Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Trafiłam dziś na artykuł dotyczący chamskich klientów w sklepach (akurat chodziło o…

Trafiłam dziś na artykuł dotyczący chamskich klientów w sklepach (akurat chodziło o Biedronkę). Sama pracuję przy kasie i mam kontakt z klientami milszymi i tymi piekielnymi (na całe szczęście bardzo rzadko się zdarzają), więc temat mnie zaciekawił. Przy okazji przypomniało mi się kilka piekielnych historii, które zapadły mi w pamięć (nie chodzi o moją pracę a o osobiste zakupy w marketach). Od razu szczerze napiszę, że będę generalizować i oceniać ludzi w tym wpisie, bo nie oszukujmy się, w wielu przypadkach wystarczy się na kogoś spojrzeć i już wiesz z kim masz do czynienia.

Piekielna historia z osiedlowej Biedronki.

Zaczynając studia w Łodzi wynajmowałam pokój w nieciekawej dzielnicy, na której jest wspomniany hipermarket. Było to dawno temu, ale te zakupy tam pamiętam do dziś. Pamiętam nawet, że było upalnie i kupowałam tam sobie lody w rożku. Otóż kierowałam się do kasy, gdy moim oczom i oczom innych klientów (oraz uszom) ukazał się widok pary. Ona typowa osiedlowa miss solarium, on agresywny łysy chuderlak w koszulce Polski walczącej. Złożyło się tak, że były otwarte tylko dwie kasy przepełnione kolejkami. Para w bardzo wulgarny i głośny sposób zaczęła okazywać swoje niezadowolenie i wyzywać kasjerów ok ku*ew. Łysy krzyknął do przechodzącej pracownicy, żeby ktoś ku*wa otworzył j*baną kasę bo oni przecież są pępkiem świata i czekać nie będą. I wtedy myślałam, że się przesłyszałam, ale obrońca ojczyzny zaczął wymachiwać rękoma jak epileptyk i krzyczeć na cały sklep, że jak ktoś nie otworzy kasy to wpie*doli, oczywiście jego wybranka mu kibicowała i przyklaskiwała jak to jego misio grozi postrach. Nie pamiętam już jak skończyła się ta sytuacja, ale uważam ją za najbardziej piekielną z jaką miałam do czynienia.

Taką bardziej świeżą sytuację miałam kilka dni temu w Stokrotce. Zaszłam tam by kupić coś na śniadanie i zahaczyłam o ladę mięsna, w której stał pan, bardzo niepozorny. Przyszła jego kolej zakupów. Pani za lada pyta się "Co dla pana?" Pan już na samym wstępie ryknął do niej, że po co się pyta jak on musi bliżej podejść? (Dodam, że lada mięsna jest na tyle długa, że nie ma większego znaczenia gdzie się stoi, ważne, że jest twoja kolej). Rzucił, że ona ma mu znaleźć to i to, więc kasjerka zaczęła szukać tego czego miły pan zażyczył i przy okazji musiała poprzewracać kilka kiełbasek. Pan przerwał wyzywanie jej od debilek i krzyknął na cały sklep:
- I CO PANI ROBI?! NAROZWALAŁA PANI NIE WIADOMO PO CO! PANI W OGÓLE UMIE COŚ ZROBIĆ!?
Nie mogłam wytrzymać, więc spytałam się go czy może trochę grzeczniej (nie ludzie nie wstali i nie zaczęli klaskać xd), ale nie zareagował. Podziwiam kasjerkę bo ma tak silną psychikę, że po prostu zacisnęła zęby i obsłużyła go nie mówiąc nic, od tej pory biorę z niej przykład, gdy mam piekielnego klienta.

Podobne sytuacje są praktycznie przy każdym moim wypadzie na zakupy. Co ciekawe najczęściej jest to Biedronka, jakby była jakaś przeklęta bo to zawsze tam ludzie dostają pierd*lca. Bywałam często świadkiem, kiedy klient wyzywał kasjerkę od debilek, wywyższał się i zadawał pytanie "Pani w ogóle wie kim ja jestem?", ludzie opieprzają za nieotwarte kasy w bardzo chamski sposób, zjadają się w tych sklepach nawzajem, tak jakby wychodziły z nich najgorsze ludzkie cechy.

Wspomniałam na początku o artykule i ktoś w komentarzach pod nim mądrze napisał, że ludziom najłatwiej jest wyżyć się na kimś kto nie może się obronić, bo jak wiadomo do klienta trzeba się zawsze uśmiechać i być grzecznym i nie można mu zwrócić uwagi. Trzeba jednak pamiętać, że kasjer w Biedronce też jest człowiekiem, który próbuje przeżyć swoją zmianę robiąc kilka rzeczy naraz. Rozumiem mieć zły dzień, ale takie traktowanie kasjerów (czy też kelnerów, barmanów, kierowców) jest bardzo słabe a pracownik sklepu nie jest niczyim workiem treningowym żeby się na nim wyżywać.

sklepy

by whitenoise
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar jass
1 1

Nie wiem w jakiej okolicy mieszkasz, sama robię zakupy w Biedronce przynajmniej raz w tygodniu i tego typu sytuacje mogłabym zliczyć na palcach jednej ręki. A i w innych miejscach pewnie, że się zdarzają, ale również bardzo sporadycznie (największe stężenie agresji zaobserwowałam w kolejkach na pocztę, ale i tam z pewnością nie zdarza się to przy każdej wizycie).

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

po wielu latach pracy w obsludze klienta uwazam, ze kazdy powinien tak popracowac przynajmniej rok, moze wtedy byloby w ludziach wiecej empatii

Odpowiedz
avatar timka
0 0

Ja chodzę raczej rzadko do Biedronki ale jak chodzę to nie ma takich sytuacji jak opisujesz. Chodzę do innych sklepów i tam też nie zauważyłam by cos takiego miało miejsce. A jeśli już to raczej młodzież jest chamska bo wg nich się im chyba wszystko za nic należy.

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
3 3

Oczywiście to nikogo nie usprawiedliwia. Ale tak odnośnie rozdrażnienia w Biedronce, to sama muszę psychicznie odpocząć po wizycie tam. Przeciskanie się między paletami na środku, dokopywanie do produktów, ten dreszczyk emocji przy kasie automatycznej. Ja się tam szykuję jak na Wietkong normalnie ;)

Odpowiedz
avatar MarcinMo
3 3

Myślę, że ta historia bardzo eskalowała w głowie autorki w czasie pomiędzy samym zdarzeniem, a opisaniem. Nie mówię, że chamscy klienci się nie zdarzają, ale bywam w takich sklepach regularnie i nie spotkałem się nigdy z sytuacją, żeby kasjerka była bezpośrednio atakowana słownie. Jak już to też chamskie, ale jednak dużo mniej teksty w stylu "otworzyłby ktoś wreszcie kolejną kasę", ktoś inny pośpieszał jak podchodziła do samooobsługowej, ale z obrażaniem się nigdy nie spotkałem. Z jakimś bezpośrednim chamstwem spotykałem się w sumie częściej ze strony pracowników. Np. podchodzę do kasy, mówię dzień dobry, a kasjerka kompletnie mnie olewa i dyskutuje z koleżanką kto kiedy pójdzie na przerwę. Innym razem ktos przeszedł ze mną na Ty mimo że ani nie jesteśmy kolegami, ani nawet z tego samego pokolenia. Uważam, że albo autorka mieszka w wyjątkowo złej okolicy, albo do tych historii dodała bardzo dużo od siebie.

Odpowiedz
avatar juventinio
1 1

@MarcinMo: Chciałbym abyś miał rację, niestety tak nie jest. Pracowałem w markecie ,również na ochronie a aktualnie jestem kurierem. Ty jako klient stoisz w kolejce i nawet nie patrzysz co się dzieje przed Tobą, nie zwracasz większej uwagi dopóki nie zrobi się "głośno", ale takie zachowania są na porządku dziennym, i to nie jest ważne czy to wielka metropolia czy wieś zabita dechami( chociaż tutaj łatwiej wyeliminować takich gagatków). A co do olewania i przechodzenia na Ty to chyba ktoś tu mieszka w złej okolicy ;) bo w sklepie typu supermarket nigdy nie doświadczyłem przejścia na Ty gdy to nie był znajomy

Odpowiedz
avatar Leme
-1 1

Generalizowanie też jest piekielne. Nie, nie wystarczy na kogoś spojrzeć. Po co Ci to było w ogóle, nie starczyło opisać co ludzie robili?

Odpowiedz
Udostępnij