Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeczytałam historię @googlewhack o agresywnym Karolku oraz komentarze, które mówią, że w…

Przeczytałam historię @googlewhack o agresywnym Karolku oraz komentarze, które mówią, że w latach 90’, co powiedział nauczyciel, było święte, a rodzice czasem nie wierzyli swoim dzieciom. Otóż w moje klasie była sytuacja taka:

Koleżanka miała takie włosy, że latem robiły jej się kosmyki przy buzi prawie białe od słońca. Tylko te dwa pasemka po obu stronach głowy. No i wróciliśmy z wakacji. Na pierwszym angielskim coś odbiło nauczycielce. Zaczęła się na nią wydzierać, że farbowała włosy i że nagana, obniżone zachowanie, dywanik u dyrektorki. Ona się tłumaczy, że tak ma - jej mama i siostra też. Skończyło się naganą do dziennika (nie pamiętam, czy jej tematem było „farbowanie” czy pyskowanie). Na drugi dzień do szkoły przyszła jej mama i zażądała rozmowy z anglistką w obecności dyrektorki. I tłumaczy babie znów to samo, co jej córka dzień wcześniej. Dyrektorka rozumie, nauczycielka uparcie twierdzi, że koleżanka włosy zafarbowała. Więc jej mama zmieniła zeznania i mówi, że skoro tak, to dobra, niech będzie, że farbowała, ona jej zezwoliła, wręcz sama jej te włosy farbą pyknęła. Babiszona nie dało się przekonać do niczego. Skończyło się obniżonym zachowaniem na świadectwie.

Koleżanka, na szczęście, była ogarnięta i choć było jej przykro, to nie zrobiła z tego jakiejś wielkiej sprawy, ale to podejście jednego nauczyciela do tej sprawy było mega piekielne.

Rzecz miała miejsce już w latach dwutysięcznych, sam początek wieku.

szkołą

by AimeeSi
Dodaj nowy komentarz
avatar Jia
5 13

Moi rodzice zostawili wezwani do szkoły, ponieważ nauczycielka od języka polskiego, nawiasem mówiąc moja wychowawczyni uznała, że jestem narkomanką. Dlaczego? Raz zdarzyło mi się przysnąć na lekcji - było to tuż przed maturą, a ja ostro zasuwałam, bo chciałam dostać się na wymarzone studia i czasem zarywałam noce. Moja mama wyśmiała tę nauczycielkę, tym bardziej, że pracowała w tym czasie na psychiatrii dziecięcej, gdzie miała do czynienia z młodymi narkomanami. Skończyło się wielką obrazą majestatu, potem nauczycielka mnie omijała szerokim łukiem i nawet nie pogratulowała, kiedy okazało się, że miałam najwyższy wynik z matury z polskiego w klasie.

Odpowiedz
avatar Balbina
2 6

@Jia: Będąc małą dziewczynką tak ok 5 lat miałam szkorbut. Były to lata 60-te więc wtedy wiedza na temat witamin była jeszcze mała. Jak wyleciały mi prawie wszystkie mleczaki to po prostu zaczęłam seplenić. No bo języka nie miało co trzymać. Na szczęście nowe stałe mi wyrosły ale seplenienie w jakimś stopniu zostało. W pierwszej klasie podstawówki zaczęłam mieć problem z wychowawczynią(która też nauczała mnie) Nie byłam za bardzo grzecznym dzieckiem, taka chłopczyca. Wyżywała się na mnie łącznie z gadaniem przy całej klasie(stałam na środku, pod tablicą) że jestem nienormalna i powinnam chodzić do specjalnej szkoły. No i mój tatuś nie wytrzymał, poszedł do szkoły i będąc sam na sam z prukwą powiedział że sama jest nienormalna i powinna iść krowy paść a nie dzieci uczyć i jak się ode mnie nie odczepi to się to żle dla niej skończy. No i odpuściła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 lutego 2023 o 10:19

avatar Pantagruel
8 12

Czy dalej istnieje coś takiego jak ocena z zachowania? Bo to jest chyba najdurniejszy element oceniania w szkole. Pamiętam, że obniżenie zachowania było uznawane za jakąś ostateczną karę niczym zesłanie do łagru, straszono tym uczniów. Miałam kilka koleżanek, które prawie płakały gdy na koniec roku nie miały zachowania wzorowego tylko stopień niżej (bardzo dobre?).

Odpowiedz
avatar Ohboy
15 17

@Pantagruel: Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że osoby, które zachowywały się naprawdę źle, i tak miały wyłożone na ocenę z zachowania.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
4 4

@Ohboy Też miałem. Tzn nie miałem złych ocen z zachowania, raczej dość dobre, ale na pewno nie wzorowe. I w żaden sposób nie wpływało to na moje oceny z jakiegokolwiek przedmiotu czy średnią ocen w ogóle. Więc po co miałbym się tym przejmować?

Odpowiedz
avatar Ohboy
5 7

@pasjonatpl: To było do straszenia osób, które chciały/musiały mieć pasek. Ale, przynajmniej w mojej szkole, to nie one sprawiały problemy.

Odpowiedz
avatar fursik
0 2

@Pantagruel: To jest też ważna informacja, kiedy np. chcesz zmienić szkołę lub ją kończysz, a chciałbyś pójść do dobrego liceum. Rada pedagogiczna może Cię nie przyjąć, bo po co im dodatkowy problem? Oczywiście nie dotyczy to szkół obwodowych - te mają obowiązek przyjmować dzieci ze swojego obwodu.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 2

@Ohboy: Dokładnie. Jak już to bym się martwił o awanturę w domu z powodu skargi na moje zachowanie. Bo pewnie szkoła powiadomiłaby rodziców. Ale sama ocena z zachowania? Do średniej się nie liczyło. I tak nie miałem na tyle dobrych ocen, żeby mieć świadectwo z czerwonym paskiem, więc miałem to mniej więcej w poważaniu. Chyba że by mi groziła naprawdę kiepska ocena z zachowania, przez co miałbym problem z dostaniem się do kolejnej szkoły czy znalezieniem pracy.

Odpowiedz
avatar Pantagruel
1 1

@fursik: Samo określanie zachowania ucznia jest ok. Ale po co kilkustopniowa skala? Jeżeli uczeń jest problematyczny to wystarczyłaby informacja o tym na świadectwie czy innych dokumentach.

Odpowiedz
avatar AnitaBlake
6 6

To czekam czy moim corkom tez wlosy beda jasniec xD bo mnie nie raz w pracy mowiono ze ladne wlosy, farbowalas xD

Odpowiedz
avatar Ohboy
1 5

@AnitaBlake: Mnie bawiło, że kiedyś przyczepiono się do mnie za "pomalowane" usta (mam naturalnie intensywny kolor), ale jak wracałam po wakacjach z rudymi i blond pasemkami od słońca to nikt nie zwracał uwagi.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

Czytalam juz podobna historie, tylko tam babie szczeka opadla, jak matka miala podobne pasemka w tym samym miejscu nie podwazam prawdziwosci, bo sama zmierzylam sie z podobna sytuacja- bylam dzieckiem spedzajacym wiekszosc wolnego czasu na podworku, mialam wlosy do pasa, ktore moja mama i babcia uparly sie czesac w wymyslne fryzury, no i podzialo sie tak, ze rozne pasma mialy rozna ekspozycje na slonce podczas calych wakacji skonczylo sie podobnie, mama poszla do szkoly tlumaczyc sie z mojego "balejazu" (poczatek lat 90)

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@bazienka: Ja tam zawsze odróżnię pasemka naturalne od "robionych".

Odpowiedz
avatar Ohboy
2 4

@Armagedon: Ja też, ale są ludzie, którzy widzą wielkie, sztuczne i włochate rzęsy, i wierzą, że to prawdzie :D

Odpowiedz
avatar Morog
2 2

Hasło KURATORIUM skargi tam naprawdę robią cuda

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 3

Nigdy nie zrozumiałam dlaczego w szkole w Polsce nie wolno mieć farbowanych włosów/makijażu/zrobionych paznokci? Jeśli komuś takie rzeczy mają prawo przeszkadzać, to chyba tylko rodzicom, którzy za wychowanie swoich dzieci są odpowiedzialni. Rolą szkoły jest przekazanie kompetencji akademickich adekwatnych do wieku, a nie bycie policją obyczajową.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@I_m_not_a_robot Pamiętam, jak moje nauczycielki mówiły "szkoła to nie jest rewia mody". A same przychodziły w makijażu, pofarbowanych włosach i zrobionych paznokciach :D

Odpowiedz
avatar panna_ola
1 1

Och, szkolny dress code. Przypomina mi się nauczycielka z podstawówki, która groziła wywaleniem z lekcji za "nieprzyzwoity strój" - czyli krótki rękaw i spodnie PRZED KOLANO (ton najwyższego potępienia) przy 30"C w sali.

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

@panna_ola U nas chcieli wyrzucić koleżankę, bo miała sukienkę z odsłoniętymi ramionami. Nie taką na ramiączkach, tylko grubych ramionach powiedzmy. Co ciekawe, chłopcy w koszulkach koszykarkach, które odsłaniały to samo nigdy nie byli proszeni żeby się przebrać. Nauczycielki tłumaczyły, że to nikomu nie przeszkadza xD Mi nie przeszkadzało tak bardzo, że aż za jednego z nich wyszłam ;)

Odpowiedz
Udostępnij