Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Podzielę się z wami moją batalią o zdrowie psychiczne, a może bardziej…

Podzielę się z wami moją batalią o zdrowie psychiczne, a może bardziej o diagnozę.

Nie będę się rozwodzić nad tym, co mi jest, bo praktycznie każdy lekarz ma swoją własną opinię na ten temat. Prawdopodobnie zaburzenia nerwowo-depresyjne, może depresja, ale słyszałam też opinię, że mam borderline, albo po prostu jestem smutna i nic mi nie jest.
Po latach chodzenia do psychologów, by się dowiedzieć, dlaczego mój mózg działa inaczej, lżejsza o kilka tysięcy... byłam dokładnie w tym samym miejscu.

Jeden z psychologów potrafił słuchać mnie bez słowa przez 30 minut, a kolejne 15 opowiadać o filmie, który widział (za 200 zł/h).
Dopiero mój przyjaciel - psycholog rzucił propozycją i zrobił mi podstawowy test, że mogę być autystyczna. I tego dnia nagle WSZYSTKO nabrało sensu. Dla pewności udałam się do prywatnej kliniki z tą specjalizacją, gdzie pani psycholog rzuciła, że z dużym prawdopodobieństwem mam autyzm+ADHD.

I ta opinia dała mi naprawdę dużo do myślenia i mega mi pomogła w rozumieniu siebie i świata. Ale nie stać mnie było, by zrobić sobie pełną diagnozę i terapię w prywatnym ośrodku.
Zaczęłam więc zapisywać się na NFZ...
I tu zaczyna się nasza przygoda.

Dzięki bogu, że mój stan jest w miaaaarę stabilny, bo przysięgam, że nic bardziej nie powoduje u mnie myśli samobójczych, jak psychiatrzy i walka o stabilizację psychiczną.

W zeszłym roku miałam jedną panią psycholog, która była naprawdę spoko. Miła, zaangażowana, przejmowała się. Ale w ogóle nie pracowała z autystami, więc nawet nie wiedziała, czy może mnie tak postrzegać. Co wydawało mi się problemem o tyle, że... pani psycholog ewidentnie nie rozumiała, o co mi chodzi. Dlaczego myślenie w inny sposób jest problemem? Co to w ogóle znaczy, że nie czuję się dostosowana do świata? Czego ja właściwie chcę i potrzebuję? Co to znaczy, że mentalnie dryfuję na tratwie na środku oceanu i nie widzę żadnych kierunków, w których mogłabym się udać?

Powiedziała, że żeby pracować dalej, potrzebuję diagnozy. Dla mnie super, o to mi chodziło od początku. Więc wysłała mnie do psychiatry w tym samym ośrodku.

Jakieś 45 minut omawiałyśmy notatki mojej pani psycholog, po czym pani psychiatra stwierdziła, że jej brakuje u mnie...
Tak, zgadliście.
Diagnozy.
Wybaczcie, że nie znam się na tych rzeczach, ale byłam pewna, że właśnie po to tam przyszłam. Ale jednak nie. Bo w ogóle w tym ośrodku nie robią badań pod tym kątem, mam próbować gdzieś indziej.
Pani psychiatra nie wiedziała, co mi jest, ale była bardzo chętna wystawić mi na to leki.
Dostałam kolejny papier ze skierowaniem i trzymanie kciuków za dalszą pracę.

Kolejne podejście. Zapisałam się do innej kliniki i specjalnie zadzwoniłam tam, by się dowiedzieć, czy są w stanie mi zrobić diagnozę. Czym pani po drugiej stronie telefonu wydawała się mocno zdziwiona.
- Ale jak to diagnozę? Pani psychiatra może pani tylko wystawić skierowanie, diagnozę, albo dać leki.
Ja: ...no i właśnie ja chcę diagnozę - odparłam skonfundowana.
- No to pani przyjdzie i pani doktor powie pani, czy potrzebuje pani kolejnego skierowania, czy leków...

Dostając tak konkretne wskazówki, wybierałam się na spotkanie z ogromnym optymizmem.

Tylko 3 miesiące czekania na wizytę.
A właściwie 4.
Dzień przed planowaną wizytą dostałam telefon, że "pani doktor nie ma, w sumie nikt nie wie, co się stało, ale wizyty odwołują. Proszę dzwonić za tydzień".
Dzwonię za tydzień "zapytamy pani doktor i oddzwonimy do pani jeszcze dzisiaj".
Kolejnego dnia próbowałam się sama do nich dodzwonić, to już odrzucali moje połączenia.
Niby nic, ale patrząc na mój słaby stan psychiczny, skopało mnie to jeszcze bardziej. Jakim beznadziejnym muszę być człowiekiem, skoro nawet psychiatra mnie unika? A co z ludźmi, którzy pilnie potrzebują pomocy i są zlewani w taki sposób?

Ale udało się w końcu, dotarłam na wizytę do psychiatry numer 2.

Oczywiście od razu usłyszałam, że oni diagnoz nie robią, bo nie mają do tego sprzętu. Pani oczywiście może mi wystawić receptę na leki, ale jak chcę wiedzieć, co jest nie tak z moim mózgiem, to ona poleca klinikę X (sprawdziłam ją oczywiście. Około 3 tysiące zł za diagnozę, chociaż doktor mówiła tak, jakby była to przychodnia darmowa).

Ale pani psychiatra bardzo szybko stwierdziła, że jej zdaniem nie mam autyzmu i dlaczego myślę, że mam? A każdy mój kolejny argument zbywała, że to jest zupełnie normalne, tak ma każdy, a to pewnie dlatego, że rodzice się rozwiedli jak byłam w gimnazjum. Jednocześnie ignorując moje wytłumaczenia, że tak mam całe życie.

Ja: Nie rozumiem i nie potrafię czytać ludzi.
P: Jak to pani nie rozumie ludzi? To pewnie przez depresję się pani nie chce analizować. A w ogóle to każdy ma nieco inną wrażliwość i emocjonalność.
Ja: No właśnie wydaje mi się, że ja nie jestem emocjonalna. Całe życie mam wrażenie, że moje uczucia są strasznie spłycone i nie czuję emocji jak wszyscy. Nawet jeżeli je okazuję.
P: Pani się nie porównuje do innych, bo każdy ma inaczej. Przecież ja widzę, że pani odczuwa emocje, na pewno je pani zdusza w sobie, bo parę lat temu zaczęła pani palić CBD itd."
Ja: No teraz jestem roztrzęsiona, bo mówię o ciężkich tematach, ale zwykle moja emocje są na totalnie obojętnym poziomie.
P: Tylko się pani tak wydaje, wcale tak nie jest. Znam panią 10 minut i nie może być pani wyprana z emocji 24/7, skoro teraz załamuje się pani głos.
Nie powiem, żeby psychiatra negująca każdy mój argument i odczucie napawała mnie determinacją.

Dałam jej papiery od psychiatry numer 1.
P: Ale po co pani w ogóle to wzięła? - zapytała z oburzeniem. Niestety, skonfundowana nie umiałam jej odpowiedzieć na to pytanie. Może dlatego, że psychiatra mi to dała?
P: I dlaczego nie ma tu pieczątki, ani żadnego podpisu?
Po czym spojrzała na mnie zimno, jakbym co najmniej ukradła te elementy. W międzyczasie wydarzyło się parę innych rzeczy, więc nieco sfrustrowana powiedziałam, że nie wiem, ja tych papierów nie uzupełniałam. Ja chcę wiedzieć, czy mam autyzm czy inne zaburzenie i jak nad tym pracować.

Więc siedziałam tam przez godzinę, próbując wyjaśnić chaos, jaki dzieje się w moim mózgu, by za każdym razem słyszeć, że ja się mylę, wcale tak nie czuję, jest to spowodowane zupełnie innym czynnikiem, niż twierdzę. A to że mam tak całe życie w ogóle nic nie zmienia.
Nie była to miła wizyta, nie powiem. Dodatkowo, chociaż emocje mam spłycone, to bardziej psychicznie niż fizycznie. Zwykle jestem po prostu w stanie neutralnym. Mam jednak dziwne coś, że gdy zaczynam mówić o sobie i swoich problemach, zaczynam płakać. Nie czuję się smutno, myślę w zupełnie normalny sposób i wręcz wkurza mnie, że łamie mi się głos, a nie mam na to wpływu. Staram się więc po prostu odpowiadać najlepiej, ogarniając się w miarę możliwości.
Aż w pewnym momencie pani psychiatra rzuciła do mnie tekstem:
- Ale proszę wyświadczyć mi przysługę i się uspokoić. Bo naprawdę, ja jestem zmęczona, a pani głos strasznie mnie drażni.
Bo mówiłam drżącym, załamanym głosem. Chwilę wcześniej jeszcze się obraziła, że mnie nie rozumie, bo mówię za cicho i niewyraźnie.

Szczerze, to był moment, gdy miałam ochotę wstać i wyjść. Oczywiście to okropne, że rodzice nie przejmowali się moimi emocjami i byłam zdana na siebie. Ale fakt, że przychodzę do, jak mi się wydawało, "bezpiecznego" miejsca, gdzie mam pracować nad swoją psychiką, też nad emocjami, a słyszę, że mam się ogarnąć, bo pani doktor jest wkurzona tym, że łamie mi się głos, to coś tu jest mocno nie tak.

Może to tylko ja. Może się nie znam itd. Ale jakoś mam wrażenie, że pracując z nawet odrobinę zaburzonymi osobami, przydałoby się odrobinę empatii i zrozumienia. Tymczasem głównie usłyszałam, jak bardzo się mylę w kwestii mojej psychiki, nie ogarniam jak działają ich popieprzone zasady z wydawaniem jakichkolwiek diagnoz, no i śmiał mi się załamać głos, gdy opowiadałam o mojej przeszłości...

Chciałabym rzucić jakimś happy endem na koniec, ale chyba go nie będzie. Aktualnie rozważam wykupienie leków z recepty i czekam na kolejną wizytę u psychologa.

psychiatra

by Vanilla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Chrupki
7 7

Bardzo współczuję. Obserwuję podobne batalie w moim otoczeniu. Rozumiem, jakie to frustrujące. Na FB jest kilka grup i portali skupiających osoby z różnymi stopniami autyzmu i ADHD. Może znajdziesz tam poradę, jaki lekarz w Twojej okolicy faktycznie będzie umiał Ci pomóc. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

@Chrupki: I to jest chyba najlepsze rozwiązanie. Autorko, zrób rozeznanie wśród kobiet, ponieważ autyzm/adhd u kobiet często ma inne objawy, a psychiatrzy starszej generacji uczyli się objawów charakterystycznych dla mężczyzn. A może i nadal tak się uczą, nie wiem, ale musisz trafić do psychiatry, który cały czas się dokształca.

Odpowiedz
avatar Vanilla
2 2

@Chrupki: Hej! Bardzo dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. ^^ Do kilku grup autystycznych należę i bardzo mi one pomagają. Dzięki nim dużo lepiej zrozumiałam siebie i ogólnie pojęcie autyzmu. Oczywiście są tam też listy poradni, ale niestety służba zdrowia w Polsce jest boleśnie niedofinansowana i ciężko się gdziekolwiek dostać. Ale mam już kilka miejsc, gdzie mogłabym się zgłosić, rozważam też po prostu odłożenie pieniędzy na porządną poradnię. Ale bardzo doceniam za wsparcie psychiczne! ♥

Odpowiedz
avatar Vanilla
3 3

@Ohboy: O tym nie pomyślałam, ale może faktycznie bardziej powinnam się skupić na objawach u kobiet. Z tego co czytałam, to masz rację, że autyzm kształtuje się inaczej zależnie od płci. Dzięki wielkie!

Odpowiedz
avatar Eander
2 2

@Vanilla: Ogólnie cechy autystyczna ma każdy i dopiero ich nasilenie określa czy traktowane jest to jako choroba (przynajmniej tak nam to tłumaczono gdy robiliśmy diagnozę synowi). Już samo to sprawia że autyzm (a raczej zaburzenia ze spektrum autyzmu) jest bardzo trudny w diagnozie i często jest z czymś mylony jednak nie poddawaj się i postaraj znaleźć miejsce gdzie zostaniesz dobrze zrozumiana. My diagnozę robiliśmy na NFZ w Warszawie w fundacji "Synapsis", niestety trzeba było "trochę" poczekać około roku. Z tego co wiem zajmują się również osobami dorosłymi jednak nie dam za to głowy, wiemy też o fundacji "Żółty latawiec" w Siedlcach niestety tu nie mogę powiedzieć czy można tam zrobić diagnozę na NFZ i czy zajmują się dorosłymi ale może przedzwoń i spróbuj się dowiedzieć jeżeli jesteś z tych okolic. Powodzenia w poszukiwaniach i wytrwałości bo jeśli zrozumiesz co się z tobą dzieje naprawdę ułatwi ci to radzenie sobie z tym w codziennym życiu. Może się okazać że wystarczy ograniczenie części bodźców które odbierasz aby poprawić twój stan ale to niech już oceni jakiś specjalista bo ja znam się co najwyżej na moim synu :) a każdy autysta jest inny.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
5 5

Współczuję. Nie będę się wypowiadać co ja sądzę bo do psychiatry mi daleko xD Poszukaj w necie kogoś z dobrymi opiniami. Czasem warto jechać na drugi koniec polski by wreszcie uzyskać odpowiedzi.

Odpowiedz
avatar marudak
-5 5

Jakże znajomo to brzmi.. Powiem ci jak jak radzę sobie z depresją, bo uważam że samoświadomość to podstawa. Jedno proste słowo: „spierd..laj” Dla każdej negatywnej myśli, która pojawia się w mojej głowie. Nie pozwalam jej nawet zabrzmieć. Od razu mówię „nie! Sp…!” Czasem nawet krzyczałam na głos, gdy było bardzo źle. Stworzyłam sobie w głowie drugą siebie, która w tych złych momentach wali mnie pysk i pyta „co ty wyprawiasz? Ogarnij się! Co to za bzdury przychodzą ci do głowy?!” Pomogło lepiej niż nie jeden pseudospecjalista.

Odpowiedz
avatar didja
1 1

@marudak: Uważaj, bo tak się tworzy dysocjacja, droga pani. A w skrajnych przypadkach nawet można p zaburzenia psychotyczne zahaczyć.

Odpowiedz
avatar Vanilla
1 1

@marudak: Z jednej strony rozumiem mechanizm. Też mam w głowie parę różnych postaci, które są moim "wsparciem psychicznym". (a właściwie całe światy, ale to inna bajka) Aczkolwiek nie uważam, żeby aż tak negatywnie nacechowane słowa były dla ciebie zdrowe. Brzmi jakby druga ty nie pozwalała pierwszej tobie na emocje i ciężkie przeżycia. Osobiście bym bardziej polecała pozytywną afirmację. "Dlaczego się tak czujesz? Może pozwól tym emocjom wybrzmieć. Masz prawo czasami czuć się źle. Daj sobie chwilę. Pomyśl o czymś miłym." Jak ja mam psychiczne zjazdy staram się wybierać w mentalne podróże. Przejść się po magicznym lesie, porozmawiać z "innymi ja" o życiu i świecie, skupiać się na tych miłych aspektach, które umie wytworzyć mój mózg. Ale wiem, że to jest ogólnie trudne, gdy zalewają cię ciężkie emocje. Trzymam za ciebie kciuki i powodzenia!

Odpowiedz
avatar marynarzowa
4 4

Współczuję. Odnośnie zaburzeń zdrowia psychicznego to ja znam przypadek, że ciężka i lekooporna depresja okazała się być... wieloletnią, przeoczoną boreliozą.

Odpowiedz
avatar Trucicielka6
1 1

Bardzo mi przykro, że musisz się mierzyć z takim smutkiem. Dodatkowo byłaś przez wiele lat okradana przez osoby do których zwróciłaś się o pomoc i to jest obrzydliwe, ale to nie Twoja wina. Pierwszym krokiem w jakiekolwiek interakcji z pacjentem jest diagnoza, a taką może postawić wyłącznie psychiatra. Każdy prawdziwy terapeuta, czyli taki psycholog, który jest certyfikowany do pracy z pacjentem powinien poinformować o tym na pierwszej wizycie. Psychiatra może nawet zasugerować tryb (nurt) terapii, bo są różne, najlepiej dostosowany do danego zaburzenia. To już wiesz, trafiłaś w końcu na kogoś odpowiedzialnego. Super. W temacie psychiatrii. Nie oczekuj, że ktoś w godzinę postawi Ci skomplikowaną diagnozę, a już na pewno nie przynoś swojej własnej. Nic tak nie wkurza polskich lekarzy ;) Bez względu na specjalność. Jak już ktoś napisał- znajdź psychiatrę z dobrymi opiniami i idź do niego w pełni świadoma, że jest to pierwszy, naprawdę pierwszy, krok w kierunku zdrowia jaki robisz. Świetnie jeśli ta osoba będzie również certyfikowanym psychoterapeutą. W moim odczuciu z psychiatrami jest jak z ginekologami- trzeba znaleźć takiego, z którym czujesz się komfortowo ;) Nie bój się leków. One pozwalają poczuć się na tyle dobrze, żeby móc się przyjrzeć samemu sobie. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki :))) PS. Specjalistą nie jestem i diagnoz nie będę stawiać. Powiem tylko, że brak odczuwania głębszych emocji- "stan neutralny", to bardzo często odruch obronny przed odczuwaniem głębokiego cierpienia. To z kolei nie ma nic wspólnego z autyzmem, który rzecz jasna może występować oddzielnie niestety.

Odpowiedz
avatar Vanilla
0 2

@Trucicielka6: Hej, Dziękuję za wsparcie i miłe słowa. Po tym dniu naprawdę tego potrzebowałam. Mam wrażenie, że psychologia w Polsce to straszny chaos. Niby tak, trzeba zacząć od diagnozy, ale gdy nawet pani w recepcji jest zaskoczona pytaniem o diagnozę i twierdzi, że ją wykonują, by potem się okazało, że nie... można stracić trochę wiarę. Poszłabym i na 10 spotkań, gdyby ktoś faktycznie chciał mnie przyjąć i zrobić mi badania, bez czekania 3 lata na dostanie się z NFZ (albo rok za 3000 zł) Z tą własną diagnozą - rozumiem całkowicie, czemu lekarzy to wkurza. Niemniej jednak, przez tyle lat żaden z psychologów w ogóle nawet nie pomyślał o autyźmie, póki nie poszłam do dedykowanego ośrodka, że chyba nie oczekuję, że przeciętny psycholog od razu to stwierdzi. Tak mam chociaż szansę, że rozważy tę możliwość, jeżeli czytam o tym od lat i utożsamiam się z większością tych zachowań. Bardzo dziękuję za rady i trzymanie kciuków! Naprawdę doceniam i jestem niezmiernie wdzięczna za wsparcie. Co do tego P.S - możliwe, że nieokazywanie emocji to czynnik obronny, ale jak wspomniałam, miałam tak całe życie. Nawet na starych kasetach z moich 4-5 urodzin widzę, jak wyciągam prezent, patrzę na niego i od razu go odkładam bez żadnych emocji. A akurat w tym czasie moje dzieciństwo było całkiem normalne. Do tego dochodzą inne rzeczy, które bardzo pasują do autyzmu, ale już nie chciałam się nad nimi rozwodzić, bo to dość skomplikowany temat. Niemniej, dziękuję za komentarz i miłe słowa! ♥

Odpowiedz
avatar iks
4 4

Fundacja Synapsis, odezwij się do nich.

Odpowiedz
avatar Librariana
-1 1

@iks: albo w ogóle poradnia specjalizująca się w spektrum autyzmu. Ale Synapsis najlepsze.

Odpowiedz
avatar Shi
0 0

@Librariana: "Koszt procesu diagnostycznego: 2700,00 zł" za papierek którym w doroslym życiu można się praktycznie tylko podetrzeć a i do tego jest beznadziejny. Te ceny są chore, a potem zdziwienie że ludzie nie chodzą na terapię do odpowiedniego specjalisty...

Odpowiedz
avatar Librariana
0 0

@Shi: z tego, co pisze autorka, bez tego "papierka" odbija się od ściany u wielu "specjalistów". Poza tym ten "papierek" umożliwia korzystanie z różnego rodzaju terapii - autyzm to nie jest zaburzenie, na które dostajesz tabletki.

Odpowiedz
avatar iks
1 1

@Shi: Gucio wiesz, w domku byłeś ;) Ten papierek pomaga uzyskać orzeczenie o niepełnosprawności co daje 10 dni urlopu rocznie więcej i dzienny czas pracy 7h ;)

Odpowiedz
avatar rhkkkk
3 3

Dość zaskakujące jest to, że tak cię zbywali i nie kierowali na diagnozę w odpowiednie miejsce bo takie ośrodki są. W znanym mi z bliska przypadku, psycholodzy byli świadomi i wiedzieli gdzie kierować. Czyli do jednego z dwóch ośrodków, które miały kompetencje w tym zakresie. Natomiast druga strona medalu to dostępność diagnostyki. Komercyjnie rok oczekiwania, przez NFZ jeśli dobrze pamiętam była mowa o 4 latach. A koszt diagnostyki 2-3 tysiące.

Odpowiedz
avatar Bonnie_Lass
0 0

Aż się zarejestrowałam, żeby skomentować post. Poszukaj w najbliższym większym mieście Poradni autyzmu dla dzieci i młodzieży na NFZ. Wbrew nazwie, czasem diagnozują tam też dorosłych, ale musisz zadzwonić i dopytać. Robi to zespół specjalistów (psycholog, logopeda, psychiatra) i jest to kilka spotkań. U mnie (mniejsze miasto wojewódzkie) czekałam niecały rok na pierwsze spotkanie i miałam nawet ADOS 2, wywiad z rodzicem i profesjonalne, ale przychylne podejście specjalistów. Oczywiście problemem jest czas, ale jeśli nie masz kilku tysięcy na prywatną diagnozę, to polecam takie rozwiązanie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

No tak wygląda, koleżanko :) Też kiedyś opisywałam moją historię z diagnozą, chociaż na szczęście rodzice wzięli spory kawałek ciężaru na siebie. Poszukaj na forach, kto gdzie chodził. Nie będzie prosto ani tanio, ale może się uda. Jak masz dobry kontakt z lekarzem rodzinnym, to streść po krótce w czym problem (szukasz diagnozy, ale nie wiesz, która specjalistyczna przychodnia Ci ją wystawi), możesz pominąć te bardziej drastyczne szczegóły. I tak, generalnie jeżeli psychiatra mówi teksty w stylu "przeszkadza mi pani głos", bo płaczesz, to polecam wyjść i nie oglądać się za siebie. Oczywiście oprócz tego możesz mieć depresję, borderline, bo to się nie wyklucza, ale to trzeba osobno zdiagnozować. Uczucia pewnie masz, ale przez autyzm ich nie rozumiesz (często to tak działa) i/lub je w sobie tłumisz, bo przyzwyczaiłaś się, że emocje są nieakceptowalne w naszym społeczeństwie. Nie ma jednej terapii autyzmu, powinni Ci ją dobrać do Twoich potrzeb. Terapia zaburzeń sensorycznych, trening zdolności społecznych czy może jakaś poznawczo-behawioralna. Leki mogą dać Ci ulgę, jeżeli zapisze je ktoś w miarę kompetentny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@78FS: W ogóle z tego miejsca nie pozdrawiam wszystkich, którzy pod moją starą historią pisali, że po co diagnoza, skoro autyzmu nie da się wyleczyć. Właśnie po to.

Odpowiedz
avatar madzer123
0 2

Proszę udać się do szpitala psychiatrycznego tam dostanie pani diagnozę i to jest na NFZ, moje dziecko ma diagnozę właśnie ze szpitala i to nie depresja jak twierdzili przez 2 lata różni psychiatrzy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@madzer123: 1. Szpital psychiatryczny jest dla osób w stanie zagrażającym życiu lub zdrowiu, lub kiedy inaczej się nie da przeprowadzić terapii, a nie miejscem dla osób, które potrzebują diagnozy ambulatoryjnie. Tj. jeżeli ktoś potrzebuje pilnie pomocy, to niech się nie boi iść tam szukać pomocy, ale osoby tylko umiarkowanie chore nie powinny zajmować miejsca bardziej potrzebującym. 2. Nawet jeżeli autorka jest w stanie bardzo złym, to i tak będzie musiała sporo poczekać na przyjęcie.

Odpowiedz
avatar Nulini
4 4

Mam podobny problem - zgłosiłam się do poradni, bo podejrzewałam depresję, a myśli samobójcze zaczęły się pojawiać zbyt często. Najpierw psychiatra, dostałam leki i skierowanie do psychologa. I leki zaczęłam brać od razu, bo to one pomogły mi się dźwignąć z kolan - uspokoiłam się, przestałam ciągle płakać i złe myśli zniknęły. Później kilka miesięcy spotkań z psychologiem i okazało się, że to nie depresja, nie załamanie nerwowe, a spaczona osobowość, która utrudnia mi funkcjonowanie w "mojej" rzeczywistości (upraszczając - mam naturę dzikiego zwierzęcia, kocham wolność i spokój, a mam niepełnosprawne dziecko, które będzie wymagało mojej opieki do końca swojego życia). Teraz czekam na psychoterapię, żeby naprostować myślenie... Trzymam za Ciebie kciuki i życzę powodzenia! A leki to wcale nie jest najgorsze zło ;)

Odpowiedz
avatar shpack
-5 5

Trudno oczekiwać wsparcia od grupy, która nazywa się "piekielni" . To samo z porada czy diagnoza. Ale wydaje mi się, że dr. Google już cię zdiagnozowal, a ty szukasz potwierdzenia tego u lekarzy stacjonarnych czy na grupach dyskusyjnych. A każdy, kto ci nie współczuje będzie nieczułym draniem, och, jakim niedobrym, rozdrapać go ...

Odpowiedz
avatar Vanilla
2 2

@shpack: Nie chciałam się rozwodzić nad moim stanem, ale jeżeli jesteś ciekawy, to historia specjalnie dla ciebie: Chodziłam po różnych psychologach i specjalistach, ale żaden nawet nie chciał zbliżyć się do powiedzenia, co jest ze mną nie tak. Dopiero mój przyjaciel (doktor psychologii) zainteresował się tym co czuję i myślę i zrobił mi test na autyzm. To oczywiście nie jest dowód, dlatego na swój koszt udałam się do ośrodka autyzm-startup, gdzie pani psycholog powiedziała, że z dużą dozą prawdopodobieństwa mam autyzm + ADHD. Ale żeby nad tym dalej pracować potrzebuję profesjonalnej diagnozy, a mało który psycholog czy psychiatra bez specjalizacji w ogóle zna się na tym zaburzeniu. Dlatego na wizytach zaznaczam od razu, że według dwóch psychologów mam autyzm, żeby chociaż wyjaśnić objawy, z którymi się najbardziej utożsamiam. Jestem też otwarta na inne diagnozy, ale jak wyżej, bez umówienia się konkretnie na tę diagnozę, nie mam na co liczyć. Wybacz za szczerość, ale współczucie od obcych ludzi jest mi boleśnie obojętne.(chociaż miłe słowa, które tu dostałam, podniosły mnie na duchu, nie przeczę) Nie uważam też autyzmu za jakąś moją wadę. Jest to dla mnie wygodne, bo wyjaśnia to naprawdę wiele moich zachowań, którzy ludzie mogą źle zrozumieć.

Odpowiedz
avatar niepodam
2 2

Czy tylko ja mam wrażenie, że pani psychiatra z końcówki też potrzebuje diagnozy od psychiatry?

Odpowiedz
avatar Cerealkiller
0 0

Autyzm i ADHD są nowymi trendami, które wypierają dotychczas równie popularną identyfikację jako osoba wysoko wrażliwa (nowoczesny neurotyzm). Obecnie mówi się o autyzmie jako o specyficznym sposobie funkcjonowania mózgu, a nie jako o chorobie, co moim zdaniem minimalizuje trudności osób, które rzeczywiście doświadczają poważnych ograniczeń z tego powodu. Moim zdaniem za tę tendencję odpowiadają filmy i seriale, które często przedstawiają autyzm jako coś wyjątkowego i cool. Podobnie dzieje się w przypadku osób określanych jako wysoko wrażliwe. To prowadzi do sytuacji, w której niektóre osoby traktują diagnozę jako szansę na specjalne traktowanie i usprawiedliwienie swojego zachowania czy stylu życia, jednocześnie unikając odpowiedzialności za swoje życie. Jednak w praktyce to tak nie działa. Jeśli ktoś ma diagnozę autyzmu, ADHD lub innego zaburzenia, oznacza to zawsze więcej pracy i trudu, aby odnaleźć się w świecie, ale nie oznacza to specjalnego traktowania. Nie piszę tego w złym zamyśle. To tylko moja refleksja po przeczytaniu tego i innych postów autorki

Odpowiedz
avatar voytek
0 0

jak widać choroba jest tylko w Twojej głowie bo jak widać bardzo dobrze sobie radzisz, bez problemu znajdujesz co nowe kliniki a oni nie znajdują problemów czyli jesteś zdrowa ;)

Odpowiedz
avatar Nerwowa22
1 1

Z przygód podczas diagnozowania syna zaobserwowałam, że większości psychiatrów absolutnie nie wolno zasugerować co może być nie tak bo automatycznie robią się defensywni i szukają wymówki aby tej diagnozy nie postawić. Nawet opinia od psychologa sugerująca konkretne schorzenie działa na nich jak płachta na byka. Najlepiej jest palić głupa i liczyć na to, że cudowny "doktór" sam dojdzie do wniosku, że być może to autyzm i ADHD. Ot taki kompleks psychiatry

Odpowiedz
Udostępnij