Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z rodzinnej wsi. Chłopak z dziewczyną spotykali się od wieku nastoletniego.…

Historia z rodzinnej wsi.

Chłopak z dziewczyną spotykali się od wieku nastoletniego. Oboje z zamożnych rodzin dobrze prosperujących gospodarzy. Pojechali razem na studia do dużego miasta, na prestiżową prywatną uczelnię, którą opłaciły im rodziny. Tak samo opłaciły im apartament, by nie mieszkali w akademiku i dawali pieniądze na bieżące potrzeby. Młodzi ustalili, że po studiach wezmą ślub i wybudują dom.

Wszystko było cacy do momentu, gdy młodzi oświadczyli rodzinom, że nie biorą ślubu kościelnego, a cywilny.

Ojcowie obojga zapytali tylko, czy są pewni. W obu rodzinach (a rodziny duże, wielodzietne) wszyscy mają kościelne. Młodzi odparli, że są pewni, bo są dorośli i będą robić co chcą, nikt nie będzie im rozkazywał i nie pozwolą się do niczego zmuszać.

Głowy rodzin nie miały zamiaru do niczego ich zmuszać, uszanowały ich decyzję i temat został zamknięty.

Zamiast tego ojcowie postanowili nauczyć młodych, ale już dorosłych, innego aspektu dorosłości, jakim jest odpowiedzialność. Po krótkiej naradzie oświadczyli im, że za wesele płacą sobie sami, za podróż poślubną sami, dom budują za swoje, a za apartament i swoje utrzymanie od przyszłego miesiąca też płacą sami.

Niestety ten aspekt dorosłości wybitnie nie przypadł młodym do gustu. Wyszli obrażeni, złorzecząc. Uświadomienie sobie sytuacji, w jakiej się znaleźli, zajęło im kilka dni. Wrócili z podkulonymi ogonami, przepraszając. Wzięli ślub kościelny, zgodnie z rodzinną tradycją.

A tacy byli wielce dorośli...

ślub kościelny

by Cut_a_phone
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar JohnDoe
36 54

Tak. Piekielni ojcowie. Czyli ślub kościelny nie ze względu na wiarę i przekonanie (jak to być powinno) a tylko pod publikę i dla zachowania rodzinnej tradycji. Bardzo dorosłe podejście rodziców.

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 20

@JohnDoe: Większość ślubów kościelnych, a właściwie - konkordatowych, zawiera się z powodu "bo co ludzie powiedzą". Zwłaszcza na wsi. Widocznie ci tatusiowie tak się bali ludzkich jęzorów, że postanowili własne dzieci zmusić do posłuszeństwa szantażem. Ale młodzi - też niewiele lepsi. Hipokryzja level ekspert.

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@JohnDoe: No cóż, mój drogi. Kto płaci to wymaga. :D

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
29 43

Trochę dziwi mnie puenta. Zdaniem Autora piekielni byli młodzi? Czy jednak rodzice, którzy zmusili ich do niechcianego ślubu kościelnego grożąc ucięciem apanaży? Może chodzi w tej historii o to, że - podejmując określoną decyzję, sprzeczną ze światopoglądem rodzin - młodzi powinni być gotowi podjąć także jej konsekwencje w postaci wyschnięcia finansowego źródełka? No może i tak, ale jakoś nie przemawia to do mnie. Jeżeli rodziców było stać na utrzymanie młodych i chcieli to robić to czemu uzależniali pomoc tylko od ślubu kościelnego? W takiej sytuacji ja będąc na miejscu tych młodych ludzi wcale bym się nie przyznawała do swoich zamiarów tylko udawała, żeby spokojnie skończyć studia i stanąć samodzielnie na nogi. Nieuczciwe? A uczciwe jest uzależnianie pomocy (nie organizacji wesela tylko pomocy w codziennym życiu studenta) od tego, czy w przyszłości wezmą ślub kościelny czy nie?

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 25

@KatzenKratzen: "Trochę dziwi mnie puenta." Niech cię nie dziwi. Autor jest zdeklarowanym katolickim... fundamentalistą, że tak to ujmę.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
6 30

@KatzenKratzen: moim zdaniem sprawa jest prosta. Ich pieniądze, ich zasady. Młodzi nie chcieli przestrzegać zasad rodziców? Nie muszą, ale niech liczą się z konsekwencjami w postaci odcięcia finansowania. Na tym polega dorosłość, że człowiek podejmuje decyzje i ponosi ich konsekwencje. Jak widać bohaterowie tej historii nie byli na tyle dorośli, by to udźwignąć. Perspektywa pójścia na 8 godzin dziennie do pracy i przeprowadzki z apartementu do zwykłego mieszkania była dla nich zbyt przerażająca. Do tego stopnia, że wyrzekli się swoich przekonań. Osobiście gardzę takimi ludźmi.

Odpowiedz
avatar Bedrana
11 21

@HelikopterAugusto: Niejeden już sk_urwił się dla kasy i zapewne niejeden jeszcze sk_urwi. Pieniądz rządzi światem i sumieniem. Smutne - ale prawdziwe. Równie smutne jest to, że nie widzisz nic złego w nakłanianiu innych do nierządu metodą kija i marchewki. Zwłaszcza, że temat dotyczy kwestii religijnych, co dla każdego człowieka powinno być sprawą jego własnych przekonań i wyborów.

Odpowiedz
avatar HelikopterAugusto
8 14

@Bedrana: widzę, ale bardziej mnie smuci, że ludzie sprzedają swoją wolność za pieniądze. Zwłaszcza, że są młodzi, po "prestiżowych studiach", więc sami mogliby iść do pracy, zarabiać pieniądze i wszyscy mogliby im naskoczyć.

Odpowiedz
avatar Shido
-3 11

@HelikopterAugusto: są w trakcie "prestiżowych studiów" nie po, zapewne studiują dziennie, więc w takim wypadku ciężko pracować 8h dziennie i jednocześnie studiować, tym bardziej że te wszystkie "prestiżowe kierunki" wymagają nie raz ostrego zakuwania żeby w ogóle utrzymać się na nich, nie mówiąc o lepszych ocenach.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

@KatzenKratzen: Kto płaci ten wymaga.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 4

@Shido: Nie jedna firma przyjmuje studentów oferując elastyczny grafik. Nie twierdze, że studenci będą zarabiać kosy, ale od czegoś można zacząć.

Odpowiedz
avatar iguana
3 5

@Shido nie stać Cię to nie kupujesz, proste. Chcą wesele ale nie chcą za nie płacić. Przecież to jest śmieszne..

Odpowiedz
avatar Bryanka
3 3

@KatzenKratzen: Zaraz, zaraz... gdzie niby zmusili? Chcą nagle robić po swojemu, to niech sobie uzbierają. Mnie mama próbowała wcisnąć dodatkowych gości, jej gości, ale nie miała punktu zaczepienia, bo za ślub płaciliśmy sami + suknię kupił mi ojciec.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
11 15

@HelikopterAugusto: Heh... Ja tu widzę piekielnych ojców i wygrane dzieciaki. Dlaczego piekielni? Bo najwyraźniej obowiązywała jakaś umowa - wy się uczycie, planujecie przyszłość, zbudujecie dom, my wam pomożemy. Spokojnie planujcie, my kasę damy. Coooo? Ślub tylko cywilny? To w dupie mamy obietnice, ustalenia i wasze plany. Od jutra macie ogarnąć dobrą robotę, zbudować sobie oszczędności, załatwić kredyt, a my was będziemy mieć gdzieś i ani złotówki nie zobaczycie. Co zrobili młodzi? "Słuchaj, jak im zależy, niech mają - my ten kościół i tę religię i tak w dupie mamy, a forsa będzie jak była. Chcą pozorów, dostaną pozory". Kto wyszedł na idiotę? Rodzina, dla której wiara znaczy tylko tyle, żeby zapisać się do instytucji, odbębnić pewne rytuały, bo "co ludzie powiedzą". Kupili sobie za forsę kolejnych fasadowych katolików.

Odpowiedz
avatar Error505
0 2

@rodzynek2: Wymaganie od własnych, dorosłych dzieci określonego światopoglądu nie jest właściwe.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@Error505: Nie myl światopoglądu z robieniem czegoś na pokaz. Rodzice najprawdopodobniej mają zbliżony światopogląd do dzieci, bo gdyby byli bardzo wierzącymi, to przynajmniej próbowaliby nie dopuścić do zamieszkania razem swoich dzieci przed ślubem (autor nic nie wspomina na ten temat). To co chyba najbardziej różni rodziców od dzieci, to, że rodzice przynajmniej próbują zachować pozory wiary.

Odpowiedz
avatar Error505
0 0

@rodzynek2: No to w takim razie moje stwierdzenie jest tym bardziej właściwe, nie?

Odpowiedz
avatar cutehulhu
24 36

Piekielne zachowanie rodziców zaiste. Nieważne zdanie młodych, nieważna ich wiara, ważna jest tylko pokazówka ojców. Szkoda, że młodzi nie znaleźli w sobie dość siły charakteru by zacisnąć zęby, unieść się honorem, poszukać pracy i kosztem przebiedowania stać się niezależnym. Bo aktualnie już zawsze będą robić co chcą rodzice. Swoją drogą gdyby się odcięli od rodziny to ciekawe kto by pierwszy skapitulował, ja stawiam na matki. Perspektywa, że nie będą miał kontaktu z potencjalnymi wnukami pewnie by zabolała w przypadku tak wychuchanych dzieci .

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 7

@cutehulhu: Fakt wszystko na pokaz, ale ich pieniądze ich zasady.

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
7 7

@cutehulhu: czy ja wiem, czy matki by skapitulowały... jak to były rodziny wielodzietne i starsze rodzeństwo już pożenione, to matki tych młodych mają już po kilkoro wnucząt. Raczej nie przyjdzie im do głowy zastanawiać się nad kontaktem z potencjamnymi kolejnymi wnukami. Jakby młodzi musieli rzeczywiście pójść na swoje, to plany odnośnie potomstwa też musieliby przesunąć o parę lat.

Odpowiedz
avatar Xintlaer
22 34

Hm. Młodzi powinni na to dać lekcję rodzicom. Spoko. Ślub opłacą sami, nie wesele a przyjęcie dla 20 osób - młodzi, świadkowie, rodzice i najbliższy lud - przyjaciele i rodzeństwo. Nie, nie będzie miejsca dla cioci Zdzisi z Pcimia. Dom, luzik, wynajmiemy coś w mieście oddalonym o 400 km. Podróż poślubna? Pojedziemy pod namioty do Wejherowa. Ciekawe co by wtedy zrobiła rodzina.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
3 21

@Xintlaer: Zgadzam się ze wszystkim poza jednym. Dlaczego mieliby na to przyjęcie ślubne zapraszać rodziców, skoro tak ich potraktowali? Moźe lepiek by było postawić sprawę na ostrzu noża. Skoro tak nas traktujecie, skoro pozory są dla was ważniejsze od dzieci, to i tak zrobimy po swojemu, ale nie zaprosimy was na nasz ślub

Odpowiedz
avatar Shido
10 16

@Xintlaer: Po co zapraszać kogoś kto od razu mówi że dana forma uroczystości mu się nie podoba? Skoro ojcom tak ślub cywilny przeszkadza, to nie ma co ich męczyć żeby na taki przyszli.

Odpowiedz
avatar Armagedon
18 22

@Shido: A mnie głównie zastanawia, czemu ojcom nie przeszkadza, że młodzi żyją w mieście jak mąż z żoną całkiem BEZ ślubu? Wiara alternatywna?

Odpowiedz
avatar Librariana
6 8

@Armagedon: bo pewnie o tym ludzie z wioski nie wiedzą... Przecież to nie jest kwestia wiary, tylko słynnego "co ludzie powiedzą"...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@Xintlaer: Wesela i podróży poślubnej, przynajmniej od razu, nawet być nie musi. Co do reszty masz rację.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
2 2

@Armagedon: Nie alternatywna, prędzej na pokaz.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
3 5

@Xintlaer: A ja się im nie dziwię. Mieli jakieś plany, jakieś założenia poczynione zapewne na obietnicy, że rodzina pomoże, dofinansuje. Nagle z dnia na dzień ktoś im to wszystko wyrywa, chyba że zrobią coś, co dla nich nie ma żadnego znaczenia, odwalą jakiś pusty gest, żeby się wszyscy odczepili. Nawet po dobrych studiach, żeby ustawić się na tyle, by dom bez kredytu postawić, to byłoby ładnych parę lat czekania. A oni może chcieli rodzinę założyć, wystartować tak, jak im rodzice zapowiadali... Skoro można łatwiej, to po co mieć pod górkę? Piekielni rodzice, bo szantażują własne dzieci.

Odpowiedz
avatar JohnDoe
15 15

@Dominik: a Ziemia dla ziemniaków !

Odpowiedz
avatar Dominik
0 16

Papierz na makulaturę!

Odpowiedz
avatar Morog
-3 7

@Dominik: Komuno wróć, skąd przyszłaś

Odpowiedz
avatar Dominik
3 7

@Morog: Komuniści do komuni

Odpowiedz
avatar Ohboy
15 31

Piekielne i przemocowe zachowanie rodziców, którzy uwiązali dzieci finansowo (nie da się zmienić przyzwyczajeń ot tak, zwłaszcza, gdy rodzice od małego tresowali za pomocą pieniędzy), nie szanują Boga ani dzieci. Wstyd. Para młoda w sumie i tak wyszła na tym najlepiej, są niewierzący, więc jak będą chcieli się rozwieść, to tak zrobią, co ich obchodzi kościół? Kolejne śluby nie będą kościelne, albo w ogóle ich nie będzie. Będą żyć na kocią łapę, a że już wiedzą, jak fałszywych mają rodziców, to pewnie zaczęli już proces odcinania się od rodziców nie mówiąc im o tym.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-2 8

@Ohboy: Dzieci, będąc już na studiach, same dały się uwiązać finansowo. Można było szukać dorywczej pracy. Fast foody, kawiarnie, a nawet niektóre sklepy przyjmują studentów na elastyczne grafiki.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 13

@Ohboy: czy uważali? Utrzymywali dzieci pod pewnymi warunkami. Ich pieniądze, ich zasady. Tu nie widzę niczego strasznego. Jeśli rodzice byli wierzący, to mogło być to dla nich faktycznie ważne. Natomiast całkowicie zgadzam się z tym, że młodzi dobrze na tym wyszli. I zupełnie nie rozumiem komentarzy o braku dojrzałości, pogardzie, wyrzekaniu się siebie itp., bo one też pisane są w pewnym sensie z perspektywy osoby wierzącej, czyli: ślub i religia są super ważne, trzeba podchodzić do tego na poważnie, albo wierzysz, albo nie. A to bzdura. Jak nie wierzysz, to ślub kościelny może być dla Ciebie odklepaniem formułki w konkretnym budynku. Może nie być Ci to potrzebne do szczęścia, ale za działkę, dom? Czemu nie? Zlecenie wykonać, pieniądze zainkasować, wszyscy zadowoleni. Ja bym nie miała problemu złożyć przysięgi małżeńskiej, harcując wokół ogniska w lesie, jeśli tak wyglądałaby ceremonia jakiejś religii, którą mam w nosie. Pod warunkiem, oczywiście, że coś bym z tego miała, bo mnie samej, rzecz jasna, harce nie są do niczego potrzebne. A czym się różni "ej, damy wam dom i kupę hajsu, jak wyrecytujecie parę słów w kościele" od "poskaczcie wokół ogniska za milion złotych"? Ja bym poskakała, ładna stawka godzinowa.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 7

@Etincelle: W sumie - słusznie prawisz. Za pieniąchy można wszystko. Panny z "towarzystwa", na ogół, rozkładają nogi też nie dlatego, że jest im to do czegoś potrzebne - jeno dla zysku. Judasz sprzedał Chrystusa za 30 srebrników. Ale można też sprzedać siebie. Zależy, ile zapłacą. Na polityka się nadajesz. W każdej partii zrobisz błyskotliwą karierę, jeśli tak łatwo przychodzi ci plucie na własne przekonania. To się nazywa OPORTUNIZM. A może w ogóle ich nie masz? To się nazywa KONFORMIZM.

Odpowiedz
avatar Etincelle
3 3

@Armagedon: jasne, jasne, tylko znowu tu wychodzisz z założenia, że fakt wiary (bądź niewiary) musi być dla bohaterów czymś istotnym. Bo znowu: przekonania, plucie na nie, przykład zdrady... No, szumnie bardzo jak na sytuację, która dla kogoś może się wiązać z co najwyżej wzruszeniem ramionami. Przekonanie, że coś nie jest istotne i warte czegokolwiek właściwie, to też przekonanie. Zostając przy religijnych harcach przy ognisku (specjalnie przykład z tyłka, żeby nikogo nie urazić) - jeżeli nie obchodzi mnie ta religia, to dana czynność stanowi dla mnie co najwyżej jakiś tam mało ważny zwyczaj. I ani nie mam potrzeby brać w nim udziału, ani nic nie stoi na przeszkodzie, żebym wzięła. Swoją drogą, kiedyś grałam w spektaklu wystawianym przez ludzi innej wiary, spektaklu dot. ich religii, umoralniającym itp. Nie przeszkadzało mi to zupełnie, oni w to wierzyli - spoko, ich sprawa. Ja sobie tylko grałam. Dlatego rozumiem, że dla niekatolika wejście ślub kościelny może być tylko odklepaniem formułki w kościele. Porównywalnym znaczeniowo do wejścia do biblioteki i wyrecytowania jakiegoś wierszyka. Albo spędzenia świąt z wierzącą rodziną przy choince. Nie wierzysz, więc dla Ciebie to nie ma znaczenia = nie ma o co walczyć.

Odpowiedz
avatar Honkastonka
18 30

Chyba rośnie nam kolejny tytan głupawych historii :D niby dlaczego "młodzi" są piekielni w tym wszystkim?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 21

@Honkastonka: bo osoba, która ma jakieś przekonania nie sprzedaje się, a o nie walczy. Tacy ludzie, jak oni zawsze będą szli po najmniejszej lini oporu.

Odpowiedz
avatar justjoan
17 17

@miyu123: "linii najmniejszego oporu" raczej...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-3 9

@Honkastonka: Bo robią wszystko żeby ciągnąć kasę od rodziców jak najdłużej. I jeszcze stawiają rodzicom warunki.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 10

@rodzynek2: No właśnie NIE stawiają, zdaje mi się. Raczej przyjmują rodzicielskie.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
4 8

@miyu123: No ale to rodzice się sprzedali, nie dzieciaki. Dzieci najwyżej odbębnią parę rytuałów i dalej będą niewierzące. A rodzice próbują kupić cudzą wiarę za forsę, nawrócić ich siłą, szantażem. Żałosne. I strasznie "po katolicku". Ktoś tu zauważył, że młodzi mogliby zacząć się odcinać, widząc, jakich mają ojców. Też bym tak zrobił - zadbał o jakąś poduszkę finansową, żeby przy dzieciach już chrzcin nikt forsą nie wymuszał. Będzie w drugą stronę: "jak się uprzecie, żeby chrzcić, to wnuków nie będziecie oglądać".

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@Armagedon: Ja to widzę tak. Dzieci zmienili zdanie, żeby dalej brać pieniądze od rodziców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 23

Historia pokazała ile są warte przekonania tych młodych ludzi.

Odpowiedz
avatar Shido
13 21

@miyu123: Raczej ile warte są przekonania ojców, którzy zmuszają dzieci do czegoś czego te nie chcą zrobić. A ci młodzi ludzie? Skoro mają wywalone na kościół to fakt że ślub odbędzie się jednak w kościele niewiele zmienia, nadal będą mieli w doopie tą instytucję.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 7

@Shido: Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Fundowanie przez rodziców wesela itd. to tylko dobra wola rodziców, a dorosłe już dzieci mogą się zgodzić na warunki rodziców lub nie. Ślub, wesele, podróż poślubna, czy dom na własność za gotówkę, nie są rzeczami obowiązkowymi.

Odpowiedz
avatar mg1987
2 14

@miyu123: jakiś ateista cię skrzywdził, czy coś?

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 35

O czym właściwie jest ta historia, bo nie rozumiem? Chyba tylko o skrajnym zakłamaniu przedstawicieli "jedynie słusznej" katolickiej religii. Jedni naciskają, inni ulegają naciskom. Jedni sadzą, że można kogoś ZMUSIĆ do bycia "wierzącym", inni, za pieniądze - będą UDAWAĆ, że są "wierzący". Wszyscy zadowoleni - i szafa gra! NADAL mamy w kraju blisko 100% wierzących katolików. No nie, Cut_a_phone?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-1 11

@Armagedon: Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Dorosłe dzieci miały wybór albo ślub kościelny albo zakręcenie kurka z kasą. A wiara na pokaz, to nic nowego i odkrywczego i istnieje od zawsze. Katolikiem w papierach jest się od chrztu, takie dziecko nie ma nic do gadania w tej kwestii i pojedynczy ślub nic nie zienia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 10

@rodzynek2: Owszem, zmienia. Przynajmniej - jeśli o mnie chodzi. Bo ślub kościelny - to nie tylko piękna suknia i pół godziny wygłupów przed ołtarzem. To także nauki przedmałżeńskie, oraz SPOWIEDŹ (do której mnie, akurat, żadna ludzka siła nie zmusi). Jeśli to wszystko traktuje się w kategorii "dla jaj" - to z premedytacją obraża się ludzi, dla których "to wszystko" jest ważne i istotne. Dla których, na przykład, przyjęcie komunii bez szczerej spowiedzi, pokuty i żalu za grzechy - jest najwyższym świętokradztwem. Chyba że, sądzisz iż wszyscy katolicy chodzą do kościoła i biorą śluby "na pokaz"? Hmmm... całkiem być może...

Odpowiedz
avatar arokub
-3 3

@Armagedon: bzdura, przecież to nie są przedstawiciel, jak to piszesz, "jedynie słusznej" katolickiej religii, to Ty tak sobie dopowiadasz, żeby uwiarygodnić swoje przekonania.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-1 1

@Armagedon: Szanuje Twoje zdanie, bo dużo racji akurat masz. Tylko, że ja to widzę, że to te dzieci postanowiły odbębnić nauki przedślubne, spowiedź, ślub kościelny i to wbrew swoim przekonaniom dla, albo bardziej, za kasę od rodziców. A kto ma kasę może stawiać warunki, taka prawda, czy się to podoba komuś, czy nie. A rodzice też bardziej dbają o pozory niż o wiarę. Ja tam wierzę w Boga, nie w kościół, tym bardziej w hierarchów (znam dosłownie kilku księży z powołania, na palcach jednej ręki można zliczyć.) więc mnie raczej bawi taka hipokryzja i to po obu stronach.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@rodzynek2: Powiedziałeś jedną mądrą rzecz, która mi właśnie uświadomiła, że rodzicom koło dupy lata to, czy dzieci są wierzące, czy niewierzące. Czyli, "my was nie chcemy, broń borze, nawracać, bądźcie sobie ateistami, w końcu żyjecie 'na kartę rowerową' i nikt się was nie czepia, chyba że, zmontujecie bękarta. Ale ślub kościelny być musi i basta. Nie z powodu wiary, a konwenansów. I dla wioskowego fejmu." No, w tej sytuacji dzieci wzruszyły ramionami... "dooobra, niech wam będzie".

Odpowiedz
avatar Michail
3 41

Ale piękny przykład przemocy ekonomicznej!

Odpowiedz
avatar mofayar
-4 34

@Michail: uwielbiam to durne hasełko, wymyślone przez nierobów z dwiema lewymi rękami. Niedawanie dorosłej i zdolnej do pracy osobie pieniędzy za nic to przemoc? W takim razie proszę od teraz, co miesiąc, przelewać mi na konto 3000 zł. Jeśli nie, to stosujesz przemoc ekonomiczną!

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 29

@mofayar: Główka ci ostatnio nie zmarzła? Albo ktoś ci w nią solidnie nie przydzwonił? Definicja. "O przemocy ekonomicznej można mówić wtedy, gdy jej sprawca używa pieniędzy albo innych dóbr materialnych po to, aby uzależnić od siebie finansowo drugą osobę." Podpowiem. Jak już ją uzależni - łatwo nią potem rządzi. Zatem wyjaśniam dalej. Gdyby ci Michaił, z powodu swojej zachcianki, dawał co miesiąc 15 tysi - na twoje zachcianki (tak - powiedzmy - przez kolejnych siedem lat), a potem nagle, z dnia na dzień zagroził, że ci kurek z kasą zakręci, jeżeli co tydzień nie zatańczysz półgoła na rurze w klubie nocnym - już to widzę jak mu oburzona odmawiasz. Dziarsko rezygnujesz z wygodnego mieszkania, samochodu, ekstra ciuchów co miesiąc i swobody finansowej, która ci pozwala praktycznie na wszystko. Natychmiast przeprowadzasz się do starej, zagrzybionej kawalerki, lecisz do byle jakiej roboty za trzy pięćset, sprzedajesz samochód, rezygnujesz z wycieczek, kosmetyczek i fryzjerów, przerzucasz się na Fast Food w miejsce dobrej restauracji, a na koniec wyprzedajesz najlepsze ciuchy - żeby jakoś przeżyć. Jak nic - poleciałabyś tańczyć na tej rurze, jak zresztą znakomita większość ludzi na twoim miejscu. Nawet nie mając na to najmniejszej ochoty, a wręcz czując głęboką niechęć. O przemocy ekonomicznej w małżeństwie już mi się nie chce rozpisywać, aczkolwiek wk_urwaia mnie, że kobiety "przy mężu", całe życie zajmujące się domem i dziećmi uważasz za "nieroby z dwiema lewymi rękami".

Odpowiedz
avatar Michail
8 16

@mofayar: Armagedon już opisała sprawę dobrze, ale od siebie powielę tę informacje. Rodzina uzależniła finansowo od siebie młodych, którzy nie mogą utrzymać standardu życia i wykorzystała to do wymuszenia na nich swoich decyzji. To nie jest tak skrajny przypadek jak zwykle - kobieta przez lata utrzymywana przez męża w zamian za prowadzenie gospodarstwa domowego zamiast rozwoju własnych kompentencji zawodowych, ale ciągle została wykorzystana dominująca pozycja ekonomiczna. Czy Ci młodzi mogli się odciąć i żyć na własną rękę - możliwe, że tak i pewnie rezygnując ze standardu by pociągnęli jakoś (zakładam, że te studia sensowne były). Ciągle mechanizm pozostaje mechanizmem przemocowym - zrobili coś czego nie chcieli bo zagrożono im odcięcie finansów. Co do drugiej części Twojej wypowiedzi o przelewaniu Ci pieniędzy - nadajesz się na polityka partii rządzącej.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-5 13

@Armagedon: Dorosłe dzieci zawsze mogą iść do pracy i uniezależnić się od rodziców. @Michail: Apartament i prywatna uczelnia nie są rzeczami koniecznymi do życia.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 marca 2023 o 12:42

avatar Michail
8 14

@rodzynek2: Oczywiście, ale wystarczającym do szantażu. Jak już napisałem powyżej, nie zawsze zakres i intensywnosc jest taka sama, ale mechanizm juz tak.

Odpowiedz
avatar mofayar
-2 8

@Armagedon: gdyby Michaił zaproponował mi taki układ, to bym na niego przystał. Jednakże nie odszedłbym z pracy i nie szalałbym, tylko dodatkowe pieniądze bym odkładał. No, ale ja nie jestem idiotą. Jak dorosły i zdolny do pracy człowiek daje się, z lenistwa, uzależnić od kogoś finansowo, to jest kretynem i nie mam dla niego współczucia. Kobiety, która zajmuje się domem i dziećmi podczas gdy mąż zarabia pieniądze nigdy bym nie nazwał nierobem. Cenię i szanuję takie kobiety. Zresztą to całkowicie inna sytuacja.

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 9

@mofayar: No właśnie to NIE JEST całkowicie inna sytuacja, bo generalnie nie chodzi o szczegóły, tylko o mechanizm uzależniania. W obu sytuacjach jest taki sam. OCZYWIŚCIE, nie rozmawiamy tu o wariancie "tylko mąż pracuje, bo ja bawię dzieci, ale ledwo koniec z końcem wiążemy". Ale o wersji "bawię dzieci, nie pracuję, bo nie muszę, mam na wszystko, mąż mi kupił samochód, na wakacje lecimy do Australii." Już to widzę, jak żona będzie się "uniezależniać". Przełknie zdradę, przełknie strzał z liścia (albo i grubszy oklep), jego nadużywanie trunków i wieczną nieobecność w domu. Ze strachu przed ewentualną bidą. "...nie odszedłbym z pracy i nie szalałbym, tylko dodatkowe pieniądze bym odkładał." Dzisiaj - może tak. Ale raczej nie wtedy, gdy miałeś 19 lat. A jak by ci wtedy, po cudownych, rocznych wakacjach, Michaił powiedział "będę ci nadal dawał kasę jak długo zechcesz, pod warunkiem, że NIE pójdziesz na studia a potem do pracy" (i żeby nie było, nie sugeruję tu intymnego związku)? Chciałabym to zobaczyć, jak wypinasz się na 15 tysi miesięcznie, gnasz do Call Center/Biedronki ciułać na czesne i "pokój przy rodzinie". Wiedząc w dodatku, że nawet po tych studiach, raczej nieprędko (albo i wcale) zarobisz takie pieniądze. "...dorosły i zdolny do pracy człowiek daje się, z lenistwa, uzależnić..." Dzieci nie uzależniają się z lenistwa. Od najmłodszych lat korzystają z zasobów bogatych rodziców i jest im z tym bardzo wygodnie i beztrosko. Niełatwo z tego zrezygnują. Zaś dorośli... no cóż, uzależniają się też od hazardu, zakupów, alkoholu, narkotyków, żarcia, seksu... mogą i od pieniędzy. Pieniądz uzależnia tak samo (a może nawet bardziej) jak każda używka. Ty myślisz, że dlaczego ludzie tracący duże majątki skaczą z wieżowców, strzelają sobie w łeb, albo na niego zakładają pętlę? Bo nie potrafią wyobrazić sobie życia bez kasy. Gdyby im ktoś wówczas zaproponował duży pieniądz w zamian za... - poszliby na każde ku_rewstwo, gwarantuję. PS Sorry za pomylenie płci.

Odpowiedz
avatar Michail
2 4

@rodzynek2: Można, ale ja piję do tego, że to jest jednak szantaż, czyli forma przemocy, a nie do tego co można, a nie można.

Odpowiedz
avatar Crannberry
19 25

W myśl kan. 1103 KPK, „nieważne jest małżeństwo zawarte pod przymusem lub pod wpływem ciężkiej bojaźni z zewnątrz, choćby nieumyślnie wywołanej, od której, ażeby się uwolnić, zmuszony jest ktoś wybrać małżeństwo” Perspektywa znalezienia się z dnia na dzień bez dachu nad głową i środków do życia raczej podpada pod „ciężką bojaźń”

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 10

@Crannberry: Podpada. Ale Kościół raczej nie to miał na myśli.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
2 8

@Armagedon: Oczywiście, że tak. Całokształt historii pokazuje, że gdyby nie było tutaj chęci utrzymania statusu ekonomicznego, to małżeństwa w kościele by nie było. A więc jest to dostateczny powód do uznania małżeństwa za nieważne.

Odpowiedz
avatar justangela
2 2

@Crannberry i po 30 latach w razie czego "młodzi" będą mogli unieważnić to małżeństwo

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@justangela: Za wypasione "co łaska".

Odpowiedz
avatar bazienka
12 24

i zaraz bedzie dziecko i kolejny szantaz- jak nie ochrzcisz, to cie wydziedzicze/wypedze w domu wybudowanym na mojej ziemi itp. to dopiero hipokryzja a mlodzi glupi, znajac swoich ojcow mogli sie domyslic, ze tak sie to skonczy, bylo siedziec cicho, skonczyc te studia, znalezc dobra prace i wtedy zrobic po swojemu ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 marca 2023 o 21:29

avatar Michail
0 0

@bazienka: Zawsze zostaje opcja wydziedziczenia ;)

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 3

@bazienka: Może zrobią właśnie jeszcze lepiej - wezmą dom, wezmą kasę, a jednocześnie się ogarną i przy wymuszeniu chrzcin, bo to na pewno nastąpi, po prostu pokażą rodzicom faka. "Teraz mamy dom, mamy kasę, możecie nam skoczyć". Nieładnie, ale jak Kuba Bogu, tak Bóg Fidelowi.

Odpowiedz
avatar logray
4 4

@bazienka Pytanie tylko czy młodzi z tej historii nie podchodzą do tematu jak Henryk IV i jego słynne "Paryż wart jest mszy". Podsumowując tę być może zmyśloną historię młodzi dostali wybór: parę h zmarnowanego życia vs 20 lat spłacania kredytu. Mi nikt nigdy nie zaproponował domu czy mieszkania za taką mszę. Nie wiem jakbym postąpił jakby mi ktoś zaproponowal dom z ogrodem w dobrej lokalizacji. W wojewódzkim mieście taki "prezent" wart jest obecnie kilka mln złotych.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@logray: wiesz zalezy jak do tego podchodza, czy tak superpowaznie i lamanie zasad i hipokryzja czy wlasnie tak- no dobra chwile sie pomecze, ale bedzie profit slub jak slub, z chrztem byloby gorzej, bo to juz ma konkretne konsekwencje w postaci wlaczenia do wspolnoty wiernych i potem figurowania w dokumentacji

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

@jonaszewski: Zależy, jak te pieniądze zostaną podarowanie dzieciom. Bo tu może nastąpić eskalacja konfliktu. Jak darowizna jest po bożemu na umowie np. darowizny to dzieci są raczej bezpieczne. Jak "na gębę" to rodzice mogą nasłać Skarbówkę o wyjaśnienie pochodzenia pieniędzy na dom, a jak rodzice zbudują dom, że będzie własnością rodziców, to rodzice mogą próbować wyrzucić dzieci.

Odpowiedz
avatar cutehulhu
7 13

W ogóle mam niejasne wrażenie, że ta historia to eksperyment. Za chwilę autor wrzuci nam coś co uzna za analogiczne i będzie "nadal uważacie, że xyz hipokryci?".

Odpowiedz
avatar mg1987
5 7

@cutehulhu: bym się nie zdziwił. Już mu się zdarzyło wrzucać zmyślone historie z perspektywy drugiej strony.

Odpowiedz
avatar marcelka
8 12

I jedni piekielni i drudzy. Młodzi, podejmując dorosłą decyzję o ślubie, bez żadnych "szantaży" ze strony rodziców powinni być też gotowi do samodzielnego - również, a może nawet przede wszystkim pod względem finansowym. Pomoc finansowa rodziców na tym etapie życia powinna stanowić jedynie pomoc - a nie być głównym i jedynym źródłem utrzymania, bo w innym przypadku to tylko zabawa "dorosłych dzieci" w dom. A rodzice piekielni, bo jeśli dla młodych wiara nic nie znaczy, to zawieranie ślubu kościelnego powinno właśnie ich "kłuć" najbardziej - bo skoro młodych kościół nie obchodzi, to pewnie dla pieniędzy zgodziliby się i przed buddą ślubować tudzież latającym potworem spaghetti. Ale skoro dla rodziców wiara ma znaczenie, to nie powinni się zgadzać na "szopkę", a co dopiero jej wymagać.

Odpowiedz
avatar mg1987
0 6

@miyu123: a skąd wiesz, że są ateistami?

Odpowiedz
avatar fursik
8 14

Ateisty etyka stricte chrześcijańska nie obowiązuje, tj. nie musi do kościoła chodzić, może jeść mięso w piątek itp. Ogólnie może robić, co chce, bo NIC nie stoi w sprzeczności z jego religią, jako że takowej nie posiada. Tak więc nie jest hipokryzją ze strony ateisty np. wziąć ślub kościelny, bo żona jest wierząca albo zaprowadzić dziadka do kościoła i przesiedzieć z nim mszę, bo sam nie lubi chodzić. Obowiązuje go jednak etyka ogólna, która z religią nie ma nic wspólnego, tj. nie krzywdzić innych, nie robić im na złość, ogólnie nie być ch*jkiem.

Odpowiedz
avatar SirCastic
2 16

Typowy chrześcijański sposób krzewienia wiary i celebrowania wolnej woli....

Odpowiedz
avatar Morog
7 11

Jeśli ktoś nie jest katolikiem nie powinien przyjmować katolickich sakramentów. To po prostu świętokradztwo a zmuszanie do tego to poważny grzech.

Odpowiedz
avatar Etincelle
4 10

@Morog: tylko jeżeli ktoś nie jest katolikiem, to sakrament nie jest dla niego niczym istotnym, żadnym wielkim obrzędem, a zwyczajną i pozbawioną znaczenia czynnością, a o świętokradztwie w ogóle trudno mówić, zważywszy, że ta osoba w danej rzeczy świętości nie widzi.

Odpowiedz
avatar Morog
-2 6

@Etincelle: Ja oceniam sytuację jako osoba wierząca, to rzeczywistość którą zapewne nie potrafisz pojąć......

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 7

@Etincelle: "...jeżeli ktoś nie jest katolikiem, to sakrament nie jest dla niego niczym istotnym..." Rozumiem, że także przysięga małżeńska nie jest niczym istotnym? A dlaczego istotna jest wypasiona biała kiecka, lub ekskluzywny garniak? Przecież równie dobrze można by było ubrać się w "małą czarną" i kapelusz z... piórkiem w dupie. Też elegancko. A facet w markowe dżinsy i takąż koszulę rozpiętą do pępka. Komu miałoby to przeszkadzać, skoro wiadomo, że młodzi to ateiści? "...o świętokradztwie w ogóle trudno mówić, zważywszy, że ta osoba w danej rzeczy świętości nie widzi." Ale inni widzą. Spróbuj wejść do meczetu w butach i z "gołym tyłkiem". Albo - jako osoba niewierna - w trakcie muzułmańskich modlitw. Już tam ci szybko uświadomią czym jest świętokradztwo i brak poszanowania dla cudzej religii. @Morog: Jako osoba zdecydowanie niereligijna - doskonale rozumiem o czym mówisz. Masz moje pełne poparcie. Sama mogę być ateistką - ale nie pójdę do kościoła kpić sobie z cudzej wiary odstawiając teatr przed ołtarzem. Mam prawo krytykować katolików, wolno mi, ale nie wolno naigrawać się z nich w miejscu dla nich świętym. Do kościoła nigdy nie wejdę w trakcie nabożeństwa, bo to nie moja bajka.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-2 8

@Armagedon: Przysięga może być czymś istotnym (w znaczeniu: przysięgam partnerowi/partnerce), ale zamieszany w to Bóg już niekoniecznie - jeżeli ktoś zakłada, że on nie istnieje, to jak mógłby? A biała kiecka jest istotna? Przecież coraz częściej zdarzają się modele w innych kolorach. Co to w ogóle ma zresztą do rzeczy? Jedna to potraktuje jako oznakę niewinności, druga jako spoko zwyczaj, trzecia - wybierze inny kolor. I to ma być przykład właściwego postępowania czy jak? Poza tym, uważam, to jednak co innego wpierdzielić się komuś w cokolwiek i zakłócić porządek (niezależnie od tego, czy to rzecz związana z religią czy nie). Nie kibicowałabym komuś, kto postanowiłby w imię manifestowania braku wiary psuć cudzy ślub czy zakłócać mszę. Naigrawania się z katolików we wzięciu ślubu nie widzę. To pierwsze zakłada celowe działanie wymierzone w jakaś "ofiarę". Ślub bierze para, bo taką decyzję podjęła; nie jest to coś wymierzone w kogokolwiek. Równie dobrze można by uznać, że gruba osoba na plaży poszła tam, by psuć widoki innym plażowiczom, kiedy ona po prostu poszła na plażę i naprawdę nie ma obowiązku brać pod uwagę opinii innych w tym temacie.

Odpowiedz
avatar Morog
2 6

@Armagedon: mi chodzi o coś o wiele głębszego, mój wpis to raczej apel do taki ojców jak z tej opowieści. Ludzie nie zdają sobie sprawę jakim obciążeniem moralnym jest dla nich takie zmuszanie

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Etincelle: i dlateog ja bym nie chciala slubu koscielnego, bo tam w regulce jest nie tylko milosc wiernosc i uczciwosc malzenska, ale cos o zyciu w wierze i wychowywaniu dzieci w wierze raz, ze nie chce miec dzieci, dwa, ze nawej jesli jakims cudem by sie trafilo, to wolalabym, by wybralo samodzielnie po co przysiegac cos, czego nie ma sie zamiaru spelniac?

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 3

@bazienka: no, ja się tak generalnie zgadzam, że jak ktoś nie wierzy, to po co mu to. W historii natomiast korzyści były wymierne - dom, pieniądze itd. Mi bardziej chodziło o to, że nie ma sensu przykładać do takich osób miary katolików. Dla ateisty ten Bóg, w obecności którego przysięga, jest tak samo ważny jak niewidzialny przyjaciel, przytulanka itp., więc nie ma co robić z tego większego halo niż by się robiło z obietnicy złożonej przed obliczem zabawki, nawet jeśli dla jakiegoś dziecka ta zabawka jest ukochanym przyjacielem. Albo pod tęczą. Albo drzewem. Albo czymkolwiek, co realnie nie ma żadnego znaczenia.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 3

@Etincelle: No cóż. Niektórzy w zamian za pieniądze od rodziców zaczynają mieszać w to Boga, który dla nich nie istnieje. ot hipokryzja.

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 2

@rodzynek2: Hipokryzja to chyba jednak za małe słowo...

Odpowiedz
avatar Bedrana
0 4

@Etincelle: Im dłużej czytam twoje komentarze, tym bardziej dochodzę do wniosku, że jesteś albo skończoną kretynką, albo kompletnie zdemoralizowaną jednostką, dla której nie ma żadnych świętości. Ani własnych, ani cudzych. A twój kręgosłup etyczny zbudowany jest z... wróć, po prostu nie istnieje. Przysięga, babo jedna, będzie zawsze przysięgą, bez względu na to przed czym, pod czym, czy w obliczu kogo jest składana. Bo składasz ją nie tęczy, zabawce, księdzu, bogu, czy czemukolwiek, tylko osobie, której ją składasz. "... i że CIĘ nie opuszczę aż do śmierci" - na przykład. Wygląda na to, że dla ciebie każda przysięga znaczy tyle co pierdnięcie i "realnie nie ma żadnego znaczenia". A już składana w kościele przez ateistę - jest zupełnie nieważna. Znaczy - ślub był, ale jest niezobowiązujący, bo wszystkimi słowami, które w przysiędze małżeńskiej padły - można sobie podetrzeć dupę. Brawo ty.

Odpowiedz
avatar Bedrana
1 1

@bazienka: "po co przysiegac cos, czego nie ma sie zamiaru spelniac?" No i właśnie o to chodzi.

Odpowiedz
avatar fursik
1 1

@Bedrana ja rozumiem @Etincelle tak, że przysięga jest ważna, bo jest przysięgą. Kropka. Dla ateisty dodanie do niej boga nie przydaje jej ważności, ani jej nie ujmuje.

Odpowiedz
avatar Etincelle
-1 3

@Bedrana: dobrze, że Ty nie jesteś kretynką, co tak wyraźnie widać po Twojej umiejętności prowadzenia dyskusji. :) Hipokryzja byłaby, gdyby wszyscy zainteresowani - para + rodzice - nie wiedzieli o tym, dlaczego młodzi biorą ślub, gdyby młodzi spodziewali się takiego obrotu spraw i od początku grali przed rodzicami wielce wierzących, żeby wyciągnąć od nich pieniądze. Tu wszyscy wiedzą, na czym stoją. Nie różni się to niczym od sytuacji, w której dzieci zgadzają się zaprosić kogoś tam na ślub zgodnie z życzeniem rodziców, którzy w zamian za to chcą wesele opłacić. Ot, jeden uzna, że absolutnie, nie ma takiej opcji, drugi - że nieobecność dalekiej cioci Krysi nie jest czymś, o co warto kruszyć kopie. I zdaje się, że pisałam wyżej o składaniu przysięgi partnerowi/partnerce, więc o co właściwie Ci chodzi? To, że zrobią to w obliczu Boga czy ducha jakiegoś drzewa - co to w zasadzie zmienia? Poza tym nie, nie przysięga się wychowania dzieci w wierze, a wyraża taką chęć. Jak również na "przyjęcie ich z miłością". Zatem tak, kłamstwo, dokładnie takie samo, jakie powtarzają wszyscy katolicy planujący stosować antykoncepcję czy w ogóle nie planujący mieć dzieci. Swoją drogą trochę bawi mnie to zianie ogniem. Rozumiem, że tak samo podchodzisz do wszystkich innych odstępstw od zasad KK? Jak ktoś się zabezpiecza przed ciążą, ale chodzi do spowiedzi, gdzie wyraża mocne postanowienie poprawy? Gdzie "żałuje" uprawiania seksu przed ślubem? Jak wiele osób w trakcie ślubu zamierza wychować dzieci zgodnie z religijnymi nakazami i zakazami, z brakiem antykoncepcji łącznie? Ile planuje przekazać potomstwu, że ma czekać do ślubu i się absolutnie nie zabezpieczać? Jeżeli to ostatnie miałoby być wzorem katolika, który nie jest hipokrytą, to ja życzę wszystkim dzieciom, żeby jednak miały rodziców hipokrytów.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 2

@fursik: bo i o to mi chodziło. Gdybym przysięgała partnerowi miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz że go nie opuszczę aż do śmierci w obliczu pradawnego boga drzew, to sama przysięga - same złożone partnerowi śluby - byłyby dla mnie tak samo ważne, jak ślub cywilny czy przysięga w kościele. Bo przysięgam jemu, a cała reszta stanowi nieistotną otoczkę. A że ktoś uznałby, że robię coś przeciwko świętości tego gaju? No nie, ja tylko powiedziałam parę słów wśród drzew. Cudze (nad)interpretacje mnie nie obowiązują. Jeśli machnę nożem w powietrzu, to tylko machnę nożem, nie można stwierdzić, że jestem mordercą niewidzialnego przyjaciela jakiegoś dziecka. ;)

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-1 19

I przez takie akcje uważam, że katolicyzm należałoby zdelegalizować. Po prostu, całkiem. W momencie gdy wiara nie jest wyborem a przymusem, to nie jest to już religia, to szkodliwa sekta którą należy tępić wszelkimi sposobami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 10

@bloodcarver: Przecież oni wybór mają!

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 8

@bloodcarver: Rzekłeś!

Odpowiedz
avatar Salut_6
3 11

@bloodcarver: jesteś szurniętym zamordystą jak piszesz takie rzeczy pod takim postem. Tu nie ma żadnego przymusu xD. Rodzice zdecydowali o tym co robić z własnymi pieniędzmi, a dorosła para zdecydowała o rozpoczęciu własnego życia. To nie jest państwowy przymus chodzenia do kościoła jak za rządów Franco schizolu xD

Odpowiedz
avatar arokub
2 4

@bloodcarver: zdelegalizować należy takich fanatyków jak Ty, ale pewnie nawet nie widzisz swojego zaślepienia.

Odpowiedz
avatar Morog
-1 3

@bloodcarver: Tyle nienawiści...

Odpowiedz
avatar mg1987
0 4

@bloodcarver: delegalizować - nie. Oderwać od spraw państwa i budżetu - tak.

Odpowiedz
avatar Samoyed
-4 10

Wiekszosc katolikow wlasnie z takiego powodu jest katolikami. To znakomicie swiadczy o religii. Na pewno tego ich pana bozia chciala, zeby przymusic kogo sie da czy to kasa czy ogniem czy mieczem.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-4 10

Ale szambo wybiło w komentarzach xD Jak słusznie zauważył autor, parka sama siebie uważała za samodzielnych dorosłych, więc rodzice ich potraktowali jak dorosłych podejmująv decyzję o tym, na co chcą wydać swoje własne pieniądze. Nagle się okazuje że dla takich liberalnych piekielnych zbyt radykalna jest sytuacja, gdy dorośli ludzie są traktowani jak dorośli (:O), a inni dorośli ludzie decydują o tym co zrobić z własną uczciwie zarobioną forsą. A co do ludzi, którzy piszą o wierze i innych tego typu rzeczach - rodzice, jako osoby wierzące zobowiązały się przy chrzcie do wychowaywania dzieci w sakramentach, co właśnie robią. Dorosłe dzieci tego nie chcą - spoko ich sprawa, więc niech zostaną potraktowani jak dorośli ludzie. Tak, jakby prowadzili własne życie

Odpowiedz
avatar Morog
3 5

@Salut_6: Nikt nie zobowiązał się do zmuszania na siłę dzieci do praktyk religijnych.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-3 3

@Morog: where zmuszanie?

Odpowiedz
avatar mg1987
0 4

@Salut_6: zmuszanie może nie, ale szantaż zdecydowanie tak. I sprawa nie jest tak prosta jak przedstawiasz - jeśli by odmówili ślubu kościelnego mimo braku kasy od rodziców to stosunki w rodzinie by się jednak popsuły. Pójście na rękę rodzinie w takim przypadku jest chyba jednak "mniejszym złem". Chociaż ustępowanie głupszym nie zawsze jest najlepszym pomysłem.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-4 4

@mg1987: jaki szantaż XDDD już 10 raz chyba tłumaczę, że młodzi POWIEDZIELI ŻE SĄ JUŻ DOROŚLI. Jak szantażem może być nie danie pieniędzy dorosłym ludziom. Zostali potraktowani jak dorośli ludzie, bo tego chcieli

Odpowiedz
avatar mg1987
0 2

@Salut_6: ok, no to przekupili. Lepiej? I nie wiem jak to się ma do wychowania w wierze.

Odpowiedz
avatar Salut_6
-3 3

@mg1987: wykonali swój obowiązek nadany im przy chrzcie tych dzieci co do przygotowania ich do przyjęcia sakramentów. Skoro pomogła kasa to tyle. Pewnie woleliby żeby oni robili to z własnej woli, ale skoro to nie działa to ok. Lepiej zastanów się nad postawą "dorosłych" młodych, którzy jednak tak dorośli nie są i są w stanie swoje ideały sprzedać xD. Dalej to już pewnie osobna historia dwójki ludzi, którzy najpewniej do kościoła chodzić nie będą i rozpoczną własne życie. Co do zasad to bardziej zastanawia mnie postawa młodych, bo oboje będą sobie przyrzekać wierność na Boga, w którego nie wierzą, także po kilku latach pożycia może być ciekaweie z zaufaniem xD

Odpowiedz
avatar mg1987
2 4

@Salut_6: gdzie niby nauczają, żeby nauczać wiary przekupstwem. Jesteś kolejną osobą twierdzącą, że młodzi nie wierzą, więc znowu zapytam - skąd wiesz, że nie wierzą? A jeśli jednak nie wierzą, to jaki niby wpływ na ich związek ma mieć przyrzekanie na coś w co nie wierzą? Jakby mi ktoś dał pieniądze za przysięgnięcie, że będę wierzył w FSM, to bym to zrobił i wziął kasę. :P

Odpowiedz
avatar Salut_6
-3 3

@mg1987: gdzie ja napisałem że ma to ich nauczyć wiary? Pisałem tylko o przyjęciu sakramentów. "Jakby mi ktoś dał pieniądze za przysięgnięcie, że będę wierzył w FSM, to bym to zrobił i wziął kasę" Ponownie, naucz się czytać ze zrozumieniem, bo nigdzie nie pisałem że chodzi tu o przysięgę przed rodzicami, tylko przed nimi samymi. Jakbym wiedział, że moja partnerka jest niewierząca, a przysięgę wierności mi składa na Boga, to chyba taka przysięga nie byłaby zbyt wiele warta.

Odpowiedz
avatar anwute
3 9

Autorze - jesteś nie tylko niedojrzały, ale i żałosny. A rodzice z historii do miana „dorosłych” mogą pretendować tylko wiekiem, bo napewno nie postawą.

Odpowiedz
avatar justangela
4 8

Oooo wrócił naczelny troll kut-a-fon z kolejną wymyśloną historyjką, tylko po to, żeby sprowokować użytkowników do goownoburzy w komentarzach...

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@justangela: Może i tak. Ale fajna ta gównoburza, nareszcie coś cię dzieje. Stare czasy się przypomniały.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
5 7

Niezła patologia. Rodzice rozgrywający dziećmi jak pacynkami za pomocą pieniędzy. Moi rodzice też nam pomagali na starcie, dołożyli do ślubu, do mieszkania, pomagali na studiach. Wszystko z własnej woli, za zwykle "dziękuję mamo, tato". Mama wzruszała ramionami i mówiła, że jej też rodzice pomagali jak była 20latką, to i ona pomaga nam. Nigdy się w nic nie wtrącali. Ciesze się, że posłuchałam intuicji i nie przyjmowaliśmy żadnych darowizn od rodziców męża. Jego brat przyjął pomoc i teraz ma to samo - "wziąłeś od nas pieniądze, teraz powiemy ci jak masz żyć". Jestem daleko od tego i za każdym razem jak przyjeżdżamy na święta i jestem świadkiem tych akcji to sobie gratuluję, że sobie zaufałam.

Odpowiedz
avatar TakaJakja
1 3

Młodzi nie zrobili tego, co rodzice uważali za stosowne i nie otrzymali wszystkich przywilejów, które były gwarantowane pozostałym

Odpowiedz
avatar mama_muminka
4 6

@TakaJakja Powstaje pytanie o motywację rodziców. Czy pomagają dzieciom, bo chcą dla nich lepszego życia czy pomagają dzieciom, żeby je kontrolować. A kiedy dzieci nie żyją wg ich zasad używają pieniędzy jak smyczy. Ta historia więcej mówi o rodzicach niż o dzieciach.

Odpowiedz
avatar Allice
4 8

Szczerze? Najlepiej by zrobili jakby odcieli się od toksycznych rodziców. Bo inaczej tego nazwać nie można, nikt normalny nie szantażuje dzieci. Ślub po swojemu, z najbliższymi minus rodzice. Wnuki? Przecież nie chcecie nas to i wnuków. Ale rozumiem że ciężko przejść od wygodnego życia na swoje. Ale rodzice patologia a nie jatolicy, bo miłością i szacunkiem do bliźniego tego nazwać nie można

Odpowiedz
Udostępnij