Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moi teściowe nie angażują się w wychowanie wnuczki. Nie mam co do…

Moi teściowe nie angażują się w wychowanie wnuczki. Nie mam co do tego pretensji, bo wychowali swojego syna i nie muszą zajmować się wnuczką. Jednak nie łączą ich braku zaangażowania z tym, że wnuczka nie chce do nich przyjeżdżać, a woli być z moimi rodzicami.

Teściowie pojawiają się u nas praktycznie raz na kwartał. Gdy my ich odwiedzamy, ignorują moją córkę, która już dała sobie spokój (ma 6 lat i zaczyna rozumieć pewne rzeczy). Gdy była dzieckiem przynosiła im laurki i nie usłyszała nawet dziękuję. Podczas gdy moi rodzice przyczepiali jej prace na lodówkę i się nimi cieszyli. Teraz gdy jedziemy w rodzinne strony, chce abyśmy ją zostawili u tych fajnych dziadków (mieszkają w tej samej miejscowości co teściowie). Tak więc robimy, dziecka nie będziemy zmuszać, tym bardziej, że jedynie co dostanie od teściów, to nakaz aby nie przeszkadzać i być cicho, bo dorośli gadają.

Gdy takie coś padło z ich ust po raz pierwszy, wkurzyliśmy się z mężem i powiedzieliśmy, że ona też ma prawo głosu. Teść stwierdził, że za jego czasów dzieci się bawiły w pokoju i nie wtrącały w sprawy dorosłych.

Teściowa za to gra tę pokrzywdzoną. Gdy córka była mała, zrobiła jej sesję zdjęciową podczas spaceru, a następnie wrzuciła wszystko na Facebooka na publiczny post. Kazaliśmy jej to usunąć, bo sami zdjęć małej nie publikujemy, bo sami w internecie praktycznie nie istniejemy. Teściowa się oburzyła, że nie może się pochwalić wnuczką przed znajomymi.

I jak się domyślacie, jej zaangażowanie w wnuczkę kończy się na robieniu zdjęć i krzyczeniu "spójrz na babcię!". Moja córka sama powiedziała, że nie chce już zdjęć, to babcia ją zrugała, że ma się babci słuchać. Nie było nas wtedy, ale córka się zapytała, czy babcia musi jej robić tyle zdjęć, bo ona nie chce.

Teraz w przedszkolu mieliśmy dzień babci i dziadka. Można było zaprosić na występ swoich dziadków, ale ze względu na ograniczenie miejsc (jedna babcia i jeden dziadek) Młoda chciała zaprosić moich rodziców. Teściowie się oburzyli, że my faworyzujemy moich rodziców, a ich celowo odcinamy od wnuczki.

Sami w życiu do niej nie zadzwonili, nie zaproponowali, że pójdą razem na plac zabaw, czy choćby spędzili z nią sam na sam godzinę. Nie pomogli nam, gdy ja trafiłam na zabieg do szpitala, a Młoda miała wtedy roczek i potrzebowałam pomocy z nią, gdy mąż był w pracy (po zabiegu przez miesiąc nie mogłam dźwigać więcej niż kilogram). Mieli ją gdzieś, a teraz poczuli się pominięci. Twierdzą, że my celowo układamy w głowie Młodej tak, żeby oni byli ci gorsi. Gdy sami nie widzą swojej winy, nawet gdy im o tym mówimy. W ich oczach są idealnymi dziadkami, bo pozwalają jej do siebie przyjeżdżać i kupują słodycze.

Tymczasem moi rodzice dzwonią z nią pogadać, sami proponują, abyśmy ją podrzucili na parę dni na ferie, abyśmy z mężem mieli czas dla siebie. Młoda z chęcią do nich jedzie, a na informację, że jedziemy do teściów, zapiera się i odmawia, bo "dziadkowie jej nie lubią".

Siłą dziecka do kontaktów zmuszać nie będę, jeśli dziadki nie chcą zmienić postępowania.

dziadkowie wnuczka

by ~Joannadarckchocolate
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
16 16

Trochę jakbym czytała o swoim dziadku. Kochał swoje wnuki, które były na miejscu, mnie co najwyżej tolerował. Do dzisiaj pamiętam jak chciałam mu opowiedzieć o konkursie matematycznym, a on kazał mi być cicho, bo nie słyszy telewizora. O ironio, teraz jego kochane wnuki nawet na wszystkich świętych na cmentarz nie przyjdą, mimo że mieszkają od grobu 20 km. Babcia, chociaż też miała swoje za uszami, zawsze była dobra dla wszystkich wnuków i uczyła mnie choćby gotować, a co więcej, mam z nią jakieś pozytywne wspomnienia.

Odpowiedz
avatar helgenn
14 14

@Habiel: niesamowite to jest, moja mama ma prawie 70 lat a do dziś wspomina, że była nielubianą wnuczką swojej babci...

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@helgenn: No, niestety, ja też pamiętam, że babcia źle mnie traktowała jako dziecko. Najgorzej ze wszystkich wnuków. Fakt, że gdy już podrosłam (po dziesiątym roku życia) też byłam dla babci niedobra, buntowałam się itd. Jako dorosła osoba ogarnęłam, że babcia całe życie cierpiała z powodu złego traktowania przez własną matkę. Dla mojej mamy też nie była ciepłą matką, bardzo pokochała mojego najstarszego brata i starszą siostrę, a mnie i średniego brata traktowała jak zło najgorsze. Dla mnie to przykre, ale babci też mi szkoda, bo wydaje mi się, że nie była do końca zdrowa psychicznie, ale jak widzę, jak mój syn uwielbia moją mamę bardzo mi przykro, że ja takich stosunków z babcią nie miałam.

Odpowiedz
avatar Hideki
1 1

@digi51: Moja babcia miała bardzo szorstką i despotyczną matkę, ale dla swoich wnuczków była bardzo kochająca. Jej siostra to chodząca święta (w sensie definicja dobra, miłości, miłosierdzia itd.), za to ich brat to kopia ich matki, a mojej prababci, co doprowadziło do zerwania praktycznie wszelkich więzi rodzinnych (syn od niego uciekł, siostry nie chcą go na oczy oglądać itd.).

Odpowiedz
avatar Balbina
9 11

W praktycznie każdej rodzinie są takie sytuacje. Moja teściowa miała w doopie moją córkę a była wpatrzona jak w obrazek w syna swoje córki. Na jej urodziny potrafiła przez swoją córkę podać woreczek foliowy z cukierkami w ramach prezentu. Na moja sugestię że młoda chętnie ugości babcię u siebie byłam zbywana. Dziadek(teść) to samo. Miłością była obdarzana przez moich rodziców i taką samą miłością i zaangażowaniem byli traktowani synowie brata. Więc powtarzałam jej żeby tak nie brała ich tekstów do siebie( np ale ty masz grube nogi do chudej 13-latki) Dziś ma ona ich w doopie i tylko przez szacunek dla ojca bywa tam raz czy dwa na rok.

Odpowiedz
avatar helgenn
5 5

@Balbina: czy ja wiem czy w każdej? My nie mamy żadnych dziadków na co dzień, więc jak się któreś "dorwą" do wnuków to trzeba stopować ich zapędy.

Odpowiedz
avatar Balbina
3 5

@helgenn: Tak prawdę mówiąc mówię o moim "podwórku" bo przecież wszystkich rodzin nie znam. -teściowa mojej kumpeli widząc swoją wnuczkę przechodziła na drugą stronę ulicy i spluwała ale jej syna uwielbiała. -babcia drugiej w doopie miała wnuka i nigdy nie opiekowała się nim w czasie choroby ale wnuczki od syna niuniała od małego. Ale nikogo nie zmusimy do miłości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

Dobrze robicie, nie chce do teściów, to jej nie zabierajcie. Jak będzie chciała do teściów, to powie. Trochę traktują ją jak zabawkę. Chociaż nie, moje najlepsze zabawki są traktowane bardziej empatycznie.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
6 6

Jeżeli Was to gryzie na tyle, że nie możecie po prostu olać, to może wypiszcie sobie to, co jest zawarte w historii i niech mąż porozmawia z teściami. Mąż, bo teściowie często są nastroszeni już w obecności synowej, a poza tym to dość intymna i ciężka rozmowa i po prostu ich dziecko lepiej 'nadaje się' do tego zadania.

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
2 2

Jakbym czytala o swojej rodzinie...

Odpowiedz
avatar Hideki
5 5

"(...) jedynie co dostanie od teściów, to nakaz aby nie przeszkadzać i być cicho, bo dorośli gadają." Ale mnie to zabolało. Moja mama jest bardzo kochaną osobą i poza tym, o czym za chwilę napiszę, niewiele mogę jej zarzucić w procesie mojego wychowania. Jednakże jakiekolwiek spotkanie z dorosłymi (np. niedzielny obiad u dziadków), było "gdy dorośli rozmawiają, dziecko milczy". Nieważne, co się działo i z jakiego powodu mówiłem "Mamo!", słyszałem to jedno zdanie i byłem ignorowany do momentu, w którym dorośli nie skończyli rozmawiać. Z tego powodu byłem stawiany w trudnych sytuacjach, bo np. babcia w kuchni prosiła mnie, by zapytać gości, kto chce kawę, kto herbatę itd. A nawet o to nie mogłem mamy spytać... "Teść stwierdził, że za jego czasów dzieci się bawiły w pokoju" U mnie faktycznie tak było niezależnie od okoliczności. Jako dziecku nigdy mi to nie przeszkadzało i jako dorosły doceniam takie podejście. Ilekroć jestem w odwiedzinach u rodziny czy znajomych, gdzie są dzieci, które nie wymagają ciągłego nadzoru, wkurza mnie, że dorośli nie mają przestrzeni dla siebie i nie są w stanie na spokojnie porozmawiać. Nie mam problemu z tym, by pójść z czyimś dzieckiem do jego pokoju i się z nim pobawić przez jakiś czas, ale mam problem z tym, że dzieci się bawią niemal wyłącznie w salonie, przy stole jadalnym i nie tylko ciągle hałasują, ale też dorośli nie potrafią rozdzielić "czasu antenowego" między dzieci a dorosłych. Tak, zdarzało mi się odwiedzać rodzinę czy znajomych i być nie gościem, a powietrzem przez większość czasu. Po co kogoś zapraszać, jeśli nie zamierza się mu poświęcać uwagi?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 3

Albo czasy się zmieniły albo twoja córka ma szczęście, że ma takich rodziców. Jak ja byłem w jej wieku, to standardem było, że dzieci głosu nie mają i nie mają prawa przeszkadzać jak dorośli rozmawiają. I nie było opcji, żebym nie poszedł do jakiejś babci czy cioci, bo to przec rodzina i gówniarza ma się nie stawiać.

Odpowiedz
Udostępnij