Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była historia o zachowaniu współpracownicy na firmowym wyjściu do restauracji to ja…

Była historia o zachowaniu współpracownicy na firmowym wyjściu do restauracji to ja opowiem wam, dlaczego czasami czuję zażenowanie zachowaniem moich kolegów.

Pracuję w oddziale pewnej dużej firmy. Specyfika jest taka, że dość często przyjeżdżają do nas delegacje z zagranicznych oddziałów lub klienci z zagranicy, więc stosunkowo często z częścią zespołu bywamy z nimi w restauracjach czy to na obiad około południa czy wieczorem na kolacji. Za wszystko płaci firma oczywiście. Sytuacji, kiedy po plecach przeszły mi ciarki żenady było kilka.

Pierwsza jaką pamiętam - przyjechała delegacja z Niemiec. Duża część grupy Niemców ewidentnie zastawiona szaleństwa z dala od domu, do tego na koszt firmy. Skutkiem było to, że po obiedzie zarówno część Niemców, jak i Polaków była narąbana w 4 litery, a była dopiero 14:00. Jesteśmy stałymi klientami w tym lokalu, więc kwestia rachunku miała być regulowana fakturą. Ponieważ towarzystwo zaczęło lekko odlatywać, podeszła do nas kelnerka i poprosiła o cichsze zachowanie. Jeden z kolegów przekazał to po niemiecku Niemcom, na co odezwał się nasz firmowy macho, że jakaś głupia kelnerzyca nie będzie nas uciszać, bo firma zostawia u nich co miesiąc parę tysięcy. Zaczął przywoływać kelnerkę pstryknięciami, a ta wyczuwając nieprzyjemną sytuację, podeszła do stolika w towarzystwie menadżera lokalu.

Kolega do faceta już taki mocny w papie nie był, ale i tak zaczął tyradę, że jest oburzony, że stałych klientów z zagranicznymi gośćmi tak się traktuje. Menadżer przebąkiwał, że są inni goście, że proszą o spokój itd. Trzeźwa część towarzystwa zgarnęła pijanych, a macho jeszcze w taksówce pomstował, że przekaże wszystko "górze" i lokal będzie na firmowej czarnej liście. Cóż, nie stało się tak.

Inna sytuacja. Wczesnym wieczorem mieliśmy zarezerwowany stolik na 10 osób dla 3 osób od nas i klientów z Norwegii.
Lokal spory, a kilka stolików od nas siedziała grupa kilku osób na jakimś spotkaniu rodzinnym. Podczas kolacji jedna z Norweżek zaczęła rozczulać się niemowlakiem, który był tam właśnie z rodzicami. Uśmiechała się, machała do niego, ogólnie patrzyła na niego dłuższą chwilę, aż z uśmiechem rozczulenia oznajmiła, że bobasek je z rodzicami, co spowodowało, że spojrzeliśmy w tamtą stronę. Fakt, matka dziecka wyjęła sutka z bluzki (nie wiem, jak to inaczej określić, miała taką bluzką jakby z dziurą na wyjęcie sutka, czyli chyba specjalną do karmienia).

Jeden z kolegów zaczął stroić miny i na tym mogłoby się skończyć, ale musiał oświadczyć wszem i wobec, jakie on to uważa za obleśne, żeby wywalać przy stole w restauracji cyca. Powiedział to po polsku (to już samo w sobie jest niekulturalne w towarzystwie obcokrajowców), ale Norwedzy zaczęli dopytywać o co chodzi, a ten... człowiek zaczął tłumaczyć, że to brak kultury ze strony tej kobiety i w ogóle jak tak można. Norwedzy zdawali się w ogóle nie rozumieć o co chodzi, a Norweżka, która wcześniej interesowała się dzieckiem, spytała czy w Polsce, to naprawdę kogoś dziwi, bo w Norwegii to dość codzienny widok.

Kolega miał zapędy, aby wdać się z nią w dyskusję na ten temat, zaczął gadać, że polskie kobiety są z natury skromne, a Polacy bardzo cenią sobie intymność itd., ale koleżanka zgrabnie zmieniła temat unikając jeszcze gorszej atmosfery.
Bonusowo dodam, że ten sam kolega na innej imprezie niewybrednie komentował bujny biust jakiejś kobiety w sukience z dekoltem powodując tym wesołość, ale też lekkie zażenowanie klientów.

No i ostatnia najświeższa historia. Mamy zaplanowaną imprezę świąteczną w piątek. Wiadomo, firma zaprasza, a kierownictwo i tak na ogół zwija się tak szybko jak się da. Koleżanka zachwycona już mi świergocze, że zrobi jak w zeszłym roku czyli weźmie sobie parę dań na wynos i nawet spoko, że impreza tak późno (w zeszłym roku na przykład była na początku grudnia), bo może sobie jakieś potrawy wigilijne weźmie. Zapytałam czy nie boi się, że ktoś się zorientuje, a ta mi mówi:
- No co ty, od trzech lat nikt się nie zorientował, Ala też tak robi. W zeszłym roku wzięłam żarcia za 300zł.

firma impreza

by ~jjjjjjj
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
-5 35

Matka karmiąca piersią jak najbardziej może być niepożądanym widokiem w restauracji. To że Skandynawia jest luźniejsza w kontekście nagości, to nie znaczy, że polskie normy są gorsze. Pierwsza i trzecia sytuacje są bez wątpienia piekielne.

Odpowiedz
avatar Michail
2 24

@toomex: I najwyższy czas to zmienić. Tutaj nie chodzi o epatowanie cycem jak na reklamach z lat 90 tylko karmienie, rodzice też przyszli do restauracji zjeść.

Odpowiedz
avatar digi51
15 21

@toomex: a jakaż to magość jeśli tak jak w historii kobieta wyciąga tylko ssaka spod bluzki do karmienia, a nie wywala całego cyca? Poza tym Polska niby taka pruderyjna, w lecie nawet na Rynku dużego miasta faceci chodzą bez koszulek, a połowa dziewczyn chodzi w szortach odsłaniającyc pół tyłka i bluzkach z dekoltem ledwo zasłaniającym sutki. I to jest spoko

Odpowiedz
avatar eyebright
11 15

@toomex: Z opisu wychodzi, ze nikt tej kobiety nawet nie zauwazyl dopoki Norwezka nie zwrocila uwagi, a w dodatku musieli sie odwrocic, zeby popatrzec, wiec nie bylo zadnego "szczucia cycem" tylko zwyczajnie matka karmila dziecko. Najnaturalniejsza rzecz pod sloncem. Widzialam w restauracjach ludzi dlubiacych w nosie, mowiacych z pelnymi ustami i gubiacych jedzenie, glosno ciamkajacych. Ba! raz widzialam faceta, ktory autentycznie wydmuchal nos w obrus... Naprawde, karmiaca matka to nie najgorsze, co mozna w knajpie zobaczyc.

Odpowiedz
avatar Rudolf
-1 3

@toomex: Pomijając nawet fakt, że i w Polsce zaczyna się publiczne karmienie piersią powszechnie akceptować, to jednak wypadałoby mieć minimum wiedzy i szacunku do kultury kraju, z którego pochodzi Twój gość. Plus odrobinę profesjonalnej powściągliwości w wyrażaniu swojej opinii podczas służbowej kolacji.

Odpowiedz
avatar toomex
0 2

@Rudolf: od kiedy to gospodarz się ma dostosowywać do gościa?

Odpowiedz
avatar Rudolf
0 0

@toomex: W jakimś stopniu od zawsze. To działa w dwie strony. Zauważ, że gość żadnych polskich norm kulturowych nie złamał. A mi po prostu wstyd byłoby robić z siebie pajaca, głośno krytykując coś, co w kulturze mojego gościa jest uważane za zupełnie normalne. Zwracam też uwagę, że w tym konkretnym przypadku mówimy o kolacji służbowej, a do tego z klientem firmy. To są dwa dodatkowe powody, żeby gryźć się w język częściej, niż na wiejskiej popijawie u cioci Krysi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Takie rzeczy i nikogo jeszcze nie zwolnili? Gdzie mogę się zapisać XD

Odpowiedz
avatar digi51
9 9

@78FS: Mnie dziwi, zachowanie personelu restauracji w punkcie 1 i 3. W punkcie 1 jako menago lokalu poinformowałabym osobę reprezentującą klienta o cyrkach jako odwalano na spotkaniu biznesowym z zaznaczneiem, że są to zachowania nieakceptowalne w lokalu, a w punkcie 3 - to współpraca biznesowa opierająca się na wzajemnym zaufaniu. Lokal ufa, że faktura za usługę zostanie uregulowana, a firma ufa, że faktura zostanie wystawiona poprawnie. Poza tym zawsze jest jakaś osoba, która raczej zostaje do końca i kontroluje, co jest na rachunku i czy zgadza się to ze stanem faktycznym i potwierdza, że wszystko się zgadza i można wystawić fakturę. Jeśli nikt nie ma pojęcia, co zostało skonsumowane, to równie dobrze lokal może sobie ponabijać co chce i kazać klientowi zapłacić. I serio to jest dziwne, że nikt w księgowości nie zwraca na to uwagi, chyba, że to bardzo bogata firma, która lubi szastać kasą.

Odpowiedz
avatar z_lasu
9 11

@digi51: Z trzeciej strony, jeżeli firma zapłaciła za x półmisków śledzi, x półmisków z wędliną i x salaterek z sałatką, to nie widzę nic zdrożnego w tym, aby pracownicy zabrali do domu, to co zostało na stole.

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

@z_lasu: no dobra, ale mi się wydaje, że wtedy się raczej nie wie, że to co się wzięło miałą wartość 300 czy iluś tam złotych

Odpowiedz
avatar Ohboy
11 11

@z_lasu: Na miejscu firmy nawet zachęcałabym do zabierania tego, co zostało, bo takie "imprezowe resztki" zazwyczaj trafiają do kosza. Ale tutaj wygląda na to, że koleżanka nie zabiera resztek, a całe dania, co już jest nie fair.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@digi51: Ja ich trochę rozumiem. Klient płaci dużo, nie narzeka na ceny, czasy są ciężkie, a kelnerkę zawsze można wymienić. Nie popieram ale rozumiem.

Odpowiedz
avatar z_lasu
7 7

@digi51: To zawsze można oszacować, sprawdzić ile kosztuje w karcie. Naganne jest, jeśli przed imprezą zgarnęła pełne półmiski, albo poszła do kuchni po dodatkowe "dla szefa". Jeżeli zabrała to co było na stole, nie widzę powodu do piętnowania. Bywałem na "śledzikach" firmowych na których zostawały pełne półmiski jedzenia. I zazwyczaj zachęcało się osoby, które wychodziły ostatnie, aby zabrały to do domu. Choć zdarzyło mi się być na takim, gdzie zniknęło wszystko, łącznie z dekoracją półmisków :)

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@z_lasu: Ale skąd w takim razie taka konspira?

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
5 5

@z_lasu: Dobrze, że półmiski ocalały :)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@digi51: Co do punktu 3, to nie wiem. W gastronomii pracowałem kiedyś przez kilka miesięcy na zmywaku, więc nie wiem, jakie są procedury w takich przypadkach. Z punktem 1 się zgadzam. Przecież na spotkaniu służbowym poza miejscem pracy buduje się wizerunek firmy, a przez takie zachowania ciężko nazwać go pozytywnym. Także poważna firma nie może sobie pozwolić, żeby ich pracownicy tak ich reprezentowali.

Odpowiedz
avatar Johny102
11 13

Proszę o przetłumaczenie na polski następującego szyfru: Duża część grupy Niemców ewidentnie zastawiona szaleństwa z dala od domu

Odpowiedz
avatar Armagedon
7 9

@Johny102: "Duża część grupy Niemców ewidentnie nastawiona na szaleństwa z dala od domu." Sukces! Brawo ja!

Odpowiedz
avatar shpack
4 4

Żenada robić jakąś konspirę za 300 zł. Ile w w tym korpo zarabiacie ? Z drugiej strony, oglądając " chytra baba z Radomia " nie dziwię się, że organizator nic nie mówi o zabieraniu potraw do domów, bo impreza mogłaby się skończyć po 10 minutach

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Nie rozumiem ostatniej historii. Firma zaplacila i kolezanka zabiera co zostalo? czy chodzi o to, że np. zamowila dodatkowe porcje dla pracownikow, ktorzy wiedziala, że nie przyjda?

Odpowiedz
Udostępnij