Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tytułem wstępu - jestem starą lumpeksiarą. Uwielbiam lumpeksy, ubieram się praktycznie tylko…

Tytułem wstępu - jestem starą lumpeksiarą. Uwielbiam lumpeksy, ubieram się praktycznie tylko tam. U mnie w mieście półmilionowym lumpeksów jak mrówków, a jak tak sobie na przestrzeni lat obserwuję zmiany w kulturze lumpeksowania.

Dziś w przypływie emocji opiszę wam, jak ostatnimi czasy obserwuję januszowanie właścicieli lumpeksów. Lumpeksy stają się coraz bardziej popularne i wielu właścicieli takich przybytków to ludzie młodzi, zdawałoby się, że nieco bardziej zorientowani na klienta niż starsze panie zaczynające kariery w handlu za czasów PRL. Moje osobiste kwiatki z ostatnich miesięcy.

1. Brak ceny

Dokładnie tak. Wchodzisz do sklepu, zero informacji, co ile kosztuje. Na wagę? Na sztuki? Metki z ceną? Brak. Właściciel wycenia przy kasie. Jest to naprawdę irytujące. Lumpeksowanie to radość ze znajdowania perełek i o zakupie decyduje cena. Są rzeczy, które za 5zł kupię, ale już za 15 nie. I podchodź co kilka minut do kasy i pytaj o cenę. Właściciel wymyśla sobie cenę na miejscu. Pewnie jeszcze oceniając wcześniej potencjalnego klienta, na ile się zgodzi. Jednemu powie 20, innemu 50.

2. Przekłamana cena

Poniekąd w odniesieniu do poprzedniego punktu - z ulicy nęci mnie wielki szyld "wszystko 10zł". Wchodzę, wybieram parę szmatek, no wow, za dychę to naprawdę niezłe rzeczy upolowałam. A pani mi nagle przy kasie stwierdza, że to to jednak 20zł, a to 30zł. Mówię, że ok, to z tych rezygnuję. I dostaję spojrzenie, które mogłoby zabić i rozkaz, że mam w takim razie odwiesić, tam gdzie wisiało.

3. Niejasne zasady sprzedaży

Znów - pod sklepem tablica "wszystko za piątkę", czyli to co misie lubią najbardziej. W tu w sklepie dwa wieszaki wydzielone z rzeczami za piątkę, a reszta to rzeczy wycenione. Za piątkę można mieć takie cuda jak sukienka z wielkimi odbarwieniami, spodnie rozdarte praktycznie na pół albo poplamiony T-shirt z pepco. Zwracam ekspedientce uwagę, że mogliby ten wieszak zrobić wyprzedażowy, a nie stawiać sobie reklamę, że niby wszystko za 5zł. A ta mi odpowiada, że reszta to towar luksusowy, to chyba jasne, że wyceniony. Aha. Bluzka z Zary i spodnie z Atmosphere to towar luksusowy. Ok.

4. Towar luksusowy

Kontynuując wątek - wiele sklepów tworzy sobie osobne wieszaki z rzeczami "ekskluzywnymi". Czego się spodziewamy? Towaru z wyższej półki. Prady czy Versace może nie, ale już jakiś Ralph Lauren czy Boss byłyby na miejscu. A tam? Królują poliestrowe szmatki z Primarka i Kika (!!!), tyle, że w dobrym stanie. Wycenione czasem na więcej niż można dostać nowe w sklepie.

5. Na koniec konkretna sytuacja, która doprowadziła mnie dziś do awantury sklepowej.

Weszłam sobie do nieznanego mi dotąd lumpeksu. No standard - szmatki w cenie dnia za 10 czy 12zł i wieszak z towarem luksusowym, wycenionym. 50zł za kieckę z lumpa nie zapłacę, więc grzebię w rzeczach w cenie dnia. Wygrzebałam koszulkę z Lacoste. Do tego trzeba dodać, że sklep mały, byłam jedyną klientką, a na wieszak z wyceną ledwo rzuciłam okiem. Kasjerka podlicza moje zakupy, aż trafiła na tę koszulkę z Lacoste. I mówi, że to to chyba z wyceny wzięłam. Odpowiadam, że nie, wzięłam z normalnie z wieszaka spośród innych koszulek.

Pani wzdycha, że no niemożliwe, na pewno z wyceny wzięłam, tylko metkę urwałam. Wkurzyłam się i powiedziałam, że przecież widziała, że tam nie grzebałam, to jak miałam stamtąd koszulkę wziąć. Pani nie wie, ale na pewno tak było. No może ewentualnie inny klient to zrobił, ale ona mi tej koszulki nie sprzeda, chyba, że za 50zł. Mówię, że sorry, ale nie obchodzi mnie to, koszulka wisiała normalnie na wieszaku i wedle informacji na tablicy kosztuje 10zł, więc chcę ją za tyle kupić. Pani nakrzyczała na mnie, że jestem cwaniarą i wieśniarą, która firmówkę chce po taniości dostać i w ogóle zniszczyłam towar, bo urwałam metkę, więc ona zaraz na policję zadzwoni. Mówię, żeby dzwoniła śmiało, ale pani zaczęła mnie przeganiać ze sklepu.

Wyszłam i jestem wzburzona do teraz. Macie pomysł czy można to gdzieś zgłosić i czy ma to jakiś sens bez dowodów na zaistniałą sytuację?

lumpeksy

by ~lumpeksiara
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
19 19

Na pewno można im wystawić opinię w google albo gdzie indziej online.

Odpowiedz
avatar Habiel
11 11

Kiedyś w lumpach potrafiłam wyrwać fajne rzeczy, ale od czasu powstania Vinted mam wrażenie, że sami właściciele lumpów robią selekcję na to co pójdzie przez tę platformę oraz totalne szmaty, które pójdą do sklepu. Brudne, porwane ciuchy lub w stylu dla babci to jedyne co widziałam podczas ostatnich wizyt w lumpach.

Odpowiedz
avatar Chrupki
4 6

Bardzo przykra sytuacja, współczuje. Nie mam pojęcia, jakie masz możliwości od strony prawnej, ale tak zwyczajnie, jako konsument, to chyba właśnie robisz to, co możesz, czyli wystawiasz opinię w Internecie. Powiel ją jeszcze na popularnych miejscach i może sprzedawca zacznie szanować klienta. A może nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Inspekcja handlowa. Mieszanie w cenach to poważne naruszenie.

Odpowiedz
avatar Semilinka
6 6

Ja się w pewnym momencie przerzuciłam na vinted. Od jakiegoś czasu zauważyłam że cena do jakości w lumpach zrobiła się dziwnie nieproporcjonalna. Kiedyś mogłam wyjść z całym koszykiem teraz jeśli kupię jedna rzecz to cud. Po za tym w Cieszynie zauważyłam fajna zależność. Gdy są przeceny pojawiają się panie które nagle wygrzebują z dziwnych kątów gury ciuchów (autentycznie nie jest to koszyk sklepowy a 5) i kupują. A potem tę ciuchy w dużo wyższej cenie można było znaleźć w innych lumpach albo sklepikach! Obstawiam że część trafiła w internetowe aukcje. Po prawdzie już zaczęłam unikać profili na vinted które ewidentnie korzystają z zasobów lumpeksów.

Odpowiedz
avatar digi51
7 7

@Semilinka: Sama lubię zakupy w lumpeksach i o ile skupowanie na handel w innym sklepie zdzierżę, bo to normalne prowadzenie działalności gospodarczej - tak tych grażyn handlujących potem na czarno w necie albo na bazarach nie mogę zdzierżyć. I choć z vinted praktycznie już nie korzystam, tak jak jeszcze korzystałam, to też unikałam sprzedawców, którzy ewidentnie robią to komerycjnie. Pomijając kwestie niepłacenia podatków, to te osoby mają tak cwaniackie nastawienie do klienta, że głowa mała. Z jednej strony chcą być wielkimi przedsiębiorcami, handlować, zarabiać na tym, z drugiej strony robiąc to pod płaszczykiem sprzedaży prywatnej wiedzą, że klient może im nagwizdać w razie czego. Raz czy dwa kupiłam coś od takiego vintedowego sklepu. Za każdym razem rzecz miała być w bardzo dobrym stanie, a w rzeczywistości była poniszczona i znoszona. Reakcja sprzedawcy - "chcesz nowe to se sklepu idź!!!". Obrażanie na privie (tylko takie inteligentne bez wulgaryzmów, żeby im vinted konta nie zblokował) też standard. Poza tym mam bekę jak na vintedowej grupie karyna się skarży, że jej konto zblokowali - niektóre jęczą, że miały kilka tysięcy pozytywów. Kilka tysięcy transakcji sprzedając/kupując prywatnie?! Serio? A inne karynki tego bronią i ubliżają osobom, które niby te konta zgłaszają, bo co? Masz jakieś dowody, że osoba, mająca wystawione 1000 przedmiotów robi to zawodowo?! Masz?! Może sprzedaje po rodzinie. Takiej bardzo dużej rodzinie. Ale jak ją taka grażyna oszuka to nagle płacz, że są problemy ze zwrotem i odzyskaniem pieniędzy i pytanie, gdzie to zgłosić. A do tego w samych lumpeksach - chamstwo, wyrywanie z rąk, ściąganie hurtem całych wieszaków, przepychanie się, przewracanie innych klientów...

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
4 4

@digi51: ja zdecydowalam sie po latach sprzedać książki. Przeczytałam, że zgodnie z prawem by za darmo to robić to po pierwsze minimum pół roku musi minąć od zakupu. Czyli nie mogę kupić książki i wystawić na drugi dzień. Jest też kwestia ile uzyskam z tych książek. Dziwię się że ktoś kto dużo sprzedaje o tym nie wie. Ba, nie interesuje go to. Serio, nie chciałabym żeby urzad mnie ścigał. Jestem jak najbardziej za zgłaszaniem kogoś kto dlugoterminowo bardzo dużo wystawia.

Odpowiedz
avatar marcelka
2 2

@AnitaBlake: no tak, ale niby jak ktoś ma sprawdzić (lub jak miałby ktoś udowodnić), czy dana książka kupiona została 5 lat temu, miesiąc temu czy wczoraj? Przecież nie ma obowiązku i chyba nikt nie trzyma paragonów za zakup książek...

Odpowiedz
avatar Semilinka
0 0

@digi51: dlatego ja gdy tylko jest mało zdjęć, niewyraźne lub w dziwnym świetle lub ujęciu zawsze proszę dla zasady o więcej. Chociaż pod pozorem dodatkowych wymiarów z metrówką. Ileż to razy na zdjęciach wygląda fajnie ale przy dodatkowych widać już że wcale w dobrym ani nawet średnim stanie nie jest a cena prawie jak za nówkę. Kiedyś laska sprzedała mi bluzę z alliexpress za 80 zł. Skulkowaną i skurczoną (rozpoznaję po tkaninie). No szmata której bym nie sprzedała za 5 zł bo by mi wstyd było. W opisie wielkimi literami że zwrotów nie przyjmuje. Zrobiłam zdjęcia opisy i zgłosiłam do vinted. Oburzenie było że przecież o co mi chodzi mogę sprzedać dalej. Zwrot dostałam. Ale niesmak został. I kolejna dozą ostrożności. Kolejnymi kwiatkami na vinted są zboczeńcy. Z tym że to już materiał na historię. Bo tacy nie biorą się tam z nikąd.

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 8

Byłoby piekielnie, gdyby nie punkt 4. Właściciel sklepu może sobie nazwać szmatę do podłogi towarem luksusowym i wystawić za dowolną cenę. Jeśli nie robi takich numerów jak opisane w pozostałych częściach, trudno to określić jako piekielne. Jeśli ci towar i cena nie odpowiada, możesz nie kupować.

Odpowiedz
avatar rafik54321
6 8

Dlatego właśnie nie lubię lumpeksów XD... Kiedyś chciałem kupić spodnie. Najzwyklejsze jeansy na mój tyłek. Bez żadnych nowomodnych dziur, przetarć i innych takich cudactw. Że szkoda mi było czasu to po prostu od razu poszedłem do sprzedawczyni, żeby mi wskazała gdzie konkretnie coś takiego może być. Zaczęła mi wciskać na siłę poprzecierane spodnie, potem jakieś śliskie, wgl nie jeansy. Aż musiałem podnieść głos, że jak nie ma normalnych spodni to wychodzę. Nie dotarło do babki. Widzę że idzie do mnie z kolejnym syfem. Powiedziałem że wychodzę i po prostu na bezczelnego wyszedłem XD. Rozumiem marketing itd, ale jeśli przychodzi bardzo konkretny klient, który mówi "chcę coś takiego a takiego" to nie ma sensu mu wciskać czegoś czego on nie chce.

Odpowiedz
avatar KatzenKratzen
7 7

A ja się z lumpeksów wyleczyłam. Pewnie trzeba umieć tam szukać, ja nie potrafię. Swego czasu, pewnie ze 12 lat temu chciałam kupić w lumpeksie dwie pary spodni dresowych dla - wówczas 7-8 letniego - syka. Wiadomo, jak takie dziecko niszczy szkoda było nowych cuchów. W lumpeksie - spodenki dresowe 20 zł za sztukę. W pobliskim Realu (poprzedniku Auchana) - 12-15 zł za sztukę. Puenty nie będzie

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 5

@KatzenKratzen: No właśnie, ja też nie umiem kupować w lumpeksach. To chyba trzeba mieć jakiś talent do tego. Na ogół jest tak, że to co jest cenowo odpowiednie dla lumpeksu - zupełnie mi się nie podoba, a to co mi się podoba - jest niewiele tańsze niż w sklepach. A już zupełnie nie mam cierpliwości do wyszukiwania "perełek", bo do tego trzeba mieć dużo czasu. W sumie, to chyba tylko ze cztery razy udało mi się kupić naprawdę coś fajnego i niedrogo. Ale to pewnie czysty przypadek był, po prostu - samo mi w ręce wlazło.

Odpowiedz
avatar iks
7 9

"I dostaję spojrzenie, które mogłoby zabić i rozkaz, że mam w takim razie odwiesić, tam gdzie wisiało." Odpowiadasz: Proszę samej powiesić, a po drodze zdjąć ten kłamliwy szyld, bo inaczej go zgłoszę i nie będziemy więcej tak rozmawiać.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
2 2

Sprzedawca nie może odmówić sprzedaży wystawionego produktu z ceną po tej cenie. Tak samo to działa jak się w sklepie "nie zmieni na czas cenówki i tej promocji już nie ma". Klienta nie obchodzi, cena wisi, po takiej cenie sprzedawca ma obowiązek sprzedać. Zgłasza się to do UOKIKu.

Odpowiedz
avatar Bananananana
0 0

@Donata826: To, ze ktoś woli kupowac uzywane ubrania, bo sa tańsze, bo to eko itp nie znaczy nic o tym czy ta osoba potrafi utrzymac porządek wokoł siebie. Zdaje mi się ze jesteś wypieszczoną przez rodziców córeczka, która zawsze miała wszytsko podane na tacy i sądzi, że ma prawo obrażać i ubliżać tym którzy nie mieli tego szczęścia urodzić sie w bogatej rodzinie.

Odpowiedz
Udostępnij