Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem lekarką w trakcie specjalizacji, obecnie odbywam staż SORze. Słuchajcie, ja nie…

Jestem lekarką w trakcie specjalizacji, obecnie odbywam staż SORze.

Słuchajcie, ja nie wiem dlaczego ludzie są przekonani, że SOR załatwi wszystkie problemy ich życia. Nie przesadzając - 95% przypadków to pacjenci do leczenia w POZ/NPL lub po prostu w domu.

Dzieci z gorączką 38*, wymioty (2 razy w ciągu dnia), biegunka (3 kupy, "ale zjadłem kebaba na ostrym"), ból brzucha od tygodnia (w sumie to już nie boli), ból kolana po treningu, kaszel i katar od 2 dni, trądzik na plecach, pieczenie przy sikaniu...

To naprawdę nie są objawy, aby przychodzić do szpitala, skąd istnieje ryzyko przywleczenia innego, gorszego "syfa".

A wiecie co najczęściej mówią pacjenci na zwrócenie uwagi, że to nie jest sprawa na SOR, tylko do lekarza rodzinnego? "Mamy wizytę jutro/pojutrze, ale nie chciało nam się czekać". Tak, lepiej bezczynnie siedzieć 4 godziny w szpitalu.

Nie pomyślcie o mnie źle. Kocham swoją pracę i uwielbiam zajmować się pacjentami. Ale mam takie porównanie: jak chcesz sobie kupić ser feta, to idziesz do biedry, a nie od razu lecisz do Grecji.

sor

by ~takalekara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Michail
14 18

W zeszłym roku w sezonie chorobowym w grudniu 4 razy chciałem iść do pediatry - udało się raz dostać z młodymi. Zawsze słyszałem, że pełno i udać się na SOR albo nocną i świąteczną opiekę. Media obiegały obrazki rodziców w kolejkach do rejestracji od 5 lub 6 rano. Tutaj jest głębszy problem niż tylko to, że ludziom nie chce się iść do POZ.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
-3 9

@Michail: Ależ tak. Jednym z problemów jest też to, że ludzie nie wiedzą, że przychodnia nie ma prawa ich odsyłać a oni mają prawo zgłosić ją do NFZ. Stamtąd płyną za każdym zapisanym człowiekiem pieniądze. Więc łaski z leczenia nie robią. Gdyby zgłaszanie było nagminne, to coś czuję, że nagle miejsca by się znalazły (bądź niektóre przychodnie musiałby się zamknąć z braku lekarzy, bo to jest problem też).

Odpowiedz
avatar Michail
14 14

@ICwiklinska: W tych przychodniach też pracują ludzie, którzy mają określone moce przerobowe. Problem jest systemowy.

Odpowiedz
avatar gawronek
11 13

@ICwiklinska ale jak to sobie wyobrażasz? Doba nie jest z gumy, lekarz nie będzie specjalnie siedział do 24 żeby wszystkich przyjąć. Lekarz też człowiek ;)

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@gawronek: @Michail: Ok, nie jest to wina przychodni ok. Jeśli jednak nic z tego nie będzie zgłaszane, to nie zmieni się nic. Mając postawę 'jest jak jest' sprawiamy, że tak jest. A ciężar przechodzi właśnie na SOR. Gdzie też pracują ludzie i czas nie jest z gumy. Skoro sprawy do obsłużenia przez przychodnię nie są przez nią obsługiwane, to coś jest nie tak. Jeśli nie ma regularnych zgłoszeń tego faktu, to nic się z tym nie dzieje. I ja nie jestem od tego, żeby wymyślać cały system na nowo. Ale jako finalny jego beneficjent jestem od zgłaszania jego dysfunkcji.

Odpowiedz
avatar Busia
10 10

A ja miałam dwie sytuacje gdy rodzinny odmówił przyjazdu i kazał dzwonić po karetkę, a dyspozytor odmówił przyjazdu i kazał do rodzinnego się zgłosić. Tak przerzucają się nawzajem.

Odpowiedz
avatar Ksilaqui
1 7

Ból kolana po treningu to jak dla mnie jest rzecz z którą warto na się jechać. Głupio byłoby czekać np że złamaniem przez tydzień do rodzinnego.

Odpowiedz
avatar shadowy_name
6 14

@Ksilaqui: Zgadzam się, że głupio byłoby czekać tydzień. Od tego jest NPL (Nocna i świąteczna pomoc lekarska) a nie SOR (Szpitalny oddział ratunkowy), który jest od pilnych przypadków zagrażających życiu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 11

@shadowy_name: I tu się głęboko mylisz, koleżanko. Na przyzwoitym SOR jest również dyżur ortopedyczny. W przypadku podejrzenia takiego urazu - właśnie tam należy się zgłosić. Internista nie ma rentgena w oczach, żeby mógł cię zdiagnozować od ręki, a do przychodni ortopedycznej czekasz tygodniami. Więc jak nóżka ostro daje czadu - to jedziesz na SOR.

Odpowiedz
avatar louie
-4 10

@Armagedon: na nocnej zrobia ci rentgen i usg, kolezanko. bol kolana i tak nie przejdzie od samej wizyty u ortopedy. Na operacje sie czeka, orteze zaloza wszedzie. A jak sie jest sportowcem to chodzi sie do specjalisty sportowego, ktorego na sor i tak nie ma.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@louie: Nie wiesz o czym mówisz, a właściwie - to bredzisz. Po pierwsze, żeby otrzymać ortezę musisz uzyskać od lekarza SPECJALISTY stosowne zlecenie, które należy potwierdzić w odpowiednim oddziale NFZ. Po drugie. "...w przypadku kontuzji czy leczenia pooperacyjnego ułożeniem i dopasowaniem ortezy w pierwszej kolejności powinien zająć się specjalista, np. lekarz ortopeda albo fizjoterapeuta. W zależności od rodzaju i rozległości urazu lekarz może Ci zalecić sztywną, półsztywną albo miękką ortezę." Więc na pewno nie może ustawić jej KAŻDY. A późniejsze ustawianie ortezy w inny sposób niż zalecił lekarz, może być brzemienne w skutki. Negatywne. Po trzecie. Ortezy nie są darmowe (w przeciwieństwie do gipsu, którego jednak na NPL nie założą ci na pewno). Otrzymujesz na nią częściową refundację, ALE - na podstawie zlecenia od ORTOPEDY, ORAZ własnego wniosku o dofinansowanie złożonego w NFZ. A tego ZDECYDOWANIE nie załatwisz w ciągu jednej (nawet całej) nocy, będąc u internisty dyżurnego w NPL. Po czwarte. Na NPL nie ma rentgena, ani USG od ręki. Więc jak internista uzna, że jest ci takie badanie potrzebne - i tak odeśle cię na SOR, ponieważ już od dawna i SOR i NPL mieszczą się w jednym i tym samym budynku szpitalnym, często obok siebie. Po piąte. "A jak sie jest sportowcem [a jak się nie jest?] to chodzi sie do specjalisty sportowego, ktorego na sor i tak nie ma." Oczywiście! Bo specjalista sportowy natychmiast udzieli ci wszelkiej możliwej pomocy, gdyż posiada przy sali treningowej w pełni wyposażony gabinet zabiegowy i dyżuruje tam przez cały czas. Dlatego sportowiec nie ma najmniejszej potrzeby odwiedzania SOR, gdyż JEGO lekarza sportowego tam nie zastanie. A przecież wiadomo, że sportowiec ma prawo leczyć się TYLKO u swojego specjalisty sportowego. I po ostatnie, żeby już zamknąć temat. 800 190 590 - Telefoniczna Informacja Pacjenta. Czynna 7 dni w tygodniu, całą dobę. Zadzwoń sobie tam i zapytaj, dokąd ma się udać pacjent z bolesnym urazem kolana. Ja właśnie to zrobiłam i uzyskałam jednoznaczną, krótką odpowiedź. "NA SOR." Nie wierzysz? To sprawdź, fatygi niewiele.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 listopada 2023 o 23:11

avatar szary_mysz
0 2

@Armagedon: Co do kosztów ortez, to o ile wiem są darmowe (czy też refundowane w 100%) dla dzieci i młodzieży do 18 lat; oczywiście na podstawie odpowiednich dokumentów, o których pisałeś. Co do sąsiadowania SOR i NPL to niestety nie wszędzie tak jest. W większych miastach NPL jest często w lokalnych przychodniach, skąd i tak muszą odesłać na SOR pacjenta potrzebującego RTG czy USG

Odpowiedz
avatar marcelka
12 12

Ale to nie problem w ludziach, tylko w chorym - nomen omen - systemie. Zgoda, z takimi rzeczami najpierw powinno się do rodzinnego, ale do niego trzeba się dostać. Jak ktoś jest chory, to nie jest dziwne, że woli 4 godziny pomęczyć się na sorze niż 2-3 dni czekać bez leków na wizytę u rodzinnego. Poza tym ludzie to nie lekarze więc skąd mają wiedzieć, że np. gorączka utrzymująca się u dziecka to jest "tylko" gorączka, czy coś gorszego. Poza tym dostać się do rodzinnego... moja przyjaciółka się źle czuła, nic zagrażającego życiu, ale nie była w stanie iść do pracy. Zadzwoniła do swojej przychodni żeby umówić się do rodzinnego, najbliższy termin? Za 2 tygodnie. Serio, byłam świadkiem tej rozmowy, bo akurat u niej byłam i przywiozłam jej kilka rzeczy. No i co, u niej akurat obyło się bez soru - przez internet zapłaciła i dostała l4 oraz receptę na jakieś leki, ale czy tak powinno to wyglądać?

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 9

@marcelka: No, ale w takim przypadku, rzeczywiście, powinna jechać na NPL. Tylko - podejrzewam - nie była pewna, czy na NPL dostanie zwolnienie lekarskie na dzień bieżący. "...przez internet zapłaciła i dostała l4 oraz receptę na jakieś leki, ale czy tak powinno to wyglądać?" Zdecydowanie nie powinno. Leczenie przez internet jest gówno warte.

Odpowiedz
avatar K_o_c_i_a_r__k_a
0 0

@Armagedon: na NPL nie wystawiają zwolnienia lekarskiego. Nawet mają takie info wywieszone na gabinetach, bo często tam ludzie chodzą po zwolnienie właśnie. A nie wystawiają, bo lekarz POZ ma uprawnienia do wystawienia zwolnienia bodajże do 3 dni wstecz. Inna sprawa, który lekarz POZ podejmie się ochoczo wystawienia wstecz...

Odpowiedz
avatar shadowy_name
1 9

Mam wrażenie, że dużo ludzi nie wie, co to NPL i do czego dokładnie służy. Spotkałam się, w którymś mieście, że NPL był na SORze, ale to był wyjątek. NPL - Nocna i świąteczna pomoc lekarska - czynne wieczorami i w weekendy, gdzie można się zgłaszać z przypadkami niezagrażającymi życiu.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 8

@shadowy_name: Do przypadków bezpośrednio zagrażających życiu wzywa się karetkę. Z zawałem, albo udarem nie jedzie się samodzielnie na SOR. Tym bardziej, że pacjent "karetkowy" ma zawsze pierwszeństwo. Ale z dusznością, kolką nerkową, silnym krwotokiem z nosa, wysokim nadciśnieniem, bólem kręgosłupa, wysokim cukrem we krwi, bólem brzucha, krwiomoczem, czy przetrąconą kończyną, lub głęboką raną - masz prawo na ten SOR jechać. NPL jest od przeziębień, gryp, angin, sraczki (choć też niekoniecznie), bolącego pęcherza i nagłej wysypki (też niekoniecznie). Krótko mówiąc - od przypadków, z którymi w normalnych okolicznościach udajesz się do rodzinnego. Ale z takich czy innych przyczyn się do niego nie załapałaś.

Odpowiedz
avatar digi51
4 4

@shadowy_name: W PL to nie wiem, jak jest, ale np. w DE NPL to śmiech na sali, przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Nie wiem, dlaczego, ale jak mam szacunek do lekarzy, tak tam zawsze trafiałam na... no sorry, ale idiotów. Raz babka przepisała mi antybiotyk, którego nigdzie nie było. Farmaceuci wielkie oczy, bo od paru miesięcy wiadomo, że tego antybiotyksa nie ma i nie da się go zamówić z hurtownii, bo wstrzymane dostawy z Chin. Wracam po inną receptę. Lekarka: - No wie pani, przecież ja pani nie będę antybiotyków jak cukierków przepisywać, proszę poszukać, na pewno gdzieś jest Innym razem z dzieckiem - jadę w sobotę, bo dzieciak skarży się od poprzedniego wieczora na ból brzucha, rano gorzej, bo pojawiające się co jakiś czas skurcze doprowadzają do płaczu. Lekarka: dopóki nie rzyga i nie leje się z tyłka to wszystko ok. Co z tego, że boli? Czasem coś musi boleć.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
9 11

Z mojego doświadczenia - bardzo często to lekarze wysyłają na SOR.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
5 5

@Wilczyca: dokładnie to chciałam pisać. Umówiłam się do rodzinnego bo tydzień miałam ogromny ból brzucha, biegunka, gazy. Lekarka pobrała coś rzuciła że to nie żołądek tylko jelito i że jak za dwa dni nie przejdzie to mam na sor jechać i tam mi wszystkie badania zrobią. Uznałam że póki zwijać się z bólu nie będę to nie pojadę. Nie rozumiem czemu lekarka ani skierowania na badania, ani usg nie zleciła ani skierowania do gastrologa np. Tacy są lekarze często. To ludzie jeżdżą na sor. Chociaż powinni w większości przypadków jak już to jechać na świąteczną czy nocną służbę przy szpitalu.

Odpowiedz
avatar Angi64
12 14

Dla osoby pracującej propozycja z POZ typu "proszę przyjść za dwa dni" jest nie do zaakceptowania. Jeżeli ktoś czuje się na tyle źle, że nie jest w stanie iść do pracy, to potrzebuje potwierdzenia tego w tym samym dniu, bo jakoś musi uzasadnić nieobecność, a lekarze niechętnie wystawiają zwolnienia z datą wsteczną, bo takim zwolnieniem poświadczają coś czego tak naprawdę nie są w stanie zweryfikować. Używając twojego porównania, to właśnie SOR-y pracują trochę jak biedra, są dostępne w tym samym dniu, co najwyżej musisz odstać trochę w kolejce, a POZ-y to ta wycieczka do Grecji, którą trzeba z pewnym wyprzedzeniem zarezerwować. Jako ciekawostkę podam przykład z mojej przychodni. Kiedyś potrzebowałem konsultacji w sprawie, która nie była super pilna, więc nie biegłem do kolejki od razu rano, tylko przyszedłem o 9:00. Okazało się, że: - na ten dzień nie ma już wolnych miejsc, nawet do internistów przyjmujących po południu. - przychodnia nie rejestruje pacjentów na następne dni, - przychodnia rejestruje przy okienku od 7:30, a telefonicznie od 8:00 o ile są jeszcze wolne miejsca - jedyną pewną opcją okazało się przyjście następnego dnia około 7:00, żeby odstać swoje w kolejce przed otwarciem przychodni razem ze wszystkimi chorymi. W porównaniu z tym te kilka godzin czekania na SOR wydają się obsługą wręcz ekspresową, a możliwość złapania jakiejś innej choroby wcale nie jest większa niż w POZ. Wygląda to tak, że najbardziej chory niestety jest system, w którym pomoc bardziej specjalistyczna jest szybciej dostępna, niż pomoc podstawowa.

Odpowiedz
avatar trolik1
-5 5

Sor Gdańsk - wbity spory kawałek szkła w stopę, wizyta w ww przybytku ( bo szkiełko się usadowiło poziomo I nie dało wyjąć) i... po dwóch godzinach bezowocnego rycia w nodze decyzja lekarza - " proszę jechać do domu, tu recepta na maści i środki p-bólowe , jak będzie dalej bolało, to zrobimy zabieg ". Lekarze...

Odpowiedz
avatar Bedrana
3 5

@trolik1: Ściemniasz, kolego.

Odpowiedz
avatar TheWho96
8 8

Z mojej perspektywy najbardziej piekielna na SORze była zawsze pani rejestrująca. Generalnie jak mogę to unikam SORu, bo to żadna przyjemność, praktycznie każda moja wizyta (oprócz złamanej reki po rowerze, bo wtedy faktycznie przyszłam sama, choć tez z dużymi oporami, ale gdzie indziej mi RTG od reki nie zrobią) była na zasadzie, że lekarz mi kazał. I, żeby było zabawnie, lekarze na SORze przeważnie wyglądali na zmartwionych. Tylko pani w rejestracji rzucała kpiące komentarze, ze „No, jak sobie pani lubi siedzieć na korytarzu kilka godzin, to pewnie, można sobie przyjeżdżać na SOR”. Przyjechałam z objawami udarowymi dwa dni po szczepionce na covid, jak już wyszłam poza cerbera w rejestracji, to od razu neurolog, tomografia, skierowanie na MRI, itd. Koniec końców okazało się, ze to aura migrenowa, ale ze był to pierwszy raz, to standardowo trzeba było sprawdzić. Rozumiem znieczulenie i wieczne zirytowanie bo pacjenci przyjeżdzają z czymkolwiek i początkowo podeszłam do tego wyrozumiale, ale w pewnym momencie do mnie dotarło, że to nie mój problem i nie jest to powód do traktowania spokojnych, uprzejmych pacjentów jak psa.

Odpowiedz
avatar szary_mysz
8 8

Podejrzewam, że częściej słyszycie nie "Mamy wizytę jutro/pojutrze, ale nie chciało nam się czekać" ale "Mamy wizytę dopiero pojutrze, nie wiem czy dziecko w tym stanie może czekać tak długo więc dlatego przyszliśmy tutaj". A co do porównania "jak chcesz sobie kupić ser feta, to idziesz do biedry, a nie od razu lecisz do Grecji" to zauważę tylko, że w Grecji dostaniesz prawdziwą fetę, a w polskich sklepach niekiedy wyrób fetopodobny. :)

Odpowiedz
avatar louie
-1 3

@szary_mysz: dzięki naiwności turystow, że jak coś jest kupione w Grecji to musi być na pewno dobre łatwo jest ich przekręcić i oszukać :) dotyczy to każdego państwa i każdej bezmyślnej osoby. Zamiast SOR jest nocna opieka i do dzis sie dziwie czemu ludzie są takimi debilami, że tam nie idą. Dostajesz to samo tylko nie jesteś spychany jak śmieć na koniec kolejki bo nie jesteś nagłym przypadkiem.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 3

Rok temu w grudniu próbowałam zapisać chore dzieci do lekarza. Publiczne przychodnie - nie ma. Luxmed - nie ma. Wszystkie prywatne numery lekarzy polecone przez koleżanki, internety itp - nie ma. Ostatecznie kolega koleżanki osłuchał moje dzieci w swoim mieszkaniu. O 22 w nocy. Zrobiłam im wcześniej test i już wiedziałam, że to grypa. Dostali leki. Gdybym nie miała "znajomości" to też bym wylądowała na SOR.

Odpowiedz
avatar KubekHerbaty
1 1

Niestety znam taką osobę, która z byle czym jedzie na sor. Boli głowa, a przychodnia rodzinna jest zamknięta? Sor. Dziecko ma zwykły, przezroczysty katar? Sor. To nic, że może złapać tam coś o wiele poważniejszego, najważniejsze, że posiedzi i poczeka.

Odpowiedz
Udostępnij