Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Najciekawsze pytania od pracodawczyni w trakcie pracy: 1. Czy mam chłopaka? -…

Najciekawsze pytania od pracodawczyni w trakcie pracy:
1. Czy mam chłopaka? - Gdy powiedziałam, że nie, odparła, że to dobrze, bo faceci teraz są coraz gorsi. Ona ma męża, ale oni to inne pokolenie;
2. Jaki jest mój rozmiar buta?;
3. Ile mam wzrostu i czy lubię mój wzrost (jestem niska, stąd to pytanie)?;
4. Czy ja i inne osoby z pracy gramy na jakimś instrumencie muzycznym (pochwaliła się, że ona gra).

Oprócz tego:
- skomentowała głośno, że mam siwego włosa (to było przed moim ukończeniem studiów);
- my, młodzi, jesteśmy schorowani (bo powiedziałam jej o jednej dolegliwości, żeby mi w końcu dała spokój z pewnym pytaniem, zadawanym niemal codziennie);
- Co przyszło mojemu dziadkowi ze studiów (bo i tak to już teraz nieważne);
A gdy byłam już po studiach: Co mi przyszło z tych studiów?
Poza powyższymi, pani była mobberką, ale to już inna historia.

Z kolei moja inna szefowa była typem śmieszka. Nie stosowała mobbingu i w porównaniu do moich niektórych szefów wspominam ją bardzo dobrze, ale miała pewien irytujący nawyk: lubowała się we wtrącaniu w życie prywatne dwóch grup: nas, czyli pracowników, oraz drugiej grupy, z którą współpracowaliśmy w ramach pracy. Gdy zobaczyła mnie przez okno, gdy stałam pod budynkiem z kolegą, pytała o niego moich znajomych. Któregoś razu najwidoczniej już nie mogła wytrzymać i zaczęła podpytywać mnie o niego:
- Ma pani prawo jazdy?
- Nie.
- To trzeba zrobić. Ukochany nie będzie wiecznie woził!
- A może chce?
Specjalnie ją podpuściłam.

Poza tym, próbowała swatać osoby z tej drugiej grupy. Któregoś razu chciała wiedzieć, czy udało jej się zeswatać Asię i Maćka, więc zapytała koleżankę Asi, Marysię, co jest między tamtą dwójką. Marysia się nie patyczkowała i odpowiedziała: "A co to panią obchodzi"? Jednej dziewczynie zasugerowała w ramach żartu, że jest w ciąży (rozmówczyni szefowej, nie szefowa).

Od jakiegoś momentu przestała do mnie mówić per "pani", może nie zawsze, ale czasami. Zamiast tego potrafiła powiedzieć w trzeciej osobie, zdrobniale i złośliwym tonem:
- Anulka nie mogła podejść?!

Lubiła też komentować wygląd pracowników. Jednej dziewczynie, widząc jej makijaż, powiedziała: "Wreszcie wyglądasz jak człowiek!", a dziewczyna ta nie była brzydka bez makijażu, wręcz przeciwnie.

Szefowa była bardzo szczupła, więc u innych widziała nadwagę. Gdy zobaczyła mnie po dłuższej przerwie, zaatakowała mnie z impetem:
- Ile kilo się przytyło, ile?! - dosłowny cytat,
- Jem na zdalnych ile wlezie, bo trzeba się odżywiać, żeby mieć zdrowie! - odparłam niefrasobliwie.
Nie miałam nadwagi. Ważyłam kilo, może dwa więcej niż wcześniej. I naprawdę specjalnie starałam się jeść jak najwięcej i zdrowo, bo w pewnym momencie przed zdalnymi wyglądałam anemicznie.
O sytuacji opowiedziałam koledze z pracy:
- To nawet nie jest mobbing - powiedziałam.
- Nie. To elementarny brak kultury - odpowiedział żartobliwie.

praca szefowa

by NiebieskaOrzelka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
1 9

"my, młodzi, jesteśmy schorowani" Kiedyś młodzi nie byli tacy chorowici. Bo albo nie mieli problemów ze zdrowiem albo nie przeżyli. Tak jak niektórzy się nabijają, że tyle dzieciaków ma alergie pokarmowe, a kiedyś tak nie było. No nie było, bo dzieci z takimi alergiami nie pożyły długo.

Odpowiedz
avatar japycz1
14 14

@pasjonatpl: znaczne uproszczenie. Faktem jest to że jest coraz więcej produktów wysokoprzetworzonych w naszej diecie oraz wzrasta zanieczyszczenie środowiska pewnymi grupami substancji jak mikroplastiki. Nawet pomijajac śmiertelność, nadal wychodzi że każde kolejne pokolenie jest w wiekszym stopniu narażone na występowanie chorób cywilizacyjnych. Mówiąc prościej: "Kiedyś młodzi nie byli tacy chorowici", ale z wielu przyczyn.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@japycz1: dokładnie. Dodam jeszcze, że dawniej dzieci były bardziej zahartowane, bo mniej ich pilnowano. Jak miałam 4-5 lat normalne było, że latałam cały dzień po dworze z 8-9 letnią siostrą. Dzisiaj nie można dzieci puścić na dwór samych, a kto ma czas cały dzień siedzieć na podwórku. Oczywiście, wszystko ma swoje plusy i minusy i nie jestem zwolenniczką puszczania tak małych dzieci bez opieki dorosłego. Poza tym, w dużych miastach ciężko znaleźć przestrzeń, gdzie dzieci mogłyby dłużej poszaleć. W przedszkolach czasem dzieci wcale nie wychodzą na dwór (w sensie nie jest to codzienna rutyna)

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@digi51 @japycz1 Macie rację. W sumie wszyscy mamy. Z jednej strony ludzie byli bardziej zahartowani, żywność była bardziej naturalna, tzw. choroby cywilizacyjne prawie nie występowały, ale była ostra selekcja naturalna. Jeśli czyjś organizm nie dawał rady, to długo nie pożył. I bywało, że z dużej wielodzietnej rodziny przeżyło tylko 2 albo nawet 1 dziecko. Wiele z tych zagrożeń wyeliminowano w naszej części świata, ale to ma swoją cenę.

Odpowiedz
avatar Bevmel
0 2

@pasjonatpl: Tylko że ty opisujesz czasy typu XVIII, XIX wiek. A wyraźną różnicę w odporności i zdrowiu widać nawet między obecną młodzieżą a dziećmi z lat 90. Nie wiem ile masz lat ale ręczę ci, że w latach 90. śmiertelność wśród dzieci nie była tak wysoka jak w XVIII wieku xD

Odpowiedz
avatar Italiana666
0 0

@japycz1: dokladnie. Ja sie niedawno dowiedzialam, ze mam zespol suchego oka. Jest to nowa choroba cywilizacyjna. Kiedys tego nie bylo, poniewaz nie bylo komputerow. Sa tez inne przyczyny tego schorzenia, ale komputery maja swoj duzy udzial. Mam juz krople, tabletki, zele tonik do przemywania oczu i bylam na laserwoej terapii swiatlem Wszystko razem wziete pomaga, ale dopoki pracuje przy komputerze doputy bede miala ten problem..

Odpowiedz
Udostępnij