Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od kilku miesięcy pracuję w restauracji w centrum dużego europejskiego miasta. Nie…

Od kilku miesięcy pracuję w restauracji w centrum dużego europejskiego miasta. Nie będę podawać jakiego, bo po opisie lokalu łatwo byłoby go namierzyć, a tym samym mnie.
Lokal jest miejscem typowo wieczorowym otwartym od 18 i jest dość luksusowy, nastawiony na klientów biznesowych.

Do lokalu wstęp jest dla osób powyżej 18 lat, a także obowiązuje zakaz wprowadzania zwierząt na cały teren lokalu.
Czasem zdarza się, że jakaś rodzina z dziećmi tu zabłądzi, natomiast najczęściej wystarczy zwrócić im uwagę, że nie jest to miejsce przeznaczone dla nieletnich. Owszem, zdarza się, że rodzice usiłują negocjować, z dwa razy zdarzyło się, że byli nieprzyjemni, ale dużo większy problem dotyczy właścicieli psów.

Żeby było jasne, nikt tu nie ma personalnie problemu ani z dziećmi ani ze zwierzętami. Nie jest to też ukryty burdel czy klub ze striptizem, po prostu klientela chciałaby mieć spokój i móc zachowywać się swobodnie, a poza tym często zapraszani są tu goście z różnych kręgów kulturowych, dla których widok psa w restauracji może być szokiem, a wręcz obrazą.
Powiecie pewnie, że powinni się dostosować do kultury, w której chcą, ale szefostwo wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów, a ci oczekiwaniom swoich gości, z którymi czasem negocjują milionowe kontrakty.

W każdym razie, od kiedy tu pracuję, co najmniej raz w tygodniu mam sprzeczkę z kimś, kto usiłuje wejść do nas z psem.
W 90% przypadków osoby te reagują agresją i złością na zwrócenie uwagi, że psów do lokalu nie wolno wprowadzać. Padają różne argumenty od "ale on jest grzeczny" po "to jest dyskryminacja, ja was pozwę!" Najbardziej rozczula mnie argumentacja o tym, że pies jest cichy i nikt go nie zauważy, po czym po odmowie usadzenia przy stoliku, właściciel psa zaczyna się wydzierać, a pies razem z nim.

Jedna pani kazała mi wytłumaczyć to jej psu, że nie jest u nas mile widziany. Z powodu niedoskonałej znajomości języka, nie przyszło mi nic innego na myśl, jak powiedzieć, że nie rozmawiam po psiemu, na co pani stwierdziła, że robię sobie z niej żarty i złoży na mnie skargę. Innym razem jakaś para wniosła psa w torebce, a gdy tłumaczyłam pani, że niestety, pies nie ma prawa przebywać w lokalu zaproponowała, że zamknie go w torebce.

Innym razem pani z psem po opuszczaniu w złości lokalu usiłowała nakłonić psa do obsikania nam stolików na zewnątrz.
Nie rozumiem, czy to tak gorąco chęć zjedzenia akurat u nas, w co wątpię, czy raczej czysta złośliwość i chęć wymuszenia swoich racji.

restauracja

by ~iamthewaitress
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar NiebieskaOrzelka
14 28

Popieram zakaz wchodzenia z psami nie tylko do restauracji, ale także aptek. W restauracjach powinny być co najwyżej strefy wydzielone dla osób z psami. Mam alergię, przeszkadza mi smród i hałas, a także to, gdy jakiś pies macha ogonem i mnie dotyka. Chciałabym móc zjeść posiłek w estetycznych i higienicznych warunkach. Widok niektórych ras psów, które są zaślinione albo mają widoczne, czerwone mięso przy oczach, też mnie brzydzi.

Odpowiedz
avatar Lessa
8 16

@NiebieskaOrzelka wiesz, ludzie też nie zawsze są estetyczni, nieśliniący się itd.... ale poza tym w pełni rozumiem, dlatego cieszę się, że w dzisiejszych czasach jest tak szeroki zakres wyboru. Zgodzę się, że ze względu na alergie powinny być strefy bez zwierząt, zwłaszcza w długodystansowych środkach transportu, bo może się to skończyć tragedią.

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
2 4

@Lessa Częściej widzę psa, który wzbudza we mnie takie odczucia, niż człowieka. I człowiek nie macha ogonem tak, żeby mnie dotykać. ;) A co do ludzi, to uważam, że obsługa powinna mieć prawo do egzekwowania właściwego zachowania od ludzi. Żeby szef nie robił im problemów, gdyby chcieli wyrzucić kogoś, kto beka albo jeszcze gorzej, czy na przykład siorbie.

Odpowiedz
avatar veravang
3 3

@NiebieskaOrzelka Mam tak samo. Uważam, że sklepy spożywcze, piekarnie, restauracje to nie jest miejsce dla zwierząt. Wkurza mnie, że ludzie z psami pozwalają im dotykać mnie albo dzieci, które są ze mną - polizać po łydce, powąchać, skoczyć na nogi. W ogóle co to ma być? Nie chcę, żeby mnie pies dotykał, brudził mi spodnie (raz nawet babka się nie zajaknela widząc, że jej pies wysmarował mi białe spodnie błotem bo sobie nagle wesoło na mnie skoczył), a lizanie jest dla mnie odrażające. Dzieciom się nie pozwala dotykać obcych, czemu psom owszem?

Odpowiedz
avatar janhalb
18 22

Z czystej ciekawości: co robicie w sytuacji, kiedy przychodzi osoba niewidoma z psem-przewodnikiem? Bo zgodnie z unijnym prawem w takiej sytuacji nie można zdaje się odmówić wstępu?

Odpowiedz
avatar didja
8 10

@janhalb Weszłam tu, żeby zadać to samo pytanie :)

Odpowiedz
avatar szafa
8 14

@janhalb: Pies przewodnik to zupełnie inna kategoria (także prawna) psa i jak najbardziej zostanie wpuszczony. Nie wycierajcie sobie gęby niewidomymi, psiarze, bo kiedyś karma się zemści i rzeczywiście będziecie niewidomi i rzeczywiście będziecie MUSIELI brać wszędzie psa.

Odpowiedz
avatar digi51
8 10

@janhalb: Tak z ciekawości - ile razy w życiu widziałeś niewidomego z psem przewodnikiem w restauracji? Pracowałam prawie 10 lat w gastro i nigdy mi się nie zdarzyło obsługiwać takiej osoby. Musiałabym się też dobrze zastanowić czy zdarzyło mi się widzieć taką osobę na ulicy. Sprawdziłam - w Polsce jest jakieś 150 psów przewodników. 150 na prawie 40 mln ludzi. Więc odpowiem w imieniu gastronomów - większość w ogóle się nad tym nie zastanawia, bo większość nigdy nie będzie miała takiej potrzeby.

Odpowiedz
avatar Habiel
7 7

@digi51: Ja widziałam kilka razy z psem terapeutycznym (wyczuwającym ataki padaczki i paniki), gdy miałam wolontariat w szkole specjalnej. One chyba też mają kategorię jak psy przewodnicy, ale mogę się mylić. Samego niewidomego z psem przewodnikiem widziałam kilka razy na mieście, bo chyba mieszkał w mojej okolicy. Zwykle te psy muszą mieć określone cechy i raczej nie ma problemu z nimi w restauracjach, jak z normalnymi psami, bo te normalne są skupione czysto na rozrywce, a przewodnicy czy terapeutyczne są "w pracy".

Odpowiedz
avatar singri
3 3

@digi51: Kilka razy w życiu widziałam niewidomego z psem przewodnikiem i za każdym razem w tych samych okolicznościach - jechaliśmy jednym pociągiem. Więc zgadzam się z Tobą, że prawdopodobieństwo spotkania takiej pary jest raczej niskie...

Odpowiedz
avatar NiebieskaOrzelka
2 2

@janhalb Szczerze, wątpię, żeby było wielu takich klientów, jeśli w ogóle. Wśród osób niepełnosprawnych współczynnik aktywności zawodowej jest niższy niż u osób pełnosprawnych, a na pewno jeszcze mniej jest ich wśród bogatych biznesmenów. Uważam, że taki wyjątek od zakazu wprowadzania psów powinien być dopuszczalny, w jakiejś strefie restauracji, ale wyjątków nie można interpretować rozszerzająco. ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 3

@NiebieskaOrzelka: W praktycznie całym cywilizowanym świecie psy-przewodniki i inne zwierzęta asystujące są wyjątkami od tego typu zakazów z mocy prawa, odgórnie. Mogą wchodzić wszędzie, gdzie może ich właściciel. Z drugiej strony, są tak dobierane i szkolone, że praktycznie nie ma szans że zaczną szczekać, skakać na obcych, włazić kelnerom pod nogi i tak dalej. Czyli pozbawione są większości wad, przez które ludzie nie chcą psów w restauracji. A większość psów "cywilnych" nie jest szkolona, często ponad nie stanie w domu nie są nawet wychowane. Są, jasne, nieliczne wyjątki które są wyszkolone równie dobrze jak psy asystujące, ale w momencie gdy niemal każdy psiarz twierdzi, że akurat jego pies jest takim wyjątkiem, niestety żadnemu z nich nie można wierzyć na słowo.

Odpowiedz
avatar janhalb
-1 3

@szafa @digi51 Ale może wyluzujcie? Po co ta agresja? Nikim sobie gęby nie wycieram, z psem do restauracji nie chodzę (do głowy by mi nie przyszło) i absolutnie w tej sprawie jestem po stronie lokalu. Zadałem proste pytanie na poziomie czysto technicznym - po prostu czytałem o tym, że w UE wprowadzono jakiś czas temu takie przepisy i tylko o to pytałem - zresztą dość jednoznacznie Autorkę tekstu, a nie Was... I tak, mam świadomość, że to stosunkowo rzadkie. Ale jednak może się zdarzyć - stąd moje pytanie.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@janhalb: Gdzie Ty w moim komentarzu widzisz agresję? Zadałam Ci pytanie podobne do tego, który zadałeś Ty. Znaczy Ty też jesteś agresywny? O_o

Odpowiedz
avatar digi51
13 25

"Powiecie pewnie, że powinni się dostosować do kultury, w której chcą, ale szefostwo wychodzi na przeciw oczekiwaniom klientów, a ci oczekiwaniom swoich gości, z którymi czasem negocjują milionowe kontrakty." - chodzenie wszędzie z psami to wymysł ostatnich lat, a nie element europejskiej kultury. Rozumiem, że dla niektórych ludzi ich psy są najważniejsze na świecie, szkoda, że niektórzy nie rozumieją, że inni widzą tylko zwierzę, często zaślinione, śmierdzące i brudne i im to przeszkadza. Sama kocham psy i wychowywałam się z nimi, noszę się z zamiarem przygarnięcia, ale zdaje sobie sprawę, że pies to nie człowiek i nie należy go tak traktować. Psu wizyta w sklepie czy restauracji jest potrzebna jak dziura w moście, to tylko arogancja właścicieli i przymuszanie innych do uznania, że ich pies niczym nie różni się od człowieka. Jeszcze chwila i zaczną zabierać psy do kina albo teatru. PS. oczywiście, nie mówię tu o psach przewodnikach.

Odpowiedz
avatar xMiuSx
11 15

@digi51: czasami jednak jest się na urlopie, właśnie ze swoim pupilem więc siłą rzeczy zabiera się go wszędzie. Ja nie zostawiłabym psiaka w totalnie dla nim obcym miejscu (kwaterze) na kilka godzin. Tyle, że nikomu nie powinna spaść korona z głowy, jeśli zapyta czy można z psem w środku/na zewnątrz, a jeśli nie to poszukać innego lokalu, bez robienia awantur. Wydzielona przestrzeń jeśli może sobie na to pozwolić dana restauracja jest swietnym pomysłem, ale i tak pod warunkiem, że pies jest spokojny. Jeśli rzuca się na klientów czy szczeka cały czas to tacy ludzie powinni być wypraszani z lokali. Każdy chce zjeść w spokoju.

Odpowiedz
avatar Lessa
3 3

@xMiuSx zgadzam się w 100%.

Odpowiedz
avatar digi51
16 18

A, no i sama kiedyś pracowałam w restauracji, akurat u nas można było wchodzić z psami, ale zdarzało się do rzadko, ale jeśli już - to prawie zawsze był jakiś przypał. Mieliśmy jedną klientkę, która miała mega grzecznego pieska, który zawsze siedział pod stołem i nie przeszkadzał. Na pewno przewinęło się więcej normalnych psiarzy, ale częściej zdarzali się tacy, którzy usiłowali psa sadzać na kanapie lub krześle, podczas posiłku karmili psa jakimś śmierdzącym żarciem wyjętym z torby albo pies wył i rzucał się na ludzi przechodzących obok stolika. A że znam sporo psiarzy, utwierdza mnie to w przekonaniu, że ludzie usiłujący wszędzie wchodzić z psem mają w większości jakiś odchył.

Odpowiedz
avatar Windowlicker
6 6

@digi51: W ten sposób próbują kaleko rekompensować sobie brak dziecka. Coś jak "kocie mamy" i "koci tatsiowie". No raczysko wyższego levelu

Odpowiedz
avatar Lessa
8 14

Mam dwa psy i nie wyobrażam sobie robić awantury, że nie mogę wejśc z nimi do jakiegoś lokalu czy sklepu. Próbowałam z nimi chodzić do restauracji, zawsze wybierałam ogródek, ale starsza ma problem z wyciszeniem się. Za bardzo się wierci i za bardzo się ekscytuje na widok innych psów. Dlatego też po kilku próbach zrezygnowałam z tej rozrywki. Za to w ramach ćwiczenia wyciszenia chodzę z nią do pobliskiej kawiarni. Zamawiam kawę w kubku na wynos, tak bym mogła w każdej chwili wyjść i nie psuć innym humoru. Często też chodzę z nią do Żabki, którą mam po sąsiedzku. Ale jak widzę, że w środku jest inny pies to zwykle wychodzę i czekam na możliwość wejścia. Poprostu zanim zaczęłam chodzić w takie miejsca to wcześniej pytałam pracowników czy jest taka możliwość. Raz miałam nieprzyjemną sytuację, gdy w jednym sklepie raz dostałam zgodę na wejście z psem, zaś innego dnia pracownicy mnie opieprzyli za to. Wyjaśniłam sytuację, przeprosiłam za kłopot i wyszłam.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 17

ja jestem za starymi czasami (bo teraz to juz nie ma czasow ;)), kiedy psa nie wprowadzalo sie ani do restauracji, ani do sklepow nie kazdy ma ochote sluchac szczekania, siorbania psa z miski, karmienia psa ze swojego widelca (ktorego potem bedzie uzywac inny klient, niby po umyciu, ale nie jest to przyjemny widok), bycia przez psa zaczepianym, psiego zebrania, poza tym psy maja konkretny zapach, ktory nie kazdemu pasuje, ktos moze byc alergikiem (uprzedze obroncow psow podnoszacych argument, ze dobrze wychowany pies tego nie robi, a wlasciciel powinien psa pilnowac- nigdy nie wiadomo, na jakiego psa i wlasciciela trafimy,a wszystkich wymienionych zachowan psow doswiadczylam w reatauracjach osobiscie, wlasciciele nie byli uprzejmi zareagowac) sklepy ani restauracje to po prostu nie sa miejsca dla psow dopuscilabym ewentualnie psy-przewodnikow, ale takie pracujace psy przeszly odpowiednia tresure, natomiast nie zmienia to nadal kwestii np. alergii

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 10

@bazienka Córka znajomego ma alergię na sierść kota, i to tak silną, że dostaje ataku, jeśli wejdzie do pomieszczenia, w którym wcześniej przebywał kot. Niektórzy mają tak silną alergię na sierść psa. Także tacy alergicy mają do wyboru tylko miejsca, gdzie nie można wchodzić z psami i naprawdę trzeba być ostatnim dzbanem, żeby się o coś takiego wykłócać, zamiast iść do innego lokalu.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 7

@pasjonatpl: gorzej jesli lokal jest nieoznaczony, a pies wejdzie do niego, kiedy juz jesz

Odpowiedz
avatar katem
-2 8

@bazienka: Akurat nie uważam, żeby psy były brudniejsze od ludzi i dlatego nie mogły wchodzić do sklepu. Jednakże właściciel psa powinien mieć nad nim pełną kontrolę i pies nie powinien dotykać produktów ani innych ludzi. To samo tyczy się dzieci, a przecież z dziećmi do sklepu można wejść, w dodatku jeśli restauracja nie życzy sobie klientów z dziećmi, to jest oburzenie - jak tak można, a wg mnie mniejszy problem jest z psem niż bachorem, bo nad psem z reguły łatwiej zapanować. Nie posiadam psa, ani nie zamierzam mieć takowego.

Odpowiedz
avatar digi51
3 5

@katem: Jak sobie wychowałaś bachory, to taką masz dzicz, z którą nie można nigdzie wyjść. Być może również myjesz się i zmieniasz odzież raz na kilka tygodni - wtedy możesz faktycznie nie być czyściejsza od przeciętnego psa.

Odpowiedz
avatar szafa
2 6

@Tarko: Może koleś po prostu wie, że jego menedżer czytuje piekielnych.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
7 13

@Tarko Zdarzało się, że ludzie zostali zidentyfikowani na portalu po napisaniu historii. Albo ktoś również czytał piekielnych i rozpoznał znajomego. Jeśli ktoś woli tego uniknąć, podaje mniej szczegółów. Nie są one zresztą ważne dla historii.

Odpowiedz
avatar japycz1
1 1

@Tarko: jak byś dostał adres i nazwę lokalu autora, co by to zmieniło dla przekazu z historii?

Odpowiedz
avatar szafa
7 9

Psiarze to niestety stan umysłu. Zawsze, gdy ludzie mnie pytają, kto jest najbardziej w ruchu drogowym upierdliwy dla rowerzysty bądź pieszego - inny rowerzysta, kierowca, hulajnogarz, inny pieszy - to odpowiadam "psiarz". Niestety. Psy biegające luzem, psy biegające na długiej smyczy, nigdy nie przyciągane do nogi (bo o słuchaniu komend nawet mowy nie ma), agresywne psy bez ani kagańców ani smyczy, zbyt przyjazne psy skaczące po tobie, bo uwielbiasz błoto na spodniach, w których idziesz na rozmowę kwalifikacyjną... masakra

Odpowiedz
avatar KubekHerbaty
1 1

Rozumiem taki zakaz. Nie każdy pies jest łagodny, a do tego nie każdy potrafi nad psem zapanować. Są właściciele i "właściciele".

Odpowiedz
Udostępnij