Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Skoro już jestem na fali to jeszcze jedna historia, tym razem nie…

Skoro już jestem na fali to jeszcze jedna historia, tym razem nie moja. Konkretnie będzie o tym, jak na franczyzie wyjść jak Zabłocki na mydle.

Mam rodzinę w pewnym miasteczku, bywam tam często. Ludzie się znają, więc historia dotyczy znajomej mojej kuzynki i znam ją bezpośrednio od niej.

Otóż w regionie działa dość dobrze sieć sklepów z odzieżą używaną. Sieć ogólnie umie w social media, promuje się jako eco-friendly i jest bardzo popularna, przynajmniej w tej okolicy (zresztą chyba tylko tutaj działa).

Miasteczko, o którym mowa to powiedzmy miasteczko A. Sklep tej sieci był już w miejscowości B, oddalonej od A o jakieś 10 min samochodem.

Ludzie z A chwalili sobie zakupy w sklepie w B i czasem narzekali, że szkoda, że sklepu nie ma w A, bo nie każdy ma samochód, a autobusami ciężko dojechać. Owa znajoma wpadła więc na pomysł otwarcia tegoż sklepu w A.

Pominę cały proces podpisywania umowy franczyzy itd. - ważne jest, że franczyzodawca zapewniał cotygodniowe dostawy towaru, a franczyzobiorca był zobowiązany trzymania się sieciowego systemu sprzedaży. Było on taki, że nowa dostawa wypadała w ten sam dzień co w B.

Znajoma zainwestowała w lokal, była na szkoleniach i pełna optymizmu urządziła huczne otwarcie sklepu w A.
Szybko jednak zostało jej wylane na głowę wiadro zimnej wody, gdyż klienci, którzy przychodzili do niej w dzień dostawy towaru, szybko uświadomili jej, że te same rzeczy jeszcze wczoraj wisiały na wyprzedaży "wszystko po 5zł" w sklepie w B.

I tak - franczyzodawca, będący jednocześnie hurtownią odzieży używanej stwierdził, że nie ma sensu odbierać rzeczy ze sklepu w B i martwić się utylizacją czy dalszą dystrybucją niechcianych szmat, można przecież zawieźć do sklepu 20km dalej jako "świeży towar".

Przeciwko temu nie było żadnego zapisu w umowie. Po pierwsze, żadnych dowodów nie ma, po drugie, w umowie nie ma zapisu o tym, że hurtownia nie może dostarczać "spadów" z innych sklepów.

Efektem było zamknięcie sklepu w dwa miesiące po otwarciu.

franczyza

by ~klyentka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar szafa
2 2

Niestety franczyza w Polsce jest w zasadzie nieuregulowana prawnie (w sensie stosunków między franczyzobiorcą i dawcą), w umowie można zawrzeć praktycznie wszystko i każda franczyza, jaką spotkałam, to było cyckanie do zero naiwniaka, co franczyzę wziął. Trójka moich znajomych wpadła w gigantyczne długi dzięki franczyzie właśnie.

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@szafa: z ciekawości - jaka to franczyzna? W sensie spod jakiego szyldu?

Odpowiedz
avatar anula67
2 2

Wygląda na to, że to normalna praktyka. W Warszawie znam co najmniej 3 takie sklepy, w których następuje rotacja. To co dziś jest w sklepie A za tydzień pojawią się w B, a wkolejnym tygodniu w C

Odpowiedz
avatar vylarr
2 2

Jak ta firma ma parę sklepów, to pewnie towar zaliczy je wszystkie, a potem nie zostanie zutylizowany, tylko opchnięty komuś innemu handlującemu odzieżą używaną, może w innym kraju. Lepiej zarobić na czymś choć parę groszy, niż nic nie zarobić.

Odpowiedz
avatar didja
1 1

To się da prawnie zaskarżyć: wprowadzenie w błąd prowadzące do niekorzystnego rozporządzenia majątkiem, być może też wymuszanie działań z góry uniemożliwiających zarobkowanie. Ale radzę z prawnikiem, bo sprawa dość chyba słabo ogarnięta w orzecznictwie (aczkolwiek pewności nie mam). Myślę, że punktem wyjścia będzie tu ten wymóg harmonogramu w kontekście tego, że obowiązek 100% ceny następuje po cenie minimalnej dzień wcześniej w punkcie obok. Gdyby to było inne miasto.. Albo gdyby kuzynka wiedziała, to nie weszłaby w to.

Odpowiedz
Udostępnij