Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

To ja też dodam coś od siebie w temacie właścicieli psów, a…

To ja też dodam coś od siebie w temacie właścicieli psów, a konkretnie jednej właścicielki psa.
Na osiedlu mam sporą grupę psiarzy, a że sama psiarą jestem to wielu z nich znam. Psy, wiadomo, różnie na siebie reagują, więc trzeba trzymać się w takich grupach, w których wszystkie psy się tolerują.

Jest jedna babka z dużym i agresywnym psem. Z psem były już różne akcje, kiedy kobieta często spuszczała go ze smyczy w grupie innych psów, nie bacząc na to, że pies rzuca się na inne psy, po kilku tego typu sytuacjach zaczęła trzymać się na uboczu i prowadzić psa na smyczy. Super.

Teraz do brzegu. W naszym psiarskim towarzystwie mamy starszego pana z pieskiem-seniorem. Pies ma chyba z 17 lat, nie dowidzi, nie dosłyszy, ogólnie ma słaby kontakt z otoczeniem, porusza się żółwim tempem i na ogół nie oddala się na więcej niż kilka metrów.

Jeszcze w lecie któregoś wieczora spotkaliśmy się w takiej grupie psiarzy, piesek-senior odszedł na kilkadziesiąt metrów i pod okiem właściciela coś tam sobie wąchał w trawie. Ni z tego ni z owego zza krzaków wyszła wymieniona wyżej babka ze swoim psem. Dodać trzeba, że kobieta prowadzi go na flexi i to takiej z 10 m. Pies oczywiście bez kagańca. No i masz babo placek, pies doskoczył do pieska-seniora z zębami, jego właściciel natychmiast rzuca się do pomocy, a co robi babsko? Rzuca się z łapami na 17-letniego psa ważącego może z 15 kg. Doszło do zamieszania, pan kopniakami bronił swojego psa przed bydlęciem i z pomocą innych psiarzy udało się psy rozdzielić. Awantura zrobiła się niemała. Ta idiotka tłumaczyła, że biła starego psa, bo widziała, że usiłuje ugryźć jej biednego pieseczka. Jej biedny pieseczek jest nerwowy, po przejściach, więc trzeba go zrozumieć, a poza tym... jej pies jest niewinny, bo był przecież na smyczy. Ona tak na serio. Piesek był niestety trochę poturbowany, ale na szczęście skończyło się na paru krwiakach i chyba cudem wyszedł z tego w miarę bez szwanku...

Ale tu jeszcze chciałam coś dodać. Otóż argumenty o tym, że pies jest po przejściach i trzeba mu wybaczać to i owo słyszałam nie pierwszy raz. Kompletnym absurdem było dla mnie to co usłyszałam od mojej koleżanki. Mieszka ona w domu wielopokoleniowym na wsi. Dom podzielony na trzy mieszkania, rodzice, ona z mężem i dziećmi i siostra z narzeczonym. Siorka i jej chłopak postanowili przygarnąć psa. Pies z traumami, agresywny, nieprzewidywalny. Siostra nie miała zamiaru jakoś specjalnie zająć się jego dobrostanem psychicznym, ot, jest jaki jest. Pies latał luzem po podwórko, tak, że strach było dzieci puścić same do ogrodu, a nawet dorośli się go bali. Nawet po tym jak pies ugryzł samą siostrę, ani ona ani jej chłopak nie widzieli większego problemu. Dopiero gdy rodzice, właściciele domu, wymusili na siostrze odpowiednio zajęcie się psem, wypuszczanie go tylko pod ich dozorem i udanie się z nim do jakiegoś specjalisty pod groźbą wyrzucenia całej trójki z domu, siostra z narzeczonym zadziałali. A jak? Ano oddali psa z powrotem.

I po co fundować psu kolejną traumę?
Ja się tak zastanawiam. Jak człowiek ma depresję, problemy psychiczne, traumy to wszyscy każą iść od psychologa, jak pies jest agresywny, nerwowy to według niektórych taka jako uroda...

by ~golo
Dodaj nowy komentarz
avatar jass
7 7

Ludzie są strasznie nieodpowiedzialni. Sama mam młodą sukę owczarka niemieckiego, która mocno szarpie do innych psów, a prowadzę ją na flexi, ale szybko nauczyłam się blokować smycz kiedy nie mam pełnej widoczności w promieniu tych 8m, które ma smycz. Oczywiście - nie wszystko da się przewidzieć, można się zagapić, może znienacka podbiec inny pies - no bywa. Ale nie wyobrażam sobie, żeby w sytuacji takiej jak opisana w historii nie dość, że właścicielka agresora nie przeprosiła, to jeszcze sama rzuciła się na drugiego psa. Niestety, psa może mieć każdy, mimo że zdecydowanie nie każdy powinien. Mam na osiedlu babkę z amstaffem po przejściach - babka sympatyczna, pies zazwyczaj łagodny. No ale właśnie - zazwyczaj. Bo bywa, że jednak coś mu odbija, babka ma już 2 sprawy o pogryzienie. A fakt, że nie tylko potrafi z nim wyjść bez smyczy, ale i pijana, zdecydowanie nie pomaga. Parę tygodni temu na osiedle padła groza, bo po pijaku piesek jej się był zgubił...

Odpowiedz
avatar Nerwowa22
4 4

@jass mam staffa mieszanego z labradorem. Generalnie przylepa, z synem się wychowała i krzywdy mu nie da zrobić ale... Jak widzi inne psy to futro się jeży, skacze i szczeka. Nigdy nikogo ani psa nie pogryzła ale nie ufam bo wiadomo, to tylko pies. Już kilka razy miałam sytuację, że widzę innego psa, mój pies na skróconej smyczy a inny pies leci wolno i właściciel krzyczy "pimpuś wróć' albo totalnie olewa sprawę. Dla mnie to ogromny stres bo mimo wszystko nie wiem jak to się dalej potoczy. Wkurza mnie to okropnie, bo moja kagańca nie toleruje. Gdy widzę człowieka albo psa to odrazu przywołuję (pies nauczony wracać na komendę), trzymam krótko ale jak inny wolno podbiega to strach jest.

Odpowiedz
avatar hrzo
3 11

"Jak człowiek ma depresję, problemy psychiczne, traumy to wszyscy każą iść od psychologa, jak pies jest agresywny, nerwowy to według niektórych taka jako uroda..." Bo pies przez analogię powinien iść do człowiekologa, a tych jest jakoś mało. ;-)

Odpowiedz
avatar diddl
2 2

Paradoksalnie siostra twojej koleżanki z narzeczonym paradoksalnie dobrze zrobili oddając psa, bo dzięki temu on ma szansę trafić do odpowiedzialnych ludzi, którzy zadbają o przepracowanie jego traum, o socjalizację psa, a oni patrząc na ich podejście, to nawet jakby poszli do behawiorysty, to by olali jego polecenia.

Odpowiedz
Udostępnij