Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zbliżam się do 40stki, więc jak łatwo policzyć do LO chodziłam na…

Zbliżam się do 40stki, więc jak łatwo policzyć do LO chodziłam na przełomie tysiącleci.

Teraz już mam sama dzieciaki, które zaraz do liceum pójdą i trochę bawi mnie z jakim rozrzewnieniem ludzie w moim wspominają swoje młode lata, twierdząc, że młodzież była taka dojrzała, mądra i grzeczna.

Ludzie... Najbardziej rzuca mi się to w oczy, gdy zdarza mi się rozmawiać z kimś, z kim chodziłam do szkoły. Tak jak ostatnio z pewną koleżanką z dawnych lat, którą spotkałam na spacerze.
Cóż, nawet się nie dziwię, że koleżanka twierdzi, że za naszych lat młodzież była cudowna. W końcu koleżanka była ładna, miała dobrze sytuowanych rodziców i była powszechnie lubiana, a jakakolwiek nieprzyjemna sytuacja wiązała się z natychmiastową awanturą robioną w szkolę przez jej mamę.

Ja, jako osoba mnie zamożna, mniej urodziwa i mniej lubiana, wspominam to trochę inaczej. A od razu dodam, że jak na tamte czasy nie byłam prześladowana, gnębiona tylko po prostu byłam tą mniej lubianą. Z racji tego na porządku dziennym były złośliwe uwagi na mój temat, wyśmiewanie, gdy nadarzyła się okazja, krytykowanie mojego wyglądu.
Z grubszych akcji - dziewczyny z klasy niby przypadkiem popchnęły mnie na schodach. O mały włos z nich nie spadłam, wpadłam na nauczycielkę, która szła z naprzeciwka, więc doskonale widziała, że zostałam popchnięta. Jej reakcja?
- Uważaj, jak chodzisz, niezdaro!

Zdarzyło się, że koledzy z klasy wyrzucili mi plecak z okna, bo był ich zdaniem wieśniacki. Byłam w obecności nauczyciela nazywana pryszczatą mordą, zakonnicą, zezowatą, jajogłową.

A jak już pisałam - nie, nie miałam najgorzej. W szkole były osoby regularnie bite, okradane, wykluczane. Był chłopak, który przez całe liceum nie pojechał na żadną wycieczkę, nie poszedł na żadne wyjście, bo koledzy grozili mu, że jeśli dołączy do wycieczki, to już z niej nie wróci.

Ta właśnie koleżanka, którą spotkała wyżalała się, że jej mąż pracuje w liceum i jego nerwy są w strzępach przez zachowanie młodzieży, która się bije, przeklina, pozwala sobie na bezczelne odzywki. I jej zdaniem oczywiście to specyfika obecnego pokolenia.

Uświadomiłam jej, że nasze pokolenie też potrafiło się okropnie zachowywać, szczególnie w stosunku do rówieśników, może nieco w mniejszym stopniu w stosunku do nauczycieli, choć już wtedy zdawałam sobie sprawę, że niektórzy uczniowie mają u nauczycieli taryfę ulgową, bo byli zastraszeni, jeśli nie agresją uczniów, to rodzicami gotowymi w każdej chwili skoczyć nauczycielowi do gardła.

Oczywiście, koleżanka nic takiego nie pamiętała.

Jak to się mówi - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

szkoła młodzież

by ~elia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
5 15

Moje drogie dzieci ! Dobrze w liceum to mieliśmy my - wasi rodzice i to za komuny. Do dobrych liceów szły osoby, które wybierały się na studia. Do liceów były egzaminy wstępne, z których zwolnieni byli ci ze średnią 5 (skala ocen była 2-5), a im lepsze liceum (opinia o szkole - a zwłaszcza jaki procent absolwentów dostawał się na studia), tym wyższy próg. I w liceach (oczywiście, piszę tylko o tych, które znałam, bo chodzili do nich kuzyni czy dobrzy znajomi) nie było tego, o czym słyszę/czytam od lat dziewięćdziesiątych - czyli przemoc między uczniami. Gdyby coś takiego się zdarzyło osobnicy winni natychmiast wylecieliby ze szkoły (prawdopodobnie dzieci jakichś dygnitarzy mogłyby być jedynie przeniesione gdzieś indziej). Nie było też pyskowania do nauczycieli. Nie było też biegających do szkoły mam kłócących się o swoje dzieci - to jeszcze były czasy, że słowo nauczyciela, wychowawcy było niemalże święte. Za to było faworyzowanie niektórych uczniów i nielubienie innych -to taka ogólnoludzka cecha, że chyba była od zawsze. Tak prawdę mówiąc - ciekawa jestem, czy właśnie w tych moich czasach też gdzieś panowała taka patologiczna przemocowa atmosfera - bo jak @elia słusznie zauważyła - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ja po prostu trafiłam na taką szkołę, że tego chyba nie było.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2023 o 17:24

avatar Balbina
6 12

@katem: W rzeczy samej droga Pani. Byłam w klasie praktycznie składającej się z samych dziewcząt. Były jedne bardziej popularne inne trochę mniej. Czasami po cichu jedna z drugiej się podśmiewała ale nigdy nie było publicznego wyśmiewania czy dokuczania. Po prostu nam to do głowy nie przyszło że można dręczyć drugą osobę. Do nauczyciela podchodziło się z szacunkiem nawet jak się go nie trawiło i do głowy by nie przyszło pyskować do niego. Mnie uczyli jeszcze profesorowie z przejściami wojennymi czy obozowymi. I jak się widziało na ręce wytatuowany numer to nie wiedzieliśmy gdzie oczy odwrócić. Ale muszę też dodać że i oni nas traktowali jak dorosłych ludzi a nie nastolatków.

Odpowiedz
avatar Michail
8 14

@katem: Bo wtedy to były czasy, a teraz już nie ma czasów.

Odpowiedz
avatar digi51
9 11

@katem: Ok, tylko z opowieści moich rodziców i innych ludzi z ich pokolenia wynika, że w tamtych czasach to szkoła swoje, a życie swoje. W sensie, tak uczczniowie od pierwszej klasy trzymani za mordy i lani linijkami po łapach kłaniali się nauczycielom w pas i uśmiechali się do kolegów, a po lekcjach - i bójki, i picie i inne "fajne" pomysły.

Odpowiedz
avatar livanir
6 6

@katem: Moja matka sama się nie spotkała z taką patologią jako ofiara, ale jej brat, mój wujek, sam był takim "łobuzem", który często dostawał po lapach, a jak się na kogoś uwziął, to nie miał życia. Ludzie aż tak się nie zmienili w ciągu tych kilku lat, teraz po prostu jest o tym głośno. Kiedyś jak w każdej szkole było 2 dręczonych uczniów, to zamykali sie w sobie i moze najwyżej pare osób wiedziała(a szkoła zamiatała pod dywan z obawy przed utratą renomy) i wydawalo się że to mała skala, teraz w dobie mass mediów, głośnego mówienia o problemie- to łatwiej zauważyć. Edit: u mnie w gimnazjum też nauczyciel uważał, ze nie ma kozła ofiarnego, a mnie mają prawo nie lubić(a wtedy nic dziwnego, ze się śmieją jak podchodzę zapytań co było na zadanie, albo ze wyzywają mnie od wiedźm itd, skoro interesowałam się magią, kryształami itp. w tamtym czasie). A takie drobne zaczepianie chłopaków czy wyzywanie to końskie zaloty. Pewnie jak ktoś ma wysoką pewnosć siebie, to na to nie zwraca uwagi, ale nie każdy miał dobrze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 października 2023 o 23:10

avatar Eander
1 7

@livanir: Nie takich sytuacji naprawdę było mniej choć oczywiste że się zdarzały, a szkoły często starały się zamieść je pod dywan. Dziś jednak sprawa wygląda inaczej nie dlatego że jakoś ludzie strasznie się zmienili, a że żyjemy w całkiem innych warunkach. Kiedyś ktoś słabszy psychicznie mógł wrócić do domu i "podładować baterie" odciąć się od osób znęcających się nad nim, a ci znęcający się musieli znaleźć sobie inne zajęcie bo jeśli tylko nie mieszkało się koło siebie to bez problemów można było poza szkołą na siebie nie "wpadać". Dziś jest inaczej, social media, grupy klasowe na komunikatorach czy smartfony sprawiają, że wszyscy możemy być stale ze sobą w kontakcie, a to pomimo wszystkich zalet z tym związanych ma niestety również swoje konsekwencje. Drugą kwestią jest szacunek do starszych, czy nauczycieli ale i ich poziom. Nauczyciele również nie bali się reagować widząc problem bo wiedzieli jaka będzie reakcja rodzica na ich działanie, dziś zaś ... może nie komentujmy. Kiedy ja byłem w szkole średniej (24 lata temu) również bywało różnie jeśli chodziło o nasze opinie o nauczycielach ale nawet przez myśl nam nie przeszło by odzywać się do nich w sposób w jaki często robią to dzisiejsze dzieciaki ze szkoły podstawowej. Dlatego tak jak już pisałem to że ludzie się nie zmienili za bardzo wcale nie oznacza że sytuacja obecnie nie jest gorsza ,potwierdzają to również rozmowy z znajomymi nauczycielami z różnych szkół.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@katem: Na przełomie millenium też były egzaminy do liceum i teraz też są (pod postacią egzaminu ośmioklasisty). Więc nadal każda szkoła ma swoją specyfikę. Z tym że wysoki poziom nauczania nie zawsze zapewnia wysoki poziom kultury. Zawsze można kogoś gnębić w białych rękawiczkach. Tak było, jest i będzie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 10

Jak słyszę, że kiedyś młodzież taka nie była, to mi się śmiać chce i zastanawiam się, czy chowali się pod kloszem czy mają tak wybiórczą pamięć. Wychowywałem się w latach dziewięćdziesiątych przy granicy polsko-niemieckiej. Juma, przemyt, gangsterzy przesiadujący w knajpach, w tym młodociani gangsterzy, narąbani, naćpani... W każdej chwili któremuś mogło coś odwalić i do kogoś wyskoczył. Tak. Kiedyś na pewno było lepiej i młodzież była lepsza. Jedyny pozytyw, jaki widzę, to to, że największe oszołomy, których kojarzę z tamtych czasów, to albo siedzą, albo wyszli po długich wyrokach i stracili wszystko (nie mają już żadnej pozycji ani wpływów), albo nie żyją (albo się zaćpali albo ktoś ich zutylizował). W sumie jak ktoś chce zrozumieć, co mniej więcej mam na myśli, to polecam film "Miasto Prywatne". Dobrze pokazuje klimat Polski tamtych czasów i właśnie lokalnych gangsterów.

Odpowiedz
avatar z_lasu
8 8

Kończyłem szkołę średnią na początku lat dziewięćdziesiątych ub. wieku. Przemoc? cóż zawsze można było dać i dostać po mordzie. Za coś albo za darmo. Ale raczej nie w szkole. Żadnego kozła ofiarnego sobie nie przypominam. U nas byli tacy, którzy byli bardziej popularni, byli tacy mniej. Byli też "dziwni", którzy trzymali się na uboczu. Ale chyba nie byli gnębieni. Pewnie wszystko zależy od miejsca, środowiska, otoczenia. U nas większość gówno miała, więc nie było czym szpanować. A nawet jeśli coś się zarobiło, zdobyło, dostało - głupio było odstawać i kłuć innych w oczy. Nauczycieli, nawet tych których średnio się lubiło czy szanowało, lepiej było nie drażnić żeby nie narobić sobie kłopotów (jednak matury były sprawdzane w szkole). Rodzice wychodzili z założenia, że człowiek w szkole średniej sam powinien ponosić konsekwencje swoich działań. Gdyby któryś rodzic przyszedł wykłócać się o stopnie, zrobiłby mocno pod górkę swojemu dziecku. Zarówno wśród uczniów jak i wśród nauczycieli. Czy byliśmy lepsi? bardziej poukładani? W sekrecie :) mogę powiedzieć, że robiliśmy często rzeczy głupsze i bardziej niebezpieczne niż "dzisiejsza" młodzież. Na szczęście nie mieliśmy takich możliwości technicznych i tylu zabawek. Bo ułańska fantazja ponosiła :) Ale dopóki wszyscy przeżyli i nikt nie został trwale okaleczony, to nie było sprawy. A z powodu braku smartfonów i internetu nie ma obszernej dokumentacji naszej głupoty :)

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 5

@z_lasu: Końcówka ładnie podsumowała ten temat. Z tego, co słyszałam, to mój ojciec i jego znajomi odpierd@lali w szkole i poza nią takie rzeczy, o jakich nam się nie śniło. Zresztą większość z nich ostatecznie szkoły nie skończyła. Ale teraz nikt im nie udowodni, że byli paskudnymi dzieciakami. ;)

Odpowiedz
avatar gawronek
4 6

Zawsze mnie bawi jak ludzie piszą "kiedyś to nie było (tu wstaw cokolwiek, tylu pijaków za kółkiem, tylu bójek na ulicach, tylu naćpanych małolatów)". A guzik prawda, wszystko to było - tylko kiedyś człowiek był ograniczony do wiadomości z gazet, radia, czasami telewizji. A teraz? Grupka małolatów się upije na mieście, ktoś ich nagra, wrzuci do internetu i zobaczy to pół Polski. To nie ludzie się zmienili tylko dostęp do informacji.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@gawronek Nawet gdzieś słyszałem, że teraz Polacy piją więcej niż za komuny. W to akurat nigdy nie uwierzę, bo to jest po prostu fizycznie niewykonalne przez ograniczenia czasowe. Za komuny ludzie też ostro chlali w pracy. Oczywiście nie wszyscy, ale jednak wielu. I było na to powszechne przyzwolenie. Także w dzisiejszych czasach, kiedy przyzwolenie na picie w pracy jest dużo rzadziej spotykane, po prostu nie da się chlać tyle, co wtedy. Co najwyżej zjawisko nie zostało dokładnie zbadane albo cenzurowano informacje.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@pasjonatpl: Prawda. Ale praca i płaca i tak się należy. Mój ojciec pracował z takimi, którzy już przychodząc do pracy ledwo trzymali się nogach, więc ich praca polegała na przeżyciu dnia na budowie bez szczególnego zwracania na siebie uwagi.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
1 1

@gawronek: Z ust mi to wyjąłeś! Też mnie bawi to gadanie "kiedyś to były inne czasy". No, były. Jakby, taka jest definicja czasu, że on upływa. No i poznajemy to po tym, że coś się zmienia. Jak nie ma zmiany, to w sumie nie ma sensu mówić o czasie. Lecz ludzie zakładają błędnie, że tym, co się zmienia jest natura ludzka. Bynajmniej! Zmieniają się granice, sytuacje polityczne, prawa, techniki, mody, obyczaje i jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Ale natura ludzka? Ani o włos. Tu macie przykład, który bardzo lubię przywoływać, rozmawiając na ten temat: https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&opi=89978449&url=https://imperiumromanum.pl/ciekawostka/sprosne-graffiti-antycznych-rzymian/amp/&ved=2ahUKEwi48MeTqPCBAxX9GRAIHQm3CGcQFnoECA4QAQ&usg=AOvVaw3zM7QR06mkF8dS0u2z0GXg Może to trochę dziecinne porównanie, ale przypomnijcie sobie kreskówkę "Wilk i zając". Teoretycznie każdy odcinek jest inny, bo ten opowiada o czymś, co się działo na budowie, a ów o zdarzeniach na igrzyskach sportowych, ale tak naprawdę wszystkie są takie same: wilk goni zająca, zając ucieka przed wilkiem. Podobnie jest z kolejnymi pokoleniami: "fabuła" pozostaje bez zmian, różnią się tylko dekoracje w tle.

Odpowiedz
avatar Thuskov
6 6

Ale Ty byłaś gnębiona...

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

U mnie w końcówce lat 90. był w szkole chwilowy wysyp ciąż wśród 13 i 14-latek. Ale wiadomo, wtedy nikt nie wiedział co to seks, nie to co teraz ;)

Odpowiedz
avatar feline1
3 7

To wszystko co piszecie to oczywiście prawda, ale.... Podług mnie, kiedyś nie było społecznego przyzwolenia na takie zachowania - przemocowe, wulgarne, nawet zwyczajnie niegrzeczne czy niekulturalne. Teraz ? Przykład idzie z góry...niestety.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
0 0

@feline1: Nie wydaje mi się, żeby podejście społeczeństwa znacząco się zmieniło. Przecież obecnie też ogół ludzi dorosłych nie mówi młodzieży "ćpajcie i lejcie się". Znaczy, wiadomo, że trafią się pojedyncze osobniki, które tak robią, ale pojedyncze osobniki trafiają, trafiały i będą trafiać się zawsze. To, co być może faktycznie się zmieniło, to podejście nauczycieli. Bo kadra nauczycielska nam się po prostu starzeje. Przychodzi wypalenie zawodowe, po latach obserwacji czynionych w pracy nauczyciel dochodzi do wniosku, że nie ma sensu walczyć z wiatrakami. Bo w każdym pokoleniu będzie ktoś noszący starszej sąsiadce zakupy i ktoś plujący sąsiadce na buty, ktoś rzucający pannami lekkich obyczajów i ktoś rzucający łacińskimi cytatami, jakiś skory do bitki osiłek i nieśmiały chudzielec wiecznie stojący w kącie, dziewczyna chętna do spania z sześcioma znajomymi i dziewczyna bojąca się pójść z sympatycznym kolegą do kawiarni. Wolny czwartek zawsze będzie dla kogoś okazją, żeby powtórzyć fizykę, a dla kogoś innego okazją, żeby wytrzeźwieć po środzie. I zawsze, ale to zawsze młodzież będzie wszystko wiedziała lepiej od starszych i wściekała się na nich, że beznadziejnie ten świat urządzili - a potem wyrośnie na starszych użerających się z bachorami co to przyszły na gotowe i jeszcze się mądrzą. :) "Każde pokolenie ma własny czas Każde pokolenie chce zmienić świat Każde pokolenie odejdzie w cień A nasze nie..."

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
5 5

Lubię moją ciocię. Kobieta po 70-tce z dwiema córkami i czwórką wnuków, z zawodu nauczycielka. Wszystkie te "za naszych czasów było lepiej" gasi z prędkością światła. "Za ich czasów" młodzież też paliła, piła, ćpała, nękała, biła się, klęła jak szewc. Według niej było tego wręcz więcej bo mało kto to kontrolował. Banda wandali mogła stłuc jakiegoś chłopca na kwaśne jabłko i nic się z tym nie zrobiło bo szkoła wolała zamieść sprawę pod dywan (nie żeby dziś nie próbowały, ale jest to znacznie trudniejsze). Uczniowie nie pyskowali do nauczycieli bo nauczyciel był "święty" i za byle co mógł ciągnąć za ucho, trzepnąć w głowę albo walić linijką po łapach. Dziś mamy media, przede wszystkim internet, przez co znacznie łatwiej dokumentować przypadki negatywne. Nie jest gorzej. My dopiero zauważamy na jak dużą skalę jest ten problem.

Odpowiedz
avatar Lessa
2 2

Co człowiek to historia. Ja akurat swoje liceum wspominam bardzo dobrze, mimo że miss popularności to ja nie byłam. Ludzie w mojej szkole - a raczej w klasie, bo na całą szkołę było w sumie prawie 30 oddziałów i wszystkich nie znałam - byli normalnymi nastolatkami. Czasami zrobili coś głupiego, ale ani kradzieży, ani jakiegoś zastraszania czy przemocy nigdy nie widziałam. Więc ja osobiście lubię wracać wspomnieniami do liceum ale nienawidzę okresu gimnazjum. Więc reakcje ludzi na okres szkolny biorą się nie tylko z popularności, ale i po prostu specyficznej placówki, w której dane zachowania były tolerowane lub też nie.

Odpowiedz
Udostępnij