Witajcie.
Urodziłam się w moim zdaniem patologicznej rodzinie. Tzn. wszystko jest na pierwszy rzut oka dobrze, ale już gdy byłam mała, mama często wpadała w szał, najczęściej mnie i siostry wyzywała, czasem biła. Z czasem coś się zmieniło. Starsze siostry zaczęła uwielbiać, robić wszystko, żeby były szczęśliwe. Mnie natomiast ciągle goniła, żebym nie dość, że ogarniała swoje obowiązki, to jeszcze pomagała jej i siostrom.
Mnie nikt nigdy nie pomagał. Mama powtarzała, żebym ustępowała siostrom, bo mają trudniejszy charakter. Starałam się. Bardzo. Robiłam pranie, odkurzałam, dbałam o zwierzątka sióstr, ale słyszałam tylko, że jestem beznadziejna, nigdy nic nie robię i bardzo by chciała mieć lepsze dziecko. Pytałam czemu mnie nie chwali, czemu faworyzuje siostry. Zawsze ten sam komplet odpowiedzi. Mam przestać histeryzować i iść coś zrobić albo, że mam przestać wywoływać spory, albo że po prostu mam wyjść, bo nikt nie chce na mnie patrzeć i słuchać. Siostry zawsze przychodziły do mnie i mówiły, że mama jest nerwowa, ale powinnam się uspokoić i przestać robić w rodzinie problemy. Zawsze kiedy wychodziłam z domu gdzieś więcej jak do szkoły czy pracy, słyszałam, że tylko bym się szlajała, a nie miał kto prania wczoraj zrobić. Tata zawsze miał to wszystko gdzieś. Mówił, że mama jest jedzą, siostry mają paskudne charaktery, więc on nie będzie tego znosił. Więc po pracy chodził po barach.
Przez to wszystko związałam się z chłopakiem, który wydawał się cudowny. Nie bił, nie zdradzał. Normalnie ideał, co nie? Po czasie zaczął zachowywać się jak moja mama. Zerwałam z nim, ale kolejne relacje wcale nie były lepsze. Każdy chłopak, mam wrażenie, był kumulacją wszystkich negatywnych cech moich rodziców. Jeden nawet zabronił mi brać antydepresanty, bo mogę od nich utyć. Chcę przerwać ten krąg, byłam u psychologa, ale zawsze nabieram się na początkowo cudownego faceta, który po kilku miesiącach zamienia się w sadystę. Nie umiem się z tego wyrwać. I wciąż daje się tak traktować mamie, nie rozumiem dlaczego nadal wierzę, że nie jest taka zła, mimo że z drugiej strony czuję się bardzo skrzywdzona. Czasem myślę, że może mają rację, skoro mama, siostry, większość partnerów mówiła mi, że jestem nienormalna i tworzę konflikty.
Z drugiej strony znajomi i przyjaciele sami z siebie mówią, że jestem jedną z najspokojniejszych i bezkonfliktowych osób jakie znają. Czuję, że przegrałam, bo mimo, że jestem od dawna dorosła, nadal słyszę, że jestem bezużyteczna wariatką i żyję w idiotycznym zawieszeniu. Wiele lat próbowałam na różne sposoby i nic. Jestem zrezygnowana.
Dom
A próbowałaś być singielką? Przed Tobą dużo pracy i być może najlepiej byłoby, gdybyś nie wiązała się z nikim dopóki nie poukładasz sobie wszystkiego w głowie, emocjach i w relacjach z rodziną. Masz wsparcie w przyjaciołach, nie będziesz samotna.
Odpowiedz"Siostry zawsze przychodziły do mnie i mówiły, że mama jest nerwowa, ale powinnam się uspokoić i przestać robić w rodzinie problemy." Łatwo się mówi coś takiego, jeśli jest się w pozycji uprzywilejowanej. Nie rezygnuj z psychologa. Co najwyżej zmień na innego, jeśli ten nie pomaga. Co do relacji, to może tak jak napisała Ohboy, nie szukaj niczego, póki nie poukładasz sobie wszystkiego w głowie. I jeszcze jedno, najważniejsze. Nigdy, przenigdy, nie próbuj zasłużyć na uznanie od matki i rodzeństwa, żyjąc złudną nadzieją, że kiedyś cię docenią. Jeśli gdzieś w twojej głowie kłebią się takie myśli, to zapamiętaj sobie, że to tylko pobożne życzenia. Cokolwiek robisz, rób to dla siebie, dla własnego dobra, a jeśli kiedyś usłyszysz od nich jakieś dobre słowo, to potraktuj to jako miły dodatek, a nie cel, do którego masz dążyć. Paradoksalnie najprawdopodobniej cię docenią, jak się od nich wyprowadzisz i nie będzie miał kto wszystkiego ogarnąć. Chociaż wtedy możesz wyjść na wyrodną córkę. Masz patologiczną i toksyczną rodzinę. Także przede wszystkim myśl o sobie, o tym, co najlepsze dla ciebie, a od nich odetnij się tak bardzo, jak tylko możesz.
OdpowiedzNajwyraźniej z Tobą jest coś nie tak...
Odpowiedz@Tarko: Jakim trzeba być zjebem, żeby coś takiego napisać?
Odpowiedz@Daro7777: Ma rację. Skoro przyciąga samych drani, to chyba sygnał, że wyczuwają w niej łatwą ofiarę, nie?
Odpowiedz@Menma to coś jest nie tak z facetami polującymi na kobiety z traumą
Odpowiedz@Daro7777 jakim trzeba być zjebem, żeby nie rozumieć prostych zależności? Żeby zamiast chwilę się zastanowić wyzywać innych?
Odpowiedz@louie łatwa zdobycz, czego nie rozumiesz?
Odpowiedz@Tarko: masz racje, nie powiedzialabym moze, ze cos z autorka nie tak, ale zachodzi tu modelowanie relacji z matka, tj. autorka podswiadomie przyciaga facetow, ktorzy sprawiaja, ze czuje sie jak w dziecinstwie, powtarza te relacje, bo paradoksalnie to jedyna znajoma jej i w miare bezpieczna sytuacja (bezpieczna w znaczeniu, ze wie, jak sobie z tym radzic, na zasadzie- to jest bagno, ale to moje bagno i wiem, jak w nim plywac) mocno polecam terapie schematow i przekonan, by wyjsc z zakletego kregu zanim mnie zlinczujecie, mam dokladnie taki sam patomagnes i jestem w trakcie wychodzenia z tego, terapia, szacunek do siebie i wlasnych granic bardzo pomaga pierwszy krok to odciecie sie od toksykow, toksycznych relacji sie nie pielegnuje (sama sie do ojca 15 lat nie odzywam)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 kwietnia 2023 o 19:24
Nie daj sie. I tak,musisz sie nauczyć być szczęśliwa sama zanim zaczniesz byc szczęśliwa z kimś
OdpowiedzChyba pełnoletnia, nie dorosła. Dorosły człowiek znalał by sobie pracę, wyprowadził się i po odcięciu od toksycznnego środowiska zaczął budować swoją samoocenę. Ludzie są różni i różniści. O ile pierwsza część historii brzmi wiarygodnie, to jęczenie, że KAŻDY były chłopak okazał się sadystą i psychopatą na miarę twojej matki, brzmi jak fejk dodany dla wzmocnienia roli ofiary. Miał być dramat, wyszła farsa.
Odpowiedz@Menma: Akurat to całkiem możliwe, że przyciąga do siebie sadystów. Znam dziewczynę, która NIGDY nie miała normalnego, fajnego partnera. Ba, co najmniej jeden z nich powinien siedzieć. Masz zerowe pojęcie o tym, jak działa mózg ofiary przemocy.
Odpowiedz@Menma: jedna z najsensowniejszych odpowiedzi a głównie minusy. Tutaj chyba serio przeważają upośledzone osoby...
OdpowiedzRozważałaś zapisanie organów na przeszczepy? Zawsze to jakiś cel w życiu
Odpowiedz@Dominik rozważała ale zobaczyla twoje komentarze i sie wycofala bo nie daj boze niechcacy by ci kiedys zycie uratowala
OdpowiedzTęskniliśmy!!
Odpowiedzpowiem Ci coś, co często się tu czyta, a co jest naprawdę ciężkie w wykonaniu (choć wg internetowych komentatorów to pikuś), ale z doświadczenia polecam z czystym sercem: odetnij się od toksycznych ludzi. Moja matka jest podobna. Ja praktycznie od zawsze byłam czarną owcą, ale przyznam, że częściowo sobie na to zasłużyłam, bo byłam buntowniczką. Matka, co prawda, nie mówiła mi, że jestem beznadziejna, ale zawsze próbowała mnie ustawiać pod swoje dyktando i była bardzo niezadowolona, gdy jej to nie wychodziło. Bardzo często, gdy było coś nie tak, reagowała dopiero, gdy g***no już wpadło w wiatrak albo robiła wszystko za nas, oczekując potem dozgonnej wdzięczności. Rzadko kiedy tłumaczyła nam, co zrobiłyśmy źle. Moje siostry były spokojniejsze, najmłodsza to córeczka mamusi, więc nie spotykało ich tyle niemiłych sytuacji co mnie. Pół roku temu przegięła na tyle, że żadna z nas nie chciała z nią rozmawiać. Siostry się złamały i co jakiś czas z nią rozmawiają, to jedną rozmową potrafi podnieść ciśnienie tak, że brakuje skali. Ja z nią nie rozmawiam od listopada i nie pamiętam kiedy miałam tak spokojny okres w moim życiu. Mój syn zresztą też. Matka oczywiście żali się na mnie do sióstr, bo ona tyle dla mnie zrobiła, a ja jestem taka niewdzięczna plepleple. Odetnij się i nie reaguj na szantaże emocjonalne, nie złam się jak będą Ci się żalić, jak to im ciężko. Sami do tego doprowadzili. Nie doceniali tego co mają, więc to stracili. Co do facetów, to popieram paru przedmówców. Nie szukaj miłości na siłę, bo niestety, ale pewnie widać po Twoim zachowaniu, że jesteś bardzo uległa i dlatego przyciągasz takich facetów. Lepiej być samemu przez jakiś czas i się ogarnąć niż popadać w coraz gorszy nastrój spowodowany nieudanymi związkami.
Odpowiedz@weron: O tak. Odcięcie się nie jest proste. Wymaga kompletnego przewartościowania priorytetów, zmiany mentalności i wyuczonych zachowań i mechanizmów. Nie do końca na temat, ale na YouTube ma swój kanał Michael Franzese, były wysoko postawiony członek mafii. Dawno z tym zerwał i jest tzw mówcą motywacyjnym. Ostrzega ludzi, dlaczego nie warto się wchodzić w to środowisko. I jest w tym naprawdę dobry. Wie, co mówi, bo sam w tym siedział. Ale przy okazji recenzowania filmu "Życie Carlita" powiedział coś, co ma zastosowanie w życiu w ogóle. Jak ktoś oglądgał film, to wie, o czym jest. Franzese krótko stwierdził, że powrót do tej samej dzielnicy, tego samego środowiska to największy błąd, jak główny bohater mógł zrobić, jeśli chciał zerwać z kryminalną przeszłością. Tak samo jak on znowu by wrócił do tego, co robił, gdyby nie wyjechał z Nowego Jorku, gdyby się nie wyprowadził ze swojej dzielnicy i nie odciął od starych znajomych. Po prostu się nie da, bo tkwiąc między tymi samymi ludźmi nie byłby w stanie zmienić swojej mentalności, swojego sposobu myślenia, automatycznych reakcji na pewne zdarzenia. Musiał stamtąd wyjechać i zostawić wszystko za sobą. Podobnie narkomani, alkoholicy czy właśnie ludzie tkwiący w toksycznych relacjach. Nie da się naprawdę zmienić, tkwiąc w tym samym środowisku. Prędzej czy później weźmie działkę czy się napije ze starymi kumplami, a toksyczni ludzie dalej będą zatruwać ofierze życie. Chyba że się zmienią, ale to rzadkość. W sumie szansa na zmianę jest większa, jak nie będą mieli się nad kim znęcać, jak ofiara im ucieknie.
Odpowiedz@pasjonatpl: to jest krag przemocy, trojkat Karpmana i cale stado zaleznosci ale trzeba w sobie wyrobic szacunek do siebie i to, ze dla siebie jestes najwazniejszy poza tym polecam stan, w ktorym partner ma byc dodatkiem do mojego zycia tj. byc wartoscia dodana, pozytywna, polecam czucie sie dobrze ze soba, bo to eliminuje wchodzenie w zwiazki z toksykami w takim sensie, ze nie szuka sie partnera na sile i ma sie sile postawic granice i zakonczyc zwiazek, ktory czlowiekowi nie sluzy podprogowo sie cos zmienia i juz nie widza w czlowieku latwej ofiary
OdpowiedzMoże terapia grupowa DDD lub DDA? Myślę że mogłaby pomóc :) Trzymaj się, widzisz, że coś jest nie w porządku a to już największy krok!
OdpowiedzSamodzielne życie i psychoterapia (chociażby grupowa, bo taka najczęściej jest na NFZ) i to już! Inaczej będziesz się tylko coraz bardziej wkręcała w tą spiralę.
OdpowiedzSuper, że podjęłaś już malutki krok w celu rozwiązania problemu - poszłaś do psychologa. Jednak jednorazowa wizyta (bo tak rozumiem Twoje stwierdzenie) nic nie pomoże. Problem jest w Tobie. Nie traktuj tego jako złośliwy komentarz - jakieś Twoje zachowania czy sposób bycia przyciągają do Ciebie nieodpowiednich ludzi. Żeby to zmienić, musisz pracować nad sobą, a psycholog (dobry psycholog) Ci w tym pomoże. Najlepszym rozwiązaniem dla Ciebie byłoby całkowite zerwanie kontaktów z matką i siostrami, być może również z ojcem. Praca nad sobą będzie utrudniona, jeśli ciągle będziesz przebywać pod wpływem rodziny. Nie wiem czy teraz jest dobry czas na nawiązywanie relacji i budowanie kolejnego związku, bo schemat może się powtórzyć. Uważam, że powinnaś przepracować swoją sytuację, najlepiej z psychologiem (skoro wiele lat próbowałaś sama i nie pomogło), nabrać pewności siebie, uniezależnić się od innych i dopiero wtedy spróbować wejść w nowy związek. Przepracowanie problemów na terapii spowoduje, że przy wyborze kolejnego partnera nie popełnisz starych błędów i "na czysto" będziesz mogła rozpocząć poprawną relację.
OdpowiedzMam wrażenie, że dziewczyna mieszka z rodzicami. Pierwszym więc krokiem powinna być wyprowadzka i uniezależnienie się. Będzie trudno na początku, czego nie należy ukrywać, ale potem może będzie już lepiej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 kwietnia 2023 o 17:01
Niestety to jest powszechny problem osób, które wychodzą z toksycznej rodziny; mam sporo znajomych, które wiążą się z "byle kim", bo mają tak negatywny wzorzec wdrukowany, że każda osoba to ideał. Myślę, że warto zmienić psychologa, bo skoro widzisz problem, chcesz go przepracować, a psycholog nie jest w stanie cię przez to skutecznie przeprowadzić, to trzeba zmienić na lepszego. Poza tym pamiętaj - NIE MUSISZ być w żadnym związku. I to że trafiasz na zje8ów nie znaczy, że to tylko Twoja wina. Ja mam 38 lat, jestem singielką, wszyscy faceci, na których trafiałam byli albo toksyczni albo byli sierotami i szczerze powiedziawszy kilka lat temu stwierdziłam, że życie w pojedynkę jest znacznie lepsze. Po prostu czasem się nie ma szczęścia do trafienia na odpowiednią osobę, zwłaszcza że wcale nie ma ich znowu tak dużo.
OdpowiedzJuż to kilka osób napisało, ale powtórzę, bo to ważne. Nie rezygnuj z psychologa. Potrzebujesz terapii. Twoje doświadczenia z dzieciństwa wydrukowały ci pewne schematy i nieświadomie wiążesz się z partnerami, którzy będą równie toksyczni jak twoja rodzina. Dopóki nie przepracujesz tego na terapii, będziesz wybierała takich partnerów. Najpierw terapia, potem związki. Jeśli z psychologiem nie ma chemii (nie mówię, że będzie łatwo, ale jakiś poziom chemii i zaufania musi być), to zmień na innego. Moja mama dopiero za 3 razem trafiła dobrze. Na szybko mogę polecić profil Marianka Gierszewski na IG. Dużo materiałów odnośnie więzi, schematów z dzieciństwa. Niedawno był też post (rolka?) o tym jak odcinanie się od toskycznych relacji tylko pozornie rozwiązuje problem. Jest też na Spotify jej podkast (okolice ciała).
OdpowiedzZawsze podchodzę z dystansem do takich historyjek, gdzie w zasadzie bez większych szczegółów przepisywana jest fabuła "Kopciuszka" i wszystkie postaci są złe bez powodów i 90% ich codziennych obowiązków to dociążanie krzyża, który codziennie dźwiga główna bohaterka. Jeśli cała rodzina i każdy jeden facet jakiego spotkałaś cię gnoił to bardziej skłonny jestem uwierzyć że albo to historyjka wzięta z dupy albo masz też spory zestaw wad, a to co opisałaś to tylko twoja perspektywa i jedna strona medalu twojego życia
OdpowiedzJeśli nadal masz kontakt z rodziną to być może czas by go zerwać. Fakt, że toksyczna rodzina cały czas ściąga Cię w dół ma prawdopodobnie wpływ na to, że masz trudności z wyjściem z tego koła. Może nawet będziesz zaskoczona jak "lżej" Ci będzie bez ich obecności. Nie trzeba być w związku by być szczęśliwym. Nie powinno się być w związku jeśli czujesz, że są problemy, które utrudniają Ci budowę zdrowego związku. Zrób sobie przerwę od związków. Skup się na sobie i na tym by się leczyć z krzywdy, którą wyrządzała Ci rodzina i partnerzy.
OdpowiedzNie wiem, czy historia prawdziwa czy nie. Ale jedno zdanie mi się rzuciło w oczy i to jest moim zdaniem jeden z głównych problemów. Znajomi mówią, że jesteś jedną z najspokojniejszych i bezkonfliktowych osób. Brzmi jak zaleta. Ale można to postrzegać jako wadę lub przeszkodę w twoich relacjach z ludźmi. Być może nie potrafisz stawiać granic. Są dwa rodzaje agresji: destruktywna (czyli obrażanie, przemoc, krzyki itd.) oraz taka pozytywna agresja, polegająca na obronie własnych granic, asertywności. Rodzice często starają się wykorzenić z dziecka każdy najlżejszy nawet przejaw agresji. Nie tylko w patologicznych rodzinach tak jest (na wszystko jest odpowiedź "nie pyskuj, nie stawiaj się, nie odzywaj się"), ale to też jest problem np. w rodzinach akademickich lub zamożnych, gdzie wysoka pozycja społeczna rodzica wymusza odpowiednie zachowanie małżonka i dzieci. Cała rodzina prawnika, nauczyciela, lekarza, sędziego itp musi być ułożona, krystalicznie czysta, bez nawyków, bez wyskoków. Dzieciom nie wolno wdawać się w bójki, pyskować. Muszą być grzeczne, posłuszne, a jak ktoś je obraża, to mają zejść z drogi, ustąpić, nie odpowiadać na zaczepki. Schemat w rodzinie patologicznej jest podobny, tylko inaczej ukierunkowany. Ofiara ma się podporządkować rodzicom i rodzeństwu, nie skarżyć się i tańczyć, jak zagrają. Więc pierwsze, czego się powinnaś nauczyć: pozytywna agresja, obrona własnego zdania i własnych granic. Przestań być spokojna i bezkonfliktowa, do niczego ci to nie jest potrzebne. Mów głośno i wyraźnie, jak coś ci się nie podoba i bądź szczera. Jedyne, co przez to stracisz, to potencjalnych partnerów, którzy spierniczą już po pierwszej randce, bo nie będziesz już pasować w ich schemat ofiary.
Odpowiedz