Historie o spadkach przypomniały mi, że nie trzeba śmierci i testamentu, aby się pożreć z rodzeństwem o (potencjalny) spadek. Kupowałam mieszkanie 10 lat temu, gdy ceny były zupełnie inne niż teraz. Ciężko pracowałam na własne M, na wkład własny i mieszkanie. Rodzice postanowili mi pomoc i dali 40 tysięcy złotych, żebym mogła wziąć większy kredyt.
Wszystko byłoby super, gdyby nie komentarz mojego brata:
- Ale wiesz, Córa, że gdy rodzice umrą i sprzedamy ich mieszkanie, Ty dostaniesz 40 tysięcy mniej?
Nie żartował, mówił poważnie. Moi rodzic wtedy mieli ok 55 - 56 lat, więc jeszcze daleko o myśleniu o takich sprawach.
Bracia i darowizna
Cóż... Z prawnego punktu widzenia- nie ma szans. Z mojego moralnego- jeśli rodzice wsparli Ciebie, a jemu zapowiedzieli, że nie dadzą- też bym czuła urazę.
Odpowiedz@livanir: "a jemu zapowiedzieli, że nie dadzą" A zapowiedzieli? Bo czytałem trzy razy historię i nigdzie nie mogę tego fragmentu znaleźć.
Odpowiedz@livanir: Nooo właśnie, dużo zależy od tego, czy wszystkie dzieci za życia były traktowane tak samo (moralnie, bo prawnie, to nie wiem). Aczkolwiek takie gadanie jest nieco niesmaczne, gdy wszyscy jeszcze żyją i dobrze się mają.
Odpowiedz@livanir: a czy przypadkiem darowizny nie wliczają się do masy spadkowej? Wtedy z prawnego punktu widzenia brat autorki miał absolutną rację.
Odpowiedz@Etincelle: W sumie tak, masz rację. Tylko wszystko zależy od tego, jak zostały te pieniądze przekazane. Rodzice mogli równie dobrze dać autorce tę kasę pod stołem i nie ma żadnych "oficjalnych" dowodów na to, że je otrzymała.
Odpowiedz@JohnDoe: wiesz, zapowiedzieć, może nie zapowiedzieli, ale ewidentnie mu nie dali. Gdyby dali j byłoby po równo, nie byłoby przecież problemu.
Odpowiedz@ingrami: ewidentnie? Znasz tę rodzinę i wiesz o tym? Czy tylko zgadujesz i tworzysz własną rzeczywistość? A może mu nie dali, bo nie miał żadnego wkładu własnego na mieszkanie? A może gdyby był w takiej samej sytuacji to by dostał też? A może przez 5 lat miesięcznie dostawał 1000zł w trakcie studiów. A może kupili/dorzucili mu się do samochodu?
Odpowiedz@JohnDoe: No, może, ale dlaczego w takim razie autorka o tym nie wspomniała? Gdy czuła się w obowiązku dodać, że ciężko pracowała (więc, w domyśle, ta kasa jej się należała)? Przecież to idealny sposób na podkreślenie piekielności brata.
Odpowiedz@Ohboy wydaje mi się, że wspomnienie o ciężkiej pracy nie tyle dotyczy stwierdzenia, że jej się należy, co bardziej chciała pokazać, że nie dostała od rodziców całej kwoty wkładu własnego. Ich dopłata pozwoliła jej zakupić większe/lepsze mieszkanie, ale sama też dałaby radę. Tak jakby chciała podkreślić, że nie była dejowym pasożytem.
Odpowiedz@JohnDoe: gdyby dostał, nie miałby pretensji. Jeśli dzieci mają po równo, to pretensji i głupich tekstów nie ma. ;)
Odpowiedz@Lessa: To też opcja, ale jednak w połączeniu z brakiem informacji o tym, co dostał brat, pomyślałam, co pomyślałam i tego będę się trzymać, dopóki autorka nie wyjaśni, co otrzymał brat (jeśli to zrobi). ;)
Odpowiedz@Ohboy Jestem ciekawy, co według Ciebie w tym wypadku jest moralne. Dawać po równo? Czy według potrzeb? Czy w uzależnieniu od postępowania (ten co ma wy*ebane w pomoc rodzinie vs ten co zawsze pomoże). I o ile prawo zapisane jest jedno, to podejść do moralności jest wiele.
Odpowiedz@ILLogic: Traktować dzieci tak, żeby żadne nie czuło, że jest gorsze. Autorka napisała malutko, może zresztą zrobiła to specjalnie, więc nie będę zakładać, że brat to patologia, której nie należy się żadna pomoc.
OdpowiedzJa rozmawiałem z rodzicami o kwestiach finansowych po ich śmierci. To nie oznacza, że chciałem się ich pozbyć. Teraz mam niecałe 40 lat i też trochę już ogarniam aby moje dzieci nie miały jakiś problemów, bo jutro mnie może auto rozjechać i czesc spraw beda mialy ogarniete.
Odpowiedz@Michail: Tylko rozmowa z rodzicami na ten temat to jednak coś innego od rozmowy z drugim spadkobiercą z pominięciem właścicieli majątku.
OdpowiedzProblemu nie widzi nigdy osoba, która dostała coś więcej. Zawsze uważa, że inni nie powinni mieć o to pretensji i w sumie przecież nic takiego się nie stało, wiec po co ten żal i drama.
Odpowiedz@ingrami: Dokladnie tak, prawdopodobnie gdyby to bratu pomogli, zobaczylibysmy opowiesc o rodzicach, ktorzy ja poszkodowali okrutnie, a brata rozpuscili.
Odpowiedz@Samoyed na 100%, a tak to durny brat, o co mu chodzi. A chodzi mu o niesprawiedliwość, ot co.
OdpowiedzCiekawe co by bylo, gdybym powiedziala kazdemu z czworki dzieci, ze to ono jest wlasnie przeznaczone na ultra dziedzica w testamencie (w tajemnicy bym powiedziala). Zadne z nich nie domaga sie kasy i nie ma takich rozmow, wspieraja sie nawzajem (na ogol finansowo nie musza), ale ciekawe co by z tego wyniklo... W sumie tak zrobili ci rodzice z opowiesci. Wyroznili jedno dziecko nie rozmawiajac z reszta. Oczywiscie, ze to ich pieniadze i ich sprawa co z ta kasa zrobia, ale ludzie sa ludzmi, wiec jezeli dzieci sa rowne i maja miec poczucie, ze sa tak samo traktowani, to niech przynajmniej wiedza o co chodzi.
OdpowiedzW którym miesiącu tak historia jest piekielna? Brat ma rację i przedstawił swój punkt widzenia. To, że rodzice byli wtedy przed 60tką, nie znaczy automatycznie, że już czeka na spadek
OdpowiedzW którym miejscu ta historia jest piekielna? Brat miał rację i przedstawił swój punkt widzenia. To, że rodzice byli wtedy przed 60tką, nie znaczy automatycznie, że już czekał na spadek.
Odpowiedz@marynarzowa A dlaczego miał racje? Co daje mu prawo do dysponowania majątkiem żyjących rodziców? Spadek to jest coś, co dzieli się po śmierci a nie obecny majątek. Za te X lat to może być dużo więcej lub dużo mniej pieniędzy i obecne decyzje finansowe nie mają wpływu na przyszłe podziały przyszłego majątku.
Odpowiedz@ILLogic: Wydaje mi się, że to nie było dzielenie majątku rodziców, tylko efekt skrywanego przez lata żalu.
Odpowiedz@ILLogic: darowizny, też wliczają się w masę spadkową.
OdpowiedzJeśli brat faktycznie tylko to zakomunikował a nie pogadał z tobą prosząc o takie rozwiązanie, żebyście wsparcie rodziców mieli ogólnie w życiu po równo, to jest piekielny. Sam pomysł natomiast jest neutralny.
OdpowiedzDla mnie piekielne. Nigdy nie zrozumiem tej roszczeniowości dzieci wobec majątku rodziców. To są pieniądze/majątek rodziców i mogą z nim zrobić co chcą, mogą podzielić równo między dzieci, mogą dać jednemu z dzieci, albo wnuczce sąsiadki, albo kupić sobie ferrari czy wydać na rejs po Karaibach - i nic nikomu do tego!
Odpowiedz@marcelka: Z jednej strony tak, ale skoro wyraźnie faworyzują jedno z dzieci to już nie jest w porządku i przestaje być tylko ich sprawą.
Odpowiedz@marcelka: Bo to nie o pieniadze chodzi na ogol. Jezeli na siebie wydaja - super, ich prawo. Ich prawo wydawac tez na tylko jedno dziecko, tylko niech sie nie dziwia, ze reszta ma zal o faworyzowanie tego jednego.
OdpowiedzMożna mieć i takie problemy, ja na przykład jedyne co mogę odziedziczyć po rodzicach to długi.
Odpowiedz@zdziwionaONA: Ja też i bardzo mnie bawiło, gdy znajoma mi narzekała, że dostała w spadku dom na wsi i musi go sprzedać. Oj jaka biedna. xD Aczkolwiek nie chciałabym się kłócić z nikim o spadek (i chyba nawet bym tego nie robiła).
Odpowiedz@Ohboy: Dokładnie, całkiem zabawne. Niestety jedni mają lepiej , inni gorzej. Szkoda, że mi się zawsze trafia to gorzej. Też nie chciałabym się kłócić o spadek i pewnie bym zrezygnowała na wstępie. Kieruję się myśleniem ,że jak sama na coś nie zarobię - to nie będę miała. Nie liczę na mannę z nieba.
OdpowiedzTrochę się bratu nie dziwię, że poruszył tą kwestię. Fakt, dość brutalnie, mógł to rozegrać bardziej delikatnie. Skoro tobie rodzice dali dużą sumę pieniędzy a jego pominęli to nic dziwnego, że poczuł się niesprawiedliwie potraktowany i w końcu "ulało mu się". Gdyby sytuacja była odwrotna, pewnie historia brzmiałaby "rodzice dali mojemu brat 40 tysięcy i przez 10 lat nie wpadli na to, żeby pomóc mi kiedy potrzebowałam pieniędzy".
OdpowiedzNo ale jeśli Twoje rodzeństwo ma kwity, że była darowizna na Twoją rzecz, to wtedy ona (darowizna) też liczy się do masy spadkowej i właśnie o tę kwotę darowizny będzie pomniejszony Twój udział w spadku. No chyba, że darowizna była "pod stołem", to wtedy na sprawie spadkowej od sędziego będzie zależało, czy będzie on (sędzia) chciał drążyć temat "była darowizna, czy nie?"
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2023 o 17:19
Darowizny owszem wliczają się do masy spadkowej, więc od strony prawnej brat ma rację. Od strony moralnej - ciężko powiedzieć, bo za mało jest detali w historii. Czy rodzice wspierali finansowo również brata? Czy darowizna rodziców stanowiła 100% ich oszczędności i kiedy brat będzie brał kredyt na mieszkanie, nie może liczyć na wsparcie rodziców? Za dużo tu niewiadomych żeby dywagować czy brat jest piekielny czy nie.
OdpowiedzW mojej rodzinie była sytuacja gdzie rodzic wspierał finansowo tylko syna, a córkę nie. Obydwoje byli dorośli i mieli już założone rodziny. Córka z mężem pracowali oboje. Żona syna nie pracuje i nie pracowała nigdy. Zarówno córka jak i syn mają dzieci (już na studiach wszyscy). Ponieważ w rodzinie syna, tylko on zarabiał, ich sytuacja finansowa była gorsza niż córki. Ale też nie tragiczna, ponieważ żona jako jedynaczka dostała w prezencie ślubnym od rodziców mieszkanie 3 pokojowe. Więc nie mieli kredytu czy większych trudności finansowych, to co mieli wydawali na bieżąco na wakacje, restauracje koncerty itp. Nie mieli oszczędności. Ten brak oszczędności bardzo stresował rodzica, który postanowił, że ze swojej emerytury od czasu do czasu będzie przelewał synowi pieniądze tłumacząc córce "zobacz, jemu się gorzej wiedzie niż Tobie, oni nie mają żadnych oszczędności, więc ty nie potrzebujesz a oni potrzebują". Tłumaczenie córki, że gdyby bratowa poszła do pracy, to mieliby identyczne sytuację finansowe, więc chyba nie potrzebują aż tak tych pieniędzy, niezbyt trafiało. Z tego co wiem, córka miała żal do taty. Oczywiście jak przyszła niedołężność, to tata trafił do córki, a nie do syna, "bo masz większe mieszkanie". Niby każdy może robić ze swoimi pieniędzmi co chce, ale takie różnicowanie dzieci potrafi zaboleć.
OdpowiedzMasa jest takich historii wszędzie i za każdym razem jak taką słyszę albo czytam, to przypomina mi się ten idiotyczny frazes, że niby jedynacy są samolubni, a ludzie mający rodzeństwo są empatyczni, wspierają się i w ogóle są wzorem cnót. Jak ja się cieszę, że jestem jedynakiem.
Odpowiedz@HelikopterAugusto: ogólnie powiem Ci, że takie sytuacje stwarzają sami rodzice. Już nie chce mi się opowiadać historii rodzinnej mojego męża i jego brata, ale w skrócie pisząc: córka (ich siostra) jest najlepiej usytuowana. Choć matce mówi się wprost, że wyróżnia dzieci, nawet psycholog na terapii tej córki (siostry męża) stwierdził, że jest ulubienica, to nic do matki nie dociera. Ona traktuje wszystkich równo. No nie, nie traktuje. A najbardziej bawi mnie fakt, jak matka mówi, że ona nie wie, dlaczego oni między sobą nie potrafią się dogadać. No ciekawe, kto stwarza takie sytuacje... Nawet nie widzi, albo nie chce zauważać tego, że mój mąż z bratem mają świetny kontakt i obaj kontaktują się z siostrą tylko z powinności. No a siostra przez takie wyróżnianie też nie jest najukochańszą siostrą, a roszczeniową kobietą pt. "mnie się należy" i bardzo lubi zaglądać w portfele (i nie tylko!) rodzeństwa.
Odpowiedzporozmawiaj z dziadkami - niech zrobia stosowny zapis w testamencie np. ze podzial spadku ma być RÓWny dla wszystkich albo namow ich aby zapisali mieszkanie Tobie ;)
Odpowiedz