Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Łobuz kocha najbardziej. Zawsze byłem przekonany, że wyznawczynie tego powiedzonka to nastolatki,…

Łobuz kocha najbardziej. Zawsze byłem przekonany, że wyznawczynie tego powiedzonka to nastolatki, ewentualnie jakieś niedojrzałe dwudziestokilkulatki. Moje przekonanie legło jednak w gruzach, gdy poznałem Agę. Aga to najlepsza przyjaciółka naszej nowej (wówczas) sąsiadki, Kasi. Aga i Kasia znają się od dziecka i razem wychowały się na wielkomiejskim blokowisku. Aga mieszka tam do tej pory, a Kasia wraz z mężem pobudowali się na sąsiadującej z moją działce, w niewielkim miasteczku sąsiadującym z wielkim miastem. Kasia i jej mąż oraz ja i moja żona jesteśmy w podobnym wieku i nawet dzieci mamy z tego samego rocznika. Szybko się zatem zaprzyjaźniliśmy.

Wracając do bohaterki tej historii, z opowieści Kasi wynikało, że już w liceum Aga gustowała wyłącznie w tzw. złych chłopcach. Jej partnerami zawsze byli wysocy, wysportowani (warto dodać, że uprawiający sporty ekstremalne lub sporty walki) faceci w typie macho/samiec alfa, skłonni do agresji, zdradzania, nękani nałogami, wchodzący nawet w konflikt z prawem (środowisko kiboli). Aga to bardzo atrakcyjna kobieta, która nigdy nie narzekała na brak adoratorów, ale „zwykli” faceci nie mieli u niej żadnych szans, gdyż jak twierdziła nie czuła przy nich żadnego dreszczyku emocji, czyli po prostu ją nudzili.

W momencie kiedy zaczyna się moja opowieść, Aga zbliża się nieuchronnie do 40 wiosny swego życia, a jej bilans życiowo – uczuciowy sprowadza się do dwóch ślubów i dwóch rozwodów, dwójki dzieci, alimentów wypłacanych przez ZUS, wielokrotnie złamanego serduszka, raz złamanej przez partnera ręki, wielu siniaków, długów po partnerach, które przyszło jej spłacać i wielu innych „atrakcji” typu odbieranie partnera z komisariatu, czy wyciąganie delikwenta z jakiejś pijackiej meliny. I na tym skończę wprowadzenie do mojej opowieści.

Pewnego pięknego dnia zawitała u nas Kasia z zaproszeniem na grilla. Dla nas to swego rodzaju rutyna, gdyż od kilku lat, gdy my robimy grilla dla znajomych, zapraszamy Kasię z mężem, a gdy ona robi zaprasza nas. Oczywiście znamy już najbliższych przyjaciół Kasi, ale zawsze pada pytanie, kto będzie. I dowiadujemy się, że m.in. Aga z nowym partnerem. Musieliśmy z żoną zrobić nietęgie miny (mieliśmy wątpliwą przyjemność poznania dwóch byłych partnerów Agi), gdyż Kasia od razu zareagowała i zaczęła opowieść, że Aga wreszcie dojrzała i tym razem zaczęła się spotykać z normalnym facetem. I faktycznie nowy partner Agi (nazwijmy go Darkiem) w niczym nie przypominał jej dotychczasowych facetów. Wpatrzony w Agę jak w obrazek, szarmancki, średniego wzrostu, lekko łysiejący, po rozwodzie, ale bez dzieci. Kiedy go zagaiłem o to jaki sport uprawia, zdołał wydukać z siebie, że lubi jeździć na rowerze. Dodam jeszcze, że nie pił alkoholu.

Najbliżsi przyjaciele Agi bardzo kibicowali jej związkowi z Darkiem, a tenże związek rozwijał się dynamicznie. Po pewnym czasie Darek zaproponował wspólne zamieszkanie w jego domu, a niedługo potem oświadczył się i został przyjęty. W tym miejscu warto dodać, że w zawodzie, który Aga wykonywała, przysłowiowych kokosów się nie zarabia, a alimenty z ZUS-u wysokie też nie są. Adze w utrzymaniu musiał pomagać jej ojciec (matka już nie żyła), który miał wysoką emeryturę i dodatkowo sobie do niej dorabiał. W momencie przeprowadzki do Darka, problemy finansowe Agi zniknęły, gdyż Darek jako pracownik międzynarodowej firmy, świetnie zarabiał. Dodatkowo podobno miał znakomity kontakt z dziećmi Agi.

Wróćmy jednak do oświadczyn, po których rozpoczęły się wstępne przygotowania do ślubu. Zostały one nieoczekiwanie wstrzymane przez sytuację zawodową Darka. Otóż jego pracodawca postanowił go awansować na stanowisko managerskie, ale żeby do tego doszło, Darek zgodnie z procedurami firmy musiał odbyć jakiś staż/szkolenie w centrali poza granicami Polski. No i Darek wyjechał na pół roku za granicę, ale raz w miesiącu na 3 dni (na koszt pracodawcy) przylatywał do Polski.

Pewnego pięknego dnia, po pracy i treningu wracam do domu, gdzie zastaję żonę wraz z Kasią siedzące na tarasie przy butelce łyskacza. Obydwie są bardzo pobudzone i wzburzone. Zostaję zasypany „informacjami”, że Darek to kanalia, gnida, menda itp. (choć używały mocniejszych słów) i wreszcie dowiaduję się, że po przylocie do Polski (ostatnim przed powrotem), Aga czekała na niego z cudowną nowiną, że jest z nim w ciąży, a on kazał jej się wynosić z domu i dał jej na to miesiąc czasu, czyli termin swojego powrotu do Polski. Nie powiem, żeby ta informacja mnie nie zaskoczyła, ale należę do osób, które lubią wysłuchać wersji zdarzeń obydwu stron, a nie tylko jednej. Kiedy o tym powiedziałem Kasi i swojej żonie, obydwie strzeliły focha, a Kasia dodała że Darek w odpowiedzi na liczne telefony (nie odbierał), sms-y i maile, ograniczył się tylko do sms-a, żeby rozmawiać z Agą, a nie z nim, a jak już koniecznie Kasia musi z nim rozmawiać to dopiero po jego powrocie do Polski. Sms Darka został odebrany jako skrajna bezczelność.

Do rozmowy Darka z Kasią doszło po jego powrocie do Polski. Rozmowa była krótka. Darek oświadczył, że jest bezpłodny, a więc dziecko nie może być jego! Przez bezpłodność rozpadło się jego pierwsze małżeństwo. Ten temat jest dla niego bardzo bolesny, dlatego nigdy go nie poruszał w rozmowie z Agą, szczególnie że gdy ich związek stał się już poważny. Aga oświadczyła, iż nie chce mieć więcej dzieci i cały czas stosowała antykoncepcję. Na koniec stwierdził, że jeśli Kasia chce poznać prawdę musi porozmawiać z Agą.

Jak łatwo się domyślić Kasia porozmawiała z Agą, a ta wreszcie wyznała jej prawdę. Otóż jakieś dwa tygodnie po wyjeździe Darka, poszła z koleżanką z pracy na piwo do pubu. I tam poznała kolejnego „złego chłopca”, na dodatek dużo młodszego od siebie, w którym „się zakochała”. Potem w przerwach od płaczu, padały podobno jakieś komunały typu „broniłam się przed tym uczuciem”, „nie mogłam mu się oprzeć”, „to było silniejsze ode mnie” itp. Kiedy amoroso dowiedział się o ciąży Agi, zniknął. Ta zaś postanowiła ojcem dziecka uczynić Darka, no ale nie wyszło.

Jeżeli sądzicie, że to koniec historii, to jesteście w błędzie. Jak już wspomniałem powyżej sytuacja finansowa Agi przed poznaniem Darka, nie była najlepsza. Po całych opisanych wydarzeniach pogorszyła się jeszcze bardziej i to nie tylko ze względu na dziecko w drodze, ale i śmierć ojca, który ją wspomagał finansowo. No ale do brzegu. Otóż jedna z sióstr ciotecznych mojej żony jest radcą prawnym i prowadzi własną kancelarię. Kiedyś poleciliśmy ją któremuś ze znajomych Agi i Kasi i był bardzo zadowolony z jej usług. Najwidoczniej Aga gdzieś tam zarejestrowała ten fakt i zdobyła jej telefon, a następnie powołując się na moją żonę umówiła się na spotkanie. Po spotkaniu wzburzona siostra zatelefonowała do nas mając pretensje, że polecamy ją jakiejś idiotce. Okazało się bowiem, że Aga wpadła na kilka różnych pomysłów oskubania Darka z kasy, w tym np. przypisania Darkowi, że jej porzucenie było przyczyną śmierci ojca i żądania z tego tytułu odszkodowania.

Ja rozumiem, że tonący brzytwy się chwyta, ale...

związek

by DonDiego
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar digi51
2 32

No dobra. Historia wydaje mi się lekko podkoloryzowana, ale może nie jest. Nie bronię laski, która zdradza, bo nie ma czego bronić - koorewskie zachowanie. Chcę jednak zwrócić uwagę, że Darek też nie kryształowy, ponieważ o takich rzeczach jak bezpłodność się informuje. Nie dlatego, żeby panna się pilnowała, żeby z innymi nie zajść w ciążę, tylko z kilku innych powodów. Babka już dzieciata, mówi, że nie chce więcej, ale może jej się zmienić - powinna przed ślubem wiedzieć, że ta opcja jest zamknięta na zawsze, jeśli zdecyduje się na ślub. Po drugie, skoro dla gościa to była trauma - co jak co, ale przed ślubem powinno się o swoich traumach i problemach psychicznych wybrankę poinformować. Przed żoną czy mężem nie powinno się ukrywać tego, że jest się bardzo wrażliwym w jakimś temacie. Po trzecie - Aga stosowała antykoncepcję. Ona stosowała, czyli zakładam, że o u gumki nie chodzi, bo wtedy oni by stosowali. Zapewne była to antykoncepcja hormonalna. Nie jestem jej przeciwniczką, ale miejmy świadomość, że ona też nie pozostaje bez konsekwencji dla organizmu kobiety. Wiedział, że jest bezpłodny, ale mimo to pozwalał, aby przyszła żona bez sensu faszerowała się chemią (bo przecież nie wiedział, że bzyka się też innymi - płodnymi). Ciekawe czy byłby tak skory do zakładania kalosza na uja, żeby tylko kwestia bezpłodności nie wyszła na światło dzienne. Po czwarte, nie wiem, czemu gość jest bezpłodny (a może jest niepłodny?), ale naprawdę są znane przypadki, kiedy rzekomo bezpłodny facet spłodził dziecko, a rzekomo bezpłodna kobieta naturalnie zaszła w ciążę. Medycyna się czasem myli. Podsumowując - jeśli laska zdradziła to koorwiszcze. Natomiast Daruś na pewno nie tak kryształowy, jak jest tu przedstawiany.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 stycznia 2024 o 12:56

avatar DonDiego
5 23

@digi51: A to Darek jest tu przedstawiony jako kryształowy??? Hmmm niech się zastanowię ;) Chyba wyłącznie na tle poprzednich partnerów... Jeśli chodzi o Agę, to też bym jej k...ą nie nazywał. Głupia, rozchwiana emocjonalnie bardziej mi tu pasuje. Ale to tylko moje zdanie.

Odpowiedz
avatar digi51
15 21

@Mementomoris:... Bo antykoncepcja hormonalna jest niezawodna, a żadnej kobiecie nie zdarza się nigdy zapomnidć pigułki albo nie wiedzieć, że np. Przyjęta w trakcie sraczki pigułka nie zadziała.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@Mementomoris: Biorąc pod uwagę, że Aga może nie mieć świadomości, jak te tabletki działają (wiele kobiet mądrzejszych od niej nie rozumie w tym ja), jest możliwe, że po prostu się pomyliła. Nie wiem, nie wzięła, zmieszała to z jakimiś lekami itd.

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
3 5

@digi51: Przy antykoncepcji hormonalnej doczekalam sie dwojki dzieci. Tak, jestem tym jednym procentem :)

Odpowiedz
avatar digi51
2 8

@Rumpersztycka: Moje dziecku jest z cyklu rzekomo bezowulacyjnego :D

Odpowiedz
avatar babubabu89
5 9

@Rumpersztycka: Antykoncepcja hormonalna mojej żony ma 6 miesięcy i nazywa się Olgierd.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
2 8

@babubabu89: Moja w tym roku kończy 18 lat :)))) Coś dużo nas w tym 1% xD

Odpowiedz
avatar livanir
4 4

@digi51: Za nic nie rozumiem pierwszego punktu. Spoko, moim zdnaiem powinien jej powiedzieć, ale co do tego ma fakt, że mogło by się jej zmienić po ślubie? Nawet gdyby po prostu nie chciał dzieci, to dalej by ich nie miała. Jakby mojemu facetowi się odmieniło, też by ich "nie dostał", a bezpłodna nie jestem.

Odpowiedz
avatar digi51
0 2

@livanir: Tylko, że w historii jest tylko o tym, że ONA nie chciała, a on po cichu uznał, że z tego względu nie musi jej mówić o bezpłodności. Ludziom może się w kwestii posiadania zmienić pogląda, tak, nawet dzieci już mając i nawet po 40 roku życia. Warto wyłożyć karty na stół choćby dlatego, żeby człowiek mając świadomość, że nie ma opcji spłodzenia dzieci nie zaczął przypadkiem na ten temat rozmyślać, nastawiać się na to, że może ta opcja jest ewentualnie możliwa i szykować się do zagadnia tematu z mężem/żoną. Od Ciebie Twój mąż by nie dostał, ale są sytuacje, gdzie para po latach nie brania potomstwa pod uwagę nagle się na to decyduje. Zresztą jak ze wszystkim innym, ludzie np. ustalają, że nigdy ślubu nie wezmą, a jednak nagle ktoś zaczyna odczuwać potrzebę, aby jednak wziąć - trochę lipa dowiedzieć się, że ze strony partnera nie jest to kwestia niechcenia, a posiada już małżonka, prawda?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
0 16

Dobra historia, na plus. Jedno maleńkie sprostowanko - ZUS nie płaci alimentów. Co najwyżej wypłaca 500+ (czyli rodzaj zasiłku). Alimenty Aga może dostawać z Funduszu Alimentacyjnego, jeśli ma je sądownie przyznane a tatusiowie skutecznie uchylają się od ich płacenia. A tak swoją drogą mimo wszystko trochę mi szkoda tej kobiety. Widać, że jest mocno zagubiona, nie może albo nie umie znaleźć w życiu tego, czego potrzebuję i miota się ze skrajnosci w skrajność. Mimo wszystko jej też mi żal.

Odpowiedz
avatar DonDiego
5 9

@KatzenKratzen: dzieki za uwagę odnosnie alimentów! A tak poza tym mnie również jest jej żal, szczególnie że to sympatyczna dziewczyna jest i da sie lubić.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
11 13

@DonDiego Najbardziej żal dzieci, bo one nie mają wpływu na głupie decyzje matki, ale ponoszą ich konsekwencje.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 16

Niestety, ale w kwestii doboru partnerów to strasznie głupia kobieta. Ale postawa twojej żony i sąsiadki też pozostawia wiele do życzenia. Od razu uwierzyły jej na słowo, że zaszła z Darkiem w ciążę, a ten skur...n ją zostawił. I to uwierzyć na słowo komuś z taką historią, z takim bagażem życiowym i pociągiem do niegrzecznych chłopców. To tak jakbym uwierzył na słowo menelowi, który opowiada mi jakąś ckliwą historię swojego życia, żeby wyżebrać kasę. Oczywiście Darek też ma trochę za uszami, jeśli nie powiedział jej o swojej bezpłodności. Bo o takich rzeczach powinno się mówić, jeśli planuje się poważny związek. Ale w sumie na dobre mu to wyszło, bo by go wrobiła w cudze dziecko albo jednak specjalnie zaszła z nim w ciążę, żeby w razie rozstania (z tych samych powodów, czyli zdrady) płacił wysokie alimenty.

Odpowiedz
avatar jass
6 10

@pasjonatpl: Łatwo tak oceniać zza ekranu. Kiedy czytasz historię wiadomo, do jakiego rozwiązania zmierza, ale na żywo jest zupełnie inaczej, zdecydowanie wiele osób uwierzy na słowo znajomemu, nie spodziewając się z góry, że kłamie im bezczelnie w twarz.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@jass: To raz, a po drugie - Aga miała taki gust w mężczyznach jaki miała, czyli wybierała najczęściej facetów... niezbyt fajnych? To czy naprawdę jest tak nieprawdopodobne, że znów takiego wybrała, tylko ten dłużej czekał zanim się ujawnił? Po drugie z historii nie wynika, aby wcześniejszych partnerów zdradzała. Że głupia czy ze specyficznym gustem to jeszcze nie znaczy, że daje dupy na lewo i prawo.

Odpowiedz
avatar Znerwus
-1 3

@jass ee tam, klasyczny przykład. Dziwi że następny bad boy się nie zainteresował skoro miała już dzieciaka.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
-1 1

@digi51: @jass: W sumie macie rację, ale i tak coś się tu nie klei, skoro nie przeszkadzały mu jej dzieci z poprzednich związków, a "swoje" dziecko już tak.

Odpowiedz
avatar MartiiB
6 8

Czy Aga stosowała antykoncepcje w trakcie spotkań z przygodnym kochankiem, czy to nie zadziałało?

Odpowiedz
avatar didja
-1 19

Historia co najmniej podkoloryzowana z co najmniej jednego powodu: żaden radca prawny nie opowie, o czym rozmawiał z nim klient, obcym osobom. Może oględnie podać, że polecona osoba jest idiotką, bo oczekiwała naruszenia prawa, fałszywych zeznań, ale bez szczegółów, jak i w co kogo chciała wrobić. I jeśli nie zmieniłeś istotnych elementów tej historii, to upubliczniając te dane, właśnie naraziłeś panią mecenas na postępowanie dyscyplinarne i utratę prawa wykonywania zawodu. O "alimentach z ZUS" to już przedmówczyni mówiła. A ja dodam tylko jedno: to nie są alimenty z funduszu alimentacyjnego, tylko z funduszu dla niepełnosprawnych. Ciężko niepełnosprawni umierają bez mieszkań i finansowego wsparcia leczenia, bo poprzedni rząd przez kilka lat kradł z ich funduszu pieniądze na 500+ dla pełnosprawnych (nielegalne, niezgodne z konstytucją) i na "alimenty z funduszu".

Odpowiedz
avatar DonDiego
11 13

@didja: A gdzie w historii jest napisane, że radca powiedział o czym rozmawiał z Agą??? Na temat wizyty u radcy jest jedno zdanie i mówi ono o pretensjach do nas. Kolejne zdanie zaczyna się od słów "Okazało się..." i dopiero tam jest mowa z czym Aga przyszła do radcy! Synonimy słowa okazało się to m.in. wyjasniło się, czy też wyszło na jaw. No bo Aga zaczęła się zwierzać znajomym, że radca nie chciał jej sprawy i wyszło na jaw/okazało się z czym do niego poszła. Miałem to dokładnie opisywać??? Po co? Co by to zmieniło w historii??

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 13

No cóż. Kobieta z dużym temperamentem postanowiła wreszcie zmądrzeć i związała się (bardziej z rozsądku, niż z miłości) z facetem zupełnie nie w jej typie. Spokojnym, grzecznym, pracowitym i pewnie też trochę nudnawym. Dla dobra dzieci i dla własnego komfortu ekonomicznego. Uznała, że najmłodsza nie jest i pewnie nikt lepszy już jej się w życiu nie przytrafi. Miała pecha, bo narzeczony, po niezbyt długiej znajomości, opuścił ją na pół roku. Poczuła się chwilowo wolna, a zobowiązanie jakby trochę mniej ciążyło. Spotkała kolejnego, przystojnego "ruchacza" i wsiąkła. Ale przecież chyba ślubu odwoływać nie miała zamiaru? Dlatego bardzo mnie dziwi, że nie zadbała o antykoncepcję dostatecznie skrupulatnie. I nie chodzi o to, że nie wiedziała o bezpłodności narzeczonego, tylko o to, że niektórzy faceci potrafią liczyć. A on bywał przecież w Polsce tylko raz w miesiącu. Zatem powinna antykoncepcję traktować rygorystycznie. Zwłaszcza, że kolejnych dzieci nie planowała, a już na pewno nie z innym facetem. I tu budzi się we mnie taka refleksja. Przecież babka miała prawie czterdziestkę, a jej partner raczej nie mniej. Jeśli ona deklaruje przed ślubem (co zrozumiałe) niechęć do posiadania kolejnego potomstwa, on powinien się tylko ucieszyć i zapewnić ją, że może spać spokojnie, bo z jego strony w tej kwestii nic jej nie grozi. Dlaczego tę sprawę zataił, trudno dociec. Bo się wstydził? No, jakoś nie wierzę. Się jeszcze zastanawiam, co by było, gdyby po ślubie ona zmieniła zdanie i jednak chciała mieć z nim dziecko? Dopiero wtedy by się przyznał, czy nadal ją oszukiwał i kombinował jak wybrnąć z sytuacji? Ciekawią mnie jeszcze dwie rzeczy. Co by kobita zrobiła, gdyby jej "ruchacz" nie pogonił i chciał "wziąć odpowiedzialność"? Zostawiłaby narzeczonego? A może już w momencie "zakochania" postanowiła narzeczeństwo zakończyć? Albo też planowała ciągnąć romans także po ślubie? Jedno jest wszakże dla mnie jasne. Natury nie oszukasz. Prawdziwa osobowość prędzej-później wylezie. Bardzo trudno udawać kogoś kim się nie jest, zwłaszcza przez czas dłuższy, nawet dla własnych, bardzo wymiernych korzyści.

Odpowiedz
avatar Ohboy
4 12

@Armagedon: Już tutaj wspomniano, że wiele osób po prostu nie wie, jak działa antykoncepcja hormonalna. A właściwie - kiedy nie zadziała. Dlatego wpadka wcale by mnie nie zdziwiła, różne rzeczy tłumaczyło się ludziom około 40. Z tą naturą to wcale nie jest tak łatwo. Bo w takich przypadkach należy się zastanowić, na ile jest to natura, a na ile różne przeżycia, które należałoby przepracować ze specjalistą.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
8 10

@Armagedon: "niektórzy faceci potrafią liczyć. A on bywał przecież w Polsce tylko raz w miesiącu" No owszem, niektórzy faceci (ba, nawet większość przypuszczam) potrafią liczyć do dziewięciu. I? Przypuśćmy, że płodna kobieta uprawia seks z płodnym mężczyzną co miesiąc, pierwszego dnia miesiąca, zaś w żadne inne dni nie. Tylko tego pierwszego, regularnie, "jak w zegarku". Jeżeli zajdzie w ciążę, to za poród w terminie uznamy taki, który zdarzy się między 20./21. dniem miesiąca, a 10. dniem miesiąca następnego. Jeżeli poród przydarzy się między 10. a 20. dniem miesiąca, to ciąża będzie lekko (góra dziesięć dni) przed terminem lub lekko (góra dziesięć dni) po termine - jednak dziesięć dni to przy obecnej medycynie niewielki problem i są bardzo duże szanse, że zarówno dziecko jak i matka przeżyją i to bez poważnego uszczerbku na zdrowiu. Czyli nawet współżyjąc z mężem raz w miesiącu mogłaby dziecko spokojnie urodzić dowolnego dnia miesiąca. A jeżeli uprawiali seks co miesiąc przez trzy dni (wszak na tyle Darek przyjeżdżał), to zakres możliwego terminu porodu jeszcze się wydłuża (przy okazji skracając ten okres miesiąca, co do którego mogą występować wątpliwości). Tadam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2024 o 9:44

avatar Armagedon
3 5

@SmoczycaWawelska: Przypuśćmy, że para NIE uprawiała seksu co miesiąc. Ona mogła mieć akurat okres, "bolała ją głowa", a on mógł mieć słaby temperament i małe potrzeby seksualne. A "sprawca", nawet jeśli płodny, może chciałby z narzeczoną iść na USG? No i tu już ciążę czterotygodniową, od ośmiotygodniowej, lub, co gorsza, dwunastotygodniowej, chyba odróżnić nie jest tak trudno? Poza tym, przypuśćmy, że z gachem spała w czwartek. W piątek, sobotę i niedzielę z narzeczonym, a w poniedziałek ponownie z gachem. Za cholerę nie wiedziałaby, od którego ta ciąża. Więc dlaczego miałaby od razu lecieć do kochanka? Planowała sobie z nim dalsze życie układać? A skoro nie wyszło - wróciła do narzeczonego? Przypuszczać można sobie wszystko. Nawet to, że kobita chciała kochanka przywiązać dzieckiem, i zaszła celowo. Ja stwierdziłam tylko jedno. Jak się chce walić po rogach partnera, o antykoncepcję powinno się zadbać przede wszystkim. Solidnie zadbać. Bo nawet jeśli uzna on cudze dziecko za swoje, prawda może wyjść na jaw po kilku/nastu nawet latach. O badania DNA nie jest tak trudno. A "przypuszczenia", że antykoncepcja hormonalna jest nieskuteczna, między bajki wkładam. Jej skuteczność wynosi 99,8%. I jeśli kobita jednak w ciążę zaszła, znaczy to, że nie dbała o antykoncepcję w sposób należyty. Względnie - odpuściła ją sobie.

Odpowiedz
avatar Bedrana
2 4

@Armagedon: Słuchaj, bo tak mi do głowy przyszło... Myślisz, że ten kochanek to był idiotą? Ja się wcale nie dziwię, że mamuśkę popędził. Co? Miał jej uwierzyć na słowo, że to jego przychówek? Chyba nie brał na poważnie jej ewentualnych zapewnień, że z narzeczonym nie sypia (i pewnie miał to w dupie)? A jeśli jego też zapewniała, że bierze pigułki, to może w ogóle w tą ciążę nie uwierzył? Zmył się po angielsku, bo po co mu kłopoty? Tak sobie siedzę i dumam. Im bardziej rozkminiam tą historię, tym bardziej ona się sypie.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 2

@Armagedon: "Przypuszczać można sobie wszystko" - trafnie podsumowałaś. Ja stwierdziłam tylko jedno. Jak się współżyje z partnerem raz na miesiąc, można urodzić dziecko praktycznie w dowolnym momencie. I nie pomoże że facet na matmie nie przysypiał. Chcieć z narzeczoną iść na USG to by sobie mógł, pytanie tylko czy miałaby termin akurat w te trzy dni kiedy był w Polsce. Owszem, mogliby iść prywatnie - ale czy upierałby się przy tym, gdyby usłyszał, że narzeczona już się zapisała na USG na NFZ, niestety najbliższy wolny termin był kilka dni po jego powrocie do pracy?

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 4

@SmoczycaWawelska: Ta dyskusja jest czysto akademicka, bo rozmawiamy o facecie bezpłodnym, który od razu wiedział, że dziecko nie jego, więc pewnie żadnym USG zainteresowany nie był. Poza tym, ty twierdzisz, że faceta zawsze można oszukać i wmówić mu ciążę, a on uwierzy, a ja twierdzę, że bzykając się z kochankiem należy zadbać, żeby z nim w ciążę nie zajść. Bo, bez względu na wszystko, kazać mężowi/partnerowi chować dziecko innego - to jest chwyt mocno poniżej pasa. Jeśli już babę swędzi w kroku i bardzo chce się podrapać - niechże się drapie, tylko niech nie naraża męża na upokorzenie. Bo fakt, że chowa on nie swoje dziecko, może wyleźć bardzo prędko i całkiem niespodziewanie. To działa też w drugą stronę. Mąż mający kochankę, powinien pilnować, by jej nie zapłodnić. Bo to, akurat, wylezie jeszcze szybciej. Chyba, że małżonek uciszy kochankę skutecznie i na zawsze (co się jednak od czasu do czasu zdarzało).

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 3

@Armagedon: Znów masz rację, że dyskusja ta jest czysto akademicka. W ogóle zgadzam się z Tobą w większości, chciałam tylko naprostować kwestię liczenia. Nie twierdzę, że faceta zawsze można oszukać. Twierdzę, że w większości przypadków da się, przy odrobinie szczęścia. Bo wiadomo, że jak kto ma pecha, to i w drewnianym kościele cegła mu na łeb spadnie. A że się da bynajmniej nie znaczy, że się powinno. Jak kto chce hulać, niechaj hula. Tylko niech nie robi z gęby cholewy przysięgając wierność czy obiecując "jestem i będę tylko twój/twoja".

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-4 10

Historia jak historia, mnie chyba jednak bardziej zaskoczyły komentarze. Zaledwie w październiku toczyła się na tej stronie dyskusja o (nie)moralności zdrady ( https://piekielni.pl/90806#comment_1178712 ). I tam mnóstwo było komentarzy podkreślających winę kochanka, tu zaś ani jednego takiego nie ma. Dlaczego? Wut, zagwozdka.

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

@SmoczycaWawelska: Może dlatego, że tamtą historię napisał kochanek wypowiadając się pogardliwie o zdradzającej żonie, z którą sypiał, a w tej historii głównym wątkiem jest rozgrywka między zdradzonym a zdradzaną, a o kochanku nic nie wiadomo (w sumie wiadomo tyle, że raczej jest z rodzaju gnid)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2024 o 9:46

avatar SmoczycaWawelska
-1 7

@digi51: O kochanku z tej historii wiemy, że był i że zwiał na wieść o ciąży. (Nie wiemy, czy wiedział, że Aga zdradza z nim męża. Jeśli wiedział, nie można go tłumaczyć niewiedzą. Jeśli nie wiedział, to musiał założyć, że po jego ucieczce Aga zostanie sama z dzieckiem, co przynajmniej moim zdaniem nie świadczy o nim najlepiej.) O kochanku z tamtej historii wiemy, że był i że wiedział o swojej roli. (Za to nie wiemy jak zachowałby się w przypadku ciąży, bo w tamtej historii żadnej ciąży nie ma.) O którym z nich wiemy więcej? Możnaby polemizować. Ale co w tym dziwnego, że mofayar (bo to on napisał październikową historię) wypowiada się pogardliwie o zdradzającej żonie? Przecież chyba zgodzimy się, że zdradzanie jest niemoralne? Zgodzimy się też chyba, że czyny niemoralne zasługują na pogardę, nie? Ale kto wie, może i masz rację. Może wystarczy kochanka ustawić w tle zamiast w świetle reflektorów i już nikt nie zwróci nań uwagi. EDIT: Teraz widzę, że zamiast historii podlinkowałam komentarz pod nią. Przepraszam. Mam nadzieję, że mimo to czytający zorientują się, o co mi chodzi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 stycznia 2024 o 10:41

avatar digi51
6 8

@SmoczycaWawelska: "Ale co w tym dziwnego, że mofayar (bo to on napisał październikową historię) wypowiada się pogardliwie o zdradzającej żonie?" - mniej więcej to samo w kliencie kupującym świadomie kradziony towar, a wypowiadającym się pogardliwie o paserze. Znaczy się - to złe i niemoralne, ale z tego skorzystam, bo przecież to nie ja ukradłem? Jeszcze raz - jeśli focus historii jest na czym innym to dziwne, żeby wszyscy nagle pisali o bohaterze drugoplanowym, który co prawda w historii gra niebotyczną rolę, ale też nie ma specjalnie nad czym dyskutować. Tak jest zawsze, jeśli autor historii też jest piekielny - dużo osób zwraca uwagę na hipokryzję, kiedy ktoś kto zachował się źle, pisze historię o tym, że ktoś inny też zachował się źle.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

@digi51: "o kochanku nic nie wiadomo (w sumie wiadomo tyle, że raczej jest z rodzaju gnid)". W sumie to nawet tego nie możemy być pewni, bo mógł grać z nią w otwarte karty i uczciwie powiedzieć, że nie chce żadnego związku ani poważniejszej relacji, że chodzi mu tylko o seks. Jeśli postawił sprawę uczciwie, a ona dalej w to brnęła, to w sumie jej problem. To, że zostawił ją ciąży, nie było fair, ale równie dobrze ona mogła dojść do wniosku, że woli wrobić w to Darka i nie chce poważnego związku z nowym gachem. A nawet jeśli jednak chciała być z nim, a ten mówił od początku, że nie chce żadnych zobowiązań i nie będzie wychowywał dziecka, to był z nią szczery, wyjaśnił, czego może, a czego nie może od niej oczekiwać. I to od niej zależało, co zrobiła z tą wiedzą.

Odpowiedz
avatar digi51
1 7

@pasjonatpl: Po pierwsze - zostawił kobietę w ciąży (z jego dzieckiem) - jest gnidą, a nie "nie fair". Po drugie - jeśli wiedział, że jest zajęta pchając jej się do łóżka - również jest gnidą. EOT.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@SmoczycaWawelska: Nie ma co dyskutować - zostawił kobietę w ciąży, jego moralność jest żadna.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-1 3

@digi51: Ależ spokojnie, ja tu nikomu nie dyktuję, jak ma komentować historie! Ot, po prostu zdziwił mnie (pozytywnie) brak takich komentarzy, bo spodziewałam się chociaż jednego czy dwóch a tu zonk. A co do hipokryzji: czy jej wytykanie nie podpada przypadkiem pod argumentum ad personam? Wszak jeśli zdrada jest niemoralna, to niemoralna być nie przestanie niezależnie od tego czy zdanie "zdrada jest niemoralna" wypowie czyiś kochanek czy też mnich żyjący w celibacie.

Odpowiedz
avatar digi51
5 5

@SmoczycaWawelska: Odnoszę wrażenie, że usiłujesz przedłużyć tu dyskusję spod tamtej historii - po co? Kochanek żalący się, że jego kochanka okazała się osobą o wątpliwej moralności to jak koleś, który dał się kumplowi namówić na wspólne obrabowanie domu i stanie na czatach, żalący się, że kolega do oszukał i nie wypłacił mu jego doli. Serio, nie śmiechniesz wtedy? Nie powiesz "A czego się spodziewałeś?" albo "nie żal mi Cię" albo "nie jesteś lepszy od niego"? Co to znaczy, że jest to argument personalny? Skoro ktoś opisuje to swoje zachowanie, to nawet jeśli są gówniane, nie wolno ich nazwać po imieniu? Bo intencją historii było przedstawienie kogoś innego w złym świetle? No weź.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 4

@digi51: Z tej historii bardzo mało o nim wiemy. Całkiem możliwe, że ona też niewiele o nim wiedziała poza tym, że miał w sobie to coś, cokolwiek to było. Ale tak hipotetycznie podam ci inny przykład. A jak okłamywała faceta, że bierze pigułki i spokojnie może bez gumki? Zdarzają się takie sytuacje. Może pomyślała, że nawet, jak on nie chce, to jednak w ten sposób go przy sobie zatrzyma, albo jednak wrobi w to Darka, bo dobrze ustawiony finansowo. Nie wiemy tego, więc można gdybać.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-5 5

@digi51: Odnosisz zatem mylne wrażenie - skomentowałam, by dać wyraz swemu zdziwieniu, temat pociągnęłaś Ty. A ponieważ istotnie nie mam zamiaru na siłę przedłużać dyskusji, z mojej strony to tyle. Dziękuję za rozmowę.

Odpowiedz
avatar marcelka
5 9

A mnie zastanawia, po co Kasia i Twoja żona usilnie dzwoniły/pisały do Darka? Ok, mogły wieści o rozstaniu przyjąć z żalem i wzburzeniem, ale to nie ich sprawa tak naprawdę. Darek mógł zdecydować, że związek z Agą nie jest dla niego (nawet i bez powodu w postaci zdrady), i jedyną osobą, przed którą powinien się wytłumaczyć jest Aga, a nie jej koleżanki. A co do reszty - Aga próbowała pewnie podejść do związku rozsądnie i wybrać wreszcie "mądrze", ale nie da się na dłuższą metę być kimś, kim się nie jest (co oczywiście nie usprawiedliwia zdrady). A Darek uczciwy nie był, bo coś takiego jak bezpłodność to może nie temat na pierwszą randkę, ale zatajenie tego przed partnerką, z którą mieszka i planuje ślub - bardzo słabe. Wg mnie oboje mieli problemy, głównie z poczuciem własnej wartości i pewności siebie, i dopóki sami tego nie przepracują nie powinni wchodzić w związek.

Odpowiedz
avatar digi51
8 8

@bloodcarver: Choćby dlatego, że gość miał na tym punkcie traumę? Że przez to rozpadło się jego poprzednie małżeństwo? Nie planować a mieć świadomość, że po prostu jest to niemożliwe to dwie różne sprawy. Przykładowo możesz sobie nie planować wyjeżdżać z drugą połową za granicę, ale chyba dobrze wiedzieć, że ma ona zakaz opuszczania kraju?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@bloodcarver: No nie wiem, mi nie jest obojętne, z kim biorę ślub. No wyobraź sobie, że Ci aranżują małżeństwo i wiesz o kobiecie tylko tyle że "ładna, stabilna praca, emocjonalnie stabilna, raczej zdrowa i umie gotować/sprzątać". Wziąłbyś ślub czy powiedział "ale ja jej nie znam!"?

Odpowiedz
avatar iks
-4 16

Dlatego jestem od dawna zdania że powinny być obowiązkowe testy DNA na ojcostwo przy porodzie dziecka ;) Problem niewiernych żon i bezpłodnych mężów by znikł ;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 11

@iks: Ależ ty bredzisz. Gdzie jest powiedziane, że niewierna żona od razu zachodzi w ciążę z kochankiem? Jeśli stosuje dobrą antykoncepcję, to se może używać do woli, byle się mąż nie dowiedział. Jeśli planuje dziecko z mężem - odstawia antykoncepcję i kochanka. A może postulujesz, żeby każdej babie obligatoryjnie instalować w pochwie elektroniczny licznik, codziennie wieczorem kontrolowany przez partnera? A jak on jest niewydolny, a ona używa dildo - to co? Też pod kontrolą? "Problem (...) bezpłodnych mężów by znikł ;)" Ciekawe jak? Jeśli go żona zdradzać nie będzie, to automatycznie stanie sie on płodny?

Odpowiedz
avatar irulax
-1 1

@iks: Tym samym urzędowo odbierzesz mężczyznom odwieczne prawo do bycia de_bilami na własne życzenie. ;) To powinna być wiedza powszechna wśród chłopów, że jak najszybciej po porodzie robisz po cichaczu badania na "ojcostwo". Jeżeli twoje: nigdy się nie przyznajesz do badań, jeżeli nie twoje: przyznajesz się jak najszybciej. Większości zdrowo myślących ludzi nie trzeba przekonywać np. do ubezpieczenia chałupy, czy działalności firmy. Czemu więc ten przypadek traktujemy jako coś ... wstydliwego? :)

Odpowiedz
avatar iks
0 2

@irulax: Po co cichaczem jak wtedy będzie legalnie i wiadomo? Do tego nie dziwi mnie to ze tak najeżdżasz na facetów. Solidarność jajników co nie? ;) @Armagedon: Mój cytat brzmi: "Problem niewiernych żon i bezpłodnych mężów by znikł" jak go skracasz wg. swojego uznania to ma tyle samo sensu co twoja wypowiedz.

Odpowiedz
avatar Shimenawa
-1 3

No ja na wiele sposobów bym nazwała ludzi, którzy patrzą na ofiarę przemocy rujnującą sobie życie książkowymi objawami bycia ofiarą przemocy. 'Przyjaciół' na tej liście nie ma.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Shimenawa: Ale jak Ty chcesz pomóc kobiecie, która nie rozumie, że się nie zdradza narzeczonego? Do tego potrzebny jest specjalistyczny psycholog terapeuta a nawet on ma takie sobie szanse.

Odpowiedz
avatar irulax
2 2

@Shimenawa: Yyyy, znaczy: kto był ofiarą przemocy, bo już się pogubiłem?

Odpowiedz
Udostępnij