Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gdy poszłam do liceum mój ojciec zaczął pić, a siostra chorować. W…

Gdy poszłam do liceum mój ojciec zaczął pić, a siostra chorować. W efekcie mama często była z siostrą w szpitalu, a ja musiałam pilnować młodszego brata z zadaniem domowym, pilnować, aby chodził do szkoły, gotować obiady, pilnować zakupów oraz zadbać, aby ojciec nie zrobił sobie sam krzywdy podczas picia (nie raz groził samobójstwem, poza tym potrafił być tak pijany, że się przewracał, a i tak chciał wychodzić do sklepu po flaszkę. Czasem brał wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy i wychodził - wtedy bałam się, że go pobiją i okradną), albo chodziłam po osiedlu i szukałam narąbanego ojca.

Dla nastolatki było to dość straszne - zamiast spotykać się ze znajomymi, musiałam pilnować coraz bardziej agresywnego rodziciela, a także młodszego brata. Moje stopnie poleciały w dół, bo nie byłam w stanie skoncentrować się na wszystkim, nie chciałam za bardzo jeść lub jadłam zbyt dużo (przez stres, jaki sytuacja w domu u mnie powodowała). Gdy zaczęłam pracować (a zaczęłam szybko), to kradł mi wszystkie zarobione pieniądze (łącznie ukradł mi kilka tysięcy).

Tak jak wspomniałam, ojciec robił się coraz bardziej agresywny. Przystawianie szkła do szyi, wyrzucanie gorącego jedzenia na głowy - to tylko dwa przykłady z kilkudziesięciu. Nie chciałam jeść nic ciepłego, bo bałam się, że uda mu się mnie poparzyć gorącym jedzeniem. Moje zdrowie podupadło, ponieważ organizm nie miał dostarczanych witamin. Notorycznie wzywaliśmy policję, bo był bliski pozabijania nas.

Raz ze strachu wybiegliśmy na klatkę. Sąsiadka z góry przyszła sprawdzić, co się dzieje. Poprosiliśmy ją, aby zadzwoniła na policję, bo wpadł w taki amok, że był bliski pozabijania nas. "Ja się w to nie mieszam".

Po kilku latach tej męczarni wyprowadziliśmy się. Skończyłam z depresją i stanami lękowymi oraz zaburzeniami odżywiania (z którymi walczę do dzisiaj, chociaż minęło ponad 5 lat). Najpierw żyliśmy w strachu, że nas znajdzie i coś nam zrobi, jednak bez potrzeby. Później nasze życie zaczęło wracać do normy. Zanim jednak wróciło, musieliśmy przetrwać gadanie rodziny.

Co może usłyszeć od rodziny dziewiętnastolatka z depresją i stanami lękowymi, gdy wyprowadza się od osoby, która zniszczyła jej życie?
- to twoja wina, że twój ojciec pije
- inni mają gorzej
- jaki ty masz problem, miałaś życie jak w raju
- powinnaś wrócić do ojca i przepraszać, że się chciałaś wyprowadzić
- oj tam, on tylko sobie żartował, a nie był agresywny, przesadzasz
- zmyślasz z depresją, weź się do życia w końcu
- miałaś wszystko czego chciałaś, i tak traktujesz ojca
- jesteś przewrażliwiona
- jak to tak na własnego ojca mogłaś wzywać policję!

Przyznaję, że czułam się okropnie, słysząc to. Ograniczyłam kontakty z osobami, które tak mówiły, doprowadziłam siebie "do stanu używalności" (pozbyłam się stanów lękowych i depresji, koszmary senne zaczęły znikać, obecnie walczę też z zaburzeniami odżywiania). Minęło pięć lat i było dużo lepiej.

Dopóki nie spotkałam się z jedną osobą z mojej rodziny, która do większości poprzednich komentarzy zaczęła dodawać nowe - że nie interesuję się ojcem, że nie zasługuję na bycie w tej rodzinie, że powinnam zmienić nazwisko i całkowicie się odciąć, że tylko zabawy mi w głowie i w ogóle nie myślę poważnie o życiu (nie chodzę na imprezy, robię kursy, pracuję na dwie prace, żeby się utrzymać, w dodatku robię szkołę policealną pomimo tego, że mam magistra). Nie jestem już cichą myszką, więc się odzywałam - i może nie mam się czym chwalić, ale odpyskowywałam tej osobie, co jeszcze bardziej ją denerwowało.

Kontaktów z tą osobą do tej pory za bardzo nie utrzymywałam i nie zamierzam tego robić, wręcz ograniczę je z minimalnych do zera.

I tu jeszcze małe wyjaśnienie: ze względu na moje zdrowie psychiczne całkowicie zrezygnowałam z kontaktów z ojcem. Chodziłam do psychologów, przepracowałam tamte czasy. Obecnie nie jestem zła na rodziciela, gdy przypadkiem się gdzieś spotykamy, normalnie rozmawiamy, bez kłótni, bez pretensji. Nie zabiegam jednak o kontakty z nim. Po kilku latach życia bez niego jest mi całkowicie obojętny, nie czuję się, jakbym miała ojca. Ot, jest nim jedynie na papierze. Sam też nigdy nie wychodził z inicjatywą kontaktu. Nie dzwoni, nie prosi o spotkania.

Mały apel: zanim wkroczycie w czyjeś życie z komentarzami, spróbujcie najpierw zrozumieć sytuację z obu stron. Nigdy nie dowiecie się, co ktoś musiał przejść, o ile sam wam nie powie wszystkiego.

rodzina

by ~corkaalkoholika
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Attentat
6 8

Victim blaming przychodzi niektórym bardzo łatwo.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 14

@Attentat: A najłatwiej tym, którzy nie muszą żyć z uzależnionym. Wtedy najłatwiej się gada.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@Ohboy O tak. Już dawno się nauczyłem, że wszystko wygląda inaczej, jeśli sami musimy się tym zająć, jeśli dotyka nas bezpośrednio. Nawet bardzo proste nie wymagające najmniejszego wysiłku zajęcia, które często okazują się tak nudne, że można zwariować. A co dopiero mieszkać z agresywnym nałogowcem. Łatwo się komentuje, jeśli samemu się wygodnie śpi, nie zarywa nocy przez jego jazdy, nie boi się agresji z jego strony. Tak, wtedy bardzo łatwo przychodzi osadzanie kogoś, kto siedzi w tym latami.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 10

W sumie to o cakowitym odcięciu się od rodziny i zmiana nazwiska to brzmi całkiem kusząco. Bo to w sumie wstyd mieć to samo nazwisko co oni. Wstyd dla ciebie. Na twoim miejscu może nawet bym to zrobił, chociaż pewnie by mnie odstraszyla cala biurokracja i związane z tym koszty, wymiana dokumentów itp.

Odpowiedz
avatar didja
12 16

Przede wszystkim gratuluję Ci, że mimo tych wszystkich okoliczności udało Ci się mieć siłę to zmienić. To ogromny zasób! Do Twoich planów dorzuciłabym jeszcze coś: Nawiąż kontakt z dobrym prawnikiem od takich spraw, niech Cię reprezentuje w sprawie o spowodowanie szkód zdrowotnych (ciężkie uszkodzenie ciała, bo tym są zaburzenia odżywiania, zwłaszcza po traumie, bo masz wtedy podwójne okaleczenie, dalej właśnie zaburzenia potraumatyczne wskutek znęcania się fizycznego i psychicznego, niedożywienie). Prawnik Ci to lepiej ujmie, ale w roszczeniach oprócz zwrotu kosztów leczenia i zaburzeń,i nerwicy, zażądaj renty deliktowej i co najmniej zakazu zbliżania się do Ciebie oraz obciążenia winą za te szkody na małoletnim i wyłączenie Ciebie z obowiązku alimentacyjnego. Możesz też pomyśleć o odszkodowaniu - oprócz leczenia i cierpienia fizycznego i psychicznego - za naruszenie Twojego prawa do edukacji i konsekwencji niemożności uczenia się. A także o zadośćuczynienie za drastyczny start życiowy. Zrób sobie diagostykę w kierunku traumy, bo jak mniemam - tę związaniem z odżywianiem już masz. Po co, skoro ojciec i tak tego nie zapłaci? Nie szkodzi, sprawa pójdzie do komornika i będzie sobie wisiała w różnych aktach sądowych. A Ty unikniesz ryzyka, że za 5 lat, jak staniesz już finansowo na nogi, ojczulek pozwie Cię o alimenty, a za 10 lat pozwie Cię MOPS o dopłacanie 6.000 miesięcznie do domu opieki, bo emerytura/renta ojca wystarczy może na pampersy. A co zrobiłaś z matką? W końcu ona jest współwinna Twojej sytuacji. Nielegalne jest pozbawianie dziecka dzieciństwa i zmuszanie do pracy na 3 etatach: kucharki, sprzątaczki i niani. Pomijając, że cedowanie na małoletniego obowiązku opieki nad małym dzieckiem też jest nielegalne. Sytuacja działa się kilka lat temu, już funkcjonowały rozwiązania systemowe. Matka miała obowiązek zgłosić sprawę do MOPS, żeby przydzielili asystenta na czas,kiedy matka jest w szpitalu, a ojciec jest nietrzeźwy i agresywny wobec dwójki nieletnich dzieci. No ale pewnie wolała zasłaniać się Tobą, żeby nie było "wstydu po rodzinie, że mamy kuratora"? A zmiana nazwiska to dobra rzecz. Tylko dokładnie przemyśl na jakie, bo po takich przeżyciach możesz mieć problem z poczuciem tożsamości, poczuciem integralności ja. I zadbaj o swoją regenerację, bo takie dzieciaki wyrastają na "dorosłych herosów", które dźwigają na barkach wszystko, aż w wieku 40 lat padają na zawał. PS I jeszcze jedno - naprawdę prowadzono na Tobie terapię traumy w takim kierunku, żebyś "wybaczyła i umiała normalnie rozmawiać" z oprawcą :o? W psychotraumatologii już od tego się odeszło, to Twoja gotowość, czy wybaczysz, nie musisz się w ogóle nad tym skupiać, choć brak żalu/gniewu/pretensji jest psychicznie zdrowszy. Ale w terapii skupiasz się na ochronie siebie, a nie na normalizacji uczuć do oprawcy. Chyba że nie pracowałaś z psychotraumatologiem, to mnie to nie dziwi :).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 listopada 2023 o 1:06

avatar Armagedon
-5 9

@didja: Nie ma to jak zemsta po latach!!! Odegrać się trzeba zawsze, wszędzie i w każdej sytuacji, byleby tylko mieć do tego okazję. NIGDY nie można zapomnieć krzywdy, a już na pewno nie wybaczyć. Perspektywa zemsty sprawia, że chce się żyć, jest po co. "...ojczulek pozwie Cię o alimenty, a za 10 lat pozwie Cię MOPS o dopłacanie 6.000 miesięcznie do domu opieki..." Nie strasz, nie strasz. Po pierwsze - do płacenia alimentów zobowiązane są WSZYSTKIE dzieci, o ile, oczywiście, zajdzie taka potrzeba. To samo dotyczy ewentualnej opłaty za DPS. A ojciec może mieć dochody wystarczające na zabezpieczenie podstawowych potrzeb życiowych. Poza tym - ma chyba jeszcze żonę? I pierwsze słyszę, żeby pobyt w DPS kosztował 6000 miesięcznie. Więc nie sraj ogniem.

Odpowiedz
avatar honey515
0 0

@Armagedon DPS kosztuje ok 4500,- w zależności od wojewodztwa

Odpowiedz
avatar didja
1 1

@Armagedon: Jaka zemsta? Zabezpieczenie interesów. Dlatego mówię o pełnomocniku, żeby autorka nie musiała się wtórnie traumatyzować. Cena DPS zgodnie z danymi z 2023 roku wynosi od 4800 w województwie podlaskim do 6500 w woj. mazowieckim. Cena prywatnych domów opieki od 6000 zł w górę. W lepszych 7.000-8.000 zł.Pierwszy lepszy link: https://seniorlife.pl/ile-kosztuje-pobyt-w-domu-opieki-seniora-w-2023-roku/ I to się zgadza, pewna osoba z mojej dalszej rodziny jest od miesiąca w prywatnym DPS-ie.

Odpowiedz
avatar Bedrana
16 16

Przeczytałam historię bardzo uważnie, dwa razy, i zaczęło mi kiełkować w głowie podejrzenie, że "tą osobą", o której wspominasz, może być twoja matka. Bo któż inny wiedziałby aż tyle o tym, co działo się w twoim domu? Któż inny mógłby sugerować ci zmianę nazwiska? I kto tak zawzięcie broniłby alkoholika? Jego dalsza rodzina? O matce właściwie nie piszesz NIC, prócz tego, że siedziała z siostrą w szpitalu, a wszystkie obowiązki domowe, plus użeranie się z ojcem zrzuciła na ciebie. Ale przecież chyba nie siedziała z tą siostrą w szpitalu przez kilka lat? Jeśli moje domysły są słuszne - faktycznie miałaś nieźle przesrane. I - właściwie - na żadne wsparcie nie mogłaś liczyć. Szczerze współczuję.

Odpowiedz
avatar honey515
9 11

Nie chcę krakac , ale nie zdziwilabym się gdyby wystąpił o alimenty od Ciebie

Odpowiedz
avatar jass
14 14

@bloodcarver: Jakie "narazić się"? Została poproszona o wezwanie policji, a nie pójście i awanturowanie się z alkoholikiem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@bloodcarver: Co ty pier... (za przeproszeniem) ...dolisz? Babsko się zwyczajnie bało, żeby go, w razie czego, nikt po sądach nie ciągał i na świadka nie powoływał. Do jakiego, urwał, "grona ofiar"? Ojciec autorki to bandzior, który lał sąsiadów, lub straszył nożem za krzywy uśmiech? "Ofiarą" zwykle jest najbliższa rodzina alkoholika i to nad nią się znęca. "...policja nic nie robiła..." A co miała robić? W takich sytuacjach oprawca jest sądzony na wniosek poszkodowanych, a nie "z urzędu". Tak jak w przypadku gwałtu, lub pobicia. Mogli zawieźć na dołek, lub na izbę - i rano wypuścić. Ale pewnie i tego nie robili - na prośbę "tolerancyjnej" żony. Bo, podejrzewam, ojciec autorki to nie był obszczany, śmierdzący menel. Pewnie nawet gdzieś pracował i zarabiał. Pewnie dawał matce jakaś kasę na utrzymanie, a jak już przepił to co mu zostało - okradał córkę z pieniędzy. Nie wierzę, żeby matka autorki, z jednej pensji, była w stanie utrzymać pięcioosobową rodzinę, w tym chore dziecko i alkoholika, na w miarę przyzwoitym poziomie. "Czasem brał wszystkie pieniądze, jakie mieliśmy i wychodził..." Więc pewnie te pieniądze leżały gdzieś w domu "na kupce". Gdyby to były pieniądze wyłącznie matki, chyba by nie zostawiała ich tak niefrasobliwie w dostępnym dla ojca miejscu? Alkoholicy też pracują, wyobraź sobie, i czasem nieźle zarabiają. A o tym, co wyprawiają w domu, w firmie się nawet nikt nie domyśla. Więc może matka autorki dbała o to, żeby jej męża do pierdla nie wsadzili, bo co by bidna zrobiła sama z trójką drobiazgu? I to by nawet tłumaczyło te "czyjeś" pretensje. "- inni mają gorzej - jaki ty masz problem, miałaś życie jak w raju - miałaś wszystko czego chciałaś, i tak traktujesz ojca - jak to tak na własnego ojca mogłaś wzywać policję!"

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@Armagedon: Poprawka - już od kilku lat w przypadku gwałtu sprawca ścigany jest właśnie z urzędu. Zgadzam się z tym, że ojciec raczej nie stanowił żadnego zagrożenia dla osób z zewnątrz. Rodzinny przemocowcy często lubią udawać przed innymi, że są spoko. Zarówno mój ojciec, jak i sąsiad, którego miałam później, byli po prostu tchórzami. Swoje rodziny terroryzowali, ale w starciu z osobami z zewnątrz podkulali ogony. Jeśli sąsiad nigdy nie był agresywny w stosunku do osób spoza rodziny, to zasłanianie się strachem jest śmieszne. Nie zgodzę się jednak z tym, że matka nie była w stanie samodzielnie utrzymać rodziny. Moja miała słabo płatną pracę, a utrzymywała czteroosobową rodzinę. Mieliśmy malutkie mieszkanie i siedzieliśmy wszyscy "na kupie", ale jakoś żyliśmy. Wystarczy, że matka autorki zarabiała trochę ponad minimalną, żeby wystarczyło na 3 dzieciaka. Życie w biedzie to nadal życie. U mnie ojciec, jeśli coś zarobił, to wydał na wódę, ale to zawsze było mało, bo przecież trzeba też kolegom postawić. U autorki nawet, jeśli zarabiała tylko matka, to nie miała szansy na ukrycie pieniędzy przed ojcem. Nawet, gdyby trzymała je w banku. Co nie zmienia faktu, że matka po latach mogła zacząć wmawiać córce, że było inaczej niż faktycznie było. Moja też wymazała pewne rzeczy z pamięci.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Ohboy: Czyli teraz ofiara nie musi składać wniosku o ściganie sprawcy, wystarczy, że złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa? I potem już nie może się z tego wycofać? Faktycznie, nie wiedziałam. Autorka nic nie pisze o tym, że żyli w biedzie, ale być może uznała to za oczywiste. Ja miałam wątpliwości, bo znałam wielu alkoholików normalnie pracujących. Ojciec jednej z moich koleżanek prowadził dobrze prosperującą kancelarię prawną, utrzymywał rodzinę, a potrafił schlać się tak, że nie miał siły na pięterko w domu wejść i spał na podłodze w kuchni - pod schodami. Pił codziennie. Inny ojciec, bardzo dobrze zarabiający właściciel knajpy, codziennie wracał z roboty napruty i robił w domu awantury z byle powodu, lub bez powodu. Potrafił nawet przyłożyć matce. Więc wcale nie jest tak, że jak ojciec pije - to nie pracuje. No ale, faktycznie, w tym wypadku mogło być inaczej.

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@Armagedon: Jak policja prowadzi te sprawy to już inna kwestia, ale ofiara nie musi składać żadnego wniosku. Sprawdziłam, był to wymóg Rady Europy. A wiesz, że mi zauważenie, że byliśmy biedni zajęło wiele lat? Dla mnie to było tak normalne, że zakładałam, że u wszystkich jest podobnie, może poza 2 czy 3 osobami z klasy, które były zwyczajnie bogate. Absolutnie nie neguję tego, że alkoholicy mogą mieć pracę i nawet dobrze zarabiać, bo u mojej przyjaciółki tak było. Ojciec zarabiał kupę forsy i nawet nie uprawiał przemocy finansowej, niczego im nie brakowało, bo nikt nie dałby rady przepić takich pieniędzy, dzieci też zostawiał w spokoju, "tylko" żonę dręczył. Chodzi mi o to, że można sobie radzić mając trójkę dzieci i męża alkoholika. Takie żony nie odchodzą, bo są współuzależnione i myślą, że muszą niańczyć męża-pijaka.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 listopada 2023 o 0:13

avatar bazienka
0 2

@Armagedon: z gwaltem zdjeli juz to odium z ofiar, jest scigany z urzedu chodzi o to, ze wczesniej zrzucali te inicjatywe na ofiary chociaz nadal ciemna liczba gwaltow oscyluje wokol 90% co do alkoholikow sa jeszcze wysokofunkcjonujacy

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2023 o 22:03

avatar niepodam
13 13

Z jednym się zgodzę: nie zasługujesz na taką rodzinę. Zasługujesz na dużo lepszą. Trzymaj się.

Odpowiedz
avatar szafa
3 7

Niestety takie apele są bez sensu. Albo ktoś ma minimum inteligencji i empatii i nie potrzebuje takich apeli, albo nie ma i żaden apel go nie zmieni. Tak czy siak trzymam kciuki i szanuję za to, że udało Ci się odciąć. Wiem, że nieraz naprawdę trudno to zrobić.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

bardzo ci wspolczuje moj stary nie pil ani nie wyczynial takich akcji, ale do dzis jest przemocowcem, glownie psychicznym, skonczylam z PTSD i panicznym lekiem przed bolem, a od mamy i brata i tak potrafie uslyszec, ze powinnam wyciagnac reke do zgody no kurde, moze go jeszcze przeprosic mam?! odcielam sie, nie odzywam sie do dziada ponad 15 lat jestem z ciebie dumna, ze potrafisz odpyskowac i eliminujesz toksyczne znajomosci, jestes bardzo silna jestes na terapii DDA? wszystkiego dobrego w zyciu zycze :)

Odpowiedz
Udostępnij