Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po prostu muszę to opisać. Najwyżej wszyscy mnie zhejtują.... Remont mieszkania w…

Po prostu muszę to opisać. Najwyżej wszyscy mnie zhejtują....

Remont mieszkania w bloku - bardzo ciężki temat. Zwłaszcza jeśli jest to remont generalny. Cóż, takie uroki mieszkania w bloku. Prawda, ale pytanie brzmi - ile taki remont może trwać?

7 stycznia rano, sąsiad zza ściany (sąsiednia klatka) rozpoczął generalny remont mieszkania. Taki z wymianą wszystkiego co można wymienić. Czyli zaczął od kucia tego wszystkiego. Młot pneumatyczny do cichych urządzeń nie należy, ale zagryźliśmy zęby i zajęliśmy się uspokajaniem dzieci (2 i 3 lata). Kucie (z przerwami oczywiście) trwało mniej więcej do marca. Przed Wielkanocą częstotliwość kucia i wiercenia się zmniejszyła, co przyjęliśmy z zadowoleniem - sąsiad przejdzie do wykończeniówki, a to już są cichsze prace. O my naiwni!

Różnie, czasem co kilka dni, czasem co parę tygodni, czasem codziennie, sąsiad dalej kuje.

Dzisiaj, 31 lipca, o godz 9.01 znowu była półgodzinna sesja kucia. I tak, wiem że sąsiad nie robi nam na złość, tylko ewidentnie robi remont samodzielnie i dlatego jest to czasochłonne. I wiem że takie uroki życia w bloku (nie, nie szłam do sąsiada pytać ile mu jeszcze zajmie czasu, nie będę z siebie idiotki robić).

Tylko jedna rzecz jest dla nas kompletnie niezrozumiała: ile można kuć na 40 m2? Bo takie mniej więcej to mieszkanie będzie. W zeszłym tygodniu było słychać odgłosy szpachlowania, a dzisiaj znowu kuje. To brzmi tak jakby co zrobił, to potem kuł i robił od nowa.

W takim tempie robót to nie wiem czy do Bożego Narodzenia skończy.

Remont w bloku

by KlonowyLisc
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar krogulec
0 0

@krogulec: do minusujących. Kucie można załatwić w max 2 tygodnie. A ponad pół roku, to gruba przesada.

Odpowiedz
avatar kudlata111
16 18

Kiedyś napisałam o ośmiomiesięcznym remoncie dwa piętra nade mną. Zjechali mnie jak łysą kobyłę. Łomot był taki że nie szło rozmawiać przez telefon.

Odpowiedz
avatar LolaLola
7 17

Kiedyś zostałam zjechana, bo napisałam, że skoro już hałasują to powinni trzymać się regulaminu (z reguły są to ustalone godziny w tygodniu i zakaz w weekendy). Na piekielnych panuje przekonanie, że skoro ktoś swoim zachowaniem przeszkadza innym i narusza zasady życia w społeczeństwie to tak naprawdę wszyscy powinni się do niego dostosować. I broń Boże nie narzekać, bo wtedy są roszczeniowymi francuskimi pieskami i mają się wyprowadzić do lasu. Też miałam nad głową kilkumiesięczne remonty od rana do wieczora. Zero spokoju we własnym mieszkaniu. Ludzie powinni mieć trochę oleju w głowie i skoro już mieszkają w bloku to brać fachowca, który zrobi to szybko zamiast bawić się samemu miesiącami, bo dziesiąty raz nie wyszło.

Odpowiedz
avatar Nanatella
2 12

@LolaLola: autorka nie napisała, że ten sąsiad nie trzyma się regulaminu. Nie wiadomo, czy jakikolwiek regulamin w ogóle istnieje. Wyobraź sobie, że nie każdego stać na opłacenie ekipy, a remont czasem po prostu trzeba zrobić. I nikt nie będzie brał kredytu tylko po to, żeby nie przeszkadzać sąsiadom. Ogromnie bawi mnie stwierdzenie, że ludzie nie mają oleju w głowie, bo mieszkając w bloku robią remont samodzielnie.

Odpowiedz
avatar LolaLola
0 14

@Nanatella: Proszę czytać ze zrozumieniem. Napisałam, że ja zostałam zjechana za takie stwierdzenie. Skoro kogoś nie stać na remont to powinien go odłożyć do momentu aż będzie go stać zamiast kombinować samemu i przez to przeciągać sytuację w nieskończoność. A mnie bawi to, że niektórzy tak jak ty nie wyciągają wniosków. Tak jak napisałam, trzeba się dostosowywać do społeczeństwa a nie oczekiwać, że społeczeństwo dostosuje się do przeszkadzającej wszystkim jednostki.

Odpowiedz
avatar Nanatella
-1 9

@LolaLola: proszę pisać ze zrozumieniem. Ktoś powinien odłożyć, bo ty tak uważasz? Wiesz, że nie jesteś pępkiem świata? I jak do społeczeństwa ma się dostosować ktoś, czyje dziecko płacze przez pół dnia? Zamknąć je w szopie pod lasem? Serio chciałabym, żebyś kiedyś trafiła właśnie na takich sąsiadów, którzy będą robić kilkumiesięczny remont.

Odpowiedz
avatar Habiel
4 4

@LolaLola: Nie każdy musi płacić za ekipę, bo nie potrafi nic zrobić. Ja z narzeczonym całe mieszkanie zrobiłam sama, bo sama jestem w stanie to ogarnąć, bez najmowania szemranych ekip, które zrobią więcej fuckupów. Główny remont zamknęliśmy w 2,5 tygodnia, ale jako stan wyjściowy mieliśmy deweloperkę. Nie musiałam zrywać ścian ani ryć kabli. Mieszkanie z rynku wtórnego to jeszcze doprowadzenie go najpierw właśnie do stanu jak deweloperka, a dopiero potem właściwy remont. I tak ludzie mają prawo się remontować. Mają prawo robić to samemu albo z ekipą. Nie powinni robić tego uporczywie, do tego się zgodę, ale jakby się miało trzymać tego, żeby nie przeszkadzać nikomu, to nigdy by remontu nie zrobili.

Odpowiedz
avatar LolaLola
-1 3

@Nanatella: "Kiedyś zostałam zjechana, bo napisałam, że skoro już hałasują to powinni trzymać się regulaminu (z reguły są to ustalone godziny w tygodniu i zakaz w weekendy)" - jeśli nie rozumiesz, że w tym zdaniu napisałam, że to ja zostałam zjechana to raczej po twojej stronie jest coś nie tak. Jest ogromna różnica w poziomie hałasu między płaczącym dzieckiem a np wiertarką. I to jest to o czym pisałam: żyjemy w społeczeństwie, więc powinniśmy wszyscy dostosowywać się do reguł i nie przeszkadzać innym, ale jak zwykle według niektórych z tego portalu to wszyscy mają się dostosować do osoby, która przeszkadza i nawet nie próbować narzekać. Mam rozumieć, że przeklęłaś mnie do trzech pokoleń? Czarnego kota, szklaną kulę i laleczkę voodoo też już masz? I jakby tekst pisany nie był dla ciebie taki trudny do zrozumienia to wiedziałabyś, że kilkumiesięczne remonty nad głową już przeżyłam :) @Habiel: OK, nie dopisałam, że jeśli ktoś POTRAFI zrobić to sam i nie będzie poprawiał 10 razy to nie potrzebuje fachowca. Pisałam za to m. in. o trzymaniu się regulaminu spółdzielni, w którym często jest mowa o godzinach i dniach remontu. Nigdzie nie twierdzę, że remont powinien być zabroniony.

Odpowiedz
avatar jass
0 2

@LolaLola: Rzecz w tym, że nie da się zawsze nie przeszkadzać innym, a do życia w społeczeństwie prawo ma każdy, i o ile nie przeszkadza się złośliwie to sorry, ale jak mieszkasz w bloku to musisz się liczyć z możliwymi hałasami, bo nikt pod księżniczkę nie będzie ustawiał własnego życia. Są płaczące dzieci, są remonty, są psy - sama akurat mam w bloku młodego, dużego psa, no i niestety szczeka. Krótko - 30-60 sekund, ale potrafi się tak odpalić w środku nocy, a głos ma donośny. Mnie samą to strasznie irytuje i oczywiście staram się ją odzwyczaić, ale to nie zmienia tego, że wyobrażam sobie, że sąsiadów to z pewnością nie zachwyca. Ale dopóki się tego nie oduczy niestety są skazani na to, że czasem ją usłyszą i nic na to nie poradzę, nie zaknebluję jej przecież. Kiedyś z kolei mieszkałam nad facetem, który słyszał każdy szmer - choćby jak chodziłam po podłodze w kapciach. A prowadzę nocny tryb życia, więc oczywiście nie raz sobie po mieszkaniu łażę, bo coś tam. I facet miał czelność oczekiwać, że po godzinie 22. ani nie będę się ruszać, ani nie będę się choćby kąpać, bo jemu to przeszkadza.

Odpowiedz
avatar MrMax
1 1

@LolaLola: Ja miałem wynajętych fachowców, którzy robili generalny remont i trwało to od połowy września do końca stycznia więc nie zawsze da się to szybko ogarnąć.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
-1 9

U mnie sąsiad tak kuł i wiercił przez dobrych kilka miesięcy. No, ale w lokalu, który odziedziczył, była wcześniej pijacka melina, więc do remontowania było sporo, a my, sąsiedzi, raczej mu kibicowaliśmy i pomagaliśmy w miarę możliwości (w końcu sami też woleliśmy żeby zamieszkał tam ktoś w miarę spokojny i niehodujący robactwa). Jak sąsiad skończył, to płynnie zaczęła spółdzielnia - zakładali nowe wodomierze, takie z "wyprowadzeniem" na klatkę, wiecie, żeby można było je sczytywać nie wchodząc do mieszkań. No, było z tym trochę kucia. Potem spółdzielnia wpadła na pomysł, żeby piecyki gazowe pozdejmować obligatoryjnie u wszystkich - znowu trochę kucia. Potem wspomniany sąsiad stwierdził, że brak piecyka zaburza mu feng shui w łazience, więc skuł wszystko i położył od nowa. Dobrze, że miałam w tym czasie pod opieką tylko jedno dziecko "przedszkolne" - dzięki temu było mi trochę łatwiej ogarniać zdalną robotę na kamerce. Ale wszystko dobre, co się dobrze kończy - teraz siedzę sobie, rockowo-metalowa playlista ryczy na pełen głośnik, a nowy sąsiad nie śmie ani pisnąć ;)

Odpowiedz
avatar Ohboy
7 7

Moi znajomi już 2 rok remontują, bo robią to sami, uczą się trochę na własnych błędach i mają ograniczony budżet, ale 1) mają dom, więc przynajmniej nie zatruwają nikomu życia, 2) dom ma troszkę więcej niż 40 metrów. We mnie zawsze siedzą dwa wilki ;), jeden rozumie, że jak ktoś kupi mieszkanie, to niekoniecznie ma też kasę na wynajęcie ekipy (zwłaszcza, jeśli się trafi mieszkanie w okazyjnej cenie), ale drugi niekoniecznie chce słuchać wiercenia/kucia przez X miesięcy, nerwicy można dostać.

Odpowiedz
avatar iks
0 2

Jak coś to zawsze zostaje immisja.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-5 11

Nie każdego stać na profesjonalną ekipę remontową. I nie każdy wszystko zrobi za pierwszym razem dobrze, jak się dopiero uczy. Jak długo nie łamie regulaminu i trzyma się ciszy nocnej, tak długo szkoda, ale co zrobić? Możesz poprosić, by kuł później, jeśli ma taką możliwość i nie będzie mu to kolidować z pracą to powinien się zgodzić. Oczywiście możesz też zaproponować mu, że opłacisz mu fachowców którzy zrobią to szybciej. Możesz też przeprowadzić się do droższej okolicy, takiej na którą nie stać ludzi zmuszonych przez życie do robienia remontu własnym sumptem. Albo emigrować do bogatszego kraju.

Odpowiedz
avatar Frugo
7 7

Przebijam. Remont po sąsiedzku trwa trzeci rok. Czasem miesiąc ciszy, czasem tydzień ostrych robót. To przemili młodzi ludzie, których podziwiam za odwagę zakupu mieszkania w tych czasach. Remont robią sami, oboje max zaangażowani. Wiem, że nie stać ich na ekipę, bo na mieszkanie poszły wszystkie ich oszczędności, a z zakupami produktów lecą na bieżąco. Zachowują przyjęte zasady (cisza nocna 22-6, od 20tej żadnych ciężkich robót, niedziele i święta - spokój). Na trudniejsze chwile (w tym również patola piętro niżej) kupiłam sobie słuchawki z ANC. Polecam. Zawsze to tańsze niż kupno domku pod lasem ;)

Odpowiedz
avatar Shi
4 4

@Frugo: ja tylko dodam by kupować słuchawki z ANC wokółuszne, mają najlepsze tłumienie. No i żadne słuchawki nie wyciszą całkiem młota pneumatycznego czy wiertarki, ale ten hałas nie jest tak irytujący przynajmniej

Odpowiedz
avatar Shido
3 3

Sam remontuje teraz mieszkanie w bloku - jeżeli jest to wielka płata to kucie w takiej ścianie to jest istny horror, męczysz się i męczysz, kujesz jak głupi już godzinę, kończysz i patrzysz że w tym paskudztwie zrobiło się szlic ledwo na 20cm. U mnie na szczęście z wielkiej płyty jest tylko kilka ścian - reszta działowych z gasbetonu, a tam ku mojej radości samym dłutem i młotkiem szło jak bajka. Za to u brata w mieszkaniu każda ściana to z żelbetu zrobiona i tam wymiana instalacji elektrycznej jest tragedią.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

@Shido Miałam takie same ściany. Chciałam powiesić szafkę. Jeden otwór wierciliśmy 40 minut. W końcu pomógł kolega, który ma ekipę i lepszy sprzęt. Sama myślałam, że zaraz oszaleje.

Odpowiedz
avatar kurkaxkurka
1 1

@Shido jeśli robisz duży remont, to warto zobaczyć czy masz odpowiedni sprzęt. Dobra młotowiertarka z udarem rozwiązuje ten problem. Można kupić albo wypożyczyć ;) My byliśmy w szoku jak sie w taką zaopatrzyliśmy, bo róznica gigantyczna.

Odpowiedz
avatar Shido
0 0

@kurkaxkurka: zazwyczaj robi się remont samemu bo liczy się każdy grosz, wtedy ciężko wydawać kasę na dodatkowy sprzęt. Mimo tego, to akurat miałem dobry, pożyczony od ekipy remontowej z rodziny sprzęt (konkretnie młot udarowy), a i tak sytuacja wyglądała jak z mojego opisu.

Odpowiedz
avatar logray
1 1

@mama_muminka To nie tylko lepszy sprzęt ale i doświadczenie. Trzeba wiedzieć jak, tak by bez sensu nie wiercić dziury 40 min zamiast 2 min. Jak ktoś uparty i robi po swojemu to się kończy, że wiercenie kilku dziur na maks 1-2h trwa tydzień. Dlatego dobrze, że poprosiłaś kolegę. Znam osobę która w płycie wierciła dziury bez udaru starymi wiertłami. Da się, ale po co?

Odpowiedz
avatar MrMax
0 2

Jeżeli to generalka to czasem może trochę potrwać. Ja zatrudniłem dwóch fachowców do takiego remontu i sam remont trwał od połowy września aż do końca stycznia.

Odpowiedz
avatar veravang
0 0

Kiedyś mieszkałam w bloku z takim sąsiadem. On był pod nami. Jego remont trwał cały okres naszego wynajmu. Około półtora roku.

Odpowiedz
Udostępnij