Historia opowiedziana mi przez brata. Wyjechali gdzieś tam w dwie pary - brat z żoną i jakiś kumpel ze swoją drugą połówką. Jechali sobie spokojnie samochodem, gdy ujrzeli, według słów brata, że "jaka dziewczynka idzie jak zombie, o tak" - tutaj brat zademonstrował dziwny chód, charakteryzujący się jak największym oszczędzaniem jednej nogi. Zaparkowali w pierwszym nadającym się do tego miejscu i wydelegowali ładniejsze połowy do sprawdzenia, czy może dziecko nie potrzebuje pomocy.
Okazało się, że dziewczynka jeżdżąc na hulajnodze złamała nogę i teraz usiłuje wrócić do domu. Nie chciała wsiąść do samochodu, ale pozwoliła się odprowadzić do mieszkania.
Gdzie piekielność? Zanim towarzystwo przejechało i znalazło miejsce do zaparkowania, dziewczynkę minęło jakieś 30 osób. Nikt nawet nie spojrzał na zapłakane, kulejące dziecko...
Ponad 40 lat temu przydarzyło mi się to samo. Iść nie dałam rady, dopełzłam w pobliże bloku babci, która zauważyła mnie przez okno. Też nikt nie zainteresował się rannym dzieckiem.
OdpowiedzBiedactwo... Ale trzeba przyznać, że mądre jakieś dziecko, że nie wsiadło z obcymi ludźmi do samochodu mimo iż nóżka na pewno bolała i szybciej byłoby w domu.
OdpowiedzTaki jest teraz świat. Lepiej cudze dzieci nie zauważać, której się będzie przesłuchiwanym.
Odpowiedzw jakim wieku było to dziecko? brak reakcji ludzi jest niewątpliwie piekielny, ale trochę dziwne, że dziecko samo drogą jeździło hulajnogą bez nadzoru kogoś dorosłego
Odpowiedz@marcelka: Brat na oko ocenił, że mogła to być rowieśniczka mojej starszej córki. Czyli jakieś 12-13 lat.
OdpowiedzMnie dziwi, że nie wezwali pogotowia. Przecież skoro złamała nogę, to pierwsza pomoc (usztywnienie złamanej nogi, i wezwanie karetki) powinna być na pierwszym miejscu. A przy okazji powiadomienie rodzica.
Odpowiedz@Ahmik: Z jednej strony tak, a z drugiej może dziecko się po prostu bało? Jakby nie patrzeć, stać i czekać z czterema nieznanymi osobami na pogotowie, które może nim nie być to jednak trochę strach. Wiem, że grubymi nićmi to szyte, ale kto wie... Też mnie zastanawia czy ta noga faktycznie była widocznie złamana czy to wyszło po fakcie. Bo może sądzili, że to mniej poważna kontuzja, więc nie było potrzeby. Choć i dla mnie najbardziej logicznym działaniem w tej sytuacji byłoby właśnie zawiadomienie pogotowia.
OdpowiedzOstatnio dużo się słyszy (przynajmniej w mojej okolicy) o próbach kradzieży, które odbywają się w podobny sposób - samotne dziecko na drodze/poboczu ma zachęcić kierowców do zatrzymania się i opuszczenia pojazdu. Z jednej strony piekielne jest to, że żaden z kierowców się nie zainteresował, ale z drugiej strony częściowo rozumiem dlaczego mogło się tak stać. Nie wykluczam jednak też innych powodów braku zainteresowania, np. ogólnej znieczulicy czy pośpiechu.
Odpowiedz