Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka powiązanych ze sobą piekielności. 1. Śmietniki głębinowe. Moje osiedle ma od…

Kilka powiązanych ze sobą piekielności.

1. Śmietniki głębinowe.

Moje osiedle ma od początku źle zaprojektowane śmietniki. Już od 3 lat mamy ciągle problem z nieodebranymi śmieciami, które latają po całym osiedlu. Są to śmietniki głębinowe, które podobno zostały obliczone na śmieci w prawidłowy sposób, czyli przy wartości, że w jednym mieszkaniu będą mieszkać 4 osoby, gdyż nasze osiedle to głównie mieszkania małe. Te największe mają 70 m2. Architekt twierdzi, że jest wszystko super, a my nie mamy gdzie śmieci upychać, bo uwaga, jednak chyba na osiedlu mieszka więcej osób niż jest zadeklarowane, czego nie ma jak w 100% sprawdzić.

2. Administracja.

Administratora mamy od dewelopera. Nie możemy go zmienić, bo sam deweloper posiada jeszcze udziały w nieruchomości, których nie przeskoczymy (część właścicieli ma mieszkania na najem i nie angażuje się w życie wspólnoty, część chciałaby zmiany, ale twierdzą, że lepszej oferty nie dostaniemy, a Ci którzy chcą zmian i chcą zadać sobie trud to jakieś 20% udziałów). Administrator robi sobie więc z nas...nic.

3. Chu** parkowanie, głównie przez najemców.

Ostatnio śmieci osiągnęły apogeum. Połączenie wszystkich świętych skumulowało się z zablokowaniem wjazdu przez stojące przy śmietniku samochody (bo oczywiście mimo zakazu parkowania poza miejscami wyznaczonymi, ludzie zastawiają każdy metr kwadratowy osiedla- włącznie z terenami, które kiedyś były zielenią). I taki problem pojawia się cyklicznie. Śmieciarka nie ma jak wjechać, przepada termin odbioru z naszej winy, śmieci czekają do kolejnego terminu.
Teraz, przez 11.11 stało się podobnie, z tym, że śmieci które miały być odebrane w piątek, tak samo zablokowali już ludzie parkując tak, że część osób nie mogła dojechać na swoje miejsca postojowe. Straż miejska umywa ręce, bo to teren prywatny. Mieszkańcy mają swoje miejsca postojowe, bo każde mieszkanie musiało wykupić minimum jedno. Jak się domyślacie, wokół śmietników mamy wystawkę z workami. I tak od piątku.

4. Dokarmiacze odpadkowi.

Do tego dochodzi zima oraz położenie naszego osiedla przy nieużytkach, gdzie latem starsze Panie i Panowie z sąsiednich, prlowskich bloków wyrzucali chleb (jak raz przyłapałam takiego staruszka, to pouczył mnie, że chleba nie wolno wyrzucać, a tu ptaki zjedzą). No i zjadały ptaki, myszy i szczurki. Jak można się domyśleć, teraz starsi Państwo nie chcą przechodzić przez błota i chleba nie zostawiają. Zwierzęta jednak się nauczyły, że coś tam na nich czeka. A my mamy pecha, że pod śmietnikiem czeka na nich bufet.

5. Bufet otwarty (trochę z przymrużeniem oka, bo zwierzęta same w sobie nie są niczemu winne).

W dzień bufet odwiedzają ptaki. Zazwyczaj sroki i wrony. Rozrywają worki, pozostawione pod śmietnikiem z braku miejsca w nim, i rozrzucają zawartość, szukając smaczków. Po nich przylatuje mniejszy kaliber ptactwa - sikorki, wróble. Wieczorami odwiedzają nas myszki i szczury - mam to potwierdzone na kamerze, bo jeden ze szczurów upodobał sobie mój ogródek jako miejsce spokojnej konsumpcji. Na szczęście tylko do momentu aż wpadł w moją pułapkę kamerową i zapoznał się z moim kotem. Od razu uprzedzam pytania - kot nie zdążył go złapać ale skutecznie przegonił.

6. Komunikat.

W świetle narastającego problemu bufetowego, administracja wysłała do nas maile i wywiesiła informacje na klatkach, że, cytując:
"Zabrania się umieszczania w śmieciach elementów takie jak mięso, odpadki mięsne, kości i resztki obiadowe z powodu plagi szczurów. Uprasza się o niewynoszenie śmieci, gdy są pełne śmietniki, gdyż powoduje to nieestetyczny wygląd nieruchomości".

Zawrzało. Na pytanie gdzie w takim razie mamy dawać śmieci na balkony, ogródki, czy klatki schodowe, a może do hali garażowej i gdzie mamy wyrzucać śmieci, zawierające mięso itd, nie dostaliśmy odpowiedzi. Jeden z sąsiadów zaśmiał się, że pewnie te śmieci powinniśmy mielić w młynku i spuszczać razem z wodą albo może palić zbiorowo w koksowniku na osiedlu.

Problemy te można by było rozwiązać od samego początku odnotowania tego, że architekt się pomylił i zmienić z jego udziałem projekt na normalne śmietniki, zamiast tych głębinowych, do których musi przyjeżdżać specjalna śmieciarka z chwytakiem, a sami panowie ze śmieciarki nie mogą nic zrobić, jeśli nie mają śmietnika na wyciągnięcie chwytaka. Drugi problem - parkowanie, blokując szlaban na wjeździe tylko dla konkretnych rejestracji z limitem rejestracji do miejsca postojowego - masz jedno, masz jedną rejestrację, masz 3 to 3 etc. Teraz każdy dostał kluczyk i może wjechać - nieważne czy ma miejsce, czy nie. Trzy - uświadomić starszych ludzi, że ptaki nie powinny jeść chleba i że większym grzechem jest marnować mięso, niż ten chleb. Za schabowego świnia oddała życie, a chleb zdobywa się bezinwazyjnie. A tak to kwestie są zaniedbane, a nasz bufet przyciąga nowych klientów.

by ~Szczurzaplagajakwsredniowieczu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Habiel
5 5

O tak, sroki kochają rozrywać worki. Gdy miałam covid i nie chciałam różnosić zarazków po klatce w jego pierwszym etapie, wystawiałam śmieci na taras. Gdy sroki zobaczyły worki, przedziobały się przez nie, a ja w trybie szybkim, zbierałam je, aby nie wyleciały poza mój teren.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 12

Jak czytam o problemach z dzisiejszymi mieszkaniami, tak zwanymi, deweloperskimi, to mi się włos na głowie jeży. W życiu nie kupiłabym takiego mieszkania. Nie ufam deweloperom, ich administratorom i wspólnotom mieszkaniowym. Jak to dobrze, że sama kupiłam mieszkanie "z drugiego obiegu" na pięknym, starym, popeerelowskim osiedlu, spółdzielcze, bez hipoteki, z normalną administracją. Głowa mnie o nic nie boli, wokół mam przestrzeń, zieleń i powietrze. Oraz tereny rekreacyjne i parkingi niepodziemne. A także rozsądny czynsz. Nigdy się stąd nie ruszę, żeby nawet skały srały. Choć nie mam tarasu, ogródka i "otwartej kuchni". Ale za to nikt mi do okien nie zagląda. Wieczorem nawet zasłon nie muszę zaciągać, bo przeciwległy blok hektar ode mnie.

Odpowiedz
avatar gawronek
5 5

@Armagedon że niby spółdzielnie lepsze od wspólnoty? No nie wiem, mam mieszanie we wspólnocie i mieszkanie w spółdzielni. We wspólnocie wszystko mam ogarnięte przez zewnętrzną firmę, mieszkańcy sami decydują co chcą i czy chca. W spółdzielni czuję się jakbym się cofnął o 30 lat.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
3 5

@gawronek: Bo to w sumie o to chodzi. Jeżeli zależy ci na tym, co się dzieje dookoła budynku i masz czas oraz chęć się tym zajmować to wspólnota jest dla ciebie. A jak chcesz na to wszystko mieć wyjebongo, to spółdzielnia. Spółdzielnia to twór starożytny, toczący się z rozpędu i masz wszystko jako-tako-byle-jako. A wspólnota jak jest dobra to jest bardzo dobra, a jak zła to bardzo zła. A we wspólnocie samemu trzeba się przyłożyć, żeby nie była zła.

Odpowiedz
avatar Armagedon
0 2

@JeZySiek: No widzisz, chyba nie wiesz wszystkiego. Na osiedlach "spółdzielnianych" istnieje coś takiego jak "Rada Osiedla". Wybiera się ją na zebraniach (przychodzi kto chce) mieszkańców, spośród osób "którym zależy", które mają czas i chęć. W budynku administracji, dwa razy w tygodniu, są dyżury członków Rady i każdy lokator może tam zgłosić swoje uwagi, postulaty, albo zażalenia. A rada to wszystko zbiera do kupy i przekazuje administracji. Każdy budynek ma własny budżet i własne rozliczenia. I to mieszkańcy decydują, co chcą mieć, choć, oczywiście, nie zawsze jest różowo. Ale mamy monitoring w blokach, glazurę na klatkach od parteru po dziesiąte pięto, terakotę na podestach, a w korytarzach wykładzinę taką jak w szpitalach, tylko ładniejszą. Wszędzie jest czyściutko, zsypy są odkażane raz w miesiącu. Mamy też dozorców na etatach, każdy blok swojego. Zajmują się porządkiem i wieloma jeszcze innymi sprawami. Na przykład, zgłaszają wszelkie awarie i wrzucają do skrzynek powiadomienia ze spółdzielni. Opróżniają również osiedlowe kosze na śmieci i specjalne pojemniki na psie odchody. Jedynie firma ogrodnicza jest sezonowa "z przetargu". Sadzą drzewa i koszą trawniki. Oraz przycinają żywopłoty, krzewy i usuwają uschnięte gałęzie. Przy wejściach na klatkę mamy pergole z różami, wokół budynków rośnie mnóstwo kwiatów ozdobnych i bez. Wszędzie rosną drzewa, już ponad czterdziestoletnie, więc w lato jest dużo cienia. W głównej, osiedlowej alei (która ma nawet swoją nazwę) stoją parkowe ławeczki, a w okresie świątecznym na słupach latarni instaluje się kolorowe świąteczno-sylwestrowe ledowe "neony" i jest pięknie. Świecą całą noc. Do tego każdy blok ma swój odrębny, ogrodzony parking w pobliżu, za który płaci się grosze. Śmieciarki nie mają problemów z dojazdem ani do zsypów, ani do altanek śmietnikowych, a kontenery "na gabaryty" podstawiane są regularnie. Nie twierdzę, że nie ma problemów, bo, oczywiście, jest ich wiele. Ale w życiu bym nie powiedziała, że moja spółdzielnia/administracja, oraz mieszkańcy, mają "wyjebongo".

Odpowiedz
avatar janhalb
4 6

Zanoście worki ze śmieciami i ustawiajcie je pod drzwiami głównej siedziby dewelopera. Idą o zakład, że max. po dwóch tygodniach wymyślą sposób rozwiązania problemu.

Odpowiedz
avatar googlewhack
4 4

Te śmietniki głębinowe nie są złe, ALE tylko w przypadku gdy są wykonane dobrze i z rozmysłem. Miałam krótki epizod korzystania z nich, gdy pojechałam sobie dorobić do Holandii pomiędzy jednym rokiem studiów, a drugim. Obsługiwały naprawdę ogromny teren, ale problemu zalegających na zewnątrz śmieci nie było ani razu. Być może też i dlatego, że wywozy odbywały się bardzo często. U nas ogólnie jeśli chodzi o odbiory śmieci jest ciężko. Termin odbioru gabarytów wypisany jak wół, a czy ktoś po to przyjeżdża? Oczywiście, że nie, leży miesiącami. Choinki? Leżą do maja, pomimo wystawienia ich w terminie. Skargi, prośby i groźby nic nie dają. Jak w dzień odbioru wypadnie święto, to następnego dnia nikt po to nie przyjeżdża, no bo po co. Z kolei jak się przez to śmieci nie mieszczą już do danego kontenera i ludzie stawiają obok, to panowie przyjeżdżając w kolejnym tygodniu rozkopują stojące śmieci przy konterze na całą wiatę i biorą tylko to co w kontenerze (rozumiem w przypadku śmieci w workach, przecież nie będą zaglądać, ale kurde kartony oparte o kontener z papierem? Tak ciężko wziąć ze sobą? Potem sprzątanie tego syfu spada na..sprzątaczkę. Coś co w mojej opini jej wcale nie powinno obchodzić ani dotyczyć.

Odpowiedz
avatar kaisym
2 2

Średnia wielkość gospodarstwa domowego w Polsce dryfuje powoli w kierunku 2 osób (w tej chwili koło 2,3), więc nie sądzę żeby na 40-70 metrach często zdarzało się więcej niż 4 osoby. Obstawiam że jednak zostało źle policzone (raczej dla 2 osób i przy założeniu, że część mieszkań to mieszkania iNwEsTyCyJnE, czyli puste) albo że ktoś oszczędza na odbiorach.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2023 o 12:14

avatar jass
0 0

Dokarmianie ptaków to i tak pikuś, u mnie w mieście przez większość tego roku był problem z... dzikami. Miasto ponad 50tys mieszkańców, a po centrum chadzały sobie dziki - kilka dużych i kilkanaście młodych. Jedną z przyczyn byli właśnie tacy dokarmiacze-idioci, bo przecież dokarmianie dzików na osiedlach bloków to taki świetny pomysł.

Odpowiedz
avatar PanLech
2 2

A za tą pszenicą, która oddała życie dla Twojego chleba to już nie zapłaczesz?

Odpowiedz
Udostępnij