Jest sobie niewielka miejscowość.
W tej miejscowości mieszka sobie pani nazwijmy ją Ala, która bardzo lubi koty. Sama ma zawsze kilka kotów. Ma dom, przy domu kawałek ogrodu/podwórka, ogrodzone siatką, ale wiadomo, siatka dla kota to raczej atrakcja do wspinania niż jakaś przeszkoda. Koty oczywiście tzw. wychodzące.
Obok pani Ali mieszka jej sąsiad. Sąsiad ma trochę większy kawałek pola, żaden z niego rolnik, ale ma kilkanaście kur (ogrodzone), jakieś króliki (w klatce), no i stodołę. W tej stodole przechowuje jakieś siano, paszę dla tych zwierząt, jakieś własne zbiory itd. No i jak to bywa, w stodole pojawiają się mu szczury.
Sąsiad na te szczury rozkłada w stodole trutkę.
I o to właśnie jest wielki konflikt między pani Alą a nim.
Bo kot pani Ali wszedł do stodoły, skosztował trutki i zdechł.
Pani Ala zarzuciła sąsiadowi morderstwo z premedytacją.
Sąsiada to oburzyło, bo kota wcale celowo nie otruł, uważa, że jego stodoła, może tam stawiać co mu się podoba, jego zwierzęta dostępu do trutki nie mają, a skoro koty są pani Ali, to niech je pani Ala pilnuje.
Trzy martwe koty później...
Pani Ala nasłała na sąsiada jakąś eko-fundację, że niby zwierzęta nie mają u niego warunków do życia. Przyjechali, sprawdzili, stwierdzili, że nie ma się do czego doczepić, pojechali. Zgłosiła, że śmieci w piecu pali. Przyjechała kontrola, sprawdzili, nic takiego nie stwierdzili, pojechali. Zgłosiła, że trzyma w stodole substancje niebezpieczne i potencjalnie nielegalne - przyjechali, sprawdzili, nic nie wykryli, pogrozili pani Ali, żeby nie wzywała służb nadaremno.
Pani Ala wszędzie gdzie bywa (miejsca typu sklep, poczta, urząd, przychodnia itd.) opowiada, jaki z jej sąsiada jest nieużyty truciciel co zwierzęta morduje.
Na wszelkie sugestie, że jej koty są jakby jej odpowiedzialnością (również w zakresie kastracji, bo jakoś te jej koty ani szczepione, ani kastrowane raczej nie są), pani Ala reaguje "świętym oburzeniem", gdyż ona "nie będzie im ograniczać wolności i naturalnej możliwości spełnienia".
wiejskie_życie koty sąsiad
Przed możliwością posiadania zwierząt/dzieci/sąsiadów/praw wyborczych/prawa głosu powinien być test na inteligencję i rozumność. Ewidentnie wiele jednostek takiego testu w żaden sposób by nie przeszło, a społeczeństwo byłoby spokojniejsze i zdrowsze.
OdpowiedzNo to nie powinna mieć nic przeciwko selekcji naturalnej, bo taka jest cena wolności w naturalnym środowisku.
OdpowiedzKoty wychodzące powinny być zakazane. Trochę co innego koty użytkowe, trzymane w stodołach jako remedium na szczury, ale koty które ktoś ma tylko po to, by mieć kota, powinny siedzieć w domu, ewentualnie wyprowadzane na spacer na smyczy i szelkach.
Odpowiedz@bloodcarver: Do zeszłego roku miałem tylko psy, łącznie pięć sztuk. Ale niestety pieski po kolei odchodziły w słusznym bardzo wieku (15, a nawet 17 lat). Teraz z racji wieku pieska już nie wezmę. Mógłby mnie przeżyć. Ale przygarnąłem dwa bezdomne koty. Duży dom, działka 2000 m2, spokojne miejsce bez ruchliwych dróg w okolicy. Koty są bezpieczne. Głównie buszują po działce, w zimie siedzą w domu, a na dwór tylko na potrzeby fizjologiczne. Ale jak jest ładnie i ciepło, to w domu ich nie zatrzymam - taras jest otwarty, okna też. Oczywiście polują. Przynoszą czasami myszy, ćmy, dżdżowniczki. Jasne, że wiem, że to bezwzględni mordercy z niepohamowanym instynktem do ścigania i mordowania. Ale dobrze karmione mają ten instynkt trochę stępiony (lenistwo). Skoro już dałem kotom bezpieczny i ciepły domek, to nie zapnę ich w szelki i nie przywiążę na sznurku. Dbam o ich zdrowie (wet regularnie), nie rozmnożą się bo są wysterylizowane, nie zginą, bo mają chipy i lokalizatory GPS. A noce spędzają w domu i odwdzięczają się za opiekę mrukaniem i proszeniem o mizianie.
Odpowiedz@jotem02: Miałam kota i tak samo jak było ciepło to otwarte drzwi na werandę same go zapraszały na wypad. Miałam go zapinać w szelki? w których tęsknie by się wpatrywał w czereśnię na którą mógł się wspiąć? W zimie na otwarte drzwi spoglądał na mnie z naganą i w oczach widziałam " sama sobie tam idż"
OdpowiedzAle przeciez ze swoimi kotami we wlasnych domach i ogrodach robcie sobie, co chcecie, tu sie rozchodzi o to, zeby Wasi milusinscy nie robili szkody u sasiadow! I tak, jesli Twoj kot wchodzi na cudza posesje, fajda komus w grzadki, niszczy meble albo zwierzaki ploszy, to jak najbardziej zapinaj go w szelki, zanim sasiad zapnie mu z wiatrowki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 listopada 2023 o 16:55
@jotem02: Koty może i nie są w niebezpieczeństwie, ale same stanowią zagrożenie dla ptaków, drobnych ssaków, a także dla populacji żbika. Plus, czy jak nafajda np sąsiadowi do piaskownicy, to z własnej inicjatywy idziesz zapłacić za wymianę piasku? Jakoś nie sądzę...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2023 o 10:42
Kociarze to inny stan umysłu
Odpowiedz@Windowlicker: Ja jestem psiarzem, który przekształca się na kociarza. Nie jest rzeczą łatwą przywyknięcie do sytuacji, w której nie pies mieszka u mnie, a ja mieszkam u kota, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Odpowiedz@jotem02: Super to ująłeś :) Ty mieszkasz u kota xDDD. Ja mam 3 koty i na drzwiach tabliczkę "Tu mieszkają koty z rodziną" :)
Odpowiedz@Windowlicker: Jestem psiarą ,mam teraz dwa psy a miałam jeszcze trzy które odeszły w krainę wiecznych łowów. A i tak kochałam mojego kota bo był niesamowity a i kolegował się z moja drugą suczką. Tworzyli taka piękna parę jak gonili obce koty z posesji, bawili się razem, lizali po pyszczkach że moi sąsiedzi stali przy siatce i oglądali ich harce z uśmiechem.
Odpowiedz@Balbina: Mój ostatni psiak, potężna dobermanka, uwielbiała z wzajemnością moje dwa koty. Były wzajemne przytulanki, lizanie pyszczków i barankowanie (kociarze wiedzą o co chodzi). Po jej odejściu koty wyraźnie jej szukały zaglądając na jej dotychczasowe posłanie. Dla niej one były elementem stada, a dla nich ona była elementem rzeczywistości.
Odpowiedz@jotem02: Moja suczka jak w ostatnich chwilach nie mogła się już podnieść z legowiska to kot podchodził i trącał ją łapką po pyszczku żeby wstała.
Odpowiedz@Windowlicker: tak samo psiarze. I madki. I pedalarze. I kierowcy. I weganie. I lewaki. I prawaki. I mogę tak długo, lol. Albo jesteś zjebem albo nie, taka prawda.
OdpowiedzPani Ala za wypuszczanie kotów powinna dostać taki mandat żeby się nogami nakryła.... problem by zniknął
Odpowiedz