecież wcale nie chodzi o to, żeby wiedzą się przydała. Żadna władza nie chce uczyć ludzi logicznego myślenia ani dawać im możliwości nauki rzeczy przydatnych. Łatwiej się rządzi gdy obywatele są głupi.

Odpowiedz
Udostępnij