Ciałopozytywność, a rzeczywistość, czyli sytuacja z pociągu.
Siedziała sobie na miejscu przy oknie kobieta, młoda, tak na oko jakieś +/-30 lat, nazwijmy ją pasażerka 1. Kształtów obfitych, bardzo obfitych. Tak bardzo, że ledwo udało jej się na to miejsce wcisnąć. Przestrzeń w pociągu w wagonie bezprzedziałowym nie jest za duża więc zajęła swoje miejsce oraz dobre pół miejsca obok, bo jednak prawa fizyki są nieubłagane.
Jeden przystanek, drugi i wsiadła kobieta, pasażerka 2, która, jak się okazało, miała kupione miejsce obok obfitej pasażerki, od strony korytarza. Oceniła sytuację, poprosiła grzecznie pasażerkę 1 o przesunięcie się czego ta jednak, mimo najszczerszych chęci nie mogła zrobić, no bo gabaryty nie pozwalały. Spróbowała zatem zająć swoje miejsce, no ale nie dawało rady, pół miejsca zajętego przez pasażerkę nr 1, dla niej zostawało pół siedzenia. Próbowała usiąść bokiem, z oboma nogami w przejściu, no ale tak można posiedzieć chwilę, a nie całą podróż.
Ale akurat pojawiła się konduktorka, więc pasażerka 2 poprosiła o jakieś rozwiązanie problemu. Niestety, wagon był pełny, wszystkie miejsca albo zajęte albo zarezerwowane od następnej stacji, nie było gdzie jej przesadzić, chyba że w innym przedziale. Ale na to pasażerka 2 nie miała ochoty się zgodzić, bo to był akurat wagon "strefa ciszy", jedyny w składzie pociągu. Zasugerowała, że w tej sytuacji przesiąść mogłaby się pasażerka 1, bo to ona jest problemem i w sposób nieuprawniony zajmuje jej, pasażerki 2, opłacone miejsce.
O jakaż inba się rozpętała! Pasażerka 1, do tej pory siedząca bez słowa, zaczęła wykrzykiwać, że dyskryminacja, że nie pozwoli się obrażać, że każdy ma prawo być, jaki chce i tak dalej w ten deseń. Konduktorka starała się ją uspokoić, zwracając też uwagę, że jesteśmy w "strefie ciszy", ale bez efektu, pasażerka 2 zaczęła argumentować, że niech sobie pasażerka 1 będzie kim chce i jaka chce, ale na swoim miejscu, a nie na jej.
Nie wiem, jak ta sytuacja się skończyła, bo dojechaliśmy do mojej stacji.
pociag pendolino podroz
O ile absolutnie nie należy osób otyłych czy w jakikolwiek inny sposób odstających od "normy" obrażać, wyszydzać ani ośmieszać, to jednak jestem zdecydowaną orędowniczką przepisu, który jeszcze kilkanascie lat temu funkcjonował w liniach lotniczych - nie mieścisz się na jednym miejscu, to płacisz za dwa. Wiadomo, że nie na wszystkie rzeczy mamy w życiu wpływ, ale nasz rozmiar, choroba czy niepełnosprawność nie jest problemem przypadkowej, obcej osoby i nie uprawnia nas do naruszania jej przestrzeni
Odpowiedz@Crannberry: tutaj to by było rozwiązanie idealne. "Proszę dokupić dodatkowe miejsce chyba że może pani skutecznie zwolnić to; znajdziemy pani podwójne siedzenie". Zawsze mnie zastanawia co taki człowiek ma w głowie - pozostali mają udawać że nie ma słonia w pokoju (pun not indended)? Na podobnej zasadzie i tak już funkcjonują niektóre lokalizacje (parki rozrywki mają określony dozwolony wzrost i wagę). Trochę brakuje mi jeszcze opisu w kinach odnośnie max. szerokości bioder, ostatnio się nacięliśmy, bo niestety należymy to tej cięższej grupy osób - człowiek by miał jasno określone warunki i mógł wykupić bilet podwójny zawczasu.
Odpowiedz@Crannberry: Zgadzam się, aczkolwiek akurat w samolotach robi się patologia, jeśli chodzi o rozmiar foteli. Mam bardzo chudą znajomą (jakby ktoś jej nie znał, to pomyślałby, że ma anoreksję), która ma bardzo szerokie biodra i aktualnie ma problem ze zmieszczeniem się w fotelu tanich linii... Ale w naszych pociągach fotele nadal są rozsądnych rozmiarów, sama nie jestem drobiną, a zostaje mi jeszcze trochę wolnej przestrzeni, gdy siadam "na prosto". Nie może być tak, że z powodu otyłości jednej osoby ludzie wszyscy dookoła.
Odpowiedz@Crannberry: W liniach lotniczych też jest to obecnie wypaczone. Ja za moje 2 kg nadbagażu muszę zapłacić, mimo że ja i mój bagaż jest nadal lżejszy od Pana który waży 100 kg. A przecież przez niedoszacowanie ciężaru była już najprawdopodobniej katastrofa lotnicza (https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/pilot-tui-myslal-ze-samolot-jest-lzejszy-o-1200-kg-kobiety-sklasyfikowano-jak-dzieci-11190.html). Dlatego też oprócz wymiarów miejsca powinno być określenie wagi na miejsce. Jeśli ktoś by wartość przekraczał, powinien mieć kolejny bilet. Obecnie udaje się, że problemu nie ma.
Odpowiedz@Ohboy: Matko Boska, zjadłam zdanie. Miało być: "Nie może być tak, że z powodu otyłości jednej osoby cierpią wszyscy dookoła."
Odpowiedz@Ohboy: to zmniejszanie miejsc, żeby upchnąć jak najwięcej ludzi, to też patologia, i to nie tylko tanie linie, bo "normalne" też to robią. Na początku lat 2000 Boeing 737-800 miał 179 miejsc, teraz ma ponad 190. O ile 8-10 godzin w samochodzie lub pociągu (nawet w autokarze) nie stanowi problemu, to ten sam czas w samolocie sprawia, ze bierze mnie kur*ica. Rok temu, kiedy wracaliśmy w urlopu, siedział koło nas facet - owszem duży, ale nie otyły. Nie była mu potrzebna przedłużka do pasów, bo bez problemu zapinał sie swoim. Ale siedzenia były tak ciasne, że i tak się "rozlał", zajmując sporą częśc siedzenia mojego męża. Kiedyś lecąc jednym z tych zupełnie małych małych samolotów, miałam problem ze zmieszczeniem sie w drzwiach do toalety, a noszę rozmiar M.
Odpowiedz@Crannberry: Wiem z czego to wynika, co w sumie tylko potęguje patologię linii :D Powiedziałam o tanich, bo nadal to o nich najwięcej się słyszy, ale faktycznie z droższymi niekoniecznie jest lepiej. LOT puszcza po Polsce i Europie małe rzęchy, do których nie warto dopłacać, bo komfort i jakoś są takie same, jak w tanich liniach (a czasami jakość obsługi jest gorsza...). Na szczęście na "moich" długich trasach samoloty są jeszcze ok, chociaż ktoś XXL pewnie mógłby narzekać. A tak swoją drogą to najbardziej żal mi wysokich ludzi w samolotach :X Łazienki w samolotach to jest złoto, gdy ma się pełniejsze biodra/pupę - mam figurę klepsydry, więc traktuję je jak zło konieczne i unikam, jak mogę.
Odpowiedz@Crannberry: osoba wie, czy jest gruba, czy nie. powinna wykupić miejsce w 1 klasie w wagonie przedziałowym, tam są szersze fotele-bo w rzędzie są 3 a nie 4 osoby. albo dwa miejsca obok siebie.
Odpowiedz@Ohboy: Żeby się nie zmieścić w lotniczym fotelu, to trzeba być bardzo szerokim. Ja jestem dość dużym facetem, ale tylko raz znalazłem się w sytuacji, że było mi niewygodnie, bo było za blisko do pasażera siedzącego obok mnie (obaj się mieściliśmy w swoich fotelach, ale na styk, sytuacja przypominała podróżowanie bardzo małym samochodem, gdzie pasażer i kierowca obijają się łokciami i barkami). Ale to nie były tanie linie, tylko SAS.
Odpowiedz@Crannberry: Spróbuj latać czymś innym niż SAS.
Odpowiedz@Jorn: latam głównie Lufą, bo w Monachium mają prawie monopol, poza tym punkty. Rozlany facet w drodze z urlopu był bodajże w TunisAir, ale w drzwiach do klopa nie zamieściłam się faktycznie w SAS ;)
Odpowiedz@Jorn: Wszystko zależy od samolotu i, jak Crann zauważyła, nawet normalne linie lotnicze zmniejszyły rozmiar foteli. Oczywiście problem dotyczy głównie klasy economy.
Odpowiedz@Crannberry: Lufą leciałem tylko raz i zmieściłem się bez najmniejszych problemów. W TunisAir się nie zmieściłem, ale na długość, nie na szerokość (miałem za mało miejsca na nogi i musiałem je trzymać w alejce, na szerokość było spoko).
Odpowiedz@Ohboy: Nie. Wyposażenie, w tym liczba foteli, zależy od zamówienia klienta, oczywiście w ramach zakresu określonego konstrukcją samolotu. Ten sam typ samolotu u jednego przewoźnika może mieć 2 lub 3 rzędy foteli więcej niż u innego (albo i więcej, jeśli znacząco zmniejszy liczbę miejsc w lepszych klasach lub w ogóle z nich zrezygnuje). Faktycznie w nowych lub odnawianych samolotach większości linii lotniczych zagęszczono rzędy foteli, ale nie ma to wpływu na ilość miejsca dla pasażerów, bo jednocześnie fotele nowego typu mają bardziej kompaktową konstrukcję, więc na dostawienie dodatkowych rzędów foteli idzie miejsce zaoszczędzone na zmniejszonej grubości oparć. Zresztą nawet jeśli któryś przewoźnik zagęścił bardziej i faktycznie pasażerowie mają z tego powodu mniej miejsca, to brakuje im miejsca na nogi, na szerokość nie ma to żadnego wpływu, bo przecież kadłubów nie zwężono.
Odpowiedz@Crannberry: Ostatnio latam głownie Easyjetem i tak mniej wiecej sie mieszcze w ich siedzeniach (bez rozlewania). Mam szerokie biodra, nawet jak mialam BMI w normie to biodra mi odstawaly, taka budowa. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyl lot Easyjetem dwa tygodnie temu, chyba nowy samolot? Siedzenia byly szersze niż zwykle bo mialam luzy, a dodatku byly minimalne przerwy miedzy siedzeniami, a nie jedno obok drugiego. Super komfortowa podróż.
OdpowiedzKonduktor sam z siebie powinien nakazać 1 o zrobienie miejsca, przesiadkę lub opuszczenie pociągu na najbliższej stacji. Z tego powodu, iż pasażerowie nie mogą być uciążliwi dla innych podróżujących.
Odpowiedz@krogulec: zrobienie miejsca po prostu "technicznie" nie wchodziło w grę; nie wiem, jak to się skończyło, ale zakładam, że pasażerka 1 jednak w pociągu została, bo inaczej pewnie widzielibyśmy nagłówki w mediach: "kazał jej wysiąść z pociągu, bo była za gruba!";
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2023 o 14:04
@marcelka: przesadzenie do 1 klasy i dopłata, bo tam miejsca są szerze, albo przesadzenie gdziekolwiek i dopłąta za drugie miejsce.
Odpowiedz@hulakula: no to brzmi logicznie, ale pasażerka 1 zareagowała aferą na samą sugestię przesiadki na inne miejsce, o dopłacie nie mówiąc. Poza tym chyba w regulaminie pkp musiałby być jakiś odpowiedni zapis, bo nie wiem, czy konduktor mógł tego zażądać "na oko", bez jakieś podkładki w postaci przepisów (chyba że już coś istnieje, a ja o tym nie wiem, regulaminu pkp nigdy nie czytałam).
Odpowiedz@marcelka: a tego to nie wiem. tzn. z tego co wiem to działa w drugą stronę: jak masz życzenie to możesz sobie wykupić wszystkie miejsca w przedziale - bo kto bogatemu zabroni. ale jak np. na dane połączenie będzie dużo chętnych- to i tak konduktor ma prawo kogoś na tym pustym, choć wykupionym miejscu- posadzić. no ale jak ktoś kupi dwa miejsca dla siebie, bo jest gruby, to przecież nikt normalny nie będzie na to drugie miejsce pchał drugiej osoby.
Odpowiedz@hulakula: no tak, pasażerka 1 miała prawo wykupić sobie dodatkowe miejsce, choćby dla własnego komfortu, czy nawet cały przedział, ale po tym co widziałam, to raczej prezentowała postawę "cały świat przeciwko mnie", więc wątpię, czy chciałaby z własnej woli wydawać dodatkowe pieniądze...
Odpowiedz@marcelka: no to takich ludzi mi zupełnie nie żal. to nie jest żaden fatshaming, tylko chamstwo shaming.
OdpowiedzPomijając kwestię gabarytów, w momencie, kiedy pasażerka zaczęła się drzeć, powinna zostać wyrzucona ze strefy ciszy.
OdpowiedzNie trzeba mieć problemów z wagą, żeby robić problem z miejscem. Klasyka połączeń, gdzie nie ma rezerwacji miejsc. Moja mama regularnie jeździ pociągami Wrocław-Warszawa IC. Miejscówkę ma wykupioną i nie ma przejazdu, żeby ktoś nie zajął cudzego miejsca. Szczęście jak po krótkich negocjacjach, ktoś nieswoje miejsce zwolni, ale tak w połowie przypadków trzeba wzywać konduktora "ja nie zwolnie, bo ktoś na moim miejscu siedzi". Zanim konduktor rozplącze ten łańcuszek powiazań (kto siedzi na czyim miejscu) to pociąg jest już w Łodzi.
OdpowiedzCzyli tak: jestem gruby/gruba, więc na spodnie/kieckę dla mnie poszło 3x tyle materiału, co na rozmiar średni, ale należy mi się przy zakupie taka sama cena, jaką płacą ci chudzi? Mam apetyt, ale to nie moja wina, więc w restauracji 3 porcje w cenie jednej? Noż u licha, wiem jaki/jaka jestem, to uwzględniam to w zakupach, usługach itd! Chyba proste?
Odpowiedz@naja: przeciez ciuchy kosztuja tyle samo niezaleznie od rozmiaru?
Odpowiedz@ewkalata: są miejsca gdzie rozmiary L, XL są droższe (np. u Pana chińczyka ;)). Wyobraźmy sobie jednak, że taką politykę wprowadzają znane sieciówki... ależ mielibyśmy armagedon, że to przecież dyskryminacja.
Odpowiedz@sapphire101: a ok, nie wiedziałam ale sama nosze rozmiar 16/18 w UK i jak widze jak wyglada rozmiar 6 to powaznie sie zastanawiałam dlaczego nie płaci sie wiecej za wiekszy rozmiar
Odpowiedz@sapphire101: i tak powinno być. niech XL będzie rozmiarem wyjściowym, np spodnie 100zł, idziemy w dól, czyli mniej materiału, cena się zmniejsza: L - 90zł, M-80zł itd a kiedy rozmiar się zwiększa, czyli było więcej materiału, cena idzie w górę: XXL - 110zł, XXXL - 120zł itd z butami tak jest, nie wszędzie, ale często. ja sam mam rozstrzał od 41 do 44, zalezy. i np w takim CCC, gdzie ceny różnych rozmiarów są takie same to ja się łapię z reguły na 41/42, ale gdy już są jakieś buty, których romizar 43/44 mi pasuje to nagle przy 42 jest ta magiczna granica i wyższe rozmiary mają wyższe ceny. nosz kur.
OdpowiedzNie rozumiem jak można tak kłócić się z rzeczywistością. Ja bym zaproponowała zamianę miejsc: ja siadam na jednym, a druga pasażerka na drugim i niech tak sobie siedzi półdupkiem i zobaczy jak to wygodnie. Może wyciągnie jakieś wnioski i następnym razem jednak zarezerwuje dwa miejsca.
OdpowiedzW pociągach często bywa tak, że tego miejsca jak na lekarstwo, więc wykupienie dwóch siedzeń dla własnej wygody nie jest wcale głupim pomysłem. Zakrzywiania rzeczywistości jak wyżej - nie rozumiem, chyba, że szerokość miejsc zaskoczyła nagle pasażerkę numer 1, w co wątpię, bo przecież powinna mieć świadomość swojej choroby (i tego, że wiele standardowych rzeczy nie będzie do niej dopasowane).
Odpowiedz