Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sporo ostatnio się mówi o osłabieniu kondycji intelektualnej naszej młodzieży. Jako ojciec…

Sporo ostatnio się mówi o osłabieniu kondycji intelektualnej naszej młodzieży. Jako ojciec dwójki już mocno dorosłych dzieci przyjmowałem to do wiadomości jako trochę wyolbrzymione newsy bez zagłębiania się w szczegóły. Od 2 lat mam przyjemność współuczestniczyć w wychowaniu młodszej nastolatki. Nie jest idealna, ale jestem obdarzony dużym zapasem tolerancji, więc wspólnie wypracowujemy rozwiązania, które mam nadzieję zaprocentują w dłuższej perspektywie. Na tej podstawie stworzyłem sobie ogólnikowy obraz młodzieży i myślałem, że nie jest z nią tak źle.

O! Jakże się myliłem. Rzeczywistość brutalnie strąciła mnie na ziemię, wstrząsnęła, przeżuła, wypluła i zostawiła z rozdziawioną gębą.
Jest tragicznie!

Okazją do poczynienia aktualnej obserwacji była 3 dniowa szkolna wycieczka 12-latków normalnej szkoły podstawowej (nie specjalnej!), w której miałem wątpliwą okazję uczestniczyć. To jest moja próbka aktualnej społeczności szkolnej.

Totalny brak dyscypliny i posłuszeństwa. Wykonanie zbiórki każdorazowo trwało kilka minut pod warunkiem nieustannego nawoływania i wskazówek co mają zrobić. Bez tego wciąż pozostawali w bezładnej gromadzie wodząc nieobecnym wzrokiem dookoła krzyczącym wręcz: „ale o co chodzi?”. I tak przez całe 3 dni. Szósta klasa. Podejrzewam, że gdyby padła komenda „kolejno odlicz” to niektórym mogłoby rozsadzić mózgi. Nie padła, pani była dla nich łaskawa...

Trzech orłów chodziło z rozwiązanymi butami. Zwróciłem im uwagę żeby pozawiązywali. Wiecie ile czasu to trwało? Z 5 minut lekko. A jaką skuteczność obstawiacie? Przypomnę – 6 klasa. Jeden zawiązał jak należy, drugi jako-tako i wytrzymało to ledwo na kilka kroków, trzeci nie dał rady... Kwiat narodu.

Miałem dyżur w kuchni i przychodzi do mnie jeden koleżka.
- Proszę pana, a czy tu się nie znalazło, jak coś się zgubiło?
Enigmatycznie, ale ciekawie. Zaintrygował mnie.
- A co miałoby się znaleźć, gdyby się zgubiło?
- Szampon do włosów.
Hmmm... A już miałem nadzieję.
- Na Twoim miejscu poszukiwania rozpocząłbym od łazienki.
- Aha, dziękuję panu.
Był naprawdę szczerze wdzięczny za wskazanie drogi. Szósta klasa!

Idziemy w góry na sporą wycieczkę. Znamy trasę, prognozę pogody, mamy przewodnika. Kierowniczka udziela wskazówek jak się ubrać, jakie buty, co włożyć do plecaka, ile wziąć kieszonkowego. Trzy razy. Niektórych na wyrywki odpytuje czy mają co trzeba. Każdy ma, przecież nie są idiotami. Pani im uwłacza dopytując o szczegóły, niech lepiej już przestanie tyle paplać.
Wchodzimy wyżej robi się chłodniej, zakładamy bluzy, czapki. Dwa orły podbiegają z pretensjami bo przecież oni nie mają bluz bo pani nic nie mówiła, a im jest zimno. Trzeci nie ma wody, ani prowiantu, bo nie wziął plecaka. Na 3 dniową wycieczkę w góry. Kolejny ma wodę wspólnie z kolegą – ćwierć małej buteleczki na dwóch. Tego dnia uratowałem kilka istnień ludzkich moimi – w tym celu stworzonymi - zapasami.

Wycieczka kolejnego dnia miała być łatwiejsza, a pogoda lepsza. Kierowniczka udziela wytycznych co zabrać koniecznie: krótkie spodenki, czapki od słońca, parę złotych bo idziemy na lody.
Dwóch dżentelmenów spędziło ten dzień w grubych dresowych spodniach, jeden nie wziął pieniędzy, a ten bez plecaka kupił tyle pamiątek, że ledwo mu się w rękach mieściły. I nie wpadł na to, żeby sobie sprawić jakąś reklamówkę. Szósta klasa podstawówki!

Jeden z chłopaków był moim faworytem. Sprawiał wrażenie jakby korzystał ze wspólnego mózgu ze swoimi kolegami, ale chyba akurat nie była jego kolej w tym tygodniu... Grupa idzie – on stoi. Grupa stoi coś zwiedza, ogląda – on gdzieś idzie. Grupa ma przerwę na WC – on ogląda kamienie. Idziemy dalej – on musi do WC. Kupujemy lody – wziął bombę czekoladową wielkości strusiego jaja. Jakby pierwszy raz w życiu lody widział. Opędzlował 1/3 i ma dość, ale nie wyrzuci, bo zapłacił ponad 20 złotych. Cały umorusany w tej czekoladzie jak niemowlak, a on główkuje jak wsiąść z lodem do autobusu. Chłopak 12 lat!

Kolejny miał plecak z tak długimi paskami, że nosił go na tyłku. Chciałem mu uprzejmie podpowiedzieć żeby to zmienił, ale jak wywinął kilka numerów to się powstrzymałem. Może kiedyś sam do tego dojdzie, choć nie postawiłbym na to pieniędzy. Zbieramy sobie kwarcowe kamyczki na pamiątkę. On znalazł największego (ze 3 kg) i zabiera go do domu. Mówię mu: „Chłopie, przed nami jeszcze ze 2 godziny marszu, zostaw tego kamlota”. Nie, będzie niósł.
W pół drogi pokazałem mu jeszcze większy kawał kwarcu do zabrania. Ależ miał rozterkę!

Też byłem w tym wieku. Rozrabiało się, chodziło na wagary, podpalało papierosy, ale takich gamoni i nieogarów w mojej podstawówce to nie było.

by kerownik
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar fursik
23 27

Były. Po prostu nie zwracałeś na nich uwagi, bo nie musiałeś i nie byłeś za nich w żaden sposób odpowiedzialny.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
5 29

@fursik: W wieku lat dwunastu to się kombinowało, gdzie tu jeszcze mogą sprzedać kilogram saletry, a na wycieczce wysyłało najpoważniej wyglądającego po piwo na trzech. A nie uczyło się buty zawiązywać.

Odpowiedz
avatar WonderLeia
11 13

@JeZySiek: to faktycznie świadczy o niebywałej inteligencji ówczesnych dwunastolatków.

Odpowiedz
avatar JeZySiek
8 10

@WonderLeia: Podałem właśnie przykłady niemądrych zachowań. Ale jednak świadczy to o kompletnej różnicy poziomów ogarnięcia społecznego.

Odpowiedz
avatar Crannberry
16 16

Dzieci jak dzieci... Mnie na obecnych studiach podyplomowych zaskoczyło, że ci najmłodsi słuchacze (dwudziestoparolatkowie z dyplomem magistra) nie rozumieją prostych komunikatów czy poleceń, a o jakiejkolwiek pracy własnej można zapomnieć. Ostatnio, tydzień przed terminem złożenia prac dyplomowych, jeden pyta reszty grupy, czy ktoś wie, jaki on ma temat pracy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 16

Dlatego nauczycielom należy płacić duuużo lepiej.

Odpowiedz
avatar Habiel
13 17

"Kolejny miał plecak z tak długimi paskami, ze nosił go na tyłku" czyli wraca moda na całego. Też się tak nosiło, bo to był szpan i bycie cool. Ah, było się młodym i głupim. Inne kwestie poruszane w historii to zasługa rodziców, a nie pokolenia. Dobijam powoli 30, a i miałam już kontakt z dorosłymi dziećmi, które woziły pranie do mamy, a potem brały słoiki z jedzeniem, bo same nic nie potrafiły ugotować czy ogarnąć w domu. Także jest to kwestia wychowania, nie pokolenia. A że teraz więcej osób wyręcza swoje dzieci we wszystkim, to mamy co mamy.

Odpowiedz
avatar jass
11 17

@Habiel: Cóż, ja już trzydziestkę przekroczyłam, a doskonale pamiętam pierwszy rok studiów w innym województwie, kiedy woziłam pranie do mamy - a raczej dziadków, bo mieszkali stosunkowo blisko (na stancji była pralnia, ale właściciele domu nie pozwalali nam z niej korzystać, więc na co dzień pozostawało pranie ręczne w brodziku - przy zwykłych jeansach szybko robiły się rany na knykciach) i z wielką wdzięcznością odbierałam słoiki, bo na gotowanie ani nie było czasu, ani kasy, ani warunków - była tylko jedna przenośna kuchenka na korytarzu (na pięć studentek). Także powstrzymałabym się na Twoim miejscu przed ocenianiem.

Odpowiedz
avatar Habiel
-4 10

@jass: To byli dorośli, pracujący ludzie, którzy nie potrafili ani gotować ani prać i przyznali mi się do tego w rozmowie. Nie mieli potrzeby tego się nauczyć, bo mamy zrobiły wszystko. I szczerze to nie wiem jak można mieszkać w mieszkaniu bez normalnej pralki, czy kuchenki, albo takie mieszkanie ofertować pod wynajem. Wtedy lepsze są już akademiki, czy normalne pokoje. Ale to był twój wybór- ja w życiu na coś takiego bym nie poszła, bo nie wyobrażam sobie jechać do rodziców, żeby prać swoje ubrania.

Odpowiedz
avatar digi51
2 4

@Habiel: No cóż, da się. Tym bardziej oferować na wynajem. Pralkę, kuchenkę czy lodówkę zawsze najemca może sobie sam wstawić. Mieszkałam 8 lat w mieszkaniu bez pralki. Nie mieszkaniu nie było podłączenia do pralki. 8 lat chodziłam do pralni pół kilometra dalej. Z czasem zaczęłam zbierać pranie i robić raz w tygodniu 3 pralki, woziłam samochodem. Teoretycznie była możliwość podłączenia własnej pralki w piwnicy (bardzo częste rozwiązanie w Niemczech), w praktyce podłączeń było mniej niż mieszkań.

Odpowiedz
avatar jass
0 2

@Habiel: Kwestia dyskusyjna czy akademik lepszy, bo jednak na tej stancji miałam pojedynczy pokój, dla mnie mieszkanie w pokoju z kimś jest znacznie bardziej niekomfortowe niż brak sprzętów. Ale o szybkiej ucieczce zadecydowały inne czynniki, bo dla właścicieli wynajmujące studentki ewidentnie były intruzami - babka, która się z nami zwykle kontaktowała, próbowała nam wprowadzić "godzinę policyjną" - po 22. miałybyśmy nie korzystać z łazienki - do czego się oczywiście nie stosowałyśmy, potrafiła przyjść z pretensjami, że w godzinach nocnych oglądało się cicho film, no ale tym co dla mnie przechyliło czarę był fakt, że mimo że pokoje były zamykane baba potrafiła się do nich pod naszą nieobecność władować. No ale to było moje pierwsze doświadczenie z wynajmowaniem czegokolwiek i niezła lekcja na przyszłość.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

@Habiel: Mieliśmy taką dziewczynę w pracy. Ona i jej mąż wozili co tydzień pranie do jej rodziców, a jej mama prała im to wszystko i prasowała :D Do tego robiła im zakupy i obiadki. Jedno i drugie odebrało takie wychowanie, pochodzili z rodzin gdzie mamy nie pracowały, tylko zajmowały się domem, a raczej skakały wokół swoich dzieci.

Odpowiedz
avatar timka
-1 3

@digi51: Sorry ale kto wynajmuje mieszkanie bez tak podstawowych rzeczy jakimi są lodówka i kuchenka? Pralka to rzeczywiście może wszędzie nie być ale lodówka czy kuchenka? Poza trym sama piszesz, że Ty wynajmowałaś bez pralki czyli lodówka i kuchenka były jednak?

Odpowiedz
avatar digi51
0 0

@timka: W Niemczech większość mieszkań wynajmuje się zupełnie gołych i najemna musi sobie wszystko wstawić, łącznie z zawieszeniem lamp. Zabudowaną kuchnię odkupiliśmy od poprzedniego najemcy.

Odpowiedz
avatar LaKukaracha
4 28

Jako 6-klasista byłeś dokładnie taki sam, choć z perspektywy czasu wydaje co się, ze byłeś na poziomie przynajmniej rozgarniętego 21-latka. Otóż nie. Powtórzę. Byłeś dokładnie taki sam: roztrzepany, niezbyt myślący, nie rozumiejący jeszcze jak działa świat. Takie bowiem są wszystkie dzieciaki w tym wieku. Nawet jeśli niektórym bykom wydaje się, ze oni to za cielęcia hohoho!

Odpowiedz
avatar kudlata111
-2 8

@LaKukaracha: współczuję

Odpowiedz
avatar Salut_6
3 5

@LaKukaracha: no niekoniecznie musiał być taki sam. To jest już naukowo udowodnione że peak średniego IQ ludzi miał miejsce gdzieś w latach 70, a potem zaczął spadać. Naukowo udowodnione, że aplikacje takie jak tiktok sprawiają, że ludzie mają fatalne utrzymanie uwagi. Nie jestem z tych typów którzy będą mówili że kiedyś to były czasy, a teraz to nie ma czasów, ale to są fakty. A jeśli chodzi o dowody anegdotyczne, to w 6 klasie nawet największy cep w klasie wiedział jak zawiązać buty, reagował jak się do niego mówi i wychodził na wycieczki przygotowany (chociaż stawiam że to ostatnie to dlatego że mama go pakowała)

Odpowiedz
avatar viridianfox
0 0

@Salut_6: Mógłbyś podlinkować te badania naukowe (o peaku IQ w latach 70)?

Odpowiedz
avatar nindroid_007
0 0

Masz wyjątkowo niskie oczekiwania wobec dwunastolatków. Owszem, to dzieci, ale starsze. Można od nich więcej oczekiwać. Poinstruowane odpowiednio będą mogły bez problemu obsłużyć piłę, młotek i siekierę, napalą w piecu ceglanym, pod kierunkiem starszego nastolatka przygotują obiad dla dużej grupy, znajdą drogę w lesie na podstawie mapy. Dzieci nie są głupie, trzeba im tylko dać możliwości rozwoju i odpowiednie wsparcie (czego ewidentnie opisywanym wyżej dzieciom nie zapewniono).

Odpowiedz
avatar digi51
0 18

Weź mnie nie rozwalaj. Akurat Ty będąc dorosłym facetem i do stosunkowo starym, skoro masz prawie dorosłe dzieci, potrafisz ocenić jakie były wszystkie dzieci w Twojej podstawówce kilkadziesiąt lat temu. Akurat to, że ludzie są coraz mniej samodzielni to (chyba) prawda - takie jest moje wrażenie, no, ale z drugiej strony to co się działo np. trzydzieści lat temu nie nazwałabym fajnym - nie nazwałabym fajnym tego, że musiałam chodzić 2km sama do szkoły mając 7 lat, gdzie lekcje zaczynały się o 7, więc przez większą część roku szkolnego chodziłam po ciemku, nie nazwę fajnym tego, że mój chłop mając 3-4 lata latał z przedszola do domu z kluczem na szyi, niefajne było to, że wiele dzieci z kręgu znajomych moich i mojego rodzeństwa zginęło lub zostało kalekami w tragicznych okolicznościach. Ciężko znaleźć złoty środek. Z drugiej strony przecież obecnie niektórzy by chcieli, żeby dzieci zachowywały jak dorośli, cichutko, grzecznie, najlepiej w ogóle nie rzucały się w oczy. Niektórzy rodzice bojąc się właśnie, że komuś nie daj Boże przeszkodzą, łażą wszędzie z dziećmi i je musztrują i uciszają. A mając po jednym dziecku mają na to więcej czasu niż ich rodzice mający 3-4. Więc z jednej strony przychylają dziecku nieba wszelkimi gadżetami, a z drugiej nie pozwalają kompletnie na rozwinięcie jakiejkolwiek samodzielności. Ale kogo chcesz za to winić? Jeśli już to całe społeczeństwo, którego jesteś częścią.

Odpowiedz
avatar timka
-1 3

@digi51: Jak jeszcze możliwe jest to, że kiedy miałaś 7 lat chodziłaś 2km do szkoły tak nie uwierze, że 3-4latek sam wracał do domu a jeśli tak było to była kompletna nieodpowiedzialność jego rodziców. 30 lat temu mnie i inne dzieci to do podstawówki do 2giej klasy rodzice jeszcze prowadzali i to było normalne, tylko niektórzy chłopacy chodzili sami ale oni mieszkali blisko szkoły. Także to raczej zależy od tego jacy są rodzice a nie dzieci. Poza tym rzeczywiście zdarzało się, że dzieciaki miały rozwiązane buty ale nie w 6tej klasie, 1-3 tak ale 6? Chyba sama nie pamiętasz jak było. P.S I starość to jest od 60tego roku życia więc skoro on ma prawie dorosłe dzieci to wcale stosunkowo stary nie jest, tak mogłaby napisać 15latka ale Ty tyle nie masz.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@timka: to se nie wierz.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@timka: Właśnie do tego piję. Ludzie tak się zachwycają tym, jacy byli kiedyś samodzielni jako dzieci, a zapominają, że często musieli być samodzielni, bo rodzice nie mieli możliwości pilnować dzieci w dostatecznyms stopniu albo właśnie byli nieodpowiedzialni. Puszczanie 4-5 latków samych do bawienia się na dwór też nie było odpowiedzialne, szczególnie jak dzieci chodziły na budowy czy do jakichś opuszczonych budynków. W latach 80. to było normalne. Dwójka dzieci z sąsiedztwa moich dzieci straciła w ten sposób życie, bo przygniotła je betonowa płyta. Ja miałam daleko do szkoły, bo mieszkałam w takim punkcie, że do trzech szkół podstawowych miałam taką samą odległość, czyli ok. 2km. W miarę rozwoju osiedla postawili szkołę bliżej. Rodzice oboje pracowali od 7 rano, więc nikt mnie do szkoły nie mógł prowadzić. Dopiero właśnie od drugiej klasy mamie udało się zmienić godziny pracy, że mogła mnie chociaż podprowadzać rano do koleżanki mieszkającej bliżej szkoły i szłyśmy razem. Pamiętam mniej więcej jak było. Też się czasem łapię na tym, że jestem zszokowana jakimiś idiotyzmami, jakie robi młodzież, ale czasem łapie mnie jakieś wspomnienie durnot, które robiły dzieciaki u mnie w szkole. Ostatnio słyszałam w wiadomościach, że w Niemczech 25% czwartoklasistów nie umie dobrze czytać i pisać. Szok, bo ja potrafiłam w miarę czytać w pierwszej klasie, a w czwartej pożerałam książki... Ale potem przypomniałam sobie, że w gimbie miałam kilku anasów co do końca gimnazjum dukali. Kto niby ustala od kiedy jest starość? Dla mnie facet z dorosłymi dziećmi jest stosunkowo stary - na pewno stary w stosunku do tych dzieci i młodzieży. Nie skończył podstawówki trzy lata temu, żeby mieć świeże wspomnienia. Typowy dla ludzi starych, także mentalnie, jest wybieranie sobie cudownych wspomnień z lat młodości i porównywanie ich do najgorszych zachowań współcześnie i wyciąganie jakichś z dupy wniosków. Szczerze, nie interesowałam się aż tak sznurówkami kolegów - ale pamiętam, że wielu z nich nosiło buty tylko na rzepy ;) Również pamiętam madki, który latały do chwilę z mordą do nauczycieli albo madeczkę z sąsiedztwa, która zadzwoniła na policję, bo jej 10-letni syn dostał od rówieśnika piłką w głowę podczas gry. Więc owszem - wiele zależy od rodziców, a nie od pokolenia. Każde czasy mają swoje plusy i minusy. No i zdaje się, że to właśnie to cudowne pokolenie autora, który jest ojcem dorosłych chłopów wychowuje te niby życiowe sieroty, nie?

Odpowiedz
avatar louie
16 20

Ostatnie co mogę powiedzieć o ludziach ze szkoły w tym wieku „w tamtych latach” to to, ż byli kumaci i ogarnięci. Pojedyncze dzieciaki tak, natomiast brak prowiantu czy dobranej odzieży to wycieczkowy klasyk. Chłopaki się nie kąpali i nie zmieniali ciuchów, dziewczyny zapychały kibel podpaskami, obkupowano się w większe ilosci slodyczy bo wiadomo - nie ma kontroli, a potem szok i niedowierzanie, że się rzyga w autokarze. Opiekunowie latali ze specjalnym zaproszeniem do dzieciaków, które informacja „zbiórka 30 minut po śniadaniu” przerastała intelektualnie. To jest taki wiek. Człowiek nagle jest wypuszczony z ram zasad, które ktoś za niego utrzymywał i baranieje. Skoro nikt nie każe to nic nie trzeba, tę dużą kulę lodów zawsze chciało się zjeść ale mama z jakiegoś powodu się nie zgadzała. I o co chodzi z tym piciem, przecież w domu i w sklepie woda zawsze jest to po co brać w góry?

Odpowiedz
avatar timka
1 5

@louie: To chyba u Was tak było bo u mnie nie, jak była zbiórka na 9 to wszyscy na 9 byli gotowi, dziewczyny nie zapychały podpaskami toalet bo były nauczone kultury. I przede wszystkim dzieciaki się słuchały nauczycieli, a jak ktoś miał w nosie to był przez klasę ustawiony do pionu.

Odpowiedz
avatar louie
4 4

@timka jasne a kierowca stał i klaskał

Odpowiedz
avatar Face15372
0 4

Piękne i jakże prawdziwe :)

Odpowiedz
avatar WonderLeia
11 17

Narzekanie na dzisiejsza młodzież jest modne w każdym pokoleniu. Natomiast sposób w jaki ty to robisz sprawia, ze mam nadzieje, iż nie będziesz mieć z młodzieżą zbyt dużo do czynienia w przyszłości.

Odpowiedz
avatar kerownik
3 3

@WonderLeia: amen.

Odpowiedz
avatar kudlata111
2 8

Mam nadzieję że nikt cię nie zmusi więcej do tego typu działalności. To jest niebezpieczne dla zdrowia psychicznego. Ale jeśli masz więcej takich hitów to dawaj. Chętnie poczytam. Życzę dużo cierpliwości.

Odpowiedz
avatar Cyraneczka
5 7

Jest to piekielne, ale chyba nie tak, jak sam chcesz to widzieć: szósta klasa - na co uparcie zwracasz uwagę - to nadal dzieciaki. Dzieciaki, które powinny opierać się na treściach wyniesionych z domu. Problem nie leży w obecnym pokoleniu, tylko w pokoleniu, które tych ułomków (nie)wychowuje!

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
1 5

@Cyraneczka: coś w tym jest. nauczyciele, opiekunowie i czy wychowawcy, mają wyrąbane na długofalowe efekty, chcą mieć spokój do 16:00 i ani minuty dłużej, a jakie nawyki i wychowanie zostaną w głowach i w sprawności dzieciaków to już ich nie obchodzi. i nikt tego nie sprawdza nie rozlicza.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 czerwca 2023 o 1:05

avatar Ferax888
2 4

Aż musiałem poszukać hasła do Piekielnych i się zalogować. Coś kapitalnego ten tekst: "Sprawiał wrażenie jakby korzystał ze wspólnego mózgu ze swoimi kolegami, ale chyba akurat nie była jego kolej w tym tygodniu..." Uśmiałem się szczerze. Poza tym nie oceniam, bo nie mam kontaktu z takimi rocznikami ogólnie. Tylko z jednostkami o ile już. I te jednostki które ja znam to są nad wyraz inteligentne i zaradne. Niemniej jednak historię się miło czytało :)

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
4 8

Tak odnośnie dzieci, które mają problem ze sznurówkami itp. Jest coraz więcej takich dzieci m.in. dlatego, że przeżywa coraz więcej np. wcześniaków, które 20 lat temu nie miałyby szans. I takie dzieci często mają jakieś nieprawidłowości rozwojowe np. zaburzenia integracji sensorycznej czy napięcia mięśniowego. I jednym z objawów są trudności z motoryką małą czyli pisaniem, zapinaniem guzików czy wiązaniem sznurówek.

Odpowiedz
avatar Blekotek
-3 3

@ICwiklinska: I jak miały się nauczyć, skoro buciki na rzepy...

Odpowiedz
avatar ICwiklinska
1 1

@Blekotek: Dużo później i dłużej niż rówieśnicy albo w ogóle. Na tym polegają właśnie zaburzenia rozwojowe. To nie lenistwo czy brak nauki.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
6 12

Jak to się stało, że twoje (takie rozgarnięte) pokolenie wychowało takie nierozgarnięte dzieci? ;)

Odpowiedz
avatar Rumpersztycka
4 4

Do mnie potrafia przyjsc dorosle osobniki rodzaju meskiego z reklamacja, bo im sie sruba w breloku poluznila.N o to ja biore srubokrecik, dokrecam i oddaje...

Odpowiedz
avatar Assia
3 5

Ich zachowanie wynikało nie tyle z jak napisales niskiej inteligencji, co totalnego braku samodzielności i nieporadności życiowej, poprzez wyręczanie ich przez rodziców we wszystkim. Niestety, są to dzieci, więc wina leży w wychowaniu, niczym innym. Wszystkie te nawyki, o których piszesz, byłyby do wyćwiczenia przy innym podejściu rodziców.

Odpowiedz
avatar ja_2
0 6

Do wszystkich tak broniących współczesnych dzieci czy szastających argumentem "zapomniał wół jak cielęciem był". Otóż nie, nie zapomniał. W 1 klasie podstawówki rodzice odprowadzili go raz (słownie: RAZ) do szkoły i pokazali gdzie jest. Dostał klucz do domu, przykazanie, żeby nie otwierał nieznajomym i ..tyle. Dodatkowo jeździł sam przez całe duże miasto na zajęcia pozalekcyjne. A 2 lata później doszedł mu jeszcze obowiązek zrobienia kanapek do szkoły młodszemu rodzeństwu. A teraz matka w autobusie przeżywa, bo jej syn pierwszy raz pojechał sam do szkoły. Całe 4 przystanki. W wieku 13 lat !!!! O edukacji nie wspomnę. Bo teraz tabliczka mnożenia dla uczniów ostatnich klas podstawówki to wiedza na tyle tajemna, że czasami nawet nie wiedzą co to w ogóle jest.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 czerwca 2023 o 2:35

avatar voytek
-1 3

Może to wina rodziców i mediów... a może po prostu: jacy nauczyciele - tacy uczniowie!

Odpowiedz
avatar timka
-4 4

Zgadzam się ale to niestety nie tylko 12to latki takie są bo wiele starszych również, po chodniku nawet iść nie potrafią, nie ustępują starszym miejsca co tu dopiero mówić o kimś kto niesie ciężkie zakupy- nie oni muszą iść wszyscy obok siebie bo by chyba ich świat runął. Wszystko im się należy i nic nie muszą- oni mogą. Ja rozumiem wiele rzeczy ale tego chamstwa dzisiejszej młodzieży nie potrafię zrozumieć. Kiedyś takich chamów to było kilku a teraz jak się trafi jakiś kulturalny to jest cud. I nie, kiedyś nie było tak jak teraz, było dużo lepiej.

Odpowiedz
avatar digi51
2 2

@timka: Do Ciebie też - weź mnie nie rozwalaj! Narzekasz na to, że młodzież nie ustępuje miejsca, a ja najwięcej postawy typu "mam to w dupie" widzę u trzydziestoparolatków, czyli moich rówieśników. Właśnie osoby młodsze, 18-25 lat wydają mi się być bardziej empatyczne i uprzejme. Tym czasem starsi najgłośniej krzyczą w internecie, że skoro zapłacili za bilet, to nie będą nikomu ustąpować, a tym bardziej starym moherom, które nic nie mają do roboty i tylko jeżdżą od sklepu do sklepu cały dzień albo głupim babom w ciąży, bo skoro sobie bachora robią to powinny zadbać o to, żeby je mężuś wszędzie woził. TEGO nie piszą ani nastolatki ani Zetki tylko ypsylonki.

Odpowiedz
avatar mujer_verdadera
-1 3

Wg moich obserwacji to jest skutek dominujących aktualnie teorii o wychowaniu dzieci, zgodnie z którymi to dziecko ma decydować o swoim rozwoju, np odstawienie pieluch czy jakiekolwiek inne umiejętności kiedy " samo da znać czy jest na to gotowe". I tak ze wszystkim: rodziców teraz się uczy że ich zadaniem jest wsłuchiwanie się w dziecko, co przybiera absurdalną formę pytania malucha " co chcesz robić? Co chcesz zjeść? Czy mamusia teraz może iść odpocząć?" Do tego dochodzi powszechne rozleniwienie rodziców względem rodzicielskich obowiązków, obraza na domowe upierdliwe zajęcia, zniewieściali mężczyźni i roszczeniowe kobiety. Rzadko kiedy rodzice są przewodnikami w drodze przez życie a dzieciaki są po prostu zagubione.

Odpowiedz
Udostępnij