W moim mieście jest rondo. Mniej więcej 30/40 metrów za nim jest przejście dla pieszych. Centrum miasta, przejście przy przystanku autobusowym, blisko dworca PKP, przy samym centrum handlowym. Jak możecie się domyślić, rzadko kiedy nie ma na nim tłumów.
Jako, że to przejście powodowało spore korki w godzinach szczytu (dość powiedzieć, że średnio co jedno auto trzeba było stać około 4 minut, gdzie o ile czasami było to spowodowane tłumami, to czasami po prostu przechodziła jedna osoba, za nią wchodziła druga. Druga zbliżała się do końca przejścia, to wchodziła trzecia - i tak w kółko). Miasto postanowiło wprowadzić światła drogowe oraz światła na przejściu dla pieszych. Efekt? Notoryczne potrącanie pieszych, którzy na czerwonym wchodzą na przejście, "no bo zawsze można było to i teraz też!". Jeżdżąc tamtędy sama dużo zwalniam, pomimo zielonego, z obawy że ktoś mi wejdzie pod koła.
Sama już nie wiem, czy to głupota, czy brak poszanowania swojego życia.
Czyżby przejście w Tarnowie koło Świtu?
Odpowiedzu mnie w centrum miasta było podobnie. Wprowadzili światła na dwóch przejściach. Zlikwidowali jedne. I nagle, przez centrum da się znośnie przejechać. A nie 20 minut, na 500m
OdpowiedzPolicja powinna kilka dni tam postać i stawiać mandaty pieszym.
Odpowiedz"Sama już nie wiem, czy to głupota, czy brak poszanowania swojego życia." no bo tutaj nie ma co wybierać... i jedno i drugie. przejście dla pieszych to kwintesencja wszelakich praw u nas w kraju, teoretycznie jedni i drudzy mają uważać, a w praktyce pieszy uważa że ma nieograniczone pierwszeństwo, a kierowcy mają w poważaniu przejścia dla pieszych ( i tutaj mowa o 27% społeczeństwa) potem piesi są ostrożni i kierowcy też się starają ale zawsze się trafi jakiś bezmózg (kolejne 72% społeczeństwa) no i ostatnia grupa lekkie zagapienie kierowcy, wejście bo ktoś inny wszedł (to jest 1% społeczeństwa[normalnego])bo każdy błędy popełnia.zasada ograniczonego zaufania to jest najlepsza zasada i to ona powinna funkcjonować
Odpowiedz