Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nic mnie tak nie denerwuje jak ludzka hipokryzja i mentalność "Jak Kalemu…

Nic mnie tak nie denerwuje jak ludzka hipokryzja i mentalność "Jak Kalemu zabrać krowę to źle, ale jak Kali zabierze to dobrze".

Otóż mieszkamy w nowym bloku, który jednak ma dość duże klatki, a w korytarzu oprócz drzwi do mieszkań, są jeszcze drzwi do komórek lokatorskich. Mam też sąsiadkę, która gdy się wprowadzała wraz z mężem, za cel postawiła sobie bycie naczelnikiem osiedla.

Na naszym piętrze ktoś zostawiał wózek - taką spacerówkę na starsze dziecko (nie wiem jak to się nazywa). Przyszło upomnienie i wózek zniknął.

Ktoś zostawił rower pod schodami (nikomu nie miał jak tam przeszkadzać) na czas padania deszczu. Kojarzę tego sąsiada, dojeżdża rowerem do pracy i mieszka w kawalerce bez balkonu, więc nie miał gdzie go dać. Zostawił przy nim kartkę, że jak tylko przestanie padać, to do zabierze.
Dostał upomnienie z administracji, że części wspólne to nie przechowalnia.

Inna sąsiadka, mająca berbecia w wieku ok. 2 lat i niemowlę w wózku, zostawiła wózek na dole i poinformowała na grupie osiedla, że jak przyjdzie mąż to go zabierze do góry, bo ze względów zdrowotnych nie może dźwigać, a akurat była konserwacja windy. Nigdy wcześniej nie stawiała tam wózka. Pożaliła mi się, że ktoś na nią doniósł do administratora, załączając zdjęcie z grupy.

Spotkałam się na korytarzu z sąsiadką - naczelnikiem i opowiedziałam jej o tych sytuacjach, że to chyba trochę przesada. Na co ona się oburzyła, że klatka to nie miejsce do zastawiania rzeczami prywatnymi i ona będzie takie rzeczy zgłaszać, żeby nauczyć ludzi porządku. Spytałam się jej, czy te zgłoszenia to była ona. Z dumą powiedziała, że tak. Wyjaśniłam jej, że nim się wprowadziła, to nikt nie miał nic przeciwko temu, żeby coś na chwilę zostawić, o ile zostawiło się kontakt do właściciela rzeczy, albo wrzuciło info na grupie i poradziłam jej przyhamować. Nie zrobiła tego. Co więcej zaczęła wysyłać do administracji wszystko co w jej uznaniu było niegodne.

Sama trafiłam na jej czarną listę, gdy wynosiłam śmieci i pękł mi worek. Wyniosłam to co było całe, wróciłam do domu po zmiotkę i nowy worek. Minęła mnie w drzwiach. Następnego dnia dostałam maila z administracji, że moje zostawianie śmieci do posprzątania przez serwis sprzątający jest niedopuszczalne. Przedzwoniłam do administracji i okazało się, że sąsiadka wysłała zdjęcie z opisem, że śmieci czekały do sprzątania wieczornego przez serwis. Wyjaśniłam, że dosłownie śmieci leżały z 2 minuty, bo od razu je posprzątałam. Przestałam z nią rozmawiać.

No i naczelniczka osiedla zmieniła zdanie, gdy pół roku temu urodziło jej się dziecko. Nagle na korytarzu można trzymać wózek i to jeszcze przy swoich drzwiach, zastawiając połowę korytarza. Parkować też można na chwilę przy klatce, bo miejsca postojowe są za wąskie aby zapakować się z wózkiem i dzieckiem do auta.

Ktoś postanowił się mścić i jak podejrzewam robił to co ona czyli zgłaszał wszystko do administracji, bo dzisiaj rano pojawił się płaczliwy post o tym, że sąsiedzi na tym osiedlu są bezduszni. Ona ma małe mieszkanie i nie ma gdzie dać wózka, tak samo nie może zmieścić się na swoim miejscu, gdy dziecko musi zapakować. Jej mąż pracuje na nocki, więc ona musi mieć blisko wózek! No generalnie osiedle jest złe, bo ona nie może zostawiać rzeczy i zastawiać wejścia do klatki autem.

Dostała reakcje "haha" i ironiczne "trzymaj się". Chyba słusznie.

Blokowisko

by ~Hipokryzjaludzka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar helgenn
12 12

Nie jestem zwolenniczką zawalania korytarza, pomijając fakt, że jest to wbrew przepisom. Najlepiej jakby sąsiadkę zgłosił teraz każdy po kolei na kogo doniosła. Mam w bloku takiego fuhrer comando, jak ktoś przypnie na jedną noc rower na korytarzu to od razu idzie od niego zgłoszenie do administratora. Co śmieszne, w wózkowni nie ma miejsca, bo fuhrer sobie tam zrobił osobistą przechowalnię wózków i rowerków swojej trójki dzieci (sam się przyznał na spotkaniu wspólnoty), niewiele więcej już się tam zmieści...

Odpowiedz
avatar Habiel
9 13

@helgenn: Takie podejście jest szkodliwe. Jeśli system w tym bloku działał i serio to było na chwilę i z oznaczeniem właściciela rzeczy, to czemu ktoś miałby mieć coś przeciw.

Odpowiedz
avatar xpert17
6 8

@Habiel: w czasie pożaru ta kartka z informacją czyj to wózek/rower i jak długo będzie tam stał - będzie jak znalazł!

Odpowiedz
avatar Jorn
1 1

@xpert17 Wszystko zależy od wielkości i układu powierzchni wspólnych. W bloku moich rodziców zostawienie czegokolwiek na klatce byłoby niedopuszczalne, bo właśnie utrudniałoby ewakuację. W niektórych sąsiednich blokach korytarze przy klatkach schodowych są tak duże, że każdy z lokatorów mógłby zostawiać rower lub wózek, a i tak zostałoby sporo miejsca.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 13

Dobrze tak wrednemu babsku. Niech biadoli. Nie rozumiem tylko tego argumentu: "Jej mąż pracuje na nocki, więc ona musi mieć blisko wózek!". Co jedno ma wspólnego z drugim?

Odpowiedz
avatar marcelka
10 10

@pasjonatpl: poza tym co resztę mieszkańców mają obchodzić nocki jej męża? Nie popieram zastawiania przestrzeni wspólnej, uważam, że trzeba mieć po prostu tyle rzeczy, na ile się ma miejsca (w mieszkaniu, komórce, piwnicy, garażu itd.). Jak się komuś coś w mieszkaniu nie mieści, to albo trzeba z tego zrezygnować, albo z czegoś innego. Ale jeśli zostawianie rzeczy przez innych było sporadyczne, nie blokowało drogi ewakuacji itd. i nie przeszkadzało pozostałym - no to się babsko niepotrzebnie czepiało. Teraz powinna dostać "podziękowanie".

Odpowiedz
avatar Wilczyca
-5 5

Hipokryzja sąsiadki piekielna, ale za równie piekielne uważam wczesniejsze zastawianie klatki przez inne osoby. Takie "tylko na chwilę" zazwyczaj nie trwa kilku minut czy godzin. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że klatka schodowa nie służy do przechowywania prywatnych rzeczy.

Odpowiedz
avatar Error505
-3 5

chyba to co napiszę nie będzie popularne. Zrobiła źle. Dostaje teraz po d...ie. I dobrze. Ale: 1. Ludzie popełniają błędy i nadmierne płacenie za nie nie jest OK. 2. Dla wszystkich będzie lepiej jak będzie tak jak przed jej wprowadzeniem się. Jak ją ędziecie czołgali przez dłuższy czas to zostanie tak, jak w tym eksperymencie z małpami, drabiną i bananem. Dlatego po jakimś czasie trzeba jej odpuścić i powiedzieć, że wracacie do poprzednich zasad.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

@Error505: byloby OK, gdyby zdobyla sie po prostu na przeprosiny, a nie odstawiala skrzywdzona dziewice

Odpowiedz
avatar Error505
-1 1

@bazienka: Pewnie, że tak byłoby najlepiej. Tyle, że większości ludzi b. trudno się na to zdobyć. Jak to będzie trwało to nie będzie powrotu do normalności czyli możliwości zostawienia jakiś gratów na krótko bez natychmiastowego zgłoszenia do administracji. Babka dostała za swoje, wie, że zrobiła źle, pewnie nie jest jej z tym dobrze. Jeśli nie potrafi przeprosić publicznie to może ktoś mógłby z nią porozmawiać albo może ktoś mógłby napisać na grupie blokowej, że kończą z kablowaniem każdej pierdoły doo administracji i określić zasady zostawiania klamotów. Eh, tępią mi się zęby z wiekiem. :)

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

zglaszalabym z dzika radoscia wiem, jestem wstretnym czlowiekiem :)

Odpowiedz
avatar greenwalls
1 1

Sama mam dziecko "wózkowe" i nie wyobrażam sobie zostawiać wózka na klatce schodowej. Po pierwsze - to moja własność, która kosztowała kilka stów i nie chciałabym, żeby ktoś mi to ukradł. Po drugie - względy bezpieczeństwa. A co, jeśli komuś z sąsiadów coś się stanie i ratownicy nie będą mogli przejść z noszami? Wnoszę wózek do domu, składam i chowam w szafie. A sąsiadka ma za swoje. Gdybym mieszkała w tej klatce to też bym złożyła na nią skargę.

Odpowiedz
avatar LolaLola
0 0

WOW, to administracja może reagować na skargi? Mieszkałam kiedyś w bloku, w którym drzwi wejściowe były notorycznie zastawiane przez zaparkowany samochód i to nie na chwilę (chyba że ktoś kilka godzin uważa za chwilę), jedna baba uznała chyba wiercenie za hobby a za zwrócenie uwagi urządzała awantury. Skargi do administracji szły jak papier podczas sraczki, a reakcji zero. Pomogła dopiero wyprowadzka.

Odpowiedz
Udostępnij