Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Studia zaoczne. Drugi rok. Uczę się, zaliczam kolokwia i egzaminy i okazuje…

Studia zaoczne. Drugi rok. Uczę się, zaliczam kolokwia i egzaminy i okazuje się, że mam możliwość uzyskać stypendium za wyniki w nauce.

Koleżanka, wówczas bliska, ma średnią o jedną dziesiątą niższą ode mnie. Czyli, ja mam 4,7, ona 4,6. Ponieważ mamy sporo zdolnych ludzi na uczelni, to okazuje się, że aby otrzymać stypendium, trzeba mieć jednak to 4,7. Koleżanka idzie do kwestury a nawet trafia do kanclerza, aby złożyć zażalenie, że do stypendium wprawdzie potrzeba 4,7, ale ona jest inteligentna, zdolna i błyskotliwa i jej również należy się stypendium, skoro ja to stypendium otrzymałam. Tak. Należy jej się stypendium, bo koleżanka dostała a ona nie.

Piekielność?

Na bieżąco relacjonowała mi swoje wyprawy do dziekanatu, kwestury, kanclerza, opowiadając wszystko. Nawet to, że przecież jest mądrzejsza ode mnie i to jej się to stypendium należy.

studia stypendium

by ~zaocznestudia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
8 8

OK, niezbyt mądre zachowanie. Ale mam ok. 40 lat a do dziś mnie boli, że raz do stypendium naukowego zabrakło mi raz 0,02 (!) średniej, przy czym "lepsi" ode mnie zmienili po roku kierunek i przepisywali sobie oceny na kiedy im to pasowało (czyli mieli wczesniej zajęcia z wykładowcą, który rozdawał 5 na prawo i lewo a obecny prowadzący co drugą osobę oblewał). Odwołanie nic mi nie dało.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 9

@helgenn: bylam w podobnej sytuacji- srednia 4,7, stypendium od 4,72 nie wyklocalam sie, bo i po co, ale wyciagnelam wreszcie sluszny wniosek, zeby uczyc sie tego, co mnie interesuje, a nie usilowac byc dobra we wszystkim

Odpowiedz
avatar helgenn
3 3

@bazienka: napisałam strasznie nieskładnie, bo do tej pory czuję rozgoryczenie. Akurat wtedy każdy grosz był mi niesamowicie potrzebny, nawet 100 złotych robiło różnicę na budżecie. W kolejnych latach, gdy już byliśmy oceniani przez tych samych wykładowców zawsze miałam stypendium naukowe.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

@helgenn: zrozumialam to, co napisalas :) mi tez wtedy robil, pracowalam po inwentaryzacjach na nocki za 4,20 brutto, a o 7.30 hyc na studia na niemiecki, wiec wiem, co czujesz u mnie byl wykladowca, ktorego testy mialy zdawalnosc 11 i 14 osob na 70, a na tescie z genetyki w krzyzowkach nie bylo prawidlowej odpowiedzi co zaznaczenia- co ciekawe, ja zdajac oba testy stypendium nie mialam, a kolezanka zdajac poprawke u tego pana sie jednak na owo stypendium zalapala, co do dzis jest dla mnie zagadka ocena ocenie nierowna, zalezy, na kogo sie trafi, podobnie jak z pracami grupowymi :) i te 0,02 czy 0,2 oceny nie powinny robic roznicy, u mnie niestety nie bylo stypendium od jakiegos progu, tylko 10% najlepszych osob z danego roku, wiec zalezy, na jakiego wykladowce sie niestety trafilo :(

Odpowiedz
avatar Ursueal
14 16

Miałam na roku dziewczynę, która potrafiła po egzaminie domagać się pokazania jej wszystkich prac, bo to niemożliwe, żeby ktoś napisał lepiej od niej i ona będzie porównywać odpowiedzi. Co gorsza, chyba ze trzy razy trafiła na prowadzących, którzy jej te prace pokazali i pozwolili zrobić zdjęcia. Dopiero skarga do ówczesnego inspektoratu ochrony danych osobowych i - w konsekwencji - brutalne upomnienie kadry przez dziekanów sprawiło, że wszyscy zaczęli jej stanowczo odmawiać.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
-3 13

@Ursueal: ale ta dziewczyna miała rację i oceny z egzaminów oraz szczegóły punktacji powinny być jawne. W szkole średniej już zauważyłem, że nauczyciele potrafią za taką samą odpowiedź dać jednemu uczniowi więcej punktów, a innemu mniej, kierując się tylko i wyłącznie swoimi osobistymi sympatiami i antypatiami. Na studiach jest to samo, szczególnie przy odpowiedziach ustnych. Wszystko powinno być zapisywane, rejestrowane i nagrywane, a następnie analizowane i jeśli któremuś nauczycielowi udowodni się stronniczość i faworyzowanie, to dożywotni zakaz pracy w oświacie.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 7

@HelikopterAugusto: jak w covidzie z kolezankami zdawalysmy resocjalizacje albo podobny przedmiot, wszystkie 3 zaznaczylysmy te same odpowiedzi w tescie (wszak test on-line zdawany grupowo), kazda wyladowala z inna ocena... co nie zmienia faktu, ze danych osobowych nie powinno sie udostepniac inna rzecz, ze zarowno w podstawowce, jak i w liceum spotkalam sie z sytuacja, gdzie matka-nauczycielka szla do nauczycieli "prosic" o wyzsza ocene dla corki, ewenementem bylo jak z fizyki kolezance z 2 ze sprawdzianu i 5 z odpowiedzi magicznie wyszla 5 na koniec roku... troche jednak zenujace

Odpowiedz
avatar Shi
9 9

@HelikopterAugusto: na studia idą dorośli ludzie i ci dorośli ludzie mają prawo do prywatności, które jest ważniejsze niż to iż parę osób będzie miało bóle tyłka, bo się ocena nie podoba. Już w szkole jeśli nie zgadzasz się z oceną wystawioną przez nauczyciela możesz zażądać komisyjnego egzaminu i udowodnić że nauczyciel jest stronniczy, a wobec takiego nauczyciela mogą być potem wyciągnięte konsekwencje. Bez łamania prawa do prywatności innych osób

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
-3 7

@Shi: olaboga, wielkie naruszenie prywatności. Zresztą zamiast imion i nazwisk można stosować numery indeksów. Chodzi o to by móc porównać czy każdy dostaje tyle samo punktów za te same odpowiedzi. Z oceną mogę się zgadzać, ale nie zgodziłbym się by pupilek prowadzącego albo pociotek dziekana dostał dwa punkty za odpowiedź, za którą ja dostałem jeden, a bez wglądu w egzaminy innych nie ma możliwości sprawdzić czy prowadzący ocenia uczciwie. Skoro nie widzisz nic złego w nierównym, nieuczciwym i stronniczym ocenianiu, to wnioskuję, że byłaś takim właśnie pupilkiem albo pociotkiem w szkole albo na studiach ;)

Odpowiedz
avatar Shi
-1 3

@HelikopterAugusto: widzisz, to źle wnioskujesz, bo już w podstawówce zaczęłam mieć wylane na oceny :) Po numerze indeksu też nie jest trudno kogoś zidentyfikować, więc zero anonimowości. Ja jestem skrtym typem i na studiach byłam przeciw ogłaszaniu ocen publicznie właśnie po numerach z indeksu nawet. Sorry memory, nie trzeba byc geniuszem by wpaść na to iż osoba z najniższym numerem będzie alfabetycznie na szczycie listy studentów. Moje oceny to tylko moja sprawa. Nawet miałam na studiach mini-aferkę "bo jakim cudem Shi ma lepszą ocenę ode mnie skoro jej nie było większość semestru? I czemu jej prowadzący nie odjął punktów za nieobecności, a mi tak? Ja też mogłem sobie podrobić zwolnienia od lekarza i bym miał lepszą ocenę". Może nie cytat słowo w słowo, ale sens zachowany. Nie powinnam być zobowiązana tłumaczyć jakiemuś zazdrosnemu tłumokowi, że wypisu ze szpitala nie da się porobić tylko po to by sprawa nie poszła do dziekana (miałam ciekawsze rzeczy do roboty niż spotkania z pro-dziekan. Chociażby wizytę na izbie przyjęć). Pokazanie dobrych odpowiedzi na moim egzaminie nic by nie zmieniło w takim przypadku, a moje żenująco złe odpowiedzi by były pożywką dla niedorozwinietych emocjonalnie mentalnych nastolatków, ktorzy jakimś cudem dostali się na studia. PS: sprawa nie rozchodziła się o to, że ja dostałam 5 a zazdrośnik 2. Ja dostałam 3, a on 2 (gdyby nie opuszczał zajęć bo był na kacu to był miał pewnie 4)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 8

jedno mnie w wyznaniu zachwyca- bliska WOWCZAS kolezanka- wiec autorka wyciagnela wnioski i odciela sie od toksycznej osoby :)

Odpowiedz
avatar livanir
0 0

Może i była mądrzejsza, ale w życiu, pracy czy podczas nauki trzeba jeszcze być bystrym, umieć analitycznie myśleć, przedstawić odpowiedzi itd. Dlatego jeśli jedna osoba napisze "x", a druga "xy" to druga może dostać lepszą ocenę.

Odpowiedz
avatar bazienka
-3 3

@livanir: ojjj rozni sa wykladowcy, u mnie na historii przestepczosci mialam wykladowce, ktory na odpowiedz w jednym pytaniu dal 5 linijek jedna kolezanka ze scislym pismem wyczerpala temat w 4 linijkach (pozostale odpowiedzi miala dobrze) , dostala 4,5- profesor stwierdzil, ze "jeszcze cos mogla tu dopisac", to nic, ze wpisala wszystko, co podawal na wykladzie na ten temat druga miala pismo rozwlekle i wyszla poza to przewidziane 5 linijek, tez dostala 4,5, tlumaczenie profesora- trzeba umiejetnie budowac wypowiedz, tak, by zmiescic sie w przewidzianym miejscu na odpowiedz a napisaly to samo slowo w slowo ci, ktorzy napisali to samo na 5 linijek majac reszte dobrze, dostali 5

Odpowiedz
avatar hulakula
2 2

ja do dzisiaj pamiętam, że wychowawca w podstawówce źle policzył mi średnią, i nie dostałam świadectwa z czerwonym paskiem, to jedyny brak w kolekcji. i tłumaczył to potem, że tego w żaden sposób nie da się poprawić. taki niemądry żal ;-)

Odpowiedz
avatar helgenn
4 4

@hulakula: wydaje ci się niemądry z dzisiejszej perspektywy, ale wtedy to był pewnie ogromny, być może pierwszy w życiu zawód. Dlatego nie lubię, gdy ktoś twierdzi, że problemy dziecka są mało ważne, bo jeszcze się spotka w życiu z niesprawiedliwością. Dla tego dziecka to może być porównywalny stres jak dla nas strata pracy.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 1

@helgenn: samo to, że do dzisiaj to pamiętam. najbardziej mnie chyba wtedy uderzyło, że dorosłemu nie chce się poprawić błędu, że w ogóle od początku nie chciało się wychowawcy dokładnie tej średniej policzyć. a akurat nagrody książkowe w mojej szkole były fajne.

Odpowiedz
Udostępnij