Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do historii Ursueal o dziewczynie, która kopnęła faceta w tyłek,…

W nawiązaniu do historii Ursueal o dziewczynie, która kopnęła faceta w tyłek, po tym jak pomógł jej rozwinąć karierę.
Skojarzyła mi się z moją koleżanką.

Od podstawówki przyjaźniłam się z Darią. Nie miała w życiu łatwo i jak sama mówiła dzięki temu nauczyła się walczyć i przetrwać w trudnych warunkach. Fakt, że zawsze podkręcała trochę swoje historie - jej rodzina nie była bogata, raczej uboga, ale raczej na zasadzie kupowania ubrań na bazarze, a nie głodowania. Jej rodzice też nie mieli z nią łatwo, bo zawsze była buntownicza i sprawiała problemy w szkole. Z biegiem lat historii urosła do rozmiarów patologicznej rodziny, gdzie królował alkohol, przemoc, a nawet molestowanie.

W każdym razie zawsze starałam się być po prostu dobrą przyjaciółką, nie oceniać Dari, brać pod uwagę, że nie miała dobrych kontaktów z rodzicami, a więc też wsparcia od najbliższych. Często nie podobało mi się jej zachowanie względem innych ludzi, ale Daria zawsze miała na to usprawiedliwienie.

Daria mając 22 lata poznała pewnego faceta, starszego o prawie 20 lat Grześka. Grzesiek był biznesmenem i odnosił spore sukcesy zawodowe. Szybko zaczęli się spotykać jako para i Daria nawet się śmiała, że zbyt idealny i pewnie zaraz okaże się, że ma żonę i dzieci. Ale nie - Grzesiek był wdowcem. Jego pierwsza żona zmarła kilka lat wcześniej, dzieci nie mieli. Grzesiek traktował Darię bardzo poważnie, ona jego - z początku chyba nie do końca, ale jednak przekonała się do tego, że ten związek ma przyszłość. Niecały rok później Grzesiek się jej oświadczył. Sama go wtedy poznałam - wydawał się całkiem spoko gościem, mówił, że chce otoczyć Darię opieką, bo wie, że w domu nie miała łatwo, a jest mądra, zdolna, mogłaby pójść na studia, rozwijać się.

Ślub się odbył, nawet taki z tradycyjnym weselem, rodzice Darii byli zachwyceni zięciem i ku jej niezadowoleniu z wzajemnością.
Po ślubie Daria z ulgą rzuciła słabo płatną i niewdzięczną pracę i faktycznie zaaplikowała na studia, na które się zresztą dostała. Sprawiała wrażenie bardzo szczęśliwej, stała się łagodniejsza, milsza. Po pewnym czasie zaczęła mi się zwierzać, że studia ją nudzą i ma problemy z zaliczeniem przedmiotów, ale nie chce Grześka, który za te studia płaci, rozczarować. Poradziłam zmianę kierunku, ale interesowało ją tylko prawo, które ze względu na brak matury z historii, było poza jej zasięgiem. Równocześnie już kilka miesięcy po ślubie Daria czasem wypowiadała się o Grześku jak o starym dziadku, który za chwilę ma umrzeć albo pogardliwie nazywała go swoim tatuśkiem.

Stała się też w stosunku do dawnych znajomych nieco zarozumiała, często podkreślała, że kasa to nie problem, jednocześnie śmiejąc się, że nas nie stać na taksówkę albo wyjście do restauracji (większość z nas była jeszcze na studiach lub w pierwszej pracy. Zwracałam jej uwagę, żeby tak nie zadzierała nosa, bo jeszcze niedawno to sama się nawet nad burgerem z McDonalda trzy razy zastanawiała, a ona się śmiała, że umieć się ustawić to też sukces. Kiedyś powiedziała mi też wprost, że Grześka lubi i podziwia, ale nie kocha, ale to nie problem, bo i tak mogą być szczęśliwi - i żeby nie było, nie wątpię w to, że takie związki są, ale nie w tym rzecz. Po prostu ma to chyba znaczenie dla tej historii.

W każdym razie Daria zrezygnowała ze studiów po drugim roku i ogólnie nie bardzo miała ochotę robić cokolwiek. Przyznawała, że rola żony i tylko żony jej odpowiada. Lubiła szpanować luksusem, że nawet mnie, choć staram się być dość wyrozumiała i naprawdę ją lubiłam, zaczęła denerwować. Inni znajomi po prostu się od niej odwracali, a ona kwitowała, że nawet dobrze, bo w sumie woli mieć znajomych na poziomie. I tak by pewnie dalej Darii życie płynęło na byciu żoną.

Był tylko jeden problem. Grzesiek bardzo, ale to bardzo chciał mieć dzieci i to możliwie szybko, bo miał już ponad 45 lat. Daria wiedziała od początku, że on chce mieć dzieci, nawet opowiadała mi jak na jednej z randek zwierzył jej się, że dzieci planował z poprzednią żoną. Ta jedną ciążę poroniła, a kilka miesięcy później wykryto u niej chorobę i w przeciągu kolejnych kilku miesięcy zmarła, wiec tragedia za tragedią. Ale dzieci nie bardzo były w planie Darii, bo w sumie to nie bardzo chciała mieć w ogóle, a na pewno nie tak młodo. W końcu zwierzyła się Grześkowi, a właściwie wymyśliła historię, o tym jak to jako nastolatka została brutalnie zgwałcona czego skutkiem jest bezpłodność. W rzeczywistości brała po prostu tabletki.

Gdy mi to opowiedziała, nawet jak dla mnie granica została przekroczona. Powiedziałam jej, że co jak co, wszystko mogę zrozumieć, ale tu już robi komuś zwyczajne świństwo i go oszukuje. Daria jeszcze trochę się broniła, że to na teraz, bo może kiedyś też zapragnie dziecka i wtedy zdarzy się w mniemaniu Grześka cud i tym bardziej się ucieszy. Mimo wszystko dla mnie to było za dużo, powiedziałam jej, że niestety, ale po prostu, choć zawsze wiedziałam, że ma zadatki na manipulantkę, to to już dla mnie za dużo i po prostu nie mam ochoty się z nią zadawać.

Niestety, tu wychodzi mój brak silnej woli i mimo wszystko przywiązanie do Darii, bo choć kontakt osłabł to nadal był. Nie ufałam jej, jak mogłabym zaufać komuś, kto okłamuje własnego męża, ale jednak sporadycznie rozmawiałyśmy czy nawet spotkałyśmy się na kawę. Szczerze, Daria zrobiła się po prostu nudna. Jako, że większość wspólnych znajomych się od niej odwróciła, a życie jak żona biznesmena nie było jak w amerykańskich filmach, gdzie damy z wyższych sfer spędzają czas na grze w tenisie i zakupach (większość żon jego kolegów pracowała i zajmowała się dziećmi i żadna też nie miała ochoty zadawać się z kilkanaście lat młodszą Darią), to Daria ograniczała się do tego, co sobie ostatnio kupiła albo gdzie jadą na wakacje.

Ale i to się skończyło, bo Grzesiek w końcu znalazł te nieszczęsne tabletki antykoncepcyjne. Daria czasowo wywinęła się mówiąc, że to tylko leczniczo na jakieś zmiany na jajnikach. Nie wiem, czy Grzesiek jej uwierzył, w każdym razie kilka miesięcy później oświadczył Darii, że jej nie ufa, nie przekonuje go rzekoma bezpłodność, a poza tym nie jest taka, jak wtedy, gdy ją poznał, zrobiła się leniwa, nudna i nieprzyjemna i wydaje kasę bez opamiętania.

Ostatecznie skończyło się na rozwodzie, na którym Daria i tak nieźle wyszła, ale jednak poziom życia już nie ten. Gdy mi o tym zaraportowała to powiedziałam jej wprost, że w ogóle jej nie współczuję, a wręcz cieszę się, że dostała po tyłku, a Grzesiek się z tego małżeństwa wymiksował. Daria się zaśmiała i skwitowała, że ona ostatniego słowa jeszcze nie powiedziała, musi tylko Grześka jeszcze raz uwieść i zaciążyć i wtedy wróci do niej. Bo ostatecznie to już lepiej z bachorem żyć w luksusie niż bez bachora i bez luksusów.

Póki co plan nie wypalił i mam nadzieję, że nie wypali. Z Darią kontaktuję się rzadko, ale jeśli już, to radzę jej, żeby po prostu zaczęła żyć swoim życiem i je sobie ułożyła w uczciwy sposób.

Zastanawiacie się pewnie, czemu dalej mam z nią kontakt, bo opisałam ją jako okropną osobę. Ale jak napisałam, znam ją od podstawówki, ma też wiele pozytywnych cech. Zawsze była odważna, dziarska, ale też pomocna, pomysłowa, inteligentna i bardzo mi szkoda, że marnuje swój potencjał knując jakieś intrygi jak się lenić na czyjś koszt. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze pójdzie po rozum do głowy i choć jej już nie ufam na tyle, aby nazwać ją przyjaciółką, to nadal jej dobrze życzę.

oszustwa i klamstwa

by ~gwiazdkananiebie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Bubu2016
8 10

* Darii

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 11

@Bubu2016: W sumie - to nie Darii, tylko Natalii. "...kilka miesięcy po ślubie Natalia czasem wypowiadała się o Grześku jak o starym dziadku..."

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@Armagedon: niezaleznie, czy Daria, Czy Natalia, to w dopelniaczu i celowniku 2 i

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@bazienka: Wiem, wiem... Ale skojarzenie samo się nasunęło...

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@Armagedon: mi tez, dostalas plusika :)

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 10

I znów maliny.

Odpowiedz
avatar Chrupki
8 10

Pycha kroczy przed upadkiem. A przy odrobinie autorefleksji dziewczyna naprawdę byłaby ustawiona do końca życia.

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 12

@Chrupki: Tego to akurat nigdy nie wiadomo. W życiu różnie się plecie. Skąd wiesz, jaka byłaby jej dalsza rola w związku, gdyby facet dostał to, na czym mu najbardziej zależało - czyli dziecko? Całkowite uzależnienie się od mężczyzny, zwłaszcza ekonomiczne, to dla kobiety pułapka, której początkowo nie dostrzega. A z dzieckiem u piersi - jest już całkowicie uwiązana i "nie podskoczy". Ja nie bronię tej panny, ale zastanawiam się, czy o owej "bezpłodności" powiedziała lubemu przed ślubem - czy dopiero po? No i - ciekawe, jak duże ciśnienie na dziecko miał ten facet? Bo wiesz, związki rozpadają się także z powodu niemożności posiadania dzieci. Więc może i tu tak by było, nawet gdyby nie przyłapał jej na kłamstwie? Poza tym. Duża różnica wieku w związku - to zawsze spore ryzyko. Dla obu stron. Trzeba dokładnie wiedzieć, na co człowiek się pisze wchodząc w taki związek. Jeśli priorytety pary są różne - i tak z tej mąki, na dłuższą metę, chleba nie będzie.

Odpowiedz
avatar Fahren
9 9

@Armagedon: Tyle że jak w historii (naciąganej jak stare gacie zresztą) nikt jej nie zabraniał być uniezależnioną od zarobków faceta. Mogła studiować, mogła pracować, mogła się rozwijać - ale leń w dupie zwyciężył. I de-facto sama się uzależniła ekonomicznie od faceta.

Odpowiedz
avatar Chrupki
8 8

@Fahren: dokładnie o to mi chodziło. Nawet gdyby im nie wyszło (z jakichkolwiek powodów), mąż umożliwił jej komfortowe warunki do wypracowania swojej własnej niezależności, pozycji zawodowej i tak dalej. Mogła przy niewielkim wysiłku skończyć studia i zakręcić się w jakimś korpo bez strachu, że się nie utrzyma. Mogła porobić mnóstwo kursów doszkalających. Mogła rozkręcić swój własny mały biznes, bo mąż byłby bardzo wiarygodnym żyrantem. Mogła nawet na upartego ponownie zdawać maturę, skoro tak jej się marzyło prawo. Mogła wszystko. Teraz może sobie pluć w brodę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 4

@Fahren: @Chrupki: Święta racja. Facet w niczym jej nie ograniczał. A jeśli o "bezpłodności" wiedział przed ślubem - pewnie i to by przełknął. Gorzej, jeśli dowiedział się już po ślubie, a jednak dziecka chciał bardzo. A panna młoda - to i głupia. Liczyła na to, że "Misio kochać szalenie" i bez względu na wszystko nigdy jej nie zostawi. No i przeliczyła się. Oczywiście, że mogła dalej się kształcić, uniezależnić i robić solową karierę. Tylko że wtedy - to ona by go zostawiła. Jak amen w pacierzu. Nie kochała go przecież. No i mówiłoby się, że go wykorzystała, potraktowała jak odskocznię do dalszej kariery, a potem kopnęła w zad.

Odpowiedz
avatar OlaBar
1 5

Żeński Kukiz

Odpowiedz
avatar AimeeSi
7 7

A ja to bym chyba Grześkowi wspomniała o jej planie

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
-3 9

Mi ani jej ani jego nie szkoda. Jej z oczywistych względów a jego... Wdowiec czy nie - ponad 40-letni facet latający za 20-latką? I jeszcze chcący jej dziecko jak najszybciej zrobić? Śmierdzi na kilometr. Jak dla mnie to on się wymiksował bo wie, że ona nie jest naiwna i głupia.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 4

@Imnotarobot No to jest trochę fakt, że 40letni mężczyźni, którzy nie są zainteresowani kobietami w swoim wieku, no niech będzie nawet 30-latką? Podejrzane trochę. 30latka byłaby pewnie bardziej chętna na dziecko niż studentka. Ale trudniej jej zaimponować, bo najczęściej ma już wykształcenie i pracę. I oczekiwania. Nie to co 20latki, które są jeszcze dosyć naiwne jednak.

Odpowiedz
avatar tomatek
0 0

@mama_muminka: 30 też mają często dzieci z poprzednich związków, co nie wszystkim pasuje

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@mama_muminka: No dokładnie. 30 a 40 lat to nie jest aż tak duża rożnica na poziomie mentalnym jak 20 i 40 czy nawet 20 i 30. Zawsze jest to dla mnie podejrzane gdy dorosła, 30+, osoba szuka sobie partnera/ki wśród późnych nastolatków czy wczesnych 20-latków. Z resztą sam Grzesiek też mógł jej obiecywać wiele i udawać takiego kochanego a w momencie pojawienia dziecka by kombinował jak się z tego nie wywiązać i trzymać ją w domu. No mało jest takich sytuacji? By nie szukać daleko, mój tata miał dobrego kumpla, późna 40-stka, wdowiec. Znalazł 19-letnią dziewczynę i w ciągu roku zrobił jej dziecko "bo on tak strasznie chciał". Niby miała studiować, ale tatuś niechętny do opieki nad dzieckiem, w dodatku dużo pracuje za granicą, więc dziewczyna w zasadzie ma zmarnowane życie na starcie. Gościa znam osobiście i w ogóle mnie nie dziwi, że kobiety w bliższym mu wieku nie chcą mieć z nim nic wspólnego. Przykre jest dla mnie, że rodzice Darii nie widzieli w tym związku nic dziwnego i podejrzanego. Chyba tak samo pazerni i/lub naiwni jak ta córka.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Imnotarobot: Laski, ale Was ponosi. Każdy ma sobie prawo mieć preferencje co do partnera jakie chce - tak, jeden facet będzie chciał mieć młodszą, mniej doświadczolną partnerkę, która będzie spijać słowa z jego ust, inny starszą, doświadczoną, która będzie mu mamusiowała. I u kobiet działa to dokładnie tak samo, jedna będzie chciała młodszego, jurnego faceta, który z nią zaszeleje, a inna starszego w typie tatusia, który się nią zaopiekuje. I? W dzisiejszych czasach niektórzy trzydziestolaktkowie mają mentalność nastolatków. Mi się zdarza rozmawiać z ludźmi w moim wieku i poczuć się jak w liceum 15 lat wstecz. No i w ogóle zbrodnia, facet chce mieć dziecko, jak on śmie, na pewno zaraz po porodzie lasię porzuci. Sytuacji między nimi nie zna nikt. No, ale oczywiście - zakładamy najgorsze. Przecież kobieta nie może wyjść na tą złą w historii. To na pewno facet. Na pewno. @mama_muminka "Ale trudniej jej zaimponować, bo najczęściej ma już wykształcenie i pracę. I oczekiwania. Nie to co 20latki, które są jeszcze dosyć naiwne jednak." - gorzej, że są takie, które nie mają ani pracy ani wykształcenia, a uroda już nie taka jak u 20-latki. Tylko wymagania zostają. A tak zupełnie na poważnie - w moim otoczeniu singielki (i single w sumie też) po trzydziestce to najczęściej osoby albo po bardzo traumatycznych związkach albo takie z którymi ciężko wytrzymać na stopie przyjacielskiej. Nie wiem czy po czterdziestce chciałabym rozwiązywać cudze problemy emocjonalne albo szaprać się z jakąś trudną osobowością.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@digi51: Nie. Dorosły, ponad 30-letni człowiek szukający znacznie młodszej osoby jest po prostu obrzydliwe. Nie żyjemy w średniowieczu - jesteśmy bardziej ogarnięci i powinniśmy rozumieć dlaczego takie zachowania są mocno nie ok. To powinien być dla społeczeństwa sygnał, że z tym człowiekiem jest coś niehalo. Czy według Ciebie chęć posiadania naiwnego, bardzo młodego i niedoświadczonego partnera, którym będziesz mogła manipulować i którego będziesz mogła sobie "wytresować" to tylko preferencja? Nie, to jest zagrożenie dla tej młodej osoby. A jeśli w Twojej opinii ta osoba jest niefajna i "wymagająca" to... możesz z nią po prostu nic nie robić. My jako dorośli powinniśmy wiedzieć lepiej i się z taką osobą nie wiązać. Z tym dzieckiem - biorąc pod uwagę jak chętnie mężczyźni robią sobie dzieci, którymi się potem nie interesują - tak, daje to do myślenia. Zwłaszcza jak chcą je zrobić jak najszybciej bez względu na to co sądzi partnerka. Zrobienie dziecka jest nawet jedną z technik przemocy bo "uwiązuje" ofiarę z przemocowcem. W szczególności kobiety są wtedy w znacznie gorszej pozycji ze względu na ciążę, poród i opiekę, oraz ograniczone możliwości gromadzenia finansów. Może dla Ciebie to paranoja, ale jest to niestety rzeczywistość, którą przeżywa zbyt wiele osób. Po części dlatego, że wciąż społeczeństwo staje w ich obronie bo "miłość". A swoją drogą, wydaje mi się, że jasno określiłam, że postawa Darii mi się nie podoba.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Imnotarobot: Ach, ok. Tak samo skwitowałabyś 40-latkę umawiającą się z 25-letnim facetem? Czy wtedy to "wiek to tylko liczba, nikomu nic do tego, szczęścia kochana :****" Po pierwsze - w historii nie jest określone czy facet "polował" na młodą żonę czy zwyczajnie na siebie wpadli i zaiskrzyło. Nie każda 22-letnia kobieta to niedojrzała małolata. Miałam koleżankę w LO, która zaraz po maturze wyszła za mąż i świadomie zaszła w planowaną ciążę, żyje normalnie z mężem do tej pory, robi karierę zawodową. Nie wszystkie kobiety w wieku studenckim chcą sobie poszaleć i nic nie wiedzą o życiu. Po drugie facet dawał żonie możliwości rozwoju, a temat dziecka wyszedł po kilku latach. Gdy chciał mieć w domu młodą służebnicę- matkę Polkę to chyba od razu domagałby się zaciążania i raczej zniechęcał do rozwoju zawodowego. 22-letnia kobieta to osoba młoda, ale dorosła. Z jakiegoś powodu regulacje prawne są takie, że od 18 roku życiu można już się hajtać. Jeśli Ty uważasz, że każdy związek z taką różnicą wieku jest "nie ok" to może zapostuluj zmianę prawa, żeby hajtać się moża było od nie wiem? 30? Albo tylko z równolatkami? Masz jakieś przykre doświadczenia? Jest dużo par z dużą różnicą wieku, które są szczęśliwe i nie w nich żadnej przemocy ani manipulacji. To Ty sobie dopowiadasz, że facet na pewno chciał babę zniewolić i zmanipulować. Przypadkowo wszystkie patologiczne związki, do których dochodzi do takich sytuacji, jakie znałam to związki z niewielką różnicą wieku. Nie ma jednego schematu. W związku zawsze jedna strona jest dominująca i dowodząca. Możemy sobie tu dywagować o wyważonym parterstwie, ale żadna relacja nie utrzyma się, jeśli oboje chcą dominować. Żadna relacja też się nie utrzyma jeśli żadna ze stron nie potrafi dominować, wyjść z inicjatywą lub podjąć trudnej decyzji. I to wcale nie jest takie oczywiste, że jeśli mężczyzna jest starszy to zawsze będzie to on. I tak chęć bycia stroną dominującą w związku to jest tylko preferencja - bo fakt, że ma się mocniejszy charakter, większą siłę przebicia i zdolność podejmowania decyzji nie znaczy, że partnerem się manipuluje albo nim rządzi.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@digi51: "Tak samo skwitowałabyś 40-latkę umawiającą się z 25-letnim facetem? Czy wtedy to "wiek to tylko liczba, nikomu nic do tego, szczęścia kochana :****"" Czy nie wyraziłam się jasno, że jest to złe? I biorąc pod uwagę OBIE płcie? Serio nie widzisz, że problemem jest różnica w dojrzałości? Różnica między 30 i 40 lat nie jest tak duża jak 20 i 30. To są zupełnie inne poziomy i człowiek nadal się rozwija do ok 25 roku życia. Nie, nie znaczy to, że patologiczny związek nie może wystąpić przy małej różnicy wieku. Nie zmienia to faktu, że małe jest prawdopodobnieństwo aby związek 40-letniego typa z 22-letnią babką był oparty na zdrowym partnerstwie. Za to szansa na to, że osoba młodsza jest wykorzystywana przez starszą jest ogromna. Nawet przykłady, które podałaś o "jurnym facecie" czy babce "spijającej słowa z jego ust" wręcz krzyczą czym te związki tak naprawdę są i nie o partnerstwo tu chodzi, a powinno. Bo nawet jeśli jedna strona jest bardziej "dominująca" to jeśli do tego posiada jeszcze przewagę doświadczenia i finansową to przechodzi to w dużą kontrolę nad drugą osobą. Chęć kompletnego, lub dużego zdominowania drugiej osoby jest z resztą częstym powodem, dla którego ci ludzie szukają sobie młodszych osób. To nie jest zdrowe i jest niebezpieczne. Ich rówieśnicy to widzą i dlatego ich nie chcą. Podejrzana jest dla mnie osoba, która świadomie związuje z osobą tak młodą. W przykładzie, który podałam wcześniej, dziewczyna też nie była znięchęcana do studiowania i robienia kariery. Zdanie on zmienił PO pojawieniu się dziecka. Wydaje Ci się, że to jest jakiś bardzo rzadki scenariusz? Bo Ci mogę zagwarantować, że nie. Więc mnie "dobre" podejście tego Grześka nie dziwi i nie zdziwiłaby mnie jego nagła zmiana. Uwierz mi, że gdybym mogła ściągnąć najmądrzjeszych psychologów do sejmu aby mogli określić jak w tej kwestii zmienić prawo to bym to zrobiła. Bo to powinno się zmienić. Kiedyś pozwalaliśmy by dzieci brały ślub z dorosłymi ludźmi. Zmieniliśmy to bo dotarło do nas, że to chore. Podnieślmy poprzeczkę raptem o parę lat i dalej pozwalamy na to by młodzież była wykorzystywana przez dorosłych, ale już "legalnie". Z resztą jak musisz podkreślić, że coś jest legalne to już powinien to być dla Ciebie sygnał, że coś tu nie gra. Mogę jedynie prosić Was wszystkich by nie patrzeć na tego typu związki jako coś normalnego bo po prostu nie są i ten młodszy człowiek potrzebuje pomocy.

Odpowiedz
avatar digi51
-1 1

@Imnotarobot: To, co piszesz, niestety jest tylko dowodem na to, że jesteś despotką, która chce każdemu życie ustawiać. Masz jeden według Ciebie słuszny model związku i chcesz każdego przymuszać do życia według Twojego scenariusza. Jeśli nie - to patologia. A to co piszesz o podnoszeniu poprzeczki - już nie przesadzaj. Ile można w nieskończoność przedłużać sobie dzieciństwo? Oczywiście, czasy się zmieniają, to, że kiedyś kobiety wychodziły za mąż w wieku np. 10 lat było pochodzną tego, że średnia wieku wynosiła, ile? 30 parę lat? Ok, człowiek rozwija się emocjonalnie powiedzmy do 25 roku życia. Powiedzmy. To oznacza, że postulujesz wiek pełnoletności na poziomie 25 lat. To by oznaczało, że do 25 roku życia człowiek ma ograniczone możliwości podjęcia pracy, a rodzice mają obowiązek go utrzymywać. Bo przecież się rozwija i jest niedojrzały. I nie gadaj, że to dwie różne sprawy. Człowiek mniej więcej w wieku 18 lat musi się zdecydować, co chce robić zawodowo. Przekwalifikować się na inny zawód jest ciężko trudniej niż się rozwieść. Czyli uważasz, że człowiek jest zdolny do decydowania o swoim rozwoju zawodowym i utrzymania się, ale nie jest w stanie podjąć decyzji co do tego, czy z daną osobą mu dobrze czy nie?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
0 0

@digi51: Eh, czy naprawdę musisz rzucać ataki personalne? To nie jest przesada, że zależy mi na tym by dorośli nie wykorzystywali młodszych osób. To nie jest normalne by ponad 30-letni człowiek uganiał się za nastolatkami. Czy naprawdę nie przeraża Cię, gdy słyszysz o tym, że koleżanka ma ok. 30 letniego faceta a sama ma 16-18? Według Ciebie taki facet jest normalny? Naprawdę sądzisz, że on jest nią zainteresowany bo jest "bardziej dojrzała niż inne w jej wieku"? Nie postuluję by wiek pełnoletności był ustawiony na 25. Nie wiem ile powinien być dokładnie. Tym powinna zająć się mądrzejsza głowa od mojej. Nie mniej, denormalizacja takich związków by uniemożliwić krzywdę nic nie zaszkodzi a tylko pomoże. W mojej opinii wymaganie by 18-latek zadecydował o całym swoim przyszłym życiu podczas gdy nadal oczekujemy, że będzie prosił czy może wyjść do łazienki na lekcji jest co najmniej przykre. Ludzie się zmieniają, i jak sama przyznałaś - wciąż się rozwijają. Powinninśmy lepiej zadbać o młodych i dać im większe pole manewru. Poza tym kierunek, który wybiorą czy praca, same w sobie nie manipulują i nie kontrolują człowieka. Czego nie można powiedzieć o toksycznym partnerze. Inny użytkownik słusznie zauważył, że rówieśnicy tych ludzi mają wymagania, które zwyczajnie wynikają z doświadczenia i są one często dla ich własnego bezpieczeństwa i chęci prawdziwego partnerstwa. Doświadczenia, które ta młodsza osoba zwyczajnie jeszcze nie ma i nie jest w stanie przejrzeć tych zachowań. Łatwiej jest wyjść z toksycznego związku z rówieśnikiem, który nie ma nad Tobą kontroli finansowej i emocjonalnej. Ogółem społeczeństwo traktuje młodzież tak jak im w danej sytuacji wygodnie. 18-latek może głosować, musi podjąć decyzje, które zaważą na całym jego życiu. Ale jak przychodzi co do czego to nazwiemy ich gówniarzami bo to jeszcze nastolatek i "co on tam wie". A gdzie związek ze zbyt dorosłymi ludźmi w tym wszystkim? Kto najwięcej zyskuje na opinii, że w tym wieku ten nastolatek jest już "dorosły"? Podpowiadam, że nie ten nastolatek. Brak jest balansu w traktowaniu młodzieży i brak jest ochrony przed niebezpieczeństwami w takich związkach. Jeśli według Ciebie jestem despotką bo zależy mi by młodzież była bezpieczna i niewykorzystywana przez toksycznych typów to trudno. Nie zamierzam patrzeć na to obojętnie bo zbyt wiele osób się na tym przejechało. Przykro mi, że nie widzisz tego oczywistego niebezpieczeństwa. Pozostaje mi życzyć Ci abyś ani Ty ani nikt z bliskich Ci osób nigdy nie padł ofiarą takiego człowieka i aby nikt z Was nie patrzył obojętnie gdyby coś takiego się jednak wydarzyło.

Odpowiedz
Udostępnij