Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była historia o tym, że dzień babci i dziadka powinien być po…

Była historia o tym, że dzień babci i dziadka powinien być po południu.

Należę do grupy tzw. "leniwców, co w pracy tylko kawkę piją, a po pracy narzekają". To znaczy, jestem nauczycielką w przedszkolu. I jako "leniwiec", nie chce mi się siedzieć dodatkowo po południu, aby zadowolić dziadków i rodziców. Możecie to zwalić na sam fakt, że jestem nauczycielem, nie ma problemu. Ale oto kilka innych powodów:

1) Dzień babci i dziadka to masa przygotowań. Napisanie scenariusza, zrobienie dekoracji, nauczenie dzieci piosenek, wierszyków i tańców, robienie prób każdego dnia, zrobienie prezentów (łącznie po 4 na dziecko dla niektórych więcej), przygotowanie strojów, wydanie sporej ilości prywatnych pieniędzy na dekoracje i prezenty (w tym roku mam szczęście i rodzice wsparli nas w robieniu prezentów [przynieśli rzeczy potrzebne do zrobienia prezentów z domu], więc pieniądze poszły tylko na dekorację), przygotowanie potańcówki dla dziadków. Według mnie ten dzień w ogóle nie powinien być obchodzony, nie w takiej formie.

2) Nie chce mi się + mam swoje życie. Pracuję różnie - czasami jestem z dziećmi 4h + 4h pracy w domu, czasami jestem z dziećmi 8h, więc według mojego czasu pracy nie powinnam już nic w domu pracować (a z tym bywa różnie, łącznie z pięciogodzinną radą po takich 8h). Wyobraźcie sobie, że jesteście takie 8h, a potem jedziecie na godzinę do domu, wracacie, przygotowujecie salę, pomagacie się dzieciom przebrać i o tej 16 jest występ. Występ około 30-40 min, potańcówka lub poczęstunek około 30 min. Dzieci trzeba przebrać, pochwalić, osobiście daję im jakiś drobiazg (czy to cukierki, czy ciastka - w nagrodę), co zajmuje kolejne około 20 min. Gdy już wszyscy pójdą, trzeba posprzątać. To oznacza, że z pracy mogę wyjść po 18/koło 19. A przecież też mam swoją rodzinę, muszę się przygotować na zajęcia na następny dzień.

3) Dzieci są już zmęczone. Oczywiście, nie wszystkie. Zapewniam jednak, że większość już logicznie nie myśli. Większość dzieci z mojej grupy przychodzi do przedszkola po 6, koło 7. Wyobrażacie sobie, że takie dziecko ma być tyle godzin na nogach w pełni myślące, uczestniczące we wszystkich zajęciach (starszaki mają godzinę zwykłych zajęć + 30-60 min religii/angielskiego/korekty/rytmiki), a następnie jeszcze o tej 16 występujące? Ja nie. Mam chłopca, który przychodzi o 8, a o 16 jest tak zmęczony, że zamykają mu się oczy. I nie tylko jemu.

4) Taki występ to ogrom stresu. I dla nauczycieli, i dla dzieci. Dzieci kilka dni przed już wariują - są rozdrażnione, w wielu przypadkach agresywne, nie mogą się skupić. A muszą, bo raz, że próby, a dwa, że występ. Czym później, tym gorzej dla nich. Oni też chcą mieć to za sobą.

Nie będę wspominała, że i tak spora część dziadków by nie mogła przyjść na 15 czy 16, bo przecież są tacy, którzy pracują np. 10-18, albo na drugie zmiany. Albo że na występ może przyjść zamiast dziadków rodzeństwo, wujostwo czy rodzice (takie przypadki się zdarzają i dzieci i tak się cieszą). Nigdy nikomu się nie dogodzi.

przedszkole

by ~nauczycielkaprzedszkola
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar AnitaBlake
7 21

Dla mnie to jest dziwne. Mam wrażenie że to na siłę robione. Moja córka ma cudowną nauczycielkę. Grupa 5/6 lat, córka młodsza o rok. Występ był w grudniu jasełkowy. Rodzice przyszli na 15 i po występie wszystkie dzieci do domu poszły (przedszkole czynne od 6.30 do 17). Nie było poczęstunku ani tańców (tu śmiechłam). Ten sam występ w styczniu dla dziadków, po występie tak samo dzieci do domu poszły (skończyli również przed 16). Prezentem dla dziadków były serduszka malutkie z masy solnej. Ze dwa tygodnie wcześniej był fotograf i kto się zapisał to miał cudne zdjęć z napisem (kocham babcie albo kocham dziadków itd, nawet bez napisu było; ja to nawet starszą córkę przyprowadzam i hurtem zdjęcia robię). Te serduszka co pisałam były robione przez dwa tygodnie. Stawiam, że najpierw masa, potem to schło (w sumie może to inna masa była, nie wiem) potem dzieci malowały kilka dni, a na koniec magnes przyklejony został. Od razu mówię, że na takie akcje na semestr zbieramy po około 100 złotych za dziecko. Panie zawsze wysyłają drobne role i w co dziecko ma być ubrane. W tym roku była to biała bluzka, białe rajstopy i żółta spódniczka, żółtą opaskę robiły dzieci na zajęciach. Żadnych udziwnień nie było. Nikt o poczęstunku nawet by nie wspominał. Jak słyszę historię, że ktoś z własnych pieniędzy organizuje coś takiego to wyć ze śmiechu się chce, że narzeka. Skoro ma nadmiar kasy i chcę to droga wolna. To żaden przymus ani obowiązek. Serio rodzice na dodatkowe rzeczy mogą się złożyć (od 6 lat nie spotkałam się z inną praktyką). W szkole to samo. Pani powiedziała że nie ma choinki i jeśli by się dało to zostawia temat w kwestii rodziców. Rodzice jednego dziecka załatwili choinkę, drugiego światełka, a każde dziecko po minimum jednej ozdobie przyniosło. My nawet kwiatki przynieśliśmy w doniczkach by były w sali xD Zamiast narzekać polecam poruszyć temat na zebraniu :)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 5

@AnitaBlake Dokładnie. Przedszkole - rocznikowo 4 latek. Drzemka w przedszkolu o 12, o 14 obiad, więc o 15 był w doskonałej formie. Na dzień babci i dziadka przyszła babcia. Występ dzieci trwał 15 minut. 10 minut oklaski, przytulaski i fotki z babcią. Kolejne 10 minut w szatni. O 16 już żadnego dziecka z grupy nie było w przedszkolu. Jakie poczęstunki, jakie tańce? Babcia dostała w prezencie laurkę zrobioną w przedszkolu. Babcia zadowolona, dziecko zachwycone, a żadna przedszkolanka nie musiała się przy tym zajechać. Nigdy bym nie powiedziała o osobach, które opiekują się moimi dziećmi, że są leniwe. Może dlatego, że nie są. Ale skoro ty o sobie tak lubisz mówić, to może masz powód.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
16 16

Już któryś raz czytam o wydawaniu prywatnych pieniędzy na rzeczy do szkoły czy przedszkola. Czy Wy macie jakieś zapędy masochistyczne? Jak nie ma pieniędzy na dekoracje, to informuje się rodziców, że do przedstawienia potrzebne są dekoracje, przedszkole nie ma na to pieniędzy i prosisz o składkę. Nie dadzą, nie będzie dekoracji. Ja rozumiem powołanie, misja itp. ale na prawy masz zarabiać. Mam dziecko już w szkole i nie wyobrażam sobie, żebym z czystym sumieniem przyjęła fakt kupowania czegoś przez kadrę z prywatnych pieniędzy (i u mnie akurat nigdy tak raczej nie było - przedszkole i szkoła prywatna).

Odpowiedz
avatar digi51
7 13

@ICwiklinska: To pisze po raz któryś ta sama osoba i w kolejnym miejscu pracy wydaje prywatną kasę na potrzeby przedszkola. Można się zastanowić, gdzie leży problem. Po części musi leżeć po stronie źle prowadzonych lub wykorzystujących pracowników placówek. Z drugiej strony po stronie osoby, która po raz kolejny dopuszcza do takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar Balbina
5 11

@ICwiklinska: To ja się wypowiem z punktu mojej córki pracującej w trzech przedszkolach. Pierwsze dwie to była Familijny Wrocław niby prywatny ale finansowany z budżetu miasta a trzeci prywatny. W tych pierwszych o wszystko się trzeba było prosić a czy dostaniesz to wielki znak zapytania. Bo nie ma kasy bo to bo tamto. I tak wiele rzeczy dziewczyny robiły z własnych pieniędzy. Pamiętam jak robiłyśmy(razem) łańcuchy i ozdoby do dekoracji na święta. Jak był organizowany kiermasz wielkanocny i każda miała obowiązek coś zrobić na sprzedaż. Dobrze że ja mam jakiś tam zmysł artystyczny i we wszystkim jej pomagałam. W ostatnim prywatnym masz co chcesz. Składasz zapotrzebowanie i na drugi-trzeci dzień jest. Chcesz ozdoby na pierniki? Kupujesz, bierzesz fakturę i ci kasę oddają. Papier do ksero? Proszę bardzo. I drukujesz do oporu to co ci potrzebne. Więc to zależy od placówki i finansów jakimi dysponują.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 9

@digi51: Wydawanie własnych pieniędzy do niedawna było standardem. Nie mam już za bardzo kontaktu z nauczycielami, ale kiedyś znałam wielu i wszyscy wykładali prywatne pieniądze. Nie chcieli, nie do końca mieli z czego, ale było im żal dzieci. Szkoła dawała tylko tyle, ile miała. Złe zarządzanie pieniędzmi, czy może jednak niedofinansowanie szkół, hmm?

Odpowiedz
avatar Balbina
4 4

@Ohboy: W drugim przedszkolu gdzie córka pracowała, dyrektorka zakupiła z pieniędzy ( od gminy) rzutnik czy cos takiego. Nigdy go nie widziały na oczy, został niby schowany bo popsują. A wieść gminna niesie ze zabrała go do domu.

Odpowiedz
avatar digi51
4 22

1. Ok, ale to chyba robicie w czasie pracy - w czasie, kiedy o tak byście coś z dziećmi robili, uczyli czegoś organizowali jakieś zajęcia, prace plastyczne - jedyna róznica, że to jest tematyczne. Czy się mylę? 2. Zła organizacja. Po prostu. Może nie po stronie nauczyciela, a całej placówki. Pierwsze też słyszę, aby taka impreza trwała do 19. Większość zaczyna się ok.15, występ trwa z 15 do 30min, poczęstunek z 30 min, jakie tańce? Tańce to są na jakichś imprezach karnawałowych, a nie po występach dla rodziców czy dziadków. Jedyne co to, że po wszystkim trzeba jeszcze posprzątać, ale czy w przedszkolu nie ma personelu sprzątającego, który mógłby co najmniej pomóc? Myślę, że w 2h od 15 do 17 można się zamknąć ze wszystkim. Grafik nauczyciele mają różny, rozumiem, że taka impreza raz w tygodniu byłaby problematyczna, ale one odbywają się raz na kilka miesięcy (dzień babci i dziadka, dzień matki, ojca, coś na Boże Narodzenie, może Wielkanoc, ale to chyba tyle?) Rozumiem, że Ci się nie chce, jeśli robisz przez to nadgodziny, powinnaś dostać za nie zapłatę i tyle. W każej pracy trzeba czasem robić nadgodziny, wskoczyć za kogoś, tak, że summa summarum wypracuje się w miesiącu więcej niż cały etat. Wyobrażasz sobie, co by było, gdyby każdy powiedział "ale mi się nie chce"? 3. Aha, czyli w jednym przedszkolu dzieci są o 15 wykończone, a w innych nie. Ciekawe. Dzieci owszem, wstają rano, ale przecież w każdym przedszkolu jest leżakowanie około południu, więc o 15 to są w zasadzie świeżo po drzemce. 4. Serio? Owszem, dzieci na pewno są tym podekscytowane, niektóre zdenerwowane. Mój dzieciak nie lubi takich występów, nie czuje się komfortowo, omawiałam to z nauczycielką, powiedziała, że nie ma powodu, aby go zwalniać z tych występów, bo musi się nauczyć radzenia sobie z niekomfortowymi sytuacjami, a jak się do nich przyzwyczai to będzie lepiej. Dziecko, które jest agresywne w stresującej sytuacji to nie wina występu w przedszkolu, tylko wiek+charakter+być może problem w rodzinie. A tak poza tym już w pierwszym zdanie biją od Ciebie kompleksy, widoczne też w Twoim poprzednich wpisach. Ty nie lubisz swojej pracy, jesteś w niej nieszczęśliwa, pewnie czujesz się ciągle atakowana i krytykowana. Powiem szczerze - ja znam same świetne nauczycielki przedszkolne, tak jako rodzic, jak i w prywatnym otoczeniu. Oczywiście, nie wszystko zawsze funkcjonuje 100% dobrze, nie wszyscy rodzice są mili i współpracujący, ale Ty chyba pracujesz ciągle w jakichś patoplacówkach i bardzo cierpisz w tej pracy.

Odpowiedz
avatar Ohboy
3 13

@digi51: 3. Ale wiesz, że nie wszystkie dzieci wykorzystują ten czas na odpoczynek? To jest taka piękna teoria, że wszystkie dzieci, w tym samym czasie, będą odpoczywać. Doskonale pamiętam, że bardzo często nie spałam podczas leżakowania i inne dzieci robiły to samo. I tak, byliśmy potem zmęczeni.

Odpowiedz
avatar Ohboy
6 10

@digi51: A co to ma do rzeczy? Odniosłam się do twojego kategorycznego stwierdzenia, że dzieci po 15 są świeżo po drzemce, co jest często bzdurą.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2024 o 0:22

avatar anwute
-2 8

@digi51 kompletna Bzura, że są dzieci, które popołudniu mają lepsze skupienie. Po całym dniu bodźców, zajęć, przebywania w hałasie mogą być bardziej nakręcone, ale skupienie będą na dużo niższym poziomie, bardzo łatwo wtedy o rozdrażnienie, czy ogólnie problem o kontrolę nad emocjami (której to i tak dopiero się uczą). Drzemka? Jest tylko w młodzych grupach a i tak nie każde dziecko wtedy śpi. Ja nie rozumiem jednego - skoro dla najbliższej RODZINY dziecka to taki problem, żeby pojawić się na wydarzeniach (które jak było podkreślone są tylko kilka razy w roku!), to niby dlaczego to nauczycielowi powinno bardziej zależeć, na skąd inąd ludziach, z którymi nie są związani więzami rodzinnymi?

Odpowiedz
avatar digi51
-2 8

@anwute: " skoro dla najbliższej RODZINY dziecka to taki problem, żeby pojawić się na wydarzeniach (które jak było podkreślone są tylko kilka razy w roku!), to niby dlaczego to nauczycielowi powinno bardziej zależeć, na skąd inąd ludziach, z którymi nie są związani więzami rodzinnymi?" - Co Ty w ogóle porównujesz XD Nauczycielka jest w pracy, więc na niczym jej nie musi z powodów emocjonalnych zależeń, ale, szczególnie w prywatnych przedszkolach, rodzice płacą sporo kasy, więc chyba można zrobić coś poza minimum i wykazać się jakąś dobrą wolą, a nie "nie chce mi się". Czy ty myślisz, że kelner, który Cię obsługuje w restauracji i Ci nadskakuje, bo jesteś taka sympatyczna i Cię lubi? Nie, to jego praca! W tych czasach to przedszkole chyba powinno być czymś więcej niż przechowalnią, a rodzic nie być traktowany jak natrętny petent w urzędzie. Nie piszę, że impreza ma być po godzinach pracy przedszkola, tylko, że może być wczesnym po południem i dzieci od razu mogą być zabrane do domu. Wtedy rodzic czy dziadek co najwyżej wyjdzie trochę wcześniej z pracy, a impreza przed południem jest o tyle problematyczna, że dzieci już nie chcą zostać potem w przedszkolu, chcą iść do domu z dziadkami czy rodzicami. A poza tym skoro już wyciągasz argument, że nauczyciela nie musi obchodzić zdanie czy problem z urlopem, to powiedz, a co ma obchodzić rodzica, który płaci np. 3 tys miesięczne czesnego, że pani nauczycielka z przedszkola ma problem, aby nauczyć dzieci trzech piosenek, a tak w ogóle to jej się nie chce XD Najlepiej rodzic niech tylko płaci, nigdy nie przyprowadza tuż po otwarciu, nigdy nie zabiera tuż przed zamknięciem, imprezy to niech sobie organizują poza przedszkolem, a potem jeszcze powyżalać się w internecie, że nikt jej szanuje XD Po drugie, jeśli chodzi o dziadków - pal licho, jeśli wnuczka ma się jednego czy dwóch i to jeszcze w kompletnie różnych wieku. A wyobraź sobie, że masz np.7-8 wnucząt w podobnym wieku.

Odpowiedz
avatar anwute
-3 5

@digi51 w dalszym ciągu to najbliższej rodzinie powinno najbardziej zależeć na obecności na jakimkolwiek wydarzeniu związanym z ich dzieckiem, a nie wymagać, że mają wszyscy wokół się dostosować, bo oni tak chca albo płacą. Serio; jeśli nie rozumiesz tak prostej rzeczy, to zostaje współczuć. P.S. negatywne Ocenianie nauczycieli po tym, że nie mają ochoty zostawać po nadgodzinach tylko dlatego, że komuś nie pasuje godzina zorganizowanego wydarzenia jest tak słabe, że az żałosne. Ale to nie pierwsze komenatrze, które mówią o tobie tak wiele, i to napewno nic dobrego.

Odpowiedz
avatar anwute
-4 6

@digi51 nie wiem, czy czegoś nie widzę, czy skasowałam swój komentarz. W każdym razie: no nie wiem, dlaczego to powinno obchodzić rodzica, może dlatego, że to ich dziecko? Mogą sobie płacić nawet 10 tysięcy miesięcznie i nie mają prawa wymagać, że ktoś będzie zostawał po nadgodzinach, bo „im nie pasuje” poświęcić czasu dla własnego członka rodziny.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
3 5

@anwute: chyba co innego czytamy. Kto tu mówi o nadgodzinach?? Przedszkole czynne od np 6/7 do 16/17. Występ o 15 i po wszyscy. Idą do domu. Głupim pomysłem jest występ z rana, bo jak wyżej jest w komentarzu, dzieci chcą z rodzicem wracać. Zresztą ktoś kto pracuje od 8 do 16 musiałby brać dzień wolny gdyby występ był w środku dnia. Nie wiem, skąd Ty tak się upierasz ile to rodzic nie wymaga od biednych nauczycieli. Kolejny raz podkreślasz jak to rodzic nie chce poświęcić czasu własnemu dziecku. Nonsens. Większość rodziców serio musi pracować. Przedszkole to nie przechowywalnia, a placówka w której dzieci się uczą, bawią itd. Rodzic poświęca czas dziecku po pracy i w dni wolne. Większość rodziców dni urlopowe wykorzystuje na dziecko, bo do lekarza trzeba iść, bo chore, bo ferie itd. Przedstawienia powinny być najwcześniej o 15. U nas mawet i 15.30 czasem się zaczynają. Jeszcze nikt nie narzekał. Zresztą Panie przed 17 z pracy może wyjść bo wszystkie dzieci idą do domu od razu.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@anwute: Ty to chyba dalej w przedszkolu siedzisz i to bynajmniej nie jako nauczycielka. Po pierwsze - zdajesz sobie sprawę, jak wyglądałoby nasze codzienne życie, gdyby każdy powiedział "nie będę robić nadgodzin, bo mi się nie chce"? Po drugie - po raz któryś powtarzam - nikt nie mówi, że takie przedstawienie ma być po godzinach otwarcia, tylko w godzinach bardziej przyjaznym ludziom pracującym niż 10 czy 11. A może tak 8 rano? Wtedy dzieci wypoczęte, w godzinach pracy nauczyciela, a dziadek czy rodzic może nadal pójść do pracy np. na 9 zamiast na 8. Czy to tuż po otwarciu czy przed zamknięciem - odpada przynajmniej kwestia podwójnego dojazdu w tę i nazad na trasie przedszkole-praca. Poza tym, nigdzie nie napisałam, że rodzica nie musi obchodzić, tylko, że można wspólnie wybrać termin i godzinę, tak, aby w miarę pasowało i nauczycielom i dziadkom, a nie nauczycielki narzucają sobie, że będzie z dupy w środku dnia, a rodzice mają pokornie spuścić głowy. Przedszkole to przedsiębiorstwo jak każde inne i jak każde inne powinno być zainteresowane zadowoleniem klientów. Każdemu nie dogodzisz, ale co byś powiedziała kelnerowi, który w godzinach otwarcia kuchni nie weźmie od Ciebie zamówienia na jedzenie, mówiąc, że mu się nie chce, a poza tym to pewnie będzie musiał przez Ciebie siedzieć dłużej i ogólnie to Ty chcesz coś zjeść i Tobie ma zależeć, więc mogłaś przyjść godzinę temu? "Mogą sobie płacić nawet 10 tysięcy miesięcznie i nie mają prawa wymagać, że ktoś będzie zostawał po nadgodzinach" - kolejny raz. Po jakich koorfa nadgodzinach? Tylko w komentarzach pod tą historią podałam X przykładów na to, jak to może funkcjonować, aby nie robić nadgodzin, a mimo wszystko zorganizować to po południu. To nie jest ani wina rodzica, że przedszkole nie potrafi pewnych rzeczy zorganizować logicznie i przyjaźnie rodzicowi ani nie ma on obowiązku interesować się humorami i chciejstwami nauczycielki. Czy Ciebie obchodzi na co ma ochotę pracownik supermarketu i że nie ma ochoty w tym momencie usiąść na kasie? A poza tym - jak już chcesz dyskutować, a do tego mnie oceniać, to chociaż wysil się i przeczytaj wszystko, co mam do powiedzenia w tym temacie, bo napisałam, że osobiście bardzo szanuję i nauczycielki przedszkolne, z którymi mam do czynienia jako rodzic, jak i te, które znam prywatnie. To chyba raczej świadczy o tym, że nie oceniam negatywnie ogółu nauczycieli przedszkolnych, ale oceniam negatywnie jojczenie, zero kreatywności, zero chęci do pracy, ciągłe narzekanie, wymaganie od rodzica, żeby zawsze tylko piał z zachwytu i nigdy nie śmiał skrytykować, tego co się w przedszkolu dzieje, bo usłyszy "to się sam swoim bachorem zajmij". Każdy, jak napisze, że mu się w pracy nie chce, to usłyszy "ale pieniążki to się chce brać" "To zmień prace", ale jak napisze to nauczycielka przedszkolna to jakimś dziwnym trednem ostatnich lat można jej tylko przyklasnąć i pogratulować, bo inaczej jest się roszczeniowcem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 lutego 2024 o 8:49

avatar anwute
-1 3

Dla niektórych będzie szokiem nie do opisania, ale uwaga: jeśli przedszkole jest czynne od 7, a przedstawienie jest o 15, to oznacza, że nauczyciele pracują na zmiany. Aby inne dzieci (z innych grup, które tego dnia nie mają przedstawienia) miały opiekę, ktoś musi zostać na nadgodzinach. Btw piękny przejaw januszostwa xD owszem, życie wyglądałoby normalnie, gdyby nikt nie musiał robić nadgodzin dlatego, że najbliższej rodzinie nie chce się ogarnąć dnia wolnego/przyjscia do pracy później, skoro dziecko ma wstęp. Przerażający przejaw ignorancji.

Odpowiedz
avatar anwute
-1 3

@digi51 @AnitaBlake łopatologicznie jeszcze spróbuję: jeśli jedna nauczycielka pracuje 6-11, a druga 11-16, to ta pierwsza co robi na występie? Przychodzi dla relaksu? Nie przypadkiem nadgodziny? Tylko nie próbujcie odlatywać i wkręcać teorii, że na występie jest tylko 1 osoba z kadry. Chcecie, siedźcie w robocie i po 20h na dobę, kto broni. Ale już twierdzenie, że każdy ma robić nadgodziny bo „mamusia z tatusiem opłaca przedszkole i wymaga” jest skrajnym sk%***%wem. Zresztą, pisanie do kogokolwiek, że ma robić nadgodziny, bo się nie chce dla własnego dzieciaka zorganizować to gorzej niż bycie roszczeniowym. Najlepiej zrobić bombelka i wymagać, że wszyscy dookoła wychowają i się dostosują. Nauczyciele to rodzin pewnie nie mają, żeby spędzać z nimi czas, tylko służą jaśnie państwu, bo „pracują”. Lol. Szkoda słów w sumie, ale nie spodziewam się, że to betonu coś trafi :)

Odpowiedz
avatar digi51
1 1

@anwute: No jak jedna ma zmianę 6-11 a druga 11-16 to i tak któraś musi siedzieć dłużej albo przyjść wcześniej, aby obie były na występie, więc akurat argument z dupy. Jeśli już z powodu tego występu miałaby wpaść jakieś nadgodziny to ile? Max godzina parę razy do roku? Potwarzam - JEŚLI W OGÓLE. Jeśli Ty uważasz, że lepiej, aby X ludzi opuściło miejsce pracy na cały dzień niż jedna została w pracy godzinę dłużej, to żal to w ogóle komentować. A poza tym zluzuj majty. Jakbyś mogła to pewnie byś udusiła każdego kto ma inne zdanie, podniecasz się tu jakby ktoś tej babie z przedszkola kazał przyjść do siebie do domu i dzieciaka w nocy pilnować w ramach pracy. Powtarzasz w kółku te same brednie i bezsensowne argumenty, które już X osób tu obaliło, więc ciekawe kto tu jest betonem XD

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
1 1

@anwute: lol U mnie na przedstawieniu zawsze jedna, plus wspomagająca. Nikt specjalnie nigdy nie przychodzi xD Jak dzień później odbieram po 16 to te same Panie co i na przedstawieniu. W zeszłym roku młodsza chodziła do grupy specjalnej, tam na 20 dzieci są 4 Panie. Na przedstawieniu były 2. Nigdy kompletu nie było Też mam wrażenie, że do Ciebie nic nie trafia. Nigdy o nadgodzinach nie pisałam by były. U nas nawet na wyjścia grupowe nie ma dwóch Pań nauczycielek. Zawsze jedna plus wspomagająca. Mam wrażenie że w innym kraju żyjesz xD Aa komplet nauczycieli jest na zebraniach xD Może te też organizować koło 12? Jeden rodzic na zebranie, drugi z dzieckiem, a 2 nauczycielki zebranie prowadzą xD wszak wygodniej nauczycielowi, a rodzic powinien z dzieckiem być wtedy

Odpowiedz
avatar Librariana
9 9

Nie rozumiem tego fundowania czegokolwiek z prywatnych pieniędzy. Prezenty? Jeśli nie ma materiałów na fikuśne upominki, niech każdy dzieciak namaluje laurkę. Dekoracje? Też nie bardzo rozumiem konieczność robienia specjalnych dekoracji na taką okazję. Pytanie kto decyduje o takiej, a nie innej formie obchodzenia uroczystości. Dyrekcja? Rodzice? Może warto poruszyć ten temat na zebraniu z rodzicami, omówić ich oczekiwania i przy okazji koszty realizacji.

Odpowiedz
avatar Balbina
-3 9

@Librariana: To oczekiwania rodziców są największe. Na wejściu do przedszkola w którym pracowała córka była wywieszone tablice. Przynależne do każdej grupy. Dziewczyny miały obowiązek co tydzień zmieniać prace dzieci z podpisane które to zrobiło. Umieszczać zdjęcia dzieci w trakcie zajęć( zrobione za własna kasę) Zapamiętywać które dziecko zjadło i ile i zdawać relację codziennie matkom lub tatusiom. Korytarz miał być upiększony wedle pór roku. Bo jak były dekoracje z Bożego Narodzenia a zbliżała się Wielkanoc do były uwagi rodziców. A kto to robi? Dyrektorka? Nie nauczyciele. Mam znajomą nauczycielkę w szkole podstawowej. NP sama kupowała makaron w róznych kształtach, lepiła z dziećmi aniołki i zabierała je do domu. Kupowała złota farbę w sprayu i z mężem je zdobiła. A rodzice byli zachwyceni jak to zdolne są ich dzieci.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 lutego 2024 o 8:38

avatar digi51
0 6

@Balbina: Ja nie wiem, jak to jest, że w niektórych przedszkolach jest zero problemów, a w innych same problemy? Nie znam żadnego rodzica, który strzelałby z dupy, bo korytarz w przedszkolu jest nie tak udekorowany jak trzeba. De facto, większość rodziców dość umiarkowanie zainteresowani życiem przedszkola. Jeśli są jakieś inicjatywy to przekazuje się je radzie rodziców i reprezentanci dyskutują o nich na spotkaniu z personelem. U nas nauczycielki wszelkie prace plastyczne wieszają na bieżąco na tablicy w szatni do wzięcia do domu, czasem codziennie. Dekoracje robione są razem z dziećmi, wiadomo, nie wszystkie i po dekoracjach widać częściowo rękę dziecka, ale to jest spoko. Dzieci mają dużo swobody w zabawie, tak, że panie w dużej mierze pełnią rolę nadzorcy, a nie animatora, ale ciekawych zajęć i inicjatyw też nie brakuje. W czasie gdy dzieci mają czas na tzw swobodną zabawę nauczycielki właśnie robią te bardziej wymagające dekoracje. Na korytarzu jest do wglądu rozkład dnia - co po kolei robiły dzieci w danym dniu, oczywiście nie godzina po godzinie, ale na zasadzie śniadanie - wycinanki - spacer - drzemka - obiad - swobodna zabawa. Po nauczycielkach widać, że lubią swoją pracę, są mega zaangażowane i ja jako rodzic im po prostu ufam. Ich kompetencjom, podejściu do dzieci, temu co mi mówią o moim dziecku. Chcę z nimi współpracować i zdać się na ich fachową wiedzę. A dodam, że jest jedna nauczycielka na 15 dzieci.

Odpowiedz
avatar Balbina
1 5

@digi51: W Polsce jest 25 sztuk w grupie i są dwie nauczycielki ale na zmianę( i razem są maks 2 godziny) do tego pomoc techniczna. Która bardziej się zajmuje sprzątaniem bo nie ma uprawnień do zajmowania się dziećmi. Raczej do pilnowania gdy nauczyciel musi wyjść np do toalety. To że w twoim nie ma problemów to nie znaczy ,że w innych nie ma.

Odpowiedz
avatar digi51
1 3

@Balbina: ale przecież napisałam, że wiem, że są problemy, tylko zastanawiam się z czego to wynika, że w niektórych placówkach coś działa, a w innych nie

Odpowiedz
avatar Rakel
5 7

Pytanie tylko komu to szczęścia są potrzebne te dekoracje, scenariusze, potańcowki i poczęstunki. Sami chyba sobie narzucie te wymagania albo robi to dyrekcja. U nas dzień babci i dziadka trwał 15-20 minut. Dzieci potańczyły i zaśpiewały piosenki których uczyły się w trakcie zajęć przez ostatni miesiąc. Prezentem była laurka również zrobiona przez dzieci na zajęciach (na materiały jest składka rodziców). Na luzie, bez spiny i stresu. I nie przesadzajmy że taki występ dla dzieci o godzinie 14-15 wiąże się z tak niesamowitym obciążeniem. Bo jeżeli chodzi o występy w godzinach porannych uważam że są złe z jednego względu. Dzieci jak zobaczą rodziców czy dziadków na występie nie chcą już potem zostać w placówce. U nas jest dziadek który może zawsze zabrać wnuka do domu, ale widok jak rodzice czy dziadowie wychodzą bo muszą wracać do pracy, a dzieciaki płaczą za nimi jest standardem. Późniejsza godzina jednak większości bardziej by pasowała (przedszkole czynne do 16)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 lutego 2024 o 11:08

avatar szafa
-1 7

To jest to, co uwielbiam najbardziej. Ja jako nauczyciel będę pracować od poniedziałku do piąteczku na pierwszych zmianach i nie ważcie się mi tego naruszać! Ale baba z marketu ma pracować 24/7, bo "ma taki zawód". I teraz ciekawostka, jak to jest, że ja mam pracować w soboty i niedziele i do 23, choć "mi się nie chce", żeby klient mógł zrobić zakupy o dowolnej porze, ale nie mam gdzie dziecka zostawić, bo wszystkie żłobki i przedszkola zamknięte i nikt się mną, klientem przedszkola, zostawiającym tam w uj hajsu nie przejmuje?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-2 6

@szafa: Jakie 24/7? Praca na zmiany to nie praca całą dobę. Mylisz pojęcia. Może pracować w każdy dzień tygodznia, w różnych godzinach, ale godzinach ustalonych w grafiku. Poza tym ma czas wolny. Jeśli pracuje więcej, to już jest łamanie prawa przez pracodawcę. A tutaj mamy do czynienia z przypadkiem, kiedy taka impreza miałaby być organizowana po godzinach pracy albo zaraz przed zamknięciem, a potem, już po określonych w umowie godzinach pracy, trzeba zadbać o to, żeby wszystkie dzieci dotarły do domów albo ktoś je odebrał, i wszystko posprzątać. W markecie nie obchodzi cię, co robi klient po opuszczeniu terenu sklepu.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@pasjonatpl: No, ale jaka jest różnica poza kwestią dobrej organizacji? Po pierwsze to nikt nie mówi, że impreza ma być po godzinach zamknięcia przedszkola, tylko po południu. Dla wielu osób 15 to nie to samo co 10 czy 11, a grafik też można ustawić tak, aby nikt nie robił nadgodzin. U nas w przedszkolu np. każda grupa ma swoje własne przedstawienie, więc nie muszą to być wszystkie grupy na raz, tak, że obecność WSZYSTKICH nauczycieli byłaby konieczna. A po trzecie - hę? Na jakiej zasadzie nauczyciel w przedszkolu ma dbać o to, aby dzieci dotarły do domu? Jego też nie obchodzi, co się z dzieckiem dzieje po tym, jak zostanie odebrane, a na takich imprezach odebranie chyba nie jest problemem, skoro na miejscu są dziadkowie/rodzice/ktokolwiek z rodziny.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 4

1. Występ dla dziadków trwał u nas ok 15-20 minut na grupę. Nie było potem poczęstunku ani tańców (bo i po co). 2. Przestań płacić z prywatnych pieniędzy za materiały - nie masz takiego obowiązku. To że się na to (kolejny raz!) godzisz to jest twój problem. 3. Występ o 15, do 15.30, a potem dzieci wychodzą. Niech będzie, że godzinę sprzątacie (co jest i tak dziwne, u mnie w przedszkolu jest osobq zatrudniona do sprzątania, u was nie ma?) 4. Prezentem mogą być prace plastyczne, które dzieci robią w przedszkolu - u nas po prostu laurki. No chyba coś te dzieci robią między śniadaniem i obiadem? Czy puszczacie tylko bajki, bo "nic się nie da"? Generalnie widać, że na siłę szukasz problemów i wymówek. Skoro są przedszkola w których się da to zorganizować (bez tańców, poczęstunków i prezentów i innych fikołków), to znaczy, że jest to kwestia tego komu się chce. A jak sama szczerze napisałaś, Tobie się nie chce.

Odpowiedz
avatar Samarkanda
2 4

Autorko zmień pracę-obsługa kasy w biedrze powinna być dla Ciebie w sam raz

Odpowiedz
avatar mama_muminka
0 4

@Samarkanda No nie wiem, teraz autorka pracuje 4h, a 4h myśli nad tym czy dzieci powinny rysować jutro kwiatki czy jednak wiewiórki. Plus w różne święta i wakacje jest wolne. A na kasie to i w Wigilię się pracuje. No i 4 razy w roku jest ten straszny dzień, kiedy dzieci mają 15 minut występu. Przygotowania trwają tygodniami, te nerwy i stres... Trochę się nabijam, bo mam w rodzinie osoby, które pracują w edukacji i to co one uważają za bardzo trudne w swojej pracy, inni mają na co dzień ;)

Odpowiedz
avatar Samarkanda
-1 1

@mama_muminka no faktycznie, to może jej pogłębić traumę. Jeszcze nie daj borze szumiący musiała by zostać chwilę dłużej po pracy żeby ogarnąć coś w sklepie. Tak się zastanawiam że chyba nie ma zawodu który by autorkę usatysfakcjonował. No biedny płatek sniegu

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@Samarkanda: Tam to by dopiero szok przeżyła, że nie można wyjść po 4 godzinach, a kolejne 4 w domu rozmyślać jak sobie jutro pracę ułożyć.

Odpowiedz
Udostępnij