Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Poszłam wczoraj do sklepu kupić kilka rzeczy, przy okazji patrzę jest siano…

Poszłam wczoraj do sklepu kupić kilka rzeczy, przy okazji patrzę jest siano po pięć złotych. Cena niska, opakowanie duże, więc się upewniam czy to na pewno to. Siano na całej półce, pod nim cena 4,95 co prawda bez opisu, ale półkę niżej to samo siano, ta sama cena, podpis siano. W zasięgu wzroku żadnego innego siana i żadnej innej cenówki, pół metra dalej cena silikonowego żwirku 22,95. Wiecie już do czego zmierzam?
Tak, na kasie cena trzykrotnie wyższa, ale nic to, idziemy do punktu obsługi klienta po zwrot. A tam babeczka bierze to siano, ja jej mówię, że inna cena i nagle zza niej głos drugiej pracownicy: „ale to nie jest cena do tego, bo już z nim byli, zrób zwrot”.

To ja z uśmiechem, że nie chce zwrotu, chcę produkt w cenie podanej na półce. Babka zaczyna się ze mną kłócić że nie ta cena, bo już sprawdzała. Proszę żeby się ze mną przeszła bo jak byk jedyna cena jaka wisi i jedyne siano. Poszła widzi na oczy że obok i idzie w zaparte że do innego produktu.
Ja: dobrze, górna półka pięć złotych silikonowy żwirek obok siano, do którego jest ta cena?
Pracownica (P): jest zdarta metka, to jest pusta cenówka
J: dobrze, to IDENTYCZNA cenówka piętro niżej, gdzie jest siano do tej ceny?
P: nie ma, sprzedało się
J: to gdzie jest cena do tego siana na półce?
P: nie ma
Wzruszyła ramionami i poszła sobie, więc wracam do punktu obsługi klienta i pierwszej pracownicy.
P: zwrot?
J: nie, chcę siano w cenie na półce
P: koleżanka pokazała że to do innego produktu
J: nie, koleżanka TWIERDZI że to do innego produktu, cena wprowadza w błąd i wskazuje na to siano, innej ceny nie ma, chcę siano w cenie na półce
P: to inny produkt, mogę zrobić zwrot
J: dobrze, to poproszę oświadczenie że odmawianie państwo sprzedaży w tej cenie, bo to do innego produktu.
P: nie mam takiego obowiązku
J: to poproszę siano w cenie z metki
P: mogę zrobić zwrot

Powtórzcie sobie powyższy dialog kilkukrotnie. Finalny efekt był taki że w cenie z półki został mi sprzedany żwirek
P: BO TO CENA DO PRODUKTU OBOK!
J: TO CHCĘ PRODUKT OBOK W TEJ CENIE!

I wyjaśnicie mi dwie rzeczy, dlaczego dopóki nie podniosłam głosu to byłam zbywana „nie da się” a po podniesieniu głosu jednak się „dało” i dlaczego bardziej im się opłacało sprzedać w tej cenie żwirek (cena wyjściowa 23zł) zamiast tego siana (cena 15zł)? O.o

I ja rozumiem, że duży sklep, mogli nie zdążyć zmienić. Gdyby w pewnym momencie przyznali się do błędu i przeprosili to by nie było problemu i bym wzięła to siano po wyższej cenie, ale oni byli jak „nie mamy pana płaszcza i co nam pan zrobi?”, a to niestety działa na mnie jak płachta na byka.

I mały bonus, rozmowa klienta przede mną
K: ale ten młotek był za siedem złotych
P: *dzwoni na dział* sprawdziliśmy, za siedem złotych był młotek z czerwoną końcówką, ten z czarną jest za jedenaście
K: one się czymś różnią?
P: ceną

zwrot sklep

by Brzeginka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Trucicielka6
10 10

Polecam magiczne zaklęcie: "Dobrze, zaraz napiszę maila do PIH i jutro przyjdą sprawdzić zgodność wszystkich cen z systemem. A teraz proszę zadzwonić do Kierownika sklepu i zapytać za ile ma mi pan/pani sprzedać to siano/prodkt" *PIH- Państwowa Inspekcja Handlowa. Uwielbiają kontrole z donosów, bo wiadomo co jest nie tak i lecą kary :) A jak się już jakaś firma znajdzie w ich bazie to kontrolują sobie potem wszystkie placówki.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
6 8

@Trucicielka6: też wspominałam, ale nie byli tym zainwestowani. Jak nie to nie, może kontrola będzie bardziej przekonująca.

Odpowiedz
avatar Chrupki
10 10

Brawo za upór, mnie też irytują takie praktyki, ale nie mam dość energii by się z tym użerać.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
7 7

Skoro był punkt obsługi klienta, to znaczy, że to market. W którym markecie na cenówce jest po prostu nazwa produktu, tak jak tutaj SIANO? Bez gramatury i kodu kreskowego?

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Honkastonka: oczywiście, że wszystko było. Takich klientów mamy na co dzień. A mój ulubiony typ to taki, co sam zabierze cenówkę z wyższą ceną, położy cenówkę z niższą, zrobi zdjęcie i idzie się wykłócać.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
0 0

@szafa no już nie chciałam tak wprost pisać, bo zaraz by było, że się czepiam... Też pracowałam w sklepie kilka lat temu i znam "spryciarzy" jak autorka.

Odpowiedz
avatar vezdohan
5 5

Najpierw zdjęcie ceny, nie z półki a aparatem:), następnie: cena na półce obowiązuje. No cóż, nie obowiązuje no do wysyłamy do PIH dwa zdjęcia ceny i paragonu. To nie jest błąd ani przypadek.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
5 5

@vezdohan: taki mam zamiar, bo zarówno zdjęcie ceny, półki i paragonu mam. Ino oni je zupełnie zignorowali.

Odpowiedz
avatar vezdohan
2 2

@Brzeginka: No cóż, wiesz gdzie wysłać.

Odpowiedz
avatar boom_boom
0 0

Sklep liczy na nieuwagę klienta i tyle w temacie. ;)

Odpowiedz
avatar otaku1
6 6

Mnie kiedyś się tłumaczyli, że właśnie wykładają towar i właściwa cena jest pod tym samym produktem w zupełnie innym miejscu, ale na moje stwierdzenie, że ja nie zamierzam po całym sklepie szukać czy gdzieś nie ma tego samego z inną ceną grzecznie oddali różnicę.

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

Akcja z sianem - piekielna. Zwłaszcza, że z rozmowy między pracownicami chyba wynika, że już była taka sytuacja, a mimo to nie zmienili ceny. Z młotkiem niekoniecznie jest piekielność, bo dosyć często na promocji są tylko te wersje kolorystyczne, które gorzej schodzą i informacja o kolorze promocyjnego produktu znajduje się wtedy na cenówce.

Odpowiedz
avatar Ohboy
8 8

@78FS: ...siano stanowi duży procent diety niektórych gryzoni. Gdzie ich właściciele mieliby trzymać tę ilość samodzielnie ususzonej trawy? xD

Odpowiedz
avatar jass
4 4

Trzeba było brać ten żwirek w ilości hurtowej, ładnie byś zarobiła na odsprzedaży ;)

Odpowiedz
avatar Hideki
6 6

Trzy krótkie historie odnośnie takich praktyk. Hipermarket. Produkt w promocji 150 zł zamiast 250 zł. Na kasie oczywiście 250 zł. Mam do wyboru zapłacić i dochodzić zwrotu w BOKu lub iść do BOKu i tam próbować kupić za 150 zł. Wybieram drugą opcję. BOK wzywał wielokrotnie pracownika odpowiedniego działu, ale co kilka minut podchodzili z innych działów. Po 40 minutach oczekiwania na pracownika działu wyszedłem bez produktu za 150 zł, bo mi uciekał ostatni autobus... Supermarket (mniejsza placówka sieci hipermarketów). Produkt na szczycie alejki w jednej cenie, na półce w innej cenie, na kasie oczywiście wyższa z tych cen. Wezwany kierownik. Produkt kupiłem taniej, kierownik tłumaczył się, że nie zdążyli zmienić cen itd. 3 dni później w tym samym sklepie nadal różnica w cenach między szczytem alejki a półką i na kasie wciąż droższa cena obowiązuje. Hipermarket. Nowy produkt w ofercie. Na kasie nie wchodzi. Kierownik mówi, że jeszcze nie wprowadzili do systemu. 3 tygodnie później znowu ten produkt na kasie nie wchodzi. Nadal nie wprowadzili do systemu...

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 4

@Hideki: To ostatnie piekielne dla kupujących, ale dobrze pokazuje, jak bardzo brakuje pracowników w sklepach. Oczywiście to wina szefostwa, które chce oszczędzić (tutaj mowa o jednym produkcie, ale do wklepania było pewnie dużo nowości).

Odpowiedz
avatar vylarr
-1 1

@Ohboy: Tak, pracowników jest zbyt mało, są często przeciążeni robotą, zamiast rozkładać towar poza godzinami otwarcia sklepu, to rozkłada się go po otwarciu, niekiedy dostawiony jest już nowy towar, a cena pozostała po poprzednim - bo pracownik jeszcze jej nie zmienił, albo zapomniał o tym. Do tego błędy z wprowadzaniem produktów do systemu, albo cena na dany produkt została już w systemie wprowadzona wyższa, a pracownicy jeszcze nie zmienili cenówek. 90% wszystkich takich sytuacji wynika z niedopatrzeń pracowników sklepów, a nie z próby oszustwa/naciągnięcia, jak to myślą wyjątkowo tępi klienci. W marketach też pracują ludzie i każdemu czasem zdarza się popełnić błąd. Ale oczywiście zamiast na spokojnie starać się wyjaśnić sprawę, to lepiej awanturować się.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
3 3

Strasznie mnie irytują takie sytuacje i uważam, że trzeba walczyć o swoje dla zasady, bo inaczej się nie nauczą, że ceny mają być aktualne. Mam w pobliżu jeden taki supermarket, który takie akcje ma praktycznie non stop. Zwykle robię tam nieduże zakupy - maks do 5 produktów i zwykle przynajmniej jeden z nich jest w innej cenie niż na półce. Różnica wynosi najczęściej od 20 gr do nawet 8 zł na 1 produkcie (mówimy o spożywce). Najczęściej zwracam uwagę na różnicę i wtedy sprzedają mi po cenie z półki. Robię to dla zasad, wierząc naiwnie, że po którejś takiej sytuacji coś może się zmieni. Nie jestem odosobniona z tym problemem, co widać w komentarzach na Google maps. Jak się przebierze miarka goryczy to rozważę zgłoszenie do jakiejś inspekcji handlowej, bo trudno mi uwierzyć w przypadki zdarzające się z tak dużą częstotliwością.

Odpowiedz
avatar Shi
1 1

@Wilczyca: niektóre sklepy się wycwanily i na cenówce jest napisane "promocja obowiązuje od - do -, cena bez promocji -". Zabawne tylko, że najczęściej sklepy które tak robią mają zazwyczaj aktualne cenówki (a przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia)

Odpowiedz
avatar Wilczyca
1 1

@Shi w tym sklepie, o którym wspomniałam, to nie są żadne promocje, tylko normalne standardowe cenówki. Tyle, że nieaktualne. Jeśli jest napisany okres obowiązywania promocji, to nawet jeśli jest nie zdjęta stara cena, to nie ma tragedii, wystarczy dokładnie przeczytać.

Odpowiedz
avatar voytek
0 4

i wlasnie przez takich bezczelnych klientow l- ludzie nie chcą pracowac w handlu a jak juz pracuja to przez takich wariatów są niemili dla innych! Do szło do pomylki (nikt nie zmienil ceny) oddaja ci zaplacona kwote to po cholere robisz awanture?

Odpowiedz
avatar szafa
-1 3

@voytek: I to jest błędne koło - ludzie nie chcą pracować w markecie, nie ma komu zmienić cen, ludzie się awanturują, ludzie nie chcą pracować... A co do odpowiedzi na pytanie, niektórzy mają mentalność trzylatka, ja chcę i ja mam mieć na moich warunkach. Ale ciekawa jestem, jak niby ona chciała dostać produkt w tamtej cenie, skoro, jeśli wierzyć historii, na cenówce nie było kodu kreskowego, nie było też tamtego tańszego produktu. Niby jak jej mieli nabić? Czy po prostu z własnej kieszeni zwrócić różnicę i pozwolić sobie pójść z towarem, który dalej będzie wisiał jako niesprzedany? Żeby później ich zwolnili?

Odpowiedz
avatar Brzeginka
1 1

@szafa: Finalnie dostałam żwirek w cenie tego nieszczęsnego siana, więc widać się da to zrobić. Specjalnie poszłam do punktu obsługi klienta, ponieważ jak sama nazwa wskazuje są od obsługi klienta i mają wyjaśniać i naprawiać swoje błędy. Sama też pracowałam z klientem, co prawda na recepcji w hotelu, ale zawsze. I nie wyobrażam sobie żeby powiedzieć klientowi, że ten pobyt który wykupił to jednak nie jest za X, tylko 3X, bo cena X to jednak była do innego pokoju, którego nie mamy, ale mogę mu zwrócić pieniądze i nara. W przypadku niezgodności leżących po NASZEJ stronie pierwsze co się robi to PRZEPRASZA za błąd i szuka sposobu żeby go rozwiązać.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 3

"I ja rozumiem, że duży sklep, mogli nie zdążyć zmienić. Gdyby w pewnym momencie przyznali się do błędu i przeprosili to by nie było problemu i bym wzięła to siano po wyższej cenie" Tak, tak, i dlatego stałaś tam uj wie jak długo i się awanturowałaś. Normalnie jak moja kumpela Marysia "ja jestem bardzo spokojną, życzliwą osobą i nie znoszę się awanturować, ale tutaj przegięli, bo..." i tak tydzień w tydzień nowa historia, jak ona nie lubi się awanturować, ale tym razem musiała XD

Odpowiedz
avatar vylarr
1 1

Na cenówce powinna być podana nazwa produktu. Jeżeli jest napisane - siano 5 zł, a obok stoi tylko żwirek, to chyba jest oczywiste, że cena dotyczy siana, nie żwirku. Jak widać niekoniecznie. Inna sprawa, że sklep powinien mieć porządek z cenami i informacja o cenie produktu powinna się znajdować w pobliżu tego produktu, a nie gdzieś indziej.

Odpowiedz
avatar Brzeginka
0 0

@vylarr: cenówka z sianem stała pod sianem, dlatego dość oczywiste wydało się że to cena SIANA. Dlatego nie rozumiem dlaczego w tej cenie został mi sprzedany żwirek a nie SIANO.

Odpowiedz
avatar vylarr
0 0

@Brzeginka: Nie wiem jak działają te wyświetlacze, czy są podpięte do systemu, czy trzeba zmieniać na każdym ręcznie (jeśli tak, to trochę bezsensu), ale to ewidentnie błąd osoby wprowadzającej cenę. Nie wiesz jakie były jego okoliczności - może pracownik rozłożył towar, ale nie zmienił jeszcze cen? Inna sprawa, to robienie awantury o takie coś - w sklepach pracują ludzie, a nie roboty, każdy może się pomylić. Pracowałaś kiedyś w markecie? - ja tak i nie polecam. Zresztą ty pewnie jesteś idealna i nigdy w pracy nie popełniłaś żadnego błędu. To że ty jesteś klientem, a ktoś inny pracownikiem, nie ma tu żadnego znaczenia - w pierwszej kolejności trzeba być człowiekiem a nie ...

Odpowiedz
avatar Brzeginka
1 1

@vylarr: Dlatego zaczęłam od spokojnej prośby o sprzedanie w podanej cenie (bo mają taki obowiązek) i nie awanturowałam się na kasie. Jeżeli popełnię jakiś błąd to pierwsze co robię to PRZEPRASZAM, a nie wciskam że błąd leży po drugiej stronie. Jak pisałam w historii, sytuacja by zupełnie inaczej wyglądała, gdyby w którymkolwiek momencie przyznali, że tak, źle oznaczaliśmy ceny, brakuje nam pracowników i przepraszamy. Wtedy to faktycznie można uznać za pomyłkę i rozstać się w pokoju. Jeżeli natomiast na siłę próbują mi wmówić że białe jest czarne i to przecież oczywiste i co złego to nie oni, to zaczynam podejrzewać że nie była to pomyłka a celowe wprowadzenie w błąd. A tego bardzo nie lubię i nie zamierzam wtedy odpuszczać. Choćby dla zasady.

Odpowiedz
Udostępnij