W mediach ostatnio przewinęło mi się artykułów o cenach za studniówkę. Ja swoją miałam prawie 10 lat temu, a wtedy za parę płaciliśmy ok. 350 zł, gdy ktoś chciał otrzymać film ze studniówki. Z tego co czytam w artykułach lub ich nagłówkach, teraz cena ta wzrosła i gdzieś przewinęły mi się ceny nawet po 500-800 zł za parę.
Z ciekawości weszłam w komentarze, a tam pełno ludzi, którzy pisali, że kiedyś studniówka była na sali gimnastycznej w szkole, dekoracje robili uczniowie, a jedzenie rodzice, więc uczniowie płacili praktycznie tylko za zespół. Przy tym pomstują na młode pokolenie, że jest leniwe i niezaradne, bo oni jak byli młodzi to to ogarnęli.
Duża część z tych osób ze szkołą już raczej nie ma nic wspólnego. Nie znają już obecnych realiów zabaw wśród młodzieży i pewnych standardów. Choćby 10 lat temu, gdy my organizowaliśmy swoją studniówkę, studniówka na sali gimnastycznej odpadła.
Sala gimnastyczna była na tyle duża, aby zmieścić 3 klasy. W naszym roczniku klas były 4, a 4 jako humanistyczna miała około 20 osób. Padło więc to, że jakoś się zmieścimy, bo głupio którąś klasę wykluczać. Wstępnie dogadaliśmy się z wychowawcami i poszliśmy do dyrektora z wnioskiem o wynajem sali.
Dyrektor niezbyt chętnie podszedł do naszej inicjatywy, bo to za dużo osób w jedynym miejscu. Potem jednak się zgodził, pod warunkiem odpowiedniego zabezpieczenia parkietu. Przeliczyliśmy koszty wynajmu gumowych mat i wyszło, że opcja, która miała być budżetowa, zaczyna kosztować podobnie jak lokal. Na szczęście nasi wychowawcy wymusili na dyrektorze to, aby odpuścił pełne zabezpieczenie, bo parkiet na sali jest już stary, a inne organizacje jakoś nie musiały nic takiego sobie zapewniać np. targi szkolne, czy koncerty i wydarzenia miejskie.
Dekoracje zamówiliśmy, ale rozwieszaliśmy je sami, do momentu, gdy trzeba było zrobić pracę na wysokościach. Gdyby nie to, że jeden z naszych kolegów miał ojca z badaniami wysokościowymi, to musielibyśmy wynająć ekipę, aby ozdobiła sufit (który nie nadawał się do pokazania przy takiej okazji- brudny, odrapany, z rurami i wentylacja na wierzchu).
Catering udało nam się załatwić po taniości, a alkohol każdy w swoim zakresie. Zamiast zespołu zatrudniliśmy DJ. Jedynie ponieśliśmy koszty firmy sprzątającej, bo na poniedziałek sala miała być gotowa, a nam na kacu nie chciałoby się sprzątać.
Na naszej studniówce nie było żadnych ekscesów. Bawiliśmy się prawie wszyscy do 6 rano. Nauczyciele też bawili się na tyle dobrze, że wyszli o 1 w nocy.
Rok później studniówkę miała moja znajoma. I już zgody na wynajem sali nie dostali. Podobno zmianie uległy przepisy i tak oto studniówka wymagała innych zabezpieczeń pożarowych i przez fakt, że byłaby na terenie szkoły, obecny musiałby być ktoś z kadry i nie mogło być mowy o żadnych alkoholu.
Sytuację wykorzystały sale weselne w okolicy i podniosły cenę o 1000 zł w stosunku do ofert, które dostaliśmy my rok wcześniej. Część z nich zakazała wnoszenia własnego alkoholu- tylko ten zakupiony od lokalu mógłby być na imprezie. Remizy i sale wiejskie były zbyt małe na taką ilość osób, chyba, że każda klasa organizowałaby studniówkę sama.
Ostatecznie znajoma już wtedy za parę płaciła prawie 450 zł. I to było najtańszym kosztem zrobienie takiej imprezy w naszej okolicy, czyli miasto powiatowe.
Także kompletnie nie rozumiem głosów, że młodzież jest leniwa i dlatego koszty są takie duże. Oni robili na sali gimnastycznej, a teraz młodzieży w czterech literach się przewraca.
W końcu przecież to wina młodych, że połowa sal gimnastycznych pewnie już przepisów na imprezy masowe się nie łapie, a profesjonalne sale kosztują już sporo więcej niż 10 lat temu. Ciekawa też jestem czy sami chętnie by stanęli przy garach, aby naszykować jedzenie dzieciom na studniówkę, jak to dawniej bywało i czy sami byliby ochroną takiej imprezy.
studniówka koszt
Mi 12 lat od studniówki stuknęło. W hotelu w sporym mieście, kosztu już nie pamiętam ale tragedii nie było. Koleżanka z innej szkoły miała w domu kultury w małym mieście. Koszt był wyższy niż naszej. Tak więc...
OdpowiedzJa swoją studniówkę miałam na hali sportowej. Zmarnowaliśmy dużo sił i zasobów, aby zasłonić trybuny i elementy takie jak kosze, drabinki. Ogólnie sala wyglądała całkiem schludnie. Jednak zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie, bo w moim roczniku były 4 klasy, każda po min 30 osób. Mieliśmy ze sobą wymieszane zajęcia z języków, czy wf, więc też chcieliśmy się bawić wspólnie. Żadnej sali nie znaleźliśmy, ale sądzę, że gdyby nie kryterium liczby osób, podobnie jak półmetki, studniówka odbyłaby się w restauracji lub sali weselnej. Mało kto ma czas i ochotę biegać w ostatniej klasie liceum, gdy ma się dużo zajęć i w szkole i poza nią, aby jeszcze robić dekoracje. U nas zrozumieniem wykazali się nauczyciele tych nienaturalnych przedmiotów i na nich mogliśmy trochę pogonić dekoracje. Gdyby trzeba było zostawać po lekcjach, byłoby to pewnie o wiele trudniejsze, bo część osób do liceum dojeżdżała (w tym ja-ostatni autobus do domu miałam o 18;15 albo 30), a część miała korepetycje, czy inne zajęcia.
OdpowiedzGłupie gadanie. A kiedyś na wesele też się prosiaka biło, a ciasta piekła zaprzyjaźniona gospodyni, z atrakcji była muzyka i tyle, a teraz dymy, słodkie stoły, fotobudki, catering - wszystko odpowiednio droższe, no i co z tego wynika? Ano nic, czasy się zmieniły, zmieniły się standardy, a organizacja studniówki nie odbiega zbytnio od organizacji wesela, więc i ceny podobne.
Odpowiedz@marcelka: pamiętam do dziś, że na wesele moje chrzestnej jej dwie siostry i kuzynka brały w pracy tydzień wolnego, żeby ciasta i sałatki w remizie pomoc przygotować.
OdpowiedzPitolenie z tymi salami gimnastycznymi. 20 lat temu miałam studniówkę w hotelu. I przygotowywaliśmy tam przedstawienie łącznie z dekoracjami (a właściwie konferansjerkę pod cały wieczór i przerywniki w stylu talk show z nauczycielami). Więc złamaliśmy system. Poza szkołą, ale nie leniwie :P Nasza sala zmieściłaby może połowę ludzi.
OdpowiedzJa swoją studniówkę miałam 14 lat temu, na sali w hotelu, koszt od pary niecałe 300 zł(miasto wojewódzkie). Już wtedy w moim mieście nikt nie robił na salach gimnastycznych. Jednak można ją zorganizować na takiej sali, studniówka to nie jest impreza masowa.
Odpowiedz30 lat temu mieliśmy studniówkę w lokalu więc to nie prawda że "kiedyś to tylko w sali gimnastycznej". I nie przypominam sobie by na studniówce był oficjalny alkohol
Odpowiedz@Morog: Ja ponad 10 lat temu miałam studniówkę w lokalu, organizatorem była szkoła. I z tego powodu oficjalnie alkoholu niet (mieli kiedyś akcję, że musieli do delikwenta karetkę wzywać, bo pić nie umiał), uczniom sprawdzano torby, ale nieoficjalnie poncz dla kadry nauczycielskiej nie był dla tych kierujących, a uczniom jakoś się udało przemycić i był pod stołami ;). Póki była dyrekcja wyjść przed lokal na fajkę nie można było, ba nawet przewietrzyć niet. Dopiero jak koło północy się zwinęli. Także niestety, już wtedy przepisy były ciężkie, a teraz pewnie jeszcze bardziej rygorystyczne, jeżeli organizatorem jest szkoła, bo niby dorośli ludzie, ale odpowiedzialność szkoły. Plus mogą być uczniowe z niższych klas.
Odpowiedz@Morog: Ach, moja studniówka teoretycznie też była bezalkoholowa. :) W praktyce pierwsza butelka wódki rozbiła się na samym środku parkietu, na oczach wszystkich nauczycieli jeszcze przed polonezem. (I dlatego polonez się opóźnił: kolega musiał wytłumaczyć kadrze nauczycielskiej, że od jest świadom zakazu spożywania alkoholu, no ale przecież on nie spożył, tylko rozlał po parkiecie, a rozlewać alkoholu po parkiecie nikt nie zabraniał przecież.)
Odpowiedz@Morog "Część z nich zakazała wnoszenia własnego alkoholu- tylko ten zakupiony od lokalu mógłby być na imprezie"- też mnie to zdziwiło, widać "kultura chlania" przy każdej możliwej okazji ma się u nas w kraju nadzwyczaj dobrze
Odpowiedz@marynarzowa: Mnie też to zdziwiło, bo nie słyszałam dotychczas o ani jednej studniówce, na której byłby oficjalnie alkohol (brat koleżanki miał w tym roku studniówkę, więc nie mam aż tak starych informacji).
Odpowiedz@Ohboy: u nas był pół-oficjalnie, bo się wycwaniliśmy tym, że studniówka to nie impreza szkolna tylko organizowana przez uczniów (i niektórych rodziców), a nauczyciele na niej są gośćmi. Tylko jedna klasa dała się stłamsić wychowawcy, na stołach innych normalnie stała wódka i wychowawcy musieli prosić by ją chować do zdjęć czy filmików PS: studniówka w lokalu była, nie na terenie szkoły
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2023 o 18:02
@Shi: Ale ten alkohol przynieśliście Wy, czy był w ramach sali? Mówiąc "oficjalnie" mam na myśli to drugie, bo alkohol na stołach, ale przyniesiony przez uczniów, faktycznie się zdarza.
Odpowiedz@Ohboy: na to pytanie Ci niestety nie odpowiem, bo nie dopytywałam i nie wiem czy fakt że kelnerzy puste butelki zabierali cokolwiek znaczy
OdpowiedzHeh, prace na wysokościach. Do dzisiaj pamiętam jak pchaliśmy podnośnik z naszym wf-stą na górze żeby mógł przyozdobić sufity. Fakt, że nikt uczniom nie pozwolił na niego wejść, no ale wf-ista sam tych uprawnień raczej nie miał ;) W zasadzie z perspektywy czasu uważam wynoszenie przez uczniów prawie 100kg rulonów z piwnic po wąskich schodach za głupotę. Nawet nie chcę wiedzieć ilu osobom groziło więzienie jakby ktoś spadł i skręcił sobie szyję.
OdpowiedzJa przeczytałam jakiś artykuł, gdzie wspomniane o obecnych cenach studniówek typu 800 zł za OSOBĘ (nie za parę) i wydaje mi się to jednak mocno nierealne.
Odpowiedz@Wilczyca zależne od miejsca, ilości i rodzaju żarcia i atrakcji. I często widzimisię rodziców
Odpowiedz*"Tak że kompletnie nie rozumiem..."
OdpowiedzJa miałam studniówkę 10 lat temu. W moim liceum było 9 klas na rocznik. W każdej klasie od 20+ do 30 osób. Do tego jeszcze mała klasa z zaprzyjaźnionej szkoły międzynarodowej. Miasto wojewódzkie. W całym mieście była tylko jedna sala, która mogła pomieścić wszystkie klasy. Pierwszy rok był ok, ale później tak wywindowali cenę, że taniej wychodziło wynająć autobusy od MZK i pojechać za miasto do dużego hotelu. W mojej szkole może dwie klasy zmieściłyby się na sali gimnastycznej, a i byłby wtedy tłok. Więc też bardzo bawią mnie takie odrealnione komentarze.
OdpowiedzTypowe "nie znam się to się wypowiem". Narzekają ludzie, którzy organizacją dużych imprez się nie zajmują, a mają w głowie wizję rodem z hollywoodzkiego filmu, gdzie przygotowania do balu składają się ze scenki z młodzieżą wycinającą girlandę z papieru i drugiej scenki z kucharką mieszającą w garze chochlą. Nawet im do głowy nie przyjdzie, że szkoła może mieć małą i/lub brzydką salę, że pijana młodzież może wpaść na różne niekoniecznie mądre pomysły...
Odpowiedz@SmoczycaWawelska noo zgadzam się. Ja studniówkę miałem 18 lat temu to pamiętam z atrakcji: salę w drukarni prasowej z jedzeniem. Kamerzysta plus fotografowie i ja jako dj. 3 czy 4 posiłki i tyle. Teraz myślę że tych atrakcji jest zdecydowanie więcej. Jakieś fotobudki, kamerki 360 ...
Odpowiedz"Część z nich zakazała wnoszenia własnego alkoholu- tylko ten zakupiony od lokalu mógłby być na imprezie"- też mnie to zdziwiło, widać "kultura chlania" przy każdej możliwej okazji ma się u nas w kraju nadzwyczaj dobrze
OdpowiedzJa w 2005 miałem. Już wtedy koszty organizacji na sali były znacznie większe od wynajęcia sali. Dyrektor wydał zgodę, ale potraktowano to jako impreza masowa i musiała zabezpieczać straż oraz karetka. Konieczna też była ochrona. Ostatecznie zrobiliśmy w jednej z restauracji ~120 os.
OdpowiedzTrochę zbaraniałam, bo o ile pamiętam na mojej studniówce żadnego serwowanego alkoholu nie było, tyle, co sobie ktoś wniósł w torebce
Odpowiedz@helgenn: i właśnie dlatego dyrekcja często nie zgadza się na studniówkę w szkole - bo mimo, że uczniowie są w większości pełnoletni, to spożywanie alkoholu w szkole jest zabronione.
OdpowiedzLudzie nie mają świadomości jak bardzo przepełnione są szkoły obecnie. Nie wiem czy obecnie jakikolwiek rocznik zmieściłby się na sali gimnastycznej. Już mój rocznik (matura ponad 15 lat temu) - 6 klas po 30-32 osoby się nie zmieścił do sali i robiliśmy w hotelu.
OdpowiedzImpreza jest imprezą masową od 500 osób (w budynku, na zewnątrz limit to 1000). Nie wiem jaka szkoła ma aż tylu uczniów, żeby dobić do tego limitu. I bardzo dobrze, bo organizacja imprezy masowej wiąże się z innymi ograniczeniami niż zwykłe wydarzenie, jest cała ustawa od tego ;)
Odpowiedz