Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Gorący temat, czyli podrzucanie dzieci dziadkom w wakacje. Mieszkamy w tej samej…

Gorący temat, czyli podrzucanie dzieci dziadkom w wakacje.

Mieszkamy w tej samej miejscowości, co moi teściowie. Na miejscu mamy tylko siebie nawzajem - to znaczy my ich, a oni nas. Reszta ich dzieci rozjechała się po świecie, a ja pochodzę z miejscowości kilkadziesiąt kilometrów dalej i tam mam większość rodziny.

Na co dzień raczej nie prosimy teściów o pomoc w opiece, dzieci chodzą do przedszkola, sami je zawozimy i odbieramy. Od czasu do czasu prosimy o opiekę na parę godzin wieczorem.
Teściowie są ludźmi po 60tce. Teść na wcześniejszej emeryturze, teściowa niepracująca. Są samodzielni, ale teściowa nie ma prawa jazdy, a teść nie jeździ ze względu na stan zdrowia. Szoferujemy ich więc, gdy trzeba, mąż naprawia drobne usterki w ich domu, ja czasem pomogę teściowej w ogrodzie.

Tak sobie żyliśmy w zgodzie do niedawna. W tym roku przedszkole zamyka się na cały sierpień. Niby można dzieci na ten czas wysłać do innego przedszkola, ale jest ono daleko, więc uznaliśmy, że lepszą opcją będzie opieka zastępcza w klubie dziecięcym. Był tylko jeden problem, dzieci trzeba odebrać o 15, a my najwcześniej możemy o 16. Poprosiliśmy o pomoc teściów, bo klub znajduje się niecałe 400m od ich domu.
Teściowie odmówili. To jednak nie było najgorsze - najgorsze było to, że najpierw teściowa wywaliła nam całą litanię żali, że ciągle podrzucamy im dzieci. Stwierdziła, że przywieźliśmy je w ostatni weekend. Tylko, że to ona zadzwoniła do nas w piątek z żalem, że dawno wnuków nie widziała. Wpadliśmy więc w sobotę i wyszliśmy na godzinę na zakupy, co zresztą teściowa sama zaproponowała, gdy chcieliśmy zgarnąć dzieci, aby jechać do sklepu.

Ok, nie pomogą, to nie pomogą, musimy kombinować inaczej. Zapytałam znajomej matki z przedszkola, która też posyła dziecko na sierpień do klubu dziecięcego, czy mogłaby za drobną opłatą odebrać też nasze i ich popilnować do 16. Kobieta zgodziła, powiedziała, że pieniędzy nie chce.

Teraz rys sytuacyjny - idę z dziećmi do osiedlowego spożywczaka, w międzyczasie dzwoni teściowa, czy mogę jej kupić to czy tamto. Zgodziłam się. W sklepie spotykam rzeczoną znajomą, która zgodziła się odebrać nasze dzieci. Pogadałam z nią chwilę i rzuciłam, że jeszcze muszę wstąpić do teściowej podrzucić jej zakupy.

Znajoma mówi:
- A no właśnie, a czemu wasi teściowie nie mogą wnuków odebrać? Przecież blisko mają
- Nie wiem, coś im nie pasuje
- Aha

Dwa dni później teściowa wpada do mnie razem z drzwiami, że nagadałam na nią w okolicy, że niedobra babci, dzieci nie chce odbierać. Odparłam, że nic takiego nie powiedziałam. Podobno teściówkę przydybała pracownica sklepu i złośliwie zapytała, co to takiego robi, że dla wnuków nie ma czasu.
Powiedziałyśmy sobie kilka niemiłych słów i teściowa się zmyła.
Ale, ale. Już niebawem dotarła do mnie plotka, że jestem podłą babą, co dzieci chętniej powierza obcym niż kochającym dziadkom.

Jak żyć?

teściowa wakacje

by ~botozlakobietabyla
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar toomex
5 7

@ingrami aż się boję spytać, ale chyba muszę. Ile ich masz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 8

@toomex: 700, a co? :) Coś mi się wydaje, że "teściowych" jest mnóstwo na świecie i to niekoniecznie moich.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2023 o 12:10

avatar Honkastonka
-2 8

@ingrami i co, znasz wszystkie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Honkastonka może tak, może nie. ;) a co, uderz w stół, a nożyce się odezwą?

Odpowiedz
avatar Michail
11 13

Chyba najlepiej olać i tyle.

Odpowiedz
avatar krzychum4
7 11

Brakuje informacji co na to mąż.

Odpowiedz
avatar SmoczycaWawelska
22 22

W sumie piekielne dwie bohaterki historii: teściowa, nie dlatego, że nie chce się wnukami zajmować, tylko dlatego, że chce jednocześnie robić za ukochaną babunię, a nie da się jednocześnie "mieć ciastko i zjeść ciastko", no i pracownica sklepu, bo podsłuchuje cudze rozmowy i wściubia nos w prywatne sprawy (bo skoro teściowa nie powiedziała własnej synowej, czemu nie może/nie chce się zająć wnukami, to wątpliwe, żeby chciała się tym chwalić przed sklepikarką - de facto obcą osobą).

Odpowiedz
avatar Bryanka
20 20

O to tak jak mąż mojej kumpeli. Marudził jej, że ma iść do pracy, a nie siedzieć w domu z dziećmi, więc poszła. Tak się złożyło, że raz w tygodniu on musi dzieciaków popilnować przez 2-3 godziny. Teraz jest "biedny i umęczony", bo żona pracuje, a on musi się dziećmi zajmować :P

Odpowiedz
avatar ObserwatorObywatel
5 7

@Bryanka: Moja ślubna sama z siebie poszła do pracy na popołudnia na pół etatu po 13 latach. Wcale nie jestem zarobiony, wręcz przeciwnie. Nagle każdy na wszystko i dla wszystkich ma czas.

Odpowiedz
avatar Ohboy
12 12

@ObserwatorObywatel: Jak dzieci już spore (jeśli są), to pewnie, że masz czas xD

Odpowiedz
avatar mama_muminka
14 14

Znam ten mechanizm. Moja teściowa ma podobny, chociaż sytuację mamy zupełnie inną. Mieszkamy daleko, więc teściowie dzieci widzą rzadko. Jak się urodziło pierwsze dziecko, teściowa lamentowała, że teraz to ją będziemy ciągnąć do pomocy, bo dziecko w żłobku to będzie chorować (pomijam już jak długo krytykowała żłobek). Dziecko nie chorowało dużo, poradziliśmy sobie bez pomocy teściowej. Dzieci poszły do przedszkola. Teściowa rozpoczęła lament, że przedszkole będzie zamknięte w wakacje i będziemy jej podrzucać dzieci. Mąż uspokoił ją, że nie ma problemu, nasze przedszkole się nie zamyka (prywatne). Starsze dziecko będzie iść niebawem do szkoły. Teraz teściowa lamentuje i wzdycha, że na pewno będziemy jej podrzucać dziecko w wakacje, bo szkoła zamknięta. Czasem wrażenie, że ona naprawdę by chciała żebyśmy potrzebowali jej pomocy, żeby mogła te lamenty uprawiać. No ale bardzo nie może, bo radzimy sobie sami. Co ciekawe, kiedy ona miała dzieci, nie posłała ich do żłobka ani przedszkola. Dzieci zostały pod opieką jej teściowej :D

Odpowiedz
Udostępnij